NPR - Jak wam to wychodzi w praktyce?
Autor |
Wiadomość |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
SweetChild napisał(a): jumik napisał(a): Zdecydowanie nie. Bo jest ubezpłodnienie. POwtarzam po raz n-ty. Dla mnie najważniejszym (ale nie jedynym) elementem otwartości na życie rozumiem jej nie zamykanie, czyli nic innego jak brak ubezpłodnienia.
Zgadzam się, to jest sedno sprawy. Albo inaczej, na ile w naturalnym cyklu płodności przejawia się wola Boża. Bo jeśli cykl jest wyrazem woli Bożej, to zaniechanie ingerencji w tę wolę czy przeciwstawiania się jej staje się logiczną konsekwencją.
A czy pieszczoty małżeńskie nawet zaawansowane - gdy takie jest pragnienie małżonków - są aktem przeciwstawienia się woli Bożej?
|
Wt lip 17, 2007 5:01 |
|
|
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Teresse napisał(a): Tworzysz sztuczne problemy...Jak ktos nie moze się opanowac, to po co się przytula?? Nie moze isc spac np. jak wspołmalżónek zasnie??
Albo wprowadzic zwyczaje angielskie- osobne lózka...W Anglii nawet w hotelach zazwyczaj trudno o pokój z podwojnym lózkiem... ....przyjemność z seksu, dotyku itp. to przyjmność wywolana chemicznie w mózgu...Nie wiem jak moze więc rozwijac więź...
To nie są sztuczne problemy Teresse. To są problemy jak najbardziej realne. Tylko ty - jak sądzę - po twojej wypowiedzi - nie masz zielonego pojęcia o miłości małżeńskiej i jej przeżywaniu.
Idąc dalej....tropem twojego myślenia, można się też wyprowadzić z domu na czas trwania wstrzemięźliwości. Wtedy też nie będzie problemu wspólnego spania. Ale widzisz, tu nie chodzi tylko o wspólne spanie, a raczej przebywanie..... i ciągłe balansowanie w tym czasie między bliskością i oddaleniem, to trochę takie chodzenie po linie, którą czasem chcesz i bardzo starasz się przejść, ale spadasz...
Może kiedyś to zrozumiesz.
I Zapewniam cię, że miłość w wymiarze cielesnym bardzo rozwija i umacnia więź także w moim małżeństwie.
|
Wt lip 17, 2007 5:18 |
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
Teresse napisał(a): Tworzysz sztuczne problemy...
Nie tworzę sztucznych problemów - piszę o problemach istniejących, o których Ty po prostu nie masz pojęcia. Teresse napisał(a): Jak ktos nie moze się opanowac, to po co się przytula?? Nie moze isc spac np. jak wspołmalżónek zasnie?? Albo wprowadzic zwyczaje angielskie- osobne lózka... Przyjemność z seksu, dotyku itp. to przyjmność wywolana chemicznie w mózgu...Nie wiem jak moze więc rozwijac więź...
To kolejne zdania, które upewniają mnie w przekonaniu, że nie bardzo wiesz na temat problemu o którym piszesz.
|
Wt lip 17, 2007 6:30 |
|
|
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
monika001 napisał(a): A czy pieszczoty małżeńskie nawet zaawansowane - gdy takie jest pragnienie małżonków - są aktem przeciwstawienia się woli Bożej? Rzecz w tym, że Pan Bóg nigdzie sie na ten temat nie wypowiedział...
|
Wt lip 17, 2007 7:22 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
monika001 napisał(a): .....I Zapewniam cię, że miłość w wymiarze cielesnym bardzo rozwija i umacnia więź także w moim małżeństwie.
Ba, po latach smakuje nawet lepiej, jak bardziej dojrzały owoc.
|
Wt lip 17, 2007 7:38 |
|
|
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
mateola napisał(a): monika001 napisał(a): A czy pieszczoty małżeńskie nawet zaawansowane - gdy takie jest pragnienie małżonków - są aktem przeciwstawienia się woli Bożej? Rzecz w tym, że Pan Bóg nigdzie sie na ten temat nie wypowiedział...
Za to Kościół się wypowiedział i twierdzi, że niezłożenie nasienia w pochwie jest aktem przeciwstawienia się woli Bożej. A czy faktycznie tak jest, czy Kościół myli się w tej kwestii, tego chyba nie uda nam się rozstrzygnąć w sposób ostateczny.
|
Wt lip 17, 2007 10:22 |
|
 |
Awa
Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 12:10 Posty: 1239
|
Tworzysz sztuczne problemy...Jak ktos nie moze się opanowac, to po co się przytula?? Nie moze isc spac np. jak wspołmalżónek zasnie??
Albo wprowadzic zwyczaje angielskie- osobne lózka...W Anglii nawet w hotelach zazwyczaj trudno o pokój z podwojnym lózkiem...
to bylo napisane na serio?przez dorosla zamezna osobe?

|
Wt lip 17, 2007 10:28 |
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
Awa napisał(a): to bylo napisane na serio?przez dorosla zamezna osobe?  Chyba na serio, nie wiem czy przez dorosłą osobę, ale na pewno niezamężną i o dosyć ugruntowanych poglądach na płciowość. Perełki: teresse napisał(a): Dokumenty kościelne mówią tylko o antykoncepcji i o seksie...Reszty trzeba szukać w "Teologii moralnej" ks. Kokoszki...
skoro nawet w małżeństwie orgazm poza stosunkiem jest zły- to czy sam pocałunek może występować solo tzn. bez wspołżycia??
Co do kwestii ubioru... idąc ulicą można patrzeć w ziemię i modlić się, zamiast taksować przechodzące kobiety...
W sumie to podoba mi się idea małżeństwa jako pewnego układu wypranego z namiętności, ale nie z miłości...
Gdyby ludzie po spłodzeniu n dzieci zaprzestawali współżycia mieliby spokój z NPR-em i wszystkim co się z tym wiąże...
Wszystko kręci się [w NPR-K_J] wokół seksu-codzienne mierzenie temperatury, wąchanie własnych wydzielin, grzebanie w pochwie-blee Wybaczcie, ale analiza własnych wydzielin z pochwy albo badanie szyjki macicy jest dla mnie obrzydliwe
|
Wt lip 17, 2007 10:58 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
monika001 napisał(a): Różnicy między kierowaniem, a przytłumieniem ci nie wytłumaczę, bo owe kierowanie właśnie zmierza do wytłumienia w okresie płodnym gdy brak zamiarów prokreacyjnych. Popędem swoim kierujemy, bo nie jesteśmy zwierzętami, bo we wzajemnych relacjach musimy brać pod uwagę nie tylko swoje ego, bo nie możemy partnera "używać" dla własnego zaspokojenia - ale wierzę i to głęboko, że w małżeństwach, w których istnieje prawdziwa miłość tak się nie dzieje. Dalej - gumki wg KK to grzech - to już było mówione, a co do innych metod współżycia i zbliżenia się do partnera - to właśnie roztrząsamy ich zgodność z nauką KK i jak widzisz nie możemy dojść do porozumienia.
kierowalem moje rozterki do Rozalki, ale dzieki za wypowiedz
Widzisz w moim malzenstwie nigdy nie "tlumilem" i nie "hamowalem" swojego popedu. Nie widze siebie jak jakiegos zwierza, lecz po prostu uwazam poped wlasny za jak najbardziej zdrowy.
|
Wt lip 17, 2007 12:19 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
SweetChild napisał(a): ....Za to Kościół się wypowiedział i twierdzi, że niezłożenie nasienia w pochwie jest aktem przeciwstawienia się woli Bożej.
Jak chyba już wiesz, są różne interpretacje tej kwestii, nawet w samym Kościele, i o tym już było. A moje pytanie nadal brzmi, czy w związku z tym co napisałaś/eś para małżeńska mająca już kilkoro dzieci i z poważnych powodów plany prokreacyjne zakończone - ma się nieustannie otwierać na życie w taki sposób???? Nie wolno im przeżywać bliskości poprzez pieszczoty w okresie płodnym bo nie prowadzą stricte do złożenia nasienia w pochwie kobiety? Nie, to jest jakiś nonsens, ja tego nie zrozumiem. Wymiękam. I słucham w tym względzie rad tych duchownych, którzy nie widzą w tym nic złego i nie "patrzą pod małżeńską kołdrę z lupą moralisty".
|
Wt lip 17, 2007 12:24 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Zlemijest1 napisał(a): ...Widzisz w moim malzenstwie nigdy nie "tlumilem" i nie "hamowalem" swojego popedu. Nie widze siebie jak jakiegos zwierza, lecz po prostu uwazam poped wlasny za jak najbardziej zdrowy.
Ja nie uważam cię za zwierza. Masz tak, jak masz. Jeden nie lubi tego robić w ogóle, inny czasami, a jeszcze inny ma ochotę często. To jest naturalne.
Tu chodzi bardziej o wstrzemięźliwość ściśle związaną ze stosowaniem NPR - jedynej metody dozwolonej przez KK.
|
Wt lip 17, 2007 12:35 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
teresse napisał(a): Dokumenty kościelne mówią tylko o antykoncepcji i o seksie...Reszty trzeba szukać w "Teologii moralnej" ks. Kokoszki...
skoro nawet w małżeństwie orgazm poza stosunkiem jest zły- to czy sam pocałunek może występować solo tzn. bez wspołżycia??
Co do kwestii ubioru... idąc ulicą można patrzeć w ziemię i modlić się, zamiast taksować przechodzące kobiety...
W sumie to podoba mi się idea małżeństwa jako pewnego układu wypranego z namiętności, ale nie z miłości...
Gdyby ludzie po spłodzeniu n dzieci zaprzestawali współżycia mieliby spokój z NPR-em i wszystkim co się z tym wiąże...
Wszystko kręci się [w NPR-K_J] wokół seksu-codzienne mierzenie temperatury, wąchanie własnych wydzielin, grzebanie w pochwie-blee Wybaczcie, ale analiza własnych wydzielin z pochwy albo badanie szyjki macicy jest dla mnie obrzydliwe
To przerażające.
|
Wt lip 17, 2007 12:39 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
mateola napisał(a): jumik napisał(a): mateola napisał(a): Masz prawo do swojej oceny tego porównania. Moim zdaniem jednak, skoro przypisujesz spermie takie znaczenie, to jajeczko powinno mieć je również. Celowe niewspółżycie w fazie płodnej (npr) to skazywanie jajeczka na śmierć. Ktoś w związku z tym malowniczo określał okres - jako płacz macicy, że znowu zostanie pusta... Tu nie chodzi o ocenę porownania: nie podoba mi się. Tu chodzi o kompletny brak jego zasadności. Wydalanie jajeczka jest czymś naturalnym - to nie jest człowiek, że możemy je zabić. Tu chodzi o bezczeszczenie tego. masz oczywiście, prawo do swojej interpretacji. Czy jednak podobnym "bezczeszczeniem" jak w przypadku wydalanej podczas "antykoncepcyjnego" pettingu spermy nie jest rozmyślne skazywanie jajeczka na śmierć w każdym cyklu, przez x lat? Zdecydowanie nie. Chyba, że patrzymy całościowo (na całe życie) - to wtedy możnaby całkowity brak dzieci z własnej woli pod to podpiąć, ale to też by bylo pewnie nadużycie, bo nie o to tutaj chodzi. mateola napisał(a): jumik napisał(a): mateola napisał(a): Czyli jednak stosując npr też można grzeszyć? Moim zdaniem - jak najbardziej można - nieprawidłowym stosowaniem NPRu = niezgodnym z naukczaniem Kościolła (patrz: post Terresse, drugi akapit). Więc jednak intencja się liczy. Czy para, która stosuje przezerwatywy, ale świadomie decyduje sie urodzić i wychować 4 dzieci nie jest bardziej prolife niż para, która na npr rodzi zaledwie dwoje? Znowu: zdecydowanie nie. Dlaczego? Bo jeżeli są to sama ich liczba nie definiuje nastawienia prolife rodziny. Może o tym świadczyć, ale nie sama liczba. Nigdy nie wolno brać pod uwagę oddzielnie intencji, natury czynu i skutek. Więc nie wiem po co w sformulowaniu "a jednak intencja się liczy" jest to "jednak" - przecież już o tym pisałem. A dlaczego ta z prezerwatywą jest mniej (lub nawet nie) prolife w rozumieniu katolickim? Bo sprzeciwia się woli bożej wg tego co Kościół mówi. Podejrzewam, że nie udowodnisz czy ma rację czy nie, bo Bóg w Biblii nie opisał tego dosłownie - ale to nie świadczy o tym, że to nieprawda. Ani nawet to, że wcześniej Kościół miał inne zdanie to też nie świadczy o tym, że sięmylił, anie nawet, że to sprzeczność  . Popatrzcie na to z tejk strony: jak byliście dziećmi, to rodzice narzucali wam wiele spraw: nie mogliście sami wychodzić z domu. Po jakimś czasie mogliście już, ale niedaleko, a później jeszcze mogliście, ale nie wracać późno. A jeszcze później mogliście gdzie chcecie. Czy jest to sprzeczność? Bo można na to patrzeć tak: wtedy mówili, że wychodzenie samemu jest złe (w sensie: zakazywali wam tego), a później, że jest ok (pozwalali). Wygląda na sprzeczność, ale w rzeczywistości wszyscy wiemy, że chodzi tu o rozwój człowieka i dostosowanie prawa do jego rozwoju. Tak samo można spojrzeć na stosunek Kościoła do seksu, tak samo na inne sprawy. Co ciekawe: to samo jest z owymi różnicami, "sprzecznościami" między Starym Testamentem a Nowym - to nie są sprzeczności, ale zmiana prawa i wymagań wynika z rozwoju społeczności, ludu, społeczeństwa. mateola napisał(a): jumik napisał(a): mateola napisał(a): No to o co w końcu chodzi? Piszesz, że intencja jest ważna - dlaczego zatem nie prezerwatywa? Że stosunek ubezpłodniony? W fazie III jest również niepłodny, z samej natury. Ale nie jest ubezpłodniony! Tu nie chodzi o to, że jest niepłodny, tylko ubezpłodniony. Definicje (która wskazuje na różnicę) podalem już, ale zrobięto po raz kolejny. Ubezpłodnienie to czynienie aktu seksualnego niepłodnym niezależnie od tego czy jest płodny czy nie. Jeszcze dokładniejsze: zamknięcie się na naturalną plodność i narzucenie jej własnej. Ja to widzę o wiele szerzej. Właśnie mam wrażenie, że nie szerzej. Bo zdajesz się patrzeć na skutek: tu brak dziecka, tu też. Albo racjonalnie: tu inne miejsce, tu czas. Jakby zapominasz o naturze tych dwóch czynów - a ma ona wielkie znaczenie. mateola napisał(a): Taraz mamy możliwość unikania rodzenia dzieci, całkiem bezkarną, bo kto jest w stanie określić, co jest ważnym powodem "odkładania" poczęcia, a co nie[..] Teraz mamy lawirowanie, śledzenie cyklu, świadome wybieranie okresów niepłodnych i to wszystko nazywa sie szumnie "otwartością na życie"...
"mamy"? Jeżeli większość robi coś sprzecznego z nauką Kościoła, to dlaczego to utożsamiasz z tą nauka? Kościół naucza dobrze, pytanie czy z tego wyniknie też dobre tego praktykowanie. NIe oceniaj prawa po tym jak ludzie go przestrzegają.
|
Wt lip 17, 2007 12:44 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
monika001 napisał(a): Jak chyba już wiesz, są różne interpretacje tej kwestii, nawet w samym Kościele, i o tym już było. Ano wiem. Ale wiem też, jaka jest oficjalna wykładnia. monika001 napisał(a): A moje pytanie nadal brzmi, czy w związku z tym co napisałaś/eś para małżeńska mająca już kilkoro dzieci i z poważnych powodów plany prokreacyjne zakończone - ma się nieustannie otwierać na życie w taki sposób???? Nie wolno im przeżywać bliskości poprzez pieszczoty w okresie płodnym bo nie prowadzą stricte do złożenia nasienia w pochwie kobiety? Nie, to jest jakiś nonsens, ja tego nie zrozumiem. Wymiękam. Ja też nie widzę w tym większego sensu i wymiękam  Muszę jednak uczciwie przyznać, że to co pisze jumik (a wcześniej było już napisane w innych wątkach) jest w miarę spójne. Po prostu opiera się na założeniach, które uważam za nieuprawnione, ale cała reszta jest logicznie przedstawiona. monika001 napisał(a): I słucham w tym względzie rad tych duchownych, którzy nie widzą w tym nic złego i nie "patrzą pod małżeńską kołdrę z lupą moralisty".
Więc jedziemy na tym samym wózku. Czas pokaże, dokąd zajedziemy 
|
Wt lip 17, 2007 12:56 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
SweetChild napisał(a): ..Więc jedziemy na tym samym wózku. Czas pokaże, dokąd zajedziemy 
A już myślałam, że przybył/a następny/a moralista/ka 
|
Wt lip 17, 2007 13:12 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|