Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N lis 23, 2025 3:58



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 38 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
 zagubiona 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 01, 2006 13:29
Posty: 233
Post Re: dzięki
LAF napisał(a):
shahrasad napisał(a):
a potem przychodził strach: „A jeśli Bóg jest? w takim razie pójdę do piekła, jeśli nagle umrę”.


Jesli Bóg jest i jest dobry, to nam wszystko wybaczy, łącznie z niewiarą w jego istnienie. Jesli jest zaś zły, to nie ma znaczenia, czy wierzymy, czy nie.


Tak się tłumaczą tylko ci,którzy absolutnie mają gdzieś Boga i nie obchodzi ich On w ogóle.Bóg nas kocha i jest to miłość wymagająca-tak jak każda-a nie miłość obecnego Zachodu:pusty seks i uczucia.Stąd tak wielkie błędy-Bóg to Miłość-ale trzeba wiedzieć czym jest dla chrześcijanina Miłość.

_________________
FIDES ET RATIO
"inquietum est cor nostrum, donec requiescat in te."-św.Augustyn,Doktor Łaski
Obrazek


Wt maja 15, 2007 12:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 15, 2003 23:13
Posty: 1790
Post 
Rzeczywiście jeśli chodzi o nasze lęki (w tym także lęk przed piekłem i nie tylko) są to projekcje z naszej podświadomości. Podśw. jest to swoisty magazyn różnych „śmieci” które swego czasu przyjęliśmy za swoje i uznaliśmy za ważne, od czasu do czasu te śmieci próbują wydostać się na powierzchnię czyli w obręb naszego świadomego ja, wtedy zaczynamy się obwiniać o to czy tamto. Podświadomość to bardzo ważna część naszego umysłu jednak trzeba pamiętać o tym, że większość zawartych tam informacji jest już przestarzała ( tam są wspomnienia z dzieciństwa, wierzenia które wpojono nam w przeciągu naszego życia – winy kary i obowiązki, a jeśli ktoś wierzy w reinkarnację to nawet z poprzednich wcieleń – stąd m.in. właśnie biorą się te nieuzasadnione nie mające żadnego powiązania z naszym obecnym życiem lęki.).
Podświadomość to bardzo użyteczne narzędzie - usłużny „piesek” ale o mentalności małego dziecka, nie pozwól aby to dziecko Tobą kierowało, powinno być wręcz odwrotnie.
Musisz wiedzieć jeszcze jedno o podśw. - to bardzo zachowawcza i zaborcza część umysłu, z wielkimi oporami przyjmuje nowe idee, dla niej ważne jest to co Ty kiedyś sama uznałaś za ważne i istotne. Na pocieszenie mogę Ci powiedzieć że mimo wszystko można ją przeprogramować (tak jak się programuje komputer) :) i usuwać z niej to co uznasz z przestarzałe i zbędne.

Jeśli chodzi o te lęki przed piekłem to przecież nikt tam Cię nie wtrąci tylko dla tego że miałaś wątpliwości, nie siedziałaś bezczynnie – poszukiwałaś, w końcu liczą się dobre intencje. Liczy się to kim jesteś a nie to w co wierzysz.
Jeśli świadomie nie wybierzesz piekła to nikt tam Cię nie wtrąci na siłę.

_________________
Nie wierzę w Boga którego istnienia można by dowieść


Wt maja 15, 2007 14:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 01, 2006 13:29
Posty: 233
Post 
Piekło to nie lęk,dlatego że ma swoje źródło-jest uzasadniony.Nie jest jakimś niewiadomo skąd pochodzącym lękiem.Taka jest różnica między lękiem a strachem panie psycholog ;)

_________________
FIDES ET RATIO
"inquietum est cor nostrum, donec requiescat in te."-św.Augustyn,Doktor Łaski
Obrazek


Wt maja 15, 2007 18:58
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 11, 2007 10:36
Posty: 5
Post 
[quote="buscador"]
Podświadomość to bardzo użyteczne narzędzie - usłużny „piesek” ale o mentalności małego dziecka, nie pozwól aby to dziecko Tobą kierowało, powinno być wręcz odwrotnie.
Musisz wiedzieć jeszcze jedno o podśw. - to bardzo zachowawcza i zaborcza część umysłu, z wielkimi oporami przyjmuje nowe idee, dla niej ważne jest to co Ty kiedyś sama uznałaś za ważne i istotne. Na pocieszenie mogę Ci powiedzieć że mimo wszystko można ją przeprogramować (tak jak się programuje komputer) :) i usuwać z niej to co uznasz z przestarzałe i zbędne.
quote]
Właśnie ja tak ciągle próbuję przeprogramowywać moją podświadomość, kosztuje mnie to mnóstwo pracy, czasu i nerwów, a potem i tak cały ten stworzony przeze mnie system się zawala. Tyle razy już próbowałam zbudować sobie jakąś pozytywną filozofię- i zawsze powracał kryzys. A najgorsze ostatnio jest to, że wydaje mi się, iż prawdą jest to wszystko, co mówi New age- i ten wniosek jest dla mnie przygnębiający, wręcz przerażający. Nie chcę żyć na takim świecie.


Śr maja 16, 2007 9:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06
Posty: 4608
Post 
shahrasad napisał(a):
Właśnie ja tak ciągle próbuję przeprogramowywać moją podświadomość, kosztuje mnie to mnóstwo pracy, czasu i nerwów, a potem i tak cały ten stworzony przeze mnie system się zawala. Tyle razy już próbowałam zbudować sobie jakąś pozytywną filozofię- i zawsze powracał kryzys.

A buddyzmu próbowałaś? Bo on właśnie powstał do tego - do walki z podświadomością i prymatem zachcianek umysłu...
shahrasad napisał(a):
A najgorsze ostatnio jest to, że wydaje mi się, iż prawdą jest to wszystko, co mówi New age- i ten wniosek jest dla mnie przygnębiający, wręcz przerażający. Nie chcę żyć na takim świecie.

O co chodzi z tym N.A.? Co on takiego mówi? Chodzi o wojny, koniec świata i podobne sprawy?
Nie warto tego brać na poważnie...

_________________
"Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
Obrazek
"Inter faeces et urinam nascimur".


Śr maja 16, 2007 9:45
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 11, 2007 10:36
Posty: 5
Post 
[quote="filippiarz"
O co chodzi z tym N.A.? Co on takiego mówi? Chodzi o wojny, koniec świata i podobne sprawy?
Nie warto tego brać na poważnie...[/quote]

Chodzi mi głównie o tę reinkarnację- że się niby człowiek ciągle odradza w nowych wcieleniach, że w związku z tym człowiek nosi boskość wyłącznie w sobie, nie ma żadnych reguł, róbta co chceta, człowiek jest skazany na wieczną wędrówkę, nie ma osobowego Boga, do którego człowiek mógłby się zwrócić; znika poczucie bezpieczeństwa, jest pustka i bezsens…


Śr maja 16, 2007 10:36
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06
Posty: 4608
Post 
No nie wiem, faktycznie masz kłopot...
Może to sprawa psychiki, która rzutuje na twoją duchowość?
Jak sobie radzisz w życiu? Jesteś szczęśliwa, zrelaksowana, masz pozytywne emocje dla innych ludzi, znalazłaś sens życia?
Napisz, proszę trochę o swoich ogólny uczuciach, o świecie, ludziach...

_________________
"Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
Obrazek
"Inter faeces et urinam nascimur".


Śr maja 16, 2007 11:10
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 11, 2007 10:36
Posty: 5
Post problemy
Owszem, zawsze miałam ze sobą trochę problemów. Ale czy TYLKO to miałoby być przyczyną problemu duchowego?
W dzieciństwie byłam bardzo niegrzeczna, więc dość często dostawałam lanie; czasem jednak zdarzało się, że było nie do końca adekwatne do przewinienia, bo po prostu mama się zdenerwowała i swoje negatywne emocje nagromadzone w ciągu dnia w pracy wyładowywała na mnie. Poza tym niemal ciągle mnie kontrolowano i ograniczano, a ja chciałam mieć jak najwięcej swobody. Pani psycholog wyjaśniła mi dwa lata temu, że ja po prostu teraz niejako „przenoszę” to wszystko na Boga. Wtedy przestałam się obawiać, że mogę pójść do jakiegoś piekła, uwierzyłam, że Bóg jest dobry i miłosierny i że mogę czynić właściwie, co chcę. Jednak lęk przed piekłem pojawił się znów, gdy zaczęłam podejrzewać, że prawdą jest islam. Zaś sprawa tego New age’u… Wydaje mi się, że ta filozofia jest zgodna z rzeczywistością, a nie potrafię pogodzić się z tym. Jeden ksiądz mi powiedział, że NA nie jest moim problemem, że to może być przykrywka do pewnych głębszych problemów, że powinnam jakoś zastanowić się nad sobą, poszukać przyczyny… Trudno mi ją jednak znaleźć.
Jak sobie radzę w życiu? Jak dotąd nie tak źle na studiach(germanistyka- żeby w przyszłości był z tego chleb, chociaż jęczałam nieraz, że nie jest to to, co mnie pasjonuje,ale rodzice i kolega podtrzymywali mnie jakoś na duchu i w tej decyzji) i już siedzę nad pracą magisterską( tylko że aktualnie nie mogę jej skończyć, bo wciąż te myśli o new age'u), co do innych ludzi, to mam wobec nich obecnie sporo negatywnych emocji. W dzieciństwie niestety nie miałam za wielu przyjaciół- nie potrafiłam się odnaleźć wśród inych, a do tego byłam bardzo zdolna i inteligentna, pisałam dużo ciekawych opowiadań i ładnie rysowałam, po prostu byłam TWÓRCZA (i nadal nieraz czuję w sobie twórcze zapędy, potrafię być kreatywna, zarówno w pisaniu jak i w życiu, jeśli chcę)i dzieci mi zazdrościły. Myślałam, że muszę się zmienić, by zyskać przyjaciół, dlatego starałam się upodabniać trochę do innych, potem czytałam różne książki psychologiczne i starałam się stosować do zawartych w nich rad, ale efekt był odwrotny do zmierzonego, było coraz gorzej... Na szczęście, gdy pani psycholog mi wyjaśniła, że wystarczy być sobą, moje kontakty z innymi wyraźnie się poprawiły. Tylko teraz wszystko się rozleciało.
W sumie od kiedy poznałam tamtą psycholog i tamtego księdza, wiele spraw się wyjaśniło, a ja poczułam, że nareszcie rozkwitam, że się rozwijam...
Jednym z mych głównych zainteresowań była wóczas kultura turecka. Obawiałam się jednak, że mi przejdzie, a chciałam ją w sobie zatrzymać na dłużej, by już nie rozpraszać się na inne dziedziny. I odwiedziłam inną psycholog, z takiego jednego centrum "Tęcza"- a ona zaczęła opowiadać o tym, że trzeba najpierw pokochać siebie, takiego jakim się jest, poznać siebie, i o tym, że nadchodzi czas, nawet już jest, kiedy w ludziach zaczyna budzić się większa samoświadomość itd... ja zapytałam: "New age?", a ona na to "Tak!" Wtedy nie przejęłam się tym zbytnio.
Kiedy w listopadzie minionego roku na stypendium w Niemczech zabrałam się za moją pracę (groteska u Kafki, nawiasem mówiąc), i gdy udało mi się zrobić sporo i całkiem nieźle, i gdy stwierdziłam, że w ogóle wszystko w moim życiu posuwa się do przodu i jest na dobrej drodze, odczułam dziwny niepokój, stwierdziłam, że nie chcę żyć na takim świecie, na którym wszystko jest dobrze i jakiego problemu bym nie miała, zawsze znajdzie się rozwiązanie... I tego już w sobie nie potrafię zrozumieć.
Potem, gdy zaangażowałam się w ten islam, wyczytałam, że jednym ze znaków zapowiadających koniec świata będzie to, że ludzie przestaną się podporządkowywać zasadom islamu- i wtedy znów przypomniał mi się new age, pomyślałam, że tak się ma stać pewnie dlatego, że prawdą jest NA. I znów ta sama ballada. Boję się rozwijać się wewnętrznie i podtrzymywać w sobie to, co zyskałam, bo wydaje mi się, że to nie ma sensu, skoro wszysto jest new age'em...


Śr maja 16, 2007 18:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06
Posty: 4608
Post 
Ładnie się rozpisałaś :)
Może to podsunie komuś jakiś dalsze pomysły...
Ze swojej strony pochwalę tylko tą starszą panią psycholog i księdza - trzymaj się takich ludzi.
Unikaj psychologów, którzy wplatają w psychologię elementy swoich wierzeń.
Skoro islam wypłynął jakby z zainteresowania kulturą turecką - zainteresuj się innymi innymi kulturami i religiami - im więcej tym lepiej - przynajmniej nie będzie niebezpieczeństwa, że tkwisz w jakimś wierzeniu bo najlepiej/jedynie je znasz.
Z tym NA nie wiem co Ci poradzić, bo ja zupełnie niekumaty w tej materii - nic ciekawego w nim nie dostrzegłem, już satanizm jest IMO sensowniejszy niż NA ;)

PS: wczoraj byłem na filmie "Nagi lunch" Cronenberga - były nawiązania do "Przemiany" :D
Czekam również, aż pojawi się w Polsce dostęp (internet, festiwal) do japońskiego krótkiego metrażu zrobionego przez laureata nagrody Oskara - tytuł "Inaka Isha", czyli po naszemu "Lekarz wiejski" :D:D:D

Kafkowo pozdrowiam :)

_________________
"Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
Obrazek
"Inter faeces et urinam nascimur".


Cz maja 17, 2007 9:13
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 19, 2006 7:51
Posty: 744
Post Re: dzięki
shahrasad napisał(a):
Czy Boga rzeczywiście mamy w sobie?

hehe to by dopiero było coś przerażającego, mieć coś takiego obcego w sobie... na szczęście to niemożliwe.
Cytuj:
Jak dotąd nie tak źle na studiach(germanistyka- żeby w przyszłości był z tego chleb, chociaż jęczałam nieraz, że nie jest to to, co mnie pasjonuje,ale rodzice i kolega podtrzymywali mnie jakoś na duchu i w tej decyzji) i już siedzę nad pracą magisterską( tylko że aktualnie nie mogę jej skończyć, bo wciąż te myśli o new age'u), co do innych ludzi, to mam wobec nich obecnie sporo negatywnych emocji.

wiesz co jest dziwne, że nie poszłaś na religioznastwo. wtedy mogłabyś poznać różne tradycje religijne i nabrać do nich dystansu. jeśli faktycznie ateizm ani agnostycyzm ci nie pasują, to mogłabyś sobie wybrać sobie taką duchowość i wiarę jaka ci się będzie podobała jednak opierając się na konkretnej wiedzy, a nie na przekonaniach księży, czy psychologów którzy przecież nie mają o tym żadnego pojęcia.

_________________
ateista


Pt maja 25, 2007 21:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 24, 2007 19:51
Posty: 79
Post 
Kris_yul napisał(a):
Chrześcijaństwo jest religią, która przynosi Boga takiego, jakim On jest w rzeczywistości. Jeśli chcesz poznać Boga w pełni, nie ma innej drogi.


Jeszcze glupszego posta nie wdzialem czlowieku poznaj wszystkie wierzenia dodaj wklasne przemyslenia to wtedy sie wypowiedz co jest reczywistoscia.

Ktos napisal czy Boga mamy w sobie .. Jasne kazdy z nas jest Bogiem
Argument 1: Bog jest wszedzie..
2: w koncy Bog stworzyl nas na jego podobienstwo czyli tutaj tez kazdy z nas ma cops z Boga :D
A wiesz ze tak sie traktuja satanisci :D:D


Pt maja 25, 2007 22:28
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 15, 2003 23:13
Posty: 1790
Post 
Augustinus napisał(a):
Piekło to nie lęk,dlatego że ma swoje źródło-jest uzasadniony.Nie jest jakimś niewiadomo skąd pochodzącym lękiem.Taka jest różnica między lękiem a strachem panie psycholog


Augustinus, ja nigdy nie negowałem istnienia tego „źródła” w żadnym moim dotychczasowym poście (a trochę ich już jest) i nigdy nie sprowadzałem lęków (fobii) jedynie do zewnętrznych stanów psychologicznych mających przyczynę jedynie w naszych głowach, oczywiście że ich źródło leży znacznie, znacznie głębiej, tak czy siak wszystko można sprowadzić do odpowiedniego stanu duchowego. Piekło to nie instytucja czy miejsce ale stan duchowy i w dodatku względny (czasowy, przemijający), paradygmat wieczności przynależny jest tylko Bogu, zresztą co ci będę tłumaczył zapewne o tym wiesz :)

shahrasad napisał(a):
Chodzi mi głównie o tę reinkarnację- że się niby człowiek ciągle odradza w nowych wcieleniach, że w związku z tym człowiek nosi boskość wyłącznie w sobie, nie ma żadnych reguł, róbta co chceta, człowiek jest skazany na wieczną wędrówkę, nie ma osobowego Boga, do którego człowiek mógłby się zwrócić; znika poczucie bezpieczeństwa, jest pustka i bezsens…


W każdej filozofii, doktrynie czy nawet religii jest wiele zabobonów, wyobrażeń, zwykłej fantazji czy swoistego folkloru i jeśli zabraknie samokrytycyzmu czyli umiejętności odróżniania tego co prawdziwe (albo mające przynajmniej pozory prawdy) to bezużyteczne plewy można uznać za pożyteczne ziarno i odwrotnie. Dzieje się tak ponieważ umysł nie znosi próżni i tam gdzie brakuje wiedzy - luki te automatycznie zapełniane są fantazją. Tak właśnie jest m.in. z NA , jest to bezkrytyczna zbieranina różnych doktryn religijnych i filozofii (szczególnie wschodnich) które mieszają prawdę z fałszem lub czystą fantazją. Wygląda na to że czytałaś akurat te niewłaściwe książki i brałaś za prawdę obiektywną.

Reinkarnacja jest prawdą (mówiąc krótko, bez niej wiele prawd nawet tych z Biblii nie da się logicznie uzasadnić), natomiast nie jest tak, że nie ma żadnych reguł - czyli (jak to się mówi) „hulaj dusza diabła nie ma”. Każdy byt może poruszać się wyłącznie w ramach ściśle (z góry) ustalonego Boskiego prawa, każde odstępstwo jest „karane”, oczywiście kara nie należy bezpośrednio do Boga ale właśnie do tego prawa bo „kto sieje wiatr ten zbiera burzę”. Nie stosowanie się do praw wewnętrznych można także nazwać (bardziej tradycyjnie) grzechem, grzech to nic innego jak niewłaściwe stosowanie - używanie tego prawa, i nie ma znaczenia czy robimy to świadomie czy nie, skutek jest zawsze ten sam, nieuchronna kara. Dla tego dobrze jest znać te prawa żeby potem nie powiedzieć że cierpię za niewinność :-D Prawo przyczyny i skutku działa z żelazną konsekwencją bo tam gdzie jest przyczyna musi powstać adekwatny skutek.

Czy człowiek jest skazany na wieczną wędrówkę? A co w tym złego, że ciągle zbliżamy (wędrujemy) do Boga i coraz bardziej się upodobniamy do Niego, w końcu wszystko co wyszło z Boga musi do niego (prędzej czy później) powrócić. Widzę że boisz się samotności (samodzielności), nie ma czego, z tego się wyrasta jak dziecko wyrasta z dziecinnych lęków i staje się samodzielne, więcej odwagi – „nie lękajcie się”, to minie.

Nie ma Boga osobowego ale „nad osobowy” to „Ktoś” znacznie większy, potężniejszy, przekraczający tradycyjne osobowe wyobrażenia, samo pojęcie - osobowy jest względne i nie można go mieszać z pozostałymi paradygmatami Boskimi, to że nie potrafimy sobie wyobrazić coś więcej niż osobowość to wcale nie znaczy, że nie istnieje coś więcej, w końcu Bóg jest Absolutem – wszelką potencjalną możliwością.

Pustkę będziesz czuła w sobie tylko wtedy jeśli Boga nie odkryjesz w sobie,

Necromancer napisał(a):
hehe to by dopiero było coś przerażającego, mieć coś takiego obcego w sobie... na szczęście to niemożliwe.


Hehe… gdyby nie ten „obcy” nie było by Ciebie, na całe szczęście jest to możliwe i w dodatku jest to jedyna realna możliwość :-D „na początku było słowo… a Bogiem było słowo…” To „słowo” symbolizuje wszystko to, co wyszło, wyłoniło się z Boga i „stworzyło” całą znaną i nieznaną rzeczywistość, A więc i w Tobie jest cząstka tego obcego w dodatku ten obcy jest bardziej rzeczywisty od Ciebie.

Cytuj:
wiesz co jest dziwne, że nie poszłaś na religioznastwo. wtedy mogłabyś poznać różne tradycje religijne i nabrać do nich dystansu. [….]


Niestety to częściowo prawda…

_________________
Nie wierzę w Boga którego istnienia można by dowieść


So maja 26, 2007 12:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 19, 2006 7:51
Posty: 744
Post 
buscador napisał(a):
Hehe… gdyby nie ten „obcy” nie było by Ciebie, na całe szczęście jest to możliwe i w dodatku jest to jedyna realna możliwość :-D „na początku było słowo… a Bogiem było słowo…” To „słowo” symbolizuje wszystko to, co wyszło, wyłoniło się z Boga i „stworzyło” całą znaną i nieznaną rzeczywistość, A więc i w Tobie jest cząstka tego obcego w dodatku ten obcy jest bardziej rzeczywisty od Ciebie.

nie uważam się za nosiciela jakiegoś obcego bytu. nie sądzę również, aby to nosicielstwo było przyczyną mojego hm.. istnienia, czy życia.

słowo... jakieś "mamre", czy "mamer" już nie pamiętam jak by to miało brzmieć w oryginale. słowa to tylko słowa, nie mają cudownej, nadprzyrodzonej mocy. liczy się to co oznaczają.

nie sądzę, żeby jakieś fikcyjne stworzenie było bardziej rzeczywiste ode mnie. produkty ludzkiej wyobraźni są czasem godne podziwu, lecz nie warte ofiar.

_________________
ateista


So maja 26, 2007 20:14
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 15, 2003 23:13
Posty: 1790
Post 
Prawdę mówiąc to spodziewałem się właśnie takiej reakcji, gdybym patrzył na świat z Twojej perspektywy (twoimi oczyma) to zapewne miałbym podobne zapatrywania i odczucia, czyli widziane wyłącznie przez filtr ateizmu - materializmu. Cały problem w tym, że gdy wchodzimy w „świat” Boga (oczywiście jeśli ktoś w ogóle zakłada taką możliwość, jeśli nie to ta dyskusja staje się całkowicie bezprzedmiotowa i należałoby raczej zmienić forum :-D) mówiąc bardziej ogólnie - w światy duchowe (wewnętrzne) to sama oficjalna nauka już tu nie wystarczalna, bardziej przydatnym „narzędziem” badawczym staje się filozofia, oczywiście nie tylko.
Nie twierdzę, że nauka jest tu w ogóle bezużyteczna ale ze względu na swoje założenia metodologiczne (sceptycyzm naukowy) ma swoje ontologiczne ograniczenia, to co może, to jedynie „dotykać” Boga, a dotknąć to nie znaczy poznać. Podobnie jak niewidomy, który może jedynie dotykać najbliższe przedmioty i jakoś sobie je wyobrażać ale przecież nigdy nie będzie w stanie poznać całego bogactwa otaczającego go świata, ponieważ nie dysponuje potrzebnym narzędziem poznawczym - to samo można powiedzieć o nauce – nie to narzędzie poznawcze, nie ta skala, no bo jak poznać coś co jest większe (bardziej wielowymiarowe), coś co przerasta wszelkie dotychczasowe metody badawcze.

Wyobraź sobie świat zbudowany z cząstek subatomowych albo (jak wolisz) z energii próżni, to jakimi metodami badawczymi chciałbyś poznawać taką rzeczywistość? Skoro przyrządy którymi badamy świat są zbudowane jedynie z atomów, także my sami i nasze zmysły także są tworami tych samych atomów, to jak Ci się zdaje jaki wynik ostatecznie uzyskasz… kompletne „zero”. To trochę tak jak gdybyś chciał naprawiać mały ręczny zegarek siekierą, nie ta metoda, nie to narzędzie (mówiąc językiem elektronika nie ta rozdzielczość). Jeśli sobie to uświadomisz to zrozumiesz dlaczego w tym wypadku nauka jest bezsilna

Mówiąc ogólnie, nauka jest w stanie potwierdzić istnienie jedynie tego co leży w zasięgu jej metod badawczych, natomiast wszystko to co nie podlega tym regułom staje się nieistotne, tak jak gdyby w ogóle nie istniało. Dla mnie osobiście jest to bardzo selektywne i jednostronne poznawanie świata i przypomina metodę strusia który chowa głowę w piasek przed nieznanym

Jest chyba paradoksem, że wszystkie religie wierzą w istnienie światów duchowych, natomiast nie potrafią ich wskazać – zlokalizować, nauka przeciwnie, potrafiła by je wskazać jednak nie wierzy albo raczej nie zakłada ich istnienia, dla czego? Ponieważ jest przekonana (założenie raczej na wiarę) że im głębiej wchodzimy w świat subcząstek tym bardziej mamy do czynienia z rzeczywistością podstawową – pierwotną, bardziej prymitywną czyli nie można się spodziewać tam rozumnego i świadomego życia. Zakłada, że dopiero bardziej złożone struktury atomowe (molekuły) potrafią organizować się w (szeroko pojęte) życie. Takie przenoszenie (paralela) doświadczeń i obserwacji ze świata trój wymiarowego - fizycznego i odwzorowywanie go na planie wielowymiarowym (wewnętrznym) może być zwodnicze, przecież mogą tam panować inne prawa, dotychczas nam nieznane.

Nie obraź się ale materialiści maja bardzo wąskie i selektywne pojmowanie świata, oczywiście każdy ma prawo do własnych poglądów i własnej wizji świata ale nie zaszkodziłoby aby od czasu do czasu wyzbyć się naszej wrodzonej ignorancji - odwiesić na kołek (oczywiście na jakiś czas) własne poglądy – zakopać topór wojenny i spojrzeć na świat nieco szerzej. Nie zakładaj z góry, że coś nie jest warte „ofiar” (zaangażowania, uwagi) bo tym samym zamykasz się na poznanie czegoś co można poznać jedynie oczami filozofii.
Poza tym nie zaszkodziłoby od czasu do czasu (szczególnie na tym forum) puścić wodze wyobraźni a nie trzymać się sztywno gorsetu nauki.

_________________
Nie wierzę w Boga którego istnienia można by dowieść


N maja 27, 2007 14:53
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 19, 2006 7:51
Posty: 744
Post 
nie obrażam się, bo nie sądzę, żeby iluzje poszerzały świadomość. przeciwnie zamykają ją na świat.

chyba przypisałeś mi nie moje poglądy. nie jestem zwolennikiem jakiegoś "naukowego ateizmu". nie wiem nawet czy coś takiego istnieje. jestem ateistą filozoficznym, bo ateizm to pogląd filozoficzny na całość rzeczywistości.

_________________
ateista


N maja 27, 2007 17:20
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 38 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL