Po co Bóg chce, by w niego wierzyć?
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
 Po co Bóg chce, by w niego wierzyć?
Naszło mnie taki pytanie. W innym wątku ktoś cytuje słowa Jezusa:
Cytuj: "Kto uwierzy, będzie zbawiony, a kto nie uwierzy, będzie potępiony" A ja się pytam DLACZEGO? Dlaczego Bóg tak łasy jest na wiarę ludzi, dlaczego domaga się, gorzej szantażuje człowieka, by w niego wierzył? Ktoś powie: wolna wola, nie chcesz nie wierz. Ale to jest bzdura kolosalna. Wiara nie jest żadnym tam wolnym wyborem. Niech ktoś spróbuje uwierzyć w Latającego Potwora Spaghetti, jak potrafi. Wolna wola! Nie, nie wolna wola, a wolny rozum. Nie da się na siłę. A Bóg katolicki jest Bogiem niesprawiedliwym w moim przekonaniu. Tak po prostu, w moim ludzkim przekonaniu, za nic nie mogłabym kochać takiego Boga, nie dlatego, że ja nigdy nie uwierzę, a ze względu na innych ateistów, normalnych ludzi. Takiego Boga nie ma po prostu za co kochać. Uważam takie wymagania w stosunku do ludzi za objaw potężnej próżności. Dla mnie dobro znaczy coś innego. Jakoś bardziej przemawia do mnie przykazanie dane przez Latającego Potwora Spaghetti: Cytuj: Naprawdę Wolałbym, Żebyś Nie Zachowywał Się Jak Jakiś Świętoszkowaty, Fałszywie Pobożny Dupek, Gdy Opisujesz Mą Makaronową Doskonałość. Jeśli Niektórzy Ludzie Nie Wierzą We Mnie, Nic Się Nie Stanie. Naprawdę, Nie Jestem Do Tego Stopnia Próżny. Poza Tym, Nie Chodzi O Nich, Więc Nie Zmieniaj Tematu.
|
So paź 06, 2007 13:45 |
|
|
|
 |
BioZ
Dołączył(a): So wrz 15, 2007 12:25 Posty: 326
|
 Re: Po co Bóg chce, by w niego wierzyć?
Rita napisał(a): Naszło mnie taki pytanie. W innym wątku ktoś cytuje słowa Jezusa: Cytuj: "Kto uwierzy, będzie zbawiony, a kto nie uwierzy, będzie potępiony" A ja się pytam DLACZEGO? Nie potrafię się do tego cytatu ustosunkować, ale ogólnie to się tak Boże łaknienie wiary ludzkiej tłumaczy, że Bóg jest miłością i pragnie, by ta miłość była choć trochę odwzajemniona. Wstępnie przez wiarę, czyli inaczej zaufanie, a potem przez uczynki, wypływające z miłości wobec innych ludzi("Coście bliźniemu uczynili, mnie uczyniliście" czy jakoś tak). Cytuj: Jakoś bardziej przemawia do mnie przykazanie dane przez Latającego Potwora Spaghetti: Cytuj: Naprawdę Wolałbym, Żebyś Nie Zachowywał Się Jak Jakiś Świętoszkowaty, Fałszywie Pobożny (censored), Gdy Opisujesz Mą Makaronową Doskonałość. Jeśli Niektórzy Ludzie Nie Wierzą We Mnie, Nic Się Nie Stanie. Naprawdę, Nie Jestem Do Tego Stopnia Próżny. Poza Tym, Nie Chodzi O Nich, Więc Nie Zmieniaj Tematu. Poza ostatnim zdaniem jest całkiem ok;]. I mi się zdaje że ten cytat z Ewangelii Św. Marka coś innego ma znaczyć, niż patetyczne "idź ze mną albo zgiń marnie", ale nie znam aż tak Pisma Świętego. Tu cały fragment jakby co: Cytuj: Ostatni rozkaz5
15 I rzekł do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! 16 Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. 17 Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; 18 węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie».
A tu, na przeciwwagę, fragment listu Św. Pawła do Rzymian: Cytuj: 5 Oto przez swoją zatwardziałość i serce nieskłonne do nawrócenia skarbisz sobie gniew na dzień gniewu i objawienia się sprawiedliwego sądu Boga, 6 który odda każdemu według uczynków jego2: 7 tym, którzy przez wytrwałość w dobrych uczynkach szukają chwały, czci i nieśmiertelności - życie wieczne; 8 tym zaś, którzy są przekorni, za prawdą pójść nie chcą, a oddają się nieprawości - gniew i oburzenie. 9 Ucisk i utrapienie spadnie na każdego człowieka, który dopuszcza się zła, najpierw na Żyda, a potem na Greka. 10 Chwała zaś, cześć i pokój spotka każdego, kto czyni dobrze - najpierw Żyda, a potem Greka. 11 Albowiem u Boga nie ma względu na osobę.
====I tu najważniejsza część, mówiąca o fakcie, że nie tylko Chrześcijanie mogą dostąpić zbawienia====
12 Bo ci, którzy bez Prawa zgrzeszyli, bez Prawa też poginą, a ci, co w Prawie zgrzeszyli, przez Prawo będą sądzeni. 13 Nie ci bowiem, którzy przysłuchują się czytaniu Prawa, są sprawiedliwi wobec Boga, ale ci, którzy Prawo wypełniają, będą usprawiedliwieni. 14 Bo gdy poganie, którzy Prawa nie mają, idąc za naturą*, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem. 15 Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające. 16 [Okaże się to] w dniu, w którym Bóg sądzić będzie przez Jezusa Chrystusa ukryte czyny ludzkie według mojej Ewangelii.
* - tzn. za głosem sumienia
Mam nadzieję, że to coś wyjaśnia... Bogu zależy jak kochającemu, pragnie choć odrobiny odwzajemnienia miłości... Ale nie trzeba znać Chrześcijaństwa by móc dostąpić zbawienia. Gorzej z apostatami, ale nie można też przesądzić, że oni pójdą do piekła. Bóg ma na względzie każdego i jest bardziej miłosierny niż sprawiedliwy, więc zawsze jest szansa.
Jako że nie jesteśmy w stanie pojąć Boga, takie tłumaczenie jest najrozsądniejsze... Choć jak zwykle nie wszystko powiedziałem co możnaby.
|
So paź 06, 2007 16:53 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
 Re: Po co Bóg chce, by w niego wierzyć?
BioZ napisał(a): Nie potrafię się do tego cytatu ustosunkować, ale ogólnie to się tak Boże łaknienie wiary ludzkiej tłumaczy, że Bóg jest miłością i pragnie, by ta miłość była choć trochę odwzajemniona.
Jeśli miłość nie szuka swego to raczej to co napisałeś nie może być powodem. Poza tym dodatkowo przeczy temu powodowi nauka katolicka o tym, że Bóg jest w trzech osobach i każda z tych osób darzy pozostałe dwie doskonałą miłością, a więc osoby Boga doświadczają bycia kochanymi.
|
So paź 06, 2007 17:02 |
|
|
|
 |
BioZ
Dołączył(a): So wrz 15, 2007 12:25 Posty: 326
|
 Re: Po co Bóg chce, by w niego wierzyć?
Zencognito napisał(a): BioZ napisał(a): Nie potrafię się do tego cytatu ustosunkować, ale ogólnie to się tak Boże łaknienie wiary ludzkiej tłumaczy, że Bóg jest miłością i pragnie, by ta miłość była choć trochę odwzajemniona. Jeśli miłość nie szuka swego to raczej to co napisałeś nie może być powodem. Poza tym dodatkowo przeczy temu powodowi nauka katolicka o tym, że Bóg jest w trzech osobach i każda z tych osób darzy pozostałe dwie doskonałą miłością, a więc osoby Boga doświadczają bycia kochanymi.
1. Jest jeden Bóg.
(...)
3(bodajże;]). Są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty.
I co teraz?
Nawet to ciężko zrozumieć, co dopiero relację Boga z ludźmi.
Być kochanym przez samego siebie a nie przez miliardowe stworzenie? Nic przyjemnego. No ale żeby nie przedobrzyć - Bogu na ludziach zależy, nie tylko na sobie, dlatego miłość jaką sam siebie darzy(w sumie "Deus caritas est") choćby w dwóch pozostałych osobach nie jest tą super upragnioną... Whatever.
Miłość nie szuka swego? Miłość cały czas widzi swoje, czuje swoje, wie co myśli i co robi... Tylko co z tego, jak tej miłości nie czuje?
To taka sytuacja jakbyś zakochany bez wzajemności jechał w tramwaju parę kroków za swoim obiektem westchnień, który się na Ciebie obruszył i nie ma ochoty Cię widzieć... Widzisz ją, może nawet czujesz zapach perfum, ale co z tego???
|
So paź 06, 2007 17:11 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
 Re: Po co Bóg chce, by w niego wierzyć?
BioZ napisał(a): Być kochanym przez samego siebie a nie przez miliardowe stworzenie? Nic przyjemnego. Wręcz przeciwnie. Być kochanym przez siebie samego to wspaniałe uczucie, które każemu by się przydało. BioZ napisał(a): No ale żeby nie przedobrzyć - Bogu na ludziach zależy, nie tylko na sobie, dlatego miłość jaką sam siebie darzy(w sumie "Deus caritas est") choćby w dwóch pozostałych osobach nie jest tą super upragnioną... Chyba zapomniałeś od czego wyszła dyskusja o miłości  Przypomnę że od uzasadnienia wymagania od człowieka wiary. To co Ty teraz piszesz tworzy w połączeniu z wcześniejszą częścią dyskusji tezę "Bóg wymaga od ludzi wiary, aby odwzajemnieli jego miłość, bo mu na nich zależy więc pragnie miłości" - trochę to bez sensu, nie uważasz? W zasadzie po uporządkowaniu można to sprowadzić do tezy, że Bogu ludzie są po to, aby zaspokoić jego potrzebę bycia kochanym. Wychodzi na to, że ludzie są dla Boga środkiem do zaspokajania potrzeby, jak np. jedzenie jest środkiem do zaspokajania potrzeby pożywiania się. BioZ napisał(a): To taka sytuacja jakbyś zakochany bez wzajemności jechał w tramwaju parę kroków za swoim obiektem westchnień, który się na Ciebie obruszył i nie ma ochoty Cię widzieć... Widzisz ją, może nawet czujesz zapach perfum, ale co z tego???
Zakochanie to nie miłość. Miłość nie musi być odwzajemniona aby trwała, wystarczy aby była sensowna i owocowała szczęściem obiektu miłości.
|
So paź 06, 2007 17:32 |
|
|
|
 |
BioZ
Dołączył(a): So wrz 15, 2007 12:25 Posty: 326
|
 Re: Po co Bóg chce, by w niego wierzyć?
Zencognito napisał(a): BioZ napisał(a): Być kochanym przez samego siebie a nie przez miliardowe stworzenie? Nic przyjemnego. Wręcz przeciwnie. Być kochanym przez siebie samego to wspaniałe uczucie, które każemu by się przydało. No racja, ale to raczej w zasadzie samoakceptacji, nie narcyzmu:D... Bo i co zrobić z miłością, jaką się w sobie ma, jak można tylko siebie nią dzielić? To nudzi po czasie. A jak nie ma komu dać cząstki tej miłości, bo nikt nie ufa, to nie jest fajnie... Ostatnio btw miałem taką schizę. Słuchałem cudownej muzyki(coś a'la Sigur Rós - Saeglópur), czułem się przyjemnie, ale miałem ochotę jednocześnie przytulić się do kogokolwiek tak, by tej osobie też się cieplej na duszy zrobiło. No ale nie miałem nikogo wokół, a dzwonić w takiej sprawie i się umawiać jeno po takie coś mogłoby się wydać podejrzane albo bez sensu.. I byłem z tego powodu smutny. [/quote] BioZ napisał(a): No ale żeby nie przedobrzyć - Bogu na ludziach zależy, nie tylko na sobie, dlatego miłość jaką sam siebie darzy(w sumie "Deus caritas est") choćby w dwóch pozostałych osobach nie jest tą super upragnioną... Chyba zapomniałeś od czego wyszła dyskusja o miłości  Przypomnę że od uzasadnienia wymagania od człowieka wiary. To co Ty teraz piszesz tworzy w połączeniu z wcześniejszą częścią dyskusji tezę "Bóg wymaga od ludzi wiary, aby odwzajemnieli jego miłość, bo mu na nich zależy więc pragnie miłości" - trochę to bez sensu, nie uważasz?[/quote] No bez sensu. Bóg nie wymaga, Bóg pragnie. Jakby wymagał, to by życie było o wiele mniej przyjemne dla tych, co nie wierzą. Imho. Cytuj: W zasadzie po uporządkowaniu można to sprowadzić do tezy, że Bogu ludzie są po to, aby zaspokoić jego potrzebę bycia kochanym. Sensu stworzenia świata i tego wszystkiego nie pojmiemy, taka jest namiastkowa hipoteza, że Bóg stworzył cały Wszechświat i człowieka by ukazać mu piękno tego, co stworzył i żeby przelać na kogoś swoją miłość... Ale nie chodzi tylko o zaspokojenie potrzeby bycia kochanym. Przecież w prawdziwej miłości nie tylko o to chodzi, nie? Cytuj: BioZ napisał(a): To taka sytuacja jakbyś zakochany bez wzajemności jechał w tramwaju parę kroków za swoim obiektem westchnień, który się na Ciebie obruszył i nie ma ochoty Cię widzieć... Widzisz ją, może nawet czujesz zapach perfum, ale co z tego??? Zakochanie to nie miłość. Miłość nie musi być odwzajemniona aby trwała, wystarczy aby była sensowna i owocowała szczęściem obiektu miłości.
Sry, złe słowo. "Jechał w tramwaju za dziewczyną, którą kochasz niemal całym sobą, ale bez wzajemności". Prawie tak samo brzmi;). Przepraszam za błąd.
No nie musi być odwzajemniona. Z tym owocowaniem...
Tu kończy mi się inwencja twórcza:D...
Może zaowocować, jeśli człowiek uwierzy - zaufa - przyjmie tę miłość.
|
So paź 06, 2007 17:44 |
|
 |
linia
Dołączył(a): Pn lip 02, 2007 10:55 Posty: 153
|
Ależ Ty Rito masz niepokojący sposób stawiania problemów  - niepokojący mnie, bo Twój sposób myślenia jest mi bliski, zbyt bliski. Temu akurat zagadnieniu, swego już czasu, długo przyglądałam się bardzo podejrzliwie. Bo faktycznie, Latający wygląda tu na znacznie sympatyczniejszego, ba! Aż strach napisać- na mądrzejszego! Ale to tylko pozory:
- takie zdanie” kto we mnie...” jest prostym stwierdzeniem, podobnym do:
„ kto nauczy się pływać- dopłynie do brzegu; kto się nie nauczy- utonie”
( zakładając hipotetyczną sytuację, że znajdujemy się na pełnym oceanie, na statku, który za jakiś czas zdematerializuje się i zostaniemy sam na sam z wodą i zdanie to wypowiada ktoś, kto faktycznie potrafi i chce nauczyć nas pływać- czy jest sens oskarżać go, że jest łasy na sławę? )
- „kto we mnie uwierzy” = kto mnie uwierzy = kto uwierzy w prawdę, którą mówię. Teoretycznie a i praktycznie jeśli zastosujemy się do tej nauki- inne akty wiary nie są chyba takie niezbędne.
- Ważne jest nie tylko jak brzmi zdanie, ważne jest także kto i jak je powiedział (zwłaszcza, że te słowa były tłumaczone z tłumaczenia, więć niektóre niuansy i "smaczki" mogą nie być oddane.
- Jeśli chodzi o próżność Boga: mnie rozjaśniło w głowie, kiedy przyjrzałam się Mojżeszowi, który niewątpliwie był Jego pupilkiem; wyróżnionym nawet „prywatną audiencją” otóż Mojżesz był „ człowiekiem skromnym, najskrorniejszym jaki kiedykolwiek żył na ziemi” . niewielu, naprawdę niewielu ludzi byłoby w stanie bez popadania w pychę przyjąć takie łaski i taką władzę jaką on otrzymał. I dlatego to, że Bóg go tymi zaszczytami obdarował, nie było niesprawiedliwe- bo na świecie nie przybył ani kwant pychy. Takich właśnie ludzi On wybiera na swoich współpracowników. W wielu miejscach, Bóg mówi, że pychą się brzydzi, mógłby więc sam być pyszny? Czy tylko my mierzymy Go swoją miarą- jak ja(do czasu) Mojżesza? .
luudzie, jakiego ogromnego posta wysmażyłam- a chciałam pisać jeszcze.... 
_________________ ...
|
So paź 06, 2007 17:49 |
|
 |
Katsu
Dołączył(a): Pn wrz 24, 2007 18:38 Posty: 23
|
Najgorsze jest chyba w ludziach to, że chcą zrobić jedną rzecz poznać Boga, a przecież w piśmie świętym jest napisane, że Bóg jest niepoznawalny. Nie wiem dlaczego ludzie wiedząc o tym nadal chcą osiągnąć coś czego osiągnąć nie mogą. Czy chcą pokazać, że są lepsi od innych, że im się akurat uda? Taki wysiłek nie ma najmniejszego sensu, po co chcesz poznać Boga, jak nie znasz nawet samego siebie. Tracisz siły na marne, skup się raczej na sobie, a może zrozumiesz więcej niż myślisz. Czy Bóg jest łasy na naszą miłość? A czy to ważne.
_________________ "Życie jest czymś, co przydarza się nam w czasie,
gdy jesteśmy zajęci planowaniem innych rzeczy".
|
So paź 06, 2007 20:26 |
|
 |
linia
Dołączył(a): Pn lip 02, 2007 10:55 Posty: 153
|
Katsu: gratuluję  - musisz być w jakimś cudownym miejscu skoro chęć poznania Boga jawi Ci się jako najgorsza cecha ludzi- też tam chcę 
_________________ ...
|
So paź 06, 2007 20:48 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: No bez sensu. Bóg nie wymaga, Bóg pragnie. "Kto uwierzy, będzie zbawiony, a kto nie uwierzy, będzie potępiony".... i Bóg straszy  No chyba że potępienie to nic nieprzyjemnego  Ale ja generalnie nie ufam bytom, które mnie tak jawnie zastraszają i karzą żyć w strachu. Wolę Latającego Potwora Spaghetti  linio, nie bój się, ja ten etap mam daleko za sobą. To był etap zadawania pytań aby jakoś załatać nadszarpniętą opinię o Bogu, który generalnie na najsympatyczniejszego nie wyglądał. Cały Twój post opiera się na stwierdzeniu, że nie o wiarę tu chodzi a o bycie dobrym. Ale to jest naprawdę naciągana nadinterpretacja. A to mnie już naprawdę rozbawiło: Cytuj: ( zakładając hipotetyczną sytuację, że znajdujemy się na pełnym oceanie, na statku, który za jakiś czas zdematerializuje się i zostaniemy sam na sam z wodą i zdanie to wypowiada ktoś, kto faktycznie potrafi i chce nauczyć nas pływać- czy jest sens oskarżać go, że jest łasy na sławę? )
Wszystko pięknie, tylko że my nie mamy bezpośredniego nauczyciela, tylko zostaliśmy z podręcznikiem do pływania sprzed kilku tysięcy lat
P.S. A Mojżesza to znałaś osobiście?
BioZ:
Jeżeli już utożsamiasz wiarę z miłością, to powiedz czemu Bóg wymaga od nas miłości? A ja myślałam, że miłość niewymagającą jest  Widocznie nie w boskim wykonaniu, a kto się nie dostosuje to piekiełko. Coraz bardziej Wasz Bóg mnie przeraża... A tak swoją drogą, to gdyby cię dziewczyna rzuciła, to chciałbyś żeby stało jej się coś złego?
Jeżeli Bóg rzeczywiście kocha ludzi, to absolutnie nie może wymagać odwzajemnienia taj miłości. Inaczej to nie jest miłość. Podstawowa cecha miłości to bezinteresowność!
|
N paź 07, 2007 10:31 |
|
 |
BioZ
Dołączył(a): So wrz 15, 2007 12:25 Posty: 326
|
Rita napisał(a): Cały Twój post opiera się na stwierdzeniu, że nie o wiarę tu chodzi a o bycie dobrym. Ale to jest naprawdę naciągana nadinterpretacja. Odsyłam do drugiego rozdziału listu do Rzymian;). Ogólnie o wiarę chodzi, ale u niewierzących o bycie dobrym. Tak? Cytuj: BioZ: Jeżeli już utożsamiasz wiarę z miłością, to powiedz czemu Bóg wymaga od nas miłości? Nie wymaga. Pragnie. Cytuj: Widocznie nie w boskim wykonaniu, a kto się nie dostosuje to piekiełko. I to nie jest tak, że nie chodzisz do kościoła jako Katoliczka np. to od razu do piekła. Wszystko będzie rozstrzygnięte po śmierci. Naprawdę, nie sądzę, by wielu ludzi po śmierci nadal z całej siły odrzucało Boga... A on nawet w tym momencie potrafi okazać miłosierdzie i przyjąć do siebie. A z tym "kto się nie dostosuje to piekiełko"... Takie porównanie można dać... Jesteś chora. Idziesz do lekarza. On Ci przepisuje lek, który stawia Cię na nogi i mówi, czego musisz unikać(np. dymu tytoniowego), a co robić(np. dużo przebywać na świeżym powietrzu), by uniknąć ponownego zachorowania lub pogłębienia choroby... Tu też coś jest nie tak?;) Cytuj: Coraz bardziej Wasz Bóg mnie przeraża... A tak swoją drogą, to gdyby cię dziewczyna rzuciła, to chciałbyś żeby stało jej się coś złego?  ! Nie! I uwierz mi, zepsułem swojego czasu parę obiecujących znajomości, w tym jedną, której zapomnieć praktycznie nie potrafię, i cały czas mam nadzieję, że jest jej dobrze... No ale obecnie nie wiem, czy na studia wymarzone się dostała, czy nie... Cytuj: Jeżeli Bóg rzeczywiście kocha ludzi, to absolutnie nie może wymagać odwzajemnienia taj miłości. Inaczej to nie jest miłość. Podstawowa cecha miłości to bezinteresowność!
Nie wymaga, to już powtórzyłem;).
|
N paź 07, 2007 10:57 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Nie wymaga. Pragnie.
A czemu pragnie? A co do tych niewierzących, to ja tu mówię o ludziach takich jak ja, którzy świadomie i dobrowolnie odrzucają katolicką wizję Boga. Zdaje się, że na takich czeka tylko i wyłącznie piekło. Przykład z lekarzem totalnie nie trafiony, bo lekarz jest kwestią wiary. Tak samo z resztą wszystko co przepisuje. Ale placebo działa jedynie do momentu, w którym nie zdasz sobie sprawy, że to jednak jest zwykła sacharoza. Cytuj: Nie wymaga, to już powtórzyłem;)
Czyli z tym: "Kto uwierzy, będzie zbawiony, a kto nie uwierzy, będzie potępiony" to Bóg tylko żartował? A to w takim razie w porządku 
|
N paź 07, 2007 11:26 |
|
 |
BioZ
Dołączył(a): So wrz 15, 2007 12:25 Posty: 326
|
Rita napisał(a): Cytuj: Nie wymaga. Pragnie.
A czemu pragnie? Kocha swoje stworzenie i czułby się lepiej(na ludzki rozum), gdyby i ono kochało Jego... Cytuj: A co do tych niewierzących, to ja tu mówię o ludziach takich jak ja, którzy świadomie i dobrowolnie odrzucają katolicką wizję Boga. Zdaje się, że na takich czeka tylko i wyłącznie piekło. Heh... Jeszcze jest czas... ostatecznym momentem będzie spotkanie "oko w oko" tuż po śmierci. Jak wtedy nadal odrzucać będziesz Boga, no to wtedy możesz powiedzieć, że czeka Cię piekło... Czy przypadkiem nie odrzucasz jakiejkolwiek wizji Boga? Czy tylko katolicką? Czy zatem w ogóle nie wierzysz w Boga, czy coś jednak jest? Cytuj: Przykład z lekarzem totalnie nie trafiony, bo lekarz jest kwestią wiary. Tak samo z resztą wszystko co przepisuje. Ale placebo działa jedynie do momentu, w którym nie zdasz sobie sprawy, że to jednak jest zwykła sacharoza. No Bóg też jest kwestią wiary;]. Ale nie sądzę, by np. astmatykom przepisywano sacharozę;]. Ja dwa razy dziennie wciągam po 9 mikrogramów dwuwodnego fumaranu formoterolu;]. A tabletki przeciwbólowe bez wiary biorę, czekam jak ten snob aż zaczną działać.. Cytuj: Czyli z tym: "Kto uwierzy, będzie zbawiony, a kto nie uwierzy, będzie potępiony" to Bóg tylko żartował? A to w takim razie w porządku  Tu ktoś już chyba wyjaśnił, nie chodzi o samo uwierzenie w Boga;]. Dla poparcia tej tezy znowu przywołuję list do Rzymian... Cytuj: 14 Bo gdy poganie, którzy Prawa nie mają, idąc za naturą3, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem.
3- tzn. za głosem sumienia
|
N paź 07, 2007 11:40 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Tu ktoś już chyba wyjaśnił, nie chodzi o samo uwierzenie w Boga;]. Dla poparcia tej tezy znowu przywołuję list do Rzymian... Czyli w zasadzie wiara nie ma żadnego znaczenia dla Boga? Czy list do Rzymian ma większą wartość od przytoczonych słów, zdaje się, że Jezusa? Cytuj: Czy przypadkiem nie odrzucasz jakiejkolwiek wizji Boga? Czy tylko katolicką? Czy zatem w ogóle nie wierzysz w Boga, czy coś jednak jest?
Po pierwsze nie przypadkiem, a po drugie nie tyle odrzucam, co w Boga nie wierzę, tak samo jak w inne cuda-niewidy. Odrzucam jedynie katolicką wizję Boga, bo jest to wizja paskudna jak dla mnie, o ile nie tłumaczy się wszystkiego, tak żeby miało ręce i nogi. W zasadzie trzeba przekształcać co drugie zdanie z Biblii, większość ST odrzucić i dopiero po takich naciąganych zabiegach jawi się jako taki obraz Boga, trochę mniejszego mizantropa, trochę mniej okrutnego i samolubnego. Ale za to wchodzącego z butami do katolickich łóżek i z dość obojętnym podejściem do naszych braci mniejszych. Takiego Boga może nie tyle odrzucam, co mnie samą od niego odrzuca...
|
N paź 07, 2007 11:56 |
|
 |
BioZ
Dołączył(a): So wrz 15, 2007 12:25 Posty: 326
|
Rita napisał(a): Cytuj: Tu ktoś już chyba wyjaśnił, nie chodzi o samo uwierzenie w Boga;]. Dla poparcia tej tezy znowu przywołuję list do Rzymian... Czyli w zasadzie wiara nie ma żadnego znaczenia dla Boga? Czy list do Rzymian ma większą wartość od przytoczonych słów, zdaje się, że Jezusa? Te słowa Jezusa miały nieco inny kontekst niż "uwierz w moje istnienie albo zgiń marnie"... Jeśli ktoś nie zna dobrze wiary Chrześcijańskiej/Katolickiej, lub zna tylko powierzchownie i się od niej odwraca, chyba nie można mieć do niego o to zupełnie pretensji... Wiara ma znaczenie, wiele daje, ale też nie można osądzać człowieka po tym, czy wierzy czy nie, sama przecież wiesz, że i niewierzący potrafią być dobrzy dla innych;). W dodatku wiara jest łaską. Nie umiem tego do końca wykumać, ale to jest taki paradoks, że bez łaski danej od Boga możemy mieć problemy z wiarą w Niego, zatem trzeba prosić o tę łaskę.. Takie dziwne, nie wgłębiajmy się;p. Cytuj: Odrzucam jedynie katolicką wizję Boga, bo jest to wizja paskudna jak dla mnie, o ile nie tłumaczy się wszystkiego, tak żeby miało ręce i nogi. Co powiesz o kilku piekłach po sobie lub reinkarnacji jako mszyca? Cytuj: W zasadzie trzeba przekształcać co drugie zdanie z Biblii, większość ST odrzucić i dopiero po takich naciąganych zabiegach jawi się jako taki obraz Boga, trochę mniejszego mizantropa, trochę mniej okrutnego i samolubnego. Zdaje mi się że są takie odłamy Chrześcijaństwa, nie wiem jakie dokładnie, ale np. Niemcom bardzo pasuje protestantyzm na przykład, a sami Świadkowie Jehowy wydają się być zadowoleni z życia gdyby nie fakt, że wszędzie dookoła są ludzie z "Babilonu Wielkiego", czyli sługi Szatana.... Cytuj: Ale za to wchodzącego z butami do katolickich łóżek Uuu, wątek miłosny?^^ Myślisz że Bóg to by wykorzystał jak federalni w spocie antypartyjnym;]? Cytuj: i z dość obojętnym podejściem do naszych braci mniejszych.
Kogo masz na myśli? Zwierzęta?
|
N paź 07, 2007 12:08 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|