Będąc w Kościele, zauważamy, że informacje płyną tam tylko w jednym kierunku, czyli od duchownego do wiernych.
NIGDY, nie zdarza się aby było odwrotnie, czyli aby ludzie mogli zadawać księdzu pytania, czy zwracać uwagę na potknięcia.

Nie ma w trakcie całego obrzędu mszy świętej miejsca na pytania. Czy uważacie, że to słuszne ?
Przecież, niektórzy mogli coś źle zrozumieć, czegoś niedosłyszeć.
Ksiądz mógł się bardzo pomylić, oczernić kogoś, nieświadomie, lub przekręcić słowa Pisma Św. błędy się zdarzają.
Nieraz parafianom coś się nie podoba mruczą pod nosem i oczerniają księdza, gdyby była możliwość publicznej dyskusji, to każdy miał by gdzieś taką osobę, bo powiedział by mu, jak ci się coś nie podoba, to powiedz to księdzu podczas dyskusji, a nie mrucz pod nosem...

Myślę, że Świadkowie Jehowy, dlatego odbierają katolikom tyle osób, że tam przede wszystkim pozwalają im się odezwać.
Jest to troszkę naciągane i sztuczne i tak naprawdę muszą się odzywać w temacie, jednak mogą się odzywać, i w czasie trwania tego ich obrzędu, jak ktoś chce cokolwiek powiedzieć podnosi rękę, prowadzący udziela mu głosu, i ten mówi co mu leży na sercu.

Moim zdaniem w katolicyźmie, to troszkę jest tak, jakby ksiądz wiedział wszystko, a biedny parafianin nic.
Czy nie uważacie, że w trakcie mszy św, nie powinno być miejsca na krótką dyskusję i wymianę zdań.
Czy ksiądz nie ma prawa zdobywać informacji w chwili gdy wszyscy są obecni ? A nie czerpać je tylko ze spowiedzi, czy parafialnych donosicieli, którzy niekoniecznie musza być wiarygodni ?

Jakie jest Wasze zdanie, czy informacje w czasie mszy św. powinny przepływać tylko w kierunku ksiądz -> wierni, czy w obydwie strony ?

Poczytaj o tym czym jest Msza Święta to nie będziesz wymyślać takich marnych wątków.

Wydaje mi sie to co piszesz dośc niepoważne. Przede wszystkim Msza to ofiara, nie czas na zadawnie pytań, a takowe spowodowały by tylko rozmycie się Mszy. Ja sobie tego nie wyobrażam.
Jeśli widzisz nieprawidłowość możesz po Mszy pójść do księdza. Jeśli nie dosłyszysz możesz przeczytać sam czytanie z danego dnia w domu.

Poprostu mylisz miejsca. Jest się gdzie odezwać, ale Msza napewno nie jest takim miejscem. Zresztą zaproponuj rozsądną dyskusje w rozsądnym czasie gdy w Kościele w danym czasie jest przynajmniej 100 osób. Masz za to wspólnoty gdzie są np. małe grupy, tam możesz mówić do woli.

Nie wiem też skąd taki pomysł że ksiądz na spowiedzi czerpie wiadomości.

Sorry, nie obraż się bo odnosze się do Twoich wypowiedzi, a je uważam za w tym temacie mocno niepoważne.
Widze że krytykować trzeba już za byle co.

Ja rozumiem, że księdza może boleć...
"Tyle się uczyłem, studiowałem obce języki, i różne nauki, obracałem się wśród biskupów i poważnych teologów, a tutaj zwykły Kowalski ma czelność zadawać mi publicznie pytanie, lub powątpiewać w to co mówię"

Ale ludzie powinni być równi, nie powinno być równych i równiejszych.

Oczywiście niech miało by to miejsce po Mszy świętej, po ogłoszeniach, lub w trakcie kazania.

Nie chcę nic sugerować ani nikogo obrażać,
Po prostu, co o tym sądzicie ?
Czy byłby to fajny pomysł, czy całkiem głupi, i dlaczego ?

Aztec nie widzi nieprawidłowości, nie słyszy czytań, nie zaproponuje dyskusji, bo nie chodzi w ogóle do kościoła. Jak zwykle znalazł sobie temat w którym może doczepić się do czegoś co go nie dotyczy.

skąd o tym wnosisz?
znasz go?

Ale przeczytałeś Aztec co Monika i ja napisaliśmy? Sadzimy że to głupie pomysły a arguemntacji już chyba dość było. Jeśli nie chcesz nikogo obrażać itd. to dobrze. Ale nie zmienia to faktu że dla nas te pytania wynikają nie tylko z nieiwedzy ale jakiegoś dziwnego dążenia aby wszystko zmienić, bo liturgia się komuś nie podoba. Zresztą takie zmiany wprowadziły by raczej chaos, niż coś jakościowo lepszego.

Nie od wczoraj jest na tym forum

W tym wypadku ma sporo racji... Msza przypomina troche przedstawienie jest jeden aktor i wielu statystów. Tylko ksiądz może dodać coś od siebie i niema z tym żadnej dyskusji choć często nie jest to nawet oficjalne stanowisko kościoła. Wiernych i kapłana oddziela jakby niewidzialna ściana a poczucia jest małe jeśli w ogóle jakieś. Myśle, że powodem jest tu masowość kościoła katolickiego wiernych jest zwyczajnie za dużo by każdemu poświęcać uwage dlatego msza w Krk przypomina wiec partyjny.
Oczywiście ktoś może zapytać co mnie to obchodzi? Tak naprawdę nic ale sam byłem kiedyś katolikiem i mówie tylko jak to widze z własnych doświadczeń...

*a poczucie wspólnoty jest małe jeśli w ogóle jakieś.

No, odpowiedź na twój post zawarta jest na początku tego wątku. To tak jakbyś zapytał np. dlaczego na gali rozdania oskarów zgromadzona publiczność nie może zadawać pytań nagradzanej osobie oraz jurorom.
Msza nie jest forum do dyskusji. Od tego są np. konferencje, które odbywają się w niektórych kościołach i poświęcone są różnym tematom. Tam nawet zachęca się do zadawania pytań i wyrażania wątpliwości. Dalej masz różne rekolekcje itp. Wszędzie tam możesz zadać pytania, które chciałbyś zdać na Mszy. Kiedy masz wątpliwości co do kazania, zapytaj księdza po Mszy.

No mur to oddziela nas wierzących, od niewierzących. Widać to choćby po tym że popiera się raczej swoich, niż to co rozsądne. Ty popierasz wątpliwości Azteca, pomimo że jasno już myśle podaliśmy powody dla których jego pomysły są niepraktyczne, lub zgoła niepotrzebne. A nawet bez nich łatwo powinno być Ci uznać je za takie.

Najwięcej wątpliwości mają Ci którzy nie rozumieją, a co gorsza nie szukają. Oni to chcą często zamienić Kościół w plac zabaw, byle było miło i atrakcyjnie, lub zarządzić burze mózgów. Przy tym nawet nie wiedzą że mają moźliwości, ale trzeba wiedzieć gdzie iść.

Nie zadawałem żadnych pytań, nawet to troche rozumiem choć w przyszłości kościół będzie musiał zmienić swoje podejście wraz z malejącą liczbą wiernych a tymczasem chyba każdy się zgodzi, że im więcej ludzi tym niższy poziom.

Ja się zgodzę. Masowość nie sprzyja jakości. Ale w tej masowości zawartych jest wiele sprzeczności. Ludzie maja różne oczekiwania, lub ich wogóle nie mają. Jedni są ambitni nadmiernie, inni wogóle, a jeszcze inni są rozsądni.
A zmiany trzeba przeprowadzać z głową i to tak naprawde kosmetyczne, bo przesłanie nigdy się zmienić nie może. "Atrakcja" jest ta sama od zawsze, na zawsze - Jezus Chrystus. I jak było już pisane, moźliwośc w Kościele do dyskusji jest, ale we właściwym miejscu, nie tam gdzie jest to najmniej porządane.

To, że sobie czegoś "nie wyobrażasz" nie jest dal mnie zbyt przekonującym argumentem nie uważam też kazania za jakąś ofiarę ale może się myle, może wspólne śpiewanie piosenek jest bardziej zbawienne niż dyskusja?