Rojza Genendel napisał(a):
Owszem, lekarstwa są dla ludzi chorych, nie dla zdrowych. Jeśli ktoś potrzebuje pomocy, niech z niej korzysta.
Tak się składa, że jestem animatorem ośrodka Spotkań Małżeńskich w Gdyni. Na nasze rekolekcje przyjeżdżają bardzo różne małżeństwa - od małżeństw w głębokim kryzysie (które np. traktują ten weekend jako ostatnią deskę ratunku przed rozwodem), do par, które żyją bardzo dobrze i chcą jeszcze bardziej pogłębić swoją relację. Program rekolekcji jest tak zbudowany, że na każdym etapie związku ten weekend coś daje. Oczywiście jeżeli się chce...
Myślę, że każde małżeństwo ze stażem dłuższym niż kilka miesięcy przeżyło jakiś problem, jakieś zranienie. Każde małżeństwo ma sobie coś do przebaczenia, albo coś do poprawy. Nie jest tak, że są małżeństwa "zdrowe" i "chore" - w tym znaczeniu, że te pierwsze nie muszą nic robić, żeby było dobrze. Tak samo jak nie ma ludzi wierzących, którzy nie muszą nic robić, żeby wierzyć lepiej.
Myślę, że te rekolekcje są szansą na poprawę, niezależnie od tego, co się w związku się aktualnie dzieje.
Przy okazji zapraszam na nową stronę naszego ośrodka:
http://www.spotkaniagdynia.pl.