Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
chodziło mi o to, ze nie musisz gadac z ludźmi z grupy, weź sobie książkę lub gazetę i czytaj podczas przerw...
Ja osobiście nie cierpię rozmów o głupotach...  tak na marginesie...
|
Wt paź 09, 2007 22:37 |
|
|
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Bartas, to co wymieniłeś to coś co może zaoferować każdy. Co szczególnego masz do zaoferowania?
|
Wt paź 09, 2007 22:46 |
|
 |
Bartas
Dołączył(a): N wrz 24, 2006 18:13 Posty: 2267 Lokalizacja: Poznań
|
Teresse napisał(a): Ja osobiście nie cierpię rozmów o głupotach...  tak na marginesie... Nieeee, no nie mówcie, że też jesteście tacy sztywni, no! Zencognito napisał(a): Bartas, to co wymieniłeś to coś co może zaoferować każdy. Co szczególnego masz do zaoferowania?
Nie wiem.
_________________ [i]Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam[/i] :)
|
Śr paź 10, 2007 9:15 |
|
|
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Bartas napisał(a): Nieeee, no nie mówcie, że też jesteście tacy sztywni, no! Niegadanie o pierdołach nie ma nic wspólnego ze sztywniactwem. Bartas napisał(a): Nie wiem.
To mocniej się nad tym zastanów Smile Skup się na kreowaniu swojej wewnętrznej wyjątkowości, zamiast manifestować wyjątkowość zewnętrznej ubiorem. Ubiór może zwrócić uwagę tylko na chwilę, ale jeśli ktoś odkryje, że prócz "standardowej oferty" nie jesteś w stanie nic zaoferować, to przyjaciółmi raczej nie zostaniecie. Musisz lepiej poznać siebie, jeśli zapytany o swoje wnętrze będziesz odpowiadał "nie wiem" tak jak teraz, to trudno Ci będzie odnaleźć się w życiu.
|
Śr paź 10, 2007 9:27 |
|
 |
rozalka
Moderator
Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24 Posty: 3644
|
A ja uważam, że nie ma co unosić się pychą i postanawiać sobie, że "rozmowy o pierdołach mnie interesują". Na początku z każdym rozmawia się o rzeczach mało ważnych. Potrzeba czasu, by jakakolwiek relacja nabrała głębi. Ponadto chęci oraz cierpliwości i wyrozumiałości dla siebie i innych.
_________________ Co dalej za zakrętem jest? Kamieni mnóstwo Pod kamieniami leży szkło Szło by się długo Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪
|
Śr paź 10, 2007 10:30 |
|
|
|
 |
Bartas
Dołączył(a): N wrz 24, 2006 18:13 Posty: 2267 Lokalizacja: Poznań
|
rozalka napisał(a): Na początku z każdym rozmawia się o rzeczach mało ważnych U mnie od samego początku ludzie nie mieli ze sobą innych tematów jak tylko te ważne. Zencognito napisał(a): Niegadanie o (censored)łach nie ma nic wspólnego ze sztywniactwem.
Nie chodzi mi o gadanie pierdół, tylko o luźne tematy na odpowiednim studenckim poziomie 
_________________ [i]Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam[/i] :)
|
Śr paź 10, 2007 13:41 |
|
 |
monoteista
Dołączył(a): So paź 06, 2007 6:07 Posty: 43
|
Czytając ciebie Bartas, mam nieodparte wrażenie, że ty buntujesz się przeciwko pewnej rzeczywistości w której się znajdujesz. Myślę, że Bóg chroni cię przed wdepnięciem w "świat", który jest kuszący i ponętny , ale jednak zły. Być może twoje wkroczenie w ten "świat" byłoby dla ciebie niebezpieczne i dlatego wszystko dzieje się tak jak to opisujesz. A jak Bóg naprawdę wzywa ciebie do życia w świętości, a ty się przed tym bronisz? I stąd te bunty?
|
Pt paź 12, 2007 11:36 |
|
 |
Gość1
Dołączył(a): Wt paź 09, 2007 19:58 Posty: 37
|
monoteista napisał(a): A jak Bóg naprawdę wzywa ciebie do życia w świętości, a ty się przed tym bronisz? I stąd te bunty?
oczywiście, że wzywa do świętości, ale łaska buduje na naturze, nie przeskoczy pracy nad sobą, gdy nie ma fundamentu...
prześledziłam ten wątek od początku, oto moje uwagi bezpośrednio do Bartasa, przepraszam resztę, jeśli będę powtarzać myśli już przez kogoś ujęte w jakiś sposób -czytałam tylko wypowiedzi naszego Bohatera wątku:
Obrzydzenie do świata i rzeczy światowych to pewien okres przejściowy do momentu kiedy się nie odnajdzie drogi wyraźnej co mam czynić. Wtedy nawet do tych pasji i ludzi wraca się, ale już inaczej –jako wolny sługa a niejak niewolnik. Masz widać rozdwojenie –brak integracji wiary z życiem. To proces, na który trzeba się otworzyć.
Skoro pragniesz jednak życia w świecie (boli cię brak życia towarzyskiego i przyjaciół)
To nie jest tak, że Jezus Ci nie pozwala, to sam sobie stworzyłeś taki Jego obraz.
Masz wolną wolę i wybór również drogi i stylu życia, wybór wartości, którymi się będziesz kierował. Jeśli chcesz naśladować Jezusa możesz to robić żyjąc w świecie normalnie
i zgodnie z Jego wolą, bo życie chrystusowe jest pełnią życia! Nie zaprzeczam, że możesz mieć powołanie do innej drogi –do drogi umartwienia i wyrzeczenia, ale moim zdaniem do tego jeszcze długa droga przed Tobą - poznania siebie, droga ku bliźniemu, bez tego nie ma mowy o miłości i życiu chrześcijańskim. Jeśli się pytasz Boga czy Cię jeszcze kocha to odkrycie Jego miłości jeszcze przed Tobą, a to jest fundament (zainteresuj się kursem Filipa). Nie ma co się wpędzać i pogłębiać, być może przez studia teologiczne skrupulanctwa i myśleć o niewiadomo jakiej świętości, kiedy masz problemy z podstawowym funkcjonowaniem społecznym, ba –z sobą. Jeśli jest ci „bardzo źle w życiu” to nie ma mowy o tym, by ograniczanie „życia światowego” było dobrą drogą –ludzie którzy na taką się świadomie decydują, robią to z przekonaniem i raczej powiedzą o pokusach odejścia od postanowień niż o tym, że taki styl życia czyni ich nieszczęśliwymi, bo robią to z przekonaniem i jeśli nie z radością ducha to na pewno z pokojem serca!
Czy skarciłby Cię Jezus za hobby? Gdy się kocha Jezusa to się wie, jak Mu się podobać i zdziwisz się, ale bardziej podoba Mu się uśmiechnięty święty niż cierpiętnik, który pielęgnuje jedynie własnego bożka świętoszkowatości. Skoro tak umiłowałeś wyrzeczenia to czy nie będzie dla Ciebie największym wyrzeczeniem właśnie bycie z ludźmi, bycie dla nich miłym etc? Święty uśmiechnięty to nie święty hedonista - uśmiechnięty bo robi co lubi, czasem uśmiech wymaga heroizmu! Jeśli chodzi o przebywanie wśród księży –to wyższa szkoła jazdy. Trzeba być mocnym w Panu, by nie stracić swej wiary fakt, ale przede wszystkim trzeba odkryć Boże Miłosierdzie, a wtedy to przebywanie będzie dla Ciebie również drogą do świętości, bo buduje się na Skale. Co do „urzędasów”- to tez bliźni –więc nie kłam, że kochasz Jezusa, jeśli nie kochasz „urzędasa”.
Wspólnota byłaby dla Ciebie dobrym rozwiązaniem, pod warunkiem, ze wytrzymałbyś w niej dłużej niż pół roku. Zgodzisz się sam ze sobą na taki pakt? Że nie uciekniesz i się nie poddasz bo ...jest beznadziejnie, bo ci ludzie są ble i w ogóle co ja tu robię? Że się będziesz starał i angażował? Takie wyzwanie –może być na intencje Kościoła uczynione, jeśli będzie trudno tym lepiej, bo podejrzewam, że będzie na początku. Niekoniecznie musi też być od razu religijna, bo chyba masz przesyt. Może być kółko zainteresowań czy wolontariat. Sam zorganizuj owe kulturalne spotkania czy wypady na koncerty, zamiast narzekać.
Masz bardzo duże problemy z poddaniem się prowadzeniu innym, bo trudno ci uznawać pewne prawdy o sobie (owe zranienia mają w tym źródło), ale nie przejmuj się to nie jest niereformowalne, potrzeba przyznać wobec siebie, że taki jestem i zdecydować się poddać czyjemuś osądowi (na tym forum już to w pewien sposób przerabiałeś), czasem na siłę przekreślać swoje zdanie na swój temat, by dojść do prawdy, która wyzwala –oto droga, która cierpliwy spowiednik będzie mógł z powodzeniem z Toba przejść. Jesteś na „nie”, bo nie spotkałeś takiego, który by umiejętnie kubeł na głowę ci wylał z zimną wodą tj. w ten sposób, by nie urazić Twego ego, a zmobilizować do zmian a szczerze –szukałeś takiego? Wiesz, że ludzie latami czasem szukają i modlą się, a Ty po jednej rozmowie się obrażasz, więcej –gdyby Ci zależało rzeczywiście na świętości, to byś wrócił do tego, który jak piszesz „zranił Cię” w rozmowie duszpasterskiej, bo może właśnie ten, co ma odwagę prosto z mostu Ci powiedzieć byłby dla Ciebie najlepszym przewodnikiem, choć bolesnym? Jesteś na tyle odważny by zaryzykować?
Pominę dylematy ubioru –są one na serio marginalne, ale jeśli nieakceptacji środowiska doszukujesz się w stylu ubioru to sorry, do zmiany stylu ubioru z typu licealisty lub nie-zmiany każdy dojrzewa po swojemu, byle nie kłócił się on z tym co w środku.
To są Twoje urojenia, sam tworzysz projekcje tego, że inni Cię nie lubią, i tak się staje, bo swoją postawą nawet podświadomie wtedy manifestujesz swoją wyższość i izolację.
Twoje złe samopoczucie w grupie -to tak na serio jest tematem postów o tym czy zmienić ciuchy- i jego źródło –a więc nieakceptacja siebie.
Czy musisz pasować wszystkim i czy musisz zmieniać swoich znajomych z uczelni, by ci pasowali? Dlaczego? Już wiesz?
Oki nie trafiłeś na swoje bratnie dusze, zdarza się, ale możesz mieć życie towarzyskie poza uczelnia! Inni albo nie mają takich potrzeb jak Ty albo są już gdzieś zaangażowani (rozmawiałeś z nimi o ich zainteresowaniach, czy tylko Twój rodzaj muzyki to ten, o którym warto rozmawiac? Wiesz, że obracanie się wśród ludzi o innych od swoich zainteresowaniach jest pasjonujące! A jak poszerza horyzonty, no i możesz odkryć nową pasję!) To naturalne, że temat studiów jest takim neutralnym, bo to was łączy, ale znalazłbyś wśród nich pasjonatów i zdziwiłbyś się, ze byś nie pomyślał sądząc po pozorach –sztywnym ubiorze. Mają swoje grono sprawdzonych przyjaciół, z którymi spędzają czas, a czy w kinie czy w pubie czy w operetce czy na koniach lub na basenie, a nie na koncercie Dżemu to dlatego są gorsi?
Nie jesteś w stanie zrozumieć tego, że ktoś jest inny niż Ty? Już wiesz, czemu jesteś samotny?
|
So paź 13, 2007 16:20 |
|
 |
Bartas
Dołączył(a): N wrz 24, 2006 18:13 Posty: 2267 Lokalizacja: Poznań
|
Cytuj: Oki nie trafiłeś na swoje bratnie dusze, zdarza się, ale możesz mieć życie towarzyskie poza uczelnia! Poza uczelnią - nie mam nikogo i trudno mi kogokolwiek znaleźć. Cytuj: Inni albo nie mają takich potrzeb jak Ty albo są już gdzieś zaangażowani (rozmawiałeś z nimi o ich zainteresowaniach, czy tylko Twój rodzaj muzyki to ten, o którym warto rozmawiac? Wiesz, że obracanie się wśród ludzi o innych od swoich zainteresowaniach jest pasjonujące! A jak poszerza horyzonty, no i możesz odkryć nową pasję!) Problem w tym, o czym pisałem, że oni nie chcą o niczym innym gadać. Ja nie twierdzę, że tylko mój temat jest wartościowy - muzyka. Nie. Pisałem przecież, że fajnie by było zrobić forum dyskusyjne na różne tematy dotyczące naszych życiowych zainteresowań. I wtedy z miłą chęcią do rozmowy włączyłbym się. Cytuj: To naturalne, że temat studiów jest takim neutralnym, bo to was łączy, ale znalazłbyś wśród nich pasjonatów i zdziwiłbyś się, ze byś nie pomyślał sądząc po pozorach, sztywnym ubiorze. Wątpię w to. Cytuj: Mają swoje grono sprawdzonych przyjaciół, z którymi spędzają czas, a czy w kinie czy w pubie czy w operetce czy na koniach lub na basenie, a nie na koncercie Dżemu to dlatego są gorsi? A czy ja coś takiego pisałem? Nie. Nie pisałem, że są gorsi. Tylko nudni, bo nie mają pasji - przynajmniej nie widać tego. Przyjaciół? Może mają! Ja nie mam  Cytuj: Już wiesz, czemu jesteś samotny?
Tak chce Bóg!
_________________ [i]Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam[/i] :)
|
N paź 14, 2007 7:53 |
|
 |
NinaX
Dołączył(a): Pn sie 27, 2007 10:35 Posty: 273
|
Bartas napisał(a): Poza uczelnią - nie mam nikogo i trudno mi kogokolwiek znaleźć. Spróbuj! to wcale nie jest takie trudne. Chociażby na koncertach. Przecież tak są osoby z takimi samymi pasjami jak Ty! Cytuj: Problem w tym, o czym pisałem, że oni nie chcą o niczym innym gadać. Ja nie twierdzę, że tylko mój temat jest wartościowy - muzyka. Nie. Pisałem przecież, że fajnie by było zrobić forum dyskusyjne na różne tematy dotyczące naszych życiowych zainteresowań. I wtedy z miłą chęcią do rozmowy włączyłbym się. Skąd wiesz, że nie chcą? Próbowałeś? Próbujesz? Zagadujesz do nich? Włączasz się do rozmów? Mam wrażenie, że uważasz się na trochę lepszego od kolegów z uczelni i stąd te problemy. Rozmawiają o studiach? Przyłącz się! A potem skieruj temat na inne tory! To nie wymaga jakichś specjalnych umiejętności. Więc przestań wątpić. Uwierz. Otwórz się na ludzi! Znów wyczuwam, że uważasz się za kogoś lepszego od swoich znajomych. Jakim prawem sądzisz, że nie mają pasji? Cytuj: A czy ja coś takiego pisałem? Nie. Nie pisałem, że są gorsi. Tylko nudni, bo nie mają pasji - przynajmniej nie widać tego. Przyjaciół? Może mają! Ja nie mam  I znowu uważasz się za lepszego, ponieważ uważasz, że oni są nudni a Ty ciekawy. Oni nie mają pasji a Ty masz. Jakim prawem tak ich oceniasz? Skąd wiesz, ze są nudni? Przecież Ty ich w ogóle nie znasz! A może oni uważają, że Ty jesteś nudny, bo kręci Cię jedne typ muzyki i nie potrafisz podyskutować np. o mandze, która lubi ktoś tam z nich?
O nie Bartas! Nie mieszaj w to Boga! On nie chce żeby ktokolwiek był samotny jeśli ta samotność takiego człowieka rani. Jeśli jesteś prze samotność nieszczęśliwy to Bóg NA PEWNO tego nie chce. On chce żebyś był szczęśliwy! I Twoja samotność i nie samotność ZALEŻY TYLKO OD CIEBIE SAMEGO! I nie uważaj się za jakiegoś wybranego przez Boga do cierpienia i samotności. Za jakiegoś szczególnie wybranego przez Niego. To się nazywa egoizm i zapatrzenie w siebie.
Przestań wreszcie użalać sie na cały świat i na ludzi! Zrób coś z sobą! Przestań robić z siebie biedaka, z którym nie chce nikt się przyjaźnić! Ja nie chciałabym przyjaźnić ani być z kimś to ciągle narzeka i jest niezadowolony! I podejrzewam, ze Twoi znajomi z uczelni też mają tego dość! I nie dziwię im się! Trochę radości! I przestań obwiniać tych ludzi za to, że Ty jesteś samotny,. Bo obwiniasz ich, mówiąc że nie masz przyjaciół bo oni są nudni i nie da się z nimi gadać. a może to Ty jesteś nudny i nie da się z Tobą gadać? Pomyślałeś o tym?
_________________ "Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"
Antoine de Saint Exupery
|
N paź 14, 2007 10:02 |
|
 |
Bartas
Dołączył(a): N wrz 24, 2006 18:13 Posty: 2267 Lokalizacja: Poznań
|
NinaX napisał(a): Spróbuj! to wcale nie jest takie trudne. Chociażby na koncertach. Przecież tak są osoby z takimi samymi pasjami jak Ty! Pasjami może tak, ale przekonaniami? Mam problemy z tolerancją i z doświadczenia wiem, że bardzo dużo jest ludzi, takich zapalonych rockmanów, którzy Chrystusowi mówią NIE!!! i dziwią się, że ja jestem innym, specyficznym miłośnikiem tej muzyki o bardzo radykalnych, chrześcijańskich poglądach. Już kiedyś taka sytuacja zaistniała kiedy byłem na wakacyjnym weekendzie u znajomych na ośrodku wypoczynkowym (a więc tam gdzie jeszcze od 8 lat na wakacje na 2 tygodnie, o czym pisałem) i tam przyjechali ludzie z takimi samymi gustami muzycznymi jak ja. Zawarliśmy znajomość, poszliśmy na imprezę (nie rockową, raczej taką jak się gra na zabawach  ), by się poznać i razem napić piwa, bo upał był jak jasna cholera  nawet wieczorem. Pogadaliśmy na tematy muzyczne, ale przechodząc do rzeczy poważniejszych, doszło między nami do nieporozumienia w sprawach wiary i moralności, a więc takie tematy jak: aborcja, eutanazja, antykoncepcja, prezerwatywy, legalizacja trawki, homoseksualizm. Były z nimi dziewczyny, które niby żartem,niby serio demonstrowały swoją odmienność seksualną, choć, jak twierdziły, miały chłopaków. Czułem się głupio, choć atmosfera była naprawdę taka, jakiej brakuje np na uczelni. Nie będę wchodził w szczegóły. Zostałem delikatnie wyśmiany, a w konsekwencji wyprowadzony z równowagi, co sprowadziło się do tego, że w końcu sam - troszkę podchmielony  :D - wróciłem do ośrodka. Oni zostali. Nazajutrz rano ubrawszy się wyruszyłem na Mszę Świętą (pieszo 8 km tam/powrót), spotkałem się z ich uśmieszkami, odpowiedziałem groźnym spojrzeniem. Była to znajomość na jeden wieczór i bardzo jej żałuję. NinaX napisał(a): Znów wyczuwam, że uważasz się za kogoś lepszego od swoich znajomych. Jakim prawem sądzisz, że nie mają pasji?(...)I znowu uważasz się za lepszego, ponieważ uważasz, że oni są nudni a Ty ciekawy. Oni nie mają pasji a Ty masz. Jakim prawem tak ich oceniasz? Skąd wiesz, ze są nudni? Przecież Ty ich w ogóle nie znasz! A może oni uważają, że Ty jesteś nudny, bo kręci Cię jedne typ muzyki i nie potrafisz podyskutować np. o mandze, która lubi ktoś tam z nich?
Po to widać, jak monotonnie żyją. Tylko nauka, modlitwa - tak w kółko.
WCALE SIĘ NIE WYWYŻSZAM!!!!! Poza tym nie kręci mnie w życiu wyłącznie muzyka. Jest bowiem wiele innych interesujących rzeczy z zakresu kultury i rozrywki, o czym można byłoby w luźniej i fajnej atmosferze podyskutować 
_________________ [i]Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam[/i] :)
|
N paź 14, 2007 11:18 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Bartas, odnośnie tej wakacyjnej znajomości - oczywiście nie da się zbudować znajomości wtedy kiedy jedna strona nie szanuje drugiej, np. nie szanuje jej przekonań religijnych i z nich kpi, jednak samo to że ci ludzie mieli odmienne poglądy na te sprawy które wymieniłeś to nie jest powód, żeby się z nimi nie kolegować! Można mieć super kumpla o zupełnie odmiennym światopoglądzie i fajnie spędzać z nim czas. Tematów typu aborcja, eutanazja itd. można zwyczajnie nie poruszać, albo poruszyć w taki sposób, żeby przedstawić swój pogląd, a nie starać się drugą stronę przekonać i robić z siebie oblężoną twierdzę.
|
N paź 14, 2007 15:04 |
|
 |
Bartas
Dołączył(a): N wrz 24, 2006 18:13 Posty: 2267 Lokalizacja: Poznań
|
Zencognito napisał(a): Bartas, odnośnie tej wakacyjnej znajomości - oczywiście nie da się zbudować znajomości wtedy kiedy jedna strona nie szanuje drugiej, np. nie szanuje jej przekonań religijnych i z nich kpi, jednak samo to że ci ludzie mieli odmienne poglądy na te sprawy które wymieniłeś to nie jest powód, żeby się z nimi nie kolegować! Można mieć super kumpla o zupełnie odmiennym światopoglądzie i fajnie spędzać z nim czas. Tematów typu aborcja, eutanazja itd. można zwyczajnie nie poruszać, albo poruszyć w taki sposób, żeby przedstawić swój pogląd, a nie starać się drugą stronę przekonać i robić z siebie oblężoną twierdzę.
Tak trudno mi to zaakceptować!!!
_________________ [i]Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam[/i] :)
|
N paź 14, 2007 23:16 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Czemu trudno?
Jeśli masz zamiar akceptować tylko ludzi o dokładnie takich samych poglądach jak Ty, to sam jesteś winien swojej samotności, bo każdy woli mieć wyrozumiałych i tolerancyjnych znajomych a czekać na człowieka z identycznymi przekonaniami nie ma co.
|
Pn paź 15, 2007 8:04 |
|
 |
zszywacz
Dołączył(a): Cz sty 25, 2007 21:55 Posty: 409
|
Bartas napisał(a): Zencognito napisał(a): Bartas, odnośnie tej wakacyjnej znajomości - oczywiście nie da się zbudować znajomości wtedy kiedy jedna strona nie szanuje drugiej, np. nie szanuje jej przekonań religijnych i z nich kpi, jednak samo to że ci ludzie mieli odmienne poglądy na te sprawy które wymieniłeś to nie jest powód, żeby się z nimi nie kolegować! Można mieć super kumpla o zupełnie odmiennym światopoglądzie i fajnie spędzać z nim czas. Tematów typu aborcja, eutanazja itd. można zwyczajnie nie poruszać, albo poruszyć w taki sposób, żeby przedstawić swój pogląd, a nie starać się drugą stronę przekonać i robić z siebie oblężoną twierdzę. Tak trudno mi to zaakceptować!!!
Co konkretnie? To, że nie każdy myśli tak, jak Ty? Zencognito ma rację, takie podejście sprawia, że ciężko Ci będzie wyrwać się z samotności. Jeżeli na każde wyrażenie innych poglądów i krytykę Twoich odpowiadasz groźnym spojrzeniem i kończysz znajomość, i jeszcze na dodatek jej później żałujesz... Naprawdę, coś jest nie tak z Twoim podejściem do ludzi i życia. I piszę to z przykrością, bo sprawiasz wrażenie fajnego, inteligentnego faceta (z niezłym gustem muzycznym na dodatek  ).
Musisz pogodzić się z tym, że nie każdemu będzie odpowiadał Twój sposób życia, Twoje poglądy - i mają oni prawo je krytykować, dokładnie tak samo, jak Ty masz prawo nie zgadzać się z ich poglądami i to wyrażać. Inna sprawa jest w przypadku, kiedy zaczyna się obrażanie - ale tu też trzeba się zastanowić: czy to było świadome obrażanie, mogła to być krytyka, a może niezręczny żart? A może wcześniej Ty zbyt ostro wypowiadałeś się na jakiś temat (nie twierdzę, że nie masz prawa mieć wyrazistych poglądów i że musisz je ukrywać, ale potrzebne jest wyczucie gdzie, kiedy i w jaki sposób je wygłaszać; nikt raczej nie chce wysłuchiwać umoralniających kazań niemal nieznanej osoby w jakiejś sytuacji towarzyskiej - i na pewno go to nie przekona, lepiej to zostawić np. na rozmowę bardziej osobistą i na późniejszym etapie znajomości) i ich w ten sposób sprowokowałeś? Nie wykluczam, żeby nie było, że Cię tępię, że nie mogłeś mieć pecha i trafić faktycznie na ludzi niefajnych, ale jednak warto sprawę przemyśleć...
Ja mam znajomych o bardzo różnych poglądach i jakoś te różnice nie są problemem ani dla mnie, ani dla nich. Owszem, przyjmujemy to, że się ze sobą nie zgadzamy, ale nie uważamy tego - choć czasem zdarzają nam się dość ostre dyskusje - za powód do zerwania znajomości.
Wiesz, muszę powiedzieć, że skutecznie zniechęcasz mnie do wiary - widzę, że zamiast dawać Ci siłę i radość, jest dla Ciebie powodem ciągłych rozterek, wątpliwości, cierpień. Mam nadzieję, że nigdy nie zacznę wierzyć, jeżeli miałoby mnie to tyle kosztować.
_________________ I recognise...
Myself in every stranger's eyes
|
Pn paź 15, 2007 9:53 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|