Ninielka napisał(a):
Nawróciłam się w sierpniu. Moi znajomi generalnie są katolikami (przeważnie), ale zaczęli szydzić ze mnie a nawet mnie wyzywać... Że odbiło mi, jestem pokręcona... zwariowałam, bo słucham Radia Maryja, bo na biurku leży różaniec (nie leży dla ozdoby, ale korzystam z niego). Szczególnie jest mi przykro, że najgorsza się do mnie zrobiła najlepsza przyjaciółka. Jak słyszy Radio Maryja albo widzi, że czytam religijną książkę, dostaje szału... nieraz nawet przeklina. Mówi, że stałam się dewotką. Jest mi strasznie przykro... Jak coś robię, to z pełnym przekonaniem... ale zaczyna mi być źle z tym, że wszyscy się ode mnie odwrócili. Na siłę ich nie nawrócę, a mój przykład złości ich. Czy można coś na to poradzić?
Możliwe, że już o tym było:
Przeczekać, dać trochę czasu, zwłaszcza przyjaciółce, ale i innym.
Mieć na uwadze, że ci ludzie mogą miec wypaczony obraz człowieka wierzącego (moze czekają, kiedy zaczniesz nosić moherowy beret

.
Własnym przykładem pokazać, że wiara w Boga (i Bogu) oznacza, że w człowieku wzrasta miłość także do bliźniego (co trudniejsze niż miłość do Boga chyba nie tylko dla Ciebie...).
Próbować być tym kimś, przez kogo można dostrzec Boga i jego działanie.
Definitywnie przerywać próby obrażania, czy wyśmiewania, jakie podejmują znajomi, bez obrażania się na ich autorów, za to z szacunkiem dla siebie samej.
Być wierną swojemu wyborowi.
Mieć świadomość, że znajomi mogą wybrać inną drogę życiową - i umieć to uszanować.