Czym jest naiwność i dlaczego ludzie bywają naiwni?
| Autor |
Wiadomość |
|
Anonim (konto usunięte)
|
obcy astronom ,szatan ci pomogl nie bog ,i zaaranzowal cala sytuacje z twoim bolem glowy przy pomocy wyrafinowanych sztuczek ,tak zebys poszedl do kosciola bedacego pod jego panowaniem od setek lat ,tam stare babcie ktore sa opetane do szpiku kosci wymodlily ci modlitwa ktora gardzi prawdziwym bogiem na kazdej mszy przez szereg rzeczy o ktorych szkoda pisac ,dlatego bog nie wysluchuje waszych modlitw juz od dawna ,obrocil sie do tego swiata tylem i jest to calkowicie zrozumiale ,zostala jedynie garstka tych ktorzy naprawde w niego wierza ,to miedzy innymi arabowie ale nie wszyscy wiekszosc wobec nacisku calego swiata zaczyna sie poddawac
|
| So cze 28, 2008 11:19 |
|
|
|
 |
|
0bcy_astronom
Dołączył(a): So lut 09, 2008 16:40 Posty: 2603
|
Cytuj: Użekła mnie twoja historia. Jak nic było to opętanie przez złego. A czy ja mówie, ze to było opętanie? Jakbym był opętany nei byłbym w stanie przyjąć komunii, którą przyjmowałem. Ja byłem chory i wyzdrowiałem, nigdy nie uważałem się za zniewolonego siłami zła. Cytuj: Kogo? Np. kobietę, która po wrzuceniu do wody nie tonęła (np. z powodu dużel i odfitej sukni) Czarownicą była osoba, według opinii, Tak je sprawdzano, ale kim ona była? - służebnicą szatana. Cytuj: No oczywiście 4000 lat temu istniały antybiotyki, recepty, apteki, szpitale, defibrylatory, USG itp. Cały rytuał wygląda podobnie.
Przychodzi chory do gościa, ten go ogląda dotyka różnymi rzeczami (czyś z metalu wcześniej z gałęzi, i wydaje werdykt co jest i co trzeba zrobić aby wyzdrowieć.
antybiotyki zastąpiły zioła, recepty na papierze zastąpiły "recepty" słowne, szpitale zastąpiły namioty, Usg i defibleratory zastąpiły inne rytułały.
_________________ I pomyśleć, że na początku był tylko chaos... i komu to przeszkadzało?...
Tomasz Olbratowski.
|
| So cze 28, 2008 11:35 |
|
 |
|
0bcy_astronom
Dołączył(a): So lut 09, 2008 16:40 Posty: 2603
|
I tu masz szalony szaleńcze o pseudonimie galazkaoliwna
Mk 3,22-30
22 A uczeni w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy, mówili, że ma Belzebuba i że demony usuwa za sprawą tego przywódcy demonów. 23 Przywołał ich i wyjaśniał im w przypowieściach: "Jak może szatan usuwać szatana? 24 Jeśli jakieś królestwo dopuści do rozłamu w sobie, nie zdoła się ostać takie królestwo; 25 i jeśli dom jakiś dopuści do rozłamu w sobie, ów dom nie zdoła się ostać. 26 I jeżeli szatan wystąpiłby przeciw sobie i dopuściłby do rozłamu w sobie, nie zdołałby się ostać. Koniec z nim! 27 Przecież nikt nie może wtargnąć do domu kogoś mocnego i zagarnąć mu jego rzeczy, jeśli najpierw tego mocnego nie zwiąże. Wtedy dopiero ograbi mu jego dom. 28 Oświadczam wam: wszystkie grzechy i bluźnierstwa, jak wiele by ich synowie ludzcy popełnili, będą im odpuszczone; 29 kto by natomiast popełnił bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego". 30 To dlatego, że mówili: "Ma nieczystego ducha".
Tak podałem, gdyby kto się zaczął zastanawiać czy mogłoby być tak jak mówisz.
_________________ I pomyśleć, że na początku był tylko chaos... i komu to przeszkadzało?...
Tomasz Olbratowski.
|
| So cze 28, 2008 14:30 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
a ja ci w odpowiedzi zadam jedno pytanie ,odpowiedz szczerze ,od tego zalezy tez moja wiara bo byc moze bladze ,jako katolik doradzisz mi tym samym ,co sadzisz o obecnym papiezu
|
| So cze 28, 2008 15:05 |
|
 |
|
0bcy_astronom
Dołączył(a): So lut 09, 2008 16:40 Posty: 2603
|
Pytasz się mnie o to drugi raz - załóż temat o papieżu i opiniach na jego temat to tam odpowiem.
_________________ I pomyśleć, że na początku był tylko chaos... i komu to przeszkadzało?...
Tomasz Olbratowski.
|
| So cze 28, 2008 15:18 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
wtedy kiedy miales te bole glowy to wlasnie wtedy mozna powiedziec ze byles wierzacy ,bo nawet gdyby bylo tak ze wtedy byles niewierzacy i modlitwa ci pomogla to szatan swoich nie dreczy ale im daje tak naprawde sile ,on dreczy tych ktorzy sie mu stawiaja ,wiec wtedy prawdopodobnie byles wierzacyc ,pomodlili sie za ciebie w kosciele ktory jest od stuleci miejscem sprytnie zakamuflowanym do wielbienia szatana
i dali ci ulge ,to bardzo przykre wiem ,ze doszlo do czegos takiego ale to niestety prawda i mozesz nawet sobie z tego nie zdawac sprawy ale tak jest ,oszukali was wszystkich ,dla mnie wystarczajacym potwierdzeniem jest to ze na wszystkie moje pytania o papieza nie chcecie dac odpowiedzi
|
| So cze 28, 2008 15:24 |
|
 |
|
NewDesign
Dołączył(a): Pt maja 02, 2008 12:44 Posty: 42
|
Rita napisał(a): Cytuj: Ja myśle, że tu chodzi raczej o brak doświadczenia... Chodziło mi o to, że gdyby dziecko nie przyjmowało każdej przekazanej prawdy przez rodzica, to mogłoby się dla niego źle skończyć. Dzieci z natury sceptyczne musiały ginąć sprawdzając, czy ten wąż rzeczywiście jest jadowity, jak to mama mu powiedziała, bądź sprawdzając czy te duże zielone jaszczurki pływające w Nilu rzeczywiście są niebezpieczne. Dlatego ewolucja faworyzowała dzieci łatwowierne, przyjmujące wszystko co przekażą im rodzice bez szemrania za prawdziwe. Oczywiście dzieci muszą być łatwowierne, bo nie mają doświadczenia i nie mają możliwości porównać otrzymanych wiadomości z własnymi obserwacjami czy zdobytą wiedzą. Dlatego muszą być łatwowierne, to jedyny sposób, by przetrwały.
Skąd to Rito wytrzasnęłaś? Na litość boską!! 
_________________ Do mrówki udaj się, leniwcze, patrz na jej drogi...
|
| So cze 28, 2008 18:48 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Skąd to Rito wytrzasnęłaś? Na litość boską
Teoria ewolucji w połączeniu z socjobiologią.
Astronomie Obcy, teraz mogę po części zrozumieć Twoją wiarę w Boga. Wynika ona z doświadczenia. Jest to dla mnie zrozumiałe. To zjawisko jest tak silnie zakorzenione w człowieku, że rzeczywiście ciężko się go wyzbyć. I jest ono także powszechne w świecie zwierząt. A jego występowanie także ma uzasadnienie ewolucyjne.
Przeżyłeś pewne zdarzenie, które powiązałeś z obrzędami religijnymi, których wcześniej dokonywałeś. Byłeś chory, pomodliłeś się i wyzdrowiałeś. Wyciągnąłeś więc jakżeby inaczej, logiczny wniosek, że te dwa zdarzenia są w jakiś sposób ze sobą związane. Zwierzęta także zachowują się w ten sposób. Jeżeli zamkniesz szczura w klatce i umieścisz w nim przycisk, który powoduje podanie pokarmu, to szczur szybko załapie w czym rzecz. Nawet jeżeli nie każde naciśnięcie przycisku spowoduje wydanie nagrody to szczur i tak nauczy się naciskać przycisk. Jeżeli jednak nie umieścisz przycisku, a pokarm będzie wydawany zupełnie przypadkowo u zwierząt (nie tylko u szczurów) utrwalą się różne dziwne zachowania, np. jeżeli w chwili podania pokarmu szczur będzie opierał się o ściankę klatki, to będzie on powtarzał tą czynność nie zależnie od tego czy powoduje to podanie pokarmu czy nie. Po prostu skojarzy podanie pokarmu z pewną czynnością i będzie ją powtarzał. To zjawisko ma uzasadnienie ewolucyjne, nad którym nie będę się tu rozwodziła. U Ciebie zachodzi to samo zjawisko. Skojarzyłeś modlitwę z wyzdrowieniem i masz tendencję łączenia tych faktów. Co więcej każdy przykład człowieka, który wyzdrowiał po pomodleniu się będzie utwierdzał Cię w fakcie, że masz rację. Ludzie mają tendencję do zauważania raczej takich szczególnych sytuacji ignorując całą masę pozostałych sytuacji w których ktoś nie wyzdrowiał po modlitwie. To też jest naturalne. Nie zadajesz sobie trudu by zbadać korelację zachodzącą pomiędzy modlitwą a wyzdrowieniem. Jeżeli zadałbyś sobie tyle trudu by to sprawdzić, okazałoby się, iż ludzie nie modlący się zdrowieją w takim samym procencie, jak ludzie modlący się.
Takich błędnych korelacji było w historii mnóstwo. Ludzie byli niegdyś przekonani, że myszy rodzą się ze zgniłej słomy, a choroby, to kara boska za grzechy. Nasze mózgi niemalże instynktownie szukają powiązań pomiędzy zjawiskami zachodzącymi wokół nas. Można to wykorzystać dobrze (nauka) bądź wpaść w pułapkę błędnych korelacji (astrologia, chiromancja, religia).
|
| So cze 28, 2008 20:18 |
|
 |
|
NewDesign
Dołączył(a): Pt maja 02, 2008 12:44 Posty: 42
|
Cytuj: Teoria ewolucji w połączeniu z socjobiologią.
Co do teorii ewolucji to jest ona w miarę znośna, jednak już sama socjobiologia to zwykła pseudonauka o zachowaniach zwierząt, która w dodatku sprowadza człowieka na tor stricte zwierzęcy. Jest to "chora" i niesprawiedliwa nauka, która w swych założeniach mówi, że celem człowieka jest tylko i wyłącznie zapewnienie przetrawiania DNA... Wymiękam przy takich bredniach...
_________________ Do mrówki udaj się, leniwcze, patrz na jej drogi...
|
| N cze 29, 2008 6:34 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Jest to "chora" i niesprawiedliwa nauka  niezłe  ale się uśmiałam. Ale wiesz co? Teoria ewolucji też jest niesprawiedliwa. I to, że lew zjada antylopę trochę też  Od kiedy dzielimy naukę na "sprawiedliwą" i "niesprawiedliwa"? No i zacznij się przyzwyczajać: jesteś zwierzęciem  Cytuj: Wymiękam przy takich bredniach...
No cóż, ja wymiękam przy chemii kwantowej, ale nie nazywam jej stekiem bzdur. Rozumiem, że każdy może mieć inne predyspozycje do zrozumienia niektórych rzeczy, ale nasze ograniczenia nie usprawiedliwiają naszej ignorancji.
|
| N cze 29, 2008 10:00 |
|
 |
|
NewDesign
Dołączył(a): Pt maja 02, 2008 12:44 Posty: 42
|
Cytuj:  niezłe  ale się uśmiałam. Ale wiesz co? Teoria ewolucji też jest niesprawiedliwa. I to, że lew zjada antylopę trochę też  Od kiedy dzielimy naukę na "sprawiedliwą" i "niesprawiedliwa"? Śmiej się do woli ale chyba z własnej ignorancji... Napisałem że nauka ta jest niesprawiedliwa, ponieważ opisuje zachowania człowieka tylko i wyłącznie pod względem biologicznym i życia stadnego, tak jakbyśmy byli uzależnieni tylko i wyłącznie od genów po to by wypromować im przetrwanie w kolejnym pokoleniu. Jest to szalenie nieobiektywne ponieważ jak sama widzisz dla niektórych nie ma znaczenia przyszłe pokolenie, potomstwo itp. Dla niektórych najważniejsze jest zanurzenie się w Chrystusie (stanie się nowym człowiekiem - niematerialnym). Cytuj: No i zacznij się przyzwyczajać: jesteś zwierzęciem  Póki co w fenomenalny sposób zabijam swoją zwierzęcą naturę;) Cytuj: Rozumiem, że każdy może mieć inne predyspozycje do zrozumienia niektórych rzeczy, ale nasze ograniczenia nie usprawiedliwiają naszej ignorancji.
Rozumiem, że każdy może mieć inne predyspozycje do zrozumienia niektórych rzeczy, ale nasze ograniczenia nie usprawiedliwiają naszej ignorancji.
_________________ Do mrówki udaj się, leniwcze, patrz na jej drogi...
|
| N cze 29, 2008 11:24 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
raczej z twojej...
nie rozumiesz nauki i jej jeszcze jakieś moralne kwalifikacje nadajesz...
kabaret.
tak jak dziecko co pluje na stołek bo sobie o niego siniaka nabiło.
o ile wiem ta socjobiologia doskonale sobie radzi z zanurzaniem w chrystusach, krisznach czy innych buddach... stany patologiczne są wszędzie.
Cytuj: Póki co w fenomenalny sposób zabijam swoją zwierzęcą naturę
jesz? śpisz? oddychasz?
robisz choćby jedno z powyższych to jesteś cienias.
Rozumiem, że każdy może mieć inne predyspozycje do zrozumienia niektórych rzeczy, ale nasze ograniczenia nie usprawiedliwiają naszej ignorancji.
teraz ty podkreśl jeszcze a Rita doda kolorków.[/i]
|
| N cze 29, 2008 12:22 |
|
 |
|
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
Religie i idee to już raczej memy chociaż one tez pośrednio wynikają z genów instynktów, budowy mózgu itd.
|
| N cze 29, 2008 12:47 |
|
 |
|
ab
Dołączył(a): N cze 29, 2008 3:53 Posty: 12
|
Witam serdecznie dyskutantów. Przeglądając portal wiara.pl z ciekawości zerknąłem na forum i trafiłem na ten wątek… Zafrapowały mnie przede wszystkim takie wypowiedzi:
Rita napisał(a): Oj zdziwiłabym się i to niezmiernie. Nie znam przypadku udokumentowanego cudu. Ani jednego. No napisał(a): Nie słyszałem o potwierdzonych przypadkach odrastania kończyn to daje do myślenia podobnie jak fakt, że cudowne uzdrowienia nie mają większego związku z chrześcijaństwem więc przypisywanie ich waszemu Bogu nie jest szczególnie uprawnione... Idiota napisał(a): wystarczyłoby udokumentować porządnie u niezależnych ekspertów JEDEN przypadek odrośnięcia choćby palca pod wpływem modłów... ilu by się niewiernych nawróciło. a tu nic. Zafrapowały do tego stopnia, że się zarejestrowałem na forum i postanowiłem parę zdań napisać. Parę miesięcy temu wpadła mi w ręce książka, której punktem wyjścia jest dokładnie ta sama wątpliwość poruszana w tym wątku. Wątpliwość sformułowana w XIX w. przez neurologa Jeana Martina Charcot, który drwił z uzdrowień w Lourdes, bo nigdy nie spotkał się z odrośnięciem amputowanej kończyny. Podobnie reagował znany pisarz Emil Zola, który specjalnie się tam udał, aby opisać, że wszystko co się tam dzieje jest wynikiem halucynacji albo oszustwa. Oglądając liczne wota przed grotą objawień miał powiedzieć: „Widzę wiele lasek i kul, ale nie widzę żadnej drewnianej nogi”. Książka nosi tytuł „Znak dla niewierzących”, została wydana w tym roku przez Wydawnictwo Agape /nie wiem, czy były wcześniejsze wydania, włoskie w każdym bądź razie było w 1998/. Autorem jest Vittorio Messori, znany publicysta i dziennikarz, autor tekstów apologetycznych. I w tym przypadku zmierzył się z podaną wcześniej wątpliwością przedstawiając jeden z najlepiej udokumentowanych faktów z historii, który był zapomniany i wcale nie popularyzowany, a jest zupełnie wyjątkowy. Mianowicie chodzi o wydarzenie z 29 marca 1640 roku, które miało miejsce w Calandzie, niewielkiej wiosce w hiszpańskiej Aragonii. Cóż to było? Ni mniej nie więcej tylko cud przywrócenia nie palca, nie oka, nie kawałka ucha, ale połowy nogi /nieco niżej kolana w dół/ dwa lata wcześniej amputowanej pewnemu wieśniakowi z tej miejscowości. Wydarzenie było tak niezwykłe, że zostało w tamtych czasach błyskawicznie poddane badaniu i został wydany dokument urzędowy potwierdzający zaistnienie tego cudu. Świadków było bardzo wielu, trzeba było ich wybierać do zeznań, które skrupulatnie spisano. I o dziwo, ta dokumentacja przetrwała do dzisiejszych czasów, można ją prześledzić, tak jak uczynił to Messori. Wszystkich zainteresowanych tym tematem odsyłam do tej książki. Książka kończy się artykułem, w którym jest przedstawione spojrzenie lekarskie na całą tę wyjątkową sprawę. Mianowicie książka i fakt w niej opisany zainteresowała profesora Landina Cugolę, traumatologa i docenta mikrochirurgii z Werony. Wywarła wręcz na nim ogromne wrażenie. Poprosił Messoriego o odbitki akt procesu związanego z cudem przywrócenia nogi, zastrzegając, że jest katolikiem, ale bez żarliwości religijnej, raczej o laickim spojrzeniu na świat niż religijnym. Po zbadaniu dokumentów doszedł do konkluzji, że to co opisali ówcześni świadkowie jest niczym innym jak reimplantacją prawej kończyny dolnej. Oczywiście nie ma mowy, że by trzy i pół wieku wcześniej owi Aragończycy mieli pojęcie o dziedzinie nauki która rozwinęła się dopiero w drugiej połowie XX wieku, zatem nie mogli tego wymyślić. Zachęcam do lektury  Rita napisał(a): I najważniejsze pytanie: skoro Kościół uznaje, że udokumentowanie "cudu" nie skłoniłoby nikogo do wiary, to powiedz mi po co cały czas o cudach dyskutuje, ocenia i po co Jezus robił sztuczki? Dla zabicia czasu? Udokumentowanie "cudu" nawróciłoby wiele osób bo już nieudokumentowane pogłoski potrafią zdziałać "cuda"  Jeszcze parę słów odnośnie tej wypowiedzi… Jest to przekonanie piękne, ale jednocześnie dosyć naiwne… Nauka i wiara to są dwa porządki, które są różne od siebie. Mogą być argumenty naukowe, które są przyczynkiem do wzmocnienia wiary, /np. historycznie udokumentowany cud przywrócenia nogi/, ale jednocześnie człowiek i tak pozostaje w wolności przyjęcia takiej rzeczywistości. Jest to rzeczywiście zdumiewające, że człowiek może być odporny nawet na oczywistość. Jezus czynił cuda, a jednocześnie przecież faryzeusze nie wierzyli, że jest Mesjaszem, mimo że je widzieli na własne oczy! I to były „porządne” cuda, ktoś był sparaliżowany i chodził, ktoś był trędowaty i stawał się zdrowy itd…. Tajemnica wiary! Do tego jeszcze Jezus opowiadał przypowieść o bogaczu i Łazarzu /Łk 16,19-31/, gdzie bogacz cierpiąc mękę w piekle za swoje postępowanie zwraca się z prośbą do Abrahama, żeby posłał na ziemię Łazarza /który jest w niebie/ i ostrzegł jego braci iż takie życie jakie prowadzą, źle się kończy. Ale Abraham odpowiedział: „mają Mojżesza i Proroków /czyli Pismo święte Starego Testamentu/, niechże ich słuchają. Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten – lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą. Odpowiedział mu: Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą”. Mamy wystarczające środki, aby uwierzyć  W tej książce, o której wspominałem autor przedstawia ciekawą myśl. Mianowicie, że Bóg daje człowiekowi dostatecznie dużo argumentów za tym, by uwierzył, a jednocześnie pozostawia jakąś sferę wątpliwości. Nazywa to „światłocieniem”. Dużo światła a jednocześnie cień, który wymusza niejako ryzyko wiary. Nie może być inaczej, skoro Bóg domaga się od nas wiary, a nie pewności opartej na ludzkich tylko działaniach. W przypadku cudu z Calandy ten cień jest bardzo niewielki, albo nie ma go wcale, bo Messori próbuje znaleźć luki, które były by punktem zaczepienia do powątpiewania o tym wydarzniu i… ich nie znajduje… dlatego przedstawia to wydarzenie jako znak dla niewierzących. Ale tylko znak, nie dowód  Rita napisał(a): Cytuj: a osoby te nie są nigdzie zapisywane bo i po co? By niewiernych przekonywać tym, że Bóg istnieje? A ja głupia myślałam, że to jedno z podstawowych zadań Kościoła. A oni liski-chytruski wszystko wiedzą, mają mnóstwo niezbitych dowodów, ale trzymają dla siebie, bo i po co szerzyć wiarę Katolicką. Ależ byłam naiiiiiiiwna  Teraz wszystko jasne  Wniosek: przedawkowanie religii szkodzi zdrowiu... Ostrze ironii raczej chybia tutaj celu. Zadaniem Kościoła jest głoszenie Jezusa Chrystusa, który jest Synem Bożym, Panem i Mesjaszem, który umarł za nasze grzechy i zmartwychwstał. Cuda są potwierdzeniem tej wiary, ale jednak Kościół nie trzyma się ich tak kurczowo. Np. tenże cud z Calandy mógłby się w ogóle nie wydarzyć, a Kościół pozostałby przy swojej wierze, którą mu została przekazana przez Jezusa, a potwierdzona Jego zmartwychwstaniem. Myślę, że wszelka dokumentacja dotycząca np. stwierdzenia cudu w procesach beatyfikacyjnych czy kanonizacyjnych jest dostępna. Na pewno w Lourdes jest zespół lekarzy, który zajmuje się dokumentacją cudów tam się dokonujących i myślę, że można się tam udać, albo napisać, i poprosić o wgląd. Jeśli to komuś do wiary jest tak koniecznie potrzebne. A teorie o przedawkowaniu religii i jej wpływie na zdrowie trzeba by było potwierdzić jakimiś badaniami naukowymi  Rita napisał(a): O, każdy lekarz chciałby mieć w swojej praktyce lekarskiej taki przypadek! Wręcz by się zabijali o taki fenomen. Opublikować jakąś nagłą recesję nowotworu to łakomy kąsek, szczególnie jeżeli takie przypadki zdarzają się codziennie. Prasa medyczna jednak milczy...
A lekarz w cale by nie musiał pisać, że to cud. Podał by po prostu metodę leczenia i wynik. I myślę, że taką osobę należałoby gruntownie przebadać i sprawdzić jakie były mechanizmy remisji.
No właśnie w tym problem, że w przypadku cudu leczenie nic nie dało, albo się jeszcze nie zaczęło  Więc z medycznego punktu widzenia taki przypadek chyba nie jest do chwalenia się, bo lekarz nic nie zrobił a pacjent uzdrowiony  A do tego jeszcze musiałby się nawrócić  Więc nie ma się co dziwić, że się o tym nie pisze. Rita napisał(a): Odpowiadając na Twoje pytania: nie uznaję watykańskiej komisji jako rzetelnego źródła wiedzy. Za takie uznaję natomiast publikacje w prasie medycznej. Wydawało mi się to raczej oczywiste. Wiadomo, że jeżeli ktoś ma w czymś interes to może być stronniczy. Publikacje natomiast są udokumentowane, w dowody każdy może mieć wgląd i podlegają żmudnej recenzji przez grono specjalistów.
W przypadku badania zaistnienia cudu są dwie komisje: teologiczna i lekarska, które działają niezależnie jedna od drugiej. Jeśli zespół lekarzy, w której mogą być również osoby niewierzące, czy innej wiary, po analizie przypadku wyda orzeczenie, że uzdrowienie było szybkie, całkowite i niewytłumaczalne z punktu widzenia współczesnej wiedzy lekarskiej, wówczas można zatwierdzić cud. W przeciwnym przypadku nikt się za to nie bierze.
Lekarze nie kierują się w tym przypadku wiarą, tylko swoją wiedzą medyczną.
Jeszcze na koniec… Dziwi mnie to megazaufanie do opracowań medycznych i ich wpływu na nasze postrzeganie świata.
Mianowicie, jak sądzę, w prasie medycznej było /jest/ b. dużo artykułów o zgubnym wpływie na zdrowie człowieka palenia papierosów. A tymczasem mnóstwo ludzi wciąż pali papierosy, mając nawet na paczce napisane, że palenie zabija.
Również medycyna doskonale ukazuje nam rozwój dziecka w łonie matki, mówi o tym, że jest to człowiek, tylko we wczesnej fazie rozwoju. Moment poczęcia jest początkiem dla tego rozwoju. Tymczasem tak wielu ludzi wciąż uważa, że można zabijać nienarodzone dzieci, bo to jest tylko „zlepek komórek”.
Jesteśmy ciągle w światłocieniu a wiara to nie medycyna, czy jakakolwiek inna dziedzina nauki.
Pozdrawiam serdecznie  Mam nadzieje, że nie zanudziłem 
|
| Pn cze 30, 2008 7:49 |
|
 |
|
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
Cytuj: Mianowicie chodzi o wydarzenie z 29 marca 1640 roku, które miało miejsce w Calandzie, niewielkiej wiosce w hiszpańskiej Aragonii.
Jedno wydarzenie to jednak trochę mało nie uważasz? Do tego aż z XVII wieku...
|
| Pn cze 30, 2008 9:34 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|