Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So lis 22, 2025 5:36



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 74 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 samobójstwo - czy to nie ucieczka? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24
Posty: 3075
Post 
wiesz, w życiu bywa różnie... czasem sie ucieka od wszystkich... czasem czlowiek przechodzi kryzys... odwraca sie od Boa, ludzi, całego świata... zajmuje sie magią i innymi "ciekawymi" sprawami.
Nie wszyscy swięci dobrze zaczynali, ale wszyscy dobrze skonczyli :)

_________________
Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
Obrazek
Obrazek


Wt sie 24, 2004 13:09
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34
Posty: 1814
Post 
Wiem, znam to z autopsji...nie swojej, ale znam :)
Ja jak mi, źle to szukam kontaktu np :)

Warto mieć przyjaciela...kogoś kto się będzie do Ciebie dobijał pomimo wszystko i zawsze :)

Życzę tego każdemu :)

pzdr :)

_________________
http://www.odnowa.jezuici.pl/


Wt sie 24, 2004 13:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24
Posty: 3075
Post 
to były inne czasy, a raczej od tamtej pory wiele sie zmieniło... ale trudno mieć kogos ko sie bedzie do ciebie dobijał, skoro odcinasz sie od wszystkich... takie są pierwsze symptomy u przyszłych samobójców... a potem to oni sami juz wybierają "odpowiedni" moment, by to zrobic....

_________________
Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
Obrazek
Obrazek


Wt sie 24, 2004 13:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34
Posty: 1814
Post 
Nie zgodzę się z Toba Julio :)

Prawdziwych przyjaciół poznajesz w biedzie i jest to 100% prawda !! Wiem co mówię :) Jeśli Ty sie zamykasz to on Cię wyciąga za uszy i stawai do pionu :)

I tak to :)

_________________
http://www.odnowa.jezuici.pl/


Wt sie 24, 2004 13:41
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24
Posty: 3075
Post 
ej Spooni... wiesz, widocznie nie mialam wtedy prawdziwego przyjaciela, grono znajomych, było miło jak oni coś chciali... a potem... zamykalam sie w czterech ścianach i... teraz wiem, ze by mi sie to nie udało, zyb wielu mam ludzi wokół siebie na których mi zależy i... ktorym na mnie zależy, ale wtedy... grono znajonych... chcialam zerwać kontakty, udalo sie... nikt naet nie zauważył, że znikam....

_________________
Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
Obrazek
Obrazek


Wt sie 24, 2004 14:03
Zobacz profil
Post 
Spoonman - masz rację - tylko nie dasz rady żyć za kogoś. Bycie dla kogoś w depresji chociaż możliwe jest zwyczajnie trudne. Sam powiedziałeś - nie wiadomo co mówić, nie wiadomo co zrobić, chciałoby się pomóc - nie wiadomo jak, bo przecież można zaszkodzić...

A jak tego przyjaciela nie ma? Spróbuj stać się przyjacielem kogoś w depresji i przebić przez tę ucieczkę.

A w końcu Ci pozostaje jeszcze bezradność - że nic nie możesz, tylko/aż się modlić. Że decyzja i tak należy do kogoś innego. I tylko on może zmienić swoje życie.

Echhh ;) To mój post ;) jo_tka


Wt sie 24, 2004 14:04
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24
Posty: 3075
Post 
gościu, z jednej strony to masz racje, ale... z drugiej... czesto osoby w depresji oczekują wsparcia, a jednak nie potrafią o to poprosić, bo albo wydaje im się że nie nie zasługują na pomoc. zgadzam sie, ze takie bycie przy kims w depresji jest bardzo trudne. jednak... czasem upór i daterminacja tego "wspieracza" wyciąga człowieka z tej "klatki" do której sam czlowiek w depresji sioe wprowadził...

_________________
Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
Obrazek
Obrazek


Wt sie 24, 2004 14:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Julio - nie mówię, że nie - zdaję sobie z tego sprawę, niestety. I nie mówię, że tak nie trzeba, że warto walczyć o przyjaciela - zawsze.

Ale też każdy człowiek (również ten przyjaciel od pomagania) ma swoją wrażliwość, swoje uczucia, swoją przeszłość, swoje w końcu poczucie tego, co jest prywatną sprawą drugiego człowieka i jego prawa do wyboru swojej drogi. Ma swoje własne życie w końcu.

Spoonman ma rację - przyjaciel od tego jest, by był w chwilach trudnych. I z jednej strony - trudno powiedzieć "nie widziałam", "to on mnie odepchnął". Wymówek dla obojętności jest mnóstwo.
Ale też zdaję sobie sprawę, że może się bać zaszkodzić, może nie potrafić, może się sam poczuć odepchnięty, a żal nie pomaga (nie musi się w końcu znać na objawach depresji), może sam potrzebować pomocy, może szanować prywatność i wolę przyjaciela - w najlepszej intencji (daj mi spokój, dam sobie radę, nic mi nie trzeba), może...
Daleka byłabym od wyrokowania "prawdziwy przyjaciel zawsze pomoże" (a jeśli nie pomoże - jest nieprawdziwy).

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Wt sie 24, 2004 14:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24
Posty: 3075
Post 
jasne, z tym sie ne moge nie zgodzić, ale... chodzilo mi o to, że wim jak sie czuje człowiek w depresji, jakie są jego oczekiwania wobec innych, ze strony innych, jak oczekuje pomocy i jeszcze bardziej pogrąża się kiedy jej nie otrzymuj, a nie potrafi sam poprosić o pomoc

_________________
Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
Obrazek
Obrazek


Wt sie 24, 2004 14:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34
Posty: 1814
Post 
Julio, też kiedyś miałem tylko znajomych...teraz mam przyjaciół i PRZYJACIELA :) Różnica kolosalne prawda?

jot_ka ... może nie w depresji, ale byłem w sytuacji gdy przyjaciele byli w ciężkich dołach i dobijałem się...do skutku...dobiłem się za każdym razem...wierz mi :) A modlitwa za kogoś, no jasne masz rację, jest najlepsza na bezradność, w końcu kto nam ma pomóc ja nie Bóg :) I to jest najlepsza pomoc jaką możemy udzielić :) Wierzę, ze każda jest dobra, jest wysłuchana i działa :)

I Julio znów się z Toba zgodzę, każdy zasługuje na pomoc i na wytrwałość bliźniego, szczególnie przyjaciela :) Nawet jaśli taki zdołowany, pozornie nie chce...to i tak trzeba go rwać do góry, bo jak pisałem...grzech zaniechania może zaboleć straszliwie :)

_________________
http://www.odnowa.jezuici.pl/


Wt sie 24, 2004 14:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34
Posty: 1814
Post 
Jot_ka...jasne, można się bać tego , że zamiast pomóc to jeszcze pogorszymy.

Więc tak jak pisałaś...polećmy to Bogu, On zna rozwiązanie z każdej sytuacji...
Powiedz przyjacielowi, słuchaj...nie umiem Ci sam pomóc...zwróć się do Boga...On wie, a ja się będę za Ciebie modlił :) Może nie od razu to dotrze...ale wiem, że w moim przypdaku dociera zawsze prędzej czy później.

Wiem ponadto, że na własne doły najlepiej pomaga gdy ktoś blisko ma jakieś smutki, wtedy zapominasz o swoich i idziesz ratować jego :) Bezczynność umysłu, ciała..to dla diabła pole do popisu :D

Przyjaciel powinien pomóc zawsze, najlepiej jak potrafi :)
Jeśli nie chce...no to co to za przyjaciel?

pzdr :)

_________________
http://www.odnowa.jezuici.pl/


Wt sie 24, 2004 14:42
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24
Posty: 3075
Post 
ja teraz też mam przyjaciół i PRZYJACIELA, ale w tamtym okresie mojej nedznej egzystencji bylam zupelnie zama... Bog na uboczu mego życia i... takie tam. Teraz pomagam, albo raczej próbuje pomagac innym w podobnej sytuacji do mojej z przeszłości, zeby u nich sie nie skończyło tak jak u mnie :)

_________________
Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
Obrazek
Obrazek


Wt sie 24, 2004 14:43
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34
Posty: 1814
Post 
Ja też już mam i nie zamieniłbym się za żadne skarby :)

A ile radości i szczęścia daje świadomość, że choć troszkę się komuś pomogło, HA!

Tu najjaskrawiej widać działanie Boga, działa przez nas samych...kieruje nami abymy czynili dobro...łatwo w takiej sytuacji dostrzec Boga w ludziach :)

....................

A wracając do tematu samobójstwa...ciekawe czy może być w człowieku aż tak silna chęć do spotkania ze Stwórcą że popchnie go do przyspieszenia sobie tego spotkania ?? Czy to w ogóle możliwe ??

pzdr :)

_________________
http://www.odnowa.jezuici.pl/


Wt sie 24, 2004 14:56
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24
Posty: 3075
Post 
samobójca nie mysli o szybszym spotaniu... w depresji chce szybko zakonczyc aktualne cierpienie i wydaje mu sie to najlepszym rozwiązaniem. To nie jest tęsknota za smiercią jak ktoś wczesnij gdzieś napisał, ale brak miłośc do zycia... brak miłości do siebie, innych, życia, Boga...

_________________
Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
Obrazek
Obrazek


Wt sie 24, 2004 15:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34
Posty: 1814
Post 
Hmm to ja napisałem...ale jak widze się myliłem...no cóż, normalka :D

pzdr :)

_________________
http://www.odnowa.jezuici.pl/


Wt sie 24, 2004 15:22
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 74 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL