Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So sie 09, 2025 12:00



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 141 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następna strona
 CIERPLIWOŚĆ do dziecka 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Napisałam dwa dni temu odpowiedź, ale gdzieś przepadła...

Tak, widzę różnicę jakościową.
Bicie ma świadomy cel: sprawienie dziecku bólu, upokorzenie go. Ten ból ma być środkiem do celu, jakim jest wychowanie (zakładam dobrą wolę rodzica, brak patologii itd). Ból (albo strach przed nim) ma być tym czynnikiem, który nastęnym razem hamuje dziecko przed danym działaniem.
Zatrzymanie, ograniczenie aktywności nie ma na celu skrzywdzenia dziecka. Wyznacza granice, w jakich dziecko może się bezpiecznie poruszać.


Cz sty 17, 2008 6:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
mateola napisał(a):
Tak, widzę różnicę jakościową.
Bicie ma świadomy cel: sprawienie dziecku bólu, upokorzenie go. Ten ból ma być środkiem do celu, jakim jest wychowanie (zakładam dobrą wolę rodzica, brak patologii itd). Ból (albo strach przed nim) ma być tym czynnikiem, który nastęnym razem hamuje dziecko przed danym działaniem.
Zatrzymanie, ograniczenie aktywności nie ma na celu skrzywdzenia dziecka. Wyznacza granice, w jakich dziecko może się bezpiecznie poruszać.


Ja nie uważam, że celem klapsa jest sprawienie bólu czy upokorzenie dziecka, raczej widzę to jako stanowczą i wyrazistą formę dezaprobaty rodzica dla zachowania dziecka. Tu też widziałbym granicę między klapsem a biciem: jeśli celem jest sprawienie bólu czy upokorzenie dziecka, to taką karę nazwałbym biciem. I dlatego klapsa zaliczyłbym to tej samej grupy środków co zatrzymanie i ograniczenie aktywności.


Cz sty 17, 2008 10:40
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
mateola napisał(a):
Napisałam dwa dni temu odpowiedź, ale gdzieś przepadła...

Moje też: najpierw się zmultiplikowały a potem zniknęły.
I w ten sposób głupia awaria (trwała chyba dwa dni) potrafi ud.pić dobrze rozwijający się i ciekawy wątek. :cry:


Wt sty 22, 2008 7:51
Zobacz profil
Post 
odnosnie tematu
http://dziecko.onet.pl/5514,4,karac_z_glowa,artykuln.html


So lut 02, 2008 15:15

Dołączył(a): Pn kwi 30, 2007 18:52
Posty: 10
Post 
niewiem czy wszyscy wypowiadający się w tym temacie są rodzicami ale ja może skorzystam ze swego doświadczenia mam dziecko które ma 11 lat i nie mogę przypomniec takiej sytuacji o którą pytał założyciel tego tematu wydaje mi się że do dziecka trzeba mówić nie rozkazywać i nawet maluch zrozumie co chcemy mu przekazać. to że spotykamy w sklepach kościolach przeróżnych miejscach rozpłakane buntujące się dzieci to nasza wina rodziców czegoś nie umiemy przekazać naszym pociechom jestem przeciwna klapsom ale to bezstresowe wychowanie też musi być konsekwentne dziecko musi wiedzieć że to można a tego nie. może się rozpiszę ale taka sytuacja u mojej znajomej dwoje dzieci maluchów 3 i 2 latka zniszczone całe mieszkanie meble porozbierane na cześci i takie tam nie pomagają klapsy są na nie odporne brakuje przekazu ale to moje zdanie a i jeszcze jedno zawsze na pierwszym miejscu jest mąż żona a potem dzieci nie może być inaczej bo z tego biorą się następne problemy wystawiając naszą cierpliwość na kolejną próbę.


So lut 23, 2008 18:38
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt kwi 15, 2008 18:47
Posty: 15
Post 
SweetChild napisał(a):
mateola napisał(a):
Tak, widzę różnicę jakościową.
Bicie ma świadomy cel: sprawienie dziecku bólu, upokorzenie go. Ten ból ma być środkiem do celu, jakim jest wychowanie (zakładam dobrą wolę rodzica, brak patologii itd). Ból (albo strach przed nim) ma być tym czynnikiem, który nastęnym razem hamuje dziecko przed danym działaniem.
Zatrzymanie, ograniczenie aktywności nie ma na celu skrzywdzenia dziecka. Wyznacza granice, w jakich dziecko może się bezpiecznie poruszać.


Ja nie uważam, że celem klapsa jest sprawienie bólu czy upokorzenie dziecka, raczej widzę to jako stanowczą i wyrazistą formę dezaprobaty rodzica dla zachowania dziecka. Tu też widziałbym granicę między klapsem a biciem: jeśli celem jest sprawienie bólu czy upokorzenie dziecka, to taką karę nazwałbym biciem. I dlatego klapsa zaliczyłbym to tej samej grupy środków co zatrzymanie i ograniczenie aktywności.


Można uważac co sie chce co do dawania klapsa.
Mam dziecko 15 miesięczne.
Jestem pedagogiem i nigdy nie uderzyłam swojego dziecka.(cudzego zresztą też nie)
Klepanie nie wchodzi w grę.
Klaps jest zły i tyle. To temat rzeka.
Klaps upokarza.
Nie klepiemy równych nam- dorosłych, gdy chcemy okazać im dezaprobatę, prawda?
A dziecko to człowiek jak każdy inny- tyle,że mniejszy i młodszy.
Uczy się od nas.
Klaps pokazuje,że w sytuacji bezradności można uderzyć. I często zauważyć maluchy, które gdy sobie nie radzą ze złością czy bezradnością-kogoś pukną, klepną.
Granice trzeba trzymać, konsekwentnie, ale klaps nie jest dobrą na to metoda. (isteniją metody lepsze i skuteczniejsze). Bicie, klaps- metody wzbudzające strach, zwykle prowadzą do tego,że dziecko NADAL robi rzeczy zakazane, ale się z tym ukrywa;nie daja się złapać. Chyba nie o to chodzi w wychowaniu?
Polecam książkę
"Jak mówić,żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać,żeby do nas mówiły"
Do swojego syna mówię, tłumaczę, kiedy zrobi coś nie tak- pokazuję mu,że robi nie tak (a jak zwracam mu uwagę to niższym głosem),dzięuję mu za dobre zachoanie, chwalę, staram się nie ignorować jego potrze, z drugiej strony gdy usiłuje coś wymusić- ja się nie daję. Kiedy wiotczeje, bo np. chce okazać swój bunt,że wróciliśmy do domu zamist spędzić kolejne godziny na dworze (to jest ostatni problem) kładę go bezpiecznie na podłodze i idę dalej. Po chwili młody jest już na nogach, kilka razy kwęknie i wracamy do normalnosci :-D


