Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt lis 21, 2025 10:45



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 4 ] 
 stracenie wiary w modlitwe? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): N cze 24, 2007 13:35
Posty: 2
Post stracenie wiary w modlitwe?
Witam,

To moj pierwszy post. Trafilem tutaj, bo jestem czlowiekiem zamknietym w sobie, problemy rozwiazuje zawsze 'sam ze soba' z pomoca Pana Boga. Chocbym chcial to i tak nie mam za bardzo teraz sie do kogo zwrocic. Niestety tym razem wszystko mnie przeroslo.

Moze niektorzy sobie pomysla, ze jestem niezlym szczeniakiem, ktory nie zaznal zadnego cierpienia w zyciu. Trudno, takim szczeniakiem chyba juz nie jestem, a na pewno tej rzeczy nie moge sobie w zadnen sposob do konca wytlumaczyc.

Rozchodzi sie o... milosc. Hah, niby przeciez rzecz piekna i wspaniala. Milosc, tak to na pewno ona, bo rozniaca sie znacznie od tych wszystkich zauroczen ktore kiedys dawno przezylem. Asię, bo o nia sie rozchodzi, znam juz mniej wiecej od 2,5 roku, przy czym 17 miesiecy temu uswiadomilem sobie, ze bardzo mi na niej zalezy i to uczucie przerodzilo sie w milosc - przynajmniej z mojej strony.

Prosze mi wierzyc, ze na poczatku tego kiedy sobie uswiadomilem, ze ja kocham moja sytuacja naprawde byla zla. Nikt kto by ja, mnie i cala sytuacja znal 100% nie moglby podejrzewac, ze moze kiedys cos nas polaczy. Wtedy jednak bylem tak uparty w swoich dzialaniach, tak dazylem do celu, taka wiare pokladalem w Bogu, tak szczerze sie modlilem, ze nawet nie odczuwalem cierpienia, wrecz przeciwnie, odnajdywalem w sobie dalsze sily do 'walki' o Asie.

Sytuacja dalej byla trudna lecz caly czas pozytywnie dla mnie sie rozwijala. Moim zyciem zawladnela tylko i wylacznie ta milosc - wiec jakby nie patrzec pragnalem czegos dobrego, wiec chyba wypelnialem wole Boga. Niestety 'po drodze' stracilem 1 b. dobrego kolege i 1 przyjaciela. Trudno, bylem w stanie poswiecic ostatecznie wszystko tylko zeby byc z Asia.

Bylo co raz lepiej, bylo b. dobrze. W jakims blizej nieokresolnym momencie wszystko zaczelo sie psuc, nie mialem nad niczym kontroli, nie potrafilem z nia sie porozumiec tak jak dawniej. Wszystko sie to dzialo mimo ze nigdy nie bylismy razem, nigdy... Teraz moja sytuacja jest beznadziejna, nie mam zadnych perspektyw, chce z nia zerwac wszelki kontakt, bo to chyba jedyne rozwiazanie (na pewno sie po tym zalamie), ale to jedyne rozsadne rozwiazanie... Teraz moja modlitwa o to, zeby moze jednak padl jakis cien szansy, udalo sie w koncu, jest zupelnie inna. Nie potrafie sie o to modlic, bo sam nie wierze, ze moze byc inaczej. Czy Bog nie daje mi juz wiary w cala ta sprawe, zeby skonczyc to na czym mi tak bardzo zalezy? Jak znalezc sily do szczerej modlitwy na ten temat?


N cze 24, 2007 19:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post 
Tak naprawdę to bardzo niejasno piszesz o swojej sytuacji i o tej dziewczynie, dlatego trudno ci cokolwiek podpowiedzieć.

Ale Bóg przecież zna tę twoją sytuację i wie o niej nawet zanim Mu cokolwiek opowiesz, więc jeżeli nie możesz się modlić, nie umiesz, jesteś zniechęcony to zwyczajnie powiedz Mu o tym, jak się mówi przyjacielowi i poleć swoją sprawę. Jeżeli ta miłość jest dla was dobra w oczach Boga to na pewno ci nie ucieknie, a jeżeli nie jesteście dla siebie, to z pewnością w swoim życiu poznasz osobę, którą pokochasz może jeszcze o wiele bardziej i dojrzalej niż Asię.
A jeżeli chodzi o wasze rozstanie - mogę powiedzieć tyle, że czasem takie rozstania są potrzebne po to aby nabrać do całej sprawy dystansu i zobaczyć, co w życiu naprawdę ważne.


Pn cze 25, 2007 9:26
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17
Posty: 512
Post 
wiesz nieszczesliwy, modlitwa pewnie nigdy nie zaszkodzi jednak zaszkodzi podejcie do niej. ty modlisz sie i oczekujesz skutkow a tu nagle nic sie nie zmienia i powstaje w tobie rozczarowanie. sprobuj sie modlic bez oczekiwan. ja nie objecam ci, ze wtedy ulozy ci sie z asia ale jedno jest pewne, ty osobiscie poczujesz sie lepiej, nie bedziesz mial zalu do boga. (dlugo by mozna mowic o globalnym planie boga w stosunku do ciebie i o tym ze wlasnie bog zaplanowal wlasnie to najlepsze...... ta cala mowa nic nie pomoze bo ty chcesz asie, ty modlisz sie o nia i zdaje ci sie, ze nie jestes wysluchany........... powstaje rozczarowanie, ktore wpedza cie w dolek psychiczny.)

to podobnie jak w relacjach miedzyludzkich. robisz cos dla kogos, mowisz: "nic nie oczekuje", nagle prosisz kogos o cos, nie zostaje twa prozba spelniona i cierpisz, cierpisz bo ty cos zrobiles a dla ciebie nie zrobiono. problem nie jest w tym, ze dla ciebie nie zrobiono a wtym, ze sie sam oklamales mowiac, ze niczego nie oczekiwales.


piszesz:
"...chce z nia zerwac wszelki kontakt,..."
dlaczego wlasciwie? dlaczego nie chcesz pozostawic przyjazni? moze tylko znajomosci? jesli kogos kochasz, to szanujesz, rozumiesz...etc... a mimo wszystko chcesz zerwac wszystko w woli zasady: "jesli nie moge jej miec calej na zawsze to nie chce nic". to brzmi jak krytyka ale nie przejmuj sie wiele ludzi sie tak zachowuje. dzis kocha jutro nienawidzi a wszystko dlatego, ze dwa calkiem odrebne centra nerwowe znajduja sie obok siebie. ja ci moge tylko radzic: nie zrywaj kontaktow. jesli nie mozezs byc jej mezem, badz przyjacielem, nie mozesz przyjacielem to zostan kolega.
po latach gwarantuje, ze nie bedziesz zalowal tej decyzji.

tutaj napewno znajdziesz wiele dobrych rad wiec nie bede przedluzal powiem na koniec jeszcze tylko: "BOG POMAGA TYM, KTORZY SOBIE SAMI POTRAFIA POMOC"


Pn cze 25, 2007 10:44
Zobacz profil

Dołączył(a): N cze 24, 2007 13:35
Posty: 2
Post 
To co powiedzieliscie monika001, jlp to zapewne prawda. Pragne wyjasnic jednak dlaczego chce zerwac ten kontakt.

Jlp powiedzial/a, o tym, ze dzis sie kocha, jutro nienawidzi. W zyciu nie pomyslalem o tym, zeby znienawidzic Asie. Nie, nie - jak mozna znienawidzic kogos kogo sie kocha? Przy tym jak ktos zadaje cieprienie chyba naturalnym jest, ze czlowiek probuje sie doszukac w zadajacym cios pewnych cech, ktorych nieznosi, nienawidzi - ale nie powoduje to znienawidzenie calej osoby...

A co do zerwania kontaktu. Nie robilbym tego, gdybym... choc poczul, ze Asia traktuje mnie powazniej i mial wiecej... sily. Po prostu mam podstawy zeby czuc sie oszukanym - naprawde. I teraz pozostajac jej kolega po prostu dalej katowalbym samego siebie. Dalej wiedzialbym o jej zyciu pelnym lekkich obyczajow, dalej moglbym zostac wykorzystany jako ostatnia deska ratunku i po rozwiazaniu calej sprawy odszedl w tzw 'odstawke'. Malo tego, wydaje mi sie, ze nasz kontakt umarlby 'smiercia naturalna', a nawet gdyby nie, to jakbym mogl dalej rozmawiac i moze czasem widywac sie z osoba ktora kocham, a wiem, ze raczej nigdy nie bede z nia mogl byc? Na pewno nie pomoze mi to w zapomnieniu o jej osobie.


Pn cze 25, 2007 23:23
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 4 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL