Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn lis 24, 2025 2:37



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 40 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3
 Pozwólcie dzieciom... 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn maja 28, 2007 16:14
Posty: 117
Post 
angua napisał(a):
angua napisał(a):
Na dodatek nad wszystkim czuwa ksiądz, który pilnuje, aby miały świadomość, co się właśnie dzieje na ołtarzu.

Hmm, no wiadomo, jak to z dzieciakami. Nawet jeśli są w miarę spokojne, to i tak myślami często błądzą po suficie, żarówkach, szkole, zabawie itp. Więc ściągnięcie ich do rzeczywistości ołtarza - przede wszystkim przed przemienieniem - uważam za słuszny zabieg. Zwrócenie uwagi, że to TERAZ - żeby ładnie uklękły w ciszy, złożyły ręce, skupiły uwagę na ołtarzu... Swoją drogą, dorosłym też nie zaszkodzi ;)
Cytuj:
Widzisz, ale to samo (i to znacznie lepiej*) zrobią rodzice.
*znacznie lepiej - bo nie wprowadza to elementów obcych strukturze Mszy Świętej. Byłem niedawno na Mszach Świętych pierwszokomunijnych - tragedia. Wszystko było przegadane. Rodzice mogą sobie odświerzyć pamięć przed lub po Mszy Świętej, względnie w czasie kazania/homilii.

angua napisał(a):
Ja to widzę tak:
[a) ;-) także bez komentarza]
b) Rozwiązanie w stylu mojej parafii. Trudno mi się do czegoś tu przyczepić, prawdę mówiąc. Jedyną "atrakcją" jest kazanie - skierowane do dzieci. Ale o to chyba chodzi, aby mówić językiem, który dla odbiorców jest zrozumiały, prawda? :) I który na przykładzie zwykłego ołówka z gumką czy zabawkowego autobusu przegubowego potrafi objaśnić rzeczy fundamentalne.

Mam podobnie w parafii. Chyba że są pierwsze komunie. Brrrrrr...

angua napisał(a):
c) Rozwiązanie, o którym pisałam na końcu. Rzeczywiście uroczysta Eucharystia - ale nie tylko taka, gdzie "należy się grzecznie zachowywać", ale taka, która również dzieciakom swoją oprawą daje znać, że dzieje się coś ważnego, która tak przykuwa ich uwagę i tworzy taką atmosferę, że skupienie u dzieci rodzi się samo. I, a jakże, podam mój ulubiony ostatnio przykład, czyli Liturgię Wspólnot Jerozolimskich [dlatego miałeś nie cieszyć się za wcześnie ;-)]. Oto jak mówi o. Delfieux:
Cytuj:
Jaka powinna być liturgia dla dzieci? Myślę, że dzieci powinny uczestniczyć w liturgii dorosłych. My włączamy dzieci do naszej liturgii w kościele. Dzieci siedzą z przodu, u stóp braci i sióstr, potem idą w procesji z darami, niosąc lampki. Najbardziej niesamowite jest to, że przez dwie godziny siedzą bez ruchu!

I myślę, że to nie wynika z przymusu grzecznego zachowywania się, ale właśnie wejścia w klimat modlitwy - oczywiście odpowiednio stworzony. Ale podejrzewam, że mówimy o tym samym :)

Widzisz - niewiele wiem o Wspólnotach Jerozolimskich. Wydaje mi się, że bez wcześniejszego przygotowania tego, co dzieci mają robić, wyjdzie z tego totalny chaos. A rodzice - nie ma znaczenia do jakiego rodzaju liturgii przygotują dzieci - oni po prostu nie mają czasu/ochoty/wiedzy/itp przygotować dzieci.

baranek napisał(a):
Ciekawe rozwiązanie opisał kiedyś Gość Niedzielny :
Cytuj:
Wygląda to tak: kiedy podczas Mszy św. ma rozpocząć się kazanie, dzieci są wyprowadzane do zakrystii i słuchają pogadanki przygotowanej przez jednego z rodziców. W tym czasie pozostali wierni słuchają w kościele kazania wygłaszanego przez księdza.


Daje to możliwość jednoczesnego bycia na Mszy rodzicom i dzieciom - w sytuacji, kiedy nie ma podobnej możliwości jak u anguy. Dodatkową zaletą jest to, że rodzice rozmawiają z dziećmi o wierze, a przygotowując się do wyjaśniania Ewangelii, sami pogłębiają swoją wiarę.

1) Hmmm. A jak sie ma to do przepisów - że kazanie/homilię głosi wyłącznie ksiądz? Przeciętny rodzic nie jest przygotowany do prawidłowego wykładania Pisma Świętego
2) Rodzic nauczający nie słyszy kazania - przez co traci
3) Kazanie dla dzieci i dla dorosłych musiałoby być w jakiś sposób synchronizowane

a.R.E.k. napisał(a):
Takie rozwiązanie tylko wprowadziłoby zamieszanie.
Wydaje mi się, że msza dla dzieci jest niepotrzebna, bo nie można zmuszać nikogo do uczestniczenia w niej, zwłaszcza dzieci.

Panie a.R.E.k!
Co do zamieszania - pełna zgoda.
Co do drugiego punktu: To rodzice odpowiadają za dzieci, i to rodzice decydują co w danej chwili jest dla dziecka najlepsze. I to rodzice zmuszają dzieci do przyjęcia niesmacznego często lekarstwa. Co więcej, to co pan pisze prowadzi do uniemożliwienia rodzicom udziału we Mszy Świętej (względnie - wspólnego udziału we Mszy Świętej) - bo jak mogą pójść do Kościoła, skoro muszą zająć się dziećmi. Widać, że własnych dzieci Pan nie ma...


Pt cze 29, 2007 14:37
Zobacz profil
Post 
Jesli chodzi o watpliwosc, czy "kazanie" rodzicow nie jest w sprzecznosci z nakazem, ze kazania glosza tylko ksieza, to moze nalezy sie zastanowic, czy lepiej jest, ze dzieci slysza cos, co rozumieja, czy lepiej ze sa na "kazaniu oficjalnym" i nc z tego nie maja, poza przekonaniem, ze w kosciele mowi sie same niezrozumiale rzeczy.
A "kazanie" rodzicow nie jest przeciez "z ambony", tylko jest katecheza dla dzieci.

Cytuj:
Rodzic nauczający nie słyszy kazania - przez co traci

Tu troche zlosliwie: naprawde zawsze traci?:?

Pisze o tym dlatego, ze tu gdzie mieszkam funkcjonuje ta forma juz od 10 lat. Poniewaz jednak czesc dla dzieci przygotowuje grupa osob, wiec "traca" one 3-4 kazania w roku. Na Msze sw. z czescia dla dzieci (sa one raz na 3-4 tygodnie), przychodzi wiecej dzieci (i rodzicow). Oczywiscie realia w Niemczech i w Polsce sa inne, ale chyba warto, zeby dzieci nie chodzily do kosciola "bo trzeba", tylko choc troche byly zainteresowane i widzialy, ze ma to jakis sens dla nich. Inaczej moze skonczyc sie to walka z rodzicami co tydzien, czy naprawde trzeba te godzine "odsiedziec" i rodzice tez z tego nic nie beda mieli.


Pt cze 29, 2007 15:29

Dołączył(a): N maja 20, 2007 8:57
Posty: 937
Post 
Cytuj:
Co do zamieszania - pełna zgoda.
Co do drugiego punktu: To rodzice odpowiadają za dzieci, i to rodzice decydują co w danej chwili jest dla dziecka najlepsze. I to rodzice zmuszają dzieci do przyjęcia niesmacznego często lekarstwa. Co więcej, to co pan pisze prowadzi do uniemożliwienia rodzicom udziału we Mszy Świętej (względnie - wspólnego udziału we Mszy Świętej) - bo jak mogą pójść do Kościoła, skoro muszą zająć się dziećmi. Widać, że własnych dzieci Pan nie ma...


Nie mam, bo mam 14 lat. Jednak dzieci można zostawić pod opieką ich dziadków, jeśli nie ma innej możliwości to można je zabierać. Jednak one często przeszkadzają na mszy. Wiem, jak nasz probosz patrzy, kiedy dzieci nie uważają, tylko robią coś innego. Myślę, że do mszy św. trzeba dorosnąć, inaczej nie ma ona znaczenie dla człowieka.


So cze 30, 2007 9:16
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt mar 20, 2007 20:51
Posty: 131
Post 
a.R.E.k. napisał(a):
Cytuj:
Co do zamieszania - pełna zgoda.
Co do drugiego punktu: To rodzice odpowiadają za dzieci, i to rodzice decydują co w danej chwili jest dla dziecka najlepsze. I to rodzice zmuszają dzieci do przyjęcia niesmacznego często lekarstwa. Co więcej, to co pan pisze prowadzi do uniemożliwienia rodzicom udziału we Mszy Świętej (względnie - wspólnego udziału we Mszy Świętej) - bo jak mogą pójść do Kościoła, skoro muszą zająć się dziećmi. Widać, że własnych dzieci Pan nie ma...


Nie mam, bo mam 14 lat. Jednak dzieci można zostawić pod opieką ich dziadków, jeśli nie ma innej możliwości to można je zabierać. Jednak one często przeszkadzają na mszy. Wiem, jak nasz probosz patrzy, kiedy dzieci nie uważają, tylko robią coś innego. Myślę, że do mszy św. trzeba dorosnąć, inaczej nie ma ona znaczenie dla człowieka.


Ah, ma znaczenie i to bardzo duże.
Zauważ, że nawet zwierzęta od małego się wychowuje, bo potem jest za późno. ;)
Gdyby mnie rodzice po raz pierwszy przyprowadzili do kościoła w wieku założmy lat 14-15 to chyba bym się czuł dziwnie jeżeli nie obco. Nie zapominajmy, że właśnie ten wiek jest okresem dorastania, tzw. buntu...
Łatwo by było wówczas "przekonać" rodziców wypowiedzią w stylu: "Jeśli wcześniej mnie nie zabieraliście to po co teraz mam chodzić"
więc... odpowiednie przygotowanie dziecka od niemowlęcia do uczestniczenia w życiu sakramentalnym, nawet gdy jest ono tego nieświadome pozostawia w samym dziecku, chociażby to minimum - dobre przeświadczenie że jest to sprawa istotna.

I zgadzam się, że do Mszy św. trzeba dorosnąć, ale tutaj wiek jest nieistotny, bowiem są ludzie młodzi którzy bardziej rozumieją mszę św. od dorosłych.


So cze 30, 2007 10:25
Zobacz profil

Dołączył(a): N maja 20, 2007 8:57
Posty: 937
Post 
Tak, masz dużo racji.
Jednak dzieci powinny być w sposób przystępny dla siebie uczone religii. Dobrym programem do tego jest np. "Ziarno"


N lip 01, 2007 17:47
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 28, 2007 16:14
Posty: 117
Post 
Kamala napisał(a):
Jesli chodzi o watpliwosc, czy "kazanie" rodzicow nie jest w sprzecznosci z nakazem, ze kazania glosza tylko ksieza, to moze nalezy sie zastanowic, czy lepiej jest, ze dzieci slysza cos, co rozumieja, czy lepiej ze sa na "kazaniu oficjalnym" i nc z tego nie maja, poza przekonaniem, ze w kosciele mowi sie same niezrozumiale rzeczy.

Hmm. Czy aby na pewno nic nie rozumie? Musze kiedyś sprawdzić...

Kamala napisał(a):
A "kazanie" rodzicow nie jest przeciez "z ambony", tylko jest katecheza dla dzieci.

A nie uważasz, że Msza święta to jednak coś innego niż katecheza?

Kamala napisał(a):
Cytuj:
Rodzic nauczający nie słyszy kazania - przez co traci

Tu troche zlosliwie: naprawde zawsze traci?:?

Celnie...

Kamala napisał(a):
chyba warto, zeby dzieci nie chodzily do kosciola "bo trzeba", tylko choc troche byly zainteresowane i widzialy, ze ma to jakis sens dla nich. Inaczej moze skonczyc sie to walka z rodzicami co tydzien, czy naprawde trzeba te godzine "odsiedziec" i rodzice tez z tego nic nie beda mieli.

Kluczem tutaj jest postawa wiernych i księdza. Wyobraź sobie, ze bywałem z dziećmi na mszy trydenckiej, na której dzieci nie miały prawarozumieć jakiegokolwiek słowa (poza kazaniem), a dzieci były spokojniejsze niż gdziekolwiek indziej. Natomiast na Mszy na której "bezpańskie" dzieci dreptają po całym kościele - dziecko nie może zrozumieć - ono musi grzecznie siedzieć, a inne dziecko (dzieci?) mogą szaleć...

a.R.E.k. napisał(a):
(1) Jednak dzieci można zostawić pod opieką ich dziadków, jeśli nie ma innej możliwości to można je zabierać. (2) Jednak one często przeszkadzają na mszy. (3) Wiem, jak nasz probosz patrzy, kiedy dzieci nie uważają, tylko robią coś innego. (4) Myślę, że do mszy św. trzeba dorosnąć, inaczej nie ma ona znaczenie dla człowieka.

(1) A co sobie takie "podrzucane" dziecko pomyśli??
(2) Jeśli rodzice się interesują tym co dzieci robią, to nie ma w tym przesady. Dziecko doskonale obserwuje rodziców, jeśli rodzic uważa na Mszy - to dziecko nie rozumie, a też uważa
(3) Oczywiście patrzy na rodziców?
(4) Trochę prawdy w tym jest. Ale każda Msza Święta w której uczestniczysz - nawet jako niemowlę ma znaczenie...
a.R.E.k. napisał(a):
Tak, masz dużo racji.
Jednak dzieci powinny być w sposób przystępny dla siebie uczone religii. Dobrym programem do tego jest np. "Ziarno"

Oglądałeś ostatnio Ziarno?? Ja raz i nigdy więcej...


Pn lip 02, 2007 16:21
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
vanitas napisał(a):
Oglądałeś ostatnio Ziarno?? Ja raz i nigdy więcej...


A ja nieraz, ale tylko jednym okiem i jednym uchem (przy okazji, jak dzieci oglądają), ale nie dostrzegłem żadnych szkodliwych treści. Wręcz przeciwnie, nawet mi się podoba :)
Możesz wymienić jakieś konkretne zarzuty?


Pn lip 02, 2007 17:34
Zobacz profil
Post 
vanitas napisał(a):
Kamala napisał(a):
A "kazanie" rodzicow nie jest przeciez "z ambony", tylko jest katecheza dla dzieci.

A nie uważasz, że Msza święta to jednak coś innego niż katecheza?
(...)
(2) Jeśli rodzice się interesują tym co dzieci robią, to nie ma w tym przesady. Dziecko doskonale obserwuje rodziców, jeśli rodzic uważa na Mszy - to dziecko nie rozumie, a też uważa
(3) Oczywiście patrzy na rodziców?
(4) Trochę prawdy w tym jest. Ale każda Msza Święta w której uczestniczysz - nawet jako niemowlę ma znaczenie...
a.R.E.k. napisał(a):
Tak, masz dużo racji..
..


Tyle, ze jest to Liturgia Slowa, ktora powinna byc (jak przypuszczam) zrozumiala, zeby miala sens. Jezeli slowo "kazanie" jest przypisane do ksiedza, to uzywam slowa katecheza.
Twoje przekonanie, ze dziecko robi to co rodzice, wynika jak przypuszczam z twojego doswiadczenia. Moje doswiadczenie jst niestety inne i moje dzieci nie potrafily w pewnym wieku siedziec godzine spokojnie, dlatego, ze ja siedze :?
A w ogole dyskutujemy o szczegolach, a problem lezy w tym jak dzieciom przyblizyc Msze sw. i sprawic, zeby nie chodzily do kosciola "bo musza", bo w wieku dojrzewania powiedza ze nic nie musza, bo nie.


Wt lip 03, 2007 11:41

Dołączył(a): N maja 20, 2007 8:57
Posty: 937
Post 
Kilka odcinków oglądałem. Tam jest mowa o Piśmie św., Jezusie itd.


Wt lip 10, 2007 17:22
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 28, 2007 16:14
Posty: 117
Post 
Cóż, moja najstarsza to 4 latka, być może wiele przede mną...

Słowo Boże czasami (niektóre fragmenty) jest poza możliwością pojmowania dzieci do pewnego wieku.

co do ziarna - (sorry za of topic;-) ) - nie podoba mi się, że Biskup Kościoła robi teatrzyk...


Śr lip 11, 2007 14:16
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 40 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL