Czy ukochałeś swój krzyż...?
Autor |
Wiadomość |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
nie rozmywajmy tematu
Cytuj: Czy jesteś gotów przyjąć cierpienie z pokorą ? Umiesz odnależć sens w cierpieniu? Czym jest dla Ciebie cierpienie?
o szatanie dyskusja toczyła sie gdzie indziej
|
Śr sie 25, 2004 12:27 |
|
|
|
|
Gość
|
Czym jest cierpienie? Odpowiedź: przeczytaj Rdz 3,16-19. Byłoby dobrze, aby chrześcijanie o tym nie zapominali i starali się to zrozumieć. Gwarantuję im, że łatwiej wtedy przychodzi znosić wszelkie cierpienia. Doświadczyłem tego na własnej skórze.
|
Śr sie 25, 2004 14:36 |
|
|
Wojtek37
Dołączył(a): Pt lip 11, 2003 18:46 Posty: 677
|
Ktoś kto doświadczył prawdziwego cierpienia, zapewniam bo wiem to z autopsji, nie będzie o tym rozpowiadał na Forum. Bo do pychy jest w tym temacie niedaleko. A prawdziwe zbawianie świata, właśnie przez cierpienie oddane Bogu - może go uleczyć.
Ale, to jak ja uważam zbyt delikatna sprawa by sią chwalić.
_________________ Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy
św. Jan Kasjan
|
Śr sie 25, 2004 18:26 |
|
|
|
|
Mika
Dołączył(a): Śr sie 25, 2004 18:56 Posty: 2
|
Wojtek, napisałeś,że przez cierpienie oddane Bogu następuje prawdziwe zbawianie świata.Zgadzam się.A jeśli człowiek nie umie w czasie, gdy cierpi, oddać tego Bogu?Choć próbuje, to nie udaje mu się i cierpienie- niby oddane-wciąż przytłacza?
Wspólnota Milości Ukrzyżowanej śpiewa w jednej z pieśni:"Nie ukochałem mego krzyża, nie rozpoznałem perły...". Ukochać krzyż to bardzo mocne stwierdzenie.Bo przecież ukochać to wybrać,zachwycić się tym.Myślę, że trudno jest (pomimo dobrej woli i starań) potraktować swój krzyż jak drogocenną perłę.Nie zawsze wystarcza świadomość, że jest się umiłowanym dzieckiem Boga,że On jest przy mnie.W czasie cierpienia trudno mi w to wierzyć, choć przecież wiem o tym...
|
Śr sie 25, 2004 21:36 |
|
|
Wojtek37
Dołączył(a): Pt lip 11, 2003 18:46 Posty: 677
|
Mika napisał(a): Wspólnota Milości Ukrzyżowanej śpiewa w jednej z pieśni:"Nie ukochałem mego krzyża, nie rozpoznałem perły...".
Dokładnie wiem o czym piszesz, z WMU sam grałem na bongosach podczas jednej sesji w WSD w Szczecinie, zresztą prowadzący tę wspólnotę to moi znajomi.
I dokładnie jest tak jak śpiewają - skoro Pan to nan nas nałożył, to musi być to zbawienne dla mnie. Ja też czsto obrażałem się na Boga za swój krzyż - a teraz mam jeszcze większy. A wszystko po to by ćwiczyć we mnie pokorę.
A wiedz że naprawdę mam poważne zmartwienia - i czasem nie wiem czemu to mnie spotkało.
_________________ Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy
św. Jan Kasjan
|
Cz sie 26, 2004 9:03 |
|
|
|
|
Wojtek37
Dołączył(a): Pt lip 11, 2003 18:46 Posty: 677
|
Mika napisał(a): Ukochać krzyż to bardzo mocne stwierdzenie.Bo przecież ukochać to wybrać,zachwycić się tym.Myślę, że trudno jest (pomimo dobrej woli i starań) potraktować swój krzyż jak drogocenną perłę.Nie zawsze wystarcza świadomość, że jest się umiłowanym dzieckiem Boga,że On jest przy mnie.W czasie cierpienia trudno mi w to wierzyć, choć przecież wiem o tym...
Wiem dokładnie co możesz odczuwać i ja tak też czasem mam. Lecz w owym cierpieniu z czasem dostrzeżesz zbawienne skutki dla siebie. Ale wierz, że pan Ci to nalożył - mimo że nie brzmi to za logicznie. Ale tak stoi u Hioba. Skoro "dobro przyjmujemy od Boga , czy zła nie możemy" - dkoładnie nie pamiętam ale tak miej więcej brzmi owy tekst.
_________________ Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy
św. Jan Kasjan
|
Cz sie 26, 2004 9:09 |
|
|
Mika
Dołączył(a): Śr sie 25, 2004 18:56 Posty: 2
|
Wiem,Wojtek, że cierpienie uczy pokory.To wiem z autopsji.Zgadzam się też z tobą że jest zbawienne w skutkach-i że można to rozpoznać po jakimś czasie.Możemy więc przy okazji rozwijać w sobie cierpliwość.Mysle jednak, że uwierzenie w to w czasie cierpienia,wymaga głębokiej wiary, wprost niesamowitego zaufania Bogu.Przynajmniej ja z tym mam problem.Dla mnie na przykład ważna jest świadomość tego, że ktoś się za mnie modli, kiedy zaczyna mi się wydawać,że w mojej ciemności nie ma szans na światło.Teraz pisze to z optymizmem.
|
Cz sie 26, 2004 12:30 |
|
|
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
http://www.mateusz.pl/czytelnia/tp-cienista.htm
polecam właśnie w kontekscie wiary w momencie cierpienia ...
|
Cz sie 26, 2004 12:52 |
|
|
Baltazar
Dołączył(a): So wrz 11, 2004 17:21 Posty: 17
|
cierpienie
Wiele można mówić o cierpieniu, zwłaszcza wtedy, gdy jest daleko. Ale gdy przychodzi i dotyka bezpośrednio ciebie, to wszystkie słowa wydają się zbyt małe, zbędne, niepotrzebne.
Cierpienie jest wielka tajemnicą - bardzo wielką, niezgłębioną tajemnicą...
Czy umiem przyjąć je z pokorą? Bardzo bym chciała, żeby tak było.
Ale czy tak będzie, to się okaże we właściwym czasie. Jest bowiem "czas rodzenia i czas umierania"...
Jedno wiem: bez Niego cierpienie nie miałoby najmniejszego sensu...
_________________ I NIC NAD BOGA
|
Wt wrz 14, 2004 20:51 |
|
|
Wojtek37
Dołączył(a): Pt lip 11, 2003 18:46 Posty: 677
|
Cierpienie , nie jest na pokaz i tak jak śmierć i męczeństwo Jezusa wymaga skupienia i wewnętrznej modlitwy. Bo To już w NT napisano, że " jest ono zgorszeniem dla Żydów i pogan"
Więc człowiek doświadczony tym nigdy nie będzie tego rozpowiadał na rogach ulic.
_________________ Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy
św. Jan Kasjan
|
N wrz 19, 2004 19:22 |
|
|
Trusiekun Bubski
Dołączył(a): Wt wrz 21, 2004 16:47 Posty: 23
|
Cierpienie po prostu jest składnikiem życia. Nie jest ani karą ani łaską. Tak samo jak pomidor jest czerwony, a potem robi się czarny, bo gnije, chyba że ktoś go zje wcześniej.
|
Śr wrz 22, 2004 9:53 |
|
|
Luiza
Dołączył(a): So gru 25, 2004 15:34 Posty: 145
|
_Wczoraj zostało zburzone moje myślenie nt "ukochania swojego krzyża...".
_Ks podczas czatu tematycznego dotyczącego osoby Judasza, na moje stwierdzenie, że Judasz został powołany do "zdrady". Odpowiedział "Bóg powołuje do dobra, a nie zła." Mądra odpowiedź.
_Wnioskuję z tego, że każde zło pochodzi od szatana (tu nie ma co wnioskować, to oczywiste). A czym jest mój krzyż. Grzechem i cierpieniem! Grzech pochodzi od złego. Cierpienie jest konsekwencją grzechu. Czy zatem mogę kochać coś, co nie pochodzi od Boga.
_Dalej, co znaczy kochać. To chcieć, aby "rzecz" ukochana rozwijała się! Czy zatem mam rozwijać swój grzech! Wiem, przekręcam znaczenie słowów! Czepiam się? Taka jest zdaje się argumentacja Świadków Jehowy (nie podejrzewałam się o to - puk puk - głowa pusta). Więc kochać swój krzyż?
_Swojego krzyża nie kocham!
_KOCHAM KRZYŻ JEZUSA - JEGO OFIARĘ!!!
_ I ostatnia myśl. Zamiana słów "ukochać swój krzyż..." na słowa "być świadomym odpowiedzialności za swój krzyż..." - dużo zmienia.
A może źle rozumiem i "krzyż swój trzeba ukochać..." Proszę o uświadomienie mnie w tej kwestji.
pzdr
ps
CRUCEM TUAM ADORAMUS DOMINE -
RESURRECTIONEM TUAM
LAUDAMUS DOMINE
LAUDAMUS ET GLORIFIKAMUS!!!
|
Cz lut 24, 2005 22:51 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Luiza - myślę tak...
Krzyż to nie tylko Twój grzech i jego konsekwencje. Krzyż to również każda wyrządzona Ci krzywda. Każde niesprawiedliwe słowo. Krzyż to też cierpienie, które nie jest skutkiem ani mojego - ani czyjegoś grzechu - to choroba, to śmierć (pomijam to fakt grzechu pierworodnego).
A ukochać swój krzyż - to nie: dążyć do cierpienia. To znosić to, które przychodzi - i kochać ludzi, którzy je zadają. Kochać siebie - i powstawać. Dziękować nawet za to co boli - bo przyniesie dobro, bo nigdy nie jest bez celu. A w końcu - jeśli przyjąć cierpienie - to nie dla cierpienia, a dla jakiegoś większego dobra...
Krzyż nie ma sensu, jeśli nie jest dźwigany z miłości i z miłością...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Cz lut 24, 2005 22:59 |
|
|
gosc12
Dołączył(a): So sty 08, 2005 18:22 Posty: 423
|
Mysle tak-bez ukochania swego malenkiego,codziennego krzyza nie mozna ukochac krzyza Chrystusa.
Jesli bede odrzucal swoj krzyz,to nie moge jak Szymon pomagac w niesieniu Chrystusowi Jego krzyza.
Jotka pieknie powiedziala o sensie krzyza-dodam tylko,ze trzeba go niesc z miloscia,z milosci i tej Nieskonczonej Milosci go ofiarowac.
"W krzyzu cierpienie,w krzyzu zbawienie,w krzyzu MILOSCI nauka"...
_________________ "Szanuj kazdego czlowieka,bo Chrystus w nim zyje."
|
Pt lut 25, 2005 9:33 |
|
|
Luiza
Dołączył(a): So gru 25, 2004 15:34 Posty: 145
|
_Dziękuję, za odpowiedzi! Są pełne ducha!
Jednak czuję się niezrozumiana (znowu dzielę włos na 4 ).
Mam ostatnimi czasy przeświadczenie, że powtarzam za innymi słowa - KTÓRYCH NIE ROZUMIEM. Żeby kochać KRZYŻ, muszę wiedzieć czym on jest w moim życiu! Jak on się objawia, gdzie go spotykam...
Cytuj: Krzyż to nie tylko Twój chrzech i jego konsekwencje. Kościół również wyrządza Ci krzywda. Każde niesprawiedliwe słowo. Krzyż to też cierpienie, które nie jest skutkiem ani mojego - ani czyjegoś grzechu - to choroba, to śmierć.
Proszę poprawić jeśli źle czyam. Krzyż to: mój grzech i jego konsekwencje, to wyrządzona mi krzywda, to cierpienie, to choroba i śmierć? Mam kochać taki krzyż!!! Natura nie chce się zgodzić!!! Szuka innych argumentów.
(nowa myś w głowie)
Krzyż gładzi grzech.
Więc, krzyż nie jest grzechem tylko ratunkiem!
Droga - życie,
Podejmowanie krzyża - życia wg Bożych wskazań,
(Oj, jestem mało wiarygodnym przykładem)
Upadek - wiem lepiej od Boga,
Choroba - nie rozumiem; zawierzam,
Cierpienie - współodpowiedzialność.
A to wszystko, aby uratować. Innych, siebie i Ciebie!
Taki krzyż mogę kochać.
Taki mój krzyż!!!
Taki mój krzyż, pomaga mi ukochać TWÓJ KRZYŻ!!!
Taki mój krzyż, pomaga mi włączyć się w TWÓJ KRZYŻ!!!
W mojej głowie coś więcej .
Głowa to mało.
jo_tka, gość 12 -DZIĘKUJĘ
A jeśli znowu coś źle rozumiałm...
ps. "są takie krzyże ogromne,
gdy kochając - za innych się kona"
|
Pt lut 25, 2005 23:00 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|