Mieszkanie z narzeczona przed slubem...
Autor |
Wiadomość |
hitman
Dołączył(a): Wt sty 29, 2008 9:47 Posty: 866
|
Łyncior napisał(a): magisterskie, mamy po 22 lata
Powiem Ci jakie są możliwe "rozwiązania":
1. Ślub i wspólne zamieszkanie. Będziecie chcieli zachować wstrzemięźliwość, ale pragnienie będzie was rozsadzało. Będzie wam z tym trudno a w dodatku wstrzemięźliwości i tak nie będzie, więc będziecie żyli w strachu czy się dziecko nie pocznie zbyt wcześnie. Dalej są dwie opcje:
a) Dziecko się nie pocznie, ale wasze życie to będzie ciągle jeden wielki wyrzut sumienia, że "nie powinniśmy a współżyjemy". W dodatku będą ciągłe nerwy czy dziecka nie ma w drodze. Może Ty sobie z tym poradzisz, ale Twoja żona, jeśli jest odporna psychicznie, wytrzyma takie życie max 2 lata (absolutne maksimum). Po roku będzie kłębkiem nerwów. Nie będzie jadła, nie będzie spała, ciągle będzie ją bolała głowa, nie będzie mogła się uczyć, więc do tego dojdzie strach o studia i o całą przyszłość zarówno waszą jak i dziecka (jeśli tylko interesuje ją godna przyszłość waszych nienarodzonych dzieci). Będzie ciągle wyrzucała swój strach i nerwy i narzekała na wszystko a Ty nie będziesz wiedział czemu jej wszystko nie pasuje i czemu o wszystko się czepia. Będą kłótnie, nerwy i przez rok urośnie między wami tak olbrzymi mur braku zaufania, że odbudowanie go będzie już prawie niemożliwe. Będziecie dla siebie obcymi ludźmi. Nie boję się ani trochę użyć tego stwierdzenia. Kobieta zawsze patrzy na życie w perspektywie daaaalekiej przyszłości, więc jeśli nie będzie czuła i nie będzie miała [/b]naocznych[b] dowodów tego, że ta przyszłość jest bezpieczna, to ją to wykończy, a Ty nie będziesz jej umiał pomóc. To w większości przypadków oznacza rozwód. W ten właśnie sposób brak porządku w sferze seksualnej rozsadza od środka związki.
b) Dziecko się pocznie. Będą nerwy, bo trzeba się uczyć a tu któryś już miesiąc ciąży. Zaczną się nieprzespane noce, ciągłe myślenia z kim zostawić dziecko, sesja egzaminacyjna z zapałkami w oczach. Dziecko w ogóle urodzi się już bardzo nerwowe. Dzieci kobiet, które denerwują się w ciąży zawsze rodzą sie nerwowe. Dlatego nie wiedziałem do 23 roku życia czemu jestem bardzo nerwowy. Będzie płakało a wy ledwo będziecie wiązać koniec z końcem. Pierwsze dwa-trzy lata życia dziecka to będą ciągłe przeprowadzki (od babci do domu, z domu do babci) ciągłe zmiany niań, otoczenia, w dodatku dziecko ciągle będzie płakało i denerwowało się a kiedy zacznie się wiek dziecięcego egocentryzmu to będzie po prostu nieznośne. Wy wtedy będziecie pisali prace magisterskie. Wierz mi: wolisz nie wiedzieć jakie "zabójcze" tempo będziecie w tym mieli  W dodatku dojdzie u kobiety ten sam strach o przyszłość i o to, że ledwo udaje się wiązać koniec z końcem i jest prawie pewne, że wasza relacja legnie w gruzach tak samo jak w przypadku a).
2. Powstrzymacie się na trzy lata od współżycia. Jest to trudne, ale da się do tego przywyknąć. Seks jest tutaj nawykiem, ale oprócz nawyków są tez odwyki. Da się żyć, ale trzeba tą seksualność, która jest trudna i wymagająca, po prostu przyjąć taką jaką jest. W dodatku trud ten przyniesie wspaniałe owoce: zbuduje relację, bo wstrzemięźliwość z miłości (odpowiedzialności za siebie nawzajem) bardzo buduje. Poza tym nauka nie ucierpi a wy będziecie mieli dużo czasu na spokojne rozmowy, wspólne planowanie. To naprawdę będzie dobry czas jeśli tylko podejmiecie trud. Potem gdzieś pod koniec studiów będzie można już brać ślub, bo już będzie tylko dokończenie pracy magisterskiej. Potem będziecie mieli już pracę i będziecie spokojnie mogli zając się budowaniem rodziny. A o nerwice się nie bójcie, bo jak już nauczycie się żyć w czystości i zobaczycie jaki to daje spokój wewnętrzny to dopiero zobaczycie skąd się te wszystkie nerwice brały. Te kilka lat studiowania i oczekiwania będzie naprawdę bardzo błogosławionym czasem, bo oczekiwanie ma ogromne znaczenie w życiu człowieka. Stąd np. tak ważne w życiu religijnym są okresy adwentu i wielkiego postu. Ta opcja jest jedynym prawidłowym rozwiązaniem. Trzeba się na to świadomie zdecydować, zaprzeć się i po prostu dotrwać. Weź sobie te rady do serca. Wierz mi: ja do końca życia będę żałował, że nikt mi tego nie powiedział w odpowiednim czasie.
Jeszcze jedno: tu musicie też zdecydować się na bardzo konkretną formę modlitwy w tej intencji (najlepiej różaniec codziennie albo koronka) - jest to absolutnie niezbędne i nie możecie o tym zapomnieć. Bez łaski nic wam w życiu nie wyjdzie. Głowa do góry, różaniec do ręki i do boju 
|
Cz kwi 24, 2008 20:03 |
|
|
|
 |
Łyncior
Dołączył(a): Wt kwi 15, 2008 14:10 Posty: 22
|
tak się składa hitmanie, że już tydzień temu zdecydowaliśmy podjąć trud i spróbować ostatniego rozwiązania, dziękuję za słowa otuchy, moja przyszła Żona przestała brać tabletki antykoncepcyjne, co bardzo mnie cieszy bo przed naszą rozmową bardzo się bałem że mnie nie zrozumie i że się coś między nami popsuje, póki co sytuacja wygląda tak że ja mieszkam sam a ona z rodzicami, utrzymuję stanowisko, że nie możemy razem sypiać, ale jak przyjeżdżam, to śpimy pod dwiema kołdrami, brak wolnego czasu jest powodem, dla którego widujemy się często tylko wieczorami i porankami (muszę przebyć do niej 40 km), jeżeli w perspektywie dłuższego czasu okaże się to zbyt trudne, będzie trzeba zmienić tryb spotkań (śmieszne określenie - dzienny, wieczorowy
masz rację, że trzeba oddać pewne sprawy Najwyższemu, sami bowiem jesteśmy bardzo słabi i potrzebujemy Go w realizowaniu dobra, proszę więc o modlitwę za nas każdego, kto będzie chciał nam pomóc, pokój Wam wszystkim
|
So kwi 26, 2008 7:12 |
|
 |
czeresniowa
Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25 Posty: 731
|
hitman napisał(a): wstrzemięźliwość z miłości (odpowiedzialności za siebie nawzajem) bardzo buduje.
Hitmanie,
Jak zwykle się z Tobą nie zgadzam... ale... no własnie...
Był kiedyś w moim życiu pewien mężczyzna, taki na etapie późno nastoletniego "chodzenia" powiedzmy. Nasze relacje nie zaszły za daleko, ale same rozmowy o seksie - jak to w związku - bywały.
I ten właśnie mężczyzna powiedział mi wtedy, że nie chce uprawiać seksu przedmałżeńskiego... a przynajmniej takiego "nastoletniego" na pewno, gdyż ma pełną świadomość tego jak bardzo ryzykuje w tej sytuacji, i jak wielką odpowiedzialność ponosi oboje partnerów, w szczególności kobieta (na etapie ciąży, porodu i wczesnego macierzyństwa na pewno jej życie zmienia się bardziej, niż w przypadku mężczyzny)... nie chciałby skazywać swojej kobiety na strach, czy stres i czuje że nie z wiary, ale z samej miłości czasem, niektórzy ludzie, w pewnych sytuacjach powinni przekonać się do abstynencji by nie narażać siebie wzajemnie i swojego ewentualnego potomstwa, a nawet by nie narażać swojego związku.
Z chłopakiem tym się rozstałam, ale mój kolejny partner... znowu potwierdził podobną wersję, mianowicie, współżycie wprawdzie rozpoczęliśmy oczywiście przed ślubem, ale już w sytuacji w której ewentualne potomstwo (mimo tego że stosowaliśmy zabezpieczenie) nie byłoby już dla nas tragedią (zawodową czy edukacyjną). Dziecko w drodze, ślub cywilny niebawem. Długoletnie wspólne szczęście - jak dotąd w pełni i bez wątpliwości na "dalej".
A po co o tym mówię?
Po to żeby potwierdzić jak najbardziej Twoją tezę że odpowiedzialność jest bardzo ważna i budująca.
Ale też by powiedziec, że przejawiać się ona może w różny sposób, i różne są drogi do prawidłowej realizacji życia małżeńskiego i rodzinnego.
To tyle 
_________________ Prof. dr hab. Joanna Senyszyn: "Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica." http://powiedz-nie.c0.pl/
|
Pn kwi 28, 2008 22:07 |
|
|
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
czeresniowa napisał(a): Dziecko w drodze, ślub cywilny niebawem. Długoletnie wspólne szczęście - jak dotąd w pełni i bez wątpliwości na "dalej". 
Bez urazy Czereśniowa, ale na razie niewiele wiesz na temat tego wspólnego długoletniego szczęścia, bo wszystko jeszcze przed wami...
I tak naprawdę dopiero czas i życie pokaże czy ten związek rzeczywiście okaże się trwały. Czego jak najbardziej wam życzę ( tzn. udanego, trwałego związku - żeby była jasność 
|
Wt kwi 29, 2008 8:47 |
|
 |
Mroczny Pasażer
Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54 Posty: 3956
|
monika001 napisał(a): czeresniowa napisał(a): Dziecko w drodze, ślub cywilny niebawem. Długoletnie wspólne szczęście - jak dotąd w pełni i bez wątpliwości na "dalej". :)
Bez urazy Czereśniowa, ale na razie niewiele wiesz na temat tego wspólnego długoletniego szczęścia, bo wszystko jeszcze przed wami... I tak naprawdę dopiero czas i życie pokaże czy ten związek rzeczywiście okaże się trwały. Czego jak najbardziej wam życzę ( tzn. udanego, trwałego związku - żeby była jasność :)
Bez urazy moniko, ale bawią mnie wypowiedzi takich wielce doświadczonych młodych żon, które pouczają tych, co jeszcze ślubu nie mają, że tak naprawdę to niewiele wiedzą nt. długoletniego szczęścia. Rzekłbym nawet, że to żałosne.
Wyobraź sobie, że takie pary mogą na ten temat wiedzieć o wiele więcej niż małżeństwa z 20 letnim stażem. A wiesz dlaczego? Bo szczęście to pojęcie względne.
I nawet jeśli ten związek rozwali się bo iluś tam latach małżeństwa to co to tak naprawdę ma do rzeczy? Że przez ten czas tak naprawdę nie byli szczęśliwi? Że oszukiwali samych siebie? Że przyczyną rozpadu na pewno jest seks przedmałżeński?
Wybacz, ale naprawdę śmieszne są takie wymądrzania się tych wielce doświadczonych, czego-to-my-w-życiu-nie-przeszliśmy.
_________________ "Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln
|
Wt kwi 29, 2008 16:57 |
|
|
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Mroczny Pasażer napisał(a): Bez urazy moniko, ale bawią mnie wypowiedzi takich wielce doświadczonych młodych żon, które pouczają tych, co jeszcze ślubu nie mają, że tak naprawdę to niewiele wiedzą nt. długoletniego szczęścia. Rzekłbym nawet, że to żałosne.
Halo, halo chyba się trochę zagalopowałeś w swoich osądach. Nigdzie nie stwierdziłam, że wiem więcej. I nigdzie nie stwierdziłam, że przyczyną rozpadu był seks przedmałżeński. To twoje oceny i twoje opinie - nie moje. Natomiast stwierdzenie, że życie pokaże i zweryfikuje trwałość tego czy innego związku, jest stwierdzeniem prawdziwym i nie widzę tu żadnego zabarwienia osobistego, które ty odczytujesz. Prawda jest taka, że na temat udanego wspólnego długotrwałego pożycia najwięcej wiedzą ci, którzy tego wspólnie doświadczają/doświadczyli. I nie czuję się w tym względzie żadnym ekspertem, co chyba w ten sposób odebrałeś. Cytuj: I nawet jeśli ten związek rozwali się bo iluś tam latach małżeństwa to co to tak naprawdę ma do rzeczy?
Ma do rzeczy i to wcale nie tak mało. Rozwód czy rozstanie dla żadnej pary nie jest komfortem. To zawsze osobista porażka. Rzadko która para rozstaje się z klasą i w zgodzie. Najczęściej w przepychankach dorosłych uczestniczą osoby najbardziej niewinne - dzieci. I dla nich to jest najbardziej bolesne. Możnaby wiele jeszcze mówić o konsekwencjach rozstań, ale nie o tym ten wątek. W każdym razie są one daleko idące. Badania dowodzą, że znaczna część dzieci z rozbitych związków/ małżeństw nie potrafi zbudować szczęśliwej i trwałej rodziny, bo nie miały dobrego wzorca. Takie są fakty.
|
Wt kwi 29, 2008 20:21 |
|
 |
Mroczny Pasażer
Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54 Posty: 3956
|
Cytuj: Halo, halo chyba się trochę zagalopowałeś w swoich osądach. Nigdzie nie stwierdziłam, że wiem więcej. I nigdzie nie stwierdziłam, że przyczyną rozpadu był seks przedmałżeński. To twoje oceny i twoje opinie - nie moje. Nie? A co ten tekst znaczy: Cytuj: Bez urazy Czereśniowa, ale na razie niewiele wiesz na temat tego wspólnego długoletniego szczęścia Nie wiem jak inni, ale ja go odbieram jako "co ty możesz wiedzieć o długoletnim szczęściu, pożyj tyle co ja i dopiero się wypowiadaj". Cytuj: Natomiast stwierdzenie, że życie pokaże i zweryfikuje trwałość tego czy innego związku, jest stwierdzeniem prawdziwym i nie widzę tu żadnego zabarwienia osobistego, które ty odczytujesz. Prawda jest taka, że na temat udanego wspólnego długotrwałego pożycia najwięcej wiedzą ci, którzy tego wspólnie doświadczają/doświadczyli. I nie czuję się w tym względzie żadnym ekspertem, co chyba w ten sposób odebrałeś. A przepraszam bardzo, teraz życie nie zweryfikowało? Są razem, spodziewają się dziecka, biorą ślub, są szczęśliwi. Czy to nie jest zweryfikowanie szczęścia? A może uważasz, że aby twierdzić, że jest się w szczęśliwym związku trzeba przeżyć przynajmniej 10 lat przed ślubem i 20 po? I nie zawsze jest tak, że najwięcej wiedzą ci, którzy najdłużej są razem, o nie. Będzie para, która jest ze sobą 50 lat, ale coś się między nimi tak układa co mi by szczęście psuło. Dlatego nie powiem o nich, że są przykładem "długoletniego, szczęśliwego i wspólnego pożycia". Bo gdybym ja tak żył to szczęśliwy bym nie był. Cytuj: Ma do rzeczy i to wcale nie tak mało. Rozwód czy rozstanie dla żadnej pary nie jest komfortem. To zawsze osobista porażka. Rzadko która para rozstaje się z klasą i w zgodzie. Najczęściej w przepychankach dorosłych uczestniczą osoby najbardziej niewinne - dzieci. I dla nich to jest najbardziej bolesne. Możnaby wiele jeszcze mówić o konsekwencjach rozstań, ale nie o tym ten wątek. W każdym razie są one daleko idące. Badania dowodzą, że znaczna część dzieci z rozbitych związków/ małżeństw nie potrafi zbudować szczęśliwej i trwałej rodziny, bo nie miały dobrego wzorca. Takie są fakty.
Takie są fakty czy takie są badania? Bo to dwie różne rzeczy nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę. A wiele badań można, jak to się mówi, o kant du.py rozbić.
Wiadomo, że dzieci źle przeżywają rozwód, ale nie odważyłbym się mówić, że większość z nich ma później zepsutą przyszłość. Bo tak jak piszesz - to tylko badania, czysta statystyka. A statystyka to najbardziej kłamliwa dziedzina nauki. Statystycznie to ja i mój chomik mamy po trzy nogi.
_________________ "Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln
|
Wt kwi 29, 2008 20:47 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Mroczny Pasażer napisał(a): A statystyka to najbardziej kłamliwa dziedzina nauki. Statystycznie to ja i mój chomik mamy po trzy nogi.
Statystyka to tylko narzędzie i jak każdym narzędziem, trzeba umieć się nim posługiwać, a wtedy może być całkiem przydatne.
|
Śr kwi 30, 2008 9:39 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Mroczny Pasażer napisał(a): Nie? A co ten tekst znaczy(...) Nie wiem jak inni, ale ja go odbieram jako "co ty możesz wiedzieć o długoletnim szczęściu, pożyj tyle co ja i dopiero się wypowiadaj". Już wyżej wyjaśniłam, co miałam na myśli. Masz oczywiście prawo do własnych interpretacji, ale nie utożsamiaj ich z moimi wypowiedziami. Mroczny napisał(a): Takie są fakty czy takie są badania?(...) Wiadomo, że dzieci źle przeżywają rozwód, ale nie odważyłbym się mówić, że większość z nich ma później zepsutą przyszłość. Bo tak jak piszesz - to tylko badania, czysta statystyka.
Można powiedzieć, że badania oparte są na faktach.
Prawidłowo wykonane badania statystyczne są odzwierciedleniem rzeczywistości i to dość dobrym. Pod uwagę bierze się reprezentatywną grupę konkretnej populacji, którą się bada, a granica błędu statystycznego dla całej populacji wynosi tylko ok. 3%.
Prywatne twoje opinie niewiele tu wnoszą.
|
Śr kwi 30, 2008 11:36 |
|
 |
Mroczny Pasażer
Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54 Posty: 3956
|
Cytuj: Prawidłowo wykonane badania statystyczne są odzwierciedleniem rzeczywistości i to dość dobrym. XD Cytuj: Pod uwagę bierze się reprezentatywną grupę konkretnej populacji, którą się bada, a granica błędu statystycznego dla całej populacji wynosi tylko ok. 3%.
Tak tak, a tu mi czołg jedzie.
Zawsze mnie bawi ta "reprezentatywna ilość osób". Nie ma to jak po 1786 osobach stwierdzić, co woli większość narodu. ;D
Ale spoko, wierzcie sobie w statystykę, Wasza sprawa. ;>
Dodam jeszcze, że statystycznie PO powinno wygrać pierwsze wybory. ;D
_________________ "Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln
|
Śr kwi 30, 2008 12:46 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
Wracamy do tematu  mateola
|
Cz maja 01, 2008 6:48 |
|
 |
cau_kownik
Dołączył(a): So sie 18, 2007 20:31 Posty: 637
|
mateola napisał(a): Wracamy do tematu 
Tak, do tego tematu wracamy. I wracamy. I wracamy.
_________________ ---
teh podpiss
|
Cz maja 01, 2008 9:41 |
|
 |
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Jesteśmy zaręczeni od 2 lat. Ślub za rok. Nie będziemy mieszkać razem, bo nie uważamy że jest to konieczne. Wiemy, czego chcemy - jesteśmy gotowi na wspólne życie, ale chcemy zacząć je ślubem.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
Pt maja 02, 2008 12:41 |
|
 |
czeresniowa
Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25 Posty: 731
|
monika001 napisał(a): Bez urazy Czereśniowa, ale na razie niewiele wiesz na temat tego wspólnego długoletniego szczęścia, bo wszystko jeszcze przed wami... I tak naprawdę dopiero czas i życie pokaże czy ten związek rzeczywiście okaże się trwały. Czego jak najbardziej wam życzę ( tzn. udanego, trwałego związku - żeby była jasność 
Bez urazy i dziękuję za życzenia
A tak dla ścisłości, zapytam czy uważasz że para (małżeńska, czy niemałżeńska) będąca ze sobą w sposób "małżeński" od np. 7 lat nie jest w stanie wyrazić "prognozy" odnośnie dalszego związku? Chyba 7 lat codziennego szczęśliwego ze sobą przebywania pozwala wyciągnąć pewne wnioski. A to, że po kolejnych latach przyjadą kolejne wnioski, to też inna sprawa, wiadomo - dziecko, nowe obowiązki, coraz dłuższy "staż" związku... Ale patrzę na to wszystko pewnie, bez obaw i wątpliwości. Ja tam wierzę, że miłość może istnieć i z udziałem /.../ Boga i bez.
Bardzo proszę o zapoznanie się z ogłoszeniem viewtopic.php?p=341514&highlight=#341514 i o stosowanie się do jego treści. mateola
_________________ Prof. dr hab. Joanna Senyszyn: "Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica." http://powiedz-nie.c0.pl/
|
Pn maja 05, 2008 11:51 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
czeresniowa napisał(a): A tak dla ścisłości, zapytam czy uważasz że para (małżeńska, czy niemałżeńska) będąca ze sobą w sposób "małżeński" od np. 7 lat nie jest w stanie wyrazić "prognozy" odnośnie dalszego związku? Chyba 7 lat codziennego szczęśliwego ze sobą przebywania pozwala wyciągnąć pewne wnioski. A to, że po kolejnych latach przyjadą kolejne wnioski, to też inna sprawa, wiadomo - dziecko, nowe obowiązki, coraz dłuższy "staż" związku... Ale patrzę na to wszystko pewnie, bez obaw i wątpliwości...
E tam, prognozować można, wnioski wyciągać również, ale życie jest czasem o wiele bardziej złożone, potrafi nas doświadczać i mocno zaskakiwać....
|
Wt maja 06, 2008 10:14 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|