... świadczy o tym, że NAPRAWDĘ istnieje ktoś, kto im tę siłę dał? Czy można to inaczej wytłumaczyć?

Czy chodzi Ci o męczenników muzułmańskich umierających z imieniem Allacha i Mahometa na ustach?

Tlumaczy sie to fanatyzmem (patrz: SS-mani ginacych z radoscia za 1000 letnia Rzesze)

Owszem, są fanatykami.
Fanatykami miłości.
I ten fanatyzm jest oczywiście dany od Ojca.

Mówisz o SS? No w sumie racja, kochali Rzesze i ojca Adolfa.
Czy ginięcie za cokolwiek znaczy, że cokolwiek istnieje? Otóż nie. Ginie się za idee, w którą się wierzy. A jak doskonale wiadomo, wierzyć można we wszystko, nawet w rzeczy abstrakcyjne, bądź nieistniejące.
Tak więc śmierć męczenników świadczy tylko o tym, że mocno, wręcz chorobliwie mocno wierzą w jakąś idee.

To, że chrześcijanie byli prześladowani nie znaczy, że ich wiara była prawdziwa podobnie jak holocaust nie świadczył o prawdziwości judaizmu a to, że prześladowani wierzą przeważnie jeszcze mocniej to mechanizm psychologiczny nie żadna łaska.

Liczba meczennikow wynika z rozmiaru przesladowan jakie mialy miejsce w pierwszych wiekach.Cesarze rzymscy uchwalali prawo, ktore pozwalało scigac i zabijac chrzescijan.

Męczeństwo to łaska. A także wyraz odwagi i wiary.