Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt lis 21, 2025 22:11



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 115 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona
 CHORA NA RAKA MATKA NIE ŻYJE 
Autor Wiadomość
Post 
jakiego dobra?
Patrząn na twoje posty ja nie uznaję postrzegania dobra na twoją modłę. Jest to dla mnie zło. Możesz sobie egzystować, ale wara ode mnie ze swoim "dobrem", fanko LPR'u.


Śr maja 23, 2007 14:39
Post 
Lucyna napisał(a):
Roman Giertych jest wierny swoim przedwyborczym


Minister edukacji, który eksperymentuje ze szkołami publicznymi a swoje dzieci posyła do szkoły prywatnej. Wszystko można powiedzieć o takim polityku, ale na pewno nie tego, że jest uczciwy i ma poczucie wstydu.


Śr maja 23, 2007 15:50
Post 
Przemo,LAF znów zauważyłem spam. :?


Śr maja 23, 2007 16:28
Post 
a to ^^^^^ to co niby jest jak nie spam? :-D


Śr maja 23, 2007 16:36

Dołączył(a): Pn paź 02, 2006 20:14
Posty: 178
Post 
LAF napisał(a):
Minister edukacji, który eksperymentuje ze szkołami publicznymi a swoje dzieci posyła do szkoły prywatnej.

Ja mu się wcale nie dziwię, bo po pierwsze jest rozpątana taka nagonka na jego osobę, że jego dzieci nie miały by chwili spokoju w publicznej szkole, po drugie szkoły publiczne na razie nie mają takiego charakteru jak by sobie tego życzył R. Giertych :D

_________________
WPK!


Cz maja 24, 2007 8:02
Zobacz profil
Post 
Ostatnio znowu wpadlo mi w rece to niesamowite zdjecie.
Odszukalam w internecie strone na ktorej bylo zamieszczone.
Wklejam je tu bo pieknie laczy sie z tematem traktujacym o ratowaniu zycia poczetego, a moze nie wszyscy je juz widzieli.

***
RĘKA NADZIEI - Ks. Henryk Sławński

Obok widzimy przedziwną fotografię. Zwłaszcza kobiety, które mają zostać matkami, mogą kontemplować ten niezwykły gest. Zdjęcie ukazało się 16 listopada 1999 r. w amerykańskim piśmie The National Enquirer. Powinno zostać zdjęciem roku albo stulecia. Nigdy jednak nim nie zostanie, ponieważ pokazuje dwudziestojednotygodniowe dziecko - chłopca, jeszcze nie narodzonego - Samuela Alexandra Armasa, który operowany jest przez chirurga Josepha Brunera.
Podczas badań prenatalnych wykryto u chłopca rozszczepienie kręgosłupa. Dziecko nie miałoby szansy przeżycia, gdyby wyjęto je z łona matki - Julie Armas, położnej z Atlanty. Wiedziała ona o szczególnych przesięwzięciach chirurgicznych doktora Brunera. Pracując w Centrum Medycznym Uniwersytetu Vanderbilt w Nashville, wykonuje on operacje jeszcze w łonie matki. Po cesarskim cięciu wyjmuje macicę i przez mały otwór wykonuje operację na nie narodzonym jeszcze dziecku.
Podczas operacji mały Samuel wyciągnął swą maleńką, lecz w pełni rozwiniętą rączkę przez otwór pozostawiony przez chirurga i uścisnął mu palec. Fotograf uchwycił ten niezwykły moment. Wydawcy zatytułowali to zdjęcie: Ręka nadziei. Tekst objaśniający zdjęcie zaczyna się od słów: "Maleńka dłoń dwudziestojednotygodniowego płodu Samuela Alexandra Armasa, wydobywająca się z macicy matki, ściska palec doktora Josepha Brunera, jakby w podziękowaniu za dar życia".
Zdjęcie to powinno być pokazane przez wszystkie kanały telewizyjne i wszystkie gazety świata. Powinno! Ale nigdy nie będzie w ten sposób pokazane. Dlaczego? Z prostego powodu: stanowi wizualny dowód, że istota rozwijająca się w łonie kobiety jest istotą ludzką - człowiekiem posiadającym swą osobowość i odczucia. Zdjęcie przedstawia to w sposób, w jaki tysiące słów nie potrafiłyby tego wyrazić.
Matka Samuela, spoglądając na zdjęcie, płakała ze wzruszenia przez wiele dni i przypominała sobie i innym, iż nawet najmniejsze poczęte dziecko jest prawdziwym człowiekiem. A elity odpowiedzialne za media tę prawdę ignorują i dlatego nie chcą, aby to zdjęcie obiegło świat.
Czy widziałeś kiedykolwiek bardziej zadziwiające zdjęcie? Jak cudowne jest działanie Boga wobec tych, którzy wybierają życie!...


Obrazek


Cz maja 24, 2007 22:34

Dołączył(a): N gru 17, 2006 14:05
Posty: 295
Post 
co prawda zdjęcie mi się nie wyświetla, ale wiem o jakie chodzi- swego czasu było pokazywane wszędzie, więc nie przesadzaj i nie doszukuj się teorii spiskowej


Cz maja 24, 2007 22:48
Zobacz profil
Post 
Ninurta, tekst nie jest moj wiec po co ten komentarz?


Cz maja 24, 2007 22:51
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
PTRqwerty napisał(a):
Jej wybór opierał się więc na zupełnie innych motywacjach niż religijny ferwor Paschalisa.


A gdzie w moich postach, drogi Piotrze, dostrzegasz religijny ferwor? Skąd wiesz jakie były moje motywacje? Przymiotnik religijny, jak sama nazwa wskazuje odnosi się do religii. W żadnej części żadnej z moich wypowiedzi nie posłużyłem się odwołaniem do sfery religijnej, do żadnej ze świętych ksiąg, czy do autorytetu religijnego się nie odwoływałem. Nigdzie też nie posługiwałem się wierzeniami i prawdami wiary, a przedmiot moich wypowiedzi miał wyłącznie bioetyczny wymiar. Dość osobliwą jest bowiem teoria, że problem relacji matka - dziecko w jej łonie, jest problemem religijnym. Nie znam takiej religii by ten problem był przedmiotem religijnego kultu, czy elementem religijnych wierzeń. Kiedyś radzieccy psychiatrzy stworzyli zgoła oryginalny koncept schizofrenii bezobjawowej. Zdaje się, że ty starasz się dla odmiany stworzyć teorię bezobjawowego ferworu religijnego. ;)

A mówiąc na poważnie, zdaję sobie sprawę, że jest to dość popularna i wygodna retoryka w tego typu dyskusjach (bo przecież bezmyślny religijny ferwor jest zwykle źródłem groźnego fundamentalizmu), tym niemniej sama retoryka, bez potwierdzenia w faktach pozostaje jedynie pustym zabiegiem słownym.

Cytuj:
Jej motywacje to nie były ideologiczne farmazony


A skąd wiesz, że i jej ten groźny bezobjawowy ferwor religijny nie dopadł?

Cytuj:
"Pełen szacunek" Paschalisie to się oddaje koledze, który przyniósł piwo.


Czyli rozumiem, że zmarłym już się szacunek nie należy, tylko koledze, który przyniósł piwo.

Cytuj:
Nie omieszkałeś wykorzystać jej życia by przyłożyć postępowaniu innej kobiety.


Znów wypada zadać pytanie skąd te wnioski? Otóż na początku tego wątku wspomniałem, że na tle walki sądowej pewnej pani w TS, za to, że nie pozwolono jej przerwać ciąży, postawa osoby, która własne życie zaryzykowała dla dobra własnego dziecka (o pardon, miało być nieideologicznie: płodu) jest postawą godną szacunku. Choćby dlatego, że mogła narazić się tym gestem, np. na zarzuty o bezmyślny religijny ferwor i spotkać się z niezrozumieniem. W necie było szereg komentarzy, które krytykowały jej postawę. I właśnie biorąc pod uwagę to tło (boje strasburskie Pani Tysiąc, część nieprzychylnych komentarzy) podwójnie należą jej się wyrazy uznania za to, że podjęła tak heroiczną decyzję. Było to jednak wyłącznie tło, na którym pani Radosz wypadała podwójnie chwalebnie. W żadnym razie nie należy natomiast mylić tła z częścią główną poruszonej przeze mnie analogii między dwoma paniami.

Dopiero gdy SweetChild stworzył osobliwą tezę, że p. Tysiąc podobnie jak p. Radosz poświęciła się dla swojego dziecka, główną część swojej uwagi poświęciłem tej kwestii. Jednak w momencie, gdy dyskusja zaczęła schodzić na te tory, uciąłem ją i stworzyłem osobny wątek. Otóż wiedz, że ta decyzja o wydzieleniu wątku wynikała m.in. z troski o to by nie angażować się w światopoglądowe spory w wątku o tragicznej śmierci pani Radosz.

