proszę o pomoc w rozwiązaniu dylematu. Jestem nosicielką wirusowego zapalenia wątroby typu B.Wirus nie daje u mnie żadnych objawów choroby. Ostatnio trwały u mnie przygotowania do I Komunii Św.mojego dziecka. Przygotowywałam ciasto i podczas tych czynności mogła się dostać do naczynia ze składnikami drobinka śliny, niechcący. Ciasto wykonałam, był to jedyny deser, którym mogłam poczęstować gości. Oprócz obiadu nic więcej w domu nie miałam, co mogłabym postawić na stół. Znajdujemy się w bardzo trudnej sytuacji materialnej. Gdybym wtedy zakupiła nowe składniki na ciasto, następnego dnia mogłoby zabraknąć niemalże na chleb i podstawowe rzeczy. Dlatego w modlitwie prosiłam Boga, aby pozwolił mi poczęstować tym ciastem gości i aby nikt się nie zaraził, a gdyby ktoś miał się zarazić, to raczej aby Bóg przerzucił na mnie rozwój i wszelkie konsekwencje tej choroby i na nikogo innego.
Zaufałam Bogu w tej swojej trudnej sytuacji, że nie pozwoli, aby komukolwiek się coś stało z opisanego wyżej powodu. Potem kilka razy przystąpiłam do Komunii św. Ale nie mam jasności co do zaistniałej sytuacji. Czy ja popełniłam ciężki grzech? Bo wydaje mi się że nie, ale proszę księdza o moralną ocenę.

monika001, mysle, ze tak, jak pytasz o to tutaj, w taki sam sposob powinnas zapytac swojego spowiednika. To on najlepiej pomoze Ci znalezc odpowiedz

dzięki za odpowiedź, ale problem chyba przestał istnieć, bo właśnie dowiedziałam się, że tym wirusem nie można zarazić się przez ślinę, mocz, łzy, kichanie, kaszel itp, także dylemat spowodowany był moją niedostateczną wiedzą na temat WZW B.
pozdrawiam

Pod warunkiem, że nosiciel ma zdrowe zęby i dziąsła. Jeśli dziąsła krwawią, to w ślinie jest "świeża" krew i o zarażenie chyba nietrudno.

Otóż Emilu moje dziąsła są zdrowe i krwi w jamie ustnej nie było, jeśli o to ci chodzi. A jeżeli chodzi o teoretyczną możliwość zarażenia wirusem wzw B, to jeżeli ktoś nie jest zaszczepiony - oprócz zabiegów szpitalnych można zarazić się będąc u dentysty, kosmetyczki czy fryzjera. Jeszcze gorzej niestety rzecz przedstawia się z wirusem wzw C, który jest groźniejszy od typu B i niestety nie ma na niego żadnej szczepionki - więc wystarczy np, że w nieodpowiednim miejscu dotkniesz skaleczonym naskórkiem.
Wirus poza organizmem człowieka potrafi przetrwać o ile dobrze pamiętam nawet kilka miesięcy a może i dłużej.
Pozdrawiam i nikomu nie życzę zakażenia.

Nie jestem wprawdzie księdzem, ani biologiem, ale chyba piekłaściasto, co oznacza, że białko wirusa uległo rozkładowi?

Nie wnikając w dalsze szczegóły tej sprawy, powiedzieć mogę tyle, że wirus nie ginie pod wpływem obróbki termicznej - jest na nią odporny, zatem gotowanie, pieczenie itp. jest bez znaczenia, gdyby w pożywieniu znalazła się zakażona krew.