Buddyzm a chrześcijaństwo
Autor |
Wiadomość |
Dominikdano
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00 Posty: 747
|
Joker napisał(a): Dominikdano napisał(a): Chrześcijanie wola pytać o naturę Boga. Kim oni sami są, a właściwie jak są? - to ich już nie zajmuje. Widać,że nie masz bladego pojęcia o chrześcijaństwie. To na jego gruncie wyrósł personalizm,to święty Tomasz powiedział,że osoba jest "czymś najdoskonalszym w całej naturze". I co z tego "czegoś najdoskonalszego na świecie" pojmujesz? Akwinata nie miał zielonego pojęcia czym sam jest, bo był wielce uczonym teologiem, więc takie "personalizmy" wymyślał, czerpiąc te mądrości z Arystotelesa, Majmonidesa, Awicenny i innych pogańskich filozofów. Po to, by ostatecznie, na kilka miesięcy przed śmiercią, samemu uznać, że dzieło jego życia nie jest warte funta kłaków. Szkoda, że kościół temu ostatniemu wyznaniu Tomasza z Akwinu nie dał wiary. Być może inaczej wyglądałaby dziś religijność. Cytuj: Dominikdano napisał(a): Natomiast liczą na to, że za darmo, z samej tylko wiary zostaną zbawieni. Nigdy nie słyszałeś,że tylko niektóre odłamy tak głoszą? Nie. Uzasadniłem to wyżej odpowiadając ddv163: Cytuj: Wszystko pięknie, ale skąd pewność, że to, co głosił apostoł prowadzi do zbawienia? Wierzysz w to, wierzysz jego słowom, jego zapenieniom? Masz więc tylko wiarę. To samo dotyczy przykazań i dekalogu. Też tylko wiara. Zawsze więc wiara za wiarą wiarą pogania.
|
N maja 06, 2007 17:38 |
|
|
|
 |
Joker
Dołączył(a): Pt maja 27, 2005 15:25 Posty: 201
|
A Ty co pojmujesz,bo widzę,że masz ochotę się czepiać zamiast rozmawiać? Wypowiedź Akwinaty rozumiem w ten sposób,że w porównaniu z bezpośrednim oglądem Boga nawet Summa Teologiczna jest niczym. Jednak poza niektórymi mistykami ludzie nie widzą Boga "twarzą w twarz" w życiu doczesnym, a dzieła św. Tomasza i innych są w ich świadomej wierze wielce pomocne.
A w co Ty wierzysz? Jak dotąd widzę,że w nonsensowność każdej wiary. Cóż-jakby nie patrzeć to specyficzna forma WIARY 
|
N maja 06, 2007 18:29 |
|
 |
Dominikdano
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00 Posty: 747
|
Tomasz z Akwinu był teologiem, czyli naukowcem, trzeba przyznać, że fenomenalnym. Był też zakonnikiem, dominikaninem, osobą duchowną, lecz nie można go uznać za stricto sensu mistyka. Wierzył jedynie w znaną mu doktrynę obowiązującą w kościele. Działał w trudnych, kryzysowych dla kościoła czasach, choć dla siebie pomyślnych. Stał się na kilka stuleci jego, kościoła zbawcą, bo zaadaptował dla potrzeb "św. teologii" intelektualne dokonania Arystotelesa, Majmonidesa, Awicenny i innych pogańskich i nie tylko, myślicieli. Miał w tym i wielu poprzednków i następców. Zostało to bowiem potem w Kościele rozwijane zgodnie, zresztą z przeznaczeniem.
Jednak jest pewien fakt, który nie jest szerzej znany. 06 grudnia 1273r. w czasie odprawiania mszy Św. Tomasz został nagle porażony (commotus) przez coś co go do głębi poruszyło i odmieniło (mira mutatione). Po tej mszy nigdy już nie pisał i nie dyktował. Zatrzymał prace nad III-cią częścią Summy, przy traktacie o pokucie. Nagabywany o to i nakłaniany do powrotu do pisania, wyznał zniecierpliwiony: "...nie mogę, ponieważ wszystko co napisałem wydaje mi się jak słoma". W kilka miesięcy potem Tomasz spokojnie odszedł z tego świata w wieku 49 lat (magiczne "siedem", uznawane za szczególne w wielu systemach ezoterycznych).
Historia nic więcej o jego "objawieniach" nie odnotowała. Dla mnie liczy się jednak to, z jakim zdecydowaniem odrzucił dzieło swego życia, poznawszy, jak sądzę, Prawdę o rzeczywistości - może było to zenistyczne satori (urzeczywistnienie swojej pierwotnej natury), a może tylko płyki wgład w rzeczywistość zwany w zen kensio.
Niewielu stać na taką prawość. Szkoda, że nie mógł sam zweryfikować wcześniejszych swoich pism pod nowym kątem, po tym doświadczeniu mistycznym, ale z uwagi na skutki upadku z osła, na którym podróżował (Akwinata był monstrualnym grubasem), żył jeszcze kilka zaledwie miesięcy.
Był prawy, ale też bardzo inteligentny. Niewielu mogłoby się z nim równąć wówczas i niewielu dziś. Dlatego nawet nie liczył, że może być pojęty, gdyby zaczął mówić, co mu się na prawdę przytrafiło. Przypuszczam, że jego wgląd postawił na głowie wszystko w co do tamtego momentu wierzył. Gdyby np. próbował tę prawdziwą wiedzę rozpowszechniać, to zamiast świętym, zostałby z pewnością prześladowany i potępiony jako heretyk, co spotkało jego wielkiego następcę mistrza Ekharta. Zresztą sam wcześniej stanowczo wypowiadał się za karaniem heretyków śmiercią.
Herezja jest stałym kompleksem Kościoła, a w tamtych czasach była manią, wręcz histerią. Jeszcze bardzo dobrze pamiętano wytrzebienie do cna Katarów. Reformacja dopiero nadchodziła. Tomasz miał pewnie wielki dylemat. Jednak jestem w stanie zrozumieć jego postawę moralną. Uważam też, że na ile mógł, to odcinając się od własnej twórczości, nie chcąc jej kontynuować, postąpił bardzo przyzwoicie.
Teologowie i biografowie Tomasza, w jego nagłym zaprzestaniu pracy i konsekwentnym milczeniu, doszukują się nagłej choroby umysłowej, którą wywołały pracocholizm, koszmarna otyłość itp. czynniki. To dość typowe diagnozy, dotykające nagle przebudzonych mistyków, u których nastąpiła gwałtowna zmiana świadomości.
|
N maja 06, 2007 19:00 |
|
|
|
 |
Joker
Dołączył(a): Pt maja 27, 2005 15:25 Posty: 201
|
O tak,śmierć w wieku 49 lat z całą pewnością oznacza coś ezoterycznego i w ogóle. Biedny Pan Jezus,którego lata życia są niepodzielne przez 7,ale i owszem przywłaszczone przez masonerię-jakby ta szatańska klika miała coś wspólnego z Panem. Jakoś św. Tomasz nie wystąpił z Kościoła i nie poddał w wątpliwość włądzy papieskiej,która później uznała go za największego filozofa chrześcijańskiego.
Mam dość jakże popularnej dziś tendencji do przywłaszczania sobie przez różne pop-orientalne nurty wielkich postaci.
Doktryna katarska jako gnostycka była jeszcze groźniejsza od komunistycznej - przez uznawanie materii za dzieło Złego była zagrożeniem dla samej egzystencji ludzkości.
Ale może powiesz coś konkretnego o Swojej wierze,bo w końcu i o buddyzmie to temat.
|
N maja 06, 2007 19:13 |
|
 |
Dominikdano
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00 Posty: 747
|
Źle zrozumiałeś. Otóż w wieku 49-ciu lat nastąpiła u Tomasza zmiana świadomości. Wydaje mi się, że u homo sapiens siedmioletni cykl tych zmian został jakoś zaobserwowany i uznany za święty. Ale jest czymś naturalnym, bo przeważnie, (statystycznie) w:
- 7-mym roku życia dzieci zaczynają naukę w szkołach,
- 14-tym przechodzą mutację i dojrzewają seksualnie,
- 21-ym stają się w pełni dorosłymi i usamodzielniają się itd. itd.
Nie ma ścisłej reguły, ale ten cykl obejmuje wszystkie sfery - ciało, umysł i duchową też, dlatego w 49-ym roku Akwinata zmienił poziom świadomości, a Jezus mógł to samo zrobić w 28-ym roku życia.
Co do mojej wiary, to po pierwsze, nie jestem buddystą, a po drugie wiara buddystów dotyczy czegoś innego niż wiara katolików. Buddysta wierzy, że dzięki odpowiedniej dyscyplinie - praktyce medytacyjnej, może zmienić swoją świadomość, osiągnąć mądrość, dzięki czemu nie będzie nadal się odradzać w świecie cierpienia, tj. w samsarze. Podejmując tę praktykę równocześnie testuje ją na sobie, przechodząc na coraz wyższe poziomy świadomości może wiarę przekształcać w wiedzę, opartą na własnym doświadczeniu.
Wie, a nie wierzy. Ma ugruntowaną przez to co sam przeżywa pewność, że Budda go nie zwodzi, że kierując się nauką Mistrza w końcu osiągnie to samo co On, Nirvanę – stan pozaczasowej, nieustającej, najwyższej błogości, niedostępnej nawet bogom.
|
N maja 06, 2007 19:59 |
|
|
|
 |
Joker
Dołączył(a): Pt maja 27, 2005 15:25 Posty: 201
|
1. Ja rozumiem,że to jest ciekawe i w ogóle,ale żadnych konkretnych dowodów i podstaw na wiarę w ''magiczność'' cyfry siedem nie mam. Akurat z pełnoletnością kojarzy się zdecydowanie bardziej liczba 18. Nauka w szkoła w np W Brytanii zaczyna się chyba w wieku lat 5ciu. Dojrzewanie seksualne jest baaardzo nierównomierne i różne zależne od płci. Pan Jezus jeśli już mówić o jakiejś szczególnej "dacie" - to w wieku lat 30,gdy zaczął nauczać-nic to nie ma z siódemką wspólnego.
2. Ha-a w takim razie jeśli oczywiście nie masz nic przeciw-to powiedz w co wierzysz?
3. Buddysta twierdzący,że ma pewność,że Budda go w niczym nie zwodzi przeczy sam sobie,bo Budda sam tej pewności o sobie nie miał i wręcz zalecał wątpienie. To,że ktoś "przeżywa pewność" czegoś tam nie znaczy jeszcze,że nie błądzi. W stanie transu wielu ludzi jest przekonanych o najróżnijeszych rzeczachh.
|
N maja 06, 2007 21:50 |
|
 |
Dominikdano
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00 Posty: 747
|
Joker napisał(a): 1. Ja rozumiem,że to jest ciekawe i w ogóle,ale żadnych konkretnych dowodów i podstaw na wiarę w ''magiczność'' cyfry siedem nie mam. Akurat z pełnoletnością kojarzy się zdecydowanie bardziej liczba 18. Nauka w szkoła w np W Brytanii zaczyna się chyba w wieku lat 5ciu. Dojrzewanie seksualne jest baaardzo nierównomierne i różne zależne od płci. Pan Jezus jeśli już mówić o jakiejś szczególnej "dacie" - to w wieku lat 30,gdy zaczął nauczać-nic to nie ma z siódemką wspólnego. U żydów, a potem i u chrześcijan: siedem dni bożego stwarzania, szabat co 7 dni, siedem lat tłustych i siedem chudych. Jezus nie musiał nauczać od razu po przebudzeniu. To trochę trwało, może ze 2 lata. Zapene miał nauczyciela (ojca duchowego), który go posłał do narodu żydowskiego, gdy spradził umiejętności swego ucznia i uznał, że może naukę o zbawieniu przekazać ludziom dalej. Cytuj: 2. Ha-a w takim razie jeśli oczywiście nie masz nic przeciw-to powiedz w co wierzysz? W coraz mniej rzeczy. Wolę wiedzieć, samemu doswiadczyć i przeżyć osobiście. W ten sposób ustalam co z mej wczesniejszej wiary jest fałszem, mitem, bajeczką i odrzucam to. Obecnie wierzę tylko Jezusowi, to znaczy tym relacjom ewangelicznym, które nie są sprzeczne z ww. ustaleniami. Doświadczalnie weryfikuję co z Jego żywej nauki (głoszonej do ukrzyżowania) jest prawdą, która wyzwala i zbawia, a co stanowi przejaw fantazjowania ewangelistów i kolejnych egzegetów, poprawiających zgodnie z własnymi wierzeniami, te relacje. Cytuj: 3. Buddysta twierdzący,że ma pewność,że Budda go w niczym nie zwodzi przeczy sam sobie,bo Budda sam tej pewności o sobie nie miał i wręcz zalecał wątpienie. To,że ktoś "przeżywa pewność" czegoś tam nie znaczy jeszcze,że nie błądzi. W stanie transu wielu ludzi jest przekonanych o najróżnijeszych rzeczachh.
Żle interpretujesz zalecenia Buddy. Zacytuję źródło:
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym".Kalama Sutra" Budda Siakjamuni
|
Pn maja 07, 2007 8:04 |
|
 |
Owieczka_in_black
Dołączył(a): Śr maja 02, 2007 9:41 Posty: 1728
|
Dominikdano napisał(a): Natomiast liczą na to, że za darmo, z samej tylko wiary zostaną zbawieni. Ech... biedni naiwniacy.
Jest to sprawiedliwość Boża przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich, którzy wierzą. Bo nie ma tu różnicy: wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie które jest w Chrystusie Jezusie. (Rz 3,22-23)
Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi. Chciał przez to okazać, że sprawidliwość Jego względem grzechów popełnionych dawniej - za dni cierpliwości Bożej - wyrażała się w odpuszczaniu ich po to, by ujawnić w obecnym czasie Jego sprawiedliwość, i [aby pokazać], że On sam jest sprawiedliwy i usprawiedliwia każdego, który wierzy w Jezusa. Gdzież więc podstawa do chlubienia się? Została uchylona! Przez jakie prawo? Czy przez prawo uczynków? Nie, przez prawo wiary. Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa. (Rz 3,25-28)
Albowiem nie od [wypełnienia] Prawa została uzależniona obietnica dana Abrahamowi i jego potomstwu, że będzie dziedzicem świata, ale od usprawiedliwienia z wiary. Jeżeli bowiem dziedzicami stają się ci, którzy się opierają na Prawie, to wiara straciła znaczenie, a obietnica pozostała bez skutku. (Rz 4,13-14)
Cóż więc powiemy? To, że poganie nie zabiegając o usprawiedliwienie, osiągnęli usprawiedliwienie, mianowicie usprawiedliwienie z wiary, a Izrael, który zabiegał o Prawo usprawiedliwiające, do celu Prawa nie doszedł. (Rz 9,30-31)
A przecież kresem Prawa jest Chrystus, dla usprawiedliwienia każdego, kto wierzy. (Rz 10,4)
Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia. Wszak mówi Pismo: żaden, kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony. (Rz 10,10-11)
A jednak przeświadczeni, że człowiek osiąga usprawiedliwienie nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, lecz jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa, my właśnie uwierzyliśmy w Chrystusa Jezusa, by osiągnąć usprawiedliwienie z wiary w Chrystusa, a nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, jako że przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków nikt nie osiągnie usprawiedliwienia. (Ga 2,16)
Jeżeli zaś usprawiedliwienie dokonuje się przez Prawo, to Chrystus umarł na darmo. (Ga 2,21)
No, chyba wystarczy
Usprawiedliwienie jest dane darmo - z łaski, jednak wiara bez uczynków jest martwa sama w sobie - jesli wierzymy, to chcąc nie chcąc będziemy czynić zgodnie z tą wiarą, sumienie już o to zadba 
_________________ Za snem tęskniąc pisarz przytula butelkę,
Tak, jakby spirytus mógł mu dodać ducha.
Słowa - kiedyś wielkie - stały się niewielkie;
Choćby wykrzyczanych - mało kto dziś słucha.
/Jacek Kaczmarski/
|
Pn maja 07, 2007 8:45 |
|
 |
Dominikdano
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00 Posty: 747
|
No tak, wystarczy. Dzięki za te cytaty z apostoła.
On własnie jest jednym z pierwszych, którzy zaczęli wypaczać naukę Jezusa. Pobował skleić własne, starotestamentowe wierzenia, z nowatorstwem misji Zbawiciela i za taką wykładnią opowiedział się kościół, mimo, że Jezus przestrzegał przed podobnymi próbami:
Opowiedział im też przypowieść: Nikt nie przyszywa do starego ubrania jako łaty tego, co oderwie od nowego; w przeciwnym razie i nowe podrze, i łata z nowego nie nada się do starego. Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków; w przeciwnym razie młode wino rozerwie bukłaki i samo wycieknie, i bukłaki się zepsują. Lecz młode wino należy wlewać do nowych bukłaków. Kto się napił starego wina, nie chce potem młodego - mówi bowiem: Stare jest lepsze.
(Ew. Łukasza 5:36-39)
|
Pn maja 07, 2007 9:29 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Psze państwa, a co to ma wszystko wspólnego z buddyzmem?
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Pn maja 07, 2007 9:37 |
|
 |
Owieczka_in_black
Dołączył(a): Śr maja 02, 2007 9:41 Posty: 1728
|
eee czy chodzi Ci o to, że to Apostołowie Jezusa wypaczyli Jego naukę?
Ewangelii też nie spisał sam Jezus, skąd więc wiesz jaka jest Jego nauka, jeśli podważasz wiarygodność Apostołów?
_________________ Za snem tęskniąc pisarz przytula butelkę,
Tak, jakby spirytus mógł mu dodać ducha.
Słowa - kiedyś wielkie - stały się niewielkie;
Choćby wykrzyczanych - mało kto dziś słucha.
/Jacek Kaczmarski/
|
Pn maja 07, 2007 10:08 |
|
 |
Dominikdano
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00 Posty: 747
|
Tak, oni nie pojmowali Jego nauki. Z ewangelii wiadomo, że wielokrotnie prosili Jezusa, by im coś tam wyjaśnił. Robił to więc np. w przypowieściach, bajeczkach itp., ale i tak niewiele to pomagało i Jezus był tym czasem lekko poirytowany. Wiedział, że czas ma limitowany by doprowadzić swą misję do końca. W sumie Jezus nauczał ok. 3,5 roku. To zbyt krótko, by móc przekazać wszystko, co powinni poznać w pełni wyszkoleni następcy. Postawił tylko wyznawców, a pełnowartościowych uczniów niestety już nie wyszkolił. Wyznawcy oparli więc późniejsze nauczanie na wierze, która stała się podstawą doktryny religijnej.
Prawdopodobnie kilku nieznanych dziś uczniów było bardziej zaawansowanych w nauce. Ci rozwijali gnozę. Być może jednym z nich był Judasz, którego Jezus wyróżniał. To mogło być powodem zawiści i późniejszej wrogości oraz oskarżeń o zdradę. Z niedawno odkrytej ewangelii Judasza można mniemać, że Judasz był zaufanym i posłusznym wykonawcą poleceń Jezusa.
Nie można wykluczyć, że równolegle z Jezusem działali inni, mniej znani, lub celowo ukrywający się przed światem nauczyciele, wywodzący się z tej samej szkoły duchowości co On (i chyba Jan Chrzciciel, który przekazał Mu część swojej sekty) i tworzyli podobne do jezusowych gromady uczniów, czy sekty, gdzie nauka była pełniejsza. Oni właśnie mogą być założycielami gnostycyzmu. Jak wiadomo kościół nieustannie, przez wieki, bardzo konsekwentnie i brutalnie zwalczał gnostyków. Do tego stopnia skutecznie, że gnoza prawie wymarła, jak dinozaury i tylko reliktowo się tu i tam czasami przejawia.
Budda po swym urzeczywistnieniu miał na to, by wyszkolić uczniów ponad 40 lat, dlatego przekaz jego nauki - dharmy mógł być kompletny.
Pozostawił pełnowartościowych następców, którzy mogli przekazywać nauki następnym pokoleniom, a te kolejnym itd.
[/url]
|
Pn maja 07, 2007 13:35 |
|
 |
Dominikdano
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00 Posty: 747
|
Dodam jeszcze w sprawie wypaczania nauki Jezusa przez apostołów, że właśnie Paweł jest tu szczególnie winny, który, co jest sporą osobliwością, osobiście nigdy nie zetknął się z Jezusem, a najwięcej o Nim pisał i pewnie też obficie o Zbawicielu mówił, czerpiąc dane z własnej, bo faryzejskiej, czyli starotestamentowej wiedzy, a jak tej nie starczyło, to i ze swej bujnej wyobraźni... niestety.
Można powiedzieć, że miał niemal takie same dane do nauczania ewangelii Jezusa, jak każdy inny człowiek, który Go nigdy nie widział - on, ona, ono, ty czy ja, na przykład.
Paweł sam przyznał sobie do tego prawo na podstawie religijnej histerii i wynikłych z niej zaburzeń umysłowych, wywołujących paranormalne odczucia (bardzo marna mistyka) oraz i z tego względu, że był dość dobrze wykształcony, czym różnił się od pozostałych dwunastu. On i pozostali nigdy jednak nie wyzbyli się swej więzi z judaizmem, co jest zrozumiałe i dlatego podejmowali próby przekierowania wpierw żydów na swoją modłę, co było przez następnych 2000 lat jedną z kluczowych idei kościoła - zrobić z żydów chrześcijan. To jeszcze bardziej uprawomocniłoby i uwiarygodniło kościół jako strażnika obietnicy zbawienia danej Izraelowi. Gdy to zawiodło, kościół zaczął krzewić wiarę niszcząc inne religie, kulty i cywilizacje. Misjonarstwo za wszelką cenę (gwałtów, zabójstw, zniewolenia, eksterminacji) stało się programem ewangelicznym, ale nie miało to nic wspólnego z nauką Jezusa. Jednak było i jest nadal wygodnym narzędziem do zdobywania i utrzymywania władzy nad ludem.
To charakterystyczne, że Owieczka_in_black cytuje listy Pawła, a nie słowa z żywego nauczania Jezusa, który nigdy w ewangeliach nie twierdził, że z wiary będziemy zbawieni, nie twierdził też, że na zbawienie musimy jakoś zasłużyć. Czyli ani z wiary, ani z uczynków zbawienia nie będzie.
Nie wystarczy więc do zbawienia zapisać się do skautów lub harcerstwa.
Jedynym warunkiem zbawienia jest, zgodnie z nauką Jezusa, poznanie Prawdy. Prawdy o nas samych i o całej rzeczywistości. Tylko i wyłącznie to może nas wyzwolić i doprowadzić do życia wiecznego.
Tutaj nauka Jezusa jest kompatybilna, a nawet tożsama z nauką Buddy. Jednak aby poznać ową Prawdę wymagane jest pełne zaangażowanie się w jej poznanie i własny wielki wysiłek aspirujących do zbawienia. Nic za darmo! Nie ma zbawienia dla leni i pasibrzuszków, którzy idą na łatwiznę. Niech się nawet nie łudzą.
Jezus przekazał w ewangeliach dobre sposoby i środki prowadzące do celu. Jednak nie są one właściwie stosowane w kościele, bo na co innego położono w nim nacisk i inne ustanowiono priorytety.
|
Pn maja 07, 2007 15:40 |
|
 |
Hackworth
Dołączył(a): Pn kwi 30, 2007 2:22 Posty: 196
|
Dominikdano napisał(a): Być może jednym z nich był Judasz, którego Jezus wyróżniał. To mogło być powodem zawiści i późniejszej wrogości oraz oskarżeń o zdradę. A ja myślalem, ze powodem oskarżeń o zdradę było to, że Judasz wskazał Pana Jezusa sługom arcykapłańskm, inkasując za to 30 srebrników. Dominikdano napisał(a): Nie można wykluczyć, że równolegle z Jezusem działali inni, mniej znani, lub celowo ukrywający się przed światem nauczyciele, wywodzący się z tej samej szkoły duchowości co On (i chyba Jan Chrzciciel, który przekazał Mu część swojej sekty) i tworzyli podobne do jezusowych gromady uczniów, czy sekty, gdzie nauka była pełniejsza. Oni właśnie mogą być założycielami gnostycyzmu.
Oczywiście, ze gnostycy działali równolegle z Nim i po Nim. Tylko co ich nauki mają wspólnego z prawdą objawioną?
|
Pn maja 07, 2007 18:56 |
|
 |
Joker
Dołączył(a): Pt maja 27, 2005 15:25 Posty: 201
|
Ech ech,a może jakieś konkrety,zamiast niechętnych w stosunku do KK UCZUĆ?
Konieczność wiary do zbawienia:
"16. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony.”
(Mk 16:16)
Konieczność "uczynków":
44. Wówczas zapytają i ci: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?
45. Wtedy odpowie im: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili.
46. I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego.
(Mt 25:44-46)
Mesjasz był przepowiedziany w Starym Testamencie,więc nie dziwota,że najpierw apostołowie szli do Żydów. Ponieważ wielu z nich odrzucało Chrystusa Pana,udali się do pogan;a Żydzi nawrócą się przed końcem czasów.
Teza o chorobie św. Pawła nie ma żadnych podstaw.
|
Pn maja 07, 2007 21:44 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|