Sebastian88 napisał(a):
Nie będę już czwarty raz zbijał tego argumentu że nie da się udowodnić istnienie Boga ale proponuję że spojżycie wstecz.
Dobry Dziekan napisał że nikt tu nie napisał że jest źródło dobra ale wbrew temu są słowa następujące:
Nie twierdzimy że nie ma źródła dobra ale nie musi być to Bóg.
Tak napisano (Nie ja)
I ja poszedłem dalej to co jest źródło dobra?
I rozważałem, a wy znowu z tym samym stwierdzeniem.
A wiesz, czemu my się powtarzamy? Bo Ty nie rozumiesz błędu logicznego, który popełniasz. Cały czas, w kółko.
Cytuj:
Dobry dziekan twiedzi że nie można być bliżej Boga ani dalej i nie jest tak że kto się niego bliżej ustawi to jest lepszy a kto dalej gorszy.
Więc teza Świętego Tomasza się sypie?
Otórz nie. Czemu?
Bo Dobry Dziekan pojmuje bliskość do źródła dobra jak w tym poruwnaniu do ogniska a tu chodzi zupełnie o inną bliskość.
O jaką?
Proste chodzi o to że ten jest bardziej dobry kto więcej łask od Boga otrzymuje bo stara się mu przypodobać czyli jest równocześnie bliżej tych wszystkich szlachetności.
A dlatego że nie wszyscy chcą się Bogu przypodobać to dlatego wszyscy niesą równie dobrzy. Jedni są cnotliwi inni zaś zabijają i działają wbrew woli pełni bytu i pełni dobra czyli Bogu.
Ale wy mówicie że dobro nie musi wypływać z Boga ale może być w człowieku.
To ja odpowiem tak jeśli by rzeczywiście dobro wynikało z natury ludzkiej lub od człowieka i należało by do właściwości to po pierwsze:
Każdy byłby równie dobry.
Czemu?
Bo każdy ma tę samą naturę człowieka. Jak to? A czy ktoś jest bardziej człowiekiem niż człowiekiem są inni ludzie?
Jak to możliwe żeby zatem ktoś sam od siebie był dobry?
Absurd.
I tu się pojawia jeden z błędów logicznych.
Bezpodstawnie uważasz, że gdyby nie było boskiego źródła dobra, to wszyscy byliby tak samo dobrzy. I dodatkowo wprowadzasz jakąś naturę ludzką, która miałaby ujednolicać postępowanie każdego człowieka. Ot, kolejne założenie... kiedy Ty się nauczysz?
Otóż - dobro wynika z tego, jaki człowiek jest. A każdy jest inny. KAŻDY CZŁOWIEK JEST INNY. Ta odmienność wynika z różnic w genach, środowisku, wychowaniu i doświadczeniach. I właśnie ta odmienność determinuje różny stopnień "dobra" w człowieku.
Tyle starczy, nie trzeba bytów nadnaturalnych. Jeśli chcesz na siłę wprowadzać taki byt, to sam zauważ, ile dodatkowych założeń musisz stawiać. Choćby to z naturą ludzką.
Nie wiem skąd w ogóle wymyśliłeś założenie, że każdy człowiek ma taką samą naturę i zachowywałby się tak samo. Jakie obserwacje potwierdzają taką tezę? KAŻDY CZŁOWIEK JEST INNY. Ba, każde zwierze też jest inne i zachowuje się inaczej - zapytaj właścicieli psów - co wskazuje na brak jednolitej "natury psa", która by powodowała taką samą "ilość dobra" w przypadku braku duszy, wolnej woli czy czegokolwiek tam innego.
Podsumowując - KAŻDY CZŁOWIEK JEST INNY. I tyle! Nie trzeba nic więcej, by wytłumaczyć różnice w zachowaniach ludzi. Ludzie się od siebie różnią, to różnią się ich zachowania i moralność. Spójrz, żadnych zbędnych założeń. Nie muszę postulować istnienia duszy, jednolitej natury ludzkiej (sprzeczne z obserwacjami) czy Boga. To zjawisko tłumaczy się samo!
Cytuj:
A po drugie: Jeśli by to wynikało z natury człowieka tak po prostu to (...)
Dobro nie wynika z jakieś jednolitej natury ludzkiej, tylko z tego, co napisałem wyżej. Reszta wywodu więc nie ma zastosowania.
Cytuj:
Tak więc mamy dwa dowody na to że dobro nie wynika z tego że jesteśmy ludźmi i sami możemy czynić dobre uczynki.
Nie mamy ani jednego. Istnienie dobrych zachowań tłumaczy doskonale ewolucja, a różnice między poziomem "dobra" w ludziach różnorodność biologiczna, środowiskowa itp.
Cytuj:
Nie no wasze odpowiedzi mnie rozwaliły...
ludzie nie nają natury...
Wszystko co jest ma są naturę to jest fakt oczywisty dla każdego...
Np: Kamień jest twardy
ludzie mają rozum
Matko, co za prymitywna filozofia. Sorry, nie chcę Cię urazić, ale skąd wnioskujesz, że naturą kamienia jest twardość? Co ty tu wysnuwasz, człowieku? Jakieś platońskie światy idei? A skąd naturą człowieka jest rozum? A ja postuluję, że naturą człowieka jest miękkość, co odróżnia go od kamienia!
Ta metafizyczna "natura bytu" jest jakimś kolejnym założeniem, konstruktem filozoficznym, który ponownie musisz dowieść (przypomnę, nie wykorzystując w dowodzie tego twierdzenia, bo stworzysz błędne koło).
Jest to jakaś idea czysto filozoficzna - nie "fakt oczywisty dla każdego".
Cytuj:
Co do tego że ktoś się bardziej lub mniej garbi to wynika z braku właściwej postawy.
Czym bardziej ktoś się będzie garbił tym mniej będzie w nim prawidłowej postawy.
Masło maślane. To, że ktoś czyni więcej zła wynika z braku dobra.
Czym ktoś będzie czynił więcej zła, tym mniej będzie w nim dobra.
Chyba nie rozumiesz, co chcę przez tą analogię wykazać. Chcę pokazać Twoje bzdurne założenia o konieczności istnienia nadnaturalnego źródła jakiegoś zjawiska, jako jedynego możliwego wytłumaczenia różnic między ludźmi i braku akceptacji naturalnych przyczyn tych różnic. Zakładasz, że tylko istnienie Boga może tłumaczyć różnice w "dobroci" ludzi. To ja, sprowadzając argument do absurdu, postuluję, że jest wymagany LPS by wyjaśnić różnice w postawie.
Obie te rzeczy (dobro i postawa) można wytłumaczyć doskonale nie odwołując się do źródeł w bytach nadnaturalnych (odpowiednio: ewolucja i różnorodność biologiczna oraz geny i noszenie ciężkich plecaków). To świadczy o tym, że te byty
nie są konieczne i jeśli postulujemy ich istnienie, to musimy w inny sposób je udowodnić.
Cytuj:
I jeszcze Dobry dziekanie jeśli przyjmujesz istnienie muzgu który nami kieruje to tym samym uznajesz istnienie Boga.
W jaki sposób?
Cytuj:
Znowu popełniasz błąd.
To że ktoś jesty blondynem a kto inny nie to nie oznacza że nie jest człowiekiem.
To że ktoś jest człowiekiem to dlatego że ma rozum, ciało, i dsuszę.
Zwierzęta mają ciało ale nie mają rozumu i nie mogą tworzyć np praw do cywilizacji i tym się różnią od ludzi.
To że Aniołowie mają rozum to nie znaczy że są ludźmi bo nie mają ciała...
Najpierw udowodnij, że człowiek ma duszę. Potem obroń karkołomną tezę, że zwierzęta nie mają rozumu. A na końcu dowiedź istnienia Aniołów.
Sebastian, z logiką jest u Ciebie koszmarnie. Wiem, że w LO (zakładam, że chodzisz do ogólniaka) jeszcze nie uczy się tego przedmiotu na poważnie, poza ew. tymi tabelkami na matmie, więc może to nie Twoja wina. Ale popełniasz straszne ilości błędów logicznych. Nieuprawnione założenia, dowody z wykorzystaniem dowodzonych twierdzeń w procesie rozumowania i pochopne wyciąganie wniosków. My wytykamy te błędy, a Ty brniesz w nie dalej, napędzany ideologią. Nie dostrzegasz, że Twoje rozumowanie jest coraz bardziej jednostronne, zamknięte na argumentacje i obarczone coraz większym błędem. Mnożysz kolejne abstrakcyjne założenia, by łatać dziury logiczne w pierwotnej tezie i nawet tego nie zauważasz. Błyskawicznie, nie czekając na ripostę, zakładasz, że kolejne twierdzenia dowiodłeś.
Straciłeś dystans.
Wszystko, co nie pasuje do Twojej teorii bądź jest sprzeczne z Twoją intuicją, nazywasz z miejsca absurdem. Absurdem jest powstanie wszechświata bez przyczyny, absurdem jest brak ciągu przyczynowo skutkowego przy braku czasu, absurdem jest brak metafizycznej "natury ludzkiej" w człowieku. To absurdy, bo ich nie rozumiesz. Tkwisz w filozofii rodem ze średniowiecza (św. Tomasz) czy nawet zahaczającej o antyk (Platon) i koncepcje nowsze do Ciebie nie trafiają.
dobry_dziekan napisał(a):
Zapytaj się wszystkich tutaj a odpowiedzą Ci to co ja.
Wcale a wcale nie uważamy że jest jakieś źródło dobra i jestem tego pewien na 100%.
Dla ścisłości:
Nie uważamy, że jest
źródło dobra (w postaci Boga). Dobro ma natomiast swoje
przyczyny. Człowiek czyni dobro, bo ma to w genach, bo tak wymaga środowisko, bo tak uczy społeczeństwo. Nie jest wymagane źródło.
Zacznij szukać innego dowodu na istnienie Boga, niż "byt konieczny do istnienia zróżnicowanego dobra". Ta teza się nie trzyma kupy.