Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Powiem tak, widziałem większość filmów na temat znęcania się nad zwierzętami dostępnych w Internecie i muszę powiedzieć, że ten jest dość ciężki. To okropne, nieludzkie [a może właśnie takie ludzkie? :-/ ] i niedopuszczalne. A jednak... Jednak przemysł futrzarski jest tylko malutką, niewiele znaczącą jeśli chodzi o cierpienie zwierząt. Podobne rzeczy, podobne cierpienie i podobną zbrodnię [przepraszam, jeśli kogoś urazi słowo zbrodnia, ale tym to dla mnie jest] dokonuje się na niepomiernie większej ilości zwierząt wykorzystywanych przez nas jako posiłek. Ponad 50 miliardów [tak tak, 50.000.000.000 - prawie dziesięciokrotnie więcej niż ludzi na ziemi] rocznie zwierząt umiera w tym celu. I dlatego to jest problem być może jeszcze bardziej palący, niż sprawa futra. Bo na prawdziwe futro pozwolić sobie może niewielki odsetek populacji, na kupienie kawałka kiełbasy prawie każdy.
No i pojawia się po raz kolejny wymóg konsekwencji w działaniu. Powinien być posunięty w miarę daleko. Dlatego też, jeśli ktoś protestuję przeciwko takim praktykom, jak przedstawione na filmiku z PETA, powinien być również wegetarianinem. W przeciwnym razie naraża się na zarzut dwulicowości i zakłamania. Cierpienie zwierząt futerkowych jest podobne do cierpienia wszystkich zwierząt hodowanych w systemie factory farming. I gdybyśmy ograniczyli się do protestowania przeciwko jednej praktyce [futra] a partycypowali w drugiej [jedzenie mięsa] przypominalibyśmy pseudo-abolicjonistę, który walczy o wolność murzynów w USA, ale tylko tych mieszkających pomiędzy 32 a 33 równoleżnikiem.
|
So maja 26, 2007 18:01 |
|
|
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Jakubie, chciałem wysłać do Ciebie Prywatną Wiadomość z tym pytaniem, ale pomyślałem że może jeszcze ktoś się nad tym zastanawia, więc spytam tutaj.
Chciałbym przejść na dietę wegetariańską, ale powstrzymuje mnie to co usłyszałem od znajomych i członków mojej rodziny, że mięso trzeba jeść, żeby mieć żelazo/magnez albo inne pierwiastki. Nie chciałbym sobie narobić szkód w organizmie więc przed przejściem na wegetarianizm musiałbym się dowiedzieć dokładnie jakich składników potrzebnych do dobrego funkcjonowania organizmu dostarcza mięso i w jakich warzywach/owocach/przetworach można je znaleźć. Czy mógłbyś coś na ten temat napisać albo dać linki do stron, gdzie opisane jest jak wegetarianie powinni dobierać jadłospis?
|
So maja 26, 2007 18:10 |
|
 |
Paschalis
Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24 Posty: 3666
|
JakubN napisał(a): Jednak przemysł futrzarski jest tylko malutką, niewiele znaczącą jeśli chodzi o cierpienie zwierząt. Podobne rzeczy, podobne cierpienie i podobną zbrodnię [przepraszam, jeśli kogoś urazi słowo zbrodnia, ale tym to dla mnie jest] dokonuje się na niepomiernie większej ilości zwierząt wykorzystywanych przez nas jako posiłek. Ponad 50 miliardów [tak tak, 50.000.000.000 - prawie dziesięciokrotnie więcej niż ludzi na ziemi] rocznie zwierząt umiera w tym celu. No, bez przesady. Nie każde zwierzę, które trafia pod nóż jest brutalnie torturowane. Ten film jest przerażający i niezwykle okrutny. Nie można twierdzić, że zwierzęta brutalnie katowane jak na tym filmie to każde zwierzę, które człowiek je na obiad. Cytuj: No i pojawia się po raz kolejny wymóg konsekwencji w działaniu. Powinien być posunięty w miarę daleko. Dlatego też, jeśli ktoś protestuję przeciwko takim praktykom, jak przedstawione na filmiku z PETA, powinien być również wegetarianinem. W przeciwnym razie naraża się na zarzut dwulicowości i zakłamania. Cierpienie zwierząt futerkowych jest podobne do cierpienia wszystkich zwierząt hodowanych w systemie factory farming. I gdybyśmy ograniczyli się do protestowania przeciwko jednej praktyce [futra] a partycypowali w drugiej [jedzenie mięsa] przypominalibyśmy pseudo-abolicjonistę, który walczy o wolność murzynów w USA, ale tylko tych mieszkających pomiędzy 32 a 33 równoleżnikiem.
Sugerujesz, że każdy kto zje kiełbaskę wspiera takie praktyki jak na tym filmie?
Prawda jest taka, że ilość inspekcji jakie się w w hodowlach przeprowadza pokazuje, że większość z hodowców (przynajmniej w Europie i USA) nie torturuje swoich zwierząt przed przerobieniem ich na pożywienie. Ten problem dotyczy głównie krajów Trzeciego Świata gdzie norm hodowlanych nie ma w ogóle, albo są masowo łamane, lub hodowców nielegalnych, którzy robią ze zwierzętami co im się podoba. Zamiast więc robić ze smakoszy parówek współuczestników zwierzęcego Holocaustu, warto raczej zadbać o to by w krajach Trzeciego Świata normy sanitarne i hodowlane były przestrzegane podobnie jak choćby w UE oraz walczyć z nielegalnymi, niezarejestrowanymi i bezkarnymi hodowcami.
|
So maja 26, 2007 18:29 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: No, bez przesady. Nie każde zwierzę, które trafia pod nóż jest brutalnie torturowane. Ten film jest przerażający i niezwykle okrutny. Nie można twierdzić, że zwierzęta brutalnie katowane jak na tym filmie to każde zwierzę, które człowiek je na obiad. Nie, nigdzie tego nie napisałem. Nie można też powiedzieć, że każde zwierzę, które zabijane jest dla futra umiera w sposób przedstawiony na filmie. Jednak tu nie chodzi o skuteczność czy skalę, tylko o ogólną zasadę. Gdyby rzecz rozbijała się o to, nie mielibyśmy prawa krytykować ni nazistów nie Archipelagu Gułag. Zabijanie i wyrządzanie cierpienia bez konieczności jest złem niezależnie czy dotyczy zwierząt-ludzi czy zwierząt-nieludzi [co starałem się wykazać na poprzednich stronach] i jest nieracjonalne. I pod znakiem tej nieracjonalności stoi zarówno przemysł futrzarski jak i mięsny. Moim skromnym zdaniem... Cytuj: Sugerujesz, że każdy kto zje kiełbaskę wspiera takie praktyki jak na tym filmie?  Nie, tych szczególnych może nie, ale bardzo podobne. Prawdopodobnie, na szczęście, większość z nas nie byłaby w stanie zrobić czegoś takiego. Ale, jak to trafnie ujął Paul McCartney, gdyby ubojnie miały szklane ściany, wszyscy bylibyśmy wegetarianami. Nooooo, może nie wszyscy, ale myślę że zdecydowana większość. My po prostu najczęściej nie wiemy, co się dzieje w trakcie hodowli a przede wszystkim transportu i samego uboju. Tak nam jest, myślę, po prostu łatwiej. Cytuj: Prawda jest taka, że ilość inspekcji jakie się w w hodowlach przeprowadza pokazuje, że większość z hodowców (przynajmniej w Europie i USA) nie torturuje swoich zwierząt przed przerobieniem ich na pożywienie. Ten problem dotyczy głównie krajów Trzeciego Świata gdzie norm hodowlanych nie ma w ogóle, albo są masowo łamane, lub hodowców nielegalnych, którzy robią ze zwierzętami co im się podoba. Zamiast więc robić ze smakoszy parówek współuczestników zwierzęcego Holocaustu, warto raczej zadbać o to by w krajach Trzeciego Świata normy sanitarne i hodowlane były przestrzegane podobnie jak choćby w UE oraz walczyć z nielegalnymi, niezarejestrowanymi i bezkarnymi hodowcami.
A wiesz, akurat w krajach trzeciego świata sytuacja ma się o niebo lepiej niż w USA. Z bardzo prostego powodu - nie ma tam [albo przynajmniej nie ma tak wiele] farm przemysłowych. Jest bardziej bezpośredni kontakt człowieka za zwierzęciem. Bezkarni hodowcy nie są aż takim problemem i nie na taką skalę. Problemem są baraki, gdzie trzyma się [w pełni zgodnie z prawem] po 100.000 kurczaków. Gdzie maciory trzyma się w boksach tak ciasnych, że przez większość życia nie mogą się nawet obrócić, gdzie cielaki przerobione na cielęcinę trzymane są w ciemnościach i uwiązane, by nie mogły się poruszać, nie nabrały przez to mięśni i żeby nie zniszczyły delikatnej struktury mięsa. I to wszystko jest usnkcjonowane prawnie. Myślę, że prawo jest naturalnym przedłużeniem moralności panującej w społeczeństwie i to właśnie fundamenty myślenia o zwierzętach trzeba [przede wszystkim] zmieniać. Musimy zacząć myśleć o zwierzętach jako o czujących i godnych [w szerokim sensie] życia istotach, a nie jedynie w kategoriach produktu mięsnego. To byłby krok milowy, może nawet większy skok niż ten pierwszy Armstronga na Księżycu.
Żeby nie było wątpliwości, uważam oba sposoby hodowli zwierząt za moralnie niewłaściwe, choć w różnym stopniu i różnej skali. Jednak wskazywanie palcem na innych i mówienie: "zróbmy coś z nimi" zamiast "zacznę od siebie" jest chyba niewłaściwym kierunkiem.
Co do zwierzęcego Holocaustu i zwolenników parówek, to myślę, że to nie ja ich nimi czynię, tylko podejmowane przez nich samych wybory.
Pozdrawiam,
Jakub
PS Za chwilę odpowiem Twoje na pytanie Zencognito. Przepraszam, że nie w kolejności, ale do argumentów Paschalisa po prostu łatwiej mi było się odnieść.
|
So maja 26, 2007 19:49 |
|
 |
Paschalis
Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24 Posty: 3666
|
JakubN napisał(a): Nie, nigdzie tego nie napisałem. Nie można też powiedzieć, że każde zwierzę, które zabijane jest dla futra umiera w sposób przedstawiony na filmie. Jednak tu nie chodzi o skuteczność czy skalę, tylko o ogólną zasadę. Gdyby rzecz rozbijała się o to, nie mielibyśmy prawa krytykować ni nazistów nie Archipelagu Gułag. Zabijanie i wyrządzanie cierpienia bez konieczności jest złem niezależnie czy dotyczy zwierząt-ludzi czy zwierząt-nieludzi [co starałem się wykazać na poprzednich stronach] i jest nieracjonalne. I pod znakiem tej nieracjonalności stoi zarówno przemysł futrzarski jak i mięsny. Moim skromnym zdaniem... Pytanie tylko co to znaczy bez konieczności? Bo zabijanie zwierząt dla tego żeby je zjeść właśnie taką koniecznością moim zdaniem może być. Wiem, że zaraz mi powiesz, że można być wegetarianinem, ale zapewniam cię, że gdyby każdego człowieka zmusić do wegetarianizmu to fala głodu na świecie znacznie by się rozszerzyła. Bo w wielu zapyziałych miejscach ludność nie wyżyje z owoców i czerpie z jedzenia zwierząt. Poza tym dziwi mnie to przedstawianie zjadania zwierząt w kategoriach dramatycznych. Tymczasem jest to normalna część natury. Zwierzęta same wzajemnie się zjadają. Czy to źle? Wręcz odwrotnie, dzięki temu łańcuch pokarmowy nie zostaje zachwiany i gatunki żyją dalej. Ważne jest tylko żeby zachować pewien umiar i chronić gatunki, którym grozi wyginięcie. Cytuj: Cytuj: Sugerujesz, że każdy kto zje kiełbaskę wspiera takie praktyki jak na tym filmie?  Nie, tych szczególnych może nie, ale bardzo podobne. Prawdopodobnie, na szczęście, większość z nas nie byłaby w stanie zrobić czegoś takiego. Ale, jak to trafnie ujął Paul McCartney, gdyby ubojnie miały szklane ściany, wszyscy bylibyśmy wegetarianami. Nooooo, może nie wszyscy, ale myślę że zdecydowana większość. My po prostu najczęściej nie wiemy, co się dzieje w trakcie hodowli a przede wszystkim transportu i samego uboju. Tak nam jest, myślę, po prostu łatwiej. Pytanie, czy nasz szok wynikałby z pobudek emocjonalnych i estetycznych, czy etycznych. Bo to jest kwestia kluczowa. Myślisz, że podgląd na usypianie zwierząt spotkałoby się z równie dramatycznym odbiorem, co pokazanie krowy, której rzeźnik jednym sprawnym ciosem siekiery rozwala czaszkę? Wątpię. A z perspektywy etycznej na jedno wychodzi. Zaznaczam, że nie mówimy tu o torturowaniu zwierząt, co jest zawsze skandaliczne i niedopuszczalne. Cytuj: A wiesz, akurat w krajach trzeciego świata sytuacja ma się o niebo lepiej niż w USA. Z bardzo prostego powodu - nie ma tam [albo przynajmniej nie ma tak wiele] farm przemysłowych. Jest bardziej bezpośredni kontakt człowieka za zwierzęciem. Bezkarni hodowcy nie są aż takim problemem i nie na taką skalę. Problemem są baraki, gdzie trzyma się [w pełni zgodnie z prawem] po 100.000 kurczaków. Gdzie maciory trzyma się w boksach tak ciasnych, że przez większość życia nie mogą się nawet obrócić, gdzie cielaki przerobione na cielęcinę trzymane są w ciemnościach i uwiązane, by nie mogły się poruszać, nie nabrały przez to mięśni i żeby nie zniszczyły delikatnej struktury mięsa. I to wszystko jest usnkcjonowane prawnie. Myślę, że prawo jest naturalnym przedłużeniem moralności panującej w społeczeństwie i to właśnie fundamenty myślenia o zwierzętach trzeba [przede wszystkim] zmieniać. Musimy zacząć myśleć o zwierzętach jako o czujących i godnych [w szerokim sensie] życia istotach, a nie jedynie w kategoriach produktu mięsnego. To byłby krok milowy, może nawet większy skok niż ten pierwszy Armstronga na Księżycu.  O tym jakie normy hodowlane panują w Azji mogliśmy się przekonać gdy ptasia grypa zaczęła tam hulać i trzeba było wyrżnąć wiele tysięcy sztuk drobiu. A w UE to panuje niesłychane obostrzenia hodowlane. Choćby producenci jajek muszą podawać kategorię jaj z perspektywy warunków w jakich kury były hodowane. I nawet najgorsza "trójka" nie pozwala na torturowanie zwierząt. Cytuj: Żeby nie było wątpliwości, uważam oba sposoby hodowli zwierząt za moralnie niewłaściwe, choć w różnym stopniu i różnej skali. Jednak wskazywanie palcem na innych i mówienie: "zróbmy coś z nimi" zamiast "zacznę od siebie" jest chyba niewłaściwym kierunkiem. Ale właśnie o to chodzi, że w UE istnieje bardzo wiele obostrzeń dotyczących zwierząt, a ekolodzy to jedne z najsilniejszych grup lobbingowych. Nie byłoby tak gdyby nie wrażliwość na humanitarne traktowanie zwierząt ze strony decydentów. Powiem więcej. Mechanizmy wolnorynkowe również chronią zwierzęta przed bestialstwem ze strony hodowców. Mięso, które pochodzi ze zwierząt utrzymywanych w gorszych warunkach jest po prostu gorszej jakości i stanowi mniejszą wartość rynkową. Choć nie na tyle żeby gwarantować brak nadużyć (o co powinno dbać prawo i inspekcje) to na pewno ten mechanizm pozwala ukrócić bestialstwo bo hodowcom brutalność wobec zwierząt po prostu przestaje się opłacać. Cytuj: Co do zwierzęcego Holocaustu i zwolenników parówek, to myślę, że to nie ja ich nimi czynię, tylko podejmowane przez nich samych wybory.
Dzięki, że właśnie porównałeś mnie i miliardy ludzi jedzących mięso do beneficjentów Holocaustu. Czyli jak zjem kromkę z pasztetem to rozumiem, że jest tak samo jakbym się umył mydłem z Żyda? Czy zwierzęta, które masowo same zjadają siebie też tworzą zwierzęcy Holocaust?
|
So maja 26, 2007 20:33 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Dobra, to jestem. Hmmmm, wokół wegetarianizmu narosło tyle nieporozumień, że niemal nie sposób spotkać mięsożercy, który nie opierałby się na zasadzie: chcesz być zdrowy jedz mięso albo mięso ma więcej tego/tamtego/owamtego a nie ma tego w niemięsnych potrawach. Nie jestem w stanie odpowiedzieć Ci osobiście na wszysktie pytania, więc napiszę jak to ze mną było i podam Ci kilka przydatnycj linków. Jeśli będziesz miał możliwość, to najlepiej zapoznać się z książką "Diet for a Small Planet" Frances Moore Lappe albo z wybranymi rozdziałami
"Wszystko o wegetarianizmie" Marii Grodeckiej [jak Ci się nie uda znaleźć to napisz PW i skresuję i wyślę Ci wybrane fragmenty]. Ale to na wypadek, gdyby linki zamieszczone poniżej nie zaspokoiły Twojej ciekawości:
http://vege.spinacz.pl/str.php?dz=7 - duży vege FAQ, po polsku
empatia.pl/plik/94.pdf - kilka słów o białku, cynku, wapniu etc.
http://en.wikipedia.org/wiki/Vegetarian_nutrition - w Wiki po ang
http://www.veggie123.com/veggie/chapter5/ - fragment e-booka o vege
Aaaaaaa, no i dwie rewelacyjne książki kucharskie, które dostarczają całą masę świetnych przepisów:
http://www.puszkkka.spinacz.pl/ - PUSZKKKA RULEZ!!!
http://www.wegekucharz.zh.pl/
A jak było ze mną? Ano było tak, że nie musiałem robić absolutnie nic. To znaczy przestałem jeść mięso.... i już. Nie szukałem supelmentów, nie martwiłem się co będzie żelazem, wapniem, cynkiem czy B12. Po prostu przestałem jeść mięso. Jestem vegetarianinem od 6 lat a od 3 veganinem. Nigdy nie miałem ŻADNYCH trudności, jestem zdrowy jak koń, co miesiąc w stacji krwiodawstwa [jako honorowy krwiodawca] mam robione obowiązkowe badania i są rewelacyjne, więc nigdy nie martwiłem się że tego będzie za mało a tego za dużo.
Ale problem, o którym wspomniałeś jest problemem nie tyle istotnym, że jest racjonalny, tylko dlatego właśnie, że racjonalny nie jest. I że często najbliźsi się sprazeciwiają i kręcą z niedowierzaniem głową myśląc o wegetarianizmie jak o kolejnej fanaberii, która nawet jeśli nie jest szkodliwa, to co najmniej podejrzana. Bardzo często rodzina staje okoniem, mama pomstuje, że musi gotować coś innego, ojciec straszy kalectwem i śmiercią a przynajmniej anemią, znając się na tym, jak pchły na ciemnej stronie Księżyca. Ale stereotypy wciąż są jakie są i z nimi trzeba racjonalnie walczyć.
Cóż mogę Ci jeszcze powiedzieć. Dla mnie bycie vege jest przyjęciem pewnego światopoglądu, wyrazem wyznawanych wartości i to [bardzo silna motywacja wypływająca w faktu niezawinionej krzywdy zwierząt] spowodowało, że nigdy nie miałem wątpliwości co do sensowności podjętej 6 lat temu decyzji. Jeśli chciałbyś się dowiedzieć więcej, dlaczego i jak, to polecam
"Wyzwolenie zwierząt" Petera Singera - najlepsza i najbardziej obiektywna książka poświęcona stosunkowi człowieka do zwierząt. Tak od strony filozoficznej, jak i faktograficznej. Zwana często, nie bez pewnej słuszności, Biblią miłośników zwierząt. Polecam i zachęcam do kupienia najlepiej, bo to pozycja do której wraca się często i zakreśla gęsto. WARTO MIEĆ!!! Szczególnie etyczne argumenty Singera są trafne...
http://www.piw.pl/sklep/product_info.ph ... cts_id=187
I na koniec film, który do końca życia pozostanie w pamięci tego, kto go zobaczy. I nie dlatego, że jest tak ciężki, ale jeszcze bardziej dlatego, że jest tak prawdziwy. Chodzi oczywiście o "Earthlings" z Joaquinem Phoenixem w roli narratora. Tutaj można przeczytać recenzję:
http://www.imdb.com/title/tt0358456/
A tutaj ściągnąć cały film [700Mb]:
http://dl.veg-tv.info/Earthlings.avi
Film jest po angielsku, ale zrobiłem do niego napisy i jak ktoś będzie chciał, to wyślę mailem [były na www.napisy.org ale cały portal został zamknięty].
BTW, UWAŻAM, ŻE KAŻDA OSOBA ROZMAWIAJĄCA O PRAWACH ZWIERZĄT POWINNA OBEJRZEĆ TEN FILM, BO ZMIENIA ON MOCNO PERSPEKTYWĘ POZNAWCZĄ I POKAZUJE RZECZYWISTOŚĆ ZWIERZĘCO-LUDZKICH RELACJI TAKĄ, JAKĄ ONA NAPRAWDĘ JEST.
Uffff, to tyle mojego rozpisania.
Pozdrawiam wszystkich ciepło, naprawdę zachęcam do obejrzenia "Earthlingów" i podzielenia się swoimi wrażeniami.
Zostańcie w pokoju,
Jakub
|
So maja 26, 2007 20:57 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Łooooo matko, dopiero skończyłem pisać jeden elaborat a już szykuje się kolejny.  Ale dobrze, postaram się odpowiedzieć na wątpliwości Paschalisa...
[quoteBo zabijanie zwierząt dla tego żeby je zjeść właśnie taką koniecznością moim zdaniem może być.[/quote]
A jak często stajesz przed dylematem: ja albo niedźwiedź? To byłaby konieczność, gdybyś miał przed sobą szarżującego niedźwiedzia i naprawdę wielką strzelbę. To, o czym mówimy jest przyzwyczajeniem. Niczym więcej. Konieczność oznacza brak albernatywy. Tutaj alternatywa jest, jest łatwa, prosta, tania i zdrowa. I właściwa moralnie.
Cytuj: Wiem, że zaraz mi powiesz, że można być wegetarianinem, ale zapewniam cię, że gdyby każdego człowieka zmusić do wegetarianizmu to fala głodu na świecie znacznie by się rozszerzyła. Bo w wielu zapyziałych miejscach ludność nie wyżyje z owoców i czerpie z jedzenia zwierząt. Myślę, że kompletnie się mylisz. Powinieneś zapoznać się z faktami, które przytoczyłem kilka stron wcześniej odnośnie strat energetycznych przy przejściu na następne ogniwo w łańcuchu pokarmowym. Przypomnę tylko w jednym zdaniu, że wyprodukowanie na 1kg białka zwierzęcego trzeba przeznaczyć średnio 10 kg białka roślinnego. Po drugie najwięcej pokarmu roślinnego zużywamy nie my, tylko zwierzęta które potem tuczymy i zabijamy. W skali globu ok. 70% upraw zbożowych przenaczonych jest na paszę dla zwierząt przeznacznych na obój. Tak naprawdę, to tylko Eskimosi i ludzie żyjący w ekstremalnych warunkach atmosferycznych mieliby z tym problem. Nawet w Himalajach podsawą jest dieta roślinna i z pełnym jej wprowadzeniem nie byłby żandych kłopotów. Po wtóre mamy coś takiego jak handel zagraniczny, który mógłby rozwiązać problem nawet Eskimosów. BTW, średnia długość życia Eskimosów wynosi nieco powyżej 30 lat, cierpią oni z powodu miażdżycy, osteoporozy i starczego zniedołężenia [w wieku ok 30 lat!]. Głównie jest to spowodowane skrajnie niezdrową, opartą na mięsie diecie. Cytuj: Poza tym dziwi mnie to przedstawianie zjadania zwierząt w kategoriach dramatycznych. Dla większości z nas rzeczywiście nie jest to dramatyczne, ale zapewniam Cię, że dla umierających zwierząt sprawy przedstawiają się nieco inaczej. Cytuj: Tymczasem jest to normalna część natury. Zwierzęta same wzajemnie się zjadają. Czy to źle? Wręcz odwrotnie, dzięki temu łańcuch pokarmowy nie zostaje zachwiany i gatunki żyją dalej. Ważne jest tylko żeby zachować pewien umiar i chronić gatunki, którym grozi wyginięcie. Widzisz, ludzie też zabijają innych ludzi od zawsze, czy więc powinniśmy temu przeszkadzać? Poza tym to kwestia nie tylko gatunków, jak mniemam, ale jednostek, które cierpią i których cierpieniu i śmierci można zaradzić. Bo tak to zobacz, według tej filozofii naziści wykonaliby kawał dobrej roboty, usuwając najsłabsze i najmniej sprytne jednostki [Żydzi, którzy dali się złapać i zabić], więc z punktu widzenia ciągłości gatunku zwiększyliby jego sznse na przetrwanie. Co więcej, my wyrastamy ponad naturę i jej zdeternimowanie, o czym pisałem chyba kilka razy w poprzednich postach. Cytuj: Pytanie, czy nasz szok wynikałby z pobudek emocjonalnych i estetycznych, czy etycznych. Bo to jest kwestia kluczowa. Myślisz, że podgląd na usypianie zwierząt spotkałoby się z równie dramatycznym odbiorem, co pokazanie krowy, której rzeźnik jednym sprawnym ciosem siekiery rozwala czaszkę? Wątpię. A z perspektywy etycznej na jedno wychodzi. Z perspektywy etycznej rzeczywiście na jedno wychodzi. Gdyby uśpienie psa było niekoniecznym wymysłem czyjegoś widzimisie, byłbym tak samo oburzony. Ja, nie wiem jak ty. Tak się zastanawiałem i myślę, że gdyby u moich stóp leżała umierająca w agonii krowa a ja w rękach ściskałbym zakrwawiony nóż, czułbym do siebie równe obrzydzenie, co w sytuacji, gdyby u moich stóp leżał człowiek. Czułbym to samo obrzydznie dlatego, że widziałbym czującą i cierpiącą istotę, której zadałem niepotrzebnie ból i pozbawiłem jej istnienia, mimo iż nie miałem do tego prawa i nie popchnęła mnie do tego konieczność. Cytuj: Zaznaczam, że nie mówimy tu o torturowaniu zwierząt, co jest zawsze skandaliczne i niedopuszczalne. Tak, jest. A czy gdyby nie było tortur, tylko "czyste" zabicie coś by to zmieniło? A czy gdybym zabił człowieka, pozbawiając go przedtem przytomności, tak iżby nic nie czuł, byłbym usprawiedliwiony? Przepraszam, możesz odebrać moje pytania jako prowokujące, ale nie taki jest ich cel. Po prostu myślę głośno swoje myśli [których i tak nie mogę w całości przelać na.... elektroniczny papier] i szukam korelacji. Cytuj: O tym jakie normy hodowlane panują w Azji mogliśmy się przekonać gdy ptasia grypa zaczęła tam hulać i trzeba było wyrżnąć wiele tysięcy sztuk drobiu. Noooo, a nie zapomniałeś w tej cywilizowanej Europie o wyrzynaniu krów w Wielkiej Brytanii choćby przy chorobie wściekłych krów?  Trochę obiektywizmu. Cytuj: Choćby producenci jajek muszą podawać kategorię jaj z perspektywy warunków w jakich kury były hodowane. I nawet najgorsza "trójka" nie pozwala na torturowanie zwierząt. Co rozumiemy przez tortury, może sprecyzuj. Dla mnie trzymanie przez całe życie kury w klatce o wymiarach 12x18 cali [standard w hodowli drobiu] jest formą tortury. Dla Ciebie nie? Cytuj: Powiem więcej. Mechanizmy wolnorynkowe również chronią zwierzęta przed bestialstwem ze strony hodowców. Przykro mi, nie mogę się zgodzić, bo bestialstwo to nie tylko łażenie z łomem i napier***anie świń po głowach. To mechanizmy wolnorynkowe [jak najtańszy produtk] sprawiają, że upycha się tak niemiłosiernie drób w fermach kurzych. Że karmi się zwierzęta hormonami, by dawały kilkukrotnie więcej mleka [co powoduje bolesny obrzęk wymion choćby], że obcina się kurczakom dzioby, by nie powodowały strat zadziobując się nawzajem [efekt gigantycznego "przeludnienia"], że kastruje się świnie, co ma powodować szybszy przyrost masy etc. To wszystko są efekty procesów wolnorynkowych i to jest również bestialstwo. Cytuj: Dzięki, że właśnie porównałeś mnie i miliardy ludzi jedzących mięso do beneficjentów Holocaustu. Czyli jak zjem kromkę z pasztetem to rozumiem, że jest tak samo jakbym się umył mydłem z Żyda? Czy zwierzęta, które masowo same zjadają siebie też tworzą zwierzęcy Holocaust?
Paschalis, są dwie postawy wobec rzeczywistości:
1. Możemy się z nią zmierzyć.
2. Możemy tworzyć sobie bezpieczną fikcję.
Ja preferuję pierwszy styl, więc nie mam zamiaru uspokajać Cię i mówić, że wszystko jest "cacy", bo nie jest. Ty i miliardy ludzi jedzących mięso jesteście beneficjentami Holocaustu zwierząt. Czy Wam się podoba, czy nie. Możecie temu Holocaustowi przypisyać bardzo silną negatywną ocenę moralną [jak ja to czynię] albo uważać ten masowy mord za zupełnie normalny i usprawiedliwiony. Ale nie zmienia to faktu, na jaki zwróciłeś uwagę: czerpiecie korzyść z cierpienia i śmierci niewinnych istot, które potem wkładacie do kanapek albo na talerze, mając wszelkie możliwości by zapobiec temu cierpieniu dla ich i swojej własnej korzyści. Nie czynicie temu, nie wnikam już z jakich powodów, dlatego nie uważam tego za właściwe.
Zwierzęta zjadające zaś siebie nie mają, w przeciwieństwie do ludzi, wyboru, możliwości substytucji. Nie mają rozumu na tyle rozwiniętego, który pozwoliłby im podjąć moralną decyzję i obdarzyć ich czyny epitetem "moralne/niemoralne postępowanie". Od ludzi zaś można wymagać postępowania moralnego, bo nie są zdeterminowani biologicznie. Więc choć zwierzęta zabijają inne zwierzęta, nie można ich za to winić. Można za to winić ludzi, którzy mając wolność nie korzystają z niej we właściwy sposób.
Uffff, to tyle ja,
dobrej nocy,
pa.
PS A tak dla rozładowania napiętej atmosfery, wegetariański cytat na wesoło: "I'm not a vegatarian, because I love animals. I'm a vegetarian, because I hate plants." A. Whitney Brown
|
So maja 26, 2007 22:12 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
, poczytałeś sobie? Masz może jakieś pytania jeszcze albo chciałbyś się czegoś dowiedzieć. Ściągnąłeś sobie [b["Earthingów"[/b]? , czy mogę liczyć na jakieś uwagi odnośnie tego, co napisałem?
A może ktokolwiek inny chciałby o coś zapytać, zadać mi jakieś pytanie albo podyskutować? [Ale podyskutować, a nie pisać: "jesteś głupi bo z Warszawy a twoja matka jest chomikiem"  ]
|
Pn maja 28, 2007 12:48 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Zencognito, poczytałeś sobie? Masz może jakieś pytania jeszcze albo chciałbyś się czegoś dowiedzieć. Ściągnąłeś sobie "Earthingów"?
Paschalis, czy mogę liczyć na jakieś uwagi odnośnie tego, co napisałem?
A może ktokolwiek inny chciałby o coś zapytać, zadać mi jakieś pytanie albo podyskutować? [Ale podyskutować, a nie pisać: "jesteś głupi bo z Warszawy a twoja matka jest chomikiem"  ]
PS Przepraszam, czy mogę poprosić jakiegoś moda o skasowanie tego posta powyżej [o niemal identycznej treści], bo coś mi się pomerdało z linkami... Dziękuję i przepraszam za kłopot.
|
Pn maja 28, 2007 12:51 |
|
 |
AniaF
Dołączył(a): N maja 06, 2007 20:29 Posty: 261
|
Nie jem miesa od ponad 10 lat. Kiedy byłam w 8 klasie przestałam jesć mieso a pozostałam przy rybach. Czuje w tym pokój ale uważam że jest to indywiduana sprawa ponieważ Jezus uczynił wszystkie pokarmy czystymi.
_________________ "Panie, wskaż mi drogi Swoje
ścieżek swoich naucz mnie !"
Psalm 25,4
|
Wt maja 29, 2007 8:17 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Matka mojego kolegi od 30 lat nie je mięsa (w czasie ciąży też nie jadła) i jest okazem zdrowia, pogody ducha, i urody
Jednak fakt, że się tak niektórym sie tak udaje, nie oznacza, że jest to ścieżka dla wszystkich. To już kwestia sumienia i możliwości własnego organizmu...
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Wt maja 29, 2007 8:29 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Nie jem miesa od ponad 10 lat. Kiedy byłam w 8 klasie przestałam jesć mieso a pozostałam przy rybach. Czuje w tym pokój ale uważam że jest to indywiduana sprawa ponieważ Jezus uczynił wszystkie pokarmy czystymi.
Hmmmm, tak naprawdę z faktu, że coś można jeszcze nie oznacza, że się powinno. I tak na przykład, skoro wszystkie pokarmy są czyste wynika, że mogę też jeść [w wypadku wyższej konieczności] mięso ludzkie, ale nie robię tego, bo w obenej sytuacji byłoby to absurdem [co innego przy katastrofie w stylu film "Alive"]. Analogicznie ja nie postępuję z mięsem, bo uważam że w zaistniałej sytuacji [możliwość zdrowej i prostej substytucji choćby], jedzenie mięsa nie broni się. Cierpienie i śmierć zwierząt sprawiają, że takie przyzwyczajenie nie może być usprawiedliwone.
Jeśli zaś chodzi o Jezusa i uczynienie pokarmów czystymi, to Chrystusowi chodziło raczej o pokarm duchowy, o czym pisze choćby ojciec Salij.
Aniu, mogę zadać pytanie? Dlaczego jesz ryby a nie jesz pozostałych rodzajów mięsa?
|
Wt maja 29, 2007 10:59 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
JakubN napisał(a): No i pojawia się po raz kolejny wymóg konsekwencji w działaniu. Powinien być posunięty w miarę daleko. Dlatego też, jeśli ktoś protestuję przeciwko takim praktykom, jak przedstawione na filmiku z PETA, powinien być również wegetarianinem. W przeciwnym razie naraża się na zarzut dwulicowości i zakłamania. Cierpienie zwierząt futerkowych jest podobne do cierpienia wszystkich zwierząt hodowanych w systemie factory farming. I gdybyśmy ograniczyli się do protestowania przeciwko jednej praktyce [futra] a partycypowali w drugiej [jedzenie mięsa] przypominalibyśmy pseudo-abolicjonistę, który walczy o wolność murzynów w USA, ale tylko tych mieszkających pomiędzy 32 a 33 równoleżnikiem. Podobnie można by zarzucić niekonsekwencję w działaniu osobie, która wpłaci parę złotych na pomoc dla głodujących w kraju X, a nie wpłaci nic na pomoc dla głodujących w pozostałych N krajach. I niekonsekwencję w działaniu osobie można by zarzucić osobie, która wpłaci parę złotych na pomoc dla głodujących w tych wszystkich N krajach, ale nie wpłaci na pomoc medyczną. Dla mnie rezygnacja z wyrobów przemysłu futrzarskiego jest nieporównanie prostsza: swoim małym rozumkiem jestem bowiem w stanie objąć wszystkie bezpośrednie skutki rezygnacji z posiadania futra, które w skrócie określiłbym jako "ryzyko przemarznięcia". Potrafię też ogarnąć skutki rozwiązań alternatywnych, czyli np. noszenia kurtki i nie dostrzegam żadnego ujemnego wpływu tej alternatywy na moje zdrowie. W przypadku określonej diety nie jestem w stanie bezpośrednio ocenić jej skutków, muszę oprzeć się na opinii ekspertów. JakubN napisał(a): Tak, jest. A czy gdyby nie było tortur, tylko "czyste" zabicie coś by to zmieniło? A czy gdybym zabił człowieka, pozbawiając go przedtem przytomności, tak iżby nic nie czuł, byłbym usprawiedliwiony?
Usprawiedliwiony nie, ale uważam, że "czyste" zabicie wiele by zmieniło. Tak w przypadku człowieka, jak i przypadku zwierzęcia, a im wyżej rozwinięty organizm, tym większą wagę ma sprawa tortur. Co innego wyrwanie skrzydeł komarowi a co innego ucięcie łap szopowi.
|
Wt maja 29, 2007 13:25 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Podobnie można by zarzucić niekonsekwencję w działaniu osobie, która wpłaci parę złotych na pomoc dla głodujących w kraju X, a nie wpłaci nic na pomoc dla głodujących w pozostałych N krajach. I niekonsekwencję w działaniu osobie można by zarzucić osobie, która wpłaci parę złotych na pomoc dla głodujących w tych wszystkich N krajach, ale nie wpłaci na pomoc medyczną. Wydaje mi się, że sprawy mają się trochę inaczej. W przykładzie, który podałeś, problemem jest charakter poświęcenia. Gdybyśmy wpłacali na wszystkie możliwe charytatywne organizacjt, to:  po chwili nie mielibyśmy za co pomagać  sami stalibyśmy się beneficjantami takiej pomocy [nie mielibyśmy z czego płacić rachunków, eksmitowaliby nas z domu etc.]  pogorszylibyśmy z sposób drastyczny nasz poziom życia A zaprzestanie jedzenia mięsa nie wiąże się z takimi następstwami. Zostajesz wegetarianinem i nie grozi Ci to bankructwem i nie obniża się poziom Twojego życia. To jednorazowa inwestycja, która jednak ciągle generuje dobro. Nie jest tak, że cały czas za to płacisz i nie prowadzi to do absurdalnych następstw [takich jak te przedstawione przez Ciebie efekty niekontrolowanej dobroczynności]. A tak na marginesie, czyż nie cenimy i szanujemy tych, którzy wyzbyli się swojego majątku, rozdali go biednym i im poświęcili swoje życie? Tylko że to droga przekraczająca sposób pojmowania przez większość ludzi i przynależna chyba świętym tylko. Cytuj: Usprawiedliwiony nie, ale uważam, że "czyste" zabicie wiele by zmieniło. Tak w przypadku człowieka, jak i przypadku zwierzęcia, a im wyżej rozwinięty organizm, tym większą wagę ma sprawa tortur. Co innego wyrwanie skrzydeł komarowi a co innego ucięcie łap szopowi.
Tak, tutaj zgodzę się bez zastrzeżeń. Może tylko dodam, dlaczego? Otóż dlatego, że odpada wtedy zło będące wynikiem stosowania tortur. Jednak nie zwalnia to z odpowiedzialności moralnej za sam akt nieuzasadnionego odebrania życia [tak ludzkiego jak i zwierzęcego].
Pozdrawiam SweetChild,
spokojnego dnia [oby] wypełnionego ożywczym deszczem,
jakub
|
Wt maja 29, 2007 14:14 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
JakubN napisał(a): Wydaje mi się, że sprawy mają się trochę inaczej. W przykładzie, który podałeś, problemem jest charakter poświęcenia. Gdybyśmy wpłacali na wszystkie możliwe charytatywne organizacjt, to:  po chwili nie mielibyśmy za co pomagać  sami stalibyśmy się beneficjantami takiej pomocy [nie mielibyśmy z czego płacić rachunków, eksmitowaliby nas z domu etc.]  pogorszylibyśmy z sposób drastyczny nasz poziom życia A zaprzestanie jedzenia mięsa nie wiąże się z takimi następstwami. Zostajesz wegetarianinem i nie grozi Ci to bankructwem i nie obniża się poziom Twojego życia. To jednorazowa inwestycja, która jednak ciągle generuje dobro. Nie jest tak, że cały czas za to płacisz i nie prowadzi to do absurdalnych następstw [takich jak te przedstawione przez Ciebie efekty niekontrolowanej dobroczynności]. OK, ale ja miałem na myśli nawet mniej radykalną dobroczynność, typu rezygnacja z urlopu, mieszkanie jednopokojowe zamiast trzypokojowe (dla całej rodziny), picie wody zamiast soku czy piwa itp itd. Całkiem realne wyrzeczenia, które nie doprowadzają do katastrofy. Oszukiwałbym sam siebie, gdybym twierdził, że absolutnie nie jestem w stanie przeznaczyć na cele charytatywne więcej niż przeznaczam. JakubN napisał(a): A tak na marginesie, czyż nie cenimy i szanujemy tych, którzy wyzbyli się swojego majątku, rozdali go biednym i im poświęcili swoje życie? Tylko że to droga przekraczająca sposób pojmowania przez większość ludzi i przynależna chyba świętym tylko. Właśnie. Zwyczajnym śmiertelnikom pozostaje niekonsekwencja  JakubN napisał(a): Tak, tutaj zgodzę się bez zastrzeżeń. Może tylko dodam, dlaczego? Otóż dlatego, że odpada wtedy zło będące wynikiem stosowania tortur. Jednak nie zwalnia to z odpowiedzialności moralnej za sam akt nieuzasadnionego odebrania życia [tak ludzkiego jak i zwierzęcego]. To i ja się zgodzę  Z tym że w przypadku zwierzęcia uważam, że zło tortur jest zdecydowanie większe niż zło odebrania życia. JakubN napisał(a): Pozdrawiam SweetChild, spokojnego dnia [oby] wypełnionego ożywczym deszczem,  jakub
Dzięki i również pozdrawiam
SC
|
Wt maja 29, 2007 15:00 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|