Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 10, 2025 11:42



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 49 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona
 Czy można udowodnić istnienie krzesła? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): So wrz 25, 2004 15:57
Posty: 105
Post 
"Ciągle jednak odnosze wrażenie, że "potrzeby" mylisz z pragnieniami, takimi jak komfort, nowy samochód, wiedza, spokój ... "

? A czym to sie niby różni potrzeba spokoju od pragnienia spokoju? Zdaje mi sie że dokonanie podziału na "potrzeby" i "pragnienia", a nawet "pożądania" jest sztucznym podziałem, bo w grunice rzeczy oba te zagadnienia sie zazębiają i nie sposób mówić np o "pragnieniach" zapominając o "potrzebach", i vice versa.

Dodam od siebie jeszcze że jak na mój gust potrzeby nie są naturalnym stanem człowieka. W większości są bowiem wyuczone lub przejęte od otoczenia. Sorki że teraz spłyce pewien problem, ale to tak żeby łatwiej wyjasnić o co mi biega --> Na przykładzie oddziaływań reklamowych najlepiej widać, w jaki sposób rozdyma się potrzeby potencjalnych klientów. Ileż to osób jest chorych że nie może sobie wypić piwa, lampki alkoholu, kawy czy zapalić papierosa. A ile osób cierpi że nie stać ich na zakup tego co jest reklamowane? Już te przykłady są wystarczające (choć może nie widać związku między nimi a potrzebami typowo fizjologicznymi) , by zastanowić sie nad pytaniem, czy zaspokajać takie potrzeby, czy też się od nich uwalniać?


"Życie jest zbyt interesujące by przespać je w bezpiecznym i cichym zakątku na końcu świata ..."

Z jednym sie zgodze - życie jest interesujące.
Ale zawsze dobrze sie nauczyć rozróżniać między tym co naprawde wartościowe, a tym co mozna uznać za "syf". Bo oto mamy mnóstwo przykładów osób które wybrały emocjonujące doświadczenia zamiast "spokojnego zakątka" , a niech za przykład posłużą Irakijczycy, czy obecna sytuacja w Izraelu ---> no poprostu nie sposób sie nudzić!

E, a niby czemu skoro takie życie interesujące to przeciętny człowieczek ponad 20 lat swego zycia przesypia? Przesypia je choć tak je niby kocha. A - no zawsze mozna powiedzieć że to naturalna potrzeba (ale sie czepiam, nie :)

" Jak zwykle to po prostu sprawa wyboru ..."

O tak, co kto lubi ;)


Pn lis 22, 2004 21:06
Zobacz profil
Post 

Gruntz - co innego pragnienie stworzenia rodziny, a co innego pragnienie wypicia lampki wina. Różnica taka jak między uczuciami niskimi a wysokimi.
Ponadto aby uprawiać zdrowo rozsądkową krytykę pragnień, trzeba uprzednio i jak zwykle milcząco uznać, że zmysły poprawnie informują mnie o rzeczywistości. :)



Wt lis 23, 2004 9:15
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Cytuj:
Nie wiesz czym jest rzeczywistość. Nie możemy stwierdzić czym jest. Niewykloczne, że nauka jak dotąd bada "rzeczywistość" iluzoryczną.


Nauka zawsze będzie mogła badac tylko tę rzeczywistość która leży w zasięgu badacza. A jedynymi narzędziami poznania są dla człowieka jego zmysły. Twierdzisz inaczej? Udowodnij to.

Cytuj:
Obserwujemy ludzi pozbawionych zmysłów: słuchu, węchu, wzroku, co chcesz.


Ci którzy sa pozbawieni wszystkich zmysłów, praktycznie są martwi.

Cytuj:
Jak na razie stawiam problem: "Czy zmysły poprawnie informują o rzeczywistości", a to, że w ogóle jest jakiś mózg czy impulsy nerwowe, to sprawdziliśmy zmysłami, a więc to co napisałeś jest na zupełnie inny temat, albo jest to błędne koło.


To co napisałem to prawda, jedyne co może być traktowane jako dowód naszego istnienia, to ciągły dopływ informacji. Nie ma znaczenia jakiej informacji.

Cytuj:
aprioryzm = wiara


W co ?

Że zmysły mnie poprawnie informują o rzeczywistości? Dostaję informację, więc prztwarzam ją najlepiej jak umiem na podstawie wcześniejszych doświadczeń dążąc do określonego efektu. Niczego nie musze zakładać w nic nie muszę wierzyć. Akcja, reakcja. Możliwość popełnienia błędu jest oczywista i stale wbudowana w ludzką rzeczywistość. Wiara to ucieczka naiwnych i słabych.

Cytuj:
Czy postulujesz, że tylko osoby posiadające niskie poczucie własnej wartości wierzą w Boga ? Wymaga to udowodnienia, że teiści są pozbawieni poczucia własnej wartości, a ateiści są pełni poczucia własnej wartości.


Postuluję, że ty posiadasz niskie poczucie własnej wartości PTR, a czynię to na podstawie naszego dość długiego kontaktu i rozmów nie odnoszę tego do wszsytkich katolików, nie jesteś zresztą podobny do przeciętnego katolika, mało komu aż tak strasznie zależy by umocować ten absurd w rzeczywistości, większość zadowala się standartowym wyobrażeniem "raju".
Nigdy nie byłem świadomym katolikiem PTR, i odłączyłem się od tego cyrku gdy tylko się dało. Trudno mi oceniać poczucie własnej wartości w całym okresie mojego dojrzewania, ale na pewno nigdy nie łączyłem tego z KK ;]
Jestem indywidualistą i nienawidzę tłumu. To chyba od dawna oczywiste. Uważam, że wartościowe rzeczy mówią tylko pojedynczy ludzie, nigdy zbiorowości. Owce zawsze są głupie. Ale wartościowe jednostki można znaleźć wszędzie.

Cytuj:
Natomiast w Twoim przypadku to głębokie zranienia z dzieciństwa i brak miłości ze strony ojca (lub matki, albo obojga rodziców), spowodowały że nie potrafisz uwierzyć w to, że może ktoś Ciebie kochać.


Cieniuteńkie, właśnie wtedy szukał bym rekompensaty w takich rojeniach jak twoje. Moim zdaniem miałem znacznie zdrowsze warunki dojrzewania niż twoje, wbrew temu co Ci się wydaje ... ;]

Cytuj:
Chyba nie wyciągnąłeś wniosków. My nie posiadamy wiedzy o rzeczywistości. Co Ty więc tu wypisujesz o tym, że to ja mam "akceptować rzeczywistość". To tylko Ty nazbyt wierzysz w to co widzisz i czekasz, aż w świecie Ci danym, pojawi się znak od Boga.


Ależ posiadamy, od niemowlaka po staruszka nasza sieć nauronowa uczy się otaczającej jej rzeczywistosci. Na tej podstawie możemy w niej swobodnie funkcjonować. Wiedza, to nie tylko to co można zapisac w książce. Czasem to dopasowanie do określonych sygnałów i umiejętnośc reakcji na nie.
"Znak od Boga" PTR, lecz się ...

Cytuj:
Dokładnie równie dobrze ja mogę Ci tłumaczyć, że masz przyjąć kryteria, które prowadzą do przyjęcia Boga.
Moje kryteria są równie dobre jak Twoje.


Śnij dalej ... ;]


Wt lis 23, 2004 22:05
Zobacz profil
Post 

Dyskusje psychologiczne odstawiam na boczny tor, bo mnie one tu nie interesują.

Cytuj:
Nauka zawsze będzie mogła badac tylko tę rzeczywistość która leży w zasięgu badacza. A jedynymi narzędziami poznania są dla człowieka jego zmysły. Twierdzisz inaczej? Udowodnij to.

Całkowicie się z tym zgadzam.

Cytuj:
Ci którzy sa pozbawieni wszystkich zmysłów, praktycznie są martwi.

Nie są, ale też to nie jest tu istotne.

Cytuj:
To co napisałem to prawda, jedyne co może być traktowane jako dowód naszego istnienia, to ciągły dopływ informacji. Nie ma znaczenia jakiej informacji.

Raczej nie. Rozmawiam o tym samym z ateistami na racjonaliście http://www.racjonalista.pl/forum.php/s,8908
więc nie będę pisał ponownie tego co już przepisałem, a jedynie wkleję:

PTR na Racjonaliście napisał(a):
Jeżeli "myślę więc jestem" nie jest aż tak prawdziwe, to nic się nie dzieje dla moich wywodów, gdyż oznacza to jedynie, że wiemy o świecie doprawdy NIC. Przy okazji dyskusji na katolik.pl część forumowiczów w ogóle odrzuciła coś takiego jak "Ja" uznając je za złudzenie, gdyż wgłębiając się w "Ja" nie są w stanie znaleźć niczego czym byliby oni sami, a co by nie przybyło z zewnątrz - czy jak to oni tam ujmowali.
Skorzystałem sobie teraz jak zwykle z Wikipedii:
"David Hume w Traktacie o naturze ludzkiej: "co do mnie, to gdy wnikam najbardziej intymnie w to, co nazywam moim ja, to zawsze napotykam na jakąś poszczególną percepcję. (...) Nie mogę nigdy uchwycić mego ja bez jakiejś percepcji i nie mogę nigdy postrzegać nic innego niż percepcje. (...) mogę zaryzykować i twierdzić, że reszta ludzi to nic innego niż wiązka i zbiór percepcji, które następują po sobie z niepojętą szybkością i znajdują się w nieustannym stanie płynnego ruchu."
Nie wynika stąd co prawda, że ja nie istnieje, a jedynie, że nie możemy stwierdzić jego istniania z cała pewnością - jednak kartezjańskie cogito traci swą moc.
Immanuel Kant argumentował z kolei, że cogito jest tautologią - kartezjańskie myślenie jest jednoznaczne z istnieniem i jako takie nie może samo siebie potwierdzać. "
Tak czy inaczej o naturze bytu wiemy NIC.



Cytuj:
Nie ma znaczenia jakiej informacji.

Ale nie ma pewności, że nie są one wynikiem tego, że jakaś istota (niekoniecznie Bóg) wprowadza nas w świat iluzji, logicznej iluzji, ale i tak nie obserwujemy faktycznej rzeczywistości.

PugCondoin napisał(a):
PTR napisał(a):
aprioryzm = wiara

W co ?

W to, że zmysły poprawnie informują o rzeczywistości.

Cytuj:
Że zmysły mnie poprawnie informują o rzeczywistości? Dostaję informację, więc prztwarzam ją najlepiej jak umiem na podstawie wcześniejszych doświadczeń dążąc do określonego efektu. Niczego nie musze zakładać w nic nie muszę wierzyć. Akcja, reakcja. Możliwość popełnienia błędu jest oczywista i stale wbudowana w ludzką rzeczywistość. Wiara to ucieczka naiwnych i słabych.

Tak, że zmysły Cię poprawnie informują o rzeczywistości. Dostajesz informacje, ale nie wiesz czy prawdziwe, choć przetwarzasz je najlepiej jak umiesz na podstawie wcześniejszych doświadczeń dążąc do określonego efektu. Musisz założyć uprzednio (nieświadomie), że to co widzisz jest realne. Możliwość błędu jest oczywista i stale wbudowana w ludzką rzeczywistość. Jeśli wiara to ucieczka naiwnych i słabych, to Ty nawet uciekasz przed tym, że bierzesz to, że zmysły Cię poprawnie informują o rzeczywistości na wiarę.

PugCondoin napisał(a):
PTR napisał(a):
Chyba nie wyciągnąłeś wniosków. My nie posiadamy wiedzy o rzeczywistości. Co Ty więc tu wypisujesz o tym, że to ja mam "akceptować rzeczywistość". To tylko Ty nazbyt wierzysz w to co widzisz i czekasz, aż w świecie Ci danym, pojawi się znak od Boga.

Ależ posiadamy, od niemowlaka po staruszka nasza sieć nauronowa uczy się otaczającej jej rzeczywistosci. Na tej podstawie możemy w niej swobodnie funkcjonować. Wiedza, to nie tylko to co można zapisac w książce. Czasem to dopasowanie do określonych sygnałów i umiejętnośc reakcji na nie.
"Znak od Boga" PTR, lecz się ...

Te niezrozumienie może być wynikiem braku precyzji z mojej strony.
Oczywiście posiadamy wiedzę o rzeczywistości, którą obserwujemy, ale ponieważ nie mamy pewności co do tego, czy zmysły nas poprawnie informują o rzeczywistości, to siłą rzeczy nie jest to wiedza pewna.
O sieci neuronowej dowiedziałeś się za pomocą zmysłów, a dopiero co masz udowodnić, że zmysły poprawnie informują o rzeczywistości.

Pug napisał(a):
PTR napisał(a):
Dokładnie równie dobrze ja mogę Ci tłumaczyć, że masz przyjąć kryteria, które prowadzą do przyjęcia Boga.
Moje kryteria są równie dobre jak Twoje.

Śnij dalej ... ;]

Jak na razie nie przedstawiłeś dowodu, że zmysły poprawnie informują o rzeczywistości. Mam prośbę. Jeśli tego nie uczynisz, nie odpisuj więcej.

-----------------
I znowu cytat mojej wypowiedzi z Racjonalisty:

PTR na Racjonaliście napisał(a):
ja Ci pokazuję, że jesteśmy w punkcie takim w którym nie jest nawet jasne jakimi kryteriami się posługiwać. Ty mówisz o kryteriach niezłych co do poznawania rzeczywistości, która może być iluzoryczna. Ja jednak Ci pokazuję, że jesteśmy w punkcie, gdzie nawet nie jest jasne, które kryteria są dobre, a które nie. Jesteśmy w miejscu, gdzie nawet nie można określić prawdopodobieństwa, które jest dobre, a które nie, bo jak je określić skoro nasza wiedza dotyczy rzeczywistości niepewnej.

Ty więc zupełnie apriorycznie przyjąłeś kryterium zdrowego rozsądku i obyś rozumiał, że to aprioryzm, a nie tylko, że przyjąłeś je bo się sprawdził przy badaniu rzeczywistości nam danej.

Ja natomiast zupełnie inne kryteria przyjąłem:
- zakładam sobie przy przyjmowaniu do wiadomości istnienia bytów stosować zasady logiki (oczywiście jest to założenie wzięte z kosmosu, bo co ma logika do rzeczywistości, ale tak sobie zakładam i już )
- przyjmuję istnienie tylko tych bytów, które są mi do czegoś POTRZEBNE
- przyjmuję istnienie tylko tych bytów, których istnienia CHCĘ (pragnę)

Oczywiście jest to ordynarne chciejstwo, ale Twoje również, gdyż wpadasz w następujące błędne koło:
- Przyjmuje świadectwo zmysłów, bo tak mówi mi zdrowy rozsądek (albo Twoja 'logika' - nie podałeś co w tym logicznego).
- A co to jest zdrowy rozsądek?
- Zdrowy rozsądek jest to coś, dzięki czemu przyjmuję świadectwo zmysłów

Mój dodatkowo ma o tyle sens, że Bóg który jest dobry, nie wprowadza naszych zmysłów w błąd.
Zauważ też, że nigdy nie będzie tak, że przy badaniu rzeczywistości nam dostępnej, będę upychał gdziekolwiek tu Boga, albo zasłaniał swoją niewiedzę Bogiem.

(...)



Śr lis 24, 2004 9:25
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Nie mam zamiaru niczego udowadniać, bo nie ma to sensu. Nie potrzebna mi jest pewnośc, że informacje płynące od zmysłów przwidłowo opisują rzeczywistość. Nie interesuje mnie zupełnie jak wygląda "rzeczywista" rzeczywistość. Jeżeli leży poza mom zasięgiem nie ma dla mnie znaczenia. Jedyne co mnie interesuje to moja własna rzeczywistość. Ta którą poznaję przy pomocy moich zmysłów. Oczywiście, poza tą rzeczywistością, poza zasięgiem moich zmysłów mogą znajdowac się różowe trzygłowe smerfy, ale PTR ... ja to naprawdę mam w dupie. To po prostu nie ma znaczenia. Co z tego, że kazdy może być manipulowany? To bezpodstawne założenie, można w ten sam sposób przyjąć każde inne. I tu w przeciwnieństwie do zmysłów które jednak jakąś informację dostarczają, ty nie masz żadnych, najmniejszych nawet poszlak które pozwoliły by ci oprzeć na czymś take twierdzenie. Tak więc ja opieram się na niepewnej informacji płynącej z moich zmysłów, ty opierasz się na własnych fantazjach. I tym się różnimy przyjacielu. Ty sobie rzczywistość wyobrażasz, ja ją odczuwam.


Cytuj:
Mam prośbę. Jeśli tego nie uczynisz, nie odpisuj więcej.


Twoja prośba została rozpatrzona negatywnie ...


Śr lis 24, 2004 22:09
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Nie mam zamiaru niczego udowadniać, bo nie ma to sensu. Nie potrzebna mi jest pewnośc, że informacje płynące od zmysłów przwidłowo opisują rzeczywistość.

A więc nie jesteś zainteresowany tym tematem.
Cóż to jednak zmienia, że Ty nie chcesz. Założenie, że zmysły poprawnie informują o rzeczywistości to tylko aksjomat. W istocie zgadzasz się, że nie można udowodnić, że zmysły poprawnie informują o rzeczywistości, ale wzbraniasz się z przyjęciem tego faktu, bo konsekwencje były daleko idące. Głęboki racjonalizm.

Dziękuję za rozmowę. Pomijając personalne zarzuty pod moim adresem nie miałeś nic do powiedzenia.


Cz lis 25, 2004 0:15
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Cytuj:
W istocie zgadzasz się, że nie można udowodnić, że zmysły poprawnie informują o rzeczywistości, ale wzbraniasz się z przyjęciem tego faktu, bo konsekwencje były daleko idące.


Bzdura, w pełni przyjmuje ten fakt do wiadomości i wszelkie płynące z tego konsekwencje tak jak przyjmuję do wiadomości, że prędkość światła może być prędkością maksymalną. I ma to dla mnie równie duże znaczenie.

Cytuj:
Dziękuję za rozmowę. Pomijając personalne zarzuty pod moim adresem nie miałeś nic do powiedzenia.


Jesteś bardzo zagubionym człowiekiem PTR, chciałbym Ci pomóc ale czy próbuję delikatnie, czy ostrzej i tak nic nie skutkuje. To co robisz to droga donikąd. Nie znajdziesz w wyobraźni tego czego szukasz. Ale i tak życzę Ci powodzenia ...


Cz lis 25, 2004 17:38
Zobacz profil
Post 
Oj nie tylko jestem zagubiony! Przeszedłem dwie wojny, w obozie byłem, byłem bity, wiele traumatycznych doświadczeń, zostałem złamany na torturach, okaleczony, urwano mi nogę, część mojej rodziny zabito i stałem się wrakiem człowieka. Dziś dzieci gdy idę do sklepu śmieją się ze mnie, a ziomkowie szczują mnie psami, bym nie zachodził do ich domów, ale to nie ma znaczenia Puguś. Ty zacznij merytorycznie odpisywać na zadany temat, odnieś się do logiki, jeśli uważasz, że gdzieś mam rację, przyznaj to, a tam, gdzie uważasz, że racji nie mam wykaż mi to. Tylko to ma znaczenie w tym wątku, gdyż na początku określiłem w miarę precyzyjnie problem. Jeśli chcesz pogadać o mnie, o tragicznej mojej historii, to załóż oddzielny wątek, lub pisz do mnie na priv, a nie mi tu zaśmiecasz dyskusję. Jeśli zaś uważasz, że temat nie jest interesujący, to po prostu tu w nim nie odpisuj. Jasne?


Cz lis 25, 2004 18:41
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Oj jesteś zazgubiony we własnym umyśle i plątanienie pseudofilozoficznego bełkotu który sobie tam wlałeś. Nie mam pojęcia czy miałeś jakieś traumy czy nie, ale obserwując kierunek twojego rozumowania, nie mogę się powstrzymać od zastanawiania się dlaczego jest tak absurdalny ...

Merytorycznie odpowiadać na co? Chcesz dowodu na to, że zmysły przekazują nam prawdziwą informację? A z czym mógłbym to porównać? I co to znaczy prawdziwa informacja? Jakie odniesienie, jaki receptor, uważasz za obiektywny w tym względzie? Tę samą rzecz można postrzegać na nieskończona liczbę sposobów, który jest "prawdziwy"?


Cz lis 25, 2004 19:51
Zobacz profil
Post 
Słuchaj Pug. Piszesz już nie na temat. Postawiłem problem, który jest oczywisty, a w związku z tym jedyne nad czym jest tu sens dyskutować są owe "kryteria". Ja nie będę się powtarzał dla kogoś kto sądzi, że ma obowiązek wypowiadać się w temacie, który go w istocie nie interesuje.


Pt lis 26, 2004 10:15
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
PTR, z toba zawsze jest tak samo. Najpierw wymyślasz bzdurę, potem podważasz zdolność innych do oceny czy to rzeczywiście bzdura (np. tym, że nie możemy być pewni swojej percepcji ;]) i w błogim nastroju zachwycasz się własną błyskotliwością. Dla mnie to co najmniej żenujące. Nie próbujesz uwiarygodnić swojej bzdury, tylko zaczynasz od rozwodzenia się nad tym jak to niczego nie możemy być pewni. Nie rozumiem tylko dlaczego nie dostrzegasz banalnej prawdy. Każdy absurd można dowodzić w ten sposób. o w końcu czy możemy być pewni, że świata nie stworzyły inteligentne myszy ? Może tylko sprytnie manipulują naszą percepcją ? Nie pozwolę by takie pierd... kotka przy pomocy młotka przeszło na tym forum ...

To co napisałem łączy się w oczywisty sposób z tym o co pytasz, jęzeli chcesz kryteriów musisz wskazać w odniesieniu do czego ... Chcesz kryteriów które pozwolą zweryfikować czy coś jest prawdą ... zdefiniuj prawdę ...


Pt lis 26, 2004 16:42
Zobacz profil
Post 
Wciąż nie łapiesz. Jak pisałem kryterium to sobie bierzemy z powietrza. Natomiast kryterium, że jest tylko to co widzimy (owego zdrowego rozsądku) również jest z powietrza, bo podpada pod błędne koło.
BTW: Tylko się nie emocjonuj, że to straszne co ja mówię, bo to chciejstwo. Twoje również. Przejrzyj swoje posty i poobserwuj własne samo zadowolenie. Ono nie jest intelektualnie do wybronienia. Ponadto ja nie uniwersalizuję swojego kryterium.


Pt lis 26, 2004 16:52
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Cytuj:
Wciąż nie łapiesz. Jak pisałem kryterium to sobie bierzemy z powietrza. Natomiast kryterium, że jest tylko to co widzimy (owego zdrowego rozsądku) również jest z powietrza, bo podpada pod błędne koło.


Nie rozumiem ani słowa z tego co napisałeś ... może to jest cały problem, ja ciebie po prostu nie rozumiem ... może to co myślisz ma jakiś sens, ale człowieku naucz się komunikować z innymi ... przecież to co napisałeś to bełkot. Czy ja siedzę w twojej głowie by rozumieć co ty właściwie masz na myśli ?

Co ty rozumiesz przez kryterium, kryterium czego ? Z jakiego powietrza ? Co rozumiesz przez zdrowy rozsądek? jakie błędne koło ? Co to znaczy, że nie uniwersalizujesz swojego kryterium ? Chłopie, dziwisz się, że dostaję szału gdy z tobą rozmawiam ? To co piszesz brzmi jak intelektualny taniec świętego wita ...


Pt lis 26, 2004 22:57
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 18, 2003 17:03
Posty: 679
Post 
PugCondoin

Moim zdaniem oprócz sloganów nic konkretnego odpowiedź na moje pytanie nie zawierała. Bo coż znaczy argument: "litości"? Czyżby rozmówca uważał mnie a durnia niegodnego dyskutowania?

Dyskutujący ze mną nie zrozumiał chyba istoty podanego przeze mnie argumentu. Chodziło mi o to jak rozum ludzki może tworzyc nową jakość, jak może pomyśleć o tym co nie istnieje i jest całkowicie różne od świata materii,a nie o rozważania na temat meandrów ludzkiej wyobraźni itp. Kiedy proszę o argument, zbywanie wszystkiego stwierdzeniem, że moje myslenie nie ma racjonalnych podstaw jest powtarzaniem zaklęć, które nijak nie są argumentami. Postaram się wkrótce z wypowiedzią mojego adwrersarza zrobić to, co on zrobił z moją... Też poytrafię być złośliwy. Bardzo....

Z Bogiem


N lis 28, 2004 13:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 18, 2003 17:03
Posty: 679
Post 
Obiecałem. Teraz obietnicę spełniam. Lepiej tego nie czytajcie, bo chciałem na wesoło, ale wyszło trochę smutno

Zacznę od tego, że zwolennicy "naukowego" podejścia do świata zarzucający wierzącym nienaukowość popełniają jeden zasadniczy błąd, który dyskwalifikuje całe ich wywody. Otóż powołujący się na „naukę” (w sensie nauk przyrodniczych) nie mają prawa wyciągać wniosków co do świata duchowego, gdyż nauki przyrodnicze <b> z założenia </b> zajmują się tylko tym, co można zmierzyć, zważyć, dotknąć, zbadać w jakiś inny, przynależny naukom przyrodniczym sposób. Jeśli ktoś <b> zakłada </b>, że bada świat materii, to nie powinien się dziwić, że w wynikach jego badań świat duchowy się nie pojawia. Byłoby wręcz sprzeczne z metodologią, gdyby przy takim założeniu wyniki badań wskazywały na istnienie świata duchowego. Mówiąc jaśniej: przy takim założeniu tylko wskutek błędu może pojawić się (pseudo) dowód na istnienie świata duchowego. Wie o tym każdy, kto miał na studiach zajęcia z logiki, gdyż to jeden z podstawowych błędów w rozumowaniu, często na zajęciach omawiany. Widać w wypadku niektórych, powołujących się na naukę, ta nauka akurat poszła w las.

Powiedzmy też więcej (to już odnośnie do prowadzonej tu dyskusji): dowody w sensie ścisłym istnieją tylko na gruncie nauk formalnych (matematyka, logika). W świecie przyrody mogą istnieć mocne argumenty, ale nie dowody. Zawsze istnieje możliwość popełnienia błędu (co dobitnie pokazuje historia nauki). Zawsze też znajdzie się ktoś, kto wbrew oczywistym i mocnym argumentom będzie twierdził, że te go nie zadowalają, bo nie może dzięki nim zdobyć stuprocentowej pewności. Ja też nie mam stuprocentowej pewności, czy czy siadając na krześle nie wyląduję na ziemi może się akurat złamać). Mimo to na krzesła siadam. Gdybym był tak sceptyczny jak niektórzy poszukujący „dowodu” na istnienie Boga, to pewnie przestałbym wierzyć, że mogę wsiąść do winy (urywają się), że jedząc loda nie zarażę się salmonellą, a idąc drogą nie dostanę w łeb odłamkiem meteorytu. Jak wy ludzie na co dzień funkcjonujecie? Nie ufacie nikomu i niczemu, gdy nie macie niezbitych (waszym zdaniem) argumentów? Podsumowując ten akapit: wierz w istnienie świata duchowego, gdy przemawiające za nim argumenty przeważają nad argumentami przeciwnymi, a nie tylko wtedy, gdy możesz uzyskać stuprocentową pewność. Bo taka nigdy nie istnieje.

Teraz obiecane powyżywanie się. (strasznie nie lubię modelu cytat – zarzut), ale cóż... Raz się przełamię.

Co ty właściwie wyobrażasz sobie jako "świat duchowy" co ?
Człowiek jest bardzo złożoną istotą, niewyobrażalnie bardziej złożoną niż kawałek cegły. Nie podchodź lekko do pojęć takich jak materia”.


To sugestia, że duch jest funkcją materii. Nie wytłumaczył dlaczego niby skomplikowanie człowieka miałoby czynić go jakościowo różnym od otaczającej nas materii, ale poucza mnie, że nie powinienem lekko podchodzić do pojęcia materia. Biedny PugCondoin myśli, że poziom skomplikowania jego mózgu sprawia, że jest czymś lepszym od kawałka cegły. To dziwne podejście do sprawy. Czyżby skomplikowanie czyniło człowiekiem? Może jeszcze powie, że im człowiek bardziej skomplikowany, tym bardzie jest człowiekiem? A prości to małpy? Taki na przykład komputer jest baaaaardzo skomplikowany, a jednak zasadniczo nie wytwarza świata duchowego. Jest bardzo do cegły podobny. Na dodatek każdy fizyk powie, że cegła jest niesłychanie skomplikowana, bo problemy natury fizycznej często przewyższają swoją komplikacją takie proste sprawy, jak budowa mózgu. Jak więc to jest? Czy oprócz występowania w roli mentora stać go na sensowny argument, że to co wydaje się nam duchem jest tylko funkcją materii?

Kolejny cytat :)) Napisałem tak:
„Skoro myśli są tylko funkcją naszego mózgu, świata materii, to jak wytworzyły ideę ducha?”

Uzyskałem „komentarz”

„A co to jest idea ducha? Wyobrażenie o lewitującej mgiełce w świetlistym otoczeniu? Litości”.

No właśnie. Co to jest duch? Dla mnie jest to rzeczywistość istniejąca poza światem materialnym. W mojej wypowiedzi nie podawałem określenia świata duchowego mniemając, że mówimy o tym samym. Niestety, mojego adwersarza stać było tylko na przypisanie mi prymitywnej wizji świata duchowego i dodanie kpiącego „litości”. Więc odpowiadam. Lituję się nad człowiekiem, który dyskutuje nie z moimi poglądami, ale swoimi wyobrażeniami na ten temat. I nie będę szydził z takiego pojmowania świata duchowego przez człowieka, który mniema, że pozjadał wszystkie mądrości. Dodam tylko, że to co napisał o „lewitującej mgiełce w świetlistym otoczeniu” pokazuje, że miałem rację; że wyobraźnia człowieka nie potrafi wyjść poza to, co dostępne w jakiś sposób w świecie materialnym. A tak się ze mnie autor tych wywodów wyśmiewał...

Dalej mowa była o ludzkiej myśli i wolności, która nie stosuje się do prawideł obowiązujących w świecie. Mój adwersarz napisał:

„Ci którzy myślą potrafią dopiąc swojego celu szybciej, taniej i bardziej efektywnie. To wystarczy by rozwój mózgu i ośrodków abstrakcyjnego myślenia był ewolucyjnie opłacalny i przez ewolucję premiowany. Mówiąc "ewolucja" mam na myśli biologiczny proces. Owszczędźmy sobie uosabiania i głębokich celów”

Bardzo mi się podoba teza, że człowiek zaczął abstrakcyjnie myśleć dlatego, że przyniosło mu to ewolucyjny sukces. Ciekawi mnie jak ewolucyjnie opłacalna była postawa Diogenesa siedzącego w beczce zamiast zajmować się jakimś pożytecznym dla gatunku zajęciem, Platona zajmującego się filozofią zamiast budową mostów i okrętów, męczenników którzy dla idei oddawali swoje życie, zamiast zajmować się płodzeniem nowych ludzików. Mój ukochany adwersarz powinien zauważyć, że człowiek robi wiele rzeczy, które przeczą podstawowym zasadom ewolucji, że wygrywa silniejszy. Może więc usłyszę w którym momencie ewolucyjnie opłacalne stało się przestawienie z egoizmu na altruizm? Jaki mechanizm ewolucji sprawił, że człowiek zamiast uganiać się za mamutami zaczął tworzyć działa sztuki? Czyżby zapewniało mu to rozrodczy sukces?

Kolejny cytat :) Napisałem tak:
Dodam tylko, że twierdzenie iż świat ducha jest światem myśli może być tylko i wyłącznie hipotezą. Skoro nie ma na to dowodów, to twierdzenie przeciwne jest też uprawomocnione”

Mój adwersarz napisał:

Świat ducha" to abstrakcyjne pojęcie stworzone przez człowieka. Jest niezdefiniowane i z tego powodu każdy wyobraża sobie pod ta nazwą coś innego. Moim zdaniem mało wartościowe z punktu widzenia jakichkolwiek rozważań”.


Skoro jest taki oczytany i elokwentny jakiego udaje, powinien w poszukiwaniu definicji zajrzeć do podstawowego źródła: słownika albo encyklopedii. Tam znajdzie wytłumaczenie co ludzkość rozumie przez pojęcie ducha. Woli arbitralnie twierdzić, że brak jest definicji tego pojęcia. Nie ustrzegł się też kolejnego błędu: w pierwszym zdaniu poucza: że pojęcie ducha jest pojęciem abstrakcyjnym wytworzonym przez człowieka i ze jest ono mało wartościowe dla wszelkich rozważań. Czy potrafi oprócz powtarzania swojej tezy jak zaklęcia uzasadnić swoje stwierdzenie? I skoro czyni takie założenie, to dlaczego się dziwi, że w jego rozważaniach świat duchowy nie jest mu potrzebny? To błąd w rozumowaniu, który omówiłem już na początku mojego przydługiego wywodu :)
Dziw mnie jeszcze jedna rzecz: skoro twierdzi, ze nie ma definicji co rozumiemy przez świat duchowy to jak może twierdzić, że pojęcie to jest mało wartościowe z punktu widzenia jakichkolwiek rozważań? To znaczy że ocenia wartość czegoś, czego nie ma. Logika widać znów poszła spać...

Dalej mój adwersarz daje popis myślenia życzeniowego. Pisze odnośnie do mojej tezy, że człowiek jest istotą religijną :

Istotą religijną? Człowiek dopiero dziś posiada wystarczająco wiedzy na temat procesów zachodzących w swoim otoczeniu by zacząć odrzucać magiczne i nadprzyrodzone teorię nagromadzone przez tysiące lat istnienia ludzkich cywilizacji. Jeżeli kiedyś zwykły piorumn budził przerażaenie, to dlaczego tworzenie bóstw i bogów miało by nam się wydawać dziwne bądź nienaturalne. Od momentu w którym człowiek zaczął szukać odpowiedzi na pytanie "jak to działa", dlasza droga jest raczej oczywista. Kontakt z Bogiem ... a kto wie kogo lub co pasterz sprzed tysięcy lat mogł wziąść za "Boga" ...

Jakoś nie wydaje mi się, że wiedza daje ludzkości możliwość odrzucenia przesądów, za czym dobitnie przemawiają dzisiejsze czasy. Tyle mamy ludzi wykształconych, a tylu chodzi do wróżki, wierzy w cudowne działanie bioenergoterapii czy leków homeopatycznych. Coś teoria (skądinąd sensowna) nie sprawdza się w życiu. Skoro mój adwersarz tak ceni sobie naukowe poznanie, to dlaczego w sporze ze mną ignoruje fakty? Jak to jest, że posiadanie wiedzy naukowej niezbyt często idzie w parze z odrzuceniem przesądów? Czyż to nie argument, że wytłumaczenie, które podaje nauka, jest jednak niewystarczające?
Ciekawi mnie też dlaczego twierdzi, ze odkąd wiemy „jak to działa” przestaliśmy się bać. Ja mniej więcej wiem jak powstają pioruny, a mimo wszystko nadal się ich boję i np. w burzy na Giewont bym nie poszedł. Strach niekoniecznie więc prowadzi do powstania idei Boga czy bóstwa. Na jakiej podstawie twierdzi więc, że dawni ludzie wytworzyli idee świata duchowego z lęku przed groźnymi siłami przyrody? Bo tak mu się wydaje? Wydawanie się nie jest dobrym argumentem... Bo jak się komuś wydaje, to może usłyszeć np. przykład podczas egzaminu: „pan nie zdał, panu się zdawało”... Już szybciej uwierzę, że idea Boga mogła zrodzić się z niezrozumienia otaczającego świata i z potrzeby uporządkowania go...

I ostani akapit, bo reszta już nie pochodzi z mojego postu:
Napisałem:

Podobno króla Popiela zjadły myszy. Zapewne nie jest to prawdą. Ale może za jego czasów plaga myszy spowodowała głód, wskutek którego poddani zbuntowali się przeciw władcy... Czyli coś w tym może być...

Mój adwersarz mi zarzucił:

A może stało się coś zupełnie innego ...”.

No i mamy kwintesencję sposobu prowadzenia dyskusji przez PugCondoina. Musi się nie zgodzić, choćby nawet nie było z czym się nie zgodzić. Czy ja gdziekolwiek napisałem, że to co napisałem stanowi jedyne i niepodważalne wyjaśnienie legendy o Popielu myszach? Czy ja zakładam, że istnieje tylko jedna możliwość? Nie. Oczywiście, mogło się stać coś zupełnie innego (dodajmy, że Popiel jest postacią legendarną). Ale słyszę: „zakładanie tylko jednej możliwości jest całkowicie pozbawione racjonalnych podstaw”. Ja bardzo przepraszam, ale jak na racjonalność można powoływać się w momencie, gdy stawia się rozmówcy irracjonalne zarzuty? Po raz kolejny mój adwersarz dyskutował nie ze mną, ale swoimi błędnymi wyobrażeniami na temat moich poglądów. Jak to się ma do racjonalności?

Dla tych, którzy dobrnęli (brrr, wstrętny post ;)) do końca mam wniosek: racjonalizm jest piękny. Pod warunkiem, że powołujący się nań rzeczywiście chcą ze swojego rozumu zrobić użytek, a nie żyją w świecie swojej wyobraźni.

Z indiańskim Howgh :) Bzbzbzbzbzbz


N lis 28, 2004 17:01
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 49 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL