Aztec napisał(a):
Wiesz, wierzący wytłumaczy wszystko. Może nie za małą frekwencją w niebiosach, ale np.
Wierzący lubią sobie tłumaczyć, że przez śmierć tej osoby, inni ludzie np się nawrócą, lub pójdą inną lepszą drogą, dostrzegą boga itd.
Śmierć jest nieunikniona - a że z powodu czyjejś śmierci ktoś się zmienia na lepsze to jest właśnie wyciągnięcie ze zła dobra.
Aztec napisał(a):
Chociaż dziwi mnie trochę, że wierzące osoby spokojnie przechodzą obok takich wydarzeń jak tsunami, gdzie "bóg uśmierca" kilka tysięcy lub kilkaset tysięcy ludzi.
Bóg właśnie zrobił wszystko co mógł - pokonał śmierć zmartwychwstając - mówi do nas: "chodźcie za Mną a nic wam nie grozi", "cierpienie ci uwiera - nie bój się go - ono cię tylko do Mnie przybliża".
Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi - chciałbyś aby nagle przestały obowiazywać zasady fizyki, że nagle ludzie przestają się topić tylko wypływają na powierzchnię. Jesteś zły na konstrukcję tego świata?
Cytuj:
Naprawde tak trudno zrozumieć fakt, że jeszcze przed narodzinami Adolfa Hitlera Bóg wiedział, co z niego wyrośnie. I dziwne gdyby wszechwiedzący stwórca tego nie wiedział. W jaki więc sposób Hitler mógł być innym niż tym kim był? Nie mógł. Tak samo jak każdy z nas nie może.
Czego nie może - być innym niż jest - to Ty czujesz się zniewolony planem Boga wobec siebie? To jest tylko usprawiedliwanie swojego postępowania. Bóg chciałby aby wszyscy postępowali właściwie - a że niektórzy nie chcą to Bóg to wykorzystuje dla dobra innych - dopuszcza zło ale go nie tworzy.
Jeżeli chodzi o Hitlera to ja się cieszę, że nie zdążył wyprodukować bomby jądrowej - bo byśmy teraz nie dyskutowali na tym forum.