Droga do szczęścia np. w wydaniu buddyjskim
Autor |
Wiadomość |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
agar napisał(a): Jak postrzegacie w czym tkwi ta sprawa?? Różnorodność buddyzmu wynika: - z różnych kultur do których się dostosowywał, dlatego inaczej wygląda np. buddyzm Wadżrajana w Japonii, a inaczej w Tybecie - różnego spojrzenia na autentyczność i poziom nauk, tzn. to jakie teksty różne szkoły uważają za kanoniczne i które uważają za najwyższe nauki - różnych zdolności i osobowości ludzi, którym Buddha dawał nauki w zależności od ich skłonności agar napisał(a): I jeszcze pytanie mam jedno ale może to potem chodzi mi o kobiety i ich mejsce w buddyźmie.
Pod względem predyspozycji i możliwości kobiety są równe, tak samo mogą zostać mniszkami, mogą osiągnąć stan Buddhy i być Bodhisattwami.
|
So lut 16, 2008 21:50 |
|
|
|
|
mushin
Dołączył(a): Śr lut 25, 2004 22:09 Posty: 339
|
agar napisał(a): Mam jeszcze pytanie do Was może powinnam wejśc na waszą strone ale troche się boję ze stanem mojej wiedzy.
Zapraszam na www.metta.pl i do zadawania pytań. Szczególnej uwadze polecam dział 'dialog'. Cytuj: Jest wśród Buddystów tak wiele podziałów,chyba nie wiele mniej niż w chrześcijaństwie.Jednak rozwój jego nie jest krwawo znaczony. Jak postrzegacie w czym tkwi ta sprawa??Czy te róznice nie są może wcale tak duże..
Podziałów jest chyba nawet więcej . Z tą krwawością nie jest wcale tak prosto. To temat rzeka i bez uporządkowania tego o czym mówimy można się nieźle zaplątać. Najprościej będzie odrzucić wszystkie te przypadki kiedy jakakolwiek religia jest zaprzęgana w spór świecki. Buddyzm trudniej zaprząc do takich sporów ale się da. W swej historii buddyzm zarówno jadał z państwowego garnuszka jak i był prześladowany (po dziś dzień szyjemy rakusu przed przyjęciem Wskazań na pamiątkę jednego z prześladowań ). Problem powstaje na styku relacji religii (rozumianej jako pewien system a społeczeństwem). W Indiach na przykład buddyzm groził rozsadzeniem struktury społecznej podważając system kastowy. Problem rozwiązano asymilując go a nie tępiąc. W Chinach różnie bywało . W Tybecie buddyzm dosłownie przejął struktury państwowe tworząc teokrację po wyparciu religii rodzimej bon. Rzezi nie było ale nie obyło się bez ofiar. W Japonii został zasymilowany, ale po rewolucji Meiji stanął w obliczu prześladowań i widma zaniknięcia. Powodem była odmowa oddawania boskiej czci cesarzowi. Ostatecznie wygrało realpolitik i zen zaciągnięto w państwowotwórczy szał (polecam lekturę odnośnie tamtego okresu w Japonii - Satlinizm do kwadratu). Efektem tego było poparcie udzielane działaniom rządu Japonii i ekspansji tejże na Azję. Efekty odbijają się czkawką do dziś. Rzeź w Naniknie jest jednym z największych okrucieństw popełnionych w czasie wojny. O ile kler buddyjski nie inspirował działań rządu to pozwolił wprząc się w mechanizmy doprowadzające do owych okropności. (oczywiście były i przypadki oporu ze strony kleru buddyjskiego - szybko i skutecznie tłumione). Efekt - buddyści mordowali buddystów, tyle że nie 'za wiarę' a w nacjonalistycznym szale. Przypadków 'krucjat' gdzie przemoc byłaby uruchamiana przez jakiekolwiek struktury buddyjskie w celu krzewienia poglądów buddyjskich nie znam. Pewnie wynika to trochę z samej natury buddyzmu, gdzie pogląd nie jest najistotniejszą częścią składową systemu. Podziały dokonują się często ze względu na metody i zasady zachowania a nie sam sposób rozumienia. Bardzo trudno jest uzasadnić przemoc w oparciu o teksty kanoniczne (w przeciwienstwie do np. islamu). Buddyzm nie został tak silnie zintegrowany ze strukturami państwowymi jak chrześcijanstwo o islamie nie wspominając. Buddyzm nie ma też bagażu patriarchalnego obrazowania co pewnie też ma niejaki wpływ na trudność wykorzystania go do legitimizacji przemocy. Jest nakierowany mocno na wyzwolenie jednostki a nie grupy, nie zajmuje się organizowaniem struktury społecznej - to także bardzo pomaga w otwartości na inne kultury i zapewnia mechanizmy asymilacji a nie konfrontacji. Cytuj: I jeszcze pytanie mam jedno ale może to potem chodzi mi o kobiety i ich mejsce w buddyźmie. Shalom!
. Podobnie jak powyżej najlepiej spojrzeć z punktu antropologiczno kulturoznawczego. Miejsce kobiety w społecznościach buddyjskich silnie zależne jest od kultury w jakiej budyzm funkcjonuje. Początkowo w Indiach kobiety miały 'niższy' status choć i tu można by się spierać. Wiele ciekawostek dostarczy obszar buddyzmu tybetańskiego, który znam bardzo słabo ale warto poszperać.
Współcześnie kobiety w buddyzmie mają status równorzędny,często są nauczycielkami (Aleksandra Porter, Małgorzata Braunek, Marai Malewska, Grażyna Perl czy Dorota Krzyżanowska - by wymienić tylko kilka Polek), oczywiście wcześniej też tak bywało. Nacisk kładziony jest na równowagę a nie dominację.
Pozdrawiam,
M
|
So lut 16, 2008 22:46 |
|
|
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
agar napisał(a): Jest wśród Buddystów tak wiele podziałów,chyba nie wiele mniej niż w chrześcijaństwie.Jednak rozwój jego nie jest krwawo znaczony. Jak postrzegacie w czym tkwi ta sprawa??Czy te róznice nie są może wcale tak duże..
To są nie tyle podziały co odłamy poglądowe.
Różnice są czasem skrajne, czasem nauki różnych szkół przeczą sobie w niektórych aspektach, ale to nie jest problem, bowiem nauki szkół są prawdą względną mającą wskazać prawdę ostateczną i nie są celem samym w sobie - są palcem wskazującym prawdę i nie można się skupiać na palcu, bo nie dostrzeże się prawdy. W tekstach buddyjskich wielokrotnie powtarza się motyw palenia świętych tekstów buddyjskich przez osoby, które osiągnęły oświecenie, co miało symbolizować wyzwolenie się także od tych nauk - wszelkie nauki i teksty buddyjskie są tylko narzędziem.
Przykładowo ja zupełnie nie rozumiem większości nauk Wadżrajany, a Zen i Theravada są dla mnie jak powiew świeżego powietrza, a niby to wszystko jest buddyzm i traktuje o tym samym
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
"Inter faeces et urinam nascimur".
|
Pn lut 18, 2008 0:06 |
|
|
|
|
agar
Dołączył(a): Cz sty 24, 2008 8:36 Posty: 102
|
To są nie tyle podziały co odłamy poglądowe.
Różnice są czasem skrajne, czasem nauki różnych szkół przeczą sobie w niektórych aspektach, ale to nie jest problem, bowiem nauki szkół są prawdą względną mającą wskazać prawdę ostateczną i nie są celem samym w sobie - są palcem wskazującym prawdę i nie można się skupiać na palcu, bo nie dostrzeże się prawdy. Cytuj: Uuch...Filipiarz ,aż by się chciało Ciebie cytowac na innych tematach i forach. Polityka zawsze potrafi wykorzystac ludzkie emocje.A wiara to jedna z najczęściej wykorzystywanych do tego celu. Powstawanie podziałów w chrześcijaństwie też jest spowodowane tymi samymi czynnikami co i w buddyzmie ale tu chyba odgrywa większą rolę chęc uznania"mojej" racji a nie Bożej i uznanie jedynie"mojej"prawdy Zresztą Jezus mówił o wielu członkach w kościele, kiedy uczniowie żalili się ,że ktoś tam chodzi i mówi o Jezusie a nie jest z nimi,Jezus ich zganił i powiedział kto nie jest z wami nie znaczy ,że jest przeciwko mnie.
Jakie największe róznice dostrzegacie między chrześcijaństwem a Buddyzmem.Pytam bo chyba chrześcijaństwo nie jest Wam tak obce jak mi buddyzm.i macie większe rozeznanie. Shalom!
|
Wt lut 19, 2008 14:31 |
|
|
booker
Dołączył(a): Pn cze 18, 2007 10:06 Posty: 625 Lokalizacja: Londyn
|
agar napisał(a): Jakie największe róznice dostrzegacie między chrześcijaństwem a Buddyzmem.
Osobiście, pomimo iż jak dla mnie, kierunek tych dwóch religii jest identyczny, tzn. praktykujący powinni podążać za typowymi wskazaniami moralnymi, utrzymywać dobro, nie czynić zła, rozwijać współczucie, pomagać innym itd. i pomimo tego, iż w obu religiach dostępne są ścieżki medytacji i kontemplacji, gdzie w nauczaniu tychże można doszukać się podobieństw wskazywania na różne rzeczy (np. Absolut) to nie da się ukryć, iż można znaleźć pewne fundamentalne różnice.
1.Zbawienie w Chrystusie - nie występuje w buddyzmie. Pomimo, iż dostępnych jest wiele metod, które są pomocne, czy jakby "odciążające", jednak praktykujący ostatecznie opiera się na własnym wysiłku. To znaczy, poza efektami wywołanymi własnym działaniem ciałem,mową i umysłem, nie pojawia się żadna inna odgórna siła sprawcza, decyzyjna czy zarządzająca.
2.Uznanie Chrystusa jako Boga (Syna Bożego) - takie rzeczy również nie występują w buddyzmie. Budda nie podnosił dyskusji na temat, również zapytany nie rozmawiał na temat istnienia, bądź nie istnienia Boga (bądź dowolnej tego wariacji np. "zarówno istnieje jak i nie istnieje"
3.Stworzenie wszystkiego przez Boga - podobnie jak w punkcie drugim. Trudno jest tak naprawdę podnieść dyskusję na ten temat z punktu ścieżki, która nie zajmuje się, czy też nie absorbuje kwestią Boga Stwórcy.
4.Niebo lub Piekło po śmierci - ze względu na przejawową naturę rzeczy, w buddyzmie mówi się o cyklu odrodzeń czujących istot w kole tkzw. Samsary, to znaczy cyklu odrodzeń egzystencji naznaczonej cierpieniem. Cykl ten, mimo iż nie można określić jego początku, jest możliwym do wstrzymania, co oznacza Nirwanę - Wyzwolenie. Odrodzenia mogą następować na różnych planach egzystencji, np. Piekła, Nieba, Świat ludzki, Świat zwierząt itd. (co ciekawe nie może wystąpić w świecie roślin) Jednakże żadne z odrodzeń, bez względu na warunki oraz długość trwania, ostatecznie nie jest w stanie dać szczęścia, ze względu na chociażby jeden z fundamentalnych aspekt przejawień wszelkich rzeczy, to znaczy nietrwałość.
(Nota bene odrodzenia w buddyzmie jest to inna wizja niż w przypadku reinkarnacji znanej np. z Hinduizmu, rozumianej jako przechodzenie niezniszczalnej duszy z ciała do ciała, która to reinkarnacja ma określony cel np. osiąganie wyższych stopni rozwoju i może nastąpic też w świecie roślin, co nie jest możliwe w doktrynie buddyjskiej).
5.Dusza - w buddyzmie nie naucza się o trwałej i niezniszczalnej duszy, pochodzącej od Boga (lub skądkolwiek) i "przebywającej" w ciele.
6.Pustka, ostateczna natura wszelkich przejawień - nie występuje w Chrześcijaństwie.
Pozdrawiam
/M
|
Wt lut 19, 2008 17:38 |
|
|
|
|
agar
Dołączył(a): Cz sty 24, 2008 8:36 Posty: 102
|
Witam !
Smutno mi się zrobiło ,ze jest jednak tyle różnic i to zasadniczych.
nie umiałabym pogodzić tych religi.
Ale co u człowieka nie możłiwe u Boga tak......
Pustka??do tego dązycie??to jest wyzwolenie??
Istnienie piekła odrzucam jako nie biblijną naukę i nie logiczną,ani z biblijnego ani ludzkiego punktu widzenia.
Nieśmiertelnośc też jak wynika z bibli jest warunkowa.Jedyny nieśmiertelny jest Bóg.
Występuje w buddyzmie jeszcze kontakt z duchami innymi istotami duchowymi.skąd one się wzięły i dlaczego ich tyle?
to już z ciekawości króciutko jak jest róznica między hinduską reinkarnacją a buddyjską?
Pozdrawiam!
Shalom!
|
So lut 23, 2008 2:10 |
|
|
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
agar napisał(a): Pustka??do tego dązycie??to jest wyzwolenie?? To jest bardzo częste nieporozumienie Tu chodzi o pustkę ontologiczną rzeczywistości - Arystoteles powiedział, że wszystko ma swoją naturę/substancję - krzesło jest krzesłem bo posiada naturę i substancję krzesła, człowiek ma naturę i substancję człowieka itd... Budda natomiast powiedział, że nie istnieje żadna substancja i natura czegokolwiek - ten brak własnej natury został nazwany pustką - pustka, inaczej zwana bezsubstancjonalnością jest naturą wszystkiego. Wszystko jest puste bo jest zmienne i złożone - nawet atomy nie są wieczne, są złożone i dodatkowo potrafią znikać przekształcając się w energię, która również jest pozbawiona własnej substancji i własnej natury i nie istnieje sama w sobie i jest złożona - czyli jest pusta. Istnieje tylko forma, a naturą formy jest pustka, a naturą pustki jest forma Poczytaj choćby tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Siunjataagar napisał(a): Występuje w buddyzmie jeszcze kontakt z duchami innymi istotami duchowymi.skąd one się wzięły i dlaczego ich tyle? Widocznie są jakieś przyczyny, których skutkiem jest ta różnorodność istnienia. Skąd się wzięły? Zrodziły się gdzieś i jakoś. Jeśli pytasz o konkrety to nie słyszałem o takowych. agar napisał(a): to już z ciekawości króciutko jak jest róznica między hinduską reinkarnacją a buddyjską?
W hinduizmie mamy do czynienia z duszą idącą przez kolejne wcielenia, zbierającą zasługi i rozwijającą się - mamy tu do czynienia z nieśmiertelną duszą i jej jakby ewolucją. W buddyzmie stanowczo odrzuca sie istnienie czegoś stałego w człowieku, np duszy - człowiek ma naturę pustki Kolejne życie jest wynikiem poprzedniego, ale nie jest już "nim" - poprzednie życie było przyczyną kolejnego. To co tak naprawdę się odradza to karma.
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
"Inter faeces et urinam nascimur".
|
So lut 23, 2008 8:51 |
|
|
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
agar napisał(a): Witam ! Smutno mi się zrobiło ,ze jest jednak tyle różnic i to zasadniczych. nie umiałabym pogodzić tych religi. No i dobrze, po co robić synkretyzm. agar napisał(a): Ale co u człowieka nie możłiwe u Boga tak...... Pustka??do tego dązycie??to jest wyzwolenie?? Nie dążymy do pustki, bo ona po prostu jest - dążymy do tego by ją sobie uświadomić. agar napisał(a): Występuje w buddyzmie jeszcze kontakt z duchami innymi istotami duchowymi.skąd one się wzięły i dlaczego ich tyle? Trzebaby poczytać wyjaśnienia jakiegoś nauczyciela obeznanego w kosmologii buddyjskiej, ja wiem tylko tyle że poszczególne negatywne tendencje sprzyjają odrodzeniu się w trzech złych odrodzeniach, np. łakomstwo sprzyja odrodzeniu się jako zwierzę lub Preta (głodny duch), gniew sprzyja odrodzeniu się jako Asura lub istota w piekle, a jak człowiek w swoim życiu myśli nie mózgiem tylko penisem lub pochwą, to ma duże szanse na odrodzenie się jako zwierzę. agar napisał(a): to już z ciekawości króciutko jak jest róznica między hinduską reinkarnacją a buddyjską?
W hinduizmie jest dusza, a w buddyzmie nie. Filippiarz dobrze o tym napisał.
|
So lut 23, 2008 9:25 |
|
|
booker
Dołączył(a): Pn cze 18, 2007 10:06 Posty: 625 Lokalizacja: Londyn
|
agar napisał(a): Pustka??do tego dązycie??to jest wyzwolenie?? Wyzwolenie oznacza przerwanie kręgu odrodzeń. Ze względu na to, iż każde odrodzenie naznaczone jest cierpieniem, Wyzwolenie oznacza koniec cierpienia. Co do Pustki, to jest wiele wyjaśnień znaczenia, w zależności od tradycji buddyjskiej. Czasem oznacza "otwartość", "bezkres". Czasem oznacza iż rzeczy nie mają wrodzonej egzystencji - np. zbiór elementów danej rzeczy z jednej strony, a z drugiej okreslający ten zbiór nasz umysł daje oną "rzecz" np. 'człowiek', 'krzesło', 'Świat' itd. Czasem pustka oznacza, że wszystkie rzeczy nie są "moje", nie są "ja". agar napisał(a): Istnienie piekła odrzucam jako nie biblijną naukę i nie logiczną,ani z biblijnego ani ludzkiego punktu widzenia.
W buddyzmie, z jednej strony Piekła to po prostu plany odrodzeń, dość nieprzyjemne. Z drugiej mamy 'piekielne' stany umysłowe. agar napisał(a): Występuje w buddyzmie jeszcze kontakt z duchami innymi istotami duchowymi.skąd one się wzięły i dlaczego ich tyle?
"Biorą się" jako plany odrodzeń, plany egzystencji, na których odradzają się istoty. Odradzają się, ze względu na to, jakie działania wykonują ciałem,mową i umysłem.
Nie tylko w buddyzmie, jak sądze, mamy takie rzeczy jak duchy czy demony. W Biblii tez mamy, że Jezus miał spotkania z demonami, które przepędzał itd.
O reinkarnacji w buddyzmie i hinduizmie jest trochę na http://pl.wikipedia.org/wiki/Reinkarnacja
Pozdrawiam
/M
|
So lut 23, 2008 17:17 |
|
|
agar
Dołączył(a): Cz sty 24, 2008 8:36 Posty: 102
|
Witam!
Z tego co zrozumiałam to pustka jest pozbciem się swojej osobowości w pewnym sensie.Co oznacza w praktyce nieistnienie...
Jakiś solaris bezosobowy i świadomości jednostki
No a dlaczego chcecie nie istnieć,co jest w tym pociągającego?
Czyli w buddyźmie nie ma chyba swiadomości poprzedniego bytu.co łączy te byty następujące po sobie?no oprócz karmy.Ale prawo karmy jeżeli ma funkcjonować to musi dotyczyc tego samego obiektu.Jeżeli umiera człowiek i nie ma nieśmiertelnego pierwiastka to ginie--Tak
więc co się odradza co to ma wspólnego z poprzednią egzystencją?
Tak Biblia tez mówi o duchach.rozdziela je na dwie kategorie.jedne kon taktuja się z polecenia Boga z nami-anioły.
I demony,które chcą się z nami kontaktowac ale człowiek ma zakaz kontaktowania się z nimi.I z"duszami"zmarłych
Jest zalecenie badania duchów skąd pochodzą.
są to siły których nie znamy i nie znamy ich mocy jeżeli zechcą nas zwieźć na manowce.Bóg przestrzega ,że bój toczymy nie z krwią i ciałem.
shalom!
_________________ gg12652472
|
Pn lut 25, 2008 20:56 |
|
|
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
agar napisał(a): Z tego co zrozumiałam to pustka jest pozbciem się swojej osobowości w pewnym sensie.Co oznacza w praktyce nieistnienie...
No właśnie źle zrozumiałaś i tak to jest jak chcesz poznawać buddyjskie nauki nie zaczynając od podstaw, korzystając z wypowiedzi osób które nie są nauczycielami buddyjskimi.
Naprawdę Agar, daj sobie spokój albo skontaktuj się z nauczycielem buddyjskim, bo przez forum buddyzmu nie zrozumiesz, tylko sobie zrobisz zamęt w głowie i to będzie jeszcze gorsze niż gdybyś miała o buddyzmie nic nie wiedzieć.
|
Pn lut 25, 2008 21:15 |
|
|
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
agar napisał(a): Z tego co zrozumiałam to pustka jest pozbciem się swojej osobowości w pewnym sensie.Co oznacza w praktyce nieistnienie... Jakiś solaris bezosobowy i świadomości jednostki No a dlaczego chcecie nie istnieć,co jest w tym pociągającego? :sciana: Niestety nie wiem jak Ci to wytłumaczyć, abyś to w mairę sensownie zrozumiała... agar napisał(a): Czyli w buddyźmie nie ma chyba swiadomości poprzedniego bytu.co łączy te byty następujące po sobie?no oprócz karmy.Ale prawo karmy jeżeli ma funkcjonować to musi dotyczyc tego samego obiektu.Jeżeli umiera człowiek i nie ma nieśmiertelnego pierwiastka to ginie--Tak więc co się odradza co to ma wspólnego z poprzednią egzystencją?
Świadomość poprzednich "bytów" nie jest zazwyczaj obecna, ale pamięć o nich nie znika i jest po prostu głęboko zakopana poza naszą świadomością - czasem o poprzednich "bytach" można sobie przypomnieć. To jak ze snami - zawsze śnimy, ale niekoniecznie pamiętamy sny, ale to nie znaczy, że nam się nic nie śniło.
Karma działa na karmę i tworzy karmę. Karma to sieć zależności przyczyn i skutków wciąż się tworzących oraz zanikających i wzajemnie na siebie oddziałujących.
Człowiek nie może mieć w sobie nic nieśmiertelnego, bo żadna karma nie jest wieczna - karma to zmiany, a w naszym świecie nie istnieje nic niezmiennego.
Buddyzm mówi, że na tym świecie istnieją wyłącznie rzeczy złożone, nietrwałe i zależne od innych rzeczy i zjawisk - dlatego ludzie umierają - bo są złożeni i nietrwali i zależni od innych rzeczy i zjawisk, a przyczyny dające im życie jako ludziom przemijają - człowiek jakiego znamy umiera, a potem jego śmierć staje się przyczynkiem do zjawisk będących efektem tej śmieci, a efektem tych oraz innych zjawisk są narodziny nowej istoty - choć zawiera ona część tego co stanowiło poprzednią istotę to reszta jej "jestestwa" jest wynikiem innych przyczyn niż te stanowiące poprzednią istotę. To jak z dziećmi - dziecko niby jest mieszanką genów mamy i taty, więc powinno być ich połączeniem i zawierać wyłącznie mieszankę ich cech, tymczasem dziecko jest nową jakością - tak samo nowy człowiek nie jest tym samym zmarłym człowiekiem od którego pochodzi - różni się przecież ciałem, psychiką, umysłem... Owszem, "dziedziczy" jakąś część poprzedniego "wcielenia", ale ta część jest nietrwała i nie jest duszą - to co pochodzi od wcześniejszego "wcielenia" z różnych powodów w dalszym życiu "zanika", "przekształca się", "zmienia" itd i po pewnym czasie taki człowiek, poza głęboko ukrytymi wspomnieniami poprzednich wcieleń nie ma już absolutnie niczego wspólnego z poprzednim życiem.
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
"Inter faeces et urinam nascimur".
|
Pn lut 25, 2008 22:50 |
|
|
booker
Dołączył(a): Pn cze 18, 2007 10:06 Posty: 625 Lokalizacja: Londyn
|
agar napisał(a): Z tego co zrozumiałam to pustka jest pozbciem się swojej osobowości w pewnym sensie.Co oznacza w praktyce nieistnienie... Jakiś solaris bezosobowy i świadomości jednostki
Możliwe, że cytat ze strony Watykanu coś rozjaśni: Cytuj: Since Buddha deliberately avoided talking about the existence or non-existence of God, it is obvious that Buddhists will have difficulty when faced with the Christian belief in Jesus as the Son of God, true God and true man. Yet some Buddhists have paid serious attention to Jesus Christ. A contemporary Japanese scholar, Masao Abe, has reflected on the self-emptying of Christ as referred to by Paul (Phil 2: 5-8 ). He compares this kenosis with the concept of sunyata (emptiness) in Buddhism. Christ is here an example of denial of the self (ego). So it can be said that «Every day, here and now, we die as the old person, and resurrect as the new person with Christ». (...) Ze względu na to, iż Budda celowo unikał rozmów na temat istnienia lub nie-istnieniai Boga, jest jasnym, że buddyści będą mieli trudności spotykając Chrześcijańską wiarę w Jezusa jako Syna Bożego, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka. Jendakże niektórzy buddyści poświęcili się poważnie zainteresowaniu Jezusem Chrystusem. Współczesny japoński uczony, Masao Abe, badał wyparcie-się-siebie Jezusa (self-emptying) jak odniósł to Paweł (Filipian 2: 5-8 ). Masao Abe porównuje ten kenosis z buddyjską koncepcją sunjaty (pustki). Chrystus jest tutaj przykładem wyrzeczenia się ja (ego). Zatem może być powiedziane iż «Każdego dnia, tu i teraz, umieramy jako stara osoba i odradzamy sie [zmartwychwstanie] jako nowa osoba z Chrystusem» Other Buddhists see Jesus as the liberator, because he teaches people the correct view of life, helping them out of darkness and blindness. Jesus does not impose liberation, but offers it, through faith in him. For the Dalai Lama it is the compassion of Jesus that is most striking. He sees the importance of the Gospel teaching on love of neighbour, kindness, forgiveness.Inni buddyści widzą Jezusa jako wyzwoliciela, ponieważ naucza ludzi właściwego poglądu życia, pomagając im [wykroczyć] poza ciemności i ślepotę. Jezus nie narzuca wyzwolenia, lecz ofiarowuje je, poprzez wiarę w niego. Dla Dalaj Lamy najbardziej uderzające jest współczucie Jezusa. Widzi istotność głoszenia ewangeli miłości bliźniego, dobroci i wybaczania. [u]Buddhists naturally tend to interpret Jesus according to their own system of thought. They may be attracted by his teachings and by his example. They may be willing to recognise Jesus as a bodhisatva, one who renounces himself out of compassion for others. Yet there will still remain a fundamental difference, for they accept Jesus as a wise Teacher, but not as a divine Person.[/i] Buddyści naturalnie interpretują Jezusa zgodnie ze swoim systemem myślowym. Mogą być pociągani przez Jego nauczanie i Jego przykład. Mogą chcieć rozpoznawać w Jezusie bodhistatwę, kogoś kto porzuca siebie z współczucia dla innych. Jednakże nadal istnieć tu będzie fundamentala różnica, w której [buddyści] uznają Jezusa jako mądrego Nauczyciela, lec nie jako boską Osobę. http://www.vatican.va/jubilee_2000/maga ... 29_en.html agar napisał(a): No a dlaczego chcecie nie istnieć,co jest w tym pociągającego? Nic mi o tum nie wiadomo, abym pragnął nie istnieć. Droga w buddyźmie jest "środkiem" między skrajnościami. Np. takimi skrajnościami jak istnienie i nie-istnienie. Sprawe z osiągnięciem Nirwany jest w sumie trudno zrozumieć, ponieważ z reguły nasze umysły ograniczamy do istnienia lub nie istnienia, eternalizmu lub nihilizmu, bytu i niebytu i tak dalej. Jest nam trudno spojżeć poza takie rzeczy. Dajmy, Buddha zapytany co się z nim stanie po śmierci, gdzie on to odejdzie, itd musiał długo, długo ludziom tłumaczyć, że takie pytanie, odnośnie człowieka który osiągnął Wyzwolenie jest niewłaściwie zadane Co do odrodzin, to przykładowo, niektóre szkoły proponują osiągnięcie Nirwany, czyli końca cierpienia i porzestanie na tym. Oznacza to koniec odrodzin i na tym kropka. Jest to widoczne zwłaszcza w szkole Therawady. Inne szkoły proponują raczej osiagnięcie Oświecenia i odradzanie się dla pożytku wszystkich istot. Jest to widoczne w szkołach zarówno Therawady ale najbardziej dominuje to w szkołach Mahajany i Wadżrajany. Trzeba też pamiętać iż buddyzm jest bardzo elastyczny. Nie jest co system oparty na dogmacie (co akurat dla mnie jest bardzo fajne) gdzie byłby jeden na sztywno ustalony model działania czy wierzenia. agar napisał(a): Czyli w buddyźmie nie ma chyba swiadomości poprzedniego bytu.co łączy te byty następujące po sobie?no oprócz karmy. Świadomości poprzedniego bytu nie ma, aczkolwiek zachowuje się pamięć poprzednich żywotów. agar napisał(a): Ale prawo karmy jeżeli ma funkcjonować to musi dotyczyc tego samego obiektu. Nie. Obrazowo tą zasadę przyczyny i skutku wyjaśnia uderzanie kul bilardowych. Mamy trzy bile: czerwoną, zieloną i białą. Czerwona uderza w zieloną - czerwona zatrzymuje się, zielona porusza się dalej. Następnie zielona uderza w białą, zielona zatrzymuje się, biała porusza się dalej. Zatem ruch białej bili, nie ma bezpośrednio związku, z ruchem bili czerwonej. Jednak ma z nią związek - to, że czerwona udeżyła w zieloną ma tu znaczenie, tak samo jak to, że zielona następnie uderzyła w białą, "oddając" jej swoją energię. Podobnie nie jestem teraz tą samą osobą, którą bylem mając lat 5, 10 czy 15. Jendak partrząc wstecz, zauważa się pewne kontinuum, nie jestem więc też całkowcie inną osobą. To czym teraz jestem i gdzie się znajduję spowodowały nagromadzenia moich poprzednich działań wspólnie z innymi ludźmi. Zatem o tym kim i gdzie będe w przyszłości, zadecydują działania wykonywane przezemnie oraz innych, właśnie teraz. Jest to jasne - to co posiejemy, to i zbieramy agar napisał(a): Jeżeli umiera człowiek i nie ma nieśmiertelnego pierwiastka to ginie--Tak więc co się odradza co to ma wspólnego z poprzednią egzystencją? Tak, człowiek jako ciało z krwi i kości rodzi się i umiera. Natomiast istota czująca nie składa się tylko z krwi i kości. Jest jeszcze umysł, który nie "umiera" wraz z fizycznym ciałem, potrafi za to kontynuować "się" dalej (jak w przykładzie z kulami bilardowymi). Ten umysł nie jest jendak tym czym jest np. dusza - jest to swego rodzaju złożony "kombinat" mentalno-emocjonalny. agar napisał(a): Bóg przestrzega ,że bój toczymy nie z krwią i ciałem.
W buddyzmie praktykujemy ciałem, mową i umysłem, ale najistotniejszy jest tu umysł.
Agar, dobrze by było może książke sobie jakąś kup o buddyzmie lub -co moim zdaniem daje najlepszy efekt- spotkaj się z nauczycielem buddyjskim.
Jak wspomniał Zencognito masz doczynienia z ludźmi, którzy nie są nauczycielami (czyli my ).
Pozdrawiam
/M
|
Wt lut 26, 2008 13:25 |
|
|
agar
Dołączył(a): Cz sty 24, 2008 8:36 Posty: 102
|
Witam!
Och rada by spotkac się z nauczycielem jest chyba nie dla nie.Ja nie chce aż tak sie wgłębiać w nauki buddyjskie,powiem wam ,że mam problem z poznaniem tego co mówi mój Bóg do mnie ,z poznaniem jego nauk na tu i teraz ,ze wkraczanie na druga ścieżke zaciemniłoby tylko obie drogi.Zaczęłabym kuleć.
Poprostu chciałam wiedziec jak to wygląda w życiu i oczach zwykłego buddysty,czlowieka z emocjami i problemami jak moje,osadzonego też w realiach dnia.
Booker masz racje roznjaśnił mi zrozumienie przytoczony cytat.
Muszę jeszcze sobie troche przemyślec to co napisałeś o prawie karmy i pustce ale ogólnie łapię ,chyba...
No i myśłę ,że wgłębianie się dalej to już zacznie się droga .
Dzięki za czas i trud ,myśłę ,ze z synem już i tak inaczej będą wyglądały rozmowy,dzięki między innymi i wam.
Shalom!
_________________ gg12652472
|
Śr lut 27, 2008 12:35 |
|
|
booker
Dołączył(a): Pn cze 18, 2007 10:06 Posty: 625 Lokalizacja: Londyn
|
agar napisał(a): Poprostu chciałam wiedziec jak to wygląda w życiu i oczach zwykłego buddysty,czlowieka z emocjami i problemami jak moje,osadzonego też w realiach dnia.
Jak dla mnie, praktyka zen, ale też w ogóle praktyka religijna, czy religijność oderwana od realiów dnia jest jakaś taka, nie wiem - sztuczna?
Właśnie między innymi dla tego praktykuję, bo okazuje się iż pozwala to lepiej funkcjonować w życiu, lepiej dawać sobie radę z problemami, ze swoimi emocjami i myśleniem, z kontakami międzyludzkimi itd.
Po prostu odkrywanie swojej ludzkiej istoty, taką jaka naprawdę jest.
Jestem przekonany iż prawdziwa religijność oznacza to właśnie - bez względu na ścieżkę.
Sama filozofia buddyjska, te wszystkie rzeczy jak sunjata czy karma w zasadzie pozostając tylko słowami na niewiele się przydają. Podobnie jak zauważam tyczy się to rzeczy nauczanych w innych religiach.
Okazuje się bowiem, co ciekawe, że prawdziwie religijni ludzie, różnych religi, przejawiają bardzo zblizone usposobienie. Nie widzi się u nich pychy, zarozumialstwa, arogancji, dziwnej dumy, zacietrzewienia, zawiści, agresji i złośliwości - raczej przejawiają spokojną radość i aktywne współczucie, a co ciekawe wydaje się iż jest to dla nich najzupełniej naturalną rzeczą na ziemi.
Jeżeli to wszystko, ta cała nasza religijność pozostaje tylko na poziomie myślenia i rozumowania, a nie jest połączona z naszym doświadczeniem, z naszym zyciem, jest oderwana, to kiedy przychodzi sytuacja w życiu, to działamy albo w brew temu w co wierzymy, albo po prostu wszystko się rozlatuje.
Pozdrawiam
/M
|
Śr lut 27, 2008 13:31 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|