Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So lis 15, 2025 10:13



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 19 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Powrót do Boga - pomożecie? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lis 10, 2004 12:53
Posty: 18
Post Powrót do Boga - pomożecie?
Na początku witam wszystkich, ponieważ jestem tu nowa.

Wracając do tematu;
dwa razy znalazłam Boga, właściewie za pierwszym razem, to On mnie znalazł. Za drugim było juz trudniej, musiałam się postarać także ja. Niestety zbłądziłam (zaniedbałam) kolejny raz i już nie wiem jak wrócić... Bardzo za Nim tęsknię.
Dodam, że chce naprawde Go znaleźć, a nie tylko pójść do spowiedzi, powiedzieć formułke i pójść sobie.

Pozdrawiam


Śr lis 10, 2004 14:29
Zobacz profil
Post 
Odpowiem Ci słowami św. Augustyna:
"Ty nie oglądasz jeszcze Boga,
ale miłując bliźniego stajesz się
godnym ujrzenia Boga.
Gdy miłujesz bliźniego,
twoje spojrzenie staje się czyste,
aby mogło ujrzeć Boga.
Weźmij więc na siebie tego,
który ci towarzyszy w drodze,
abyś doszedł do Tego,
z którym pragniesz przebywać".


Śr lis 10, 2004 14:41
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lis 10, 2004 12:53
Posty: 18
Post 
Dziekuję :).
Tak naprawde to myślałam, że nikt mi nie odpowie :).

Te słowa są bardzo piękne pomimo, że trudne.

Prosze o trzymanie kciuków :)

Pozdrawiam


Śr lis 10, 2004 20:23
Zobacz profil
Post 
Nigdy nie "trzymaj kciuków", bo to nic nie da, to współczesny pogański przesąd. Raczej spleć palce rąk, czyli żłóż ręce do modlitwy. I każdego dnia wieczorem opowiedz Panu Jezusowi o tym co się w tym dniu wydarzyło. Spróbuj.
Pokój i dobro!


Śr lis 10, 2004 21:45
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lis 10, 2004 12:53
Posty: 18
Post 
Hej!
Szczerze mówiąc trzymanie kciuków kojarzy mi się z myśleniem o kimś, z przejwem sympatii, ale jeśli nie lubisz tego sformułowania to napisze tak: proszę o modlitwe za moją wiare.

Dziękuję za odpowiedź :-) i pozdrawiam.


Cz lis 11, 2004 16:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 02, 2004 19:22
Posty: 8
Post 
Witam serdecznie

Kiedy czuję, że oddalam się od Boga wtedy myślę sobie :
"rany... przeciez tak naprawdę to nic mi się nie należy...
to, że rano mogę witać poranek... to, że mam taką, a nie inną rodzinę, to że mam dach nad głową i jedzenia wystaczająco dużo żeby się najeść do syta to tylko i wyłącznie łaska Boża..."
idąc np. na uczelnie odwzajemniam uśmiechy innych ludzi.... bo widzę w nich Boga.... raduję się duszą gdy słyszę świergotanie ptaków i widzę piękno jesiennych kolorów.
Czuję wtedy, że Bóg jest blisko, że On sam pragnie bym przy Nim trwał....
że obdarowuje mnie tym wszystkim bo Jego Miłość jest nieogarniona i niekończąca się... i tym samym sposobem chcęwuierzyć jeszczxe bardziej i chcę być jeszcze bliżej mego Ojca....

życzę powodzenia ...
pozdrawiam gorąco !

bioSoul

_________________
" Miłość to spacer podczas bardzo drobniutkiego deszczu. Człowiek idzie, idzie i dopiero po pewnym czasie orientuje się, że przemókł do głębi serca "


Cz lis 11, 2004 16:54
Zobacz profil

Dołączył(a): So lis 06, 2004 16:41
Posty: 7
Post 
:o widzę śmierć , bezmyślne zabijanie ,nedze, głód , gwałt i widzę Boga.
widzę go w ludziach , w ich codziennym marszu do pracy nauki zabawy widzę Boga alkocholik wybierał pety z kosza na śmieci widzę Boga .
bo gdybym Go nie widział moje istnienie nie miało by sensu , ale widzę Boga . Boga się nie znajduje bo to nie zguba , Boga się czuje . z poważaniem robak . odniosłem się do sielsko anielskich wizji - za co przepraszam :oops:


Cz lis 11, 2004 18:44
Zobacz profil
Post 
Widzę Go w codziennej modlitwie ...
Jego łaskę i opiekę odczuwam na sobie w kazdej chwili, gdy zwrócę się z prośbą do Niego a On mnie wysłucha ...
Czasem odpowie mi nie w taki sposób jakbym chciał ...
I czasem zatanawiam się "dlaczego akurat tak" ??
Jednak - nie raz podziwiałem mądrość Bożą - po czasie.

Wtedy, gdy widzę, że Jego opieka nadal trwa
Jest dla mnie najważniejsze


Cz lis 11, 2004 19:33
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Cytuj:
"rany... przeciez tak naprawdę to nic mi się nie należy...
to, że rano mogę witać poranek... to, że mam taką, a nie inną rodzinę, to że mam dach nad głową i jedzenia wystaczająco dużo żeby się najeść do syta to tylko i wyłącznie łaska Boża..."


Podejście dośc zdrowe, sam nie cierpię postaw roszczeniowych, ale może zamiast Bogu, powinieneś być wdzięczny tym, którzy Ci to zapewniają. Najlepiej zresztą gdybyś to Ty umiał to sobie i innym zapewnić ... ;]


Cz lis 11, 2004 23:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 02, 2004 19:22
Posty: 8
Post 
odpowiem tak:
jestem wdziewczny Bogu, tzn. oczywiscie wszystkim tym, którzy mi to wszystko dają , gdyż to właśnie przez nich Bóg przemawia. Okazując wdzięczność i szacunek np. rodzicom jednocześnie jestem wdzięczny i szanuję Boga...
a co do drugiej części posta...
tak zgadzam się z Tobą... no i oczywiście do tego dążę... choć jeszcze dobrych parę lat pracy nad sobą być musi ;-)

pozdrawiam

_________________
" Miłość to spacer podczas bardzo drobniutkiego deszczu. Człowiek idzie, idzie i dopiero po pewnym czasie orientuje się, że przemókł do głębi serca "


Pt lis 12, 2004 10:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lis 10, 2004 12:53
Posty: 18
Post 
ddv163 - wiem co masz na myśli :-D . Czasem trudno jest komuś zawierzyć w ślepo. A kiedy zobaczymy sytuacje z szerszej perspektywy okazuje się, że jednak taka odpowiedź jest najlepsza z możliwych. Mam nadzieje, że nie zamotałam się :-D .

bioSoul - kiedyś też tak potrafiłam; cieszyć się światem; przyrodą, ludźmi, a dziś...jest taka piekna mgła na polu, może powinnam chwile na nią popatrzeć. Dzięki, że mi o tym przypomniałęś :-D

robak - hmmm, a jednak kiedyś znalazłam (poczułam, odkryłam) Boga, wiare, miłość. Ale przecież nie chodzi mi o słowa....

Dzięki wszystkim, pozdrawiam mgliście


Pt lis 12, 2004 12:34
Zobacz profil
Post pomozemy!
Carterko bylas kiedys zakochana? Bo to jest wlasnie relacja z Panem Bogiem. Pragnie sie wzajemnie poznawac, i przebywac z soba. Ale to prawda jest bardzo ciezko samemu, bo tylko powiedzec co masz robisz to tylko moraliwazie, nawet jesli jest ulozone w ladne slowa. Radze Ci poszukaj w Krakowie oazy, czy wspolnoty neokatechumenalnej, czy innej rzeczywiscosci w Kosciele gdzie mozesz znalesc osoby ktore walcza razem z Toba


Pt lis 12, 2004 14:52
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lis 10, 2004 12:53
Posty: 18
Post 
Czesc Mikolaku!

Wiesz z zkochaniem bywa tak, ze ono kiedyś mija. Nie oznacza to, że mija miłość...trzeba po prostu nauczyć się walczyć o tą miłość każdego dnia..."uczyniwszy na wieki wybór w każdej chwili wybierać muszę"... Masz jednak rację, w pojedynkę jest ciężko. Niestety brak czasu i inne względy sprawiają, że na razie bedę próbować tak. Mimo to dziękuję za Twoją odpowiedź :) .
Pozdrawiam


N lis 14, 2004 16:20
Zobacz profil

Dołączył(a): So wrz 04, 2004 13:19
Posty: 45
Post Teoria znajdowania Boga
Może pomoże :) teoria znajdowania Boga :-) , którą opracowałam na przykładach z literatury.
:p
Wychodzę z założenia, że Bóg zawsze pierwszy znajduje człowieka, ponieważ nie zapomina i nie odrzuca bez szansy nikogo - Jemu ciągle zależy na osobowym spotkaniu, by pomagać człowiekowi, zbawiać go, być z nim: Aby człowiekowi było lżej na duszy, był dobrej myśli i absolutnie szczęśliwy - tzn. mocny duchowo, niezależnie od okoliczności.
Ludzkie znajdowanie Boga uznaję więc za wtórne wobec Bożej nadziei, żeby człowiek z wolnego wyboru życzył sobie (i innym też :razz: ) Jego istnienia.

1. Podstawą znajdowania Boga wydaje mi się dobra wola człowieka względem Pana Boga, na którą On czeka i do której odnosi się pozytywnie :-D , jak świadczy wiersz Leopolda Staffa:

***

Kto szuka Cię, już znalazł Ciebie,
Ma Cię, komu Ciebie trzeba,
Kto tęskni w niebo Twe, jest w niebie,
Kto głodny, je z Twojego chleba.


Nie widzą Ciebie moje oczy,
Nie słyszą Ciebie moje uszy,
A jesteś światłem w mej pomroczy,
I jesteś śpiewem w mojej duszy!


2. Dalej może się, czy raczej musi się, pojawić problem, by Pan Bóg mógł być tym, kim jest, a nie takim, jakby ktoś oczekiwał, realizatorem życzeń. Potrzeba od tego narzucania Bogu własnych ograniczeń dystansu, oczyszczenia...

O Bogu, który jakby wraca z oddalenia, z ukrycia, wspomina wiersz ks. Jana Twardowskiego:

Szukałem

Szukałem w książkach
przez cud niemówienia o samym sobie
przez cnoty gorące i zimne
w ciemnym oknie gdzie księżyc udaje niewinnego
a tylu pożenił głuptasów
w znajomy sposób
w ogrodzie gdzie chodzil gawron czyli gapa
w polu gdzie w lipcu zboże twardnieje i żółknie
przez protekcję ascety który nie jadł
więc się modlił tylko przed zmartwieniem i po zmartwieniu
w kościele kiedy nikogo nie było


i nagle przyszedł nieoczekiwany
jak żurawiny po pierwszym mrozie
z sercem pomiędzy jedną ręką a drugą

i powiedział
dlaczego mnie szukasz
na mnie trzeba czasem poczekać



A czasem też, jak się zdaje, przejść jakby próbę ogniową wiary, aby została czystą ufnością (bez zastrzeżeń), mimo to, co nie po myśli człowieka:

Ogień

Patrzę Jezus na brzegu
wydawał się łatwy
taki do serca na co dzień
Mówił: - Przyjdź
czekam
tylko nie licz na cuda
do mnie się idzie przez ogień



3. Bóg będzie bardziej z nami, jak Mu zrobimy miejsce.
Pisał o tym z kolei ks. Józef Tischner na Boże Narodzenie ("Miłość nas rozumie"):

Co zrobić, abyśmy tracąc siebie dla Boga, odnaleźli siebie w Bogu, i tracąc Boga dla siebie, odnaleźli Boga w sobie?
Odpowiedź, jaką daje Jan Tauler jest tak paradoksalna, że przytoczę ją dosłownie. W zasadzie nie należy nic robić. Nic poza otwarciem.

"Dlatego zamilknij, wtedy dopiero bowiem Bóg wypowie w tobie Słowo tego narodzenia, ty zaś zdołasz je dosłyszeć. Bo jeśli nie przestaniesz mówić, On będzie musiał milczeć. Jego Słowu najlepiej można służyć, milcząc i słuchając. Jeśli uwolnisz swą duszę od wszystkiego, wówczas On z całą pewnością wypełni ją po brzegi. Otrzymasz od Niego dokładnie tyle, ile zrobisz Mu w sobie miejsca. Ani mniej, ani więcej."

:)
Myślę, że do rzeczonego uwalniania duszy zalicza się jak najbardziej autentyczna spowiedź i komunia święta. Dlatego, że sakramenty te (uleczenia i posilenia duszy) zakładają wyzwolenie w prawdzie: skruchę własnej pychy, wyrzeczenie się grzechów i powierzenie się Bogu.

Służenie Słowu zaś to już zaawansowane życie duchowe - przebóstwienie, uświęcenie człowieka...


Pt lis 19, 2004 10:55
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lis 10, 2004 12:53
Posty: 18
Post 
Klaro dziekuję Ci za tą odpowiedź! :przytul:
Bardzo podoba mi się wiersz ks. Jana Twardowskiego...

"Dlatego zamilknij..." jest to bardzo trudne. Szczególnie, że jak się już zamilknie, to chce się już w tej chwili usłyszeć Boga, a nie zawsze to jest tak od razu. Chyba raczej żadko :). No, a że niecierpliwośc robi swoje...jeszcze wiele musze się nauczyć...cierpliwości, pokory....

Co do dobrej woli to pewnie tez mam coś na sumieniu...może Bóg już do mnie pukał, a ja nie miałam czasu...może musze coś zrozumieć, albo coś przeanalizować.
Może masz rację co do spowiedzi, ale widzisz, ja już dawno nie czułam się po spowiedzi...czysta. Ja mówię swoję, ksiądz swoje i...pustka.

Jeszcze raz dziękuję za wszystkie cytaty, a przede wszystkim za Twoje słowa :); bedę je jeszcze wiele razy czytać.
Pozdrawiam


Pt lis 19, 2004 21:35
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 19 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL