Czy warto dla tego tracić głowę??
| Autor |
Wiadomość |
|
pavel332
Dołączył(a): N sie 19, 2007 19:34 Posty: 41
|
 Czy warto dla tego tracić głowę??
Witam wszystkich,
chciałbym troszkę poruszyć swoj problem który wzmaga się we mnie już od ponad roku i powoli zaczyna mnie denerwować... Może ktoś powie że to wiele wspólnego z wiarą nie ma i co ja tu robię - uważam że Bog jest wszędzie  Chodzi mi o to że ostatnio coraz bardziej dokucza mi samotność, nie taka w rodzinie bo tutaj wszystko w porządku i bezproblemowo. Chodzi mi o taką samotność i tęsknotę do drugiej osoby której niewątpliwie każdy z nas kiedyś będzie szukał. Lubie dużo pisać a to mój pierwszy post wiec pewnie sie troche rozgadam. Uważam że oprócz tej jednej rzeczy a raczej Osoby nic mi do szczęścia nie potrzeba. Jestem dość uduchowiony, chodzę chętnie do kościoła i często modlę się w tej intencji żeby Bóg mi pomógł znaleźć jakąś osobę w której mialbym takie oparcie ale jak na razie nic sie nie dzieje... Chce mieć po prostu Kogoś, na Kogo mógłbym zawsze liczyć, spotkać się, wyżalić, zakosztować ciepła, przytulić się... Problem w tym też że nie potrafię się otworzyć na świat, jestem zbyt delilkatny na zło. Kiedy wyjeżdżam na rower i widzę te popsute dziewczyny, smutek mnie ogarnia i wracam do domu jeszcze bardziej zly. Nie wiem już co z sobą robic, nie wiem czy wlaśnie warto dla tej sprawy tak bardzo tracić głowę... Wierzę że po śmierci czeka nas największa z radości o ile przed śmiercią nasze życie bedzie jak najlepsze o co się ogromnie staram unikając zdecydowanie dzisiejszego zła i uzależnienia. Wierzę też że wkońcu Bóg mi pomoże i wysłucha mnie ale nie potrafię wytrzymać że muszę tyle czekać i męczyć się samotnie... Nie wiem co tu jeszcze dodać, nie wiem w sumie po co to piszę ale wiem że ulży mi odrobinę jak napiszę. Poczytałem przed chwilą kilka tematów i widzę że można spotkać na tym forum naprawdę świetnych "Apostołów głoszących Dobrą Nowinę"
Pozdrawiam serdecznie i czekam na jakiekolwiek słowa otuchy 
|
| N sie 19, 2007 22:21 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Zapewniam Cię, że na świecie jest wiele wspaniałych dziewczyn, ale nie można ich szukać tylko "wyjeżdżając na rower".
Może spróbuj dołączyć do jakiegoś duszpasterstwa - tam na ogół bardzo brakuje chłopaków i każdego wita się z otwartymi rękami.
|
| N sie 19, 2007 22:38 |
|
 |
|
IGA542
Dołączył(a): Śr lip 25, 2007 12:04 Posty: 28
|
hmmm....... pierwszy wniosek jaki przyszedł mi na myśl po przeczytaniu Twojego postu to to, że niepotrzebnie, jak zresztą sam to określiłeś:
Cytuj: nie wiem czy wlaśnie warto dla tej sprawy tak bardzo tracić głowę...
samotność - fakt - może doskwierać, ale nie powinieneś aż tak bardzo chcieć przestać być samotnym. dlaczego? dlatego, że Twój wpływ na zmiane tej sytuacji jest ograniczony. wszyscy to powtarzają, ja też pozwole sobie na komentarz typu: BÓG WIE CO ROBI  troche więcej ZAUFANIA do Boga. nie możesz niewustannie czekać, wyglądać, aż to się stanie, aż zjawi się ktoś, na kogo czekasz. zasadniczo z kilku powodów. otóż po pierwsze, jak już wcześniej wspomniała, niczego nie przyspieszysz, po drugie możesz popełnić błąd. kiedy chcemy czegoś za bardzo, często się mylimy oceniając to co nas spotyka. po trzecie, bardzo ważna jest ufność pokładana w Bogu. piszesz, że modlisz się w tej intencji. to też nie dokońca jest tak, że poprosisz Boga, on sie zlituje i ześle Ci istote tak doskonałą i idealną, że poprostu pełnia szczęścia. nie nie i jeszcze raz nie. NIC NA SIŁE. czy wziąłeś pod uwage, to, co jest dla Ciebie prygotowane przez Pana?? czy zastanowiłeś się nad tym?? może to nie ta pora i nie ten czas. może ma być inaczej. Bóg nas nie krzywdzi. nie robi nam na złość. nie dokucza nam, nie podkłada nogi. On WIE. wie co jest dla nas NAJLEPSZE choć często my sami się z tym nie zbgadzamy. dlatego uważam, że nie powinieneś stawiać Go " pod ścianą". zdaj się na Boga, on napewno Cię nie zawiedzie, tylko muszisz całkowicie Mu ZAUFAĆ. i uzbroić się w cierpliwość. zobaczysz, że taka sytuacja nie będzie trwać wiecznie. chmury nadchodzą i odchodzą, niektóre z nich są czarne inne biale. niektóre z nich są małe inne wielkie.
_________________ IGA
|
| N sie 19, 2007 22:46 |
|
|
|
 |
|
iduodu
Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 7:31 Posty: 555
|
Cytuj: Uważam że oprócz tej jednej rzeczy a raczej Osoby nic mi do szczęścia nie potrzeba. Niepokojące podejście. Może okazać się, że jak spotkasz tę jedyną, to się rozczarujesz. Za duże nadzieje pokładasz w 2 połówce. Cytuj: jestem zbyt delilkatny na zło Świat nie jest zły. Cytuj: Chce mieć po prostu Kogoś, na Kogo mógłbym zawsze liczyć, spotkać się, wyżalić, zakosztować ciepła, przytulić się... pomyśl raczej co TY możesz komuś dać. Będzie łatwiej. Cytuj: Kiedy wyjeżdżam na rower i widzę te popsute dziewczyny, smutek mnie ogarnia i wracam do domu jeszcze bardziej zly.
Czy nie zbyt łatwo przychodzi CI osąd innych?
|
| Pn sie 20, 2007 8:22 |
|
 |
|
Enigma
Dołączył(a): Pt sty 26, 2007 18:46 Posty: 786
|
@pavel: ile Ty masz lat? 0o
_________________ "Doch gestohlen ist er wertlos,
Und dann brauch' ich ihn nicht"
|
| Pn sie 20, 2007 8:52 |
|
|
|
 |
|
pavel332
Dołączył(a): N sie 19, 2007 19:34 Posty: 41
|
Cytuj: On WIE. wie co jest dla nas NAJLEPSZE choć często my sami się z tym nie zbgadzamy. Oczywiscie,zgadzam się z tym. mam taką koleżankę z wydziału teologicznego ktora kiedyś powiedziała mi bardzo fajne i mądre słowa : "Często chcemy żyć po swojemu i uważamy że tak będzie najlepiej, ale Bóg ma dla nas lepszy plan ktory prowadzi do zbawienia." Cytuj: to też nie dokońca jest tak, że poprosisz Boga, on sie zlituje i ześle Ci istote tak doskonałą i idealną, że poprostu pełnia szczęścia. Nigdy tak nie myślałem. Po porostu wciąż uważam że jakbym znalazł tą osobę, miałbym drugie duchowe oparcie ( pierwszym jest oczywiscie Pan Bóg) i wiele spraw w życiu lepiej by mi się robiło wiedząc że tej osobie zależy na tym aby mi się powiodło. Cytuj: Świat nie jest zły. Oczywiście,nie może być zły bo stworzył go Bóg który jest stwórcą wszystkiego dobrego. Jednak trzeba przyznac że czai się na nim coraz więcej zła i zniszczenia które niestety (jak również powiedziała mi kiedyś koleżanka) jest bardziej krzykliwe i zagłusza dobro ktorego niewątpliwie też jest dużo ukryte. Cytuj: pomyśl raczej co TY możesz komuś dać. Będzie łatwiej. Hmm... Tu przyznam że nie do końca Cię rozumię. chyba nie myślisz że wykorzystywałbym tą osobę żerując na niej aby zdobyć jak najwięcej przyjemności?? Nie, ja chcę też troszczyć się o nią z wzajemnoscią. Zresztą chyba żadnej dziewczynie które spotkałem nie powiedziałem czegoś złego, a wręcz przeciwnie staram się bym bardzo miły dla nich (czasami może za bardzo....). Cytuj: Czy nie zbyt łatwo przychodzi CI osąd innych? Tu masz trochę racji, to moja wada że chyba zbyt szybko kasuję ludzi... Ale dla mnie niektóre rzeczy są po prostu widocznym odzwierciedleniem zła albo głupoty dlatego nie potrafię ich tolerowac. podam 2 przykłady: pierwszym są oczywiście papierosy... Nie widzę najmniejszego sensu i choć odrobiny korzysci w truciu się tym świństwem, a o złych stronach już nie wspomnę. Dlatego jak widzę że dziewczyna pali to przepraszam, ale dla mnie jest po prostu głupia... Druga, na pewno mniej spotykana sytuacja to zbyt wczesne współżycie... Kiedy bylem w Grecji rok temu z rodzicami, poznałem tam pewną dziewczynę ktora z mamą pracowała w restauracji bo wyszła za mąż za greka.Dziewczyna ta była nawet miła, dośc często się z nią tam spotykałem bo nie miałem innego POLSKIEGO towarzystwa no ale jak zaczęła pewnego dnia chwalić mi się że "pieprzyła" się już ze swoim chłopakiem w łóżku i bardzo jej się to podobało, wtedy troche się rozczarowalem. Aha, żeby nie zapomnieć, miała 15 lat... nie chcę wymieniać więcej przykładów a na pewno bym jeszcze kilka znalazł (np. picie alkoholu tylko po to aby się narżnąć i chwalić swoją głupotą). Po prostu mam niektóre swoje zasady ktore uważam za słuszne i nie zmienie ich. Cytuj: @pavel: ile Ty masz lat? 0o
Cóż, w listopadzie będzie 17... Wiele osób mi mowi że jak na ten wiek to jestem bardzo dojrzały,ale wiele rzeczy muszę w sobie jeszcze dopracować, jak zresztą każdy.
Tak na koniec dam Wam coś do poczytania, może się spodoba :
samotność...
targa moim ciałem, mą duszą...
czuję nadciągającą coraz większą pustkę...
ogarnia mnie z każdym dniem coraz bardziej...
pożera mnie i moje myśli...
nie wiem co czuć...
nie wiem co chcieć...
nie wiem gdzie dalej biec...
zatapiam się w bezdenną głębię mojego oceanu...
czekam aż znajdzie się Ktoś...
Kto wyrwie mnie z tamtąd...
wypełni tą pustkę sobą...
o Panie wspieraj mnie w tych trudach...
umocnij we mnie wiarę i nadzieję...
daj proszę wkońcu cieszyć się tym darem...
którym jest największa z Twych trzech cnót...
"Stworzone" rok temu na wakacjach a więc widać mniej więcej ile czasu już "gnębi" mnie ten szkopuł...
|
| Wt sie 21, 2007 10:44 |
|
 |
|
cau_kownik
Dołączył(a): So sie 18, 2007 20:31 Posty: 637
|
pavel332 napisał(a): (...)dla mnie niektóre rzeczy są po prostu widocznym odzwierciedleniem zła albo głupoty dlatego nie potrafię ich tolerowac. podam 2 przykłady: pierwszym są oczywiście papierosy... Nie widzę najmniejszego sensu i choć odrobiny korzysci w truciu się tym świństwem, a o złych stronach już nie wspomnę. Dlatego jak widzę że dziewczyna pali to przepraszam, ale dla mnie jest po prostu głupia...
Szukasz osoby? Czy nosiciela okreslonych zachowan, ktore zechcesz laskawie tolerowac? pavel332 napisał(a): (...) samotność... targa moim ciałem, mą duszą... (...) "Stworzone" rok temu na wakacjach a więc widać mniej więcej ile czasu już "gnębi" mnie ten szkopuł...
Raptem rok, no straaasznie dlugo. Jak ty to przetrwales?
_________________ ---
teh podpiss
|
| Pn wrz 24, 2007 21:28 |
|
 |
|
pavel332
Dołączył(a): N sie 19, 2007 19:34 Posty: 41
|
Nie rozumię o co Ci chodzi z tym "nosicielem określonych zachowań"...
To chyba proste, że nie toleruję kilku rzeczy jak każdy i chcę aby osoba, z którą będę przebywał tego nie czyniła.
No cóż... ponad rok... czuję że połowa mojej cierpliwości sie skonczyła... mam nadzieje że do kolejnych wakacji ukoję ból mojej duszy... 
|
| Cz wrz 27, 2007 19:33 |
|
 |
|
ziarenko
Dołączył(a): So paź 20, 2007 18:59 Posty: 8
|
Paveł doskonale cię rozumie mam podobnie. Nie wiem czy to cię pocieszy ale ja mam 23 lata i jestem sam. Trochę smutno byłoby mi jak Bóg chciałby żebym był samotnikiem do końca swych dni ale nie tracę wiary w to że w końcu spotkam swoją drugą połówkę z którą przejdę przez życie.
|
| Pt lis 02, 2007 19:23 |
|
 |
|
pavel332
Dołączył(a): N sie 19, 2007 19:34 Posty: 41
|
No to pocieszyłeś mnie naprawde bo widze że Ty sie już kupe lat nacierpiałeś  mi w sumie ostatnio troszkę to przeszło, uspokoiło się. Udało mi się zadusic ten palący ogień potrzeby drugiej osoby muzyką  słucham sobie od 2 miesięcy metalu i to mnie jakoś uspokaja oraz odgania te męczące myśli. Stwierdzilem że przyjdzie to kiedys samo, nic nie będę poganiał. "Panie, nie moja lecz Twoja wola niech się stanie" 
|
| So gru 08, 2007 18:45 |
|
 |
|
olinka
Dołączył(a): Cz wrz 06, 2007 21:26 Posty: 520
|
pavel332 i ziarenko,
myślę, że lepiej po prostu żyć nie czekając. Pozostawać sobą między ludźmi.
Bo to naprawdę ważne jest, by nie unikać ludzi, także dziewczyn. Nie można ich jednak jednocześnie klasyfikować wg swoich kryteriów, odrzucając te niepasujące (dziewczyny, nie kryteria )
Kiedy spotykamy wiele osób zawsze pośród nich znajdzie się kilka, z którymi z czasem zawieramy przyjaźnie. Również takie na całe życie. 
_________________ Make a good thing better.
Mój Bóg i moje wszystko.
|
| So gru 08, 2007 21:16 |
|
 |
|
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
Radziłabym skorzystać z propozycji Moniki:
Monika75 napisał(a): Może spróbuj dołączyć do jakiegoś duszpasterstwa - tam na ogół bardzo brakuje chłopaków i każdego wita się z otwartymi rękami.
W grupach religijnych, na rekolekcjach, jest ogromna przewaga dziewcząt, ktore żyją wiarą i na wartościach chcą stworzyć rodzinę, ale niestety ta nierównowaga że są prawie same dziewczyny sprawia, że nie mogą zrealizować swego celu i znaleźć odpowiedniej osoby, bo brak tam chłopaków
|
| N gru 09, 2007 8:21 |
|
 |
|
Bartas
Dołączył(a): N wrz 24, 2006 18:13 Posty: 2267 Lokalizacja: Poznań
|
akacja napisał(a): W grupach religijnych, na rekolekcjach, jest ogromna przewaga dziewcząt, ktore żyją wiarą i na wartościach chcą stworzyć rodzinę, ale niestety ta nierównowaga że są prawie same dziewczyny sprawia, że nie mogą zrealizować swego celu i znaleźć odpowiedniej osoby, bo brak tam chłopaków
Ja już się przekonałem. W takich grupach są dziewczyny, które poza Kościołem świata nie widzą - nie chodzą na normalne, kulturalne oparte na wartościach moralnych i chrześcijańskich, imprezy, nie żartują, nie dowcipkują, są zazwyczaj bardzo poważne i nie ma z nimi tematów do rozmów. A to - moim skromnym zdaniem - też nie jest do końca w porządku. Ja z taką dziewczyną bym nie wyrobił  No, co jest, kurka wodna! Jesteśmy chrześcijanami, ale nie popadajmy w skrajności, na Litość Boską! Miejmy świadomości grzechu i zepsucia moralnego, ale ... przecież Pan Bóg nie powiedział: Nie będziesz się weselił z ludźmi. Młodość jest po to, aby się dobrze bawić, nie grzesząc. A to jest jak najbardziej możliwe 
_________________ [i]Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam[/i] :)
|
| N gru 09, 2007 20:59 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Bartas napisał(a): W takich grupach są dziewczyny, które poza Kościołem świata nie widzą - nie chodzą na normalne, kulturalne oparte na wartościach moralnych i chrześcijańskich, imprezy, nie żartują, nie dowcipkują, są zazwyczaj bardzo poważne i nie ma z nimi tematów do rozmów.
Ooooo.... ja co prawda jestem w wieku postakademickim, ale w moim kościele istniej ogromne duszpasterstwo akademickie. Widuję tych ludzi na co dzień, niektórych znam osobiście i zapewniam Cię że umieją się bawić, śmiać, chodzą na różne imprezy kulturalne i sportowe, jeżdżą na wycieczki (nie pielgrzymki po miejscach świętych!). Mam wrażenie, że nigdy nie miałeś bliżej do czynienia z żadną taką grupą, a swoje sądy opierasz na własnych wyobrażeniach.
|
| N gru 09, 2007 21:06 |
|
 |
|
hackfox
Dołączył(a): Pt lis 05, 2004 21:46 Posty: 2
|
Co do DA to protestuję! Sama uczęszczałam na spotkania duszpasterstwa i bynajmniej nie jestem osobą ślepo wpatrzoną w Kościół o ograniczonych zainteresowaniach. Uwielbiam góry i podróże, jeżdżę na rowerze, łyżwach, rolkach itp. słucham muzyki rockowej, uwielbiam kabarety i mam masę znajomych-osób niekoniecznie wierzących.
Rozumiem problem, który jest poruszany przez chłopaków. Aktualnie mam 32 lata. Od zawsze czułam się powołana do małżeństwa. Jednak droga do odnalezienie mojego Męża była bardzo długa i wyboista.
Mój pierwszy chłopak-ateista mnie zostawił. Czułam się wówczas bardzo zraniona-miałam 17 lat. Wtedy zrozumiałam, że muszę odnaleźć kogoś, kto będzie miał podobne ideały i spojrzenie na świat jak ja.
Następne lata wcale nie były lepsze. Ja podobałam się nie tym chłopakom którym miałam się podobać. Ci do których moje serce mocniej zabiło po prostu, albo się mną nie interesowali albo się mijaliśmy. Np. miałam wyjechać na Sylwestra w góry i spać w jaskiniach  z ekipą, w której był mój Wybraniec, ale w pociągu się dowiedziałam, że nagle zachorował na zapalenie płuc. I takich sytuacji było znacznie więcej. Dziś z perspektywy czasu wiem, że tak działał PAN.
Ja nie czekałam aż pojawi się książę na białym koniu, ale działam w DA, harcerstwie i innych świeckich organizacjach, gdzie przewijały się setki ludzi i wciąż było wielkie NIC. Skończyłam Politechnikę, na której jak wiadomo 99,9% to faceci i wciąż było NIC. Nieustannie modliłam się o dobrego Męża. Zaczęłam rozważać możliwość wstąpienia do zakonu. Nie byłam pewna czy ja sobie nie wmówiłam powołania do rodziny. Moi Rodzice byli załamani wizją mojego staropanieństwa  (o zakonie to w ogóle Im nie wspominałam). Sami próbowali mi znaleźć męża. Nie będę tego komentować... Nieustannie słyszałam, że w DA są same baby (wcale tak nie było) i że tam nigdy nie poznam mojego przyszłego męża. I co się stało? PAN udowodnił, że nie ma dla Niego rzeczy niemożliwych. Kiedy miałam 24 lata przyszedł do DA mój kochany Mąż. Reszty nie będę już opisywać, bo cała ta historia to niesamowity ciąg zdarzeń. "Chodziliśmy" ze sobą 4 lata i jesteśmy małżeństwem z czteroletnim stażem. Czyli 8 lat razem!
Dziś wiem, że warto było czekać. To nie był przypadek. To był wybrany dla mnie mężczyzna. Ktoś z kim jestem wciąż szczęśliwa i kogo ogromnie kocham. I wcale nie było tak, że w naszym związku była nieustanna sielanka. Przeszliśmy razem wiele prób: brak pracy, pieniędzy, poronienie, choroby z podejrzeniem raka włącznie itd. Dzięki PANU wyszliśmy cało z tego wszystkiego. Mamy dwuletniego Synka, który daje nam strasznie popalić, ale i tak planujemy drugiego maluszka.
Życzę Wam, aby Waszą drogę wkrótce rozjaśnił PAN. 
|
| Wt gru 25, 2007 1:11 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|