Makawity napisał :
Cytuj:
Rozalka ostrzega, że na drodze poszukiwania Prawdy czycha pokusa pychy - i uważam, że ma rację, a zaprzeczanie tej tezie jest, wg mnie, zaprzeczaniem oczywistej prawdzie
Po pierwsze teza jest założeniem, które należy weryfikować, więc ja to robię i niczego nie orzekam. Po drugie wg Ciebie oczywiście może być to zaprzeczenie gdyż Ty uzurpujesz sobie prawo do stawiania diagnozy po ocenie, która dokonujesz sam.
Ja traktuję rozmowę na forum jako rozważanie a nie jako udowadnianie racji. Do racji czasami dochodzi się całe życie a co później będzie, to się okaże. Nie wiem, po co wróciłeś do tych spraw skoro już raz przyznałeś mi rację. Bycie z Bogiem wyklucza pychę – bo wtedy sam Bóg walczy ze złem atakującym. Takie przykłady podałem i Ty również tu podajesz choćby św. Paweł.
W poprzednich postach pisałeś Makawity, że prawda nie jest do osiągnięcia i należy zaufać – tak dowodziłeś wieloma postami. Tu jednym zdaniem, które jest Ci potrzebne do ogłoszenia swojej racji stwierdzasz, że zaprzeczam oczywistej prawdzie. Możliwe, że zaprzeczam, ale równie możliwe, że to Ty zaprzeczasz – nie stawiaj się orzecznikiem własnej racji – bo wszelki dialog nie ma sensu
Cytuj:
historia wiary pełna jest przypadków, gdy człowiek, zaczynając w dobrych intencjach poszukiwanie Prawdy, w pewnym momencie "gubił" się, ulegał różnym pokusom a w tym także i pysze. Jak to może wyglądać w praktyce pokazuje w wielu miejscach Ewangelia np.:
Najlepiej przytocz tu kilka konkretów by nasza rozmowa stała się konkretna gdyż to, co Ty możesz rozumieć przez czytanie PŚ, niekoniecznie jest dla mnie autorytatywne, – choć nie pragnę tu umniejszać Twojej wiedzy czy umniejszać Twojego rozważania – biorę to pod uwagę, co piszesz, ale pozostaw ocenę mojej osoby gdyż to nie należy do tematu rozważań. Jednak Twoja interpretacja PŚ nie jest konkretem - jest jedynie Twoja myślą czy koncepcja //co nie znaczy że nie możesz mieć, bądź nie mieć racji//
Wracając do tematu - głównie chodzi mi o to, że Pismo Święte jest „mową Boga” i tak samo jak On jest „nie pojęte”. Jeśli uzurpujemy sobie prawo do wygłaszania sądów, które są jedynym weryfikatorem, to wtedy wszelkie inne spojrzenie nawet w celu „badawczym” nawet jak jest początkowo założeniem błędnych jako teza pozwala rozwiązywać postawiony sobie „problem” a to widzę jest wg Twojej koncepcji nie do przyjęcia.
Zwrócę uwagę, po raz kolejny, że św. Tomasz z Akwinu w sumach teologicznych przyjął taką właśnie metodę – polegająca na wypowiadaniu pewnych stwierdzeń, zaprzeczaniu ich by na końcu mając wszelkie za i przeciw jaśniej przedstawić swoja „rację” – co nie znaczy, że ona [racja]. jest wieczna.
Myślę, że znasz św. Tomasza z Akwinu i Wiesz, że pomimo jego genialnych zdolności intelektualnych i pokory, o której rozpisują się biografowie, przytrafiły się również i jemu pewne „błędy”, o czym w tej chwili się mówi. Błędy te wynikały z tego, że współczesna jemu nauka stała na innym poziomie, dlatego też jego rozumowanie trzymało się „rzeczywistości” poznawalnej nie tylko nadprzyrodzonym „widzeniem” .
Zapytałem Cię o pychę w tych konkretnych sytuacjach -

poniżej/ a Ty wystawiasz mi zarzut negowania PŚ. Dlaczego, z jakich powodów?
Cytuj:
Jakoś nie rozumiem tej pychy, o której piszemy w tych konkretnych sytuacjach, przytoczonych z naszego codziennego życia.
Makawity odpowiedział:
Cytuj:
no właśnie, tylko po co o nich piszesz? Próbujesz zanegować słowa Pisma Świętego?
A dlaczego mam nie pisać Makawity? Nie, nie neguje PŚ – nie jestem „znawcą” i nie uważam się za wszystko „wiedzącego” to, że na łamach forum podzieliłem się moimi rozważaniami nie upoważnia Cię do stawiania się orzecznikiem moich intencji jak i kwestionowania czegoś czego nie powiedziałem.
Cytuj:
Więc Makawity, popatrzmy na to pod kątem tej części wypowiedzi żebym się nie unosił pychą - czy „oścień szatański” nie jest „lekarstwem” na pychę?
A jeśli jest to przecież Pan Bóg prewencyjnie zapobiega by pycha nie trawiła nas wrzucając w „nadmiar”, – który jest złem. A zatem sam Pan zapobiega naszemu "nieszczęściu
odpowiedz Makawity:
Cytuj:
Oścień, lekarstwo, prewencja... zapomniałeś tylko o jednym - o ludzkiej wolnej woli mogącej odrzucić nie tylko Bożą pomoc i łaskę, ale nawet samego Boga
Zadam pytanie: po co oścień, po co "lekarstwo na pychę", przeciw czemu ta Boża prewencja skoro, według Ciebie, na drodze do Boga - nie istnieje pokusa pychy Czyżby Pan Bóg chronił przed czymś czego nie ma
Ja po przeczytaniu tego fragmentu z PŚ -" Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował - żebym się nie unosił pychą." (2Kor 12)
Popatrzyłem dalej:
Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali». Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny.
I mając na uwadze, że zbawienie Koryntian było celem apostolskich zabiegów Pawła to on otrzymał szczególne łaski:
Jeżeli trzeba się chlubić - choć co prawda nie wypada - przejdę do widzeń i objawień Pańskich. Znam człowieka w Chrystusie, który przed czternastu laty- czy w ciele - nie wiem, czy poza ciałem - też nie wiem, Bóg to wie - został porwany aż do trzeciego nieba. I wiem, że ten człowiek - czy w ciele, nie wiem, czy poza ciałem, , Bóg to wie - został porwany do raju i słyszał tajemne słowa, których się nie godzi człowiekowi powtarzać. Z tego więc będę się chlubił, a z siebie samego nie będę się chlubił, chyba że z moich słabości
On został posłany do pogan –
„Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa” –
I tu postrzegałem istotę Makawity nie w pysze, bo nie ona jest najistotniejsza w tym kontekście. Skoro Pan wybrał Pawła za jego zgodą i Zlecił mu tak ważne dla Kościoła zadanie, to musiał obdarzyć go tym wszystkim, co mu było potrzebne do głoszenia i to „nie swoja mocą” a Bożą mocą.
– Wiadomo, że plany Boże kolidują z planami zległo ducha gdyż rozbijanie jedności, jest jego domeną. Pan dba o to by Paweł nadający się do tego dzieła ze względu na swój specyficzny charakter, – nie pogubił się w sprawach nieznanym pospolitym ludziom jak i jemu również gdyż -
** został porwany aż do trzeciego nieba. ** i z tym co zobaczył - posłany na ziemię.
Również widzimy:
**Dowody [mojego] apostolstwa okazały się pośród was przez wielką cierpliwość, a także przez znaki i cuda, i przejawy mocy**
**Ja zaś bardzo chętnie poniosę wydatki i nawet siebie samego wydam za dusze wasze**
**Zresztą niech będzie i tak: nie byłem dla was ciężarem, ale będąc przebiegłym, zdobyłem was podstępem**
W tym wszystkim faktycznie można się pogubić, – ale Pan nie zostawia swego sługi. Bóg nie zostawia nikogo, nawet „pysznego”. Gdyby tak było to przyjście Jezusa nie miałoby sensu. Czy Bóg nie walczy ze złem w imieniu człowieka, który Go szuka? Przecież to właśnie wyrażałem w swoich postach – czy Ty tego nie doczytywałeś ? Nie kwestionuje wolnej woli człowieka, choc jej nie wprowadzam tu - bo ona nie ma nic do rzeczy - tzn w tym konkretnym temamcie.. //Ale oczywiście mozna wszystko odrzucic//
Podane przez Ciebie cytaty, które generalnie są opisami „zabiegów” Bożych o człowieka bardziej wskazują o wyprzedzającej miłości Boga niż o ludzkiej słabości.
Przecież Paweł prosił Boga o oddalenie od niego „ościenia szatańskiego” – a w końcu uznał, że jest on bezwzględnie konieczny – sam doszedł do tego rozważając – w cierpieniach i słabościach sensu takiego zasadnego zresztą układu.
Jeszcze raz powtarzam – napisałem o człowieku, który prawdziwie skupiony jest na szukaniu Boga – czyli liczy się z Jego wszechobecną wyprzedzająca miłością i obecnością.
To, że napisałem, iż nie rozumiem pychy w podanych przeze mnie biblijnych konkretnych sytuacjach // każdy z nas poniekąd jest pyszny – i nie mamy się, co łudzić, że jest inaczej// - oznacza ni mniej ni więcej, że jest ona [pycha] tematem rozważań, a nie mieczem walecznym, którego używamy na forum w celu pokonania przeciwnika..
Skoro podzieliłem się z Tobą moimi uwagami z pewnością nie oczekiwałem od Ciebie oceny mojej wiary, czy osoby, lecz odpowiedzi na pytania, które przytoczyłęm.
Ty natomiast piszesz:
Cytuj:
Można, oczywiście, dalej się upierać i zaprzeczać Pismu Świętemu, tylko po co? Ale to już nie mój (dość poważny) problem.
I stawiasz diagnozy (poważny problem) – do której nie masz najmniejszych podstaw.
Makawity napisał:
Cytuj:
Jak sam napisałeś istnieje coś takiego jak prawda obiektywna
Można, oczywiście, wypowiadać się różnie, ale wypowiedzi najlepiej wtedy podpierać jakimiś argumentami.
W imię tej właśnie prawdy obiektywnej – starajmy się nie zawężać i zamykać rozważań orzeczeniami, bo nikt z nas nie jest powołany na rzecznika Pana Boga – a obiektywna prawda ma to do siebie, że nasze ogarnięcie jej jest niemożliwe. Moja „prawda” jest wynikiem i skutkiem współpracy z moim Sumieniem, a Ono [Sumienie] jest głosem Bożym w nas – i z Nim, należy jej poszukiwać.
Mam nadzieję, że czytając, co napisałem przyjmiesz, to ze zrozumieniem – argumenty, o których wspomniałeś wpisałem – były to sytuacje z PŚ i rozważania na ich temat. Chyba, że dla Ciebie argumentem w rozmowie są „definicje” a rozmowa jest niczym poza recytowaniem ich.
Pozdrawiam
