Buddyzm a chrześcijaństwo
Autor |
Wiadomość |
vox de profundis
Dołączył(a): Wt paź 10, 2006 13:26 Posty: 627
|
Zencognito napisał(a): Acha, jeszcze jedna uwaga do v.d.p. vox de profundis napisał(a): Ależ ja z Tobą nie dyskutuję. W dziale liturgia napisałeś: vox de profundis napisał(a): To już bluźnierstwo i to najcięższego kalibru - o satanistycznym zabarwieniu. Wskaż proszę nowy wątek, nie chcę śmiecić tutaj, a chętnie podyskutuję. Jak widać Twoje wypowiedzi są sprzeczne, zdecyduj się proszę czy chcesz dyskutować, czy kończymy temat i nie marnujemy czasu.
Widzisz, zmieniłem zdanie. Na początku zamierzałem dyskutować. Jednak po przemyśleniu sprawy stwierdziłem, że dyskutować o Bogu mogę z braćmi chrześcijanami. Koledze buddyście zaś mogę tylko (a raczej aż) świadectwo prawdy.
_________________ zrób to sam katolicy.net haft krzyżykowy
|
So maja 26, 2007 17:55 |
|
|
|
 |
vox de profundis
Dołączył(a): Wt paź 10, 2006 13:26 Posty: 627
|
Zencognito napisał(a): vox de profundis napisał(a): Ależ ja z Tobą nie dyskutuję. Ja Ci mówię o prawdziwym Bogu, który jest Miłością. Nie musisz, przez prawie 21 lat byłem katolikiem.
A wiec wyparłeś się Chrystusa, który Cię odkupił swoją Krwią?
Szczerze Ci współczuję. Obiecuję modlić się w intencji Twojego nawrócenia.
_________________ zrób to sam katolicy.net haft krzyżykowy
|
So maja 26, 2007 17:57 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
vox de profundis napisał(a): Widzisz, zmieniłem zdanie. Na początku zamierzałem dyskutować. Jednak po przemyśleniu sprawy stwierdziłem, że dyskutować o Bogu mogę z braćmi chrześcijanami.
No to finito 
|
So maja 26, 2007 18:03 |
|
|
|
 |
Dominikdano
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00 Posty: 747
|
Absolut po chrześcijańsku:
Apofatyczna teologia – (gr. apofaticós – przeczący), teologia stosująca w poznaniu Boga metodę negacji, antynomii, paradoksu, doświadczenia i kontemplacji mistycznej, wychodząc z założenia, że natura Boga i tajemnice wiary są niepoznawalne na drodze czysto rozumowej. Wyraża prawdę nie tyle o naturalnej niezdolności poznawczej człowieka, ile raczej o transcendentnej głębi Bożej istoty. Kolebką teologii apofatycznej była od III w. Aleksandria; szczególnie zaś rozwinięta została przez Pseudo-Dionizego Areopagitę.
------------------------------------------------------
Absolut po buddyjsku:
Dharmakaja (skt. dharmakaya, tyb. bonku, jap. hosshin) - jedno z trzech ciał buddy - Ciało Prawdy, Dharmy, ostatecznego prawa, mądrość. Wszystko obejmująca, nigdy nieustająca "takość", istota i podstawa wszystkiego, nigdy nie powstała, ani niestworzona i nieuwarunkowana przez przyczyny i warunki.
2 aspekty Dharmakaji:
1. Jnana-Dharmakaya, mądrość, wszystko poznający umysł Buddy, całkowite urzeczywistnienie
2. Swabhawikakaya, pustość (skt. Sunyata), wszystko obejmująca, nigdy nieustająca "takość", istota i podstawa wszystkiego, absolutne unicestwienie negatywności karmicznych przyczyn i złudzeń
8 cech Dharmakaji:
1. identyczność dla wszystkich Buddów
2. dogłębność poznania, poza konceptualnymi barierami
3. nieustające trwanie, nieuwarunkowane przez przyczyny i warunki
4. homogeniczność, ta sama wszystko obejmująca, istota i podstawa wszystkiego
5. nieomylność, bezbłędność poza skrajnościami istnienia i nie istnienia
6. nieskalaność, poza błędami i złudzeniami
7. świetlistość, niekonceptualna "takość"
8. podstawa Sambhogakaji
|
So maja 26, 2007 18:51 |
|
 |
Dominikdano
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00 Posty: 747
|
NIRVANA
autor: dominikdano
Kiedy uzmysłowił sobie swój wiek dostał zawrotu głowy. Zgodnie z tym do czego doszli naukowcy - astrofizycy, fizycy jądrowi, biolodzy i wielu innych, których najnowsze odkrycia śledził, na ile pozwalały mu jego wiedza i zrozumienia, miał dziś coś około piętnastu miliardów lat. Tyle bowiem czasu upłynęło od wielkiego wybuchu, który zapoczątkował ewolucję. Od tamtej pory wszechświat rozszerza się, przeobrażając się w każdej chwili, w każdej milisekundzie, jednak nic po tym zdarzeniu nie zostało dodane do ogólnych zasobów materii. Jego ciało było zbudowane z cząstek, których budulec pojawił się na początku stworzenia, więc był pod tym względem rówieśnikiem kosmosu i wszystkich wypełniających go zjawisk. Ponieważ miał świadomość zmienności w czasie i w przestrzeni swego materialnego ciała, zaczął podejrzewać, że i inne jego warstwy, takie jak umysł, inteligencja i świadomość podlegają takim samym zjawiskom. Zaczął się im przyglądać, co potwierdziło wcześniejsze przypuszczenia. Wszystko w nim falowało i pulsowało wraz z zachodzącymi wokół zmianami. Niczego stałego i trwałego nie stwierdził ani w sobie, ani na zewnątrz. Obie te strefy zachowywały się podobnie. Ich natura była więc identycznie zmienna i tymczasowa, a nawet jeszcze bardziej prowizoryczna. Ba! Wręcz iluzoryczna. Z chwili na chwilę inna, ale i niepowtarzalna. Wszystko płynęło, ale nigdy nic się już nie powtarzało, mimo widocznej cykliczności wszystkich zjawisk. Owa cykliczność i rytmiczność wydawały się najtrwalszym elementem wszechświata, ale nie na tyle stałym, by dawały jakiekolwiek oparcie. Dlatego też ludzie zapragnęli Boga, jako czegoś niezmiennego i supersolidnego. Z tego pragnienia wyewoluowały wszystkie religie i wszelka filozofia.
_To szczególne, że niezależnie od stanu swych umiejętności, wiedzy i od epoki, w której żyją ludzie, niezachwianie wierzą oni w jakiś prapoczątek świata, w jakąś jego praprzyczynę i przewidują jego kres, w odległej co prawda przyszłości. Te stany graniczne ograniczyły ich umysły. Nie są dziś zdolni do odczuwania wieczności w chwili obecnej. Dla niego właśnie ta chwila stała się jedyną trwałą podstawą, na której mógł się oprzeć. Tu i teraz, oto jedyne pewne i osiągalne. Reszta ginąca w przeszłości lub kiedyś tam spodziewana, jest mrzonką i w rzeczywistości nie istnieje. Ale to nie tłumaczy przyczyny, a chciał wiedzieć dlaczego właśnie tak jest, jak jest. Poczucie tego, że „jest” stanowiło jakiś uchwyt, bądź hak, na którym próbował się zaczepić. Jednak im bardziej szukał tego miejsca, w którym „jestem” mogło się znajdować, tym mniej „go” tam było. Po długich i intensywnych poszukiwaniach dotarł do czegoś co mógł rozpoznać jako „puste”. Nawet „nic” w tym stanie byłoby „czymś”. Jednym z najdziwaczniejszych własności „pustki”, jak to odczuwał, był zanik wszelkich pragnień. W jego głowie nie była w stanie zaświtać najdrobniejsza nawet myśl. To nasunęło mu potem przypuszczenie, że przyczyną świata mogło być jakieś odwieczne, trudne do pojęcia pragnienie.
_Utożsamił się z tym, co go wypełniało, z całym uświadamianym wszechbytem, zarówno postrzeganym zmysłowo, jak i istniejącym w jego umyśle. Kiedy z tego poziomu spojrzał na siebie, mógł we wszystkim dojrzeć zalążki tegoż odwiecznego pragnienia, które zdynamizowało „pustkę” wyłaniając z niej wszystkie zjawiska, przestrzeń i czas. To pragnienie mógł porównać do olbrzymiej, wezbranej rzeki, której powodziowa fala niesie wszystko z mocą najpotężniejszego żywiołu. Jako rzeka jest to jedno niepodzielne pragnienie, ale jako krople wody lub niesione przez nią rzeczy, jest pragnieniami rozlicznymi, niepoliczalnymi. Wszędzie widział tylko pragnienie. W pierwszym powstałym przed miliardami lat atomie, w każdym przedmiocie, w każdej rzeczy martwej i ożywionej, we wszystkim co odczuwał i postrzegał. Wszystko, na każdym poziomie bytu było tą dynamiczną chęcią, niezaspokojonym nigdy pragnieniem. Woda pragnęła nasączać i poić, powietrze pragnęło by nim oddychano, owoce chciały być spożywane, a wyższe formy życia stanowiły istną eksplozję pragnień wstępujących i zstępujących. Był już pewien, że ten świat taki właśnie jest. Zbudowany został z pragnienia. Pojął też, że aby go na zawsze opuścić, trzeba się wyzbyć wszystkiego, tak aby nie pragnąć niczego, co jak doświadczył jest w jego zasięgu. Każdy jak mniemał, może tego dokonać i w ten sposób powrócić do... nie mającego nazwy, do... nie posiadającego czegokolwiek, do... bezkształtnego i bezczasowego, do... źródła bez przyczyny, do... rzeczywistego i prawdziwego, do... przedwiecznego i ponad wiecznego, do ... zanim wszystko i po wszystkim, do... wszędzie i nigdzie, do... siebie samego.
.
|
So maja 26, 2007 19:08 |
|
|
|
 |
keylan
Dołączył(a): Pt maja 18, 2007 9:12 Posty: 167
|
tak w związku z tymi postami VdP szkoda że tak wygląda dialog  przekonywanie sie "popełniasz grzech" "nie to ty błądzisz" moja wiara lepsiejsza a moja najlepsiejsza, według mnie to błąd, czy nie lepiej by było dyskutować w stylu "a jak u was wygląda to i to?" , "a dla czego robicie tak a nie tak?" "jak rozumiecie to?", zaglądam na to forum by poznać punkt widzenia i wiarę katolicką, a nie by nawracać lub być nawróconym.
|
So maja 26, 2007 20:43 |
|
 |
Dominikdano
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00 Posty: 747
|
keylan napisał(a): ... zaglądam na to forum by poznać punkt widzenia i wiarę katolicką, a nie by nawracać lub być nawróconym.
To w takim razie powinieneś być usatysfakcjonowany. Takie właśnie są i punkt widzenia, i wiara katolicka, a nawracanie jest w to wpisane z samej doktryny kościoła.
Natomiast jeśli interesujesz się duchowością chrześcijańską, z wysokiej półki, to polecam tego autora:
http://www.wegekucharz.zh.pl/eckhart/online.html
|
Pn maja 28, 2007 20:38 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Eckharta podałbym jako przykład mistyki chrześcijańskiej w której widać duże podobieństwo do buddyzmu. Niemniej przez sam wzgląd na to jak jego poglądy były przyjęte, co mu zarzucono, jak go skazano i jak papież potępił jego tezy, nie stawiałbym go jako przykładu chrześcijaństwa, zwłaszcza katolicyzmu.
|
Pn maja 28, 2007 21:31 |
|
 |
keylan
Dołączył(a): Pt maja 18, 2007 9:12 Posty: 167
|
Dominik wole Zen zwłaszcza w lini Dogena mi pasuje, za to ciekawi mnie jak wygląda to za "płotem"
Może by tak troszkę pokazać Buddyzm porozwiewajmy popularne mity?
Buddyzm religia czy filozofia? To chyba najczęstszy mylny pogląd, wielu niepraktykujących spiera się, że Buddyzm nie jest religią a filozofią.
tutaj odpowiedź Lamy Ole(b. tybetański w lini kagyu): http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=27
a tutaj Kanzena (zen soto)
http://data.mahajana.net/audio/kanzen/r ... eligia.mp3
według mnie oba te poglądy są właściwe. 
|
Pn maja 28, 2007 21:34 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Przeniesione stąd: viewtopic.php?p=252409#252409
buscador napisał(a): No napisał(a): Ateista nie wierzy w Boga... reszta niema nic wspólnego z ateizmem jako takim... W końcu ateista to też człowiek, skoro nie wierzy w Boga to pozostała mu jedynie ta druga opcja - materia, nie spotkałem człowieka który by w nic nie wierzył, no… może takim wyjątkiem są Buddyści którzy nie wierzą w realność materii, dla nich materia jest jedynie wytworem, kreacją naszych pragnień (wyobrażeń) a więc jest czymś nierealnym, a Bóg jest bezosobowy czyli tak jak gdyby nie istniał, no ale aby popaść w taki „nihilizm” trzeba urodzić się Buddystą 
Buddyści to ludzie postępujący według wskazań Buddy, a Budda nic takiego nie twierdził - dla buddysty świat jest jak najbardziej realny i materialny 
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Wt maja 29, 2007 8:02 |
|
 |
Dominikdano
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00 Posty: 747
|
Zencognito
Mistrz Eckhart był dominikaninem i nie da się go oddzielić od mistyków chrześcijańskich. Kościół zdominowany przez teologów zawsze zwalczał mistyków, podejrzewając ich o herezję. Dla mnie Echart to drugi nauczyciel po Jezusie. Pozostali są daleko za nimi, jeśli idzie o styl nauczania.
Jesli mowa o buddyzmie, to jest on oczywiscie i niestety religią, bo nie chce lub nie potrafi obejść sie bez wierzeń. Natomiast jak większość religii buddyzm stworzył swą unikalną filozofię, zresztą znakomitą, do której zachodnia dopiero zaczyna dorastać.
|
Wt maja 29, 2007 9:34 |
|
 |
keylan
Dołączył(a): Pt maja 18, 2007 9:12 Posty: 167
|
Dominik ale czemu niestety?
dla buscadora reszta wywiadu z Kanzenem
http://data.mahajana.net/audio/kanzen/radioafera022007/
w jednej z części chyba tej niewykorzystanej jest o rzeczywistości materii i jak to rozumie buddysta.
|
Wt maja 29, 2007 11:39 |
|
 |
Dominikdano
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00 Posty: 747
|
keylan napisał(a): Dominik ale czemu niestety?
Keylanie
Czy Budda wierzył w to czego nauczał, czy raczej to wiedział i miał pewność, bez cienia wątpliwości?
Przywiązanie do religii też jest szkodliwe. Można w niej utknąć i chybić cel.
|
Wt maja 29, 2007 12:03 |
|
 |
keylan
Dołączył(a): Pt maja 18, 2007 9:12 Posty: 167
|
Dominikdano napisał(a): keylan napisał(a): Dominik ale czemu niestety? Keylanie Czy Budda wierzył w to czego nauczał, czy raczej to wiedział i miał pewność, bez cienia wątpliwości? Przywiązanie do religii też jest szkodliwe. Można w niej utknąć i chybić cel.
Oczywiście że przywiązanie do religii jest szkodliwe, tylko co ma wspólnego określenie czegoś jako religia z przywiązaniem do niej?
A Budda miał pewność, tylko czy jego bezpośredni uczniowie przed doświadczeniem nirwany mieli pewność czy wiarę w nauczyciela? według mnie musieli mieć minimum wiary i zaufania do Siakiamuniego inaczej nie podążaliby za nim - do momentu osiągnięcia oświecenia w tedy już mieli pewność, tak przynajmniej ja to widzę.
|
Wt maja 29, 2007 12:19 |
|
 |
Dominikdano
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00 Posty: 747
|
Prawda nie potrzebuje wsparcia niczego, nawet religii. Dlatego napisałem "niestety".
Nieliczni tylko nauczyciel nauczali z pominięciem komponentu wierzeń, w tym znaczeniu, że wszystko o czym mówili, można samemu sprawdzić, stosując się do ich wskazówek.
Religia pojawia się potem, na przyczepkę do pierwotnej Nauki. Jest pasożytem żerującym na Prawdzie. Zżera ją, przeżuwa, trawi i to, co z tego wynika uświęca.
|
Wt maja 29, 2007 14:21 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|