Cytuj:
Spróbujmy się wczuć w tą kobietę. Ta kobieta przeżyła już w swym życiu traumę - możliwość własnej śmierci. To co dla nas jest abstraktem, trudną do wyobrażenia przyszłością - że umrzemy, dla tej kobiety było już przeszłością, jej trudnym doświadczeniem. Ona już umierała. Przez długi czas wiedziała, że to się może zdarzyć. Jej umył i jej psychika, w odróżnieniu od naszych, inaczej na to patrzyły. Doświadczyła już przemijania, a teraz jej i tak krótkie życie mogło pozostawić nową istotę żyjącą na świecie. Jej życie, w sensie całkowicie biologicznym, byłoby spełnione. Mogła też zniszczyć życie i prędzej czy później odejść sama. Ale ona już inaczej patrzyła na świat, jej życie od lat miało w siebie wpisaną perspektywę śmierci.

Cytuj:
Ta inna kobieta nie obcowała jednak z cierpieniem i ze śmiercią. Nie miała doświadczeń pani Radosz.


Doceniam tą próbę wniknięcia w psychikę pani Radosz (mówię to bez cienia ironii). Jednak nie mogę zgodzić się z takim postawieniem sprawy. Otóż psychologiem nie jestem, ale wiem, że tzw. oswajanie się ze śmiercią dotyczy albo ludzi starszych, albo śmiertelnie chorych przez dłuższy czas. W tym wypadku mieliśmy do czynienia z młodą kobietą, która pełna nadziei na życie nie chciała go tracić. Nie była przygotowana na śmierć, a wiadomość o raku pojawiła się nagle w szóstym miesiącu ciąży i na niedługo przed samym zgonem. W takiej sytuacji młody człowiek nie jest gotowy na śmierć i bez wątpienia decyzja o podjęciu ryzyka utraty życia dla ratowania swojego dziecka, była bardzo trudna i świadczyła o jej wielkiej miłości do swojej pociechy, jak i o wysokich standardach moralnych jakie wyznawała.


So maja 26, 2007 0:40
Zobacz profil
Post 

Religijny ferwor dostrzegam w pierwszym Twoim liście tego wątku.

Paschalis napisał(a):
Kobieta poświęciła siebie dla swojego dziecka. Jakże inna jest postawa od tej, którą zaprezentowała Alicja Tysiąc. Pełen szacunek dla niej.

Dowiedziałeś się o śmierci kobiety i od razu wykorzystałeś jej śmierć jako instrument do uderzenia w postawę Alicji Tysiąc.
Z czegóż innego może to wynikać niż z tego, że stoisz po jednej ze stron barykady światopoglądowej.

Zatem odpuść sobie, że mój zarzut jest retoryką. Ale nie nawracaj się, nawrócony już jesteś. Teraz spróbuj traktować śmierć ludzką nie tyle z powagą, nie tyle oddawaj cześć, co spróbuj się odnosić do takich opisów bardziej po ludzku, bardziej humanitarnie.

Paschalis napisał(a):
A skąd wiesz, że i jej ten groźny bezobjawowy ferwor religijny nie dopadł?

Ponieważ już umierała.
Paschalis napisał(a):
Czyli rozumiem, że zmarłym już się szacunek nie należy, tylko koledze, który przyniósł piwo.

Inaczej. Uważam za brak dobrego wychowania użyć kolokwialnego sformułowania "Pełen szacunek dla niej" w odniesieniu do kobiety która ryzykowała by urodziło się dziecko.
Paschalis napisał(a):
Otóż na początku tego wątku wspomniałem, że na tle walki sądowej pewnej pani w TS, za to, że nie pozwolono jej przerwać ciąży, postawa osoby, która własne życie zaryzykowała dla dobra własnego dziecka (o pardon, miało być nieideologicznie: płodu) jest postawą godną szacunku. Choćby dlatego, że mogła narazić się tym gestem, np. na zarzuty o bezmyślny religijny ferwor i spotkać się z niezrozumieniem.

Nie, gdyż jedna z tych Pań doświadczyła już osobiście ryzyka śmierci i przemijania, a druga zderzyła się z możliwością utraty zdrowia z pozycji osoby całkowicie nieprzygotowanej. To jest zupełnie co innego.


So maja 26, 2007 21:28
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
PTRqwerty napisał(a):
Religijny ferwor dostrzegam w pierwszym Twoim liście tego wątku.
Paschalis napisał(a):
Kobieta poświęciła siebie dla swojego dziecka. Jakże inna jest postawa od tej, którą zaprezentowała Alicja Tysiąc. Pełen szacunek dla niej.


W tym poście ani słowa o religii nie było. Tylko twoja wyobraźnia stworzyła obraz religijnego ferworu. Jak wspomniałem jest to bardzo wygodna retoryka, którą stosuje się nie żeby skupić się na meritum, ale by przyprawić określoną gębę dyskutantowi. Nie jest to zresztą nic nowego bo podobnie jakiś czas temu uczyniłeś na swoim blogu. Każdy kto ma w tej sprawie bioetycznej odmienną opinię od twojej już podpada pod fanatycznego religijnego fundamentalistę (co widać choćby w tym przepełnionym umiarem, rozsądkiem i merytorycznymi argumentami wpisie: http://blog.wiara.pl/ptrqwerty/2007/03/15/dieu-le-veut/). Moim marzeniem pozostaje to żebyś w dyskusjach choćby zahaczających o kwestię podmiotowości płodu ludzkiego wysilił się na merytoryczną dyskusję, tak jak czynisz w innych dyskusjach, a nie tylko na przyprawianie inaczej myślącym gęby ogarniętych religijnym ferworem fundamentalistów. Bo to z merytoryczną dyskusją nie ma nic wspólnego, ale za to poprawiasz sobie samopoczucie, że nie jesteś taki jak ci abstrakcyjni religijni fundamentaliści.

Cytuj:
Dowiedziałeś się o śmierci kobiety i od razu wykorzystałeś jej śmierć jako instrument do uderzenia w postawę Alicji Tysiąc.
Z czegóż innego może to wynikać niż z tego, że stoisz po jednej ze stron barykady światopoglądowej.


O tym zarzucie wykorzystania jako instrument już napisałem wcześniej do czego nawet nie raczyłeś się odnieść. Piszę też o tym po raz kolejny poniżej.

Ciekawe jest natomiast, że wcześniej oskarżałeś mnie o religijny ferwor, a teraz już się z tego dyskretnie zaczynasz wycofywać i piszesz o światopoglądzie. Otóż motywacje światopoglądowe to nie to samo co motywacje powstałe w religijnym ferworze. Każdy człowiek posiada określony światopogląd i oczywiste jest, że każda teza jest z tym światopoglądem związana i go tworzy. Zapewniam cię, że ty również. Ciężko więc mieć o to pretensje. Skoro już tak pouczasz innych o moralności postępowania i dobrym wychowaniu, to warto byłoby przyznać, że sformułowaniem o religijnym ferworze po prostu stosowałeś zabieg retoryczny poniżej pasa, mający na celu zdyskredytowanie rozmówcy.

Cytuj:
Zatem odpuść sobie, że mój zarzut jest retoryką.


Powyżej wykazałem błędność tego sformułowania i dlaczego nie ma żadnych przesłanek by mówić tu o religijnym ferworze. Nie odniosłeś się jednak w ogóle do tego uzasadnienia więc wnioskuje, że nie dysponujesz racjonalnymi argumentami za tym, że był to objaw religijnego ferworu. Apel o to by sobie "odpuścić" traktuję jako bezradność i brak argumentów na uzasadnienie zarzutu.

Cytuj:
Ale nie nawracaj się, nawrócony już jesteś.


Najwyraźniej niestety nie. Będę się musiał dopiero nawrócić aby uniknąć popełniania takich wypowiedzi jak ta, w której ośmieliłem się powiedzieć o zmarłej: "szacunek dla niej".

Cytuj:
Teraz spróbuj traktować śmierć ludzką nie tyle z powagą, nie tyle oddawaj cześć, co spróbuj się odnosić do takich opisów bardziej po ludzku, bardziej humanitarnie.


Jak rozumiem humanitarne podejście do jej śmierci polega na dokonywaniu psychoanalizy na odległość i ocenianiu z paternalistycznej pozycji rzekomo złowrogich motywacji pozostałych dyskutantów, nie siląc się nawet na uargumentowanie swoich zarzutów. Jak również na rzucaniu ciężkich zarzutów o instrumentalizację dramatu zmarłej, bez pokrycia. Czy też na umniejszaniu, z delikatnością nosorożca, wagi jej ofiary przez stawianie tezy, że jako osoby bliskiej śmierci było jej łatwiej dokonać tak dramatycznego wyboru.

Po raz kolejny też pomijasz milczeniem całe moje uzasadnienie, w którym wyjaśniłem dlaczego moje stanowisko nie miało na celu dokopania komukolwiek. Dlatego powtórzę w nadziei, że tym razem raczysz odnieść się do mojego uzasadnienia. P. Tysiąc była pewnym tłem dla zdarzenia i decyzji pani Radosz nie można więc mylić pewnego tła kulturowego, czy medialnego (jakim stała się sprawa p. Tysiąc) z meritum, jakim była śmierć pani Radosz. W momencie gdy pojawiła się na forum teza, że obie panie są przykładem poświęcenia dla swojego dziecka rzeczywiście to stało się głównym elementem mojego zainteresowania. Ale właśnie z troski o to by nie toczyć sporów ideowych w tym wątku wydzieliłem osobny. Nie przyszło ci do głowy, że uczyniłem to właśnie z szacunku dla wątku o zmarłej? Nie wpadłeś na to, że po to zrobiłem nowy wątek, żeby nie zinstrumentalizować tej tragedii? Nie raczyłeś zauważyć, że od tego momentu dyskusja przeszła na właściwe tory?

Cytuj:
Paschalis napisał(a):
A skąd wiesz, że i jej ten groźny bezobjawowy ferwor religijny nie dopadł?

Ponieważ już umierała.


Nie dopadł jej religijny ferwor ponieważ już umierała? Zdaje się, że ja z kolei ciągle jestem przepełniony tym bezobjawowym religijnym ferworem bo nijak nie potrafię dostrzec sensu w powyższym stwierdzeniu.

Cytuj:
Uważam za brak dobrego wychowania użyć kolokwialnego sformułowania "Pełen szacunek dla niej" w odniesieniu do kobiety która ryzykowała by urodziło się dziecko.


Wybacz, ale tego nawet nie będę komentował.

Cytuj:
Nie, gdyż jedna z tych Pań doświadczyła już osobiście ryzyka śmierci i przemijania, a druga zderzyła się z możliwością utraty zdrowia z pozycji osoby całkowicie nieprzygotowanej. To jest zupełnie co innego.


Jednej z tych pań zdrowie się systematycznie pogarszało, a u drugiej nastąpiło niespodziewane zdiagnozowanie raka w szóstym miesiącu ciąży. Najistotniejsze jest to, że pani Radosz nie wiedziała wraz z rozwojem ciąży, że będzie miała raka. Nie była więc przygotowana na dokonanie takiego wyboru między ryzykowaniem życia dziecka, a własnego życia, bo we wcześniejszej fazie ciąży nic nie wskazywało by takiego dramatycznego wyboru musiała dokonywać. Również jej młody wiek powodował, że na pewno jej rozstanie się z życiem było bardzo trudne i stanowiło ogromne poświęcenie.


N maja 27, 2007 9:37
Zobacz profil
Post 
PTRqwerty,

W przypadku zmarłej kobiety mamy do czynienia z zawłaszczeniem jej cierpienia przez katolików i pośmiertnym pogwałceniem pamięci i szacunku. Czy ktoś z katolików tak bardzo roztkliwiających się nad poświęceniem dla dziecka i przyczynkami religijnymi wie jakiego wyznania była ta zmarła osoba i czy w ogóle była wierząca? No właśnie... A tymczasem feruje się już wyroki i katolicy z góry wiedzą jakie były podstawy działania... Ciekawe, ciekawe...


N maja 27, 2007 10:22
Post 
Panie Przemo, ostatnia wypowiedz Pana to wielka pomylka - patrz ETYKA


N maja 27, 2007 15:08
Post 
tak tak, już ja znam te twoję "etykę". Dziękuję, postoję...


N maja 27, 2007 16:10
Post 

Mnogość słów Paschalisie,
Dowiedziałeś się, że kobieta zaryzykowała swym życiem by urodzić dziecko i publicznie wygłosiłeś opinię porównującą do sytuacji innej kobiety, która by się na to nie zdobyła. A byłeś pierwszym komentującym w tym wątku; z nikim nie polemizowałeś. Po co więc teraz tyle słów? Ja Ci tylko zwracam uwagę, że to ferwor religijny. Protestujesz. Ale któż widząc czyjąś odwagę wskazuje palcem na kogoś odwagi pozbawionego.

A taka odwaga znikąd się nie bierze. Dowiedziałem się, że ta Pani była chora na poważną chorobę. Założyłem, że jakiś czas jej psychika ścierała się z ryzykiem śmierci. Założyłem, chyba nie aż tak bezzasadnie, że takie doświadczenia zmieniają człowieka. Więc też takiej zmiany nie miała wcześniej doświadczyć Pani Tysiąc. Nie była więc gotowa.

Postrzegam więc te dwa, jakże odmienne, wybory jako naturalne konsekwencje przeszłości tych dwóch osób. Tu nie ma co oddawać szacunku. Tu nie ma miejsca na hołdy. Jedna psychika miała utorowany szlak do takiego wyboru, a inna nie.


N maja 27, 2007 17:39
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 115 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL