Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 18, 2025 23:13



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 304 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19 ... 21  Następna strona
 NPR - Jak wam to wychodzi w praktyce? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
mateola napisał(a):
Nie, bo gdyby tak myślał, nie byłoby mowy na temat "mniejszego zła", co jest znaczącym obciążeniem dla małżeństwa, w którym dla jedej ze stron antykoncepcja jest problemem. Nie da sie cieszyć takim seksem.


Czyli powinno się negować rzeczywistość? Negować to, że jest to mniejsze zło dlatego, aby małżeństwo było szczęśliwe? To by było zakłamanie. Gdyby nie mówił o mniejszym źle, to o czym miałby pisać? O tym, że to jest dobre? Przecież jeśli to jest złe, to musi powiedzieć, że to powinno być tylko przejściowe w miarę możliwości, bo jest mniejszym złem, ale dalej złem. Przecież pisze, że (z tego co pamiętem) to nie jest grzech współmałżonka przy określonych założeniach (w szczególności: brak mordowania nienarodzonych, bo to nigdy nie będzie dozwolone).

mateola napisał(a):
Zresztą, inny duchowny mógłby mieć dla nich inną radę, wiec jaki to dowód...


Taki, że podaję wypowiedzi duchownych, które o ile wiem są zgodne z oficjalnym nauczaniem Koscioła, a nie z nim sprzeczne.

mateola napisał(a):
jumik napisał(a):
mateola napisał(a):
Dlaczego nie wolno?


Bo każdy czyn, ktory wykonujesz jako decyzję w sposób wolny ma:
- intencję (coś chcesz przez coś osiągnąć - niekoniecznie fizycznego czy jednoznacznego)
- naturę (czyn jakiś jest - może być niegodziwy lub np. dobry)
- skutek (każdy czyn ma swój skutek)

Wiec jeżeli nie wezmiesz jednej części pod uwagę, to nie bierzesz całości pod uwagę. Proste.

1. Dlaczego mam brać pod uwagę ową całość?
2. odnośnie "natury" , tzn: "czyn jakiś jest - może być niegodziwy lub np. dobry" - osoba stosująca antykoncepcję/petting z wyboru uważa ją za dobry czyn. Zresztą, nie byłoby całej tej dyskusji, gdyby wszyscy pojmowali antykoncepcję jako zło.


Jeżeli analizuje się coś ze względu na dobro i zło to powinno się brać wszystko co możliwe i ma z tym związek pod uwagę. Jeżeli odrzucasz jedną z tych trzech części np. naturę, to tak samo jakbyś odrzuciła inną, np skutek, a chya nie powiesz mi, że nie powinno się przez powzięciem jakiejś ważnej czynności patrzeć jaki skutek przyniesie, a tylko patrzeć na intencję.

"z wyboru uważa ją za dobry czyn"
Czyli z intencji. Wola nie zmieni natury rzeczy. Natura jest niezależna od człowieka w tej kwestii. To, że kłamstwo jest złe niezależnie od intencji i skutku, bo jest złe z natury (jak przeciwieństwo prawdy), to jest oczywiste. Może co najwyżej być mniejszym złem (jak np. nie wydawanie w czasie wojny ukrywających sie w naszym domu uchodźców/innych). Tutaj ten problem: natura nie zależy od pojmowania czegoś za dobre albo złe: "natura jest z natury jakaś".



mateola napisał(a):
jumik napisał(a):
Więc użyjmy określenia "żyć zgoniez fazami płodności" w znaczeniu opisanym. Bóg stworzył człowieka i seks w określonym celu (seks ma 3 cele: dzieci, miłość, przyjemność). Bóg stworzył jakąś naturę seksu, jego cel. My ingerujemy w tę naturę, co polega na pozbawianiu tej czynności jakiegoś naturalnego celu, tzn. modyfikujemy naturalny cel.
W wielu innych dziedzinach wolno nam to robić. Koło mnie nie przekonuje. Możemy wykonywać przeszczepy narządów, możemy latać samolotami, wolno nam tworzyć żywność transgeniczną.


To jest moje luźne przemyślenie. Ale coraz bardziej sieco do tego upewniam. Podaj mi jedną rzecz która byłaby z tym sprzeczna, choć jedną, bo:
Cytuj:
Możemy wykonywać przeszczepy narządów

Jeżeli naturalny narząd traci zdolność do spełniania swojego celu, to zastępujemy go innym działającym. Zauważ, że nadrzędnym celem każdego narządu jest zapewnianie życia i ten cel jest najważniejszy. Celem narządu nie jest bicie (np serca), trawienie, ale zapewnianie życia poprzez np to trawienie czy bicie (innymi słowy: to jest jedynie czynnośćpośrednia służąca do spełnienia celu, jakim jest zapewniwnie życia).

Cytuj:
możemy latać samolotami

A jaki tu cel natury jest modyfikowany? :) Po to mamy mózgi, żeby myśleć, wymyślać coś, co nam ułatwi życie. Przecież człowiek nie ma celu p.t. "chodzenie, ale nie jeżdżenie ani tym bardziej latanie". Nie widzę tu pozbawienia naturalnego celu czegokolwiek. To tak jak zabijanie zwierząt aby jeść: wydawałoby się, żę ich celem jest życie, ale nie do końca tak jest: mamy czynić sobie ziemię poddaną, rządzić wszelkim stworzeniem, mamy być panami Ziemi, dzialać tak, aby nam służyła. Uwaga: nadużywanie jej jest działaniem na wlasną szkodę, więc oczywiście sprzeczne z celem.

Cytuj:
tworzyć żywność transgeniczną

A jaki jest cel żywności jeśli nie właśnie dawanie nam pożywienia, jeśli nie sycenie nas? Pytanie: jaki cel tutaj zmieniamy/usuwamy? My tu tylko modyfikujemy sposób w jaki ten cel jest osiągany. A w fazie płodnej zmieniamy cel seksu - płodnośc na bezpłodność, po prostu olewamy cel naturalny.

mateola napisał(a):
jumik napisał(a):
Zauważ, że w fazie niepłodnej współżycie (rozumiane jako akt płciowy) nie może mieć celu (skutku): dziecka. I jest to naturalne w tym okresie. A my wpływamy na ten cel - pozbawiamy seks tego celu w czasie, gdy naturalnie on go ma. Modyfikujemy więc naturę (ktorą stworzył Bóg - nadał jej jakiś cel - swów cel) modyfikując jej cel.

1. Bóg dał człowiekowi cykliczna płodność, której tajemnice odkryto dopiero w XX wieku. Przedtem ludzie współżyli wg potrzeby i w wyniku tego rodziły się dzieci. To było naturalne. Obecnie - w nienaturalny sposób - wybieramy sobie fazy, odpowiednio do efektu, który chcemy uzyskać. Gdyby Bóg miał na celu takie zachowanie - być może kobiety - jak samice innych ssaków - miałyby widoczną dla wszystkich ruję.


Popatrz: po to Bóg dał człowiekowi mózg, żeby odkrywał jego wolę, także przez poznawanie świata. Na całą wiedzę jaką kiedyś posiadano widziano cel Boga w tak dobrym stopniu w jakim znano naturę, czyli (z tego co piszesz) w niespecjalnie dobrym stopniu. Podejrzewam, że my w tej chwili też nie mamy idealnej wiedzy o woli Boga, ale robimy wszystko co w naszej mocy aby jak najlepiej spełnić tę wolę - wtedy ludzie też to robili. Bo nie da się robić nic innego jak w maksymalny sposób (dla danej jednostki) spelniać wolę Boga. Nie da się spełniać woli Boga bardziej niż w sposób w jaki ją znamy - jeśli nie znamy części woli BOga, to nie możemy jej (tej części) fizycznie spełnić, bo o niej nawet nie wiemy. Ale my ją odkrywamy.

mateola napisał(a):
2. Czy z tego, że fazy cyklu są naturalne można wyciągnąc wniosek, że rozmyślne korzystanie z wiedzy o nich dla własnych (niekoniecznie Bożych) celów jest dobre i godziwe?


Ale jakich "niekoniecznie "Bożych"? W fazie nieplodnej celem aktu płciowego (w swej naturze) nie może być poczęcie - jakby nie ma tego celu. W fazie płodnej jest ten cel, bo naturalne jest wtedy poczęcie (zgodne z naturą). Jeżeli zakładamy prezerwatywę w obojętnie jakim okresie, to albo niszczymy ten cel, albo olewamy cel jakikolwiek by on nie był i narzucamy swój.

mateola napisał(a):
3. Dlaczego wnioskujesz, że nie wolno "modyfikowac celu", natomiast wolno wymyślać nowy?


Przepraszam, jeżeli tak zrozumiałaś, to może źle się wyraziłem. Chodzi o to, że jak powstanie coś nowego (np. samochód), to to ma być bez celu? Nie, jeżeli jest coś nowego, to to zostało stworzone w jakimś celu - zazwyczaj aby ułatwić nam życie. Chodzi o to, żęby nie sprzeciwiało się z celami natury. Jeżeli jedynym (absolutnie jedynym - w 100%) celem seksu będzie zaspokojenie fizyczne, to to jest skasowanie 2 pozostałych celów (chociaz trudno mi sobie taką sytuację wyobrazić w małżęństwie).

Czlowiek ma mózg po to, aby z niego korzystać. Posłużę się prymitywnym przykładem: człowiek ma patyk, celem tego patyka nie jest np jedzenie nim. Ale człowiek go do tego celu używa. Czy może? myślę, żę trochęirracjonalnym twierdzeniem by było: "nie". Nawet nie chodzi o to, że to brzmi irracjonalnie. Po prostu ziemia ma być nam poddana, ma slużyć do spełnianiu naszych celów, jak długo są one dobre, zgodne z woląBoga, niesprzeczne z celami naturalnymi, nadanymi przez BOga (czyli jak długo to będzie dobre).

Taki nowy cel już nie jest celem naturalnym, ale celem stworzonym później. Ważne, aby nie niszczył celu danego przez Boga, co możę sięprzejawiać na 2 sposoby: naturalny cel lub przez słowa Boga.

mateola napisał(a):
4. Czy antykoncepcja nie podpada pod "czynienie sobie ziemi poddaną"? W końcu stosowana dla odłożenia kolejnego dziecka prezerwatywa nie sprzeciwia sie Bożemu błogosławieństwu "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się".


W jakiejś trudnej dla mnie do zrozumienia interpretacji pewnie można tak to spróbować zrozumieć. Ale zapominasz o tym, że to ma spełniać cele naturalne, a jeżeli nawet zinterpretujemy jeden z nich tak jak napisałaś (czego ja bym nie zrobił), to patrzymy tylko na ten cel, nie patrząc na cel samego aktu seksualnego. A to niszczy cel naturalny aktu seksualnego lub po prostu go "olewa".


mateola napisał(a):
5. Stosując system npr polegajacy na współżyciu w fazie III przez lata (do czego wg KK mamy prawo z ważnych względów) i tak modyfikujemy cel seksu, który służy także do rozmnażania - oszukujemy naturę, pozbawiając seks płodności - cały seks.


To jest cel całościowy, czyli taki, w jaki chciałaś interpretować (o i8le dobrze pamiętam) cel współżycia małżęńśkiego, tzn. że liczy się płodność całego związku. Owszem, bardzo się liczy. Ale zauważ, że w pojedynczym akcie seksualnym ten cel jest albo nie (albo jest okres płodny albo nie). Więcj jeśli nie ma płodności, to nie ma tego celu aktu seksualnego, więc współżyjąc nie popełniamy grzechu - nie oszukujemy natury, bo ona sama tak jest skonstruowana. Należy oczywiście pamiętać o celu "całościowym", tzn. o posiadaniu potomstwa - jeżeli ten cel "olejemy", to czynimy źle.

Ciekawy przypadek występuje, gdy ktoś używa prezerwatywy w okresie nieplodnym. Może sięon tłumaczyć tym, że przecież i tak nie ma tego celu. Ale tu występują 3 elementy, które i tak są złe:
1) należy zadać mu pytanie "Dlaczego używa prezerwatywy?" Czyż nie dlatego, aby sięupewnić, czyli tym samym dla pewności braku tego celu samemu narzucić jego brak?
2) Tu występuje olanie tego celu - olanie woli Boga. Bóg po to nam dał mózg, abyśmy poznawali wolę Boga i coraz lepiej ją wypełniali. Czlowiek natomiast stwierdza: nie obchodzi mnie ten cel, ja narzucam swój (niezależnie od aktualnego).
3) Ludzie korzystają z prezerwatywy gdy nie mają pewności, że nie ma celu (więc pewnie nie w fazie absolutnej bezpłodności lub po prostu gdy nie mają pewności czy jest płodność), wtedy (ponownie) olewają poznanie woli Boga - narzucają swoją.


mateola napisał(a):
Realizujemy swoje plany, kierując się własnym rozumieniem naszej sytuacji życiowej. Nie ufamy Bogu bezgraniczne.

Idź sprzedaj wszystko co masz i tułąj się po świecie nauczając innych ludzi. Dlaczego tego nie zrobisz? Bo nie masz bezgranicznej ufności w Bogu? Nie, bo jesteś rozsądna, masz mózg.


Cz lip 19, 2007 12:50
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
vesper napisał(a):
Czyżby była dozwolona ? Mi się wydaję, że po prostu nikt w Kościele nie przywiązywał do tego wagi, nie było z tym problemu (nie było to zakazane).


Sluchałem kiedyś wypowiedzi na ten albo bardzo podobny temat jakiegoś księdza albo teologa. Powiedział, że dlatego tak jest, bo to było oczywiste. Ludzie wtedy bardzo restrykcyjnie podchodzili do Prawa i przykazanie "nie cudzołóż" znaczyło o wiele więcej niż w dzisiejszym dosłownym rozumieniu tego zdania. O wiele więcej. Oznaczalo neimalże wszystko co jest w tej materii rozumiane.


Cz lip 19, 2007 12:53
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
Krzysztof_J napisał(a):
jumik napisał(a):
Po pierwsze, nie można mówić o zabijaniu jajeczka, bo to nie jest czlowiek - tak samo nie można mówić o zabijaniu plemników. (no dobra, jak ktoś sobie to napisze to napisze) Chodzi mi o to, że nie można traktować ani plemników ani jajeczka na równi z człowiekiem.

A któż tu mówił o zabijaniu i o traktowaniu komórek na równi z człowiekiem:o

mateola pisała o skazywaniu jajeczek na śmierć.

Krzysztof_J napisał(a):
jumik napisał(a):
Krzysztof_J napisał(a):
Dlaczego więc Twoim zdaniem korzystanie z wynalazków matematyki i fizyki jest dobre, a chemii - złe (jak to ktoś na tym forum zacytował)?

W takim razie źle ktoś zacytował, było to uproszczenie, skrot myślowy albo po prostu pozbawione jest teraz kontekstu...Proszę o zadanie konkretnego pytania.

Dobrze. Dlaczego wyliczenia, wykresy i termometr stosowane jako efekty badań nad płodnością człowieka są dobre a lateks czy środki plemnikobójcze nie?

Dziękuję za uściślenie. Dlatego, bo tyliczenia, wykresy i termometry służą poznaniu natury, woli Boga, a lateks czy środki plemnikobójcze służą do narzucenia własngo celu naturze - olewają naturalny cel - zmieniają go.

Krzysztof_J napisał(a):
Może trochę z grubej rury ale myślę, że dobry przykład na aberrację w takim myśleniu:
Rok 1943. Pani ukrywa dziecko żydowskie. Przychodzą Niemcy.
- Ukrywasz dziecko żydowskie?
- Nie.
Co zrobiła pani? Wg Ciebie zło, tyle że mniejsze?


Nie zrobiła zła. Ona wybrała opcję, która zawierała w sobie zło, ale też uratowanie życia drugiego człowieka. Jej czyn nie jest w 100% dobrem, ale nie było lepszego. To zło nie jest "mniejsze" tylko niemalże nieskończenie razy mniejsze. I nie ma grzechu, bo nie mogła wybrać czystego dobra, a jedynie ogromne zło albo małe zło (wraz z uratowaniem życia człowieka). Postąpiła słusznie.
Cytuj:
W rzeczywistości (...) chociaż wolno niekiedy tolerować mniejsze zło moralne dla uniknięcia jakiegoś zła większego lub dla osiągnięcia większego dobra, to jednak nigdy nie wolno, nawet dla najpoważniejszych przyczyn, czynić zła, aby wynikło z niego dobro

bardzo zawiłe zdanie. Mimo, że może być (lub wydawać się) niejednoznaczne, to przy odrobinie dobrej woli dorbze tłumaczy co jest dorbe a co złe. Mowa w nim (moim zdaniem) o sytuacjach, które są jawnie albo takie albo takie.
Tutaj mamy wybranie mniejszego zła.

Zauważ, że potocznie powiedzielibyśmy: "postąpiła dobrze". Ale to jest skrót myślowy znaczący: "postąpiła dobrze wybierając mniejsze zło" lub "dobrym wyborem było wybranie mniejszego zła".

Krzysztof_J napisał(a):
jumik napisał(a):
Krzysztof_J napisał(a):
Wg tej definicji większość społeczeństwa to grzesznicy z tego powodu. A na pewno ta część, która jest zdrowa i ma dochody powyżej minimum socjalnego (na osobę).


Nie, bo nie tylko kasa się liczy. Monika pisze o "przeszkodzie", a więc nie musi być ona związana z kasą (zdrowie psychiczne, fizyczne). Więc nie "napewno".

Nieuważnie czytałeś. Świadomie pisałem o zdrowiu na pierwszym miejscu.


Wybacz, musiałem to ominać. Ale myślę, że mogą być też inne powody niż tylko zdrowie. Po prostu musi być ważny.

Krzysztof_J napisał(a):
Życzę Ci, żebyś, kiedy już się ożenisz i zaczniesz regularne współżycie, nadal nie miał żadnych watpliwości w tematyce etyki seksualnej i na wszystko miał gotowe odpowiedzi. Niestety jakoś w to nie wierzę :-(

Dziękuję, ale dlaczego życzysz mi w coś w co ani Ty ani ja nie wierzymy? :) Przecież to jest nierealne, żeby nie mieć zadnych problemów moralnych. Po prostu część spraw jest dla mnie oczywista moralnie. Jedyną kwestią jest późniejsze wybranie dobra i oczywiście wzięcie po uwagę dobra drugiego człowieka. Trzeba wszystko dograć przed małżeństwem (wszystkiego się pewnie nie da więc jak najwięcej). W takim razie zinterpretuję Twoje życzenia jako posiadanie "jak najmniejszej ilości wątpliwości". Dzięki ;)


Cz lip 19, 2007 13:04
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
SweetChild napisał(a):
jumik napisał(a):
Zauważ, że np. tworząc koło z drewna nie modyfikujemy celu tego drewna (które ma służyć ludziom), ale wymyślamy nowy cel (uzywając celu naszego mózgu) - nie modyfikujemy go.


Właśnie, gdyby zastosować do tego przykładu filozofię Naturalnego Planowania Wyrobu Drewnianych Kół, to czy nie należałoby czekać, aż np. drzewo zostanie w naturalny sposób powalone przez wichurę czy uderzone piorunem, a nie stosować sztuczne, inwazyjne i drastyczne środki jak piła, do tego mechaniczna? Dlaczego nie założyć, że wola Boża wyraża się w cyklach pogodowych? Można oczywiście badać pogodę i wykorzystywać służby meteo, aby wiedzieć, gdzie i w jakim czasie spodziewać się wichury ;)


Dobre ;).

Odpowiedź: Bo Ziemia i wszystkie co na niej ma być poddane czlowiekowi. Innymi słowy: Bóg słownie narzucił cel Ziemi i wszystkiemu co na niej jest (wszelkiemu stworzeniu = temu co Bóg stworzył).


Cz lip 19, 2007 13:06
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
KrzysiekFZ napisał(a):
Chcialbym uzupelnic wypowiedz mateoli o jeszcze jeden przyklad- wspolzycie w okresie ciazy. Ciaza jest jedynym 100% srodkiem antykoncepcyjnym, calkowicie unemozliwiajacym zaplodnienie - a mimo wszystko wspolzycie podczas niej jest dozwolone.
Czy ktos moglby mi wytlumaczyc dlaczego? Przeciez mowienie o otwartosci na zycie w tym przypadku to czysta hipokryzja-dziecko zostalo juz poczete.


