Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt paź 28, 2025 0:52



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 18 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 niechec do ciazy i dziecka 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Śr maja 02, 2007 13:33
Posty: 1
Post niechec do ciazy i dziecka
Sluchajcie,

szamocze sie jak ryba na piasku, moze komus z Was uda sie znalezc jakas rade. Moja historia jest dosyc trudna, ogranicze sie do ostatnich wydarzen. W zeszlym roku urodzilam pierwsze dziecko, ktore tego samego dnia umarlo. Przez cala ciaze, zreszta wyjatkowo lagodna i zdrowa, balam sie potwornie dziecka, poswiecania dla niego, reagowalam agresywnie na wszelkie ciazowe zakazy "dla dobra dziecka", nie chcialam, zeby ciaza mnie w jakikolwiek sposob ograniczala, zreszta podobnie jak dziecko w przyszlosci. Kiedy dziecko umarlo, pojawil sie zal - nad nim, ze takie male, bezbronne, pod aparatura... I przez chwile mialam takie poczucie, ze dziecko to nie przeklenstwo, kula u nogi itd. tylko cos dobrego, ze wywoluje we mnie dobro. Do tej pory mysle jakos zabobonnie, ze ten moj lek i niechec do poswiecania sie doprowadzily do tej smierci. Teraz jestem znow w ciazy i na poczatku czulam radosc i blokowalam mysli negatywne, ale teraz wrocily znane mi leki, niepokoje, ze nie bede mogla spokojnie wyjsc z domu, ze bede uwiazana do placzacego dziecka, boje sie nieprzespanych nocy i koniecznosci zmiany roznych planow i ustalen ze wzgledu na dziecko. Mam bardzo pomocnego i kochajacego meza. Doskonale wiem, jak moj stosunek do dzieci powinien, zgodnie z dotkryna katolicka, wygladac, lecz wyglada inaczej. O zabrudzonych pieluchach mysle nie z rozczuleniem, a z niechecia i obrzydzeniem, tylko teraz staram sie te mysli w sobie bardziej tlumic. Pomozcie mi, prosze...


Śr maja 02, 2007 15:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 10, 2005 22:06
Posty: 167
Post 
Nowka,odpisałam Ci na priva.

_________________
Nasz pierwszy CUD
Nasz drugi CUD


Śr maja 02, 2007 16:12
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post Re: niechec do ciazy i dziecka
Nowka napisał(a):
Doskonale wiem, jak moj stosunek do dzieci powinien, zgodnie z dotkryna katolicka, wygladac
... ale jest inny. Czujesz to, co czujesz.
Tłumienie tych uczuć, zaprzeczanie im, czy walka z nimi jest złym pomysłem.

Powierz swoje lęki, trudne, "niepoprawne" uczucia Chrystusowi
i pozwól Mu działać.

Poszukaj pocieszenia np. w Psalmach, np. 55:

Zrzuć swą troskę na Pana a On cię podtrzyma


Śr maja 02, 2007 19:03
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 11, 2007 9:43
Posty: 24
Post 
Nowka, spróbuj metody, którą wykorzystała moja znajoma: pomyśl o tym dzieku, jako o kimś, kto już cię kocha i to kocha cię bezwarunkowo. Nawet twój mąz nie jest w stanie kochać cię w taki sposób :)

Ten maluch potrzebuje cię, lae jesli odwrócisz się na pięcie i odejdziesz, to i tak będzie cię nadal kochać, bo inaczej nie potrafi.
Serio, serio:)

I psróbuj się zastanowić skąd w tobie bierze się ta niechęć do dzieci. Nie tłum uczuć, tylko postaraj się znaleźć ich korzenie; porozmawiaj z nimi.
Mozliwe, że przydałaby ci się rozmowa z terapeutą albo mądrym spowiednikiem, z przygotowaniem psychologicznym.
Poszukaj odpowiedz, warto:)
Dla tej miłości pod twoim sercem ;) Kto wie, może to jedna z milości twojego życia :D

_________________
eulogeite kai mee katarasthe


Śr maja 02, 2007 19:35
Zobacz profil
Post 
Idź do psychiatry. Czemu ludzie nie szukacie rozwiązań tam gdzie są?


Cz maja 03, 2007 21:57
Post 
Chaota, psychiatra wypisuje leki- których nowka i tak teraz nie moze brac bo jest w ciąży...

Od rozmowy, szukania źródła niecheci do dziecka, leków i niepokojów jest psycholog...

inna sprawa: myslę, ze pieluchy pełne kalu wszystkich obrzydzają, tak jak wymioty, ropiejace rany itp...ale opiekujemy się chorymi czy dziecmi mimo tego obrzydzenia...Bo ich kochamy...

może po prostu mniej się nad tym zastanawiaj, gdy zobaczysz dziecko to je pokochasz- tak jak za pierwszym razem...

Cytuj:
I przez chwile mialam takie poczucie, ze dziecko to nie przeklenstwo, kula u nogi itd. tylko cos dobrego, ze wywoluje we mnie dobro.


N maja 06, 2007 19:44
Post 
Czy to jakas plaga?

Na jasna Anielke,rozumiem,ze nie chce sie miec dziecka[odpowiedzialnosc przede wszystkim],ale gdy ono jest[w drodze czy tez juz na 'zewnatrz],to nie dramatyzujmy!Skad te mysli...[czysty egoizm?]przeciez to dar...
w koncu na starosc ktos musi nam podac kapcie ;)


N maja 06, 2007 19:56

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
Teresse napisał(a):
... myslę, ze pieluchy pełne kalu wszystkich obrzydzają, tak jak wymioty, ropiejace rany itp...

Ha - jestem oburzony porównaniem. Kupki dziecka (w dodatku własnego), w szczególnosci karmionego wyłącznie piersią w żadnym razie nie wypada porównywac z ropiejącą raną. Nie jest prawdą jakoby wszystkich to obrzydzało. Proszę nie uogólniać. :-D
I dziwnym stwierdzeniem jest
Teresse napisał(a):
... opiekujemy się ... dziecmi mimo tego obrzydzenia...


Inna sprawa - kiedy byłem młody i nie miałem dzieci też może mi się podobnie wydawało - ale minęło bez śladu.


Pn maja 07, 2007 7:04
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Krzysztof_J napisał(a):
Teresse napisał(a):
... myslę, ze pieluchy pełne kalu wszystkich obrzydzają, tak jak wymioty, ropiejace rany itp...

Ha - jestem oburzony porównaniem. Kupki dziecka (w dodatku własnego), w szczególnosci karmionego wyłącznie piersią w żadnym razie nie wypada porównywac z ropiejącą raną. Nie jest prawdą jakoby wszystkich to obrzydzało. Proszę nie uogólniać. :-D
I dziwnym stwierdzeniem jest
Teresse napisał(a):
... opiekujemy się ... dziecmi mimo tego obrzydzenia...


Inna sprawa - kiedy byłem młody i nie miałem dzieci też może mi się podobnie wydawało - ale minęło bez śladu.
Święta prawda :-)Wężykiem!


Pn maja 07, 2007 7:13
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Ha - jestem oburzony porównaniem. Kupki dziecka (w dodatku własnego), w szczególnosci karmionego wyłącznie piersią w żadnym razie nie wypada porównywac z ropiejącą raną. Nie jest prawdą jakoby wszystkich to obrzydzało. Proszę nie uogólniać. Very Happy


Co za niechrzescijańskie podejście...przecież wszyscy jestesmy bracmi i siostrami i wszystkich mamy kochać jak siebie samych...
Rozumiem, ze ciebie kupki dziecka nie obrzydzają, bo to TWOJE dziecko, ale juz ropiejaca rana obcej osoby-tak...

Poza tym przełamujac obrzydzenie mamy wiekszą zasługę w niebie, niż jeżeli babramy się w zółtej kupce dzidzi z przyjemnością... :-)


Pn maja 07, 2007 16:31

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
Kończąc: chodziło mi o stwierdzenie:
Teresse napisał(a):
...ale opiekujemy się ...dziecmi mimo tego obrzydzenia...Bo ich kochamy...

Chciałem zwrócić uwagę, że nie zauważyłem u siebie czegoś takiego, jak obrzydzenie w stosunku do własnego dziecka.
Bo ja zrozumiałem w Twoim stwierdzeniu, że "odrzuca" rodzica ale wielkodusznie/miłosiernie zajmuje się dzieckiem - co trąci absurdem.
A może źle Cię zrozumiałem. :?


Wt maja 08, 2007 13:36
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Bo ja zrozumiałem w Twoim stwierdzeniu, że "odrzuca" rodzica ale wielkodusznie/miłosiernie zajmuje się dzieckiem - co trąci absurdem.


No, dobrze zrozumiałeś...Myślę, że kupa to kupa...Zawsze powoduje obrzydzenie...Nawet nasza własna... :-X

Przemyśl sprawę...Byc moze spychasz obrzydzenie gdzieś do podswiadomości a ono tam dokonuje zniszczeń... :-)

Albo to ja jestem dziwna... :? Jest tez taka możliwość...


Wt maja 08, 2007 13:51
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24
Posty: 3644
Post 
Teresse, z całym szacunkiem, dla Ciebie nawet obserwacja śluzu jest obrzydliwa, więc co dopiero kupka niemowlaczka ;)

_________________
Co dalej za zakrętem jest?
Kamieni mnóstwo
Pod kamieniami leży szkło
Szło by się długo
Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪


Wt maja 08, 2007 17:17
Zobacz profil
Post 
Wracajac do tematu.
Uwazam, ze autorka watku powinna powierzyc siebie i dzieciatko, ktore ma sie narodzic Maryi, ktora bedac najlepsza Matka ogarnie ja opieka i pomoze aby lęki, ktore posiada, a moga one byc z roznych powodow, odeszly a przyszla milosc macierzynska.

Gianna Beretta Molla jest rowniez patronka kobiet w stanie blogoslawionym, i mam wielka wiare, ze modlitwy za jej wstawiennictwem bardzo pomoga.

Ja ze swojej strony prosze Was o modlitwe za Anie, ktora po raz czwarty jest w stanie blogoslawionym a ma wielkie klopoty ze zdrowiem.


Wt maja 08, 2007 17:30
Post 
Lucynko popieram cię odnośnie rad o Maryji i św.Joannie. Novka a próbowałaś tak szczerze porozmawiać o tym z mężem? U mnie jest tak że jak coś wypowiem na głos czyli przyznam się do niego to on jakby maleje staje się mniej ważny i natarczywy. Porozmawiaj z mężem o tym bez wstydu szczerze powiedz mu wszystko, może on ci pomoże. Rozmawiaj też o tym ze swoim dzieckiem, bo ono wyczuwa twoje myśli i stany emocjonalne. Powierz też swoje odczucia swojemu zmarłemu dziecku, podejrzewam że jest ono w niebie więc będzie mogło ci dużo pomóc. Pomódl się do Maryji, Ona też była matką, była w ciąży i Nią zapewne też targały skrajne odczucia (co jest normalne gdy jest się w ciąży).Na pewno będzie dobrze a twoje emocje się zmienią gdy w końcu ujrzysz swoje dziecko (tak jak było przy pierwszym).3maj się ciepło :glaszcze:


Pt cze 08, 2007 8:06
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 18 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL