Autor |
Wiadomość |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
genowef napisał(a): 3. Wredny okres wstrzemięźliwości w czasie dni płodnych wynosi 7 dni - czyli KILKA. To zależy od wielu okoliczności: stosowana metoda, sposób wyznaczania końca fazy I, długość cykli, regularność cykli (np przy Doringu), czas pojawiania się i długość występowania śluzu estrogenozależnego, typ: mokry, suchy, mieszany..., typ wzrostu temperatury; ilość obserwowanych cykli - czyli doświadczenie, motywacja (liczba dzieci planowanych, posiadanych), wiek kobiety wreszcie.
Ale do 7 dni podejdź z rezerwą 
|
Wt gru 18, 2007 19:35 |
|
|
|
 |
wacek
Dołączył(a): Cz lut 08, 2007 21:41 Posty: 65
|
genowef napisał(a): 3. Wredny okres wstrzemięźliwości w czasie dni płodnych wynosi 7 dni - czyli KILKA.
W takim razie obstawiam ze pierwsze nieplanowane poczęcie dziecka bedziecie mieli w ciagu 3 miesiecy a najdalej roku
Gratuluje takiej otwartosci na zycie.
Widze ze nie chcecie praktykowac CNOTY wstrzemiezliwosci.
Swoją drogą genowef dlaczego nie chcesz stosować najskuteczniejszej metody tj. Rotzera ? Nie pociąga cię skutecznośc 0,2%?
Odpowiadając Asience to warunki aby okres wstrzemiezliwosci byl krótszy niż 10 dni muszą byc bardzo specyficzne.
Jeżeli mamy najprostszą sytuację tj. regularny 28 dniowy cykl z wyrażnym skokiem temperatury 14 dnia i szczytem sluzu to metody wyznaczania 1 fazy I Doearing i reguła 21 dni wskazują na 7 dzień jako koniec 1 fazy - o ile nie wystapil wczesniej sluz.
Nastepnie dni 14, 15, 16 to podwyzszona temperatura i wspolzyjemy dopiero 17 dnia.
Czyli 17 - 7 =10 dni.
To wszystko przy dobrym zgraniu sluzu i tempki i idealnych obajwach.
Zejsc ponizej 10 dni mozna jedynie w sytuacji metody ostatniego dnia suchego ale to i tak w sepcyficznych warunkach.
|
Śr gru 19, 2007 0:23 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
Podzielę się osobistym doświadczeniem (w odpowiedzi na te "7 dni"):
Metoda Rotzera, wersja ścisła (czyli tylko III faza)
ten cykl - 18 dni
poprzedni cykl - 19 dni
jeszcze wcześniej - 17 dni...
Moja faza lutealna to teraz najczęściej 12 dni, w porywach do 13... odejmujemy od tego 2 albo 3 dni (skok temp.) i zostaje czas na współżycie... pierwszy z tych dni, to jak wiadomo wieczór trzeciego, lub czwartego dnia wzrostu temp.)
Gdyby to było 7 dni, to bym nie trafiła na to forum i nie miałabym żadnych wątpliwosci... i pewnie pogoniłabym kota każdemu, kto by je miał 
|
Śr gru 19, 2007 8:29 |
|
|
|
 |
genowef
Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25 Posty: 325
|
To, co napisałem, to wynik konsultacji z praktykiem. Po świętach rozpoczynamy z narzeczoną praktyczny kurs NPR - być może coś więcej dodam do tego, co tutaj napisałem.
_________________ wiara to pewność bez dowodu
|
Śr gru 19, 2007 10:38 |
|
 |
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4103
|
Wacek, zapytałam o "klasyczny" - gdyż rzadko kiedy on występuje
I bardziej mi chodziło o to, że nie można uogólniać - kobiety to wielkie indywidualistki  , a że któraś nie ma cykli 28 dniowych - wcale nie oznacza, że ma nieregularne cykle 
_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
Śr gru 19, 2007 12:01 |
|
|
|
 |
Awa
Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 12:10 Posty: 1239
|
wacek napisał: Cytuj: dni wskazują na 7 dzień jako koniec 1 fazy - o ile nie wystapil wczesniej sluz.
kilka wyrazów a ile kryje sie w nich treści....
|
Śr gru 19, 2007 12:53 |
|
 |
wacek
Dołączył(a): Cz lut 08, 2007 21:41 Posty: 65
|
genowef napisał(a): To, co napisałem, to wynik konsultacji z praktykiem. Po świętach rozpoczynamy z narzeczoną praktyczny kurs NPR - być może coś więcej dodam do tego, co tutaj napisałem.
zdecydowanie polecam dobry kurs zanim zaczniecie stosować jakakolwiek metode
i nie musisz nic dodawac bo tu raczej towarzystwo wie o co w tym biega
natomiast mnie chodzilo tylko o upewnienie sie ze pisząc o NPR nie wiesz tak na prawdę o czym piszesz bo nie znasz tej metody i tyle
|
Śr gru 19, 2007 23:10 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
wacek napisał(a): genowef napisał(a): To, co napisałem, to wynik konsultacji z praktykiem. Po świętach rozpoczynamy z narzeczoną praktyczny kurs NPR - być może coś więcej dodam do tego, co tutaj napisałem. zdecydowanie polecam dobry kurs zanim zaczniecie stosować jakakolwiek metode i nie musisz nic dodawac bo tu raczej towarzystwo wie o co w tym biega natomiast mnie chodzilo tylko o upewnienie sie ze pisząc o NPR nie wiesz tak na prawdę o czym piszesz bo nie znasz tej metody i tyle Znać metodę - to jedno.
Stosować ją w konkretnym małżeństwie (czytaj: z żoną o konkretnych cyklach), w konkretnej sytuacji życiowej tego małżeństwa - to drugie.
|
Cz gru 20, 2007 9:15 |
|
 |
wacek
Dołączył(a): Cz lut 08, 2007 21:41 Posty: 65
|
mateola napisał(a): Stosować ją w konkretnym małżeństwie (czytaj: z żoną o konkretnych cyklach), w konkretnej sytuacji życiowej tego małżeństwa - to drugie.
racja, racja mateola,
czyli moge uzupelnic ze genowef ani nie zna metody ani jej nie stosuje
mysle ze to dobry fundament do tego aby udzielac sie w watkach na temat NPR
|
Cz gru 20, 2007 19:07 |
|
 |
genowef
Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25 Posty: 325
|
wacek napisał(a): czyli moge uzupelnic ze genowef ani nie zna metody ani jej nie stosuje mysle ze to dobry fundament do tego aby udzielac sie w watkach na temat NPR Ależ złośliwość... schowałem się z wrażenia za moniotr  Widzę Wacku, że moja działalność w tym temacie wyraźnie Tobie przeszkadza. Trudno, z mojej strony nie ma wzajemności. Pisałem na tym forum, że jeszcze ze mnie kawaler (choć "zarezerwowany"  ). Cytuj: Znać metodę - to jedno. Stosować ją w konkretnym małżeństwie (czytaj: z żoną o konkretnych cyklach), w konkretnej sytuacji życiowej tego małżeństwa - to drugie. W chrześcijaństwie pociąga mnie stałość zasad i wezwanie do radykalizmu. Liczę się z tym, że to boli, ale tak już jestem uformowany, że wolę zaufać Bogu, niż podszeptom racjonalistów. Nie przeraża mnie wizja małżeństwa, w którym pojawiają się nieplanowane dzieci. Po to zostaliśmy poróżnieni ze względu na płeć, aby się rozmnażać. Wymysłem naszych czasów są próby wzięcia życia w pełną kontrolę. Nie pociąga mnie nieskuteczność 0,2% metody Rotzera. Wierzę, że można zostać powołanym do posiadania np. 6 dzieci. NPR rozumiem jako metodę, w której małżonkowie idąc do łóżka mówią Bogu: "przeczekaliśmy dni płodne, ale jeśli chcesz obdarować nas potomkiem to nie pogniewamy się". Dla osoby nie będącej katolikiem może to brzmieć śmiesznie, nie dbam o to. Nie chcę postrzegać współżycia jako wymiany płynów i zmniejszanie ciśnienia. Przemawia do mnie oficjalne nauczanie Kościoła, wątpliwości moralnych dotyczących stosowania sztucznej antykoncepcji jest wiele, rozumiem je. Różne polemiki wewnątrz Kościoła nie są dla mnie argumentem. O niepokalane poczęcie Marii dominikanie z franciszkanami prowadzili przez lata gigantyczny spór, czasami prowadzony na pięści. Sfera płciowości jest delikatna, antykoncepcja na pewno nie jest rozwiązaniem problemów. Tak jak NPR sprawia wielu parom problemy, tak można wspomnieć o negatywnych skutkach pigułek, o zawodności prezerwatyw. Myślę, że problemy nie są natury technicznej, ale tkwią w mentalności, w podejściu do małżeństwa, w jakości narzeczeństwie, wagi ustaleń (o ile cokolwiek się ustalało).
_________________ wiara to pewność bez dowodu
|
Pt gru 21, 2007 18:22 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
Pomimo powierzchownej wiedzy na temat npr i zerowego doświadczenia w jego stosowaniu wolno Ci mieć, genowefie, swoje zdanie, swoje przemyślenia i przypuszczenia; i wątpię, by ktokolwiek próbował Ci zabronić prezentowania ich w dyskusji.
Mam jednak dwa pytania do tego, co napisałeś:
- czy rzeczywiście uważasz, że zasady KK co do współżycia są stałe;
- czy sądzisz, że ktoś tu postrzega współżycie jako wymianę płynów i zmniejszanie ciśnienia?
|
So gru 22, 2007 7:18 |
|
 |
wacek
Dołączył(a): Cz lut 08, 2007 21:41 Posty: 65
|
genowef napisał(a): Ależ złośliwość... schowałem się z wrażenia za moniotr  Widzę Wacku, że moja działalność w tym temacie wyraźnie Tobie przeszkadza. tu nie chodzi o zlosliwosc ale o jasnosc sytuacji po prostu bardzo podoba mi sie jak ktos wyraza kategoryczne sądy w temacie o ktorym ma male pojęcie i tyle ot taka ciekawostka genowef napisał(a): Nie przeraża mnie wizja małżeństwa, w którym pojawiają się nieplanowane dzieci. Po to zostaliśmy poróżnieni ze względu na płeć, aby się rozmnażać. Wymysłem naszych czasów są próby wzięcia życia w pełną kontrolę. Nie pociąga mnie nieskuteczność 0,2% metody Rotzera. Wierzę, że można zostać powołanym do posiadania np. 6 dzieci. Dlaczego piszesz o nieplanowanych dzieciach skoro NPR jest bardzo skuteczne ? Znowu groch z kapustą. Problemem nie jest skutecznosc metody a ograniczone wspolzycie a 6 dzieci mozna miec stosujac antykoncpecję. To ze ktos ma duzo dizeci nie znaczy ze stosuje NPR. Jest sporo par ktore stosuje NPR i ma mało dzieci. genowef napisał(a): Nie chcę postrzegać współżycia jako wymiany płynów i zmniejszanie ciśnienia. no wlsanie widzisz tylko skrajnosci albo NPR albo wymiana plynów ... widze ze masz bardzo uproszczną wizję świata genowef napisał(a): Przemawia do mnie oficjalne nauczanie Kościoła, wątpliwości moralnych dotyczących stosowania sztucznej antykoncepcji jest wiele, rozumiem je.
A osobiste doswiadczenie małżonków do ciebie nie przemawia ? Gremialne odrzucenie nauczania kosciola przez wiernych w tej sprawie tez do ciebie nie przemawia ? Mam wiec takie pytanie czy moze przeprosiny papieża za błedy Kosciola do ciebie przemawiają czy też nie ? Czy mimo to nie dopuszczasz takiej możliwosci aby kosciol sie w jakies sprawie mylil tak jak bylo to w przeszlosci? A moze zmienność nauczania kosciola w sprawie seksu do ciebie przemowi ? genowef napisał(a): Sfera płciowości jest delikatna, antykoncepcja na pewno nie jest rozwiązaniem problemów. a potrafisz jakos uargumentowac to stwierdzenie ? dlaczego antykoncpecja nie jest rozwazaniem ? genowef napisał(a): Tak jak NPR sprawia wielu parom problemy, tak można wspomnieć o negatywnych skutkach pigułek, o zawodności prezerwatyw.
a wielu parom nie sprawia problemu
wiec moze zamiast ludziom podawac konkretny przepis na to jak sie maja kochac i jaka metode wybierac pozwolmy im samym decydowac aby wybrali to co im pasuje ? Jedny wybiorą NPR inni prezerwatywę inni nic nie wybiorą a ktos stosunek przerywany albo kalendarzyk co komu pasuje.
co sadzisz o tym ?
Jakos Kosciol nie ma problemu z tym aby rodzice sami rozeznali ile dzieci mogą mieć ! Nie ma szczegolowego wzoru na to bo wszyscy uwarzaja ze bylby to absurd. Ale szczegolowego okreslania gdzie ma znalezc sie sperma po stosunku albo jakie pieszczoty i kiedy sa dozwolone nie uwaza sie za absurd. Ciekawe prawda?
|
So gru 22, 2007 10:41 |
|
 |
genowef
Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25 Posty: 325
|
Witam po świętach!
Cytuj: Dlaczego piszesz o nieplanowanych dzieciach skoro NPR jest bardzo skuteczne ? Znowu groch z kapustą. Problemem nie jest skutecznosc metody a ograniczone wspolzycie a 6 dzieci mozna miec stosujac antykoncpecję. To ze ktos ma duzo dizeci nie znaczy ze stosuje NPR. Jest sporo par ktore stosuje NPR i ma mało dzieci. Nie wiem czy zauważyłeś, ale ja nie piszę o skuteczności. Być może pośród rozważań o mojej niewiedzy gdzieś ci to umyka. Nie spotkałem małżonków stosujących antykoncepcję i mających 6 dzieci. To też ciekawy temat to badań: można zapytać małżonków mających więcej niż np. 4 dzieci i zapytać o metodę. Cytuj: dlaczego antykoncpecja nie jest rozwazaniem ? Odpowiem pytaniem: czy statystyki przytaczane w wielu miejscach dotyczące kondycji rodziny w państwach, gdzie stosowanie antykoncepcji jest powszechniejsze nie są argumentem? Coraz więcej konkubinatów, rozwodów, coraz niższa dzietność... Cytuj: a wielu parom nie sprawia problemu wiec moze zamiast ludziom podawac konkretny przepis na to jak sie maja kochac i jaka metode wybierac pozwolmy im samym decydowac aby wybrali to co im pasuje ? Jedny wybiorą NPR inni prezerwatywę inni nic nie wybiorą a ktos stosunek przerywany albo kalendarzyk co komu pasuje. co sadzisz o tym ? Skoro lubisz odwracać kota ogonem to zapytam: a jeśli komuś pomoże tylko kastracja, to też dopuszczamy? Istnieją logiczne argumenty świadczące o tym, że antykoncepcja jest złem, że NPR stanowi różnicę w stosunku do metod sztucznych. Jeśli Kościół jest przekonany, że antykoncepcja jest złem to w imię czego ma ją dopuszczać? Cytuj: Jakos Kosciol nie ma problemu z tym aby rodzice sami rozeznali ile dzieci mogą mieć ! Nie ma szczegolowego wzoru na to bo wszyscy uwarzaja ze bylby to absurd. Ale szczegolowego okreslania gdzie ma znalezc sie sperma po stosunku albo jakie pieszczoty i kiedy sa dozwolone nie uwaza sie za absurd. Ciekawe prawda? Małżeństwo zawarte bez intencji posiadania dzieci (zapewne z jakimiś wyjątkami) jest nieważne. Tak więc Kościół "ma problem" w tej kwestii. Liczba dzieci w małżeństwie to więcej niż zero. Co do "szczegółowych" zaleceń dotyczących pieszczot i nasienia. Zalecenia są proste: nasienie do pochwy, pieszczoty takie, aby nie były celem samym w sobie, ale były wstępem do współżycia. To żadne nadmierne komplikacje.
Pozdrawiam
_________________ wiara to pewność bez dowodu
|
Cz gru 27, 2007 11:24 |
|
 |
Mroczny Pasażer
Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54 Posty: 3956
|
Cytuj: Odpowiem pytaniem: czy statystyki przytaczane w wielu miejscach dotyczące kondycji rodziny w państwach, gdzie stosowanie antykoncepcji jest powszechniejsze nie są argumentem? Coraz więcej konkubinatów, rozwodów, coraz niższa dzietność...
A ja zadam pytanie - skąd wiesz, że to wina antykoncepcji?
Odpowiem Ci - nie wiesz tego, ba nawet badania tego nie wiedzą. Mogą jedynie przypuszczać, a od przypuszczenia do prawdy jest bardzo daleka droga. Na rozwody nie wpływa antykoncepcja tylko nieporozumienie między ludźmi. Niższa dzietność to subiektywny wybór par. A konkubinat to nic złego.
_________________ "Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln
|
Cz gru 27, 2007 12:36 |
|
 |
genowef
Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25 Posty: 325
|
Cytuj: Na rozwody nie wpływa antykoncepcja tylko nieporozumienie między ludźmi. Niższa dzietność to subiektywny wybór par. . Nieporozumienie między ludźmi też ma jakieś źródło. A co do dzietności - metody regulacji poczęć (wszelkie) mają duży wpływ. To pewna nowość w dziejach ludzkości - seks bez poczęć. Cytuj: A konkubinat to nic złego Załóż wątek jak chcesz podyskutować na ten temat.
_________________ wiara to pewność bez dowodu
|
Cz gru 27, 2007 14:09 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|