Wt kwi 15, 2008 21:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25
Posty: 731
Post 
hmmm...
Nie mam jeszcze dziecka, i nie wiem jaki będzie mój stosunek do własnego dziecka, aczkolwiek, zdarzyło mi się kiedyś skarcić dziecko siostry w bardzo specyficzny sposób.
Nie pamiętam już dokładnie ile Adaś miał wtedy lat, ale coś około 3, lub niewiele ponad 3. Adaś jest ogólnie rozkosznym dzieciakiem, bardzo uwielbianym przez swoich rodziców (siostra miała problemy z zajściem w ciąże, poroniła 2 razy, sami rozumiecie, teraz dziecko to oczko w głowie). Młody jednak nauczył się bardzo manipulować społeczeństwem i kompletnie nie przyjmować do wiadomości słowa "nie". Co prawda nie jest on z gruntu złym dzieckiem, a wręcz jest dzieckiem bardzo dobrym, ale mimo to odmówić czasem trzeba, choćby tylko dla zasady, by uświadomić dziecku, że nie wszystko może dostać (nawet jeśli jego prośby raczej nie przerastają możliwości do spełnienia).
Scenka właściwa miała miejsce podczas zakupów. Opiekowałam się Adasiem przez cały dzień (mniejsza o okoliczności) i jednym z elementów dnia były zakupy w hipermarkecie. Młodemu bardzo się podobało, problem jednak polegał na tym, że co chwilę chciał coś dla siebie. Zabawki, słodycze... czasem się zgadzałam, czasem nie - ale jakieś tam upominki dostał. Tłumaczyłam, że nie można tak wychciewać (względy wychowawcze, nie finansowe) i odmawiałam... młody wpadł w taką histerię że zrobiło mi się strasznie wstyd. Ludzie patrzą, dzieciak się drze, ja z wózkiem, zakupami, a smarkacz leży na podłodze. Próbuję go podnosić, a on kopie, krzyczy, piszczy. Chce wziąć na ręce - oberwałam - "bo on chce cośtam". Trwało to tylko chwilę, ale wystarczyło żebym dostała konstruktywnej furii.
Złapałam Adama za szelki (z tyłu) i w ten sposób niosłam, chociaż wierzgał, krzyczał i robił sceny. Drugą ręką pchnęłam koszyk w stronę kasy. Jakimś cudem zdołałam zapłacić, wsadzić zakupy do koszyka i dalej tą samą metodą (koszyk w jednej ręce, młody w drugiej) pognać do samochodu. Wsadziłam młodego do środka, zamknęłam informując że to za złe zachowanie i mówiąc mu w skrócie za co konkretnie i że ma przemyśleć sprawę. Ze spokojem zabrałam się za wypakowywanie zakupów do bagażnika
Miny ludzi wokoło - bezcenne. Pytali nawet czy to na pewno moje dziecko (czy aby nie porwane). A ja stałam spokojnie, patrząc jak młody zdziera sobie struny głosowe i wyładowuje energię. Do domu pojechaliśmy niecałe 2 godziny od tamtej chwili. Sposób okazał się skuteczny. Z późniejszych relacji siostry wynikało, że młody wręcz dostał później trochę oporów przed proszeniem o coś dla siebie podczas zakupów, przyjmował tylko to co mu rodzice sami dali.

Mimo wszystko jednak, ja miałam o tyle korzystną sytuację, że zwyczajnie: miałam czas. A zazwyczaj właśnie ten czas a właściwie jego brak jest czynnikiem niekorzystnym, nie pozwalającym zastosować racjonalnych metod wychowawczych. Tym niemniej uważam, że przy zachowaniu pewnych norm, klaps jeszcze nikomu nie zaszkodził. Amen.

_________________
Prof. dr hab. Joanna Senyszyn:
"Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica."
http://powiedz-nie.c0.pl/


Śr kwi 16, 2008 14:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 06, 2007 21:26
Posty: 520
Post 
Czeresniowa, moje doświadczenie mówi, że:
po pierwsze, dzieci uodparniają się po pewnym czasie na nasze metody wychowawcze i wynajdują dalsze sposoby dreczenia rodziców :shock: ;
po drugie, nasze pokłady cierpliwosci i czasu nie są jednak niewyczerpywalne i trudno się odnawiają :?
po trzecie, z "cudzymi" dziecmi wszystko lepiej wychodzi, bo odpowiedzialność mniejsza ;)
Jedyna nadzieją jest to, że dzieciaki w końcu dorosną i się wyprowadzą przywożąc jednak co pewien czas nasze wnuki na przechowanie :-D
Nie ma sytuacji bez wyjścia :-D

_________________
Make a good thing better.
Mój Bóg i moje wszystko.


Śr kwi 16, 2008 14:50
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt kwi 15, 2008 18:47
Posty: 15
Post 
czereśniowa a skąd wiesz,że nikomu klaps jeszcze nie zaszkodził?
bo widzę, dzieci własnych u Ciebie brak, (cudzych odrobina),, więc skąd ta wiedza o wszystkich?

bo ja znam takich, którym zaszkodził i to bardzo. :?


Śr kwi 16, 2008 16:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25
Posty: 731
Post 
olinka,
Rozbawiłaś mnie Twoim postem, acz dużo racji w nim :)

doubt,
Bo ja jestem wszechwiedząca :)
A tak poważnie - takie jest moje zdanie i już, klaps nie zaszkodzi jeśli:
- jest środkiem ostatecznym (kar innych mamy pod dostatkiem)
- jest stosowany do dzieci małych raczej (w wieku w którym jeszcze mało co da się rozmową osiągnąć)
- jest środkiem który ma cechy wychowawcze, a nie cel czystego odwetu
- jest środkiem dostosowanym pod względem siły i metody do tego żeby nie zrobić krzywdy
I jeśli pod pojęciem klaps rozumiemy właśnie karę wymierzoną przez rodzica, w sytuacji sporadycznej - nie uważam, by komuś to szkodziło.
Jeśli ktoś pod pojęciem klaps rozumie regularne bicie, czy mocne bicie, czy bicie na zapas, czy bicie jako jedyną metodę wychowawczą, czy jakąkolwiek patologię, to zgadzam się - może szkodzić i zazwyczaj szkodzi.

Ale jak słucham, że jest dziecko - kilkulatek, wobec którego stosowano już 1000 sposobów, a on nadal: kopie psa, bije babcię, pluje na rozdziców, szarpie koleżanki za włosy, rzuca jedzeniem po ścianach i serwuje sceny histerii w sklepach, a rodzice słusznego klapsa nie zastosują, "bo dzieci się nie bije", "bo wychowanie powinno być bezstresowe", to mi się scyzoryk w kieszeni otwiera. Wszystko zależy od konkretnego przypadku. Po prostu nie jestem zwolenniczką całkowitego wykluczania możliwości użycia klapsa, niezależnie od okoliczności.

Jedzie sobie punk tramwajem - wielki irokez, 10 kolczyków na twarzy, niechlujnie żuta guma...
Do tramwaju wchodzi młoda mama z dzieckiem. Mama siada, bierze dziecko na kolana i jedzie. Nagle dziecko jej sie wyrwało i zaczęło kopać i pluć starszą panią siedzącą obok. Starsza pani zaczęła krzyczeć do matki, żeby uspokoiła dziecko i najlepiej wlała mu w d***. Matka na to, że ona dziecka nie bije bo jej pociecha jest wychowywana bezstresowo. Wtedy podszedł do niej wczesniej wspomniany punk, wyjął gume do żucia z ust, przykleił jej do czoła i przyklepał. Matka w krzyk:
- Jak cie bandziorze matka wychowała!!??!!
- Bezstresowo prosze pani...

_________________
Prof. dr hab. Joanna Senyszyn:
"Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica."
http://powiedz-nie.c0.pl/


Śr kwi 16, 2008 16:36
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt kwi 15, 2008 18:47
Posty: 15
Post 
czeresniowa napisał(a):
olinka,
Rozbawiłaś mnie Twoim postem, acz dużo racji w nim :)

doubt,
Bo ja jestem wszechwiedząca :)
A tak poważnie - takie jest moje zdanie i już, klaps nie zaszkodzi jeśli:
- jest środkiem ostatecznym (kar innych mamy pod dostatkiem)
- jest stosowany do dzieci małych raczej (w wieku w którym jeszcze mało co da się rozmową osiągnąć)
- jest środkiem który ma cechy wychowawcze, a nie cel czystego odwetu
- jest środkiem dostosowanym pod względem siły i metody do tego żeby nie zrobić krzywdy
I jeśli pod pojęciem klaps rozumiemy właśnie karę wymierzoną przez rodzica, w sytuacji sporadycznej - nie uważam, by komuś to szkodziło.
Jeśli ktoś pod pojęciem klaps rozumie regularne bicie, czy mocne bicie, czy bicie na zapas, czy bicie jako jedyną metodę wychowawczą, czy jakąkolwiek patologię, to zgadzam się - może szkodzić i zazwyczaj szkodzi.

Ale jak słucham, że jest dziecko - kilkulatek, wobec którego stosowano już 1000 sposobów, a on nadal: kopie psa, bije babcię, pluje na rozdziców, szarpie koleżanki za włosy, rzuca jedzeniem po ścianach i serwuje sceny histerii w sklepach, a rodzice słusznego klapsa nie zastosują, "bo dzieci się nie bije", "bo wychowanie powinno być bezstresowe", to mi się scyzoryk w kieszeni otwiera. Wszystko zależy od konkretnego przypadku. Po prostu nie jestem zwolenniczką całkowitego wykluczania możliwości użycia klapsa, niezależnie od okoliczności.


Jedzie sobie punk tramwajem - wielki irokez, 10 kolczyków na twarzy, niechlujnie żuta guma...
Do tramwaju wchodzi młoda mama z dzieckiem. Mama siada, bierze dziecko na kolana i jedzie. Nagle dziecko jej sie wyrwało i zaczęło kopać i pluć starszą panią siedzącą obok. Starsza pani zaczęła krzyczeć do matki, żeby uspokoiła dziecko i najlepiej wlała mu w d***. Matka na to, że ona dziecka nie bije bo jej pociecha jest wychowywana bezstresowo. Wtedy podszedł do niej wczesniej wspomniany punk, wyjął gume do żucia z ust, przykleił jej do czoła i przyklepał. Matka w krzyk:
- Jak cie bandziorze matka wychowała!!??!!
- Bezstresowo prosze pani...




czereśnowa myslisz pojęcia.
Nie dawanie dziecku klapsa- nie ma nic wspólnego z wychowaniem bezstresowym.
Moje dziecko klapsa nigdy nie dostało, a jego życie jest pełne stresów.
Gdy mówię : nie wolno, gdy musi poczekać na coś, na co czekać nie chce, gdy dzieje się coś nie p[o jego myśli.
Dziecko, które kopie, bije itp. itd. znam taki jeden przypadek. Dziecko trudne do okiełznania (rodzice stosują klapsy, kary, gadanie tłumaczenie i NIC).
Gdyby superniania była w pobliżu pewnie by ją poprosili o pomoc.
Superniani nie było, byłam (mówiąc nieskromnie) ja.
Po kilku tygodniach dziecko zaczeło funkcjonować w miarę normalnie- nadal mają problemy, kryzysy, ale wychodzą na prostą.
Bo to jak dziecko się zachowuje, to zasługa rodziców w 99% (reszta to inne czynniki+uszkodzenia, choroby itp. itd.)
Klepiesz dziecko, a ono będzie klepać innych. Czasami klepanie może zamienić się w bicie (większość bitych bije, chociaż pamiętam upokarzanie itd.)
Bo co dobrego przynosi klaps, czego nie możesz osiągnąć innymi metodami?
Klaps jest metodą na skróty.
Pokazaniem,że można uderzyć słabszego.
Itd.Piszesz,że jest dopuszczalny w stosunku do dzieci małych :o
sądzisz, że małe dziecko mało rozumie. NIm zaczniesz klepac racze sie dokształ w kwstii rozwoju dziecka (bo jakbyś nie wiedziała ono ma emocje od dnia narodzin, rozumie,uczy się swiata od ciebie).
W ogóle nie rozumiem po co bić małe dziecko. :o
bochce gryźć kable ?
bo czołga się do maminej torebki i wyciąga jej zawartość?
czy dlatego,że poraz setny wyciągną wszystkie nawilżane chusteczki do pupy z opakowania?

Pewnie,że chce :D bo ma ku temu cel: poznaje.
A naszą rolą(rodziców, opiekunów) jest pokazać mu żeby poznawało bezpiecznie.
Mój syn ma 15 miesięcy i rozumie więcej niż mogłoby się wydawać.
Rozumie to co do niego mówię, proszę by mi coś podał, nie bawił się kablami itd.


Śr kwi 16, 2008 17:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25
Posty: 731
Post 
doubt,
gratuluję Ci zatem sukcesów wychowawczych :)

_________________
Prof. dr hab. Joanna Senyszyn:
"Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica."
http://powiedz-nie.c0.pl/


Śr kwi 16, 2008 17:46
Zobacz profil
Post 
Przyznaje, ze jestem przeciwna biciu (klapsom) dzieci, ale kiedy czytam niektore wypowiedzi to mysle, ze troche za latwo ocenia sie, ze problemy z dziecmi to "wina" rodzicow. Mam dwoje dzieci. Corka jest, ze sie tak wyraze "w normie", kiedy jej sie cos nie podobalo to protestowala mniej czy bardziej silnie i typowe metody postepowania z dziecmi u niej funkcjonowaly. Syn natomiast zaczal dostawac napadow furii w wieku 7 miesiecy i miewal je regularnie kilka razy na dzien. Dopiero w wieku szkolnym zaczal miewac je raz na dzien, a teraz zdarza mu sie potezna furia raz na miesiac. Pod pojeciem furii rozumiem wrzask, rzucanie przedmiotami (to udalo sie nam czesciowo opanowac), niszczenie zabawek, sprzetow, ubran - teraz juz wie, ze nic co zniszczyl nie bedzie zastapione, ale w wieku 4 lat bylo mu to obojetne, a trudno puszczac dziecko do przedszkola w pocietych (badz poszarpanych) spodniach - szczegolnie w zimie. Przyznaje, ze czasem jestem bezradna. Najlepsza metoda bylo zostawic dziecko jego wlasnej furii i kiedys (np. po godzinie) mu przechodzilo. Ale jak reagowac, kiedy z premedytacja rozwala lozko itp? Zwiazac? Tez przemoc. Do piwnicy zamknac? Jeszcze gorzej.
I tez mi sie wydawalo, ze wszystko mozna cierpliwoscia. Moi krewni tez problemow nie rozumieli, dopoki ich druga corka nie okazala sie podobnym "charakterkiem". Tak ze wypowiadac sie moga naprawde ci, ktorzy mieli takie dziecko na co dzien. Moje w przedszkolu (obcym miejscu) tez bylo "lagodnym barankiem", a stres odreagowywal w domu.


Śr kwi 16, 2008 18:47

Dołączył(a): Wt kwi 15, 2008 18:47
Posty: 15
Post 
Kamala jeśli Twój syn ma atai furii od 7 miesiąca życia to szczerze współczuję.
Przyczyny mogą być różne.
Osobiście skontaktowałabym się z psychologiem.
To nie jest normalne zachowanie u dziecka. I jest jakaś jego przyczyna.


Śr kwi 16, 2008 18:53
Zobacz profil
Post 
Oczywiscie ze wszystko ma swoja przyczyne i psycholog pewnie mi samej by sie przydal, bo chyba nie 7-miesiecznemu dziecku?
Kilka z tych przyczyn udalo mi sie rozszyfrowac (co nie znaczy usunac) i jak juz pisalam, teraz w wieku 8 lat ma takie "ataki" raz na miesiac. Dla nas to juz prawie raj, wiec teraz nie widze potrzeby porady. Ale zbliza sie czas dojrzewania i albo bedzie lepiej, albo gorzej. Wtedy pewnie psycholog mnie nie ominie...

A w ogole chodzilo o to, ze sa dzieci, ktore z roznych powodow bardziej daja sie poniesc emocjom. I rozne porady nie zawsze skutkuja, bo dziecko w wieku 2-3 lat nie przekonuja argumenty i triki psychologiczne, kiedy jego swiat nie jest taki, jak ono by chcialo. Po prostu trzeba to przeczekac, probujac ograniczyc straty moralne i materialne.


Cz kwi 17, 2008 16:15
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 141 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL