Może tyranozaur. Jak sądzisz?

Nawet my nie poruszamy się w pewnym wieku tylko na 2 nogach. Na początku na 4 a na końcu na 3...

A tak serio to chyba australopiteki. Znaleziono odciski stóp odciśnięte w tufie wulkanicznym.

(Nie możemy pochodzić od tyranozaura - wyginął na szczęście 65 mln lat temu razem z innymi dinozaurami. I do tego zdecydowanie nie był pierwszym dwunogiem. Już choćby allozaury żyły na długo przed nim a i one nie były pierwsze)

A struś? Niektórzy ludzie go przypominają. I to nie dlatego,że chowają gdzieś głowę. Kopią.

Skad wiemy, ze zyl/wyginal 65 mln lat temu?

Wiemy z datowania warstwy zwanej K/T i skał położonych tuż nad i pod nią. Poniżej można znaleźć kości tyranozaurów i innych dinozaurów a powyżej juz nie.

Na samo datowanie bezwzględne jest kilka metod - izotopowych, magnetometrycznych, sedymentacyjnych.

Takiej tez odpowiedzi sie spodziewalem - a skad wiemy, ile dana warstwa ma lat?

Na podstawie znalezionych w niej dinozaurow!

A skad te informacje o radiometrycznym datowaniu dinozaurow? Cos chyba nie mowisz prawdy... Choc moge miec zle informacje

przyznaj się że nic nie zrozumiałeś z tego co Nikt napisał...

Skoro warstwy powstawały tysiące milionów lat, dlaczego nie ma w nich śladów erozji? Czy nie spadł żaden deszcz przez dziesiątki milionów lat formowania jednej warstwy? Ja wiem dlaczego, wiem nawet jak powstały Ale ciekaw jestem, jak to tłumaczycie.

Warstwy osadów powstają w zasadzie na dnie zbiorników wodnych - mórz, jezior. Są właśnie m.in. śladem erozji na lądzie.

A potem, potem, potem robi się z tego ląd i on z kolei zaczyna erodować odsłaniając odłożone dawno temu warstwy.

Nie są niczym innym, jak wynikiem sortowana wodnego. Warstwy, które wycinamy nie mają śladów erozji.




Aha, czyli dinozaury żyły tylko pod wodą?

Tak! Brawo! Te kości lądowych dinozaurów, które odkopujemy, odkopujemy bardzo często spod dawnej wody! Czasem jest to piaszczysta delta strumienia wpadającego do jeziora, czasem łacha meandrującej rzeki, czasem dawne bagno itp.
Jest jeszcze jeden rodzaj skał osadowych powstałych na lądzie, gdzie znajdujemy skamieniałości lądowych dinozaurów. To skały osadowe pochodzenia wulkanicznego - na przykład tufy. Nie uwierzysz jaką to może mieć grubość!

A skąd wiemy o dawnej wodzie? Możemy tylko przypuszczać, że tam była (co mnie wcale nie dziwi, jeśli wierzyć Biblii). Twoim zdaniem Pierwsze były organizmy wodne, później lądowe, najpóźniej latające, bo w takiej kolejności znajdujemy je w warstwach skalnych? To oczywiście nie reguła ale wynika z ich trybu życia - jako kreacjonista widzę to tak: wodne organizmy żyły zawsze w wodzie i one umierały w niej pierwsze. Lądowe organizmy zostały zatopione, stąd są zakopane wyżej, niż wodne. Na końcu dinozaury latające, bo umierały wskutek braku pożywienia, jako ostatnie. Nie ulega wątpliwości, że wymarcie dinozaurów było nagłe.

Nieeee, ja nie piszę o jakimś katakliźmie i potopionych dinozaurach. Ja piszę o kościach leżących to tu to tam. Raz w takim pokładzie raz w innym. A o tym, czy gdzieś była woda czy nie może świadczyć chociażby obecność otoczaków, określonych typów piasku itp w otaczającej skale. Najfajniejszą metodą poznawania świata jest samodzielna obserwacja. W wypadku amatorskiej geologii jest to bardzo miłe zajęcie, połączone z turystyką. Polecam. Żadna książka nie przekona lepiej niż uważne przyjrzenie się gdzieś w górach kolorowym warstwom skał, podłubanie kijaszkiem, użycie lupy. Polska to akurat nienajlepsze miejsce na szukanie starych kości, ale przynajmniej odciski morskich muszli można znaleźć.

I to dowodzi ewolucji, czy nagłemu wymarciu dinozaurów itp?




Cieszę się, że trafiłem na kogoś, kto się zna na temacie. Czy uważasz, że kości dinozaurów są datowane metodami radiometrycznymi?

Pisałem tylko o znajdowaniu skamieniałych kości lądowych zwierząt w osadach pozostawionych przez środowisko wodne. To akurat nie musi niczego udowadniać, ani TE ani żadnego nagłego wymierania. Nawiązywałem do lekko pobocznego wątku naszej rozmowy.

Nie uważam się za znającego się na rzeczy. Po prostu to lubię. Kiedy idę sobie na wycieczkę lubię nie tylko fotografować kwiatki i krajobrazy, ale też przyglądać się skałom i dziwić się różnym odkrywanym szczegółom. Pamiętam kiedyś w Red Rock National Forest w Utah podczas wycieczki wśród czerwonych piaskowców/mułowców znalazłem w skalnej ścianie nad głową wąski pasek osadów o zupełnie innym kolorze, pełen całkiem sporych okrągłych kamieni, wklejonych w rodzaj szarego mułowca. Dla każdego byłoby chyba oczywiste, że kiedyś dawno temu musiała w tym miejscu być jakaś kamienista plaża w zakolu potoku, może jakies jego ujście do rozlewiska, albo coś w tym guście. Skały to też taka otwarta księga do czytania.