nie powiezialam ze go widze

wiec halucynacje nie wchodza w gre
tylko ze z nim rozmawiam- przez modlitwe, czesto dostaje od niego pewne wskazowki we snie, czasem jak go prosze o pomoc to on wysyła mi pewne "sygnały"
a co do obecnosci obcych istot- to zawsze byłam bardzo wrazliwa na wyczuwanie tego typu rzeczy... wiem, ze trudno w to uwierzyc, nie twierdze ze cos widze czy kontaktuje sie, ale "czuje", ze ktos czy cos mi przeszkadza, ze jest obok i niepokoje sie tym... to takie uczucie, jak gdy np. cos piszesz i inna osoba patrzy ci na rece... niewiem jak inaczej to opisac i do czego porownac- ale jedynym sposobe zeby sie odciac od tego dyskomfortu jest odejsc z tego miejsca, a takim "negatywnym" miejscem jest korytaz w moim mieszkaniu....
czy ktos ma jakies wskazowki co do poswiecenia domu? czy kazdy kapłan moze to zrobic, tak jak np. w czasie wizyty "po koledzie", czy tylko niektorzy ksieza?
pozdrawiam