To bardzo proste
Aby coś mogło istnieć (żyć) musi jeść, czyli uzupełniać z zewnątrz (jakiś sposób) energię, a pokarm jest zawsze taki sam jak płaszczyzna na której dany byt się znajduje, oczywiście człowiek czerpie energię ze związków organicznych, po uprzednim ich przetworzeniu, a więc używa tej samej materii z której sam jest zbudowany. Podobnie robią byty duchowe, „jedzą” bezpośrednio energię, a właściwie określony jej rodzaj, jaki? To zależy od tego na którym poziomie energetycznym ten bytu na się znajduje. A właściwie co one jedzą? Można by powiedzieć że nas samych

czyli ten łańcuszek pokarmowy wcale nie kończy się na nas a przechodzi (stopniowo) w wyższe wymiary.
Człowiek myśląc i czując produkuje odpowiednio przetworzoną energię (bo myśli i uczucia to także pewien rodzaj energii) którą później odżywiają się owe byty. Byty niższej hierarchii odżywiają się naszymi namiętnościami a więc uczuciami niższymi, czyli pokarmem adekwatnym do ich statusu. Czyli, im więcej „zła” tym więcej pokarmu dla nich samych. Aby tego pokarmu było jak najwięcej trzeba nas w odpowiedni sposób „hodować”, podobnie jak my to robimy z bydłem rzeźnym

.
Czy ktoś się zastanawiał dla czego na ziemi jest tyle wojen i tragedii, czy aby to zła jest tylko winą samych ludzi? Czy ten przysłowiowy „szatan” nie ma w tym swojego interesu?
Byty węższego szczebla odżywiają się miłością bo to także energia.
A tu są potrzebne nasze hymny pochwalne na ich cześć
Oczywiście to taki alternatywny punkt widzenia ale nie pozbawiony sensu