Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz paź 30, 2025 21:19



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 16 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Dziecko a małżeństwo 
Autor Wiadomość
Post Dziecko a małżeństwo
Pewnie wiele osób się zdziwi moją wypowiedzią a ja coraz bardziej się boję, że ze mną coś wyraźnie jest nie tak, ponieważ wokół same szczęśliwe mamusie a ja...???
Zacznę od tego że nigdy nie lubiłam dzieci i nigdy nie chciałam ich mieć. Przez pół roku opiekowałam się 2-ką dzieci za granicą i tylko utwierdziło mnie to w przekonaniu że dzieci to kompletnie nie dla mnie!!!
Mając zły przykład z domu (tata alkoholik i nerwus nie szanował mamy) nie chciałam wychodzić za mąż. 2 lata po studiach zupełnie niespodziewanie pojawił się w moim życiu mój mąż - wspaniały facet - który nie dał za wygraną i moje teorie że nigdy nikogo nie pokocham - runęły! Po 3 latach pobraliśmy się, postanowiliśmy stosować NPR i niestety zaraz po ślubie zaszłam w ciążę i mój świat runął !!! Teraz wiem, że to wina braku doświadczenia w stosowaniu NPR ale naprawdę do dziś żałuję że tak się stało. Przez całą ciążę byłam załamana, pomagało mi tylko to że miałam kochającego męża i pracę na cały etat, myślałam że zwariuję, pomagała mi tylko świadomość żę mąż będzie przy porodzie ze mną - bo porodu panicznie się bałam i miałam ataki lęku i płaczu. A tu na 3 dni przed moim porodem..... mąż zachorował na ospę no i wiadomo - nie mógł ze mną być przy porodzie. Przeryczałam 3 dni. Poród wspominam jako koszmar!!! Po urodzeniu dziecka mąż z wiadomych przyczyn nie mógł ze mną być jeszcze przez ponad tydzień w szpitalu ani w domu, do tego wpadłam w totalną depresję i kompletnie nie potrafiłam zaakceptować dziecka. Wściekałam się gdy płakało( i do dziś mnie denerwuje chociaż ma już ponad rok). Prosiłam wtedy Boga żeby mi pomógł i wyciągnął z tej depresji a tu na domiar złego jak dziecko miało 3 tygodnie - zmarł mi nagle tata. To przelało czarę goryczy. Wkurzyłam się na Boga i do dziś uważam że nie warto Go o nic prosić bo i tak zrobi co zechce.
Myslę nad tym, że może źle zrobiłam wychodząc za mąż - ale to taki paradoks: męża kocham nad życie i nie chciałam sama spędzać życia i starości, bałam się samotności i myślałam że będziemy podróżować i wspierać się nawzajem i po prostu spokojnie spędzać życie. Na dziecko daliśmy sobie parę lat - miała to być wspólna decyzja po 3-4 latach po ślubie, mąż chciał dziecko ale też znał moje poglądy i wiedział że możemy go nie mieć wogóle, brał to pod uwagę. Po urodzeniu dziecka żałowałam że aborcja nie jest legalna (chociaż zawsze byłam jej kategorycznym przeciwnikiem) , nie mogłam się doczekać kiedy wrócę do pracy, wróciłam zaraz po urlopie macierzyńskim a dziecko jest z opiekunką która nadszarpuje sporą część naszych pensji ( z drugiej strony tylko z samej pensji męża nie utrymalibyśmy się i muszę pracować) do tego mnóstwo wydatków na pieluchy, zupki itp. Chętnie oddałabym dziecko do adopcji, po prostu kompletnie mnie takie życie nie cieszy - chcę tylko męża a dziecka nie. Psycholog nie pomógł, psychiatra zapisał leki antydepresyjne - brałam pół roku i pomogły ale ja i tak się na mamę nie nadaję , dziecko to dla mnie tylko przeszkoda i wydatki i problemy, ciągle musimy myśleć jak wszystko zorganizować bo babcie nie mogą się zająć w tygodniu, to mnie załamuje, ciągle jakieś wydatki na ubranka a nie zarabiamy kokosów. A potem szkoła, narkotyki, dyskoteki - no po prostu załamka. Wracam z pracy i nie mogę spokojnie poczytać książki bo łazi mi wszędzie marudzący maluch.CZY KTOŚ MIAŁ PODOBNY PROBLEM ZE SWOJĄ PSYCHIKĄ ?????


Cz kwi 26, 2007 18:08
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24
Posty: 3644
Post 
Ja nie miałam takiego problemu i mam nadzieję, że mieć nie będę.
Nie wiem czego oczekujesz od tej rozmowy. Pocieszenia, znalezienia rozwiązania?
Psycholog nie pomógł? Może za krótko do niego chodziłaś? Może trzeba Ci jakiejś dłuższej, porządnej terapii?
Co na to wszystko Twój mąż?

_________________
Co dalej za zakrętem jest?
Kamieni mnóstwo
Pod kamieniami leży szkło
Szło by się długo
Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪


Cz kwi 26, 2007 19:34
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 10, 2005 22:06
Posty: 167
Post 
ikm,to smutne co piszesz. Zwłaszcza dla Waszego dziecka.
Napisałam do Ciebie na prv.

_________________
Nasz pierwszy CUD
Nasz drugi CUD


Cz kwi 26, 2007 19:53
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 07, 2007 22:22
Posty: 215
Post 
Jestem raczej w szoku.
Wiem co to jest zyc w rodzinie gdzie jest alkohol, gdzie maz nie szanuje swojej zony. Jednak to powinno Ci dac sile i powinnas robic wszytsko zeby Twoje dziecko nie mialo takiego domu, a Ty zwalasz na niego,ze masz taka psychike? Hmm, byc moze tak jest.. Bo ja tez przeszlam wiele w zyciu.
Jednak nie jestes w stanie zrozumiec kobiety, ktora pisze cos takiego. ROwniez jak rozalka nie wiem czego oczekujesz..
Wydaje mi sie,ze Ty nie jestes w stanie nawet pokochac tego dziecka, nie widzisz w nim zalet , nie starasz sie aby bylo tak jak powinno byc, Masz wyryte sama w sobie stwierdzenie "ze go nie chcesz" i nic w stanie nie jest Cie powstrzymac. I to naprawde jest przykre. JA jestem z takiej rodziny. Tata zupelnie mnie nie kocha. Hmm, i teraz po latach wcale nie jest mi z tym zle.. PO prostu go nienawidze i mysle o nim same zle rzeczy, Czasami pomyslalam nawet o tym,zeby umarl.
Kiedys jak zrobilam cos zlego to powiedzialam mamie " to po co mnie urodzilas?" Dla niej to byl straszny bol.. Plakala.
Teraz jestem dorosla i rozumiem ja,kocham ja nad zycie. Z ojcem nigdy nie mialam ceplych stosunkow, po prostu sie nie odzywamy do siebie.
Wydaje mi sie ,ze nigdy nie powinnas pokazywac swojemu dziecu,ze go nie chcialas. Wogole dla mnie to jest cos nie do uwierzenia.. Gdzie instynkt macierzynski?
Kobieto opanuj sie i walcz sama z soba.
Sama nie wiem co Ci doradzic, Moze Cysia napisze cos bardziej kompetentnego, Ja jednak napisalam jak to wyglada ze strony dziecka w takiej rodzinie. I uwierz mi.. To dziecko bedzie kiedys cierpialo bardziej niz TY teraz. Tylko,ze ono w niczym nie zawinilo.
To mala biedna istotka, ktora nosilas pod sercem.
Bog Ci ja dal zeby zmienic Twoje zycie. Zebys poczula teraz to czego nie poczulas w dziecinstwie. Skoro kochasz meza to powinans wiedziec,ze to dziecko to wasza czastka, ze poczeliscie je z milosci- ze to owoc milosci.

_________________
Karolina


Cz kwi 26, 2007 20:07
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Karo la napisał(a):
Kobieto opanuj sie i walcz sama z soba.
Walczyć ze sobą to akurat najgorsze, co można zaproponować osobie w takim stanie... "opanuj się"... gdyby mogła, to by się przecież "opanowała", prawda?
Ikm, aby kogokolwiek pokochać, trzeba najpierw pokochać siebie. Nie próbuj też porównywac się z kimś, kto ma "takie same" problemy, kto wzrastał w "takiej samej" rodzinie, bo takie doświadczenia zawsze działają w sposób subiekktywny. U jednego wywołają depresję czy inne zaburzenia, u drugiego nie. To nie Twoja wina, że u Ciebie wywołały, i żadna zasługa tych, którzy tego uniknęli.
Proponuję Ci nie kontakt z psychologiem, tylko z psychoterapeutą - jest szansa, że z tego wyjdziesz. Ale trzeba sie przyłożyć.


Cz kwi 26, 2007 20:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 07, 2007 22:22
Posty: 215
Post 
Proponuje odpisywac tylko IKM ,a nie doprowadzac do sprzeczek miedzy nami;/ Znowu ktos powie,ze tu sie nie da rozmawiac :)
I "walcz" jest tu chyba dobrym slowem. Ona sama siebie nie rozumie , a chciala by.. Wiem bo sama mialam podobne problemy.

_________________
Karolina


Cz kwi 26, 2007 20:35
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Karo la napisał(a):
Znowu ktos powie,ze tu sie nie da rozmawiac :)
Kto i dlaczego?
A "walczyć" to trzeba, ale z depresją, a nie ze sobą. W tej dziedzinie nie da sie zrobić nic na siłę.


Cz kwi 26, 2007 20:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 07, 2007 22:22
Posty: 215
Post 
Ona ma depresje.
Skoro poszla do psychologa wie ,ze jest z nia cos nie tak- wie ze musi sie zmienic.


Kto tak pisal??
Nie wiem.. Ktos w innym watku.

_________________
Karolina


Cz kwi 26, 2007 21:26
Zobacz profil
Post 
ikm, nasunelo mi się kilka refleksji...

1. Myslę, że depresję miałaś już wczesniej- a małżeństwo bylo pewnego rodzaju "ucieczka do przodu", pewną zludną nadzieją ze druga osoba rozwiąże nasze problemy...Sama piszesz,że miałaś raczej idealistyczną wizję małżeństwa- nie wkalkulowałaś tzw. prozy zycia-
Cytuj:
myślałam że będziemy podróżować i wspierać się nawzajem i po prostu spokojnie spędzać życie.


2. Nie wiem czemu przestałaś brac antydepresanty jezeli pomagały?? Niektórzy ludzie biorą je latami...

3. Być moze małżeństwo nie było twoim powolaniem- musisz wiedziec, ze kazdy boi się samotności, chciałby wsparcia, wspolnych podróży...Ale już wybrałaś- więc w sumie nie ma nad czym dywagować...

4.Moze dziecko mogłoby iść do zlobka? To chyba tansze niż opiekunka...Ubranka mozna kupowac w tzw. szmateksach, dziecko i tak szybko z nich wyrasta...

5.Nie wiem w jakim wieku jest dziecko, ale dobrym wynalazkiem jest kojec- wkladamy tam dziecko- jest bezpieczne i moze się bawic a my mamy spokój :-)


So kwi 28, 2007 18:30
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24
Posty: 3644
Post 
Teresse napisał(a):
5.Nie wiem w jakim wieku jest dziecko, ale dobrym wynalazkiem jest kojec- wkladamy tam dziecko- jest bezpieczne i moze się bawic a my mamy spokój :-)

Taaa, na całą niedzielę na przykład. Super podejście :?

_________________
Co dalej za zakrętem jest?
Kamieni mnóstwo
Pod kamieniami leży szkło
Szło by się długo
Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪


N kwi 29, 2007 17:07
Zobacz profil
Post 
Nie bulwersuj się rozalko, nigdzie nie napisałam, że na całą niedzielę...

Sama nie mam dzieci, więc moje porady sa teoretyczne...Ale moze pomoga...


N kwi 29, 2007 17:25

Dołączył(a): Śr lut 08, 2006 18:14
Posty: 10
Post 
Cytuj:
Nie wiem czego oczekujesz od tej rozmowy. Pocieszenia, znalezienia rozwiązania?


Oczywiście, przeciez wlasnie po to jest to forum. Żeby sie nawzajem wspierać i rozmawiac o problemach. Autorak postu zrobila duży krok w dobrą strone, zrozumiala że jej podejście do dziecka jest złe i że ma problem. Szuka pomocy, nie ma co sie bulwersować.

Ikm, jestem ciekawa jednaj rzeczy, jak na całą tą sytuację reaguje twoj mąż? Z tego co piszerz wynika że to dobry czlowiek na ktorego mozesz liczyć, mówiesz że bardzo sie kochacie, nie cieszy cie że z waszej milości powstala nowa istotka? Przeciez to tez cząstka jego. To nie konkurencja dla ciebie czy klopot, to owoc waszego związku i szansa dla ciebie żebyś w końcu boukladala sie sama z sobą. Bo to chyba tutaj jest problem.

Cytuj:
Wkurzyłam się na Boga i do dziś uważam że nie warto Go o nic prosić bo i tak zrobi co zechce.


Nawet jak sie obrazisz na Boga to to nie zmieni faktu, że on jest i Cie słucha. Poproś go o pomoc. Fakt nie mamy moze wplywu na niektore wydarzenia w naszym zyciu bo to faktycznie tylko wola Boska ale nie zapominaj ze niekiedy to co wydaje sie dobre nam , w rzezcywistosci takie nie jest. Za to tylko od nas zalezy jak my sie zachowamy w obliczu takich sytuacji. Umarł ci tata, ale to nie wina tego dziecka, przeciwnie ono jest okazją żeby znowu kogos kochać. Wiesz, życie bez milości jest nic niewarte a dziecko to skarb bo ono kocha cie odkąd tylko sie pojawiło, jest od ciebie calkiem zalezne. Wykozystaj tą sznse bo to szansa od Boga dla Ciebie. nawet jak ty z nim nie gadasz to on dalej chetnie mowi do Ciebie:)

Pozdrawiam i zycze duzo wytrwalości i miłości:)


Pn kwi 30, 2007 20:57
Zobacz profil

Dołączył(a): N paź 17, 2004 15:47
Posty: 342
Post 
Kiedyś nie lubiłam dzieci. Bałam się dorosłości, porodu, karmienia i wszystkiego co się z macierzyństwem wiąże.Planowałam szybki powrót do pracy i wręczenie dziecka jakiejś pani w żłobku czy opiekunce. Brzydziłam się tym, że dziecko robi kupę, że się ślini a czasem wymiotuje.
Los tak sprawił, że 4 lata spędziłam w domu na urlopie wychowawczym z dwójką małych dzieci. Bez pomocy babci , opiekunki. Pomagał tylko mąż, który był jedynym żywicielem naszej rodziny. Po pierwszym porodzie miałam 7 miesięczną depresję - u psychoterapeuty nigdy w życiu nie byłam.
Miałam chwile załamania i płakałam często z bezsilności, zła na własne reakcje. Chcieliśmy miec drugie dziecko - kiedy zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym płakałam tygodniami ze strachu przed nieznanym.
Teraz kiedy z perspektywy czasu patrzę na moje przeżycia wiem, że tym co mnie trzymało w równowadze była modlitwa i wspierający mąż.
To dzieci nauczyły mnie cierpliwości i sprawiły, że dojrzałam w swoim macierzyństwie. Gdybym powierzyła je opiece kogoś innego nie wypracowałabym z dziećmi silnej więzi. Na wszystko trzeba czasu i cierpliwości, modlitwy i zaufania. Pogodzenie roli matki i pracownika jest bardzo trudne a wręcz wykańczające w pierwszym okresie życia dziecka.
Może warto usiąść spokojnie i poustawiać sobie od nowa priorytety? Porozmawiać o podziale obowiązków w domu? Spróbuj spojrzeć na Twoje dziecko z boku, przestań biec tylko spokojnie usiądź i spróbuj wczuć się w to co ono przeżywa.Jeśli mozesz módl się codziennie o to uspokojenie.
Spróbuj cieszyć się swoim macierzyństwem, mam wrażenie, że potrzebujesz wyciszenia, równowagi. Warto kupić sobie też zestaw witamin z mikroelementami. Stres i kawa zabiera nam magnez, który jest potrzebny do prawidłowego funkcjonowania organizmu. [/img]


Śr maja 02, 2007 17:55
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 30, 2006 9:16
Posty: 7
Post 
A czy to nie jest piękne, jak Twoje dziecko powie do Ciebie "MAMA"?? :-) :-)


N maja 06, 2007 15:01
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lut 08, 2007 17:06
Posty: 87
Post 
Przeczytałem dość uważnie twój list , który wysłałas do portalu wiara i wydaje mi się ż e twoja sytuacja wskazywała by na to że wasze małzeństwo jest nieważne jeśli chodzi o sakrament małżeństwa, od samego początku . wydaje mi się że nie zostały spełnione pewne istotne warunki potrzebne do tego aby ważnie zawrzeć sakrament małżeństwa. A przynajmniej jeden że ,,chcecie przyjąć i po katolicku wychować potomstwo które Bog wam da''. Ja nie widzę z twojej strony aby ten warunek był spełniony. Zwłaszcza że jeszcze przed małżeństwem stwierdziłas że dzieci to nie dla ciebie a i po porodzie dalej występuje patologiczna niecheć do dzieci. Traktujesz je jako zło konieczne i ledwo tolerujesz nie widzę w twojej postawie miłości do dziecka a tylko same negatywy. az strach pomyśleć jak będzie się czuło twoje dziecko za pare lat gdy nie będzie kochane. Oczywiście szukaj pomocy może jeszcze to da się uratować. :cry: :cry: :cry:


Cz maja 24, 2007 9:54
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 16 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL