.. no fajnie.. moje pyt bylo powazne a twoja odpowiedz nie.. czy to znaczy ze nie mozesz wymyslec zadnego dowodu?.. przynajmniej takiego przekonywyjacego 5% ateistow?

Nie chce twojej nogi i nie bardzo rozumiem dlaczego to ja mam wymyślać dowód na istnienie Boga... może gdyby się ujawnił i zaczął wyczyniać cuda ale myśle, że wystarczyłoby coś mniej spektakularnego np.jakieś wiarygodne przesłanki na to, że świat-wszechświat zostały stworzone a przynajmniej zaplanowane przez jakąś forme inteligencji jest wiele możliwości...

.. dlatego ciebie pytam:]



.. wyobrazasz sobie sytuacje ze na osiedlu pojawia sie jakis koles ktory mowi ze jest bogiem i na dowod tego robi jakies cuda [kladzie rece tobie na glowe i sprwia ze znika twoja wada wzroku].. uwierzylbys?



..a konkretnie?

a moj poprzedni post byl do jakuba

Wtedy wiedział bym, że ten "koleś" ma jakąś moc.

...gdyby był w nim jakiś plan

Nie, serio, mnie by taki widok przekonał. I myślę, że znacznie więcej niż 5% ateistów.

Nie, raczej nie, ale gdyby wziął kolesia z z amputowaną ręką i po dotknięciu go, na moich oczach odrosłaby mu ręka, mocno bym się zastanowił. Serio, to byłoby coś i to by mnie przekonało.

.. wlasnie o to mi chodzi.. ostateczny i najblizszy stwierdzenia ze "to wlasnie jest bog " bedzie wniosek ze "ten koles ma moc" ale w rzeczywistosci uwierzy garstka ludzi


.. rozumiem ze masz na mysli plan ktory trzyma sie kupy.. jesli tak to dobry trop na dojscie do prawdy bo droga eliminacji kilka religii juz odpadnie [chociazby katolicyzm].. chociaz szczerze watpie ze to wystarczyloby zeby przekonac jakas widoczna liczbe ateistow mimo ze to jest do sprawdzenia

.. mysle jednak ze bardzo przeceniasz ta liczbe nawroconych.. wystarczy spojrzec jak bardzo trudno przekonac sluchaczy radja maryja ze antysemityzm nie ma nic wspolnego z jezusem [chyba ze to ze sam byl zydem].. sadze ze jeslibys zobaczyl ta odrastajaca reke to ostatnie co by ci przyszlo do glowy to to ze to bog.. a jedna z pierwszych refleksji byloby ze to jakas sztuczka albo czarna magia/sprawka szatana.. ale moze mierze innych wlasna miarka:]

To nie uprawnione założenie, bo nawet ja nie wiem, jak bym się zachował. Chodziło mi o to, że taki cud [na przykład, gdyby zdarzył się mojemu ojcu, któremu dajmy na to 10 lat temu urwało rękę] byłby czymś o wiele bardziej wiarygodnym, niż wszystkie uzdrowienia i Matki Boskie w kałuży benzyny razem wzięte.

Ale zawsze jest możliwość, że to kosmita, albo koleś odkrył tajemniczą kosmiczną energię, dzięki której odtworzył rękę z kodu dna ściągniętego z 10 wymiarowej superstruny, przechodzącej akurat przez jądro komórki tkanki mięśniowej

Jeśli uzdrawiający byłby Vulcanem, pewnie mógłbym przyjąć i takie wytłumaczenie.

Więc mógł wybrać inny sposób przecież dla Boga niema nic niemożliwego więc na pewno znalazłby jakiś sposób by przekonać większość mieszkańców tego świata do swojego istnienia a nawet boskości tak czy siak nie słyszałem o takim kolesiu w każdym razie nikt takiego przypadku nie potwierdził by uwierzyło więcej niż kilku wystarczyłoby zwrócić się o pomoc do telewizji na pewno nie przegapiliby takiego tematu...

.. a [...] bardzo prosze o nie uzywanie tego typu okreslen w odniesieniu do Osob Boskich, pedziwiatr Jezus?.. uzdrawial ludzicytowal pismo swiete z pamieci zaginajac "uczonych w pismie" robil cuda na ich oczach a oni wydali go na smierc bez skrupułów.. moglby stanac na rzesach a i tak by nie uwierzyli



.. nie wierzysz w boga? jesli tak to twoje twierdzenie ze "skoro bog nie udowodnil mi do tej pory ze istnieje to znaczy ze go nie ma" jest zwyklym usprawiedliwieniem braku checi szukania go.. zwyczajnie zakladasz to i czekasz na fotelu az.. cos sie stanie co cie powali na kolana [chociaz ciagle nie sprecyzowales coto takiego mogloby byc] samemu nie wkladajac nic z wlasnego wysilku

.. chyba ze wierzysz.. wtenczas wycofuje ten zarzut wobec ciebie ale pozostawiam go dla ateistow:]

.. nie wierzysz w boga? jesli tak to twoje twierdzenie ze "skoro bog nie udowodnil mi do tej pory ze istnieje to znaczy ze go nie ma" jest zwyklym usprawiedliwieniem braku checi szukania go..[/quote]
najpierw uzasadnij że jest kogo szukać, że to nie jest nie tylko strata czasu, ale i rozzuchwalanie, a więc demoralizowanie manipulantów twojego pokroju

Jak możesz oczekiwać od ateisty,że będzie poszukiwał czegoś, w co całkowicie nie wierzy?.A może Ty zacznij szukać leśnych ludków lub smerfów? A jeśli chodzi o samą chęć szukania to właśnie jest inaczej. Mój ateizm wziął się akurat z poszukiwań konkretnych wskazówek pomocnych do wyboru określonego światopoglądu. Właśnie te poszukiwania przywiodły mnie do ateizmu - między innymi w efekcie rozważań nad różnymi religiami.Ale gdy ktoś raz sie określi jako ateista przestaje szukać Bogów - bo wybór światopoglądu dokonal sie wcześniej.I nie czekam na fotelu na żaden cud - bo mam silne przekonanie ,że to czysta utopia.
I jeszcze drobny problem - jak niby można szukać Boga??? - zaglądając pod dywan???. Bo jesli myślisz,że ateiści nigdy nie czytali Biblii,lub nie chodzili do kościoła to jesteś w błędzie.Chyba,że chodzi Ci o indoktrynację religijną od wczesnego dzieciństwa - chrzest, komunia i przymusowe spacerki do kościoła w każdą niedzielę. Czyli jak w naszym kraju.Tego na szczęście nie przerabiałem.

szczerze mowiac nie zrozumialem wiele z tego co do mnie pwiedziales entity ale mam wrazenie ze ty tez nie zrozumiales tego co ja powiedzialem a mianowicie ze:
1)ateista ktory czeka az mu ktos poda dowod ze bog istnieje jest albo glupcem bo sobie nie zdaje sprawy ze takiego dowodu nie ma
2)albo jesli wie ze nie ma takiego dowodu i nikt mu go nie przedstawi a mimo to nadal stawia to jako warunek tego zeby uwierzyl to jest leniwym hipokryta

zreszta zadasz dowodow ze warto inwestowac czas w poszukiwania a bez zadnego dowodu przyjales ze jestem zdemoralizowany:] { ludzie sa dziwni } :d