Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr wrz 10, 2025 18:21



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 114 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona
 Jedyne dziecko księdzem? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 21:19
Posty: 5389
Post 
Ja po raz drugi jednak poproszę aby skupić się na problemie Zencognito. Jak kolejną stronę Twoim jedynym argumentem będzie "powinność" dziecka wobec rodziców bo Twój system filozoficzny nie jest w stanie zapewnić Ci dopuszczenia nadprzyrodzonej ingerencji Boga to niestety usunę tę jałową dyskusję.
Pozdrawiam

_________________
Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę za łaskę i wierność Twoją...

Użytkownik rzadko obecny na forum.


Wt sty 08, 2008 13:00
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
goostaf napisał(a):
Gdyby opat_90 powiedział, że nie może opiekować się rodzicami bo jest zajęty zdobywaniem pieniędzy na maybacha, to potępiałbym jego postawę (bo maybach nie może być celem życia).


Chyba masz rację, nie da się uniknąć kwestii oceny słuszności danego celu. Ciekawe, jakie byłyby głosy w dyskusji, gdyby opat_90 powiedział, że rozpoznał w sobie powołanie do zostania mnichem buddyjskim gdzieś w Tybecie. Kto wie, czy strony nie zamieniłyby się argumentami ;)


Wt sty 08, 2008 14:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 27, 2007 15:17
Posty: 1233
Lokalizacja: Nowy Sącz
Post 
goostaf napisał(a):
Myślę że cały problem wynika z tego, że Zencognito nie zna pojęcia "powołanie", a chęć opata_90 zostania księdzem uważa za zachciankę.
Gdyby opat_90 powiedział, że nie może opiekować się rodzicami bo jest zajęty zdobywaniem pieniędzy na maybacha, to potępiałbym jego postawę (bo maybach nie może być celem życia). Gdy mówi, że nie może podjąć takiej opieki nad rodzicami, jaką chciałby ich otoczyć, bo musi żyć swoim (a nie ich) życiem, i musi realizować swój cel życia - w pełni go rozumiem.


Goostaf masz nawet więcej niż 100 % racji i w sumie ludzie (w tym księża) z którymi rozmawiałem na temat powołania mają podobne zdanie. Z drugiej strony Zencognito staje się (wybacz) nieco denerwujący z tym swoim nawijaniem w te i wewte o tym samym. Zencognito- nie wiem co Cię boli w tej dyskusji ale zrozum wreszcie, że ja nie jestem zapatrzony tylko w siebie i swoje życie i nie jestem bezmózgim Yeti żeby nie rozmyślać o konsekwencjach swojego działania nawet w odległej przyszłości.



Monika75 napisał(a):
Patrzę z perspektywy dziecka. Oczywiście, że rodzicom nalezy się szacunek i wdzięcznośc, ale jesli wierze w Boga i wierze Bogu i czuję że woła mnie zeby pójśc za Nim, to idę.


No właśnie: tylko jak połączyć wdzięczność rodzicom z powołaniem. Znam wielu księży ale żaden z nich jedynakiem nie jest i tylko dlatego wyszedłem z tym pytaniem do Was. Za wszelkie odpowiedzi i opinie dziękuję. Odpisuję rzadko tylko dla tego, że jestem jeszcze uczniem i z czasem mi się nie przelewa. Gdyby ktoś miał do mnie jakieś pytania niech pisze śmiało.

Ktoś napisał, że forum jest miejscem dyskusji. Owszem, ale w podejmowaniu decyzji można brać pod uwagę najróżniejsze opinie a w sumie (co już zostało napisane) decyzję i tak podejmę ja.

Nie sądziłem że temat przybierze aż takie gabaryty. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję!

_________________
"Nauka robi 95 kroków. Pozostałe 5 trzeba przejść na klęczkach."
Zenon Ziółkowski

http://blog.wiara.pl/nomines/ zapraszam :)


Wt sty 08, 2008 15:01
Zobacz profil
Post 
opat_90 napisał(a):
Monika75 napisał(a):
Patrzę z perspektywy dziecka. Oczywiście, że rodzicom nalezy się szacunek i wdzięcznośc, ale jesli wierze w Boga i wierze Bogu i czuję że woła mnie zeby pójśc za Nim, to idę.


No właśnie: tylko jak połączyć wdzięczność rodzicom z powołaniem.


Odpowiedź na to masz zawartą w dalszej części mojego posta:
Monika75 napisał(a):
Ufam że w swoich planach wzgledem mnie uwzdglednił tez moich rodziców.


Sam musisz sobie odpowiedzieć na pytanie czy ufasz Bogu. Jesli ufasz tak do końca, to będziesz wierzył, że Twoi rodzice nie zostana sami bez pomocy.
Jesli nie ufasz i obawiasz sie tego że mogą np. na starośc nie dawac sobie rady, a w poblizu nie będzie nikogo kto będzie im mógł poświęcić choć troszke czasu, to...... tu pojawia się pytanie o dobre rozeznanie powołania. Czy osoba która nie ufa Bogu może iśc za Jego głosem? Czy rzeczywiście Bóg Cie powołuje? Na te pytania nie znajdziesz odpowiedzi w necie. Musisz przemodlic to sam, ewentualnie skorzystać z pomocy jakiegoś kierownika duchowego i rekolekcji powołaniowych.


Wt sty 08, 2008 15:24

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
opat_90 napisał(a):
No właśnie: tylko jak połączyć wdzięczność rodzicom z powołaniem. Znam wielu księży ale żaden z nich jedynakiem nie jest i tylko dlatego wyszedłem z tym pytaniem do Was.
Jezus był jedynakiem.


Wt sty 08, 2008 15:33
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Sam musisz sobie odpowiedzieć na pytanie czy ufasz Bogu. Jesli ufasz tak do końca, to będziesz wierzył, że Twoi rodzice nie zostana sami bez pomocy.

Wszystkie osoby piszące o zaufaniu Bogu: czy nie bierzecie pod uwagę, że Bóg właśnie w ten sposób chciał zapewnić opiekę rodzicom opata? Dając im dziecko? To, że rodzice opata są jeszcze młodzi o niczym nie świadczy, bo życie pisze własny scenariusz i rzadko liczy się z naszymi planami.
Może ten czas, który teraz masz powinieneś poświęcić na przemyślenie, czy naprawdę tego Bóg od Ciebie chce, czy chcesz tego ty sam? Jesteś jeszcze bardzo młody i naprawdę według mnie jest to jeszcze za wcześnie na podejmowanie takich decyzji. To jest poważny krok, choć będziesz miał jeszcze wiele okazji, żeby zmienić swoje życie.
Jeżeli mogę, chciałabym się zapytać, czemu w ogóle chcesz zostać księdzem? Czy uważasz, że niesakralnym życiem nie możesz być tak samo blisko Boga, jak będąc księdzem? Czy naprawdę uważasz, że dla Boga sutanna ma jakieś znaczenie? Jest wiele dróg, które mogą dać Ci szczęście. Jest wiele dróg, które mogą dać szczęście Tobie i Twoim bliskim, jest wiele dróg, które mogą dać szczęście Tobie, Twoim bliskim i Bogu, w którego wierzysz :)


Wt sty 08, 2008 17:27
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 27, 2007 15:17
Posty: 1233
Lokalizacja: Nowy Sącz
Post 
Rita napisał(a):
Sam musisz sobie odpowiedzieć na pytanie czy ufasz Bogu. Jesli ufasz tak do końca, to będziesz wierzył, że Twoi rodzice nie zostana sami bez pomocy.


Tak, Bogu ufam całym sercem bo jeszcze nigdy nie zostawil mnie i moich rodziców samym sobie (jak choćby z moim narodzeniem które ponoć miało się skończyć pogrzebem moim lub Mamy)

Zapytać wolno każdemu. Otóż od maleńkiego jestem blisko związany z Kościołem, mam "po Bożemu" zbudowany świat i system wartości i jak mogę staram się realizować życie Boże na co dzień. A księdzem chcę zostań nie dla kaprysu (Zencognito do Ciebie) ani nie dla pieniędzy ani dla oderwania się od codziennych problemów (bo ponoć księżom lżej się żyje choć ja nie wiem w którym miejscu). Pociąga mnie życie w kapłaństwie, widzę siebie jako kapłana i jako ksiądz chciałbym kiedyś zakończyć życie. Przyznaję- jest wiele dróg do, jak to ujęłaś, "dania szczęścia mnie, moim rodzicom i Bogu w którego wierzę". Wychodzę jednak z założenia iż wobec każdego z nas- nawet wobec Ateistów Bóg ma konkretny plan działania i tak np od jednego wymaga że będzie dobrym księdzem a od drugiego że będzie dobrym ojcem/matką etc. Jednym słowem- dla mnie taka droga życia jest najbardziej odpowiednia i czuję że Bóg też ma to samo zdanie. Modlę się codziennie i codziennie moja modlitwa kończy się jedną i tą samą upartą myślą: "jeśli kto chce iść za mną niech się zaprze samego siebie (czyli de facto zostawi wszystko i pójdzie nawet jeśli komuś z otoczenia to nie odpowiada) niech weźmie krzyż swój (ja mój dźwigam z uporem maniaka i nie marudzę jeśli robi się cięższy) i niech mnie naśladuje". Droga Rito! Tobie, jako Ateistce może ciężko to zrozumieć ale gdy sumienie mówi "idź w prawo" to mało kto skręci w lewo. A tak już najogólniej odpowiadając na Twoje pytanie: dlaczego chcę zostać księdzem? ok, a dlaczego Ty chcesz pozostać Ateistką? Małżonkom ciężko pojąć dlaczego ktoś chce zostać księdzem/ siostrą zakonną gdyż oni mają inne powołanie. Zawsze jednak powołanie kapłańskie jest położone na nieco innej półce gdyż jest to powołanie do końca świata a nawet jeden dzień dłużej; bo jak Jezus powiedział, że "po śmierci ani się żenić nie będą ani za mąż wychodzić" to kapłan nadal pozostanie kapłanem.

Pozdrawiam

_________________
"Nauka robi 95 kroków. Pozostałe 5 trzeba przejść na klęczkach."
Zenon Ziółkowski

http://blog.wiara.pl/nomines/ zapraszam :)


Wt sty 08, 2008 19:16
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Tak, Bogu ufam całym sercem bo jeszcze nigdy nie zostawil mnie i moich rodziców samym sobie (jak choćby z moim narodzeniem które ponoć miało się skończyć pogrzebem moim lub Mamy)

Masz bardzo złe podejście. Nie możesz ufać Bogu, że coś się stanie lub coś się nie stanie, liczyć na to. Nie na tym polega zaufanie Bogu. Zaufanie Bogu to godzenie się na to co przynosi życie, na nauczeniu się podejmowania mądrych i dobrych decyzji, które by się Bogu podobały, które byłyby dobre, dla Ciebie i dla innych. Bóg nie jest świętym Mikołajem, który spełnia życzenia, jeżeli w niego wierzysz, to twoi rodzice są także darem, jednym z najcenniejszych jaki można w życiu otrzymać. A o dary należy dbać, kochać, troszczyć się, żyć też trochę dla innych :) Niech mnie ktoś poprawi jeżeli plotę głupoty.
Naprawdę powinieneś trochę dorosnąć, bo wydaje mi się, że twoje myślenie jest czysto życzeniowe. To co piszę, piszę trochę z doświadczenia własnego, przepraszam, że tak chaotycznie.

Nie wiem jak to jest w przypadku księdza, ale powiem Ci jedno: jeżeli nie zrobisz wszystkiego co w twojej mocy, by być przy rodzicach, gdy będą najbardziej cię potrzebować, będziesz zawsze tego żałował i zawsze Ci powiem, że zrobiłeś źle. I w cale nie mam tutaj na myśli decyzji o kapłaństwie. To tutaj akurat nie ma nic do rzeczy. Myślę, że jak człowiek chce, to będzie żył dla innych, niezależnie od tego kim jest, a jeżeli nie chce, to zawsze znajdzie wymówkę żeby tego uniknąć, żeby samemu się usprawiedliwić.

Porozmawiaj z rodzicami. Ja jako ateistka obiecałam że nie wystąpię z kościoła przez pewien czas, który przeznaczam na przemyślenie swojej decyzji. Może to jest jakieś rozwiązanie? Taki czas dla was na przemyślenie wszystkiego.


Wt sty 08, 2008 20:56
Post 
A no i ja nie chcę być ateistką, ja po prostu nią jestem. Niczego nie wybierałam. Nie wierzę w żadnego Boga i nie chcę wierzyć, tak samo jak ty nie wierzysz i nie chcesz wierzyć w innych Bogów. Ateizm to nie sposób na życie :)

Nie mówię, że podjąłeś złą decyzję, czy że nie jesteś pewien tego co mówisz. Oczywiście, że Cię nie rozumiem, bo Cię nie znam. Myślę, że mogłabym Cię zrozumieć gdybym Cię znała. Na decyzje które ludzie podejmują wpływa mnóstwo czynników. Żeby kogoś zrozumieć, trzeba poznać te czynniki, co tutaj jest nie możliwe. Jestem tylko troszeczkę starsza i pamiętam jak to było mieć 19 lat :) i myślę, że to trochę za mało, by wiedzieć, jaki w stosunku do Ciebie Bóg ma plan.


Wt sty 08, 2008 21:06
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 02, 2003 20:44
Posty: 3436
Post 
Chciałabym zacytować tutaj fragment z książki, którą obecnie czytam, a na który się właśnie przed sekundką natknęłam. Jest to książka Thomasa Keatinga (amerykańskiego trapisty, współbrata Tomasza Mertona, założyciela Ruchu Modlitwy Głębi - Centering Prayer Movement) "Zaproszenie do miłości." Książka napisana i wydana w roku 1992, a więc nie tak bardzo dawno, w Polsce ukazała się w 2005 roku.
Autor rozprawiając na temat pokus pisze coś takiego:

Cytuj:
Oddanych wyznawców Chrystusa nie sposób jest kusić zwyczajnymi urokami zła. Nie zamienią oni również swojej duchowej podróży na jakąś mierną propozycję. Jedynym sposobem, by ich podejść, jest propozycja osiągnięcia większego dobra.
Diabelski głos wystawił na próbę postanowienie Antoniego [chodzi to o św. Antoniego Wielkiego, Pustelnika z IV wieku i pokusę porzucenia życia ascetycznego na pustyni] w następujący sposób: "Antoni, coś ty zrobił? Zostawiłeś swoją siostrę na pastwę tej wspólnoty surowych, ponurych szkaradnych kobiet (...) Ona całymi dniami płacze. Musisz natychmiast stąd uciekać, by ją ratować."
Ten rodzaj pokusy to najgorsza z możliwych diabelskich sztuczek. Czasami ci, których kochamy, stawiają nas przed podobnym dylematem. W moim klasztorze był pewien nowicjusz, do którego regularnie pisywała matka tymi oto słowami: "Jeśli nie przjyjedziesz, zabiję się!" Wyobraźmy sobie, co znaczy otrzymać taką wiadomość w jakiś zimny, ciemny, deszczowy dzień. Mnich pozostał jednak z nami, a matka żyła dalej.
Miałem babkę, kóra świata poza mną nie widziała (...) Złożona śmiertelną chorobą babka leżała pod opieką pielęgniarek w mieszkaniu w Nowym Jorku, przykuta do łóżka przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Pewnego dnia otrzymałem od niej list, w którym pisała: "Najdroższy wnuczku, leżę w łóżku i straszliwie za tobą tęsknię. Ciągle mam nadzieję, że przyjedziesz do domu. Stale powtarzam pielęgniarce: "Jeśli mój wnuk nie przyjedzie, proszę mnie wyrzucić przez okno." Pierwszą moją reakcją była myśl: "Jak mogę usprawiedliwić tak wielkie cierpienie wyrządzone komuś, kto mnie tak bardzo kocha?" Ten rodzaj próby sonduje nasze powołanie do samych korzeni i przesiewa jego motywy.
(...)
Oto kilka współczesnych scenariuszy obrazujących ten rodzaj subtelnej pokusy. U jej podstaw leży zawsze ta sama myśl: porzuć swoje przywiązanie do duchowej drogi na rzecz większego dobra. Później odzywa się głos kusiciela:
Szanowna duszo, studiowałaś medycynę i szło ci całkiem dobrze. Wszystkim nam bardzo potrzeba lekarzy. Dlaczego nie miałabyś powrócić do tej kariery? Mogłabyś służyć ludziom z większym pożytkiem...
Drogi przyjacielu, twoja matka i twój ojciec znowu rzucają sią sobie do gardeł. Jesteś jedyną osobą, która mogłaby zaprowadzić w tym domu pokój. Wszystko może tam znowu być w porządku, jeśli tylko opuścisz klasztor...

Fragment jakby napisany dla tego właśnie wątku. :)

_________________
Oto wyryłem cię na obu dłoniach.
***
W swej wszechmocnej miłości BÓG ma zawsze przygotowane dla Ciebie wsparcie i pomoc na tyle, na ile tego potrzebujesz.


Śr sty 09, 2008 6:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 01, 2006 8:49
Posty: 870
Post 
opat_90 napisał(a):
Zawsze jednak powołanie kapłańskie jest położone na nieco innej półce gdyż jest to powołanie do końca świata a nawet jeden dzień dłużej; bo jak Jezus powiedział, że "po śmierci ani się żenić nie będą ani za mąż wychodzić" to kapłan nadal pozostanie kapłanem.

Tu się mylisz: kapłaństwo trwa tylko do śmierci: zostało ustanowione dla ludu, aby uobecniać ofiarę Chrystusa. W niebie nie ma takiej potrzeby, wręcz byłby to absurd.
W niebie nie będzie kapłanów, albo inaczej: wszyscy będziemy w takim samym stopniu kapłanami.

_________________
Powiedziano ci, człowiecze, co jest dobre. I czegoż żąda Pan od ciebie, jeśli nie pełnienia sprawiedliwości, umiłowania życzliwości i pokornego obcowania z Bogiem twoim
Micheasz 6:8


Śr sty 09, 2008 7:54
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Rita napisał(a):
Wszystkie osoby piszące o zaufaniu Bogu: czy nie bierzecie pod uwagę, że Bóg właśnie w ten sposób chciał zapewnić opiekę rodzicom opata? Dając im dziecko?


Nie do mnie pytanie, ale ponieważ nikt inny nie odpowiedział, to pozwolę sobie zacytować wcześniejsze słowa Moniki75

Moniki75 napisał(a):
(...)tu pojawia się pytanie o dobre rozeznanie powołania


Inne wypowiedzi też rozumiem w tym duchu, czyli nie należy podejmować szybkich decyzji, ale dobrze rozeznać powołanie. Powołanie, czyli to, czego Bóg ode mnie (podmiotu lirycznego, w tym przypadku opata_90 ;) ) oczekuje.

Ja akurat nie wiem, jak się rozeznaje powołanie, ale zakładam, że Ci którzy tak radzą, to wiedzą.


Śr sty 09, 2008 9:48
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 27, 2007 15:17
Posty: 1233
Lokalizacja: Nowy Sącz
Post 
SweetChild napisał(a):
[Inne wypowiedzi też rozumiem w tym duchu, czyli nie należy podejmować szybkich decyzji, ale dobrze rozeznać powołanie. Powołanie, czyli to, czego Bóg ode mnie (podmiotu lirycznego, w tym przypadku opata_90 ;) ) oczekuje.

Ja akurat nie wiem, jak się rozeznaje powołanie, ale zakładam, że Ci którzy tak radzą, to wiedzą.


robię co mogę aby powołanie rozeznać jak najlepiej i od dłuższego czasu moje sumienie i serce skłania się ku kapłaństwu. Z drugiej strony jednak jest rozum i tzw "patriotyzm lokalny" odnoszący się zarówno do rodziców jak i całego dotychczasowego otoczenia które chce mnie tu siłą zatrzymać. Nie chcę aby decyzja o kapłaństwie była pochopna dlatego też (jeśli zauważyliście) zaczynam przemyślenia nad powołaniem na wszystkich płaszczyznach ponad rok przed maturą. Zawsze jednak decyzja będzie moja i tylko moja bez względu na to czego chcą inni bo to ja za swoje życie odpowiadam i kiedyś odpowiem. Zawsze słucham ludzkich opinii ale nigdy nie daję sobą sterować a zwłaszcza w tak ważnych decyzjach. Co do cytatu z książki (Pędziwiatra o ile się nie mylę a jeśli się mylę to przepraszam) to idealnie odnosi się do zaistniałej sytuacji. Ponadto decyzja taka jest/ byłaby bardzo trudna i nie chcę jest podejmować ot tak. Myślę że powołanie, dobre chęci i zaparcie się wszystkiego bez wyniosłych czułości jest normalne dla osób podejmujących decyzję o kapłaństwie. Nie chodzi mi o egoizm -zwłaszcza z tymi czułościami- ale o zwykłe zrozumienie że drugiego życia mieć nikt nie będzie i nie będzie drugiej szansy na pójście w konkretnym kierunku (w tym wypadku rodzina i cudze życie które wiecznie trwać nie będzie albo kapłaństwo). Bardziej łopatologicznie nie da się już moich racji wyjaśnić.

Pozdrawiam

_________________
"Nauka robi 95 kroków. Pozostałe 5 trzeba przejść na klęczkach."
Zenon Ziółkowski

http://blog.wiara.pl/nomines/ zapraszam :)


Śr sty 09, 2008 17:11
Zobacz profil
Post 
Wiesz co myślę, co by Ci mogło pomóc? Wolontariat w hospicjum np. przez rok. Zobaczyłbyś jak wygląda pomaganie ludziom, zobaczyłbyś czy Cię na to stać i czy po prostu potrafisz się tego nauczyć. Miałbyś też okazję porozmawiać z osobami duchownymi. Jeżeli naprawdę Ci zależy na życiu poświęconym innym, to zacznij coś robić, zamiast tylko myśleć. Uważam, że to w pewien sposób potwierdzi twoje powołanie przed rodziną i przed Tobą samym.


Śr sty 09, 2008 18:01
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 27, 2007 15:17
Posty: 1233
Lokalizacja: Nowy Sącz
Post 
Rita napisał(a):
Zobaczyłbyś jak wygląda pomaganie ludziom, zobaczyłbyś czy Cię na to stać i czy po prostu potrafisz się tego nauczyć. Miałbyś też okazję porozmawiać z osobami duchownymi. Jeżeli naprawdę Ci zależy na życiu poświęconym innym, to zacznij coś robić, zamiast tylko myśleć.

Wybaczcie że dawno tu nie zaglądałem. Droga Rito: tak się składa że nie skupiam się wyłącznie na myśleniu a głównie na działaniu. Owszem- mam miękkie serce i nie mogę długo patrzeć na ludzkie cierpienie ale tylko dlatego, że po prostu opadają mi ręce że chciałoby się ale nie da się nic wiele pomóc. Co do wolontariatu: nie bałbym się ani trochę i uwierz mi, że wiem jak wygląda życie. Nieraz myślałem o przystąpieniu do wolontariatu ale na przeszkodzie stoi mi tylko 24-godzinna doba gdyż po prostu brakuje mi nieraz czasu dla siebie samego a co dopiero dla innych. A tak na marginesie: wiem, że najbardziej wymagającym nauczycielem jest życie ale wielu rzeczy nie da się nauczyć: albo się ma do czegoś powołanie i tak zwaną rękę albo się jest laikiem a i sama posługa kuleje. Ja z dnia na dzień staję się coraz bardziej utwierdzony w moim powołaniu i trochę denerwuje ale bardziej boli mnie planowanie mojej przyszłości przez rodziców. Wiem, że za wiele im zawdzięczam aby się ich opiniami nie przejmować ale z drugiej strony mam tylko jedno życie i to ja mam sobie to życie "pościelić" bo od tego zależy jak się "wyśpię" (mówiąc symbolicznie).
Serdecznie pozdrawiam

_________________
"Nauka robi 95 kroków. Pozostałe 5 trzeba przejść na klęczkach."
Zenon Ziółkowski

http://blog.wiara.pl/nomines/ zapraszam :)


So sty 19, 2008 20:24
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 114 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL