Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So lis 22, 2025 12:59



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 64 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 długoletni związek i...nic 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
SweetChild napisał(a):
mateola napisał(a):
SweetChild napisał(a):
I nie bronię faceta, ale apeluję o więcej obiektywizmu ;)
Obiektywizmu? Ja próbuję zrozumieć, o co naprawdę chodzi w tym dziwnym układzie, gdzie obie strony "się poświęcają", tylko celu tego poświecenia nie widać.


Ja też nie bardzo rozumiem ten układ, ale nie można chyba wykluczyć, iż chłopak czeka na odpowiedni fundament finansowy do założenia rodziny?
Nie można ;-)
I nie wykluczam. Nie sugeruję też, że ten młody mężczyzna ma coś "na boku". Ja bym raczej skłaniała się ku jakimś problemom natury emocjonalnej.
(Praca 20 godzin na dobę to jak ucieczka przed czymś...)

Dziwi mnie jednak, że Missy właściwie nie wie, kiedy nastąpi ten właściwy moment (finansowy, czy inny) - czyli co musi się stać, by on się zdecydował (podejrzewam, że on też niekoniecznie wie). A najbardziej, że godzi się na taki stan, choć przecież sprawa dotyczy w istotny sposób jej życia. Nie bierze sprawy w swoje ręce, jedynie czeka...

Bierność, niestety, jedynie ten stan utwierdza, ugruntowuje. Dlatego taki układ może trwać długo, o wiele dłużej - obie strony przyzwyczajają się i choć nie czerpią z takiego związku satysfakcji, radości, to daje im jakieś... poczucie bezpieczeństwa. Niczego więc nie zmieniają, choć naprawdę przecież chcieliby inaczej - każdy chce miłości, zaufania, szacunku, a to jest jakiś erzatz. Tak jest u moich znajomych. Czas mija, szanse na zmianę maleją.


Cz cze 26, 2008 8:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 26, 2008 6:23
Posty: 52
Post 
czeresniowa napisał(a):
Mnie w sumie w tym wszstkim dziwi tylko:
(...)
b) wasz brak współżycia


Dziewczyna to jeszcze rozumiem. Ale z chłopakiem może być już coś nie tak. Albo jakaś oziębłość, albo nałogowa masturbacja+porno. Bo który zdrowy na tle seksualnym facet w wieku 20-30, by się rozładowywał jedynie poprzez polucje?


Cz cze 26, 2008 8:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25
Posty: 731
Post 
Fever,
Zależy od temperamentu :)
Ja jestem dziewczyną, a nie wyobrażam sobie żeby jakikolwiek zdrowy, stały związek mógł istnieć bez seksu. Moga być momenty, dni bez tego (względy zdrowotne, czy kiepski humor, no zdarza się, z czasem może i sama potrzeba maleje - z wiekiem mam na myśli), ale jeszcze długo nie będę w stanie wyobrazić sobie że można żyć bez przysłowiowego "co najmniej raz dziennie" z ukochanym ;)

A podsumowując kwestię Missy...
Myślę, ze rozmowa z nim to dobry pomysł, tyle że musisz wymagać konkretów. Jeśli nie konkretów odnośnie terminów (bo to na pewno nie na miejscu zapytać: "To kiedy mi się oświadczysz, DATĘ proszę!") to odnośnie konkretnych jego założeń, o których wspominała chyba ikm. Co on by chciał jeszcze zrobić, co osiągnąć, jakie warunki spełnić, żeby móc sprawę sfinalizować.

_________________
Prof. dr hab. Joanna Senyszyn:
"Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica."
http://powiedz-nie.c0.pl/


Cz cze 26, 2008 10:33
Zobacz profil
Post 
słowa, słowa ,słowa- taki będzie rezultat rozmowy...

Najlepiej od razu zażądać pierścionka i to z odpowiednim kamieniem- bo jak nie... :cisza:

:D


Cz cze 26, 2008 11:18

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
mateola napisał(a):
Bierność, niestety, jedynie ten stan utwierdza, ugruntowuje. Dlatego taki układ może trwać długo, o wiele dłużej - obie strony przyzwyczajają się i choć nie czerpią z takiego związku satysfakcji, radości, to daje im jakieś... poczucie bezpieczeństwa. Niczego więc nie zmieniają, choć naprawdę przecież chcieliby inaczej - każdy chce miłości, zaufania, szacunku, a to jest jakiś erzatz. Tak jest u moich znajomych. Czas mija, szanse na zmianę maleją.


Też tak myślę, po 7 latach znajomości, która nieźle się układa, potrzeba jakiegoś silnego impulsu, aby wyjść z tej stabilizacji. A większe szanse na wygenerowanie takowego impuls ma strona, której czegoś w związku brakuje i brak ten jest dostatecznie dotkliwy. Dlatego na miejscu missy_e chyba porzuciłbym idealistyczne podejście (chłopak ma się oświadczyć bez żadnego wymuszenia zewnętrznego, w pełni przekonany itp.) i przeszedł do ofensywy. Nie zawsze życie musi wyglądać tak jak w bajkach o księciach i królewnach ;)


Cz cze 26, 2008 11:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2008 20:03
Posty: 30
Post 
Fever napisał(a):
czeresniowa napisał(a):
Mnie w sumie w tym wszstkim dziwi tylko:
(...)
b) wasz brak współżycia


Dziewczyna to jeszcze rozumiem. Ale z chłopakiem może być już coś nie tak. Albo jakaś oziębłość, albo nałogowa masturbacja+porno. Bo który zdrowy na tle seksualnym facet w wieku 20-30, by się rozładowywał jedynie poprzez polucje?


ostatnie dwie wypowiedzi (nie pamietam czy kolejne dwie) dowodzą, że jesteśmy ofiarami co najmniej 2 stereotypów:
- dziewczyna ma mniejsze potrzeby seksualne- co jest absolutną nieprawdą, poprostu z różnych względów ma często większe opory: bo nie czuje się danego dnia wystarczająco ładna, bo stresujący tydzień, bo jutro ważne spotkanie i wreszcie - w co najtrudniej uwierzyc proNPRowcom- bo hormony, które tak naprawde decydują o tym kiedy potrzeby kobiety sa bardziej nasilone a kiedy bliskie zeru.

- dwa: wątek poruszony bodaj przez mateolę: sama się oświadcz. ciekawa opcja. rzadko jednak spotykana w naszej cwyilizacji. a brzemię stereotypu i tradycji sprawia, ze nawet jesli faktycznie tak zrobie, czyli osiągnę cel to nie będę z tym szczęśliwa.


Cz cze 26, 2008 11:43
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
missy_e napisał(a):
dwa: wątek poruszony bodaj przez mateolę: sama się oświadcz. ciekawa opcja. rzadko jednak spotykana w naszej cwyilizacji. a brzemię stereotypu i tradycji sprawia, ze nawet jesli faktycznie tak zrobie, czyli osiągnę cel to nie będę z tym szczęśliwa.


A tak - trwając w stanie zawieszenia i ciągłego oczekiwania - jesteś?

Ja bym w takiej sytuacji chciała po prostu wiedzieć, na czym stoję... Nie czekałabym, zrobiłabym coś, zadbała, zawalczyła o siebie, przejawiła inicjatywę...
Kołacze mi się taki cytat (chyba Ewa Foley):
"Jeśli zawsze robisz to, co zawsze robiłeś, to zawsze będziesz dostawać to, co zawsze dostawałeś.
Jeśli chcesz dostać coś nowego - zrób coś nowego!"
I dalej: "Zrób c o k o l w i e k!"


Cz cze 26, 2008 12:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2008 20:03
Posty: 30
Post 
na koniec chciałabym jeszcze dodać, że jestem szczerze rozczarowana tym, jak potoczyła się nasza dyskusja.
Wzięło w niej udział kilku piewców wstrzemięźliwości przedmałżeńskiej, którym najciężej było uwierzyć w istniejącą między mną a moim chłopakiem Miłość.
to nie sztuka poznać się i szybko poślubić, powstrzymując się od współżycia rok czy dwa. sztuką jest wytrwać w tym postanowieniu dłużej, z miłością i szacunkiem podchodzić do decyzji ukochanej osoby,a przede wszytskim do samej drugiej osoby..
części z Was tak długi okres wyczekiwania wydał się podejrzany, zarzucaliście mojemu chlopakowi rzeczy, o jakich on sam pewnie nigdy nie myślał.
dziwi mnie, że pouczając w innych wątkach forum o zbawiennej roli NPR (chodzi o motyw wstrzemięźliwości) czy potępiając osoby, które podjęły współżycie, wyładowujecie na nich własne frustracje (które skądindąd znam- sam nie mogę uprawiać sexu, bo choć tego nie rozumiem tak nakazuje mi KK- więc niech inni też niech tego nie robią (patrz posty maji_20 czy mychy_89, a tak/że wszystkie wtręty o "zgorszeniu").
a gdy spotkacie osoby, które właśnie robią to, co nakazuje KK i nie pędzą popychani instynktem i żądzą ciała do szybkiego ożenku, a rozważają i racjonalnie planują wspólne późniejsze życie 9choć fakt, długo to trwa), nie chcecie/ nie możecie ich zrozumieć czy docenić.
Myślę, że wielu tu obecnym potrzeba więcej miłości bliźniego, a mniej moralizatorstwa i zawiści.
Nikt z nas nie jest idealny, choć wszyscy podobnie do tego dążymy.


Cz cze 26, 2008 12:16
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
missy_e napisał(a):
Myślę, że wielu tu obecnym potrzeba więcej miłości bliźniego.

To bardzo cenna myśl. Zwróciłabym jednak uwagę także na drugą częśc przykazania, na miłość do siebie samego, która ma być wzorcem dla tej pierwszej...
http://mateusz.pl/ksiazki/ja-cd/ja-cd-109.htm


Cz cze 26, 2008 12:43
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 26, 2008 11:44
Posty: 2
Post 
Witam.

Pierwszy raz odzywam się na tym forum, ale to jest temat zahaczający o moje małżeństwo.

Też mieliśmy długi (7 lat) okres narzeczeństwa. Również postanowiliśmy czekać do ślubu, może bardziej z inicjatywy żony, niż mojej.

Teraz jesteśmy rok po ślubie i... dalej czekamy :(
Tzn., blokada psychiczna u mojej żony, zniechęcenie u mnie, wizyty u psychologa, coraz częstsze kłótnie itp., itd.

Wcześniej nie wydawało się nam, że może dojść do czegoś takiego, zdarzało się, że musieliśmy się ostro powstrzymywać, aby do niczego nie doszło. No i doszło właśnie do tego, o czym piszę...

Tak więc ja również radzę, może jednak czas na poważniejszą rozmowę i ostateczną decyzję...

Pozdrawiam


Cz cze 26, 2008 13:56
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2008 20:03
Posty: 30
Post 
BUL.WAR napisał(a):
Witam.

Pierwszy raz odzywam się na tym forum, ale to jest temat zahaczający o moje małżeństwo.

Też mieliśmy długi (7 lat) okres narzeczeństwa. Również postanowiliśmy czekać do ślubu, może bardziej z inicjatywy żony, niż mojej.

Teraz jesteśmy rok po ślubie i... dalej czekamy :(
Tzn., blokada psychiczna u mojej żony, zniechęcenie u mnie, wizyty u psychologa, coraz częstsze kłótnie itp., itd.

Wcześniej nie wydawało się nam, że może dojść do czegoś takiego, zdarzało się, że musieliśmy się ostro powstrzymywać, aby do niczego nie doszło. No i doszło właśnie do tego, o czym piszę...

Tak więc ja również radzę, może jednak czas na poważniejszą rozmowę i ostateczną decyzję...

Pozdrawiam


dziękuję, za Twojego posta. to jest właśnie odpowiedź na drugi "wątek" mojego pierwszego posta. niestety potwierdza moje obawy.


Cz cze 26, 2008 14:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 12:10
Posty: 1239
Post 
missy pisze
Cytuj:
nie ma problemów ani się nie masturbuje- ostro czy tępo.
Przepraszam ale żyję już na świecie wystarczająco długo a jeszcze takiego ewenementu nie widziałam..Zdrowy ,młody mężczyzna od 7 lat nie uprawia seksu z dziewczyna ,nie uprawia go z nikim innym ,nie masturbuje sie.Ani chybi wybiera sie do seminarium. :?


Cz cze 26, 2008 21:08
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Teraz jesteśmy rok po ślubie i... dalej czekamy Smuteczek
Tzn., blokada psychiczna u mojej żony, zniechęcenie u mnie, wizyty u psychologa, coraz częstsze kłótnie itp.


Możecie sprawdzić, czy wasze masze małżeństwo zostało ważnie zawarte...Skontaktuj sie z duszpasterzem...

Cytuj:
Przepraszam ale żyję już na świecie wystarczająco długo a jeszcze takiego ewenementu nie widziałam..Zdrowy ,młody mężczyzna od 7 lat nie uprawia seksu z dziewczyna ,nie uprawia go z nikim innym ,nie masturbuje sie.Ani chybi wybiera sie do seminarium



No ja tez nie- ale nie będę juz tego komentować... :?

Cytuj:
Tak więc ja również radzę, może jednak czas na poważniejszą rozmowę i ostateczną decyzję...


Rozmowa nie zniesie blokady- jeśli takowa istnieje- co więcej nikt nie zdaje sobie sprawy z jej siły- Twoja zona tez pewnie myślała, ze po ślubie sie przełamie... :?

A jeśli on coś ukrywa to tym bardziej sie nie przyzna podczas rozmowy... :?


Cz cze 26, 2008 21:27

Dołączył(a): Pn sie 07, 2006 16:05
Posty: 132
Post 
missy_e napisał(a):
Teresse napisał(a):
Cytuj:
Dla mnie to dość naturalne, że gdybym zainwestował w jakiś związek 7 lat swego życia


no cóż, nie wiemy co on zainwestował...

Bo jeśli np. ma jakiś problem na tle seksualnym albo sie ostro masturbuje- to powstrzymanie sie od współżycia nie jest żadnym problemem...a nawet sie cieszy, że ma spokój...


wybacz teresse, ale Twoje uwagi są bardzo przykre :( przynajmniej mnie dość mocno dotykają.

nie ma problemów ani się nie masturbuje- ostro czy tępo.

tak trudno zrozumieć ze poprostu szanuje moją decyzję? że choć sam nie powziąłby decyzji o powstrzymaniu się do ślubu to kocha i jest w związku z osobą, ktora takiego postanowienia sie trzyma i zamiast naciskac czy szantażować pomaga w nim wytrwać. czy to właśnie nie jest milość??

miłość do drugiej osoby większa od miłości własnej i pożądania. wiem, że to rzadkie w dzisiejszych czasach, ale zdarza się. wierzcie mi.


owszem facet może szanować decyzję...ale każdego normalnego "ręce świeżbią" do kochanej osoby...trudno jest mu się powstrzymać!!...ja znam przypadek związku, gdzie facet szanował, nie miał nic przeciwko itd...z czasem , gdy dziewczyna zaczęła dążyć do pewnych rzeczy okazało się, że on nie chce seksu w ogóle albo prawie w ogóle....na szczęscie okazało to się przed ślubem....


Cz cze 26, 2008 23:05
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sie 07, 2006 16:05
Posty: 132
Post 
ps: a to prawie w ogóle było pod tylona warunkami, że w sumie było tez niczym....


Cz cze 26, 2008 23:10
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 64 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL