Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt sie 08, 2025 9:09



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 49 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona
 Wspólnota... 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57
Posty: 2184
Post 
Coz Oldzie tym razem tez nie uda mi sie dokonczyc, jest pozno a jutro musze wczesnie wstac.

Zaczne od odpowiedzi na pytania "latwiejsze", o chorakterze duchowym i o wiecznisci chrztu napisze nastepnym razem

Czolem Oldzie!
Dziekuje ze tak cierpliwie czekales na odpowiedz.ta zwloka nie byla spowodowana moim ew. Ponirzajacym spojrzeniem na Ciebie. Poza tym ze mialem mniej czasu, to chcialem kilka rzeczy przemyslec.

Przepraszam Asienkke ze juz zupelnie odchodze od podanego tematu wspolnoty, chociaz sprubuje sie do tego kilka razy odniesc.

Oldzie moja uwaga o taniej psychology bierze sie z tego co napisales po moim drugim poscie:
Cytuj:
Przepraszać nie musisz ale wystawiasz małe świadectwo tego, kto wybrał niebo i z natury z góry niechcąco spojrzał na tego co w dole, na tego, który piekło wybrał


Tak sie sklada ze mam przyjaciela, ktory jak jedziemy na splywy to przybiera ksywe Old Boya. Jak widzisz to nie mialo nic wspolnego z Toba, a chciales mi juz pokazac ze Cie traktuje z gory.
Tak jak Ty sie mozesz obrazac, ja moge podejrzewac ze nie chcesz dyskutowac ale szukac dziury w calym.

Cytuj:
Żyjemy w wolnym kraju? Możesz to jakoś rozwinąć? Co rozumiesz poprzez - "wolny kraj"? Jeśli chodzi o pisanie, tak, wiele pisać można, jednak nie wszystko przemknie się pod uważnym okiem tutejszej cenzury A już na pewno nie traktuje się tutaj ludzi jednakowo, czego jestem przykładem (poczytać można na "moderacji").


Nie jestem jednym z moderatorow, wiec nie wiem czym nabroiles zeby Twoj post byl wyeliminowany. Z tego co widzialem czesto sie rozpisujesz troche poza tematem, (a ja juz kilka razy szedlem razem z Toba), moze to spowodowalo usuniecie, nie wiem.

Sam jestem czasami za ostrzejsza cenzura, bo czesto pisza w ogole nie na temat (byc moze kilka moich postow tez bedzie usunietych), a czesto sa obrazliwe w swoich wypowiedziach.

Co do wolnosci krju, coz Kosciol ostatnio powiedzial ze w zadnym kraju nie pelnej wolnosci religijnej, czyli tym bardziej wypowiadania sie. Ale myslac o tym ze jeszcze kilkanascie lat temu za wypowiedzenie opini nie zgodnej z wymogami partii szlo sie do wiezienia. Teraz raczej juz tego nie ma. Jest wiec w miare duza wolnosc. Szczegolnie jak chsesz powiedziec cos na Kosciol albo jego moralnosc, wtedy nawet sie chwala.


N gru 05, 2004 0:45
Zobacz profil
Post chwalba
wiking napisał(a):
Oldzie moja uwaga o taniej psychology bierze sie z tego co napisales po moim drugim poscie:
Cytuj:
Przepraszać nie musisz ale wystawiasz małe świadectwo tego, kto wybrał niebo i z natury z góry niechcąco spojrzał na tego co w dole, na tego, który piekło wybrał


Zastanów się, czy po tym co napisałeś, odźwięk z mojej strony jest nieuprawniony?

Cytuj:
Tak sie sklada ze mam przyjaciela, ktory jak jedziemy na splywy to przybiera ksywe Old Boya. Jak widzisz to nie mialo nic wspolnego z Toba, a chciales mi juz pokazac ze Cie traktuje z gory.
Tak jak Ty sie mozesz obrazac, ja moge podejrzewac ze nie chcesz dyskutowac ale szukac dziury w calym.


Czy to miało cokolwiek wspólnego ze mną, dopiero obecnie (po Twoich wyjaśnieniach) można się zastanawiać, choć stopień prawdopodobieństwa tego, że nie miało jest nikły - nie uważasz (mówię o formie tekstu, który pierwotnie zamieściłeś)? Nie wiem dlaczego wciąż ciągniesz temat obrażania się, przecież napisałem: "[...]ja się nie oburzam, nie obrażam i nigdy nie czuję się dotknięty, rozumię pobudki, dzięki którym ludzie postępują tak, a nie inaczej. Mogę oczywiście czasem odczuwać gniew przez krótki czas, zdenerwowanie, irytację, a czasem nawet wściekłość, ale ku temu potrzeba troszkę większego kalibru :) " Powiedz, z których to moich postów wynika wg. Ciebie, że dyskutować nie chcę, a jedynie szukam dziury w całym i od zaraz wyjaśnij mi co rozumiesz poprzez "szukanie dziury w całym"? Mówisz, że możesz to podjerzewać, więc jeszcze nie podejrzewasz? Jeśli nie, nie wiem po co o tym wspominasz? Jeśli tak - na czym opierasz to swoje podejrzenie?

Cytuj:
Cytuj:
Żyjemy w wolnym kraju? Możesz to jakoś rozwinąć? Co rozumiesz poprzez - "wolny kraj"? Jeśli chodzi o pisanie, tak, wiele pisać można, jednak nie wszystko przemknie się pod uważnym okiem tutejszej cenzury A już na pewno nie traktuje się tutaj ludzi jednakowo, czego jestem przykładem (poczytać można na "moderacji").


Nie jestem jednym z moderatorow, wiec nie wiem czym nabroiles zeby Twoj post byl wyeliminowany. Z tego co widzialem czesto sie rozpisujesz troche poza tematem, (a ja juz kilka razy szedlem razem z Toba), moze to spowodowalo usuniecie, nie wiem.


Nie chodzi o jeden post. Znów poproszę Cie o przedstawienie argumentów, które świadczyłyby o tym, że "często piszę nie na temat". Ty dyskutować zapewne chcesz skoro podejrzewasz, że ja mogę nie chcieć, czekam więc na argumenty.

Cytuj:
[...] jeszcze kilkanascie lat temu za wypowiedzenie opini nie zgodnej z wymogami partii szlo sie do wiezienia. Teraz raczej juz tego nie ma. Jest wiec w miare duza wolnosc. Szczegolnie jak chsesz powiedziec cos na Kosciol albo jego moralnosc, wtedy nawet sie chwala.


Miarą "duzej wolności" jest wg. Ciebie niemożność skazania na więzienie za to, że nie jest się zgodnym z wymogami partii, a także to, że można być pochwalony za to, iż powie się "coś na Kościół albo jego moralność"? Przez kogo pochwalonym? Dostanie się za to jakiś order lub nagrodę pieniężną lub chociażby publiczną satysfakcję? Może chodzi o budowanie w ten sposób autorytetu w społeczeństwie? Co masz na myśli pisząc o wspomnianej przez Ciebie pochwale ?

Cytuj:
Zaczne od odpowiedzi na pytania "latwiejsze", o chorakterze duchowym i o wiecznisci chrztu napisze nastepnym razem


Ok. Czekamy więc na ten następny raz...

Pozdrawiam serdecznie


Wt gru 07, 2004 3:29

Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57
Posty: 2184
Post 
Witam Oldzie!

Bardzo ciezko z Toba sie rozmawia, kazde slowo trzeba udowadniac, moze to i dobrze, bo zmusza do przemyslenia, ale w dyskusji czesto formuje sie mysli na podstawie zaobserwowan czy odniesionych wrazen. Przypuszczam, bo teraz nie pamietam dokladnie, ze po Twoim poscie na temat sprzecznosci w Bibli odnioslem takie wrazenie. Ciezko mi bylo przejsc przez caly, wlasnie dlatego ze nie trzymales sie do konca tematy, np. caly wywod o cierpieniu Chrystusa nie odnosil sie w niczym do (chyba) do tematu akurat dyskutowanego.

Wsrod wielu moich wad, jest powierzchownosc, druga to ze czesto mowie (pisze) co mi akurat przychodzi na mysl, czesto sa to skruty myslowe. Jesli te dwie rzeczy polaczyc w dyskusji z osoba taka jak Ty, ktora chce miec kazde slowo oparte na udokumentowiu, wychodzi czsami tylko niezrozumienie, czy nawet niechec do dalszej rozmowy. Byc moze nie jest nam dane krzyzowac mieczy. Sprobuje jednak przedstawic moje argumenty.

Mowilismy o chrzcie, ktory daje charakter duchowy.

postawmy sprawe tak, kazde dziecko ma swoj wlasny charakter. Nawet jesli wiele cech jeszcze nie jest rozwinienych przy narodzinach. Cialo i psychika maja pewne cechy charakterystyczne. Jesli przyjmiemy teze ze czlowiek ma tez dusze, albo inaczej wielu psychologow np. Frank, mowi o istnieniu tez duchowej czesci czlowieka.

Jedna z cech jakie ma dziecko, to bycie dzieckiem kogos. Ktos dal zygote meska i ktos zenska, od tych osob dziedziczy sie niektore cechy. W wiekszosci przypadkow kobieta potem nosi plod w swoim lonie i przez powstaje jeszcze wieksze powiazanie miedzy tymi dwoma osobami.

Mozna potem zaprzec sie legalnie, mozna wymyslic sobie innych rodzicow, ale fakt pozostaje ze to oni sa rodzicami chociazby biologicznymi. Pewne uwarunkowania fizyczne i psychiczne, pozostana chociazby sie przeszlo kilka operacji plastycznych, chocby zostaly woperowane czesci machaniczne czy elektroniczne. Zeby byla jednosc osoby, musi zostac jakas czesc. Jak sie zmieni prawie wszystko to jest juz inna osoba.

W chrzcie stajemy sie dziecmi Bozymi, przez matke Kosciol. Ten charakter chociaz czesto nierozwiniety pozostaje na zawsze, chocby ktos zdecydowal sie wypisac z ksiag parafialnych , czy nawet uszestniczyc w jakims rycie ktory to zmienia.

Nie mowie tu o legalnym statusie. Bo wedlug prawa juz mozna nie byc dzieckiem danej osoby, ok. Naogol rodzice szanuje chec dziecka wuzrzeczenia sie ich. Przynajmniej Pan Bog pozwala nam bysmy sie wyrzekli i naszego Ojca i naszej Matki. Ale czy to faktycznie cos zmieni??

Na tej zasadzie mozna powiedziec ze bedziemy do konca wiecznosci naznaczeni chrzstem. Bog daje swoja laske raz na zawsze, tak jak obietnice, nie zabiera tego z powrotem. My mozemy w kazdym momencie ja odrzucic, ale ona pozostaje.

Pytac o niemowleta, otoz sa chrzne w wierze Kosciola, poza rodzicami i chrzesnymi staje tu jakby caly Kosciol jako "osoba" wyznajaca wiare. To nie jest zmuszanie do niczego.
Tu nie chodzi o to kto pojdzie do piekla czy do nieba. To jest nadanie pewnych cech charakteru duchowemu.

Przez chrzest jestesmy tez wlaczeni w lud Bozy, mozna sie wyzec swojej narodowsci, ale zawsze pozostanie fakt ze sie urodzilo w tym kraju czy z takich rodzicow.

Przez chrzest jestesmy tez wlaczeni w cialo mistyczne Chrystusa, nawet jak jakas czesc sie odcina, to zawsze pozostanie czescia tego ciala, nawet jesli jest wszczepiona gdzie indziej.

Na razie tyle.

Pozdrowienia.


N gru 12, 2004 11:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 11, 2004 17:35
Posty: 1082
Post 
naleze do wspolnoty jakies 1,5 roku. A co mi to daje?

jako czlowiek jestem z nautry slaba, latwo ulegam a obecnosc we wspolnocie, w przebywaniu z "moimi" ludzmi, uczestnictwo w spotkaniach, wspolne wyjazdy bardzo pomagaja

chociaz z drugiej strony ... przynaleznosc do wspolnoty czesto wiaze sie z wyjazdami na jakies rekolekcje, dni skupienia, czy cos w tym stylu ... to jest takie oderwanie od rzeczywistosci bo masz w tym momencie czas tak rozlozony ze jest chwila na zabawe, na modlitwe, na relfekcje oraz czas wolny ... ale jak wracasz do domu to nagle gdzies sie to gubi ... wraca szara rzeczywistosc, nagle zaczyna brakowac czasu na ta chwilke zeby sie pomodlic ... to moze zalamywac

przeszlam takie zalamanie po wakacjach ... jest lepiej ale nie idealnie ... ale mimo tego z przynaleznosci do wspolnoty nie zrezygnuje !

pozdrawiam :)

_________________
Życie jest walką, z której nie możemy się wycofać, ale w której musimy odnieść zwycięstwo.


N gru 12, 2004 15:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 12, 2004 6:33
Posty: 171
Post 
Od 2 lat jestem we wspolnocie Odnowy w Duchu Świetym w Sulechowie.
Przed tem mozna powiedziec, ze tez bylem we wspolnocie ministranckiej od 9 lat. Ale dopiero w Odnowie poznalem Pana Boga, ta wspolnota dlala mi konkretny wzrost, dala mi konkretny cel jakim jest ewangelizacja...
Wspólnota jest nesamowitym doswiadczenie i jedna z najwazniejszych rzeczy moge zycia. Wiadomo, ze prawdziwa wspolnota to wspolnota zycia gdzie sie mieszka ze soba. Ale te nasze przy parafilalne wspolnoty maja takrze ogromna wage.
Ja bym bez wspolnoty chyba nie mogl isc ze Bogiem. Konkretni ludzie sa przez Boga stawiani w konkretnym czasie i mi poamagaja.

_________________
ProGóry Team www.progory.pl


N gru 12, 2004 18:56
Zobacz profil WWW
Post biologia vs "duchowy charakter" ???
wiking napisał(a):
Bardzo ciezko z Toba sie rozmawia, kazde slowo trzeba udowadniac, moze to i dobrze, bo zmusza do przemyslenia, ale w dyskusji czesto formuje sie mysli na podstawie zaobserwowan czy odniesionych wrazen.


Przesadziłeś z tym "każdym słowem".

O jakim poziomie dyskusji Ty mówisz? Wrażenia? Wybacz, ale wrażenia to raczej pasują bardziej do pogaduchy, nie do dyskusji.

Cytuj:
Przypuszczam, bo teraz nie pamietam dokladnie, ze po Twoim poscie na temat sprzecznosci w Bibli odnioslem takie wrazenie.


Wybacz, ale nie dyskutuję z wrażeniami. Mogę odnieść się do kwestii merytorycznych, odpierać zarzuty, itd., ale nie mam czasu na zbyt częste pogaduchy. Przypuszczasz i masz wrażenie, a masz coś konkretnego? O jaki post "na temat sprzeczności w Biblii" Ci chodzi?? Możesz podać linka?

Cytuj:
Ciezko mi bylo przejsc przez caly, wlasnie dlatego ze nie trzymales sie do konca tematy, np. caly wywod o cierpieniu Chrystusa nie odnosil sie w niczym do (chyba) do tematu akurat dyskutowanego.


Wciąż dokładnie nie wiem o jaki tekst Tobie chodzi... Stawiasz zarzuty, podeprzyj to jakąś argumentacją, wstaw jakieś cytaty, itd., bo jak na razie powyższe Twoje słowa grzęzną w oparach niedomówień, niejasności i gdybań.

Cytuj:
Wsrod wielu moich wad, jest powierzchownosc, druga to ze czesto mowie (pisze) co mi akurat przychodzi na mysl, czesto sa to skruty myslowe. Jesli te dwie rzeczy polaczyc w dyskusji z osoba taka jak Ty, ktora chce miec kazde slowo oparte na udokumentowiu, wychodzi czsami tylko niezrozumienie, czy nawet niechec do dalszej rozmowy.


Nie rozumię. Jeśli odczuwasz niechęć po co skazujesz się na cierpienie? Czyżbyś był katolikiem? :x

Cytuj:
Byc moze nie jest nam dane krzyzowac mieczy. Sprobuje jednak przedstawic moje argumenty.


Wciąż na nie czekam...

Cytuj:
Mowilismy o chrzcie, ktory daje charakter duchowy.


Rozwodzisz się nie na temat, zapytałem przecież (powtórzę):

[...]w jaki to niby sposób zmienia się charakter duchowy osoby poprzez chrzest, czym to się objawia, jak to weryfikować. Zanim to jednak uczynisz poprosze o zdefinowanie pojęcia - "charakter duchowy", co poprzez to rozumiesz?

Cytuj:
postawmy sprawe tak, kazde dziecko ma swoj wlasny charakter. Nawet jesli wiele cech jeszcze nie jest rozwinienych przy narodzinach. Cialo i psychika maja pewne cechy charakterystyczne.


Charakter się kształtuje, to proces rozciągnięty w czasie i wiele czynników ma na to wpływ. Temperament się nie kształtuje, jest niezmienialny. Dziecko nie ma wykształconego charakteru, on będzie się dopiero wykształcał...

Cytuj:
Jesli przyjmiemy teze ze czlowiek ma tez dusze, albo inaczej wielu psychologow np. Frank, mowi o istnieniu tez duchowej czesci czlowieka.


Zacząłeś od "jeśli" i nie skończyłeś. Co wg. Ciebie wynika z tego założenia, co chciałeś powiedzieć?

Cytuj:
Jedna z cech jakie ma dziecko, to bycie dzieckiem kogos. Ktos dal zygote meska i ktos zenska, od tych osob dziedziczy sie niektore cechy. W wiekszosci przypadkow kobieta potem nosi plod w swoim lonie i przez powstaje jeszcze wieksze powiazanie miedzy tymi dwoma osobami.
Mozna potem zaprzec sie legalnie, mozna wymyslic sobie innych rodzicow, ale fakt pozostaje ze to oni sa rodzicami chociazby biologicznymi. Pewne uwarunkowania fizyczne i psychiczne, pozostana chociazby sie przeszlo kilka operacji plastycznych, chocby zostaly woperowane czesci machaniczne czy elektroniczne. Zeby byla jednosc osoby, musi zostac jakas czesc. Jak sie zmieni prawie wszystko to jest juz inna osoba.W chrzcie stajemy sie dziecmi Bozymi, przez matke Kosciol. Ten charakter chociaz czesto nierozwiniety pozostaje na zawsze, chocby ktos zdecydowal sie wypisac z ksiag parafialnych , czy nawet uszestniczyc w jakims rycie ktory to zmienia.Nie mowie tu o legalnym statusie. Bo wedlug prawa juz mozna nie byc dzieckiem danej osoby, ok. Naogol rodzice szanuje chec dziecka wuzrzeczenia sie ich. Przynajmniej Pan Bog pozwala nam bysmy sie wyrzekli i naszego Ojca i naszej Matki. Ale czy to faktycznie cos zmieni??Na tej zasadzie mozna powiedziec ze bedziemy do konca wiecznosci naznaczeni chrzstem. Bog daje swoja laske raz na zawsze, tak jak obietnice, nie zabiera tego z powrotem. My mozemy w kazdym momencie ja odrzucic, ale ona pozostaje.


Z powyzszego wynika, że zdajesz się przyrównać naturalne, jakoś tam mierzalne cechy człowieka, mówiąc między innymi o cechach charakteru - do "charakteru duchowego" człowieka (czekam na definicję tego pojęcia). Stawiasz również znak równości pomiędzy naturalnymi, biologicznymi uwarunkowaniami do czegoś, co jest przedmiotem wiary. Jako każdy zrodzony ma rodziców, tako i każdy kogo Bóg naznaczył (przyjął chrzest), jest przyjęty w poczet "dzieci bożych". Przemawiasz wiarą i na jej poparcie zestawiasz teologię z wiedzą stricte naukową. To ma bardziej uwiarygodnić tę teologię ??

Do reszty ustosunkuje sie innym razem, oczęta zamykają mi się, a czas goni...

Pozdrawiam serdecznie.


Pt gru 17, 2004 1:33
Post wrzucę Cię tam gdzie ja chcę, nie będę pytał o Twe zdanie..
Cytuj:
Pytac o niemowleta, otoz sa chrzne w wierze Kosciola, poza rodzicami i chrzesnymi staje tu jakby caly Kosciol jako "osoba" wyznajaca wiare. To nie jest zmuszanie do niczego.Tu nie chodzi o to kto pojdzie do piekla czy do nieba. To jest nadanie pewnych cech charakteru duchowemu.Przez chrzest jestesmy tez wlaczeni w lud Bozy, mozna sie wyzec swojej narodowsci, ale zawsze pozostanie fakt ze sie urodzilo w tym kraju czy z takich rodzicow.Przez chrzest jestesmy tez wlaczeni w cialo mistyczne Chrystusa, nawet jak jakas czesc sie odcina, to zawsze pozostanie czescia tego ciala, nawet jesli jest wszczepiona gdzie indziej.


Jak to "nie jest zmuszanie do niczego"?? A jaki wybór pozostawia się dziciakom, które nie dokonują jesczez wyboru? Czyż przynależność do "ludu bożego" nie powinna być uwarunkowana świadomym przekonaniem, że chce się należeć do takiej wspólnoty? Wierzysz, że "znamię" chrztu będzie na stałe wpisane w charakter duchowy danego człowieka i nie pozostawiasz mu wyboru - czy on tego chce czy nie chce - na siłę przypisujesz mu ten charakter. Na siłę czynisz z tego człowieka część "mistycznego ciała Chrystusa" nie wiedząc czy on tego chce czy nie chce. To jest właśnie zmuszanie. Nie dajesz żadnego wyboru temu człowiekowi.

Powtórzę raz jeszcze:

Jeśli "zmianę duchowego charakteru" osoby utożsamiasz z tym, że żyje on po chrześcijańsku to dlaczego nie wszystkich to dotyczy? (Zostawmy liczby i nie roztrząsajmy - czy większość z ochrzczonych nie żyje po chrześcijańsku czy mniejszość, bo jak mniemam nikt takich badań nie przeprowadzał). Dlaczego nie wszyscy (ochrzczeni) podlegają procesowi o którym wspomniałeś? (znów boży plan się kłania? Nie znane boskie wyroki? Jeśli w to wierzysz (pllan, wyroki) - powiedz jakie przesłanki pozwalają Ci na to?). Powiedziałeś, że teologia katolicka mówi ... i podałeś twierdzenie - na czym więc teolodzy opierają swoje twierdzenia? Wyrażają się dobitnie, zapewniają, a czyż o czymkolwiek można zapewniać? Czy udowodnisz, że nasze zmysły prawidłowo nas informują? O istnieniiu zmysłów wiemy za pomocą zmysłów, skąd pewność, że informacja ta jest pewna ?

Czy mam rozumieć, że pod pojęciem "duchowy charakter człowieka" w kontekście chrztu ukrywa się wiara, że jest ten charakter tożsamy z przynależnością do "bożego ludu" i "mistycznego ciała Chrystusa"? I nie istnieje żadna siła by to zmienić?

Pozdrawiam


Pt gru 17, 2004 9:15
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Old - spokojnie. Zdaje się, że gubicie z oczu jedno.

Jeśli Boga nie ma, to chrzest w Jego imię jest tylko polaniem wodą i posmarowaniem olejkiem. I mówiąc uczciwie nie widzę sensu zmazywania czegokolwiek - bo jeśli wierzysz, że Boga nie ma, to woda i olejek zostały zmyte przy pierwszym myciu i od dawna nie ma też już skóry, w którą mogły wsiąknąć (standardowy cykl życiowy komórek naskórka trwa ok 28 dni).

Jeśli Bóg jest (w co wierzę), to jest Bogiem wszystkich ludzi - chrześcijan i niechrześcijan, jest Stwórcą całego świata i wszystko Jemu podlega. W tym momencie chrzest jest daniem szansy - łaski - otwarcia drogi dla Boga w życiu tego dziecka.

Ale czy ochrzczone czy nie - do Boga należy, dla niego i za niego również umarł Chrystus. Czy ochrzczone czy nie - obowiązują go te same zasady życia. Bóg jest jeden i nie ma ograniczonych kompetencji. Chrzest daje tylko i aż Łaskę. Daje szansę - nie przymus.

Łaskę, którą w końcu zawsze i każdy może odrzucić. Ja i Ty również.

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pt gru 17, 2004 9:40
Zobacz profil
Post 
jo_tka napisał(a):
Jeśli Boga nie ma, to chrzest w Jego imię jest tylko polaniem wodą i posmarowaniem olejkiem. I mówiąc uczciwie nie widzę sensu zmazywania czegokolwiek - bo jeśli wierzysz, że Boga nie ma,[...]


Wierzę, że Bóg jest, jednak jego wizerunek rozmija się (wedle mojej wiary) z przedstawianym przez np. katolicyzm. Bóg w którego wierzę nie wymaga jakichkolwiek rytuałów.

Cytuj:
od dawna nie ma też już skóry, w którą mogły wsiąknąć (standardowy cykl życiowy komórek naskórka trwa ok 28 dni).


Błąd. Skóra jest, nie ma na niej tego samego naskórka. Zdecyduj się - mówisz o skórze czy naskórku? ;)

Cytuj:
Jeśli Bóg jest (w co wierzę), to jest Bogiem wszystkich ludzi - chrześcijan i niechrześcijan, jest Stwórcą całego świata i wszystko Jemu podlega.


Zanim pokusimy się o temu podobne twierdzenia należałoby wcześniej przedstawić sobie co rozumiemy pod pojęciem Bóg. Twoje twierdzenie przy moim ujmowaniu kwestii Boga - rozmija się z implikacjami, które wynikają z mojej wiary, a dotyczą stworzeń.

Cytuj:
W tym momencie chrzest jest daniem szansy - łaski - otwarcia drogi dla Boga w życiu tego dziecka.


Jak dla mnie jedynie są przeszkodą, oddalają od drogi do Boga.

Cytuj:
Ale czy ochrzczone czy nie - do Boga należy, dla niego i za niego również umarł Chrystus. Czy ochrzczone czy nie - obowiązują go te same zasady życia. Bóg jest jeden i nie ma ograniczonych kompetencji. Chrzest daje tylko i aż Łaskę. Daje szansę - nie przymus.


Nie należy do Boga. Dziecko nie jest niczyją własnością, jest indywidualnością koegzystującą wśród innych indywidualności nie wykluczając z tego Boga.

Wierzę, że Jezus nie umarł na krzyżu i nie umarł dla nikogo. Kluczem w kestii rozważań na temat życia Jezusa jest jego nauka, szkoda, że nie ma rozpowszechnionych informacji dotyczących w pełni rzeczywistego życia i nauki Jezusa, to co mamy - to nie jest pełny obraz.

Chrzest daje tylko i aż Blokadę. Jeśli wg tego co pisze na ten temat Wiking - jest to znamię, które stanowi o pewnej specyfice charakterologicznej czyli nadaje jakiś nowy charakter człowiekowi poddanemu rytuałowi chrztu - Ci, którzy chcą nadac komuś taki charakter powinni spytać delikwenta o zdanie czy tego chce, jeśli nie można otrzymać odpowiedzi - należy poczekać do czasu uzyskania możliwości otrzymania jej dodatkowo w świetle dojrzałości i pełnej świadomości możliwych konsekwecji takiej decyzji.

Znalazłem tylko jeden wspólny element w Twoim fragmencie, który zacytowałem powyżej, a mianowicie zgadzam się, że Bóg jest jeden. Co do ograniczeń - nie zgadzam się. Nie wierzę bowiem w herosa, który może wszystko w jednym momencie, nie ma to jak dla mnie sensu, którego brak wynika z braku takiej potrzeby aby bawić się w takie pokazy.

Cytuj:
Łaskę, którą w końcu zawsze i każdy może odrzucić. Ja i Ty również.


Nie mogę odrzucić czegoś czego jak dla mnie nie ma (łaska).

Odnośnie poniższego, wywiedzionego przez Wikinga:

Cytuj:
Bog daje w chrzscie peweien dar, ktory jest wieczny, tak jak w bierzmowaniu i swieceniach kaplanskich. I jak mowi teologia katolicka zmienia sie charakter duchowy danej osoby.


napisałem:

Cytuj:
Mówisz o osobach - w jakim stopniu podlegają temu procesowi noworodki, a jeśli jego potencjał drzemie sobie uśpiony gdzieś we wnętrzu człowieka, to co wpływa na jego uaktywnienie się w wieku dojrzałym? Powiesz - łaska boża? Jeśli tak, to proszę o zdefiniowanie tego pojęcia i odpowiedź na pytanie dlaczego nie powinniśmy, czy też nie możemy dociekać jakie to ewentualne kryteria stosuje ewentualny bóg w swych wyborach - bo chyba nie powiesz, że wszyscy jednakowo "obdarzani" są ową łaską, czymkolwiek by ona nie była. Proszę - nie mów, że Bóg ma dla każdego osobny plan i doskonale wie, komu i co przyniesie największy pożytek, nie mów, że nie powinniśmy wtrącac się w sprawy Boga, bo on z pewnością wie co robi. Powiedz mi też - co Ciebie przekonuje do tego by wierzyć, iż Bóg to heros, który zawsze i wszędzie może wszystko? Na jakich przesłankach się opierasz?


Pozdrawiam serdecznie.


Pt gru 17, 2004 15:42

Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57
Posty: 2184
Post 
Old napisal:
Cytuj:
Nie rozumię. Jeśli odczuwasz niechęć po co skazujesz się na cierpienie? Czyżbyś był katolikiem?


Owszem jestem katolikiem i sie z tego ciesze. Ale to nie znaczy byc masochista, nie skazuje siebie na cierpienie. Tylko probuje isc za slowami z listu Sw. Piotra: Badzcie zawsze gotwi dac swiadectwo waszej nadziej".

Cytuj:
Wybacz, ale nie dyskutuję z wrażeniami. Mogę odnieść się do kwestii merytorycznych, odpierać zarzuty, itd., ale nie mam czasu na zbyt częste pogaduchy.


Szkoda ze nie chcesz rozmawiac ze mna tylko z moimi argumentami. Nawet jesli jestesmy w sieci, nawet jesli to jest rozmowa meryutoryczna, to jednak interlokutorem jest osoba a nie komputer. Wiec jesli chesz z kims rozmawiac to z osoba, z jej zaletami i wadami.

Przejrzalem wwsytkie posty w tym tym temacie o ktorum myslalem i faktycznie nie bylo tam Twoich wypowiedzi, przepraszam. Musialem czytac kilka tematow naraz. Zaczalem szukac we wszystkich Twoich postach, ale jeszcze nie znalazlem tego o co mi chodzi.

Mowiac o duszy zaczalem od jesli po to by juz pokazac ze rozmawiamy o czyms "nie bezposrednio namacalnym" (to nie cytat, tylko wyrazenie). Wiec jak juz rozmawiamy o czyms czego nie da zmierzyc, to tez cechy tego beda nalezaly do innego "porzadku" poznania.

Cytuj:
Z powyzszego wynika, że zdajesz się przyrównać naturalne, jakoś tam mierzalne cechy człowieka, mówiąc między innymi o cechach charakteru - do "charakteru duchowego" człowieka (czekam na definicję tego pojęcia). Stawiasz również znak równości pomiędzy naturalnymi, biologicznymi uwarunkowaniami do czegoś, co jest przedmiotem wiary. Jako każdy zrodzony ma rodziców, tako i każdy kogo Bóg naznaczył (przyjął chrzest), jest przyjęty w poczet "dzieci bożych". Przemawiasz wiarą i na jej poparcie zestawiasz teologię z wiedzą stricte naukową. To ma bardziej uwiarygodnić tę teologię


Nie to nie ma uwiarygodnic teologii. Teologia ma swoje wlasne wewnetrzne prawa, gdyz jest odzielna nauka. Przykaldy kotry sie poslurzylem maja przyblizysz rzeczywiscosc o ktorej mowimy. Juz sam Chrystus uzywal przypowiesci, by cos zobrazowac.

Cytuj:
A jaki wybór pozostawia się dziciakom, które nie dokonują jesczez wyboru? Czyż przynależność do "ludu bożego" nie powinna być uwarunkowana świadomym przekonaniem, że chce się należeć do takiej wspólnoty? Wierzysz, że "znamię" chrztu będzie na stałe wpisane w charakter duchowy danego człowieka i nie pozostawiasz mu wyboru - czy on tego chce czy nie chce - na siłę przypisujesz mu ten charakter. Na siłę czynisz z tego człowieka część "mistycznego ciała Chrystusa" nie wiedząc czy on tego chce czy nie chce. To jest właśnie zmuszanie. Nie dajesz żadnego wyboru temu człowiekowi.


Czy dzieciakowi dajesz wybor posylajec je do konkretnej szkoly? Przeciez to go moze ograniczac Nie ubierasz go w konkretne kolory? Przeciez to tez moze miecv na niego wplyw. Ostatnio psychologie sie rozpisuja o emocjanalnym znaczeniu niektorych kolorow.

Z chrztem jest tak, jesli rodzice uwazaja religie za cos dobrego, szczegolnie dobrego dla nich, to naturalnie tez chca to dobro przekazac tez dziecku. Chrzest jest funamentem do innych sakramentow. Sam fundament nie musi byc nigdy wykorzystany, ale chzczac dziecko dajesz mu mozliwosc pozniejszego korzystania z lask, ktore mozna otrzymac tylko przez sakramenty.

Na razie tyle.


Śr gru 22, 2004 15:00
Zobacz profil
Post znamię butli z gazem...
wiking napisał(a):
Old napisal:
Cytuj:
Nie rozumię. Jeśli odczuwasz niechęć po co skazujesz się na cierpienie? Czyżbyś był katolikiem?


Owszem jestem katolikiem i sie z tego ciesze. Ale to nie znaczy byc masochista, nie skazuje siebie na cierpienie.


Ależ owszem, skazujesz się. Jeśli coś jest dla Ciebie dyskomfortem, jest nieprzyjemne, a możesz to przerwać i mimo tej możliwości nie robisz tego - to jest wlaśnie świadomym skazywaniem się na cierpienie (oczywiscie w pewnej skali).

Cytuj:
Tylko probuje isc za slowami z listu Sw. Piotra: Badzcie zawsze gotwi dac swiadectwo waszej nadziej".


Czy możesz bliżej określić, wyjaśnić o jakie świadectwo Ci chodzi w kontekście fragmentu o którym mówimy?

Cytuj:
Wybacz, ale nie dyskutuję z wrażeniami. Mogę odnieść się do kwestii merytorycznych, odpierać zarzuty, itd., ale nie mam czasu na zbyt częste pogaduchy.


Cytuj:
Szkoda ze nie chcesz rozmawiac ze mna tylko z moimi argumentami.


A skąd wniosek? Jak najbardziej właśnie chcę rozmