Temat skierowany jest właściwie do ludzi wierzących, co więcej Chrześcijan - inni nie uznają Boga (dla nich Bóg nie istnieje) lub uznają innego Boga (więc słowa Chrystusa nie przedstawiają znaczenia moralnego)

A temat dotyczy pewnego cytatu z Ewangelii Św. Mateusza:
"Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały" (Mt 7,6)

W dyskusjach (nie tylko na tym forum) spotykam się z "niemożliwością" przekazania prawd wiary dla mnie osobiście oczywistych, logicznych i spójnych. Wtedy często przypomina mnie się ten właśnie fragment...

Jakie są Wasze doświadczenia w podobnych przypadkach? kiedy dialog zaczyna przypominać rozmowę ze "ślepym o kolorach"... czy tłumaczenie znaczenia słów nie przeradza się czasem w "tłumaczenie się"?

Mówisz : ..”perły przed wieprze…”-tak jest to problem ,czy rozmawiać ,czy „pokazać” plecy. Gdzie jest granica ewangelizacji i czy jest „patent”-na dobro? Może powiem coś nie popularnego ale „nawracanie” na siłę to częsta metoda ,a jak zabraknie efektów to obrażamy się i zniechęcamy …a przecież wystarczy tylko posłuchać Mistrza :

„Słowa Moje będą jak nauka w szkole - od najprostszych do coraz trudniejszych, aż po wskazówki potrzebne każdemu już do samodzielnej nauki pod Moim kierownictwem. Wiesz przecież, że każdy z was jest inny i dobry nauczyciel opiera się na umiejętnościach ucznia, aby nauczyć go jak najwięcej. Jednak droga do Mnie jest jedna.
O każdego z was zabiegam, każdemu osobiście pomagam, każdego po stokroć ze złej drogi zawracam. I zależy Mi na każdym jednakowo. Wskazówki Moje będą jasne i proste, bo przecież nie dla teologów je dać pragnę, a dla tych, którzy szukają Mnie w trudzie szarego dnia, żyjąc i pracując w świecie, zmęczeni i przygnieceni ciężarami, które na ich barki składa nieprawość, niesprawiedliwość i złość świata.
Tak bardzo żal Mi was. Tak pragnę wam ulżyć. Zdejmę z was ciężary i pozostawię to tylko, co niezbędne. Chcę, aby droga ku Mnie była drogą radości, a nie smutku.
Mój Krzyż jest na jej początku - nie wasz.
Moja Miłość otwiera wam bramy Królestwa Niebieskiego.
Moja ofiara ofiarowuje wam Synostwo Boże.
Ja i zawsze tylko Ja, Bóg-Człowiek, Syn Boży i Syn Człowieczy, jestem waszym Odkupicielem, Zbawcą, Pośrednikiem i Nauczycielem.
Jestem Bramą i Drogą, Światłem, które was oświeca, i Miłością, która wam się oddaje, abyście żyli.
- Ja - zawsze darzę. Wy - zaledwie przyjmujecie.
- Moje jest - działanie w was. Wasze - przyjmowanie.
- Możecie przyjąć Mnie, a we Mnie - wszystko, co istnieje, i ze Mną żyć.
- Możecie odrzucić Miłość Moją, Ofiarę Moją - za was, która was nieustannie i zawsze oczyszcza przed Ojcem i przywraca życiu - i odejść ku własnym bożkom.
- Wolność waszego wyboru jest prawem waszym danym wam u zarania świata i nigdy cofnięta wam nie będzie. ….”
Fragment z książki : „Pozwólcie ogarnąć się miłości”
www.annapisze.republika.pl

no to jest trudne wyznaczyc i trzymac sie tej granicy...
zeby nie przesadzic w zadna strone...

z jednej strony nalezy przekazywac prawdy wiary i ewangelizowac, ale z drugiej ludzie zamykaja sie na dialog i nie przyjmuja argumentow.

trzeba wiedziec z jakim rozmowca sie mowi, komu mozna powiedziec wiecej, a z kim nie rozmawiac na takie tematy.

na forum kazdy jest anonimowy no i moze powiedziec co chce, ale to on swiadczy o sobie w ten sposob.

Adamek, jest kilka fragmantów w Biblii, które dają pewne zrozumieni co znaczy rzucać perły przed świnie. Zeby tego uniknąć, trzeba "wiedzieć kiedy skończyć".

Zobacz to o pawle Apostole:

Kiedy Sylas i Tymoteusz przyszli z Macedonii, Paweł oddał się wyłącznie nauczaniu i udowadniał Żydom, że Jezus jest Mesjaszem. A kiedy się sprzeciwiali i bluźnili, otrząsnął swe szaty i powiedział do nich: «Krew wasza na waszą głowę, jam nie winien. Od tej chwili pójdę do pogan».
(Dz 18, 5-6)

Paweł do Tytusa, swego ucznia:
Unikaj natomiast głupich dociekań, rodowodów, sporów i kłótni o Prawo [Mojżeszowe]! Są bowiem bezużyteczne i puste. Sekciarza po jednym lub po drugim upomnieniu wystrzegaj się, wiedząc, że człowiek taki jest przewrotny i grzeszny, przy czym sam na siebie wydaje wyrok.
(Tt 3, 9-11)


Pozdr
Dabar

„Nie dawajcie psom tego, co święte, ani nie rzucajcie swych pereł przed świnie, żeby ich czasem nie podeptały nogami, a obróciwszy się, nie poszarpały was (Mateusza 7:6)

Jeżeli czytamy powyższy werset, to początkowo odbieramy jako słowa obrazy kogoś.Wraz z nabywaniem wiedzy o Bogu ze Słowa Bożego zaczynamy je rozumieć. Prawdy ze Słowa Bożego są święte. Stają sie nam bardzo cenne. W sensie symbolicznym są jak perły. Niektórzy jednak, niczym psy lub świnie, nie doceniają ich wartości. I to było zrozumiałe dla słuchaczy Jezusa wówczas i jest obecnie zrozumiałe- że ani świnia, a ni pies nie doceniają wartości pereł. Dlatego dawanie ich tym zwierzętom nie ma żadnego sensu.
W obcowaniu z ludźmi uczniowie Jezusa mieli kierować się rozeznaniem. Dzisiejsi naśladowcy Jezusa powinni zostawić takich ludzi, którzy nie chcą słuchać uporczywie Dobrej Nowiny o Królestwie Bożym i szukać osób bardziej skorych do słuchania.

Te słowa o perłach i świniach są lepiej zrozumiałe, jezeli jeszcze analizujemy nastepne, ostatnie z wersetów tego wspaniałego Kazania na Górze. Na zakończenie Jezus wypowiada pamiętne słowa: „Każdy, kto słyszy te wypowiedzi moje i je wykonuje, będzie przyrównany do człowieka rozumnego, który zbudował swój dom na skale. I spadł ulewny deszcz, i przyszły powodzie, i powiały wiatry, i biły w ten dom, ale się nie zapadł, bo był założony na skale”. (Mateusza 7:24,25)

Zaraz potem oznajmia: „Każdy natomiast, kto słucha tych wypowiedzi moich i nie wykonuje ich, będzie przyrównany do człowieka głupiego, który zbudował swój dom na piasku. I spadł ulewny deszcz, i przyszły powodzie, i powiały wiatry, i biły w ten dom, i zapadł się, a jego upadek był wielki” (Mateusza 7:26,27)

Ten werset i perły w nim zawarte - czyli prawdy ze Słowa Bożego może być bardzo szeroko rozwijany. Myślę, ze jeżeli mają one odnosić sie do nas osobiście, to Jezus wyjaśnia w tym kazaniu, że o tym, czy ktoś jest jego uczniem, nie decydują słowa, lecz uczynki. Niektórzy uważają go za swego Pana, ale jeśli nie spełniają woli jego Ojca, powie im: „Nigdy was nie znałem! Precz ode mnie wy, którzy popełniacie bezprawie!” (Mateusza 7:23)


Często spotykam sie z niemożliwością zwrócenia uwagi na to co w danej sprawie mówi Słowo Boże - Biblia, które dla wszystkich chrzescijan jest jedno i to jest problem! Dla bardzo wielu prawdy danej wiary, są "perłami" a nie Prawdy ze Słowa Bożego.

Adamek - a czy Twója wiara opiera się na Biblii czy na ludzkich naukach?

Adamek napisał:


Wypowiedziałem sie już w prawdzie , co do tematu, ale ten powyższy fragment twojej wypowiedzi Adamku zastanawia mnie. Wynika z niego , że chrześcijanin jest czymś, kimś wjęcej dla Ciebie, aniżeli człowiek wierzący. Czy dobrze zrozumiałem? Gdybyś szerzej wyjaśnił tą różnicę możliwe, że wniosło by to coś nowego do świadomości wielu z nas.

A czy nauczanie apostołow było oparte na Biblii czy to było juz ich nauczanie? Bo apostołowie nie mieli Biblii tylko przekazywali to co zobaczyli i spisali to co uwazali za stosowne? Skad wiecie że apostołowie przekazlai nam całą prawde? Przieceizj ja tez moge napisac ksiażke i zawrzec w niej zdanie że jest natchniona i pochodzi z nieba !

Czy jak ide do lekarza to mam opierac swoją sytuacje na Biblii czy na słowach lekarza ?

Apostołowie są omylni jak każdy człowiek - tyle, że jako apostołowie natchnieni duchem świętym są nieomylni w "jednej dziecinie" - wierze. Zwróć uwagę właśnie że nie pisali oni podręczników do biologii czy historii tylko pismo święte.

A z tym lekarzem - co niby w biblii pisze sprzecznego z werdyktem lekarza?

Na to pytanie odpowiada sam św. Paweł:
(1 Tes 2, 13)
Widać, że Apostołowie mieli świadomość, że przekazują prawdziwe słowo Boże. Dlatego też niespisana Tradycja jest słowem Bożym.

lerek nie jesteś jednym z 12 apostołów i nie żyjesz w 1 wieku. teraz masz Biblię - spisane Słowo Boże tylko chyba tego nie doceniasz i za mało z Niej korzystasz...

J 21, 25:Sam ewangelista przyznaje, że w Biblii nie zostało spisane wszystko co potrzeba - w świetle tych słów, stanowisko, że Biblia może być więc jedyną podstawą wiary, jest więc nie do obrony.

Ej no... Ja tu nie widzę, żeby mówił "nie zostało spisane wszystko co potrzeba", tylko, że nie zostało spisane wszystko.

Zgoda, przesadziłem - w końcu zbawienie można osiągnąć nawet w życiu nie słysząc o Biblii. W każdym razie widać, że nie wszelka wiedza o Chrystusie (i wczesnym chrześcijaństwie) została spisana w Biblii. Dlatego katolicyzm szanuje także Tradycję.

Czy chcesz powiedzieć przez to, że tradycja kościoła wnosi coś wartościowego do nauk biblijnych i jest niejako uzupełnieniem Biblii? Dobrze Ciebie zrozumiałem?



W takim razie jak w kontekście swojej powyższej wypowiedzi rozumiesz tą wypowiedz Jezusa:"Jn 17:3
3. A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa.
(BT)


Mam na myśli , jak mogą poznać Boga i Jego Syna szczere osoby po śmierci Apostołów, kiedy już nie było świadków nauczania Jezusa, którzy przekazywali Jego nauki. Sposób z Rzymian 1:20 jest raczej nie wystarczający. Czy bez Biblii jest to możliwe? Wystarczy Ci sama tradycja?