Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt sie 22, 2025 22:29



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 198 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 14  Następna strona
 opętanie Annelise Michael 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
Obcy, przecież miłość to ludzka postawa, a nie towar dystrybuowany w kapsułkach, każdy jest do niej zdolny i każdy jej kiedyś doświadczył. Pamiętasz tą przypowieść o bogaczu i biedaku, gdzie bogacz poszedł do piekła i chciał, żeby mu biedak chociaż kroplę wody dał na język, żeby mu ulżyć w cierpieniach? Istotom w piekle powinno zależeć na uwolnienie się od męki.
Wydostanie się z piekła tylko po to żeby je robić na ziemi jest dla mnie całkowicie bez sensu - to tak jakby ktoś wygramolił się z szamba na łąkę i pierwsze co zrobił to zaczął się tarzać w krowim łajnie.


N mar 23, 2008 6:38
Zobacz profil
Post .....
Witam dziś,

Cytuj:
Lwie - tu piszesz, że Cię interesują takie przypadki a tu piszesz, że mamy Ci znaleźć udokumentować nagrać przyprowadzić świadków to może się zastanowisz... A może sam poszukaj.
Patrz Ty z góry zakładasz, że to fałsz - a jako człowiek nauki powinieneś być neutralny i kierować się dowodami za i przeciw -



ja powoli znikam z tego wątku. Bardzo podoba mi się to, co ktoś napisał w cytacie powyżej. Ludzie nauki powinni przyjać do wiadomości, że lekarz nie podał przyczyny zgonu Analise Michael bo... nie potrafił. Była chuda jak patyk , mógł napisać "wycieńczenie" - cokolwiek. Nic nie napisał. Czemu? Był głupi? Niedouczony?

Poza tym człowiek nauki może wierzyć lub nie , ale ten przypadek się zdarzył. Istnieje ileś tam taśm z nagraniami z egzorcyzmów. Ktoś rozmawia z egzorcystami głosem nieludzkim piszcząc albo jakieś basy.
Czemu ona rzucała się od ściany do sciany, chciała się wstać , ktoś ją przewracał na ziemię z ogromną siłą. Tak pisało w książce.

W końcu umarła, wszyscy poszli siedzieć.
W książce Amortha jest wiele odpowiedzi. Wiele mądrych odpowiedzi.
Amorth zadawał pytania czemu diabły wchodzą w ludzi.
Od czasu zmartwychwstania powinny siedzieć w piekle (na logikę). Tam ich miejsce. Pewnie jednak ten kto chce to się ich doprosi.

Z książki Amortha na zawsze zapamiętam jeden cytat. "Po co ty w tych ludzi włazisz? Co ty dobrego robisz?"
A on mu odpowiedział "Nie oskarżaj mnie! Nie oskarżaj! " - i piszczał przy tym.

I to jest odpowiedź po co Szatan w księdze Hioba poszedł do Boga. Po co tam poszedł? Oskarżać ludzi. To jest moja odpowiedź.
Kiedyś będzie Sąd Ostateczny. Jezus będzie sędzią, Szatan - to oskarżyciel, a kto będzie obrońcą? Sąd musi być przecież sprawiedliwy.

?

xyz.


[/quote]


N mar 23, 2008 8:55
Post .......
Cytuj:
Jezus będzie sędzią, Szatan - to oskarżyciel, a kto będzie obrońcą? Sąd musi być przecież sprawiedliwy.


No tak - też przegięlam w tym momencie chyba. Po co Szatan na sądzie ostatecznym? Będzie siedział w piekle. Będzie tylko sędzia. Jedni na prawo , drudzy na lewo.

Moim zdaniem do czasów Jezusa diabłów na świecie było pełno bo latały sobie po świecie. Zostały strącone z nieba, ale nie z ziemi.
W tej chwili w ogóle nie powinno ich tu być, a tak nie jest. Dlaczego?
Bo ludzie sami się o to proszą i taka jest prawda. Smutna prawda.

Czy ja przypadkiem nie mam racji?



[/quote]


N mar 23, 2008 8:59
Post ....
Powiem wam jeszcze SZCZERZE, że żeby się wypowiadać o tym przypadku kompetentnie to trzebaby mieć większą wiedzę ogólnie. Czyli relacje w rodzinie, co ona robiła zanim się to wszystko stało, jaka była. Ja już nawet miałam taką myśl w głowie, że to objawienie Maryi , które ona widziała to był...Szatan. Czy może tak być? Nie wiem. Nie znam się na tym.
Czy Maryja może tak się zachowywać? A raczej czy Szatan może tak się zachowywać? Cała sytuacja/ to opętanie to jeden wielki wielki przerost formy nad treścią.

Dlatego ja tam wolę trzymać się Ewangelii. Interesuje mnie w tym wszystkim jedynie w jakiej kolejności wyłaziły demony. Pierwszy był Fleischamn, ostatni Lucyfer, a pomiędzy? Czy Judasz wychodził przedostatni czy Neron? A Judasz - był drugi o ile pamiętam.

I to chyba tyle... dobrze, że godzina jest młoda.


N mar 23, 2008 9:14
Post ........
Jeszcze mam takie pytanie - na logikę juz wszystko - co wynika z tej całej historii? Ktoś tu napisał, że są książki o tym, że Annelise ukazuje się opętanym. Czyli co - dobrze nie jest. Czy opętani widzą świętych czy potępieńców raczej? Nie chcę tu nikogo straszyć ( mam prawo?), ale dobrze to ona chyba jednak raczej nie skończyła ogólnie. Choć kto to tam wie... pewności nie ma. Może straszy gdzieś na cmenatrzu, gdzie ją pochowali?
Macie jakieś dane na ten temat?

W książce Amortha jest opisane samobójstwo w czasie egzorcyzmów.
Jeden przypadek. Jest podana osoba winna tego (poniekąd). A osoba egzorcyzmowana była także chora psychicznie. Ale wam tego nie opowiem bo sobie kupcie książkę to się dowiecie.


N mar 23, 2008 10:02
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 11, 2007 16:00
Posty: 672
Post 
Kod:
Patrz Ty z góry zakładasz, że to fałsz - a jako człowiek nauki powinieneś być neutralny i kierować się dowodami za i przeciw - a nie założyć że to fikcja i wszystko co Ci nie pasuje to podpiąć pod falsyfikacja.

Jestem po prostu sceptyczny. Jeśli ktoś mi powie, że widział boga, anioła, krasnoludka, smoka, latającego mutanta z bronią plazmową - dlaczego nie zakładać, że to fałsz? Jeśli już 500 razy słyszałem o istnieniu krasnoludków oraz poznawałem różne dowody na ten temat, z których jednak żaden nie był dostatecznie przekonujący, to dlaczego za tym 501 razem nie mogę założyć, że to fałsz? Doświadczenia mi na to(chyba) pozwalają.
Kod:
wszystko co Ci nie pasuje to podpiąć pod falsyfikacja

Niestety, jeśli miałbym uwierzyć w to, że ktoś pluje gwoździami sam z siebie, to: Po 1. musiałbym po zobaczyć na własne oczy. Po 2. zbadać specjalistyczną aparaturą, jak wytwarza w ustach te gwoździe(przecież skądś się muszą brać, jeśli powstają znikąd, oznacza to, iż masa całego wszechświata jest zwiększana, co przeczy prawu zachowania masy i innym), czy też może ma je ukryte w polikach? Po 3. badania musiałby być potwierdzone przez kilku naukowców, którzy bezpośrednio mieli do czynienia z opętaniem.

_________________
By wierzyć należy odrzucić wszelki sens, rozsądek i zrozumienie - Marcin Luter.


N mar 23, 2008 10:47
Zobacz profil ICQ YIM
Post ...
Cytuj:
musiałbym po zobaczyć na własne oczy.


Ja jestem taka sama, ale cóz... znowu Ewangelia. Masz nie widzieć i uwierzyć. Raz w życiu, raz(!!!) dawno temu(!!!) spotkałam człowieka, który...rozmył się w powietrzu. W to byś też nie uwierzył. W biały dzień wszedł w miejsce pełne ludzi tak, że nikt go nie zauważył i jak po chwili odrętwienia poleciałam za nim to... nie było ani śladu. Ile trwało to odrętwienie? Może z 5 sekund. I nie mogłam zrozumieć skąd on się w tym miejscu wziął i gdzie zniknął. I do dziś w sumie nie mogę.

No ale nie zaprzeczę też, że tego zdarzenia nie było. Może wszystko jeszcze też przed Tobą...
[/quote]


N mar 23, 2008 11:18
Post .......
To było wiele lat temu. Ten człowiek sam się do mnie przysiadł, sam zaczął rozmawiać. To było tak niesamowite spotkanie, takie jakieś symboliczne, jak ja się tym przejęłam. Życie idzie swoją drogą, ale tego spotkania nie zapomnę nigdy. W sumie nie wiem przecież kto to był, ale to było coś niesamowitego. Wypisałam sobie każde słowo, które wtedy powiedział. Później na wiele lat o tym zapomniałam, ale gdzieś to wszystko mam zapisane. Tylko ja pamiętam samo spotkanie i to mi wystarczy.

Ale ja się przez to zmieniałm. Na plus jak myślę. A inni?


N mar 23, 2008 11:23
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 11, 2007 16:00
Posty: 672
Post 
Kod:
Ja jestem taka sama, ale cóz... znowu Ewangelia. Masz nie widzieć i uwierzyć. Raz w życiu, raz(Wykrzyknik!) dawno temu(Wykrzyknik!) spotkałam człowieka, który...rozmył się w powietrzu. W to byś też nie uwierzył. W biały dzień wszedł w miejsce pełne ludzi tak, że nikt go nie zauważył i jak po chwili odrętwienia poleciałam za nim to... nie było ani śladu. Ile trwało to odrętwienie? Może z 5 sekund. I nie mogłam zrozumieć skąd on się w tym miejscu wziął i gdzie zniknął. I do dziś w sumie nie mogę.

Dlaczego we wszystko mamy wierzyć, a nie wątpić? Może jak ktoś napisze w swojej książce: "a ja widziałem je, brodate krasnoludki istnieją, uwierz, a po śmierci wezmą Cię do swojego cudnego domu", to mamy od razu wierzyć? Zastanawiałem się, co jest lepiej robić: wierzyć, czy wątpić? Wybrałem to drugie i nie mam zamiaru tego zmieniać. Czuję się bardziej świadomy.
Kod:
To było wiele lat temu. Ten człowiek sam się do mnie przysiadł, sam zaczął rozmawiać. To było tak niesamowite spotkanie, takie jakieś symboliczne, jak ja się tym przejęłam. Życie idzie swoją drogą, ale tego spotkania nie zapomnę nigdy. W sumie nie wiem przecież kto to był, ale to było coś niesamowitego. Wypisałam sobie każde słowo, które wtedy powiedział. Później na wiele lat o tym zapomniałam, ale gdzieś to wszystko mam zapisane. Tylko ja pamiętam samo spotkanie i to mi wystarczy.

Spotkanie i ciekawa rozmowa z obcym człowiekiem to jest nietypowe przeżycie. Jeśli umiałabyś podać jego dokładny rysopis, to mógłbym Ci udowodnić, że to był zwyczajny człowiek, o imieniu i nazwisku, pracy i rodzinie, który po prostu zniknął Ci z oczu. Oczywiście z tym jednak byłoby zbyt dużo zachodu. Nie podołałbym temu.
Każdy nie raz miał dziwne przeżycie, złudzenie i tak dalej. Takie rzeczy się zdarzają. Słyszałem nawet o dużo bardziej niemożliwych, acz w granicach realności, przypadkach.

_________________
By wierzyć należy odrzucić wszelki sens, rozsądek i zrozumienie - Marcin Luter.


N mar 23, 2008 11:38
Zobacz profil ICQ YIM
Post ......
Rysopis miał... dziwny. Był smutny. Ale nie całkiem. Był to też silny człowiek. Ale dobry. Młody, ale starszy ode mnie. Miał piękne dłonie. Nie miałam pojęcia kim był. To były ułamki sekund, że to wszystko potoczyło się właśnie tak jak się potoczyło. Tego się nie da w ogóle wytłumaczyć. Szedł i coś chciał, chciał... ale w sumie od nikogo niczego nie chciał. Ode mnie. Czemu?
No właśnie - i na to pytanie nie wiem czy mam odpowiedź. Kwestia jest widział czy nie widział co robiłam. Szedł naprzeciw to mógł widzieć, ale patrzył na innych nie na mnie. Skąd się wziął? Drzwi były otwarte ale nie szedł przez całość pomieszczenia tylko wszedł w to pomieszczenie, gdzie byłam ja. Nie umiem ci tego wytłumaczyć. Zdziwiło mnie, że ludzie byli jacyś odrętwiali i nikt go w sumie nie go w sumie nie widział. A to, że się do mnie przysiadł też mnie zdziwiło i że był taki dobry i dobrze się o mnie wyrażał.
Aż za nim poleciałam. No ale cóż... w ogóle byłam gotowa przysiąc, że będzie siedział i mędził i mędził, ale zaraz poszedł. Powiedział 3 razy "muszę iść dalej i poszedł". Może to mnie tak oszołomiło? Że poszedł. Chciałam go właśnie zacząć rozpytywać co tam u niego słychać, ale się..rozmył.
Ale TO WAŻNE - zapytał czy może się przysiąść. Pamiętam. Przez to tak się zdumiałam, że zaraz poszedł. Jakoś smutno mi się zrobiło, że już poszedł.

Poszedł i więcej nie przyszedł. I później się zaczęło dziać, a dziać...


N mar 23, 2008 11:55
Post .......
To wszystko działo się ułamki sekund. Ułamki. Może nie jest tak, że się dobrze o mnie wyrażał w sensie "Ach - ależ pani jest wspaniałym człowiekiem"czy coś takiego. Nie. Chodzi mi bardziej o to, że dziękował mi za drobiazg. Dziękował mi jakby nie wiem co się stało, a w sumie to był drobiazg. I był smutny. Chyba dlatego go nie zatrzymywałam, choć w sumie zdumiałam się, że poszedł. Mimo wszystko. Bo wiecie jak to jest - niektórzy latami mówią, że idą i ciągle nigdzie nie idą. A on 3 razy mi dziękował za drobiazg jakby nie wiem co wielkiego się stało, a 3 razy powiedział, że "musi iść dalej" i poszedł.

No i tyle wam powiem. Wygląd ... nie wiem czy by wam się spodobał. W każdym razie włosy do ramion. Wzięłam go za włóczęgę ( w sensie łazik), ale
jakiś taki był... inny. I to że się tak rozmył - jak przyszedł tak poszedł, że tak powiem.

No i ten smutek. Tego się nie zapomnieć. I jeszcze coś. Cały czas patrzał się w szybę okienną. "Co on tam widzi?" pomyślałam. Chyba był to słoneczny dzień. Choć nie do końca jestem pewna.


N mar 23, 2008 12:23
Post .........
No - moim zdaniem to mnie tak skrępowało, że mi tak dziękował za pierdołę dosłownie, że nawet już chciałam, żeby poszedł. Tak tyko z grzeczności, żeby zapytać co tam słychać. Za taką pierdołę nikt mi ani wcześniej ani później nie dziękował tak bardzo. A czasem mam takie dni, że nawet o taką bzdetę jestem gotowa kogoś wziąć i zadźgać... wzrokiem na przykład.

I dlatego go tak zapamiętałam. I tak się przysiadł jakby wiedział, że ten drobiazg otrzyma. W sumie nie wiem skąd bo mam różne humory - jak każdy. Później często się zastanawiałam co by było gdyby jeszcze raz tak przyszedł. Czy też tak?

Ale chciałam tylko powiedzieć, że to się wszystko tak złożyło, tak się poskładało niemozliwie - całe to wydarzenie. Jak klocki lego dosłownie.
I dalszy ciąg też.

I gdy wyszedł miałam ochotę wrzasnąć do tych ludzi wokoło "widzieliście?". Ale nie uwierzylibyście - połowa chyba spała. Zamknięte oczy albo gapili się gdzieś w okno... jak chochoły dosłownie...
Usiadłam na swoje miejsce spokojnie. Poza tym szedł tak, że twarz widziałam tylko ja. Reszta była z tyłu i siadł też tyłem. Tak akurat usiadłam wtedy. Dziwne nie?


N mar 23, 2008 12:32
Post ........
Uważam, że powinniście zamknąć ten wątek. To wszystko jest okropne.
Wszystkie opętania i w ogóle. Dziś mamy Poniedziałek Wielkanocny. Za chwilę normalne życie (tragos). Moje myśli uparcie krążą wokół tej osoby sprzed wielu lat. Wiele rzeczy mi "nie pasuje". Ale kiedyś je zrozumiem. Wierzę w to. Ale czemu tak krążą? Bo niby czym się tu interesować. Poza tym w tamtym czasie tyle rzeczy się działo i później. I nic mi sie nie udało za bardzo. Od lat. Od 4 lat już katastrofa. Powiedziałam sobie "nic tylko czary jakieś ale mam to gdzieś".

Jednak powiem wam, że dziś jakoś czuję się lepiej. Jakby mi się mózg "otworzył". Jakby mi ktoś ten mózgol mój otwarł.

Dziś za oknem zima. Wczoraj pogadałam sobie z jakimś Siergiejem spod bieguna. Ależ wynalazek ten komputer. Pytał się mnie jaka pogoda w Polsce....

Najgorsze jest to, że po prostu tak się staram żeby "COŚ" zrobić, a ktoś dosłownie idzie w cień za mną i obraca wszystko w zgliszcza. Tak to wygląda. Czy może ja muszę iść się egzorcyzmować też? Egzorcyzm to jest BŁOGOSŁAWIEŃSTWO. Może ja tez jestem "jakimś " przypadkiem?
Dajcie mi tu jakiś telefon jak macie. No wszystko mnie wnerwia już maksymalnie. A zwłaszcza już ta pogoda za oknem. ...

:(


Pn mar 24, 2008 8:53
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sty 11, 2006 14:23
Posty: 3613
Post Re: ........
xyz2345 napisał(a):
Najgorsze jest to, że po prostu tak się staram żeby "COŚ" zrobić, a ktoś dosłownie idzie w cień za mną i obraca wszystko w zgliszcza. Tak to wygląda. Czy może ja muszę iść się egzorcyzmować też? Egzorcyzm to jest BŁOGOSŁAWIEŃSTWO. Może ja tez jestem "jakimś " przypadkiem?

Tak, napewno. Takim samym przypadkiem jak ktoś, kto się dorwie do (jednej z wielu) "encyklopedii zdrowia" i studiuje ją rozdział po rzozdziale, hasło po haśle. Co "przypadek" w książce, to zauważa jakieś objawy u siebie.
A po przestudiowaniu całego dzieła (a czasem już wcześniej, zależnie od osobniczych predyspozycji) jest już naprawdę chory. Bo człowiek to całość - biologia kształtuje psychikę, a psychika biologię. W tym drugim mówi się o chorobach psychosomatycznych.

Najlepszym, moim skronym zdaniem, w Twoim przypadku jest zabieg radykalny. Chirurgiczne cięcie. Separacja od komputera, od tych różnych forów, gadu gadu itp. wirtualnych narkotyków.
A co w zamian?

xyz2345 napisał(a):
Dajcie mi tu jakiś telefon jak macie. No wszystko mnie wnerwia już maksymalnie. A zwłaszcza już ta pogoda za oknem. ... :(

Założyć kapotę, szlik, czapkę i wyjść na tę wietrzną pogodę. Ona wywieje skutecznie wszelkie trujące wapory z umysłu.

A potem, już ze świerzym umysłem, się rozejrzeć wokół, gdzie pełno jest takich oczekujących, ktoś COŚ dla nich uczyni. Choćby przyjaźnie spojrzy.

_________________
Obrazek
Gdy rozum śpi, budzą się po.twory.


Pn mar 24, 2008 10:09
Zobacz profil WWW
Post 
Cytuj:
Bo człowiek to całość - biologia kształtuje psychikę, a psychika biologię. W tym drugim mówi się o chorobach psychosomatycznych.

Najlepszym, moim skronym zdaniem, w Twoim przypadku jest zabieg radykalny. Chirurgiczne cięcie. Separacja od komputera, od tych różnych forów, gadu gadu itp. wirtualnych narkotyków.
A co w zamian?


Wiesz - nie mogę patrzeć ani na twoją ksywkę ani na Tuska. Weź i nazwij się Stanisław Anioł i już wszystko zrozumiem.
Komputer to moje narzędzie pracy. Poniekąd.
Psychiki nie kształtuje biologia.
Mówią, ze psychika to psychika i już. Biologia nie zajmuje się psychiką.
Wiesz czym jest biologia w ogóle? Zajrzyj sobie do słownika.

Odciąć się od kompa w dzisiejszych czasach jest trudno. Z wielu powodów. Ale od pewnych forów to na pewno. fakt. ogólnie i tak nie zamierzałam tu tyle pisać. Ale nie wyjaśniliście mi zbyt wiele. To inna sprawa :(






[/quote]


Pn mar 24, 2008 10:19
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 198 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 14  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL