Zmuszani do wiary, czy nie?
Autor |
Wiadomość |
Szarek
Dołączył(a): N wrz 05, 2004 9:09 Posty: 4
|
Zmuszani do wiary, czy nie?
Byłem u kuzyna, który mi przyznał się że nie chodzi do kościoła. Podobno rodzice o tym nie wiedzą. Jak spytałem, dlaczego im o tym nie powie, to odparł: bo mi zabiorą komputer. On ma 15 lat. Jak katolik tłumaczy zmuszanie do swojej wiary swoich dzieci? A może NIKT nie zmusza, tylko kuzyn zmyśla?
|
N wrz 05, 2004 11:20 |
|
|
|
|
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4102
|
Nie wiem czy kuzyn zmyśla czy też nie. To jest sprawa rodziców w jaki sposób wychowują swoje dzieci. Może zapytaj się rodziców kuzyna, czy to prawda . Zapewniam Cie, nie ma żadnego dokumentu wydanego przez Kościoł, który mówiłby o tym, że należy straszyć dzieci zabraniem komputera, jeżeli nie będą chodziły do kościoła. A po drugie, czy net to dobre miejsce aby kwestionować metody wychowawcze rodziców Twojego kuzyna ? Boisz się z nimi na ten temat porozmawiać .
I jeszcze jedno, każdy rodzic ma prawo wychowywać dziecko w swojej wierze.
Pozdrawiam
_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
N wrz 05, 2004 11:37 |
|
|
PugCondoin
Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52 Posty: 1364
|
Cytuj: I jeszcze jedno, każdy rodzic ma prawo wychowywać dziecko w swojej wierze.
A dziecko ma prawo w pewnym wieku powiedzieć ... "mam dośc tych bzdur" ... alw cóż, jeszcze kilka lat się dzieciak pomęczy zanim nie zarobi na własny komputer ...
|
N wrz 05, 2004 11:47 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Ciekawe Pugu ile czasu ty się pomęczysz, bo że dane Ci będzie zrozumienie, w to nie watpię.
I z całego serca życzę:"Nie patrz na ich błędy, ale na miłość Syna swego i na gorzką mękę Jego, którą podjął DLA NICH, gdyż i ono są zamknięci w najlitościwszym Sercu Jezusa".
|
N wrz 05, 2004 12:04 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Zmuszani czy nie?
Szarek napisał(a): Jak spytałem dlaczego im o tym nie powiesz to odparł: bo mi zabiorą komputer. On ma 15 lat. Jak katolik tłumaczy zmuszanie do swojej wiary swoje dzieci?
Są dwie metody "zmuszania": kij i marchewka. Tutaj mamy typowy przykład tej pierwszej. Pewnie za dobre stopnie w szkole ten kuzyn dostaje nowy gry?
To bardzo duże wymaganie, żeby wychowywać dzieci w rozumieniu znaczenia dla nich nauki i religii. Częściej rodzice idą na łatwiznę - może inaczej nie potrafią.
|
N wrz 05, 2004 12:39 |
|
|
|
|
PugCondoin
Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52 Posty: 1364
|
Cytuj: Ciekawe Pugu ile czasu ty się pomęczysz, bo że dane Ci będzie zrozumienie, w to nie watpię. I z całego serca życzę:"Nie patrz na ich błędy, ale na miłość Syna swego i na gorzką mękę Jego, którą podjął DLA NICH, gdyż i ono są zamknięci w najlitościwszym Sercu Jezusa".
Ja także nie tracę nadziei, że ty Alusie przejrzysz wreszcie na oczy ...
Z całego serca Ci życzę byś nauczył się obserwować i wyciągać wnioski. Niczego więcej nie potrzebujesz ...
|
N wrz 05, 2004 17:04 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Właśnie cały czas to robię.
Nie jestem"on", jestem "ona" i mam nad Tobą taką przewagę, że "wyrosłam" już z eksperymentów i poszukiwań właściwych Twojemu wiekowi.
"Starzy wierzą we wszystko,
dorośli we wszystko wątpią,
młodzi wszystko wiedzą"
Oskar Wilde.
|
N wrz 05, 2004 17:24 |
|
|
PugCondoin
Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52 Posty: 1364
|
Jeżeli nie używasz końcówki -a w swoim nicku narażasz się na przyporządkowanie nie do tej płci ...
Cóż ja wszystko poddaję pod wątpliwość ... i nie sądzę by to się zmieniło ... zakończenie poszukiwań, to nie przewaga nade mną to słabość w stosunku do mnie ...
|
N wrz 05, 2004 18:11 |
|
|
Julia
Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24 Posty: 3075
|
rodzice stosuja rozne metody wychowawcze, ale.... uwazam, ze wczesniej czy pozniej rodzice i tak sie o tym dowiedza i wtedy bedzie jeszcze wieksza afera, niz teraz wiec... moze powinienes porozmawiac z nim o tym...
_________________ Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
|
N wrz 05, 2004 19:09 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Ja sądzę, że jest o wiele lepsza metoda od zabierania dziecku komputera - sądzę, ze o wiele lepszą metodą jest kontrola jego poczynań ...
Oraz przekazanie mu komputera wtedy, gdy dziecko doceni ile trudu i własnego potu rodzic musi włożyć włożyć w to, by dziecku móc zapewnić ten sprzęt do nauki i zabawy ...
|
N wrz 05, 2004 20:54 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Mówisz Pug, że "nie o to chodzi, by złowić króliczka, ale by......
|
N wrz 05, 2004 21:21 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Tak się składa, że jeżeli jeden będzie wylewał z siebie pot po to, by drugi miał dobrze - a ten drugi nie potrafi tego nawet docenić - to taki 'byt' nie ma najmniejszego sensu...
Zatem - niech sam zapracuje na te dobra - lub się podporządkuje.
Nażreć się, napić i ponarzekać każdy potrafi ...
A może by tak coś z siebie dać, droga młodzieży ... ?
Co wy na to
|
N wrz 05, 2004 23:04 |
|
|
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4102
|
ddv163 napisał(a): Tak się składa, że jeżeli jeden będzie wylewał z siebie pot po to, by drugi miał dobrze - a ten drugi nie potrafi tego nawet docenić - to taki 'byt' nie ma najmniejszego sensu... Zatem - niech sam zapracuje na te dobra - lub się podporządkuje. Nażreć się, napić i ponarzekać każdy potrafi ... A może by tak coś z siebie dać, droga młodzieży ... ? Co wy na to
Ddv, a o co Ci dokładniej chodzi ? Nie podoba mi sie troszeczke ten Twój post... :D. Mam wrażenie, że chyba za bardzo uogólniasz (?).
Nie każda osoba należąca "do młodzieży" narzeka, i ma jakieś żale. Wierz mi, potrafimy docenić prace naszych rodziców, często zdarza się, że dajemy też coś z siebie. Może nie zawsze widać po nas, że jesteśmy "wam" bardzo wdzięczni za to co dla "nas" robicie. Może nasze postawy często mówią, że to co robicie nam się należy, że to wasz obowiązek, bo w końcu jesteście naszymi rodzicami. "Chciało sie mieć dzieci..." . Najtrudniejszy jest okres buntu ( tu współczucia kieruje w strone rodziców), wtedy to my potrafimy narzekać :P;).
Sama często narzekałam, wiele rzeczy mi się nie podobało...w końcu jednak zrozumiałam, że to co robią dla mnie rodzice, to jest coś wspaniałego i ważnego, bo oni to robią sami od siebie, nikt ich do tego nie zmusza, robią to bo mnie kochają.
Nie mam dzieci, więc nie znam się za dobrze na metodach wychowawczych. Tao pisał o nagradzaniu i zabranianiu... jeżeli dziecko wsadza ręke do wrzątku, a Ty mu tego nie zabronisz, dojdzie do nieszczęścia. Jeżeli dziecko usłyszy pochwałe (to w pewien sposób także nagroda), za coś co zrobiło, będzie wiedziało, że dobrze robi.
Wychowywanie przez rodziny to zmienianie istot ?
To w ogóle po co są rodzice?
I jeszcze jedno, kochając kogoś i akceptując go takim jakim jest, nie mam prawa od niego wymagać? Nie moge pokazywać mu błędów, które popełnia, nie moge pomagac mu zmieniać siebie?
Tao jednak ma trochę racji, zdarza się, że kochamy nie za to, że ktoś jest (bezinteresowna miłość), ale zo to kim ktoś jest, a dokładniej, że jest "Kimś" (że ma kase, pozycje, że może wiele...itd.). Jednak czy to jest wtedy miłość?
Rodzicielska miłość jest chyba tą bardziej bezinteresowną miłością, rodzice kochają dzieci właśnie za to, że są, nawet jak nie spełnią ich marzeń, oczekiwań, nadal będą "ich dziećmi"...
_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
Pn wrz 06, 2004 3:24 |
|
|
Gość
|
Henryk Sienkiewicz w jednym ze swoich artykułów napisał: "Nauka bez religii, wychowuje bandytów i złodzieji".
Na podstawie tego, co tu piszą ateiści dodałbym jeszcze: "bezrozumnych egoistów". A egoizm, to ja uznaję za produkt ewolucji takiej, która przebiega w kierunku przeciwnym rozwojowi człowieczeństwa.
|
Pn wrz 06, 2004 8:42 |
|
|
Gość
|
Czy mógłbyś Tao powiedzieć to co napisałeś w dwóch zdaniach. Nie mam zdrowia, aby się zachwycać Twoim gadulstwem.
|
Pn wrz 06, 2004 13:54 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|