1) Nauczycielka w szkole każe skserować książke (lub kilka stron z zadaniami) - na której jest informacja z zakazem powielania (także w części) itd. - czy jest grzechem skserowanie i korzystanie z takiej książki ?

2) Czy można ściągać materiały z wirtualnych dysków internetowych (typu: chomikuj.pl) ?
np. ktoś udostępni w internecie e-booka (niewiadomego pochodzenia) - czy można pobrać i korzystać z takiego materiału (np. gdy zapłaciło się za dostęp do takiego dysku internetowego) ?

nie jest grzechem jak nie zamierzasz handlowac tymi przedmiotami
i czerpac korzysci materialnych.

a ja się nie zgodzę z przedmówcą
jeśli chodzi o kilka stron z książki to może jeszcze jakoś da radę, bo płacić za całą książkę gdy potrzebnych jest 5 stron było by trochę niewporządku wobec nas samych, moim zdaniem uczciwym rozwiązaniem było by kupić jedną książkę na całą klasę tak, żeby dać zarobi nieco autorowi, a samą książkę można oddać do szkolnej biblioteki - rodzi się tylko pytanie; komu się chce? Poza tym mało kto ma na tyle odwagi, żeby takie coś zaproponować - najfajniej jakby taka inicjatywa wyszła od nauczyciela . Chyba najlepiej jak zapytasz spowiednika, jeśli nazbierało Ci się więcej takich historii to może poprosić byś oddał niewielką kwotę na cel charytatywny - a jeśli nie to sam możesz podjąć taką incjatywę.

co do chomika itp, to nie płacisz autorom za ich dzieło, ale admistracji serwera za to, że przechowują pliki na swoich dyskach- autor e-booka nic z tego nie ma - a jakby nie patrzeć jakaś zapłata mu się należy jeśli mimo szczerych chęci nie udaje Ci zorientować skąd można go pobrać legalnie to można chyba spokojnie ściągać z chomika,
pozdrawiam i respect for all

Także zdecydowanie nie zgodzę się z "20 Cze 2008".

Jeżeli chodzi o skserowanie paru stron książki, to sam nie wiem... chyba nie ma tu nic złego, ale lepiej zapytaj swojego sumienia i przede wszystkim spowiednika.

Jeżeli byłaby to całą książka (lub jej poważna część), dlatego, bo taniej i nie chce się kupić normalnie, to tu już zdecydowanie widziałbym złe działanie i grzech. A przecież, parafrazując pewnego wielkiego człowieka, jeśli nawet inni od nas nie wymagają, my powinniśmy wymagać od samych siebie!

Co do chomikuj... nie ma znaczenia czy płaci się za dostęp do chomika czy na jakieś forum lub do jakiejś grupy. Ważne, czy oni udostępniają to, bo otrzymali takie prawo od wydawcy/autora, czy może robią samowolkę. Jakoś jestem przekonany, że jeśli na tym chomikuj nie zaznaczą, że jest to egzemplarz darmowy i że mają prawo do rozdawania tego, a w dodatku można to jakoś znaleźć w jakimś sklepie internetowym bądź normalnym, to zdecydowanie złe by było ściąganie.

Co do chomika (i innych temu podobnych), to zasada jest taka, że pliki można wymieniać między znajomymi całkiem legalnie (kolega może mi dać np. skopiować muzykę ze swojej legalnej płyty). W przypadku takich dysków kwestia jest taka, że ów kolegów (znajomych) rozumie się dość szeroko. Zakłada się, że każdy kto ma chomika jest moim znajomym i mogę mu pliki udostępniać. Wiadomo, że jest to naciągane, ale tak właśnie programy typu chomik, osiołek, misiu, czy inne chronią się przed policją, która by ich autorów wsadziła do więzienia, ale w takiej sytuacji jest to legalne.

Kopiowanie niewielkiej części książki jest całkowicie w Polsce legalne (a jak czasem są na książce informacje, że nie wolno kopiować ani strony, to ten zapis u nas nie obwiązuje,to nieudolna próba wprowadzenia przez niektórych wydawców prawa brytyjskiego), więc nie może być grzechem, bo po 1. jest legalne, a po 2. niespecjalnie szkodzi twórcom i wydawcom, bo się nie kupuje przecież książki dal kilku czy kilkunastu stron.
Jestem pewna tego, co piszę - właśnie zaliczyłam miesiąc temu prawo autorskie na bdb na uczelni:D;P
Zainteresowanych szczegółami odsyłam do ustawy, aktualna jest chociażby na wiki:)

Jakby się tak bezwarunkowo przyczepić do tego, że z korzystania z książki musi mieć pożytek autor i wydawca to trzeba by zabronić korzystania z bibliotek. Bo jaka jest w sumie różnica między przeczytaniem i zapamiętaniem a skserowaniem?

Druga rzecz jest taka, że do niektórych książek jest bardzo trudno dotrzeć. A co miał zrobić mój rocznik, kiedy w bibliotece uczelnianej były dosłownie DWA egzemplarze, praktycznie niedostępnej w sprzedaży książki a przez cały z niej korzystaliśmy? Oczywiście wszyscy kserowali.

I nie sądzę, żeby to był grzech. Raz - z powodu braku innego wyjścia, dwa - dlatego że i tak są to kopie kiepskiej jakości, trzy - że poza pieniędzmi na ksero trzeba jeszcze włożyć sporo wysiłku w zdobycie i skserowanie książki, więc wcale nie wychodzi za darmo.

Trzecia rzecz to jest problem nie tylko z dostępnością ale i z prawami autorskimi do danych tekstów. Jakiś czas temu na forum była dyskusja o tym, czy jest uczciwe stwierdzenie "Tekst Pisma Świętego wydania... należy do...". Czy ktokolwiek może sobie rościć prawa do tekstu Pisma Świętego? Albo innych tekstów ze starożytności czy innych dawnych? Oczywiście że przy publikacji takich tekstów musi zarobić tłumacz i on ma prawo do swojego tłumaczenia, ale tłumaczowi płaci się raz przed wydaniem książki. A co z rozpowszechnianiem już raz przetłumaczonego tekstu?

Też uważam, że nie jest to grzechem ani żadnym problemem. Zwłaszcza, jeśli chodzi o teksty cenne i wartościowe a trudno dostępne. Przykładowo w całości tekst "Homilii Paschalnej" Melitona z Sardes (II w.) można w Polsce znaleźć tylko w książce "Pierwsi świadkowie", którą raczej trudno znaleźć w bibliotekach i księgarniach. Zwłaszcza, że trochę głupio kupować całą książkę dla kilkunastu stron (jakkolwiek cała jest ciekawa i polecam). Dlatego ja przepisałam z niej "Homilię Paschalną" i umieściłam w internecie (właśnie na chomiku), bo uważam że jest to zgodne z "powszechnym przeznaczeniem dóbr".

A dodać do tego wszystkiego trzeba jeszcze, że książki są w Polsce po prostu drogie i gdyby człowiek (a szczególnie student) chciał kupować każdą książkę jaka jest mu potrzebna to by musiał wydać wszystkie pieniądze.