Już na to odpowiedziałem. To podobnie jak współżycie w okresie nieplodnym. Przeczytaj jak zdefiniowałem ową otwartość. Tu chodzi o nieubezpłodnianie, czyli nie narzucanie płodności, a dostosowanie sie do naturalnej plodności. W tym przypadku: brak płodności w okresie ciąży. Czyli otwartośćna płodność dana przez naturę, Boga.

Poza tym, tu chodzi też o to, że narzucanie płodności (nie licząc się z tym jaka jest) jest narzucaniem własnego celu aktowi seksualnemu, czyl nie liczenie się z tym celem, z wolą Boga.

KrzysiekFZ napisał(a):
Kolejne pytanie do teoretykow - czy zlozenie nasienia w innym miejscu niz pochwa nadal jest grzechem, zakladajac ze kobieta jest w ciazy? Nie powinno byc, bo umieszczenie ich gdziekolwiek indziej bedzie mialo taki sam skutek, ale zaloze sie , ze to jest grzech. A jezeli jest, to prosze o wyjasnienie dlaczego?


Po pierwsze: patrz to co napisałem o tym, że trzeba patrzeć na 3 elementy czynności: intencja, natura, skutek. A teraz patrzysz na sam skutek.

Po drugie: to jest bardzo ciekawa, bo i wyjątkowa sytuacja/sprawa. Warta rozważenia. Myśle, że powinieneś zapytać kogoś kto się na tym dobrze zna i zna dobrze stanowisko i uzasadnienie Kościoła na ten temat. Ja nie znam i to, że mamy sprzeczne opinie na jakiśtemat, nie znaczy, że wiem (lub muszę wiedzieć) wszystko. Ale jak napisałem - sprawa warta rozważenia. Jak pogadasz z kimś jak napisałem (albo ktokolwiek inny), to proszę o napisanie. A może już ktoś zna tę sprawę?


Cz lip 19, 2007 13:08
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
jumik napisał(a):
Ona wybrała opcję, która zawierała w sobie zło, ale też uratowanie życia drugiego człowieka. Jej czyn nie jest w 100% dobrem, ale nie było lepszego.

DOPISEK:
Więc: tak, to jest mniejsze zło - miliardy razy mniejsze, nieskończenie razy mniejsze, ale kłamstwo jest zawsze zlem. Z tym, że miała wybór: skłamać albo spowodować śmierc człowieka. Myśle, ze to co powinna wybrać jest oczywiste.


Cz lip 19, 2007 13:31
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
jumik napisał(a):
Po prostu część spraw jest dla mnie oczywista moralnie.

I życzę Ci, żeby była równie oczywista, kiedy te problemy będą Ciebie dotyczyć, a nie pozostawać jedynie teoretycznymi.

jumik napisał(a):
Nie zrobiła zła.
...
Tutaj mamy wybranie mniejszego zła.

No to zrobiło zło czy nie go zrobiła?

jumik napisał(a):
...dlatego tak jest, bo to było oczywiste. Ludzie wtedy bardzo restrykcyjnie podchodzili do Prawa i przykazanie "nie cudzołóż" znaczyło o wiele więcej niż w dzisiejszym dosłownym rozumieniu tego zdania. O wiele więcej. Oznaczalo neimalże wszystko co jest w tej materii rozumiane

Nie bierz do siebie ale tłumaczenie pokrętne. Dlaczego więc jednak mówił o złu aktywnego homoseksualizmu? Było to mniej oczywiste? A jednak mówił (pisał).


Cz lip 19, 2007 13:57
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
jumik napisał(a):
Odpowiedź: Bo Ziemia i wszystkie co na niej ma być poddane czlowiekowi. Innymi słowy: Bóg słownie narzucił cel Ziemi i wszystkiemu co na niej jest (wszelkiemu stworzeniu = temu co Bóg stworzył).


Skoro wszystkiemu, to dlaczego akurat cykl płodności nie miałby być poddany człowiekowi?


Cz lip 19, 2007 14:27
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sty 17, 2006 14:41
Posty: 471
Post 
Wracając do tematu wątku, opowiem historię, jak mi i mojej żonie wychodziło stosowanie npr-u z podziałem na okresy 5 letnie, dalej nazywane pięciolatkami.

I pięciolatka:
Człowiek ma piękną umiejętność wymazywania z pamięci rzeczy przykrych. Zostają głównie przyjemne wspomnienia. 20 lat temu, jako młode małżeństwo, chcieliśmy mieć dużo dzieci. NPR był używany głównie na początku małżeństwa, żeby w spokoju skończyć studia. Po obronach jakby nie był już tak potrzebny. Może dlatego, że prawie połowa tej pięciolatki to okresy starania się o dzidzię, co jak się potem okazało wcale nie było takie trudne, jesteśmy płodną parą (ale o tym będzie później), albo okresy ciąży czy wreszcie karmienia piersią. Dwie ciąże, dwoje dzieci, częste współżycie, sielanka :) Ograniczenia jakie nakłada NPR nie były w tym okresie aż takie ciężkie. W sumie wspominam ten okres pozytywnie.

II pięciolatka:
Upojną sielankę przerwał nietypowy cykl, o tydzień krótszy od poprzednich dwunastu. Krwawienie przesłoniło wczesne pojawienie się śluz. Efekt w postaci nieoczekiwanego poczęcia trzeciego dziecka w 5 lub 6 dniu cyklu. Tragedii nie było, choć zaskoczenie owszem, owszem spore. Bez większych problemów zaakceptowaliśmy nowego członka rodziny, choć nieco nam pokrzyżował plany związane z powrotem żony do pracy zawodowej. Prysnął mit o bezpieczeństwie współżycia w I fazie.
Rozpoczął się wtedy proces zamykania na życie. Przyczyny były prozaiczne - mąż zarabiający na utrzymanie całej rodziny, wychodzący z domu rankiem, wracający w najlepszym razie na wieczorne mycie ząbków i zapakowanie pociech do łóżeczek. Żona samotnie zmagająca się z bandą rozwrzeszczanych, niegrzecznych bachorów, ... opss, znaczy naszych kochanych dzieciaczków ;) Jednym ludziom lepiej wychodzi bycie rodzicami, innym mniej. Widocznie my jesteśmy w tej drugiej grupie. Wychowanie trójki dzieci doprowadziło moją żonę na skraj załamania nerwowego. Nie było już mowy o kolejnych dzieciach. W naszym domu można by wtedy niejeden odcinek Superniani nakręcić. Może czytaliśmy złe książki o wychowaniu dzieci, może zabrakło wzorców z rodzinnych domów, może brak talentu do bycia rodzicami. Efekt był taki, że zaczęliśmy, a raczej zaczęła żona, a jak musiałem się dostosować, zwiększać margines bezpieczeństwa. I faza była coraz krótsza. III zaczynała się coraz później, jakiekolwiek wątpliwości skutkowały brakiem współżycia. Aby mnie nie pobudzać, żona zaczęła podświadomie odsuwać się ode mnie. Powoli zaniechaliśmy pieszczot, fizycznej bliskości. Do dziś nie mogę sobie darować, że nie zauważyłem tego problemu wcześniej.
W ten sposób zaczął się kryzys naszego małżeństwa i ...

III pięciolatka:
Mieszkaliśmy razem, prowadziliśmy wspólnie gospodarstwo domowe, zmagaliśmy się z codziennymi problemami, ale byliśmy sobie coraz bardziej obcy. Współżyliśmy rzadko, a jak już był okres niepłodny, to któreś z nas, lub dziecko chorowało, albo jakiś wyjazd służbowy czy inna przeciwność. Gdy któreś z nas zaczynało smarkać lub kichać, to się śmialiśmy, że jajeczkowanie się zbliża i III faza zmarnuje się na leczeniu grypy. I bardzo często tak właśnie było. Były cykle, w których współżyliśmy 2 razy, raz zaraz po miesiączce i drugi w III fazie. A takich, w których współżyliśmy więcej niż 7 razy nie pamiętam. W sumie takie podbijanie statystyki już Wołochowicze określili jako bezsensowne, bo seks na zapas, żeby się "niezmarnowało", nie jest wcale przyjemny, a i jednoczący wpływ na małżeństwo ma mizerny.
Ilustracją stanu psychicznego mojej żony w tym czasie niech będzie taka scena: głęboka III faza, 4 dzień podwyższonej, 4 dni wysychania, idealny wykresik dwufazowy, jak z poradnika LMM, żadnych zakłóceń. Dochodzimy do szczytowego momentu, ruchy stają się głębsze, bardziej intensywne, nagle żona nieruchomieje i mówi: nie czuję szyjki - chyba się uniosła! (informacja dla niewtajemniczonych - miękka uniesiona szyjka macicy to wyraźny znak płodności). Tak, szyjka się unosi a mnie wszystko opada, dosłownie . :mad: Potem następuje tzw. schiza ciążowa i trwa aż do kolejnej miesiączki. Specyficzny stan, w którym kobiecie wydaje się że zaszła w niechcianą ciążę, niesamowity dół psychiczny. O namiętnym seksie, a nawet jakimkolwiek seksie można zapomnieć.
Ja z kolei dorobiłem się przedwczesnego wytrysku. Tzn, wcześniej, w pierwszej pięciolatce też tak czasem miałem, że pierwszy seks po okresie wstrzemięźliwości był niesatysfakcjonujący (mnie i żonę), ale to nie był problem, bo po 15-20 minutach armata była przeładowana i można było dalej figlować ;) Teraz trzeba było czekać przynajmniej do następnego ranka, lub kolejnych kilka dni, kiedy to sytuacja się powtarzała. Gdyby to się zdarzało sporadycznie to nie byłoby problemu, ale wyobrażacie sobie takie współżycie przez kilka lat?
Po kilkunastu latach małżeństwa, stres związany z funkcją jedynego żywiciela rodziny, atmosfera w pracy, problemy z dziećmi, problemy zdrowotne - wszytko to objawiło się właśnie w sferze seksualnej.
Sytuację pogorszyła kolejna ciąża. My i czwórka dzieci w dwóch malutkich pokoikach, jedna nieduża pensja - co tu dużo mówić było hardcorowo. Kto czegoś takiego nie doświadczył, nie powinien wypowiadać się na temat otwartości na życie. Przełom nastąpił gdy rozpoczęła się

IV pieciolatka
Dowiedziałem się, że nie jesteśmy jedynym małżeństwem, którym NPR przestało wychodzić na zdrowie. Zacząłem się zastanawiać, czytać, pytać na różnych forach internetowych. Moralność KK, którą kiedyś przyjmowałem bez żadnych zastrzeżeń wydaje mi się nielogiczna, sztuczna, a jej praktyczne zastosowanie pełne obłudy.
W tej chwili, po 20 latach małżeństwa jestem zwolennikiem antykoncepcji barierowej i pieszczot z orgazmem poza "prawidłowym" pożyciem małżeńskim. Gorzej z realizacją moich przekonań. Stosowania gumek nie da się pogodzić z pełnym uczestnictwem w sakramentach, jest to przecież beż żadnych wyjątków grzech ciężki. Z kolei spowiadać się z czegoś, czego się nie uważa za grzech nie potrafię, nie chcę z sakramentu pokuty robić szopki. Na pieszczoty nie chce się zgodzić żona, bo uważa, że palec nie zastąpi męża. Pozostaje mi onanizm, do którego czasem się uciekam, ale nie życzę żadnemu mężowi takie rozwiązania. Trudno o coś bardziej upodlającego niż onanizujący się 40 letni, żonaty, dzieciaty katolik.

Nie wiem czy antykoncepcja byłaby rozwiązaniem moich problemów.
Może wystarczyłoby, żeby gumka spadła z kategorii grzech ciężki do grzech powszedni? Czego i sobie, i wszystkim zmagającym się z NPR-em życzę :)


Cz lip 19, 2007 14:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 08, 2007 19:55
Posty: 452
Post 
jumik napisał(a):
...dlatego tak jest, bo to było oczywiste. Ludzie wtedy bardzo restrykcyjnie podchodzili do Prawa i przykazanie "nie cudzołóż" znaczyło o wiele więcej niż w dzisiejszym dosłownym rozumieniu tego zdania. O wiele więcej. Oznaczalo neimalże wszystko co jest w tej materii rozumiane


Coś podejrzane. Żydzi bardziej rygorystycznie podchodzą do prawa, a o ile pamiętam, to petting jest tam dozwolony (nie wiem, czy antykoncepcja też nie jest? ).

Poza tym właśnie - po co poruszył Explicite sprawę homoseksualizmu ? Przecież było wyraźnie napisane w Piśmie (Wj). Mi się wydaje, że przykazanie "nie cudzołóż" wręcz przeciwnie - ograniczano tylko do najbardziej istotnej sprawy, czyli faktycznie do cudzołóstwa.

_________________
Respexit orationem humilium, non sprevit preces eorum...


Cz lip 19, 2007 15:28
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Emil napisał(a):
Wracając do tematu wątku, opowiem historię, jak mi i mojej żonie wychodziło stosowanie npr-u z podziałem na okresy 5 letnie, dalej nazywane pięciolatkami.
Dzięki za te wypowiedź, Emilu. I za szczerość, i za sprowadzenie dyskusji do głównego wątku ;-)
My też mieliśmy trochę wzlotów i upadków. Przez lata stosowania było dobrze, najczęsciej średnio, a beznadziejnie zrobiło się wtedy, kiedy byłam przez dłuższy czas chora. Przez wiele miesiący przyjmowałam leki zmieniające objawy płodnośći (m. in. 120 dniowa faza śluzu płodnego/trochę mniej płodnego/coś jakby płodnego)... i rozterki moralne. Zaczęłam kopać po internecie, również zauważyłam, że wielu innym parom npr mija się ż życiem... ale pierwsze forum, na które trafiłam, to było LMM...
Tam dali mi takiego bobu, że moja samoocena wierzącej i praktykującej katoliczki sięgnęła dna... ale dostałam tam parę linków, które z kolei skierowały mnie do innych stron, autorów, polemik...
Na razie doszłam do tego, że mimo niezupełnego przejmowania sie oficjalnym stanowiskiem KK w tej kwestii - mam całą masę pytań, za to wcale nie wiecej odpowiedzi. Mam też premenopauzę w perpektywie najbliższych lat. Nie mam już natomiast siły rozgryzać tego moralnego orzecha (przepraszam arcywytrwałego Jumika :-) )... nie rozumiem, głupia nie jestem - a może jestem...?
W każdym razie - na pewno nie jestem w tym nierozumieniu filozofii NPRu sama; jeśli wszyscy z powodu naszych wątpliwości (i działań ;-) ) trafimy do piekła, to przynajmniej towarzystwo będzie fajne :-)

Pozdrawiam i na jakiś czas się wyłączam - M.


Cz lip 19, 2007 19:15
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
Bardzo fajny i mądry post Emila.
A fragment:
Emil napisał(a):
...
Kto czegoś takiego nie doświadczył, nie powinien wypowiadać się na temat otwartości na życie.

dedykuję wszytkim moralistom - teoretykom oraz tym którzy są na początku drogi, więc ciąża jest planowana lub jeżeli nie, to nie stanowi problemu.


Pt lip 20, 2007 6:32
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24
Posty: 3644
Post 
A ja twierdzę, że dyskusja o NPR jest dla każdego, kto je stosuje. Nieważne czy na początku drogi małżeńskiej czy po 20 latach. Nie jesteście pępkiem świata, drodzy Wyjadacze ;)

Szczerze mówiąc, przeraziło mnie to, co napisał Emil, a niektórzy jeszcze potwierdzili. Ciekawe czy nas też to czeka? ;)

Pozdrawiam.

_________________
Co dalej za zakrętem jest?
Kamieni mnóstwo
Pod kamieniami leży szkło
Szło by się długo
Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪


Pt lip 20, 2007 6:53
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
rozalka napisał(a):
A ja twierdzę, że dyskusja o NPR jest dla każdego, kto je stosuje. Nieważne czy na początku drogi małżeńskiej czy po 20 latach. Nie jesteście pępkiem świata, drodzy Wyjadacze ;)

Dyskusja - tak.
Natomiast gotowe recepty na wszystkie wątpliwości oraz fałszowanie rzeczywistości polegające na głoszeniu, że właściwie stosowany NPR jest pozbawiony problemów - nie.
Kto twierdził, że jest pępkiem świata?
Chodziło raczej o to, że nie powinni przedstawiać recept na problemy Ci, kórzy z tymi problemami nie mieli do czynienia.

rozalka napisał(a):
Szczerze mówiąc, przeraziło mnie to, co napisał Emil, a niektórzy jeszcze potwierdzili. Ciekawe czy nas też to czeka?

Jeżeli masz bardzo dobrego męża, który ma dodatkowo podobny do Twojego temperament, duży dom oraz stałe i znaczne źródło dochodów - to Was to nie czeka :-D
Również pozdrawiam.


Pt lip 20, 2007 8:04
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post 
Dziękuję Emilu za twoje świadectwo.

Nie wiem, być może mam wzorowy, podręcznikowy organizm - bo mi obserwacje i określenie dni płodnych i niepłodnych nigdy nie sprawiało większych problemów. A met. objawowo-termicznej uczyłam się zupełnie sama wertując książki dr. W.Fijałkowskiego. I jakoś mi to zawsze dobrze wychodziło w sensie prawidłowości określenia u siebie faz.
Fakt jednak pozostaje taki, że w I fazie mając na względzie całkowitą pewność braku poczęcia kolejnego życia - współżycie należy odłożyć. Bo śluz płodny najpierw trochę, za chwilę już bardzo płodny czasem znikający i pojawiający się na nowo jest niestety zawodny i daje możliwość przeżycia plemnikom nawet 8 dni. A przecież nigdy nie da się z całą pewnością na zaś określić, kiedy nastąpi owulacja. Czasem może to być niestety wcześniej niż później. Dlatego na obecnym etapie mojego życia, przy krótkich cyklach w tej fazie pozostaje mi 1 dzień na figle, a nierzadko niestety wcale. I muszę z tym żyć, ale nie mogę jakoś pogodzić się z takim bardzo surowym traktowaniem okresu wstrzemięźliwości. Bo nam to też nie wychodzi. Zwyczajnie częściej lub rzadziej, ale nas to przerasta.

Moje życie też nie było łatwe. NPR może wychodzi nam dobrze w sensie zapobiegania - obecnie niechcianej już ciąży - ale na innym polu zostaliśmy ciężko doświadczeni. Jak oglądam się wstecz, to nawet nie wiem, czy łatwo być w ogóle może. Wiem, że wszystkie trudności są krzyżem, który trzeba nieść i "kamienistą drogą", którą trzeba iść - bo ta droga prowadzi do Królestwa, a ta łatwiejsza, którą możnaby było wybrać - niestety na zatracenie.
Miałam w życiu już takie chwile (miesiące, lata), że ten krzyż wydawał się tak ciężki, że nie miałam siły się pod nim ruszyć. A gdy już był tak ciężki, dochodził do tego jeszcze nowy krzyż i nowe doświadczenie wiary. Myślę, że te trudne rzeczy, które nas spotykają - to doświadczenie naszej wiary. Dlaczego Bóg tę wiarę czasem tak bardzo doświadcza? Nie wiem.
Wtedy płakałam dniami w rękaw męża, nocami w poduszkę i jedynym moim lekarstwem i pocieszeniem była modlitwa. Modliłam się "do upadłego". Tak mijało bardzo wiele dni, bez większych zmian. Ale gdzieś głęboko miałam ufność i przekonanie, że w ciężkim położeniu, w sytuacji, która zdawała się przez długi czas sytuacją po ludzku bez absolutnie żadnego wyjścia, że Bóg mnie wysłucha. I tak się rzeczywiście stało. Dlatego mam pewność, że Bóg istnieje.
O ile trudne doświadczenia, które nas spotkały u mnie stały się podstawą wzrostu wiary, o tyle u mojego męża poszło to raczej w odwrotną stronę. Efekt jest taki, że jego poglądy w wielu sprawach są raczej liberalne. W tym także nie przejmuje się zbyt zachowywaniem wstrzemięźliwości, choć ogólnie jest dobrym człowiekiem, mężem i ojcem.

Tak więc widzicie - każdy ma swoje dylematy.



:) pozdrawiam


Pt lip 20, 2007 9:44
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 304 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19 ... 21  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL