Autor |
Wiadomość |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
monika001 napisał(a): Mateola, ani żadna inna osoba nie ma takiej władzy, aby nadać człowieczeństwo lub je odebrać embrionowi ludzkiemu. Moniko, zwolnij! Na jakiej podstawie podejrzewasz, że usiłuję coś komuś odbierać lub nadawać? Nie dalej zresztą, jak wczoraj, w tym wątku określiłam swoje stanowisko w kwestii początków życia człowieka. Bardzo Cię proszę, nie mieszaj mnie do wszystkiego, co Ci sie źle kojarzy, bo tak sie zaczynam czuć.
|
Pn lis 05, 2007 21:53 |
|
|
|
 |
Mroczny Pasażer
Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54 Posty: 3956
|
monika001 napisał(a): Mroczny Pasażer napisał(a): Moniko: i widzisz, znów cytaty i opinie ludzi, żadnego słowa Boga. Nie liczę tego cytatu z Biblii bo nie bardzo mówi on o tym, że embrion to człowiek.
No, ale nieważne, zeszliśmy z tematu już dawno, ja wysiadam. Rozczaruję cię. Cytatu w Biblii stricte "embrion to człowiek" nie znajdziesz. Jest za to przykazanie "nie zabijaj" i jego zakres wytyczony w dokumentach Kościoła. Pod to przykazanie jednoznacznie podlega ochrona życia ludzkiego od momentu zapłodnienia. Ale ja podejrzewam, że nawet taki cytat sensu stricte by cię nie przekonał. Również wysiadam.
To dlaczego zabijasz komary?
_________________ "Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln
|
Pn lis 05, 2007 22:03 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Mateolu, moja odpowiedź, na którą się powołujesz dotyczyła odniesienia do poniższego postu Mrocznego:
Mroczny Pasażer napisał(a): A Ty przyjmij do wiadomości to co napisała mateola i zobacz, w którym momencie dopiero zaczyna się człowiek. Jeśli ten embrion się w macicy nie zagnieździ to nie ma wcześniej mowy o żadnym człowieku, to po prostu złączone dwie różne komórki, bez macicy nic z tego nie powstanie.
Twoja wypowiedź została zrozumiana przez Mrocznego j.w.
i tylko dlatego się do niej odniosłam. Na twoje odczucia nie mam wpływu.
|
Pn lis 05, 2007 22:03 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Emil napisał(a): Kamala napisał(a): Dochodzi tu tez o problem, tez juz poruszany na forum, kobiet, ktore maja zaklocenia hormonalne cialka zoltego, powodujace wydalenie juz zagniezdzonego dziecka. Czy im w ogole wolno wspolzyc, jesli wiedza ze prawie na 100% beda mialy poronienie?
A co za różnica, czy prawdopodobieństwo poronienia jest "prawie na 100%" czy tylko 50% albo chociażby 1%? Czy niskie prawdopodobieństwo śmierci zmienia cokolwiek z moralnego punktu widzenia?
No wiec jak, z moralnego punktu widzenia, wyglada sprawa kobiet, ktore (prawie) na pewno straca kazde dziecko, ktore sie pocznie w wyniku wspolzycia? Maja zachowac celibat?
Juz pisalam, ze rozpatrywanie szczegolow, co kiedy na co szkodzi moze doprowadzic wlasnie do takich dylematow moralnych, czy ta aspiryna, ktora polknelam 27 dnia cyklu doprowadzila do uszkodzenia dziecka, czy nie. I czy antybiotyki, ktore przepisal mi ginekolog, wiedzac, ze jestem w ciazy na pewno nie doprowadzily do wad u dziecka i czy w ogole ja jako matka jestem wszystkiemu winna. Pigulka hormonalna ma 3 (juz tu wymienione) dzialania: antyowulacyjne, antykoncepcyjne i antynidacyjne, choc wielu zna dzieci "z pigulki", ktore sie mimo tych barier urodzily.
Nie mam rozwiazania dylematu jak nalezy wspolzyc moralnie, na ile dzieci moge sobie pozwolic "rozumowo", a ile dzieci zechce mi dac Pan Bog.
To, ze kiedys kobiety rodzily 10 dzieci, nie oznacza, ze nie probowaly usunac 11-tego. Znam kobiety, ktore maja duze rodziny i naprawde widac, ze to ich powolanie, oprocz zadbanych dzieci (i meza) dbaja tez o siebie, ale czy to znaczy, ze kazde malzenstwo jest powolane do posiadania 6, 7, badz 12 dzieci? A jesli nie, to co w sytuacjach, kiedy NPR sie nie sprawdza?
|
Pn lis 05, 2007 22:11 |
|
 |
Emil
Dołączył(a): Wt sty 17, 2006 14:41 Posty: 471
|
Kamala napisał(a): No wiec jak, z moralnego punktu widzenia, wyglada sprawa kobiet, ktore (prawie) na pewno straca kazde dziecko, ktore sie pocznie w wyniku wspolzycia? Maja zachowac celibat?
Jeśli założenie, że życie jest najwyższą wartością jest słuszne, to moim zdaniem nie powinny współżyć. One i wszystkie inne kobiety na świecie! Zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że zarodek się nie zagnieździ, albo kobieta poroni. Nawet jak jest super zdrowa i ma idealne warunki życia.
Oczywiście to absurd. Może więc założenie jest błędne?
_________________ Broniąc rodziny Kościół zapomniał o małżonkach
|
Pn lis 05, 2007 23:04 |
|
|
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
Cytuj: Koniec XIX i wiek XX dzięki eksplozji rozwoju nauk biologicznych oraz postępowi techniki umożliwily badania nad mechanizmami zmian zachodzących w ludzkim ustroju, które prowadzą do zapoczątkowania nowego życia. Badania te udowodniły bez żadnych wątpliwości, że rozwój CZŁOWIEKA jest procesem ciągłym od POCZĘCIA aż do śmierci" Zastanowiły mnie te słowa... Ja nie mam wątpliwości, że w wyniku zapłodnienia powstaje nowe życie i że początek tego życia to połaczenie materiałów genetycznych... czy jednak zawsze możemy mówić, że "rozwój CZŁOWIEKA jest procesem ciągłym od POCZĘCIA"? Chodzi mi tu o bliźniaki/wieloraczki jednojajowe. One powstają przez podział jednej zygoty i ten podział może przebiegać przez kilknaście pierwszych dni... Czyli w momencie zapłodnienia mamy jeden organizm, a za tydzień są już dwa... czy możemy w tym przypadku mówić, że życie tych bliźniaków jest "procesem ciągłym od POCZĘCIA"? Na pewno nie jest tak, że jeden ma tę ciągłość, a drugi zjawił sie gdzieś po drodze znikąd - źródło ich życia to ten sam moment zapłodnienia, ale czy możemy mówić, że początkowa zygota i dwoje urodzonych dzieci - to ten sam organizm /ten sam człowiek/? Ale co tam "zwykłe" biźniaki... A opisywany kilka miesiecy temu przypadek blizniat, będących chimerami? http://www.gazetawyborcza.pl/1,75476,4018553.html Cytuj: Chimera [łac.], zool. u zwierząt osobnik powstały przez połączenie się 2 odrębnych zarodków lub wymieszanie komórek między 2 zarodkami w wyniku zastosowania metod inżynierii genet. (transgeniczne organizmy); także organizm zbudowany z komórek różniących się genetycznie, powstały np. w wyniku mutacji lub złączenia fragmentów różnych organizmów. PWN
Wydaje mi się, że chyba jeszcze za mało wiemy... że wciąż początki życia owiane są tajemnicą.
|
Wt lis 06, 2007 8:15 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Emil napisał(a): Jeśli założenie, że życie jest najwyższą wartością jest słuszne, to moim zdaniem nie powinny współżyć. One i wszystkie inne kobiety na świecie! Zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że zarodek się nie zagnieździ, albo kobieta poroni. Nawet jak jest super zdrowa i ma idealne warunki życia. Oczywiście to absurd. Może więc założenie jest błędne?
Moim zdaniem założenie, że życie jest wartością najwyższą, jest słuszne. Do absurdów prowadzi bardziej ekstremalne założenie, że życie jest wartością, przy której wszystkie inne wartości zupełnie się nie liczą. Dopiero takie założenie prowadzi do wniosków, że należy zaniechać wszelkich działań, które stwarzają nawet minimalne ryzyko utraty życia przez kogokolwiek. Takie podejście uważam za błędne.
|
Wt lis 06, 2007 10:19 |
|
 |
Rojza Genendel
Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46 Posty: 2030
|
Około 30-50% zapłodnionych jaj ulega samoistnemu poronieniu; większość samoistnych poronień nie jest klinicznie rozpoznana, ponieważ zapłodnione, zagnieżdżone jajo jest tracone w trakcie lub w pobliżu pierwszej (po zatrzymaniu) miesiączki; W przybliżeniu 10-15% wszystkich rozpoznanych ciąż kończy się klinicznie potwierdzonym poronieniem samoistnym.
www.info-med.pl/katalog/rodzinna/kobiet ... istne.html
A więc prawdopodobnie połowa kobiet w wieku rozrodczym doświadczyła raz w życiu wydalenia zarodka i nawet tego nie zauważyły...
Zamiast biadać nad egzystencją zlepka paru komórek lepiej chyba zająć się dziećmi już urodzonymi oraz ludźmi dorosłymi. Niewątpliwie przyniesie to więcej pożytku niż jałowe dyskusje kiedy zarodek czy też płód staje się człowiekiem.
_________________ Jestem panteistką. "Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną." (Carl Sagan)
|
Wt lis 06, 2007 11:08 |
|
 |
Emil
Dołączył(a): Wt sty 17, 2006 14:41 Posty: 471
|
A tak konkretnie, co byś zaproponował kobietom o których pisze Kamala?
_________________ Broniąc rodziny Kościół zapomniał o małżonkach
|
Wt lis 06, 2007 11:15 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Rojza Genendel napisał(a): Zamiast biadać nad egzystencją zlepka paru komórek lepiej chyba zająć się dziećmi już urodzonymi oraz ludźmi dorosłymi. Niewątpliwie przyniesie to więcej pożytku niż jałowe dyskusje kiedy zarodek czy też płód staje się człowiekiem.
To, że dla ciebie dyskusja jest jałowa to mnie nie dziwi. Ale nie dyktuj innym co i jak mają robić. Każdy sam wie, co w jego życiu przynosi więcej pożytku.
|
Wt lis 06, 2007 11:16 |
|
 |
Emil
Dołączył(a): Wt sty 17, 2006 14:41 Posty: 471
|
Z tego co piszesz Rojza wynika, że natura/biologia nie stawia życia na pierwszym miejscu.
_________________ Broniąc rodziny Kościół zapomniał o małżonkach
|
Wt lis 06, 2007 11:18 |
|
 |
Rojza Genendel
Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46 Posty: 2030
|
Emil napisał(a): Z tego co piszesz Rojza wynika, że natura/biologia nie stawia życia na pierwszym miejscu. Myślę że istotnie tak jest. Powiedziałabym raczej że Natura na pierwszym miejscu stawia jakość życia, nawet kosztem ograniczenia ilości osobników. Ale cóż, podobno Matka Natura jest wredną suką  Monika001 napisał(a): To, że dla ciebie dyskusja jest jałowa to mnie nie dziwi. Ale nie dyktuj innym co i jak mają robić. Każdy sam wie, co w jego życiu przynosi więcej pożytku.
Tak, było to prawdziwie bezczelne z mojej strony- wyraziłam swoje zdanie. Postaram się więcej wobec ciebie tego nie robić.
_________________ Jestem panteistką. "Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną." (Carl Sagan)
|
Wt lis 06, 2007 11:34 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Emil napisał(a): A tak konkretnie, co byś zaproponował kobietom o których pisze Kamala?
Jeśli o mnie chodzi, to nie potrafiłbym udzielić jakiś uniwersalnych wskazówek. Co bym doradził matce, która chce zabrać samochodem dzieci na wakacje, wiedząc, że codziennie na drogach ginie N osób? Ma narażać życie i zdrowie dzieci na jakieś, nawet minimalne ryzyko dla paru tygodni przyjemności czy też lepiej zakupić za tę kasę żywności, zamknąć się w jakimś bunkrze i zredukować ryzyko wypadku prawie do zera?
Ja narażam życie i zdrowie dzieci, zabierając je na wakacje. Ale innym tego nie doradzam, bo niech akurat zdarzy się wypadek i będę miał ich na sumieniu. Każdy sam musi to rozważyć w swoim sumieniu i podjąć decyzję, co uważa za słuszne i za jaką cenę chce chronić życie.
|
Wt lis 06, 2007 11:53 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
SweetChild napisał(a): ...czy też lepiej zakupić za tę kasę żywności, zamknąć się w jakimś bunkrze i zredukować ryzyko wypadku prawie do zera?
Ja narażam życie i zdrowie dzieci, zabierając je na wakacje. Ale innym tego nie doradzam, bo niech akurat zdarzy się wypadek i będę miał ich na sumieniu. Każdy sam musi to rozważyć w swoim sumieniu i podjąć decyzję, co uważa za słuszne i za jaką cenę chce chronić życie.
Dla mnie takie myślenie jest absurdalne, bo jakkolwiek byś nie postąpił - zagrożenie jest zawsze. Idziesz chodnikiem - na chodnik wjeżdża rozpędzony samochód itd, itp
Pewien przykład: dziecko znanej aktorki podczas popijania płynu zaksztusiło się na tyle nieszczęśliwie, że woda wpadła do płuc i w efekcie zapadło w śpiączkę. Stan tej śpiączki trwa już wiele lat. A pczątek był bardzo niewinny z pozoru. Tylko łyk płynu.
Nie na wszystko, co się dzieje w naszym życiu mamy wpływ. Nawet jeżeli bardzo dbamy o zdrowie i życie. Ja staram się z ufnością polecać Bogu wszystko co się dzieje w moim życiu. Proszę o opiekę, ochronę.
I się nie boję. Robię to, co muszę, co powinnam. Jeżeli trzeba (a czasem trzeba) - idę późnym wieczorem koło ciemnego lasu. Wyjeżdżam z dziećmi, załatwiam szereg spraw. Nie da się nie narażać życia w sposób jaki opisałeś. Nie da się cały czas siedzieć w przysłowiowym bunkrze. Nie o to w życiu chodzi. Staram się mieć ufność i wiem, że cokolwiek się stanie (tego, na co nie mam wpływu) - będzie tak, jak tego zechce Bóg. Przyjmę Jego wolę.
Chronić życie - tak! Ale nie wpadać w paranoję i przesadę
w zapobiegliwości co do tego, czego normalnie żyjąc uniknąć nie możemy. 
|
Wt lis 06, 2007 12:35 |
|
 |
arc
Dołączył(a): Pt maja 19, 2006 16:23 Posty: 950
|
Od razu mówię (piszę) – między czasie mogło przybyć kilka postów, ale mam ograniczony dostęp do internetu i mój post może nieco nie pasować
Czytając kilka stron wstecz odnoszę wrażenie, że dyskusja kręci się wokół nazewnictwa i wynikających z tego przeróżnych nieporozumień i sprzeczności. Jeżeli ktoś nazwał "ciążę" jako moment od zagnieżdżenia się zarodka, to niech tak będzie. Myślę, że ta definicja jest bardziej logiczna (po przeczytaniu tego, co napisała Mateola). Nie zmienia to jednak faktu, że CZŁOWIEK ma swój początek w momencie połączenia plemnika i komórki jajowej. Tak, jak Mateola odróżniam poronienie (przerwanie ciąży) od niezagnieżdżenia się zarodka, jednak tak samo pierwsze, jak i drugie uznaję za ŚMIERĆ CZŁOWIEKA i jeżeli zostało wywołane świadomym działaniem, to stawiam oba działania na równi – czyli mamy do czynienia z zabójstwem.
Dlaczego człowiek miałby mieć swój początek właśnie w momencie zapłodnienia? Czy to jest tylko moja opinia? Czy człowieczeństwo zależy od mojej opinii? A co w przypadku jeśli się pomylę w swej ocenie? Myślę, że nawet nie będąc przekonanym, czy życie to już zarodek, trzeba przyjąć (nawet dla bezpieczeństwa) właśnie taki stan rzeczy.
Po pierwsze dlatego, że nie ma podstaw, by twierdzić, że człowiek zaczyna się później… Bo ma to być miesiąc? Dlaczego nie miesiąc i jeden dzień? Może wtedy, gdy zaczyna czuć? A może wtedy, gdy wyrośnie mu ręka? Dlaczego?
Po drugie, w chwili zapłodnienia już WIADOMO, że nie będzie JEJ, JEGO, ale będzie taki a NIE INNY ON! To, że na zielono-brązowe oczy opadają mi dość ciemne włosy, a nie blond było wiadome już wtedy. Już wtedy byłem JA taki, jaki jestem. Takiego MNIE nie mogło być wcześniej, ani później - czyż nie?
Kolejne nieporozumienie, na które zwróciłem uwagę to niemożliwość samodzielnego przeżycia zarodka bez błony śluzowej macicy i wynikający z tego brak człowieczeństwa. A przecież (krótka piłka) człowiek sam z siebie nie może żyć w każdym momencie swego życia (powietrze, jedzenie, sen itd. itd.).
A teraz kwintesencja problemu, czyli naturalna, bądź wywołana działaniem antykoncepcyjnym (a dokładniej antynidacyjnym) śmierć człowieka. Nie daje mi to spokoju… Problemu by nie było, gdyby współżycie nie było działaniem dobrowolnym. W przypadku stosowania ak hormonalnej sprawa jest jasna (musimy się liczyć, że dwie zapory padną, a trzecia zadziała i będzie to nasza wina), natomiast gdy występuje możliwość naturalnego obumarcia zarodka, to czy nie powinniśmy się powstrzymać od współżycia? Chyba, że sam fakt, że w żadnym stopniu nie przyczyniamy się do śmierci i prawdopodobieństwo (nawet najmniejsze), iż JEST możliwość ciąży nas usprawiedliwia? No, bo w sumie same współżycie nie pomniejsza ani nie powiększa prawdopodobieństwa, a jedynie generuje próbę (a za wynik "odpowiedzialny jest" Bóg). Hmm…
_________________ arcarc
|
Wt lis 06, 2007 13:03 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|