Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt lis 21, 2025 14:47



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 40 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3
 Wierzący - niewierząca 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt wrz 19, 2006 13:17
Posty: 10
Post 
Hmm Enigma, a jak wywołuje to odwrotny skutek i to bardzo odwrotny... tylko że z mojej strony...z każdym dniem więcej zwątpienia...ostatnio wspomniała o ślubie cywilnym :] hmm dla mnie to nie do przyjęcia...

porozumienie na poziomie wartości jest bardzo ważne, a dla mnie najważniejsze...bo teraz jest miłość a i inne rzeczy powiedzmy za mgłą, a później co będzie...kiedy teraz już po 2 latach bycia razem odczuwam zwątpienie, że to ma sens, że będę potrafił tak żyć.

Czasami człowiek marzył że dążąc do świętości po ścieżkach życia, będzie miał oparcie właśnie w tej najbliższej osobie, że kiedy jedna upadnie, druga ją podniesie...marsz w tą stronę samemu jest o wiele trudniejszy, zbyt trudny....


Śr sty 31, 2007 22:04
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 26, 2007 18:46
Posty: 786
Post 
@graziano: cywilny czy chcesz czy nie- wziąć musisz. No chyba, że załatwisz to konkordatem ;) Rozumiem, że jest Ci ciężko, ale pewnie Twojej narzeczonej tez nie jest lekko i nie potrafi może odnaleźć się jakoś w nowej sytuacji?
Teoretycznie do ślubu coraz bliżej, a tu wątpliwości i barier przybywa...

_________________
"Doch gestohlen ist er wertlos,
Und dann brauch' ich ihn nicht"


Śr sty 31, 2007 22:08
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt wrz 19, 2006 13:17
Posty: 10
Post 
Enigma czy ja wiem czy bliżej.... ciągle walcze, bo dla mnie wiara to normalna sprawa...
...ale nie mogę też naginać swoich wartości do tego żeby zaprzeczyć głównym przykazaniom które szanuje i staram się przestrzegać...dlatego trudno mi się zgodzić tylko na ślub cywilny, szybciej sprawie żeby się odkochała :(

wydaje się prostym dojść do porozumienia na poziomie wartości...a tak na dobrą sprawę jest bardzo ciężko


Śr sty 31, 2007 22:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 26, 2007 18:46
Posty: 786
Post 
@graziano: czy to tak trudno dalej wyznawać te same zasady, które są zawarte w dekalogu, tylko nie nazywać ich przykazaniami? To tylko uściślone prawo naturalne, któremu podlegamy wszyscy bez wzglęsu na poglądy. :)

_________________
"Doch gestohlen ist er wertlos,
Und dann brauch' ich ihn nicht"


Cz lut 01, 2007 8:03
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08
Posty: 1456
Post 
Wartości trzeba przełożyć na życie codzienne? A jak to zrobić w takiej sytuacji?

Jeżeli na przykład jedna strona jest wierzącym katolikiem, chce żyć zgodnie z nauką KK, a druga jest ateistą.

Jedna strona nie chce żyć bez ślubu kościelnego, druga nie widzi sensu w przysięganiu przed Bogiem w którego nie wierzy. Jedna i druga strona ma swoje racje.

Do tego dochodzi wstrzemięźliwość przed ślubem. Ateista ustępuje, żeby osoba wierząca nie miała wyrzutów sumienia? Potem wybór: antykoncepcja, czy NRP. Znowu ta sama strona ma ustąpić?

Potem wychowanie dzieci. Od najmłodszych lat ukazywać dwie drogi. To może wywołać niezly mętlik w głowie.

Na dobrą sprawę albo jedno będzie cały czas ustępowało, albo drugie będzie czuło wyrzuty sumienia.

_________________
Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać,
Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...


Cz lut 01, 2007 18:43
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 26, 2007 18:46
Posty: 786
Post 
@Kropka: może się trochę zagalopowałaś z tym przenoszeniem wartośc na życie codzienne ;) Znam przypadek, w którym jedna ze stron była wierząca, a druga- nie. Do tego się jeszcze mieszali rodzice obu stron... zreszta, nieważne. Są ze sobą już baaardzo długo a swoje dzieci wychowywali tak, by nie robić im mętliku w głowie. Pokazywali dwie drogi- tę chrześcijańską z Bogiem, Trójcą, księżmi, świętami, i tą bez tego wszystkiego. Teraz dzieci same wybierają i ani matka, ani ojciec nie wywierają na nich żadnej presji.
Wcale nie było tak źle między tymi ludźmi :)
Sądzę, że ludzie na jakimś poziomie moga się dogadać bez względu na to, jakie wartości są dla nich ważne.

_________________
"Doch gestohlen ist er wertlos,
Und dann brauch' ich ihn nicht"


Pt lut 02, 2007 8:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08
Posty: 1456
Post 
Może...
Ja w każdym razie życze szczęścia.

_________________
Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać,
Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...


Pt lut 02, 2007 22:28
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lut 08, 2006 18:14
Posty: 10
Post 
Wszystko sie da!!!
Nie poddawaj sie w zyciu dużo sie zmienia. Módl sie duzo za nią. Jeśli z nia jesteś, i ja kochasz to to zanaczy że uważasz ja za wartościowa dziewczynę. Ja byłam z moim chlopakiem prawie trzy lata, on był bardzo religijny a ja no coż...ekhmm... Dogadywalismy się bardzo dobrze. Final naszej histori jest interesujący. Ja koniec końcow zrozumialam, że zle robie i po 6 latach postanowilam wrocić do Boga. Nasz związek niestety sie rozpadł, no ale utrzymujemy ze soba kontakt . Wiesz to nigdy nie jest tak że nasze dzialania pozostaja bez echa, kiedy jestes w związku to uczysz sie od drugiej osoby i druga osobe tez czegoś uczysz. To sie dzieje nawet mimowolnie. TYlko nie można robić nieczego na siłe. Male kroczki i duzo modlitwy. wszystko jest możliwe:)

pozdrawiam:)


Pn kwi 30, 2007 21:48
Zobacz profil
Post 
daje link do audycji z ks. Bronisławem Grulkowskim pod tytułem " Mój współmałżonek jest niewierzący"...

ks. powiedział, że takich małżeństw, gdzie strona niewierząca w koncu się nawraca jest mniejszość... :-(
Wiele osób natomiast jęczy później, że zona/mąż nie chodzi do Kościoła, z dziećmi musi się sam(a) modlić...jakby nie pamiętali że sami taką osobę wybrali... :?

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=7200


N lut 24, 2008 21:02
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 06, 2007 12:09
Posty: 32
Post 
Może to brutalnie zabrzmi, ale skończ to póki jeszcze nie macie dzieci.
Ślub? Ona chce cywilny, a ty kościelny. Można się pokusić o ślub mieszany czyli ty standardowa formułka, a ona formułka dla niewierzących. To się nazywa kompromis.
Dziecko-chrzest. Są dwie opcje. Ochrzcić lub nie ochrzcić. Tu kompromis jest niemożliwy i jedna ze stron będzie w sprzeczności ze swoimi przekonaniami. Nie można trochę ochrzcić.
I komunia-to samo.
Bierzmowanie-to już bardziej decyzja dzieci. Jeśli dziecko będzie chciało iść do bierzmowania to ona może czuć, że nie przekazała dziecku wartości, które uważa za fundamentalne, jeśli nie pójdzie to ty będziesz to odczuwał.
Antykoncepcja-nie wiem jak ty, ale ona będzie uważała, że skoro ona stosuje to ona wybiera, ty możesz czuć się pokrzywdzony. Jeśli ty wybierzesz to ona może czuć sie pokrzywdzona. Ewentualnie można tu wypracować jakiś tam kompromis.
Niedzielne msze-ty chcesz żeby ona chodziła, nie wystarczy ci że sam chodzisz. Ona nie chce. Jak zacznie to może czuć się przymuszona i nieszczęśliwa, jeśli nie zacznie to ty czujesz się niespełniony. Nie ma kompromisu. (ona chodzi w co drugą niedzielę to by było trochę głupie)
Święta-pewnie będziecie obchodzić ze względu na ciebie. To ateiści jakoś znoszą i łatwo się dogadać.
Z twoich postów wynika, że chciałbyś żeby ona zaczęła wierzyć. Nie wiem czy ona chciałaby żebyś ty przestał. Jednakże z tego, co piszesz to jej niewiara ci przeszkadza, a sam jesteś głęboko wierzący. Suma sumarum będzie tak, że to ona bardziej będzie przymuszona do ustępstw. Póki nie macie dzieci to jakoś można pogodzić, ale kiedy się pojawią to nie można będzie raz w jedną stronę raz w drugą. Trzeba będzie się jakoś określić, a to nie dobrze kiedy rodzice sie nie zgadzają co do wychowania. Będzie to skutkować kłótniami i zawsze poczuciem krzywdy jednej ze stron, a czasem obu.
Niestety o ateistach często wierzący myślą w kategoriach wolny od wiary czyli wszystko mu jedno i pójdzie na ustępstwa. Niektórzy idą. Ateista to nie jest jak jeszcze nieubezpieczony. On nie szuka żadnej firmy ubezpieczeniowej. On nie chce wierzyć i tyle. Tutaj wykazujesz już nadzieje na jej zmianę i zapewne nie dopuszczasz myśli o swojej zmianie. To już jest dla mnie podstawą do stwierdzenia, że po jakimś czasie (zwłaszcza po urodzeniu się dziecka) zaczną występować naciski (prawdopodobnie z twojej strony) więc moja rada jest taka: skończ to póki nie jest za późno.

_________________
Diabeł nie śpi z byle kim.
— Stanisław Jerzy Lec


Wt mar 04, 2008 18:44
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 40 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL