Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt sie 08, 2025 2:35



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 28 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 BLAGAM O POCIESZENIE/RADĘ :( 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Śr mar 12, 2008 16:07
Posty: 32
Post BLAGAM O POCIESZENIE/RADĘ :(
Proszę, niech ktoś mnie pocieszy......... przepraszam za taka wiązankę, ale jeśli ktoś znajdzie trochę czasu by to przeczytać (najlepiej osoba duchowna) i poradzić to będę wdzięczna...... naprawdę... zostałam teraz sama - nie mam przyjaciół, nie ufam ludziom... każdy tylko mówi zostaw go, to kretyn nie zasługuje na Ciebie... ale ja wiem ze on jest dobry nie pokochałabym złego człowieka, z tymże przestał mnie chyba kochać...... (mimo ze mówi ze kocha, ale nie wie czy nie chce być ze mną...

interesują mnie tylko zdania ludzi wierzących i mających pojecie o naszej religii... staram sie nie brać do siebie stereotypów i ludzi żyjących w grzesznych związkach... mi zależy na spełnianiu sie w związku w Bogu... mimo ze tylko moja wiara może to wszystko dźwignąć... mój chłopak nie wierzy tak jak ja mimo, ze chodzi ze mną do kościoła i stara sie modlić... echh... nawet nie wiem czy modli sie o nas...... PROSZĘ O ODROBINĘ ŻYCZLIWOŚCI... nie karcie mnie zbytnio.......... liczę tu na miłych i uczynnych ludzi... mam nadzieje ze tacy tu sa, choc ciezko o takich... nawet wierzących, co jest przykre...

Jestem młoda. Mam 19 lat. Bardzo wierzę i staram sie ufac Bogu bezgranicznie...
Ostatnio spotyka mnie wiele przykrości (pojecie oczywiście względne), jednak póki co - nie ma dla mnie nic gorszego od tego, gdy osoba którą kochasz ponad życie traktuje cię okropnie, okłamuje, olewa... ogólnie zmieniła sie bardzo... bo nie wie czy chce ze mną być... powiedział mi ze ma wahania uczuć... ze sam siebie nie rozumie.... przeżyliśmy razem kilka lat...

Zanim się poznaliśmy bardzo modliłam się, żeby z nim być - błagałam Boga, ze jeśli ma nam nie wyjść, żeby nie dawał mi nadziei i żebyśmy się nigdy nie spotkali (poznaliśmy się właściwie przez internet). Bóg chciał, żebyśmy się poznali i byli razem... Stąd moja wielka ufność w to, że już zawsze tak będzie, że co by się nie działo ta miłość nie przeminie i ze Bóg na to nie pozwoli... że będzie nas wspierał... Wierzyłam w wyjątkowość tego związku, wierzyłam, że wymodliłam te miłość... Obiecałam Bogu, że sprowadzę go na dobrą drogę... Chciałam mieć kim się opiekować, dla kogo żyć... Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę w stanie się zakochać. Teraz wiem, co to za uczucie i wierze bardzo w to, że jak kocha się to na całe życie.

Piszę tu, ponieważ mam nadzieję, że nikt nie powie mi (jak wszyscy - przeważnie nie wierzący, tzn nie stosujący się do przykazań...), że jestem młoda i naiwna, że całe życie przede mną.... żebym o nim zapomniała, jeśli mnie krzywdzi... Wszedzie ludzie twierdza, ze związki sa krótkotrwale, ze nawet małżeństwa sie rozpadają, ale ja chce żyć inaczej.... Chce wierzyc ze to ci ludzie sa nie madrzy, a nie ja... Sądziłam, że na tym polega mój krzyż... bo bardzo ciężko trwać całe życie w związku z kimś - zwłaszcza zacząwszy to za młodu... Myślałam, ze ludzie słabo wierzący tego nie rozumieją...

Proszę, niech ktoś mi powie, że Bóg nas nie rozdzieli... że dobrze, że tak mu ufam... że jeśli będę się gorąco modlić to jest duże prawdopodobieństwo, że uda się nam być razem już na zawsze, że on zmieni swój stosunek do mnie... że jest możliwe by trwać w związku w małżeństwie bez zdrad (to mnie bardzo nurtuje...) Zdaje sobie sprawę, ze jeśli będziemy razem czeka nas wiele przeciwności losu... ale ja nie wyobrażam sobie życia bez niego... ze mógłby być z inna dziewczyna... nawet jeśli sama miałam wahania uczuć modliłam sie, żeby Bóg nie pozwolił mi przestać kochać... A teraz kocham tak mocno, ze bardziej juz nie można i dlatego tak bardzo cierpię... bo cierpię niemiłosiernie... to tylko słowa, ale nie mogę spać... dreczy mnie bezsenność... nie ma dnia zebym nie plakala od miesiecy... zaczęły wypadać mi włosy strasznie... bardzo sie wszystkim przejmuje po prostu jestem na GRANICY wytrzymalosci.........

Ponoć Bóg może spełnić wszystkie nasze prośby (oczywiście w granicach rozsądku) Z tego względu wierze, ze jest w stanie spełnić moja... nie jest to przecież wykroczenie granic moralnych, nie proszę o nic głupiego, typu "Boze spraw żebym umarła" (choć ostatnio jestem w takim stanie, ze głupio proszę o śmierć... myślałam bardzo poważnie o samobójstwie...bo umiera we mnie wszystko na myśl, ze mój chłopak mógłby być z inna, ze przestał mnie kochać... kiedy ja sie staram jak tylko mogę by był ze mną szczęśliwy...), bądź "spraw żeby osoba która mnie dreczy umarla"...

Czasem sobie myślę, ze mam taki mały 'dar' rozumienia wielu rzeczy w perspektywie religijnej mimo takiego wieku, co mnie bardzo cieszy... choć i przeraza... jak wiadomo przykazania sa trudne... ma sie wieksza swiadomosc zla...


Zalezy mi na tym, zeby ktos mnie zapewnil, ze Bog moze spelnic moja prosbe... ze nie jest to glupie, ze dobrze ze mam wlasnie takie podejscie a nie inne... Po prostu chce byc z nim - wiele przezylismy razem.... nasi rodzice nas dobrze znaja... nawet mój problemowy ojciec go polubil... i mowi o nim "ziec" - co jest WIELKIM wyczynem... Ja mialam cel, wysnułam przyszlosc... NIE DOPUSZCZALAM do siebie mysli, ze sie rozstaniemy....... ze jest to mozliwe... zylam tak slepo te kilka lat, a teraz taki cios, ze on po prostu nie wie czy chce byc ze mna... tak bardzo boli... nie chce poznawać nikogo innego... nie umiałabym... i tu chodzi mi o zasade - nie chce by ktos inny mnie dotykal... i w ogole... (ale staram sie zyc w czystosci i on to szanuje mimo ze nei wierzy w Boga tak bardzo jak ja....)


[/list]


Śr mar 12, 2008 20:41
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 06, 2007 20:29
Posty: 261
Post 
Powiem ci ze sie wzruszyłam kiedy przeczytalam o tym jak głęboko i bezgranicznie kochasz tego człowieka. Jestes wyjątkowa i niesamowita. Wierzę w to że jeśli modlimy się o tą drugą polowę to Bog odpowiada na nasze prośby. Zastanawia mnie tylko czy potrafimy często Jego wolę przyjmować i dostrzegać znaki ktore nam daje? Kiedyś dawno temu prosilam Boga o bardzo ważną dla mnie rzecz, nie bylo to zwiazane z milościa i nie otrzymałam tego a bardzo tego pragnęłam i nie potrafiłm wtedy tego zrozumieć. Dzisiaj dziękuję Bogu że nie spelnil mojego pragnienia bo nie byłabym tak blisko Nigo jak dzisiaj. Chce Ci tylko powiedzieć abyś modliła się w ten sposob a widzę że jesteś blisko Boga "Twoja wola niech sie stanie a nie moja" Bo On zna Ciebie i przenika każda komorkę twojego ciała, wie co dla ciebie będzie najlepsze. Staraj sie słuchać Jego głosu bo nie zawsze dobrze coś interpretujemy a szczególnie kiedy tego bardzo pragniemy. Bardzo serdecznie Cie pozdrawiam i życze Ci aby Jezus wspierał Cie i chronił w tym czasie i zawsze. Samych Błogosławieńst Ci życzę. Ania.

_________________
"Panie, wskaż mi drogi Swoje
ścieżek swoich naucz mnie !"
Psalm 25,4


Śr mar 12, 2008 21:11
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sty 29, 2008 9:47
Posty: 866
Post 
Ciężka sprawa. Sprawy związane z miłością są najcięższymi przeżyciami człowieka. To jest rzecz, która dotyka nas najgłębiej. Postaram się dać Ci kilka rad.

Nie martw się myślami samobójczymi. To normalne w perspektywie ogromnego strachu i bólu. Każdy człowiek zmiażdżony cierpieniem chce umrzeć żeby móc odpocząć, uspokoić serce, zasnąć i już nie płakać. Nie każdy potrafi to przetrwać i się oprzeć tej pokusie. Najważniejsze to: nie trać nadziei i nie podawaj się.

Druga sprawa: wg. mnie najtrudniejsza rzecz jaką człowiek ma do zrobienia w życiu: zaufać Bogu. Słabi ludzie nie potrafią ufać Bogu. Ufają sobie. Żeby zaufać Bogu, trzeba być naprawdę silnym człowiekiem. Niewielu to potrafi. "Badź mężny, ufaj Panu" - Ps 27. Jednak bez tego nic w życiu nie wychodzi. Trudno ufać Bogu kiedy się nie wie jakie ma plany. Ale to jest jedyna nadzieja. Zresztą sama widzisz, że to, czego doświadczasz, jest ponad siły człowieka i nikt z ludzi nie może Ci pomóc. Tylko Bóg może. Czy chce? Nie wiem. Sam nie wiem co powiedzieć Ci, bo sam jestem w podobnej sytuacji. Ale prawda, którą odkryłem jest taka, że nie mogę nic. Jeśli jestem szczęśliwy, to tylko mocą Boga. Jeśli umieram to dlatego, że Bóg mnie miażdży. Co by się nie działo - Jego moc się objawia a ja jestem jak robak. On wszystko ma w swoim ręku i czy to nam się podoba czy nie, zbawienie jest tylko u Niego.

Spójrz na to w ten sposób: jeśli Bóg nie chce Ci pomóc, to Go w żaden sposób nie zmusisz. Jeśli zaś chce, to musisz Mu to umożliwić. Brak zaufania wiąże ręce Bogu. Żeby mógł działaś, musisz zaufać. Ja się do dziś męczę z tym i nie umiem zaufać a próbuję już ponad 4 miesiące. Kiedy myślę, że już zaufałem, okazuje się, że jednak gdzieś w głębi serca próbuję szukać "własnych sposobów".

Nie trać nadziei. Bóg przychodzi w odpowiednim czasie. Problem tylko w tym, że my nie umiemy wytrwać do tego czasu, bo dajemy sobie wydrzeć nadzieję z serc. Nie trać nadziei i nie przestawaj się modlić. Módl się o rozumne serce, które umie rozeznawać to, co dobre. I Pamiętaj, że moc w słabości się doskonali.


Śr mar 12, 2008 23:01
Zobacz profil
Post 
Zapewniam o modlitwie !! Módl sie dalej zobaczysz sama co z tego bedzie ... Bóg nie pozostaje obojętny na nasze wołania ale trzeba czasem przyjąć wole Bożą z pokorą i nie wiadomo co dla Ciebie Bóg przygotował . Ufaj dalej . Miłość to jest chyba coś ważniejszego niż wiara jak pisał św Paweł i ona wszystko przetrwa i zwycieży , pamiętaj o tym. Nie jestem psychologiem wiec nie bede specjalnie doradzał, zresztą taki pscyholog nie wiele pomoże . Idź może do jakiegoś dobrego zakonnika , ksiedza może wesprze Cie duchowo.


Śr mar 12, 2008 23:01

Dołączył(a): Śr mar 12, 2008 16:07
Posty: 32
Post 
Dziękuje wszystkim z całego serca! Dobrze jest czuć, że chociaż w internecie znajdzie się kogoś, kto Cię bezinteresownie wesprze. Potrzebne mi były słowa osób, które wierzą, bo tylko takim idzie mnie zrozumieć choć trochę...

Coś chyba drgnęło, a może to chwilowa ulga... i zaczynam pojmować błędy... zaczynam rozumieć... i on może coś w końcu zrozumiał... mówił, ze już będzie lepiej, także oby wszystko się ułożyło. Nie chcę zapeszać.



To naprawdę wspaniały portal... niby tylko, ale ja naprawdę myślę, że życzliwych ludzi to tylko ze świecą szukać... wiele to dla mnie znaczy... Niech Bozia ma Was wszystkich w swojej opiece! Mam nadzieję, że Wasze strapienia również miną.

Hitman... wiem, że niekiedy ciężko, ale pozostaje nam jedynie wiara i zaufanie. Będę modlić się w Twojej sprawie... Przykro mi i mam ogromną nadzieję, że doświadczysz ulgi... Tego Ci życzę.

AniuF - zawstydziłaś mnie i za bardzo nie wiem co powiedzieć, bo nie często słyszy się takie słowa.... powiem tyle: niezmiernie milo mi... że choć przez chwilę ktoś o mnie tak dobrze pomyślał...

lereeek - może nie jesteś psychologiem, ale z pewnością bardzo mądra z Ciebie osoba. :)



JESZCZE RAZ DZIEKUJE I POZDRAWIAM CIEPLO!!!


Cz mar 13, 2008 0:27
Zobacz profil
Post 
Tatiana, ja od siebie mogę praktycznie powtórzyc wypowiedź Ani...
ja też bardzo czegoś chciałam i chyba nigdy dotąd w życiu tak gorąco i natarczywie o nic nie prosiłam, prosiłam też o modlitwę moich przyjaciół. nie dostałam. i jestem absolutnie przekonana o tym, że jest tylko jedno wytłumaczenie - to by nie było dla mnie dobre.
to trudne, ale jeśli w ten sposób szczerze założysz, nie będzie dylematu:
Cytuj:
Zalezy mi na tym, zeby ktos mnie zapewnil, ze Bog moze spelnic moja prosbe...
i:
Cytuj:
Ponoć Bóg może spełnić wszystkie nasze prośby


ja wierzę, że spełnia, ale po swojemu, bo wie lepiej i kieruje się Miłością.

módl się, proś, błagaj, płacz... ale jak nie da, to uwierz, że tak jest dobrze choć Ty tego nie rozumiesz.

powodzenia!


Cz mar 13, 2008 0:35
Post 
Cytuj:
Nie martw się myślami samobójczymi. To normalne w perspektywie ogromnego strachu i bólu. Każdy człowiek zmiażdżony cierpieniem chce umrzeć żeby móc odpocząć, uspokoić serce, zasnąć i już nie płakać. Nie każdy potrafi to przetrwać i się oprzeć tej pokusie. Najważniejsze to: nie trać nadziei i nie podawaj się.

Nie, myśli samobójcze nie są normalne!!!! Nawet, jeżeli przeżywa się nieszczęśliwą miłość. Takie teksty mogą doprowadzić do nieszczęścia, a tu być może potrzebna jest pomoc nie forum, a psychologa. Ja bym raczej radziła skorzystać z porady specjalisty, zanim dół doprowadzi do depresji.

Swoją drogą do autorki tematu: nie wiem w jakim wieku jest chłopak w którym się zakochałaś, ale jeżeli jest twoim rówieśnikiem to prawdopodobnie w ogóle jeszcze nie jest gotowy na stały związek. Tym bardziej, że zaangażowania z jego strony nie widać. Związki niestety przeżywają kryzysy, gdy jedno jeszcze jest w fazie mocnego zakochania, a drugie te emocje ma dawno za sobą, bądź w ogóle nie miało. Zwykle się rozpadają, zwykle boleśnie dla jednej strony. Niemniej należy się z tym pogodzić. Z biegiem czasu zrozumiesz, że było to cenne doświadczenie życiowe, może wyciągniesz z tego wnioski, nabierzesz dystansu. Proszenie Boga, by ktoś się w tobie zakochał nic nie da. Nie można zmuszać ludzi by coś poczuli. Strach pomyśleć, co by było gdyby Bóg spełniał takie prośby. Człowiek ma wolną wolę, w którą żadna siła ingerować po prostu nie ma prawa, nawet gdyby mogła.

Moim zdaniem, a mówię to z doświadczenia, to im szybciej się coś kończy, tym łatwiej. A z tego co piszesz, to on po prostu cię wykorzystuje. Facet powinien Cię na rękach nosić i zobaczysz, że jakiś jeszcze będzie.


Cz mar 13, 2008 18:56

Dołączył(a): Śr mar 12, 2008 16:07
Posty: 32
Post 
Heh, Rita... moim zdaniem Ty po prostu słabo wierzysz, że Bóg jest wszechmocny i może wszystko. Zastanawia mnie Twoje stanowisko - skąd masz takie zdanie? Wierząca, praktykująca? Nie wierząca? Słabo wierząca? (ze wskazaniem na to ostatnie)

"Proszenie Boga, by ktoś się w tobie zakochał nic nie da. Nie można zmuszać ludzi by coś poczuli. Strach pomyśleć, co by było gdyby Bóg spełniał takie prośby. Człowiek ma wolną wolę, w którą żadna siła ingerować po prostu nie ma prawa, nawet gdyby mogła."

Ludzi się nie zmusza by coś poczuli... Miłość jest sama z siebie przecież to uczucie po prostu jest! Nie wiadomo nawet skąd i czemu. Nie rozumiem, co ma wola do miłości?! To nie jest nasza wola kogo kochamy! To tylko i wyłącznie wola Boga! Dlatego tylko modląc się do niego... i błagać go możemy sprawić, że miłość nasza będzie doskonalsza!
I jak to żadna siła nie ma prawa ingerować? - jedynie siła i moc Boga może cokolwiek zdziałać. Żadna inna siła (nie ma innych sił) NIE MA na to wpływu, owszem. Przez niego, za sprawą jego woli kochamy... a nie za sprawą SWOJEJ WOLI... Nie idziesz sobie ulicą, nie odnajdujesz potencjalnych kandydatów, po czym stwierdzasz od dziś kocham tę osobę!
I owszem masz racje, bardzo mozliwe, że nie dojrzał do związku, bo SŁABA jest jego wiara w Boga, w miłość ale ja chce to zmienić.

Nie rozumiem też czemu strach gdyby Bóg spełniał tego typu prośby...? Co by się stało? Rozumiem, że straszne byłoby to, że ludzie byliby szczęśliwi... ;]

Nie widzę w mojej prośbie nic egoistycznego, ani złego. Owszem, nie chcę cierpieć w ten sposób... ale mam czyste myśli i chce, by moja wiara i nadzieja odbudowała to, co straciłam.

Może ten kryzys miał mnie zbliżyć do Boga? Myślę, że o to mu właśnie chodzi, w końcu mamy okres Wielkiego Postu, gdzie trzeba zbliżyć się do Boga, a podejrzewam, że tylko tak skrajna sytuacja zmusza mnie do silnej wiary, nadziei..... Bóg o tym doskonale wie...


Myślę, że w swoich poglądach nie kierujesz się wiarą, a zwykłymi powszechnymi stereotypami ludzkimi. Pozdrawiam Cię serdecznie.


Cz mar 13, 2008 20:23
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr mar 12, 2008 16:07
Posty: 32
Post 
a i jesli chodzi o wsparcie hitmana... apropos moich myśli samobójczych BARDZO MI POMOGLO... i nie wiem co widzisz zlego w jego wypowiedzi


Cz mar 13, 2008 20:25
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
a i jesli chodzi o wsparcie hitmana... apropos moich myśli samobójczych BARDZO MI POMOGLO... i nie wiem co widzisz zlego w jego wypowiedzi

Mówienie osobie, która ma depresję i chce popełnić samobójstwo, że wszystko jest ok, każdy tak ma nie jest właściwe. Bo to jest zwykłe bagatelizowanie. Samobójstwo popełniają osoby, które naprawdę mają problemy z psychiką, które potrzebują fachowej pomocy. Żadnemu samobójcy forum nie pomoże.

Cytuj:
Heh, Rita... moim zdaniem Ty po prostu słabo wierzysz, że Bóg jest wszechmocny i może wszystko.

Tak w ogóle to jestem ateistką, ale to już szczegół.

Cytuj:
Przez niego, za sprawą jego woli kochamy... a nie za sprawą SWOJEJ WOLI... Nie idziesz sobie ulicą, nie odnajdujesz potencjalnych kandydatów, po czym stwierdzasz od dziś kocham tę osobę!

Oczywiście że nie, tu działa nasza podświadomość, a nie świadomość.

Cytuj:
I owszem masz racje, bardzo mozliwe, że nie dojrzał do związku, bo SŁABA jest jego wiara w Boga, w miłość ale ja chce to zmienić.

Jako ateistka zapewniam Cię, że osoby nie wierzące potrafią kochać, potrafią kochać całym sobą, nieskończenie, do śmierci. A chłopcy w tym wieku po prostu są niedojrzali i tyle, nie szukają stałych związków.

Cytuj:
Nie rozumiem też czemu strach gdyby Bóg spełniał tego typu prośby...? Co by się stało? Rozumiem, że straszne byłoby to, że ludzie byliby szczęśliwi...

Gdybyś ty była szczęśliwa... Dlaczego nie modlisz się po prostu o szczęście dla siebie. Nie, ty chcesz aby ktoś na siłę cię pokochał. Czy chciałabyś aby ktoś, kogo ty nie kochasz modlił się byś go pokochała? Czy byłabyś szczęśliwa gdyby Bóg wysłuchał takiej modlitwy?

Cytuj:
Nie widzę w mojej prośbie nic egoistycznego, ani złego. Owszem, nie chcę cierpieć w ten sposób... ale mam czyste myśli i chce, by moja wiara i nadzieja odbudowała to, co straciłam.

A ja mam wrażenie że właśnie twoje modlitwy wynikają z egoizmu. Ty chciałabyś być szczęśliwa. A czy nie pomyślałaś, że ten chłopak byłby po prostu szczęśliwszy z kimś innym? miłość to także pragnienie szczęścia tej drugiej osoby, nie tylko swojego.

Cytuj:
Myślę, że w swoich poglądach nie kierujesz się wiarą, a zwykłymi powszechnymi stereotypami ludzkimi.

Bo nie napisałam tego co chciałabyś usłyszeć? Nie można zmusić kogoś do miłości. Uważam to za nieetyczne. To jest moje zdanie, nie oparte na stereotypach (nie wiem skąd ci się to wzięło swoją drogą).


Cz mar 13, 2008 21:29

Dołączył(a): Wt sty 29, 2008 9:47
Posty: 866
Post 
Rita napisał(a):
Nie, myśli samobójcze nie są normalne!!!!

Są.


Cz mar 13, 2008 21:30
Zobacz profil
Post 
W takim razie popełnianie samobójstw też jest normalne. Alleluja.


Cz mar 13, 2008 21:38
Post 
Hej !

Z tej strony możesz sobie ściągnąć konferencje księdza Piotra Pawlukiewicza na tematy miłości, zakochania i problemów z tym związanych... :)

http://chomikuj.pl/Chomik.aspx?id=doona&sid=100


Cz mar 13, 2008 22:17

Dołączył(a): Wt sty 29, 2008 9:47
Posty: 866
Post 
Rita napisał(a):
W takim razie popełnianie samobójstw też jest normalne. Alleluja.

Nie.


Cz mar 13, 2008 22:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06
Posty: 4608
Post Re: BLAGAM O POCIESZENIE/RADĘ :(
Ja Ci nie napiszę nic pocieszającego, a to co uważam za słuszne - będzie bolało, ale napiszę to bez złości i z życzliwością, dla twojego dobra. Niekoniecznie mogę mieć rację, ale zastanów się nad tym co napiszę.

tatiana89 napisał(a):
Zanim się poznaliśmy bardzo modliłam się, żeby z nim być - błagałam Boga, ze jeśli ma nam nie wyjść, żeby nie dawał mi nadziei i żebyśmy się nigdy nie spotkali (poznaliśmy się właściwie przez internet). Bóg chciał, żebyśmy się poznali i byli razem... Stąd moja wielka ufność w to, że już zawsze tak będzie, że co by się nie działo ta miłość nie przeminie i ze Bóg na to nie pozwoli... że będzie nas wspierał... Wierzyłam w wyjątkowość tego związku, wierzyłam, że wymodliłam te miłość...

Niemal każdy na Ziemi kogoś poznaje i się zakochuje - to, że Cię to spotkało nie oznacza to, że to odpowiedź na Twoje modlitwy, to może być coś zupełnie innego, zwyczajnego i niezależnego od modlitw i Twojej woli.

tatiana89 napisał(a):
Obiecałam Bogu, że sprowadzę go na dobrą drogę... Chciałam mieć kim się opiekować, dla kogo żyć... Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę w stanie się zakochać. Teraz wiem, co to za uczucie i wierze bardzo w to, że jak kocha się to na całe życie.

Zakochanie to nie miłość. Miłość chrześcijańska dotyczy każdego bliźniego a nie tylko tego w którym się zakochało. Także nie obiecuj Bogu rzeczy, które nie zależą od Ciebie i dotyczą innych osób - skoro człowiek może powiedzieć "nie" Bogu to Tobie tym bardziej.

tatiana89 napisał(a):
Proszę, niech ktoś mi powie, że Bóg nas nie rozdzieli... że dobrze, że tak mu ufam... że jeśli będę się gorąco modlić to jest duże prawdopodobieństwo, że uda się nam być razem już na zawsze, że on zmieni swój stosunek do mnie...

Bóg Was nie rozdzieli, bo Bóg nie ma wpływu na wolną wolę człowieka - w tym wypadku twojego chłopaka i jeżeli ten chłopak postanowi odejść to taka będzie wola tego chłopaka a nie Boga. Oczekujesz, że Bóg mu nogi połamie i przykuje go do Ciebie łańcuchem aby nie mógł odejść pomimo takiej woli? ;)
W tym wypadku wydaje mi się, że nie tyle zaufałaś Bogu, co własnym marzeniom o tym co Ty uważasz, że Bóg powinien zrobić - to jest myślenie życzeniowe pozbawione pokory w stosunku do woli Boga. Bóg może mieć inne plany wobec Was, więc rób wszystko co słuszne aby było tak jak uważasz, że będzie dobrze, ale przyjmij z pokorą wolę Boga jeśli mimo wszystko nie stanie się po Twojej myśli.

tatiana89 napisał(a):
umiera we mnie wszystko na myśl, ze mój chłopak mógłby być z inna, ze przestał mnie kochać... kiedy ja sie staram jak tylko mogę by był ze mną szczęśliwy...

Widzisz, a ja jestem w stanie kochać i szanować "innego" do którego może odejść moja dziewczyna. Tego uczył Jezus - kochać każdego jak siebie samego, także osobę dla której opuszcza nas ukochana osoba, a nawet największego wroga. Uważam, że myślisz zbyt samolubnie - miłość łączy się z chęcią czynienia dobra kochanej osobie, skąd wiesz, że Bóg nie przeznaczył twojemu chłopakowi kogoś z kim będzie on bardziej szczęśliwy niż z Tobą? Co zrobisz gdy on ją spotka? Okażesz jemu i jej swoją miłość i pozwolisz być w pełni szczęśliwym czy zniewolisz go u swojego boku dla własnej przyjemności?

tatiana89 napisał(a):
Zalezy mi na tym, zeby ktos mnie zapewnil, ze Bog moze spelnic moja prosbe...

Jasne, że może, ale absolutnie nie musi. Więcej pokory i zaufania do Boga...

tatiana89 napisał(a):
NIE DOPUSZCZALAM do siebie mysli, ze sie rozstaniemy.......

A jeśli wolą Boga jest byście się rozstali to co? Nie dopuścisz do siebie woli Boga?

tatiana89 napisał(a):
nie chce poznawać nikogo innego... nie umiałabym... i tu chodzi mi o zasade - nie chce by ktos inny mnie dotykal... i w ogole...

Z mojej strony nie znajdziesz pocieszenia - masz za mało pokory i za mało ufasz Bogu, a za bardzo myślisz samolubnie, nawet swojego chłopaka traktujesz jak przynależną sobie własność, a on nie dość, że posiada wolną wolę daną mu przez Stwórcę to jeszcze do tego nie jest Twój - on należy do Boga.

Moja rada: przemyśl swój stosunek do swojego chłopaka, do swoich życzeń wobec woli Boga oraz porozmawiaj o swoich uczuciach i problemach z jakimś mądrym i obdarzonym empatią księdzem. Pomyśl też, czy twoja miłość jest nastawiona na dawanie szczęścia innym, nawet kosztem siebie czy na zaspokajanie swojego pragnienia szczęścia - ta pierwsza jest miłością prawdziwą, ta druga jest samolubnym pragnieniem szczęścia tylko dla siebie nastawionym na branie, czasem nawet kosztem innych osób.

_________________
"Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
Obrazek
"Inter faeces et urinam nascimur".


Cz mar 13, 2008 23:59
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 28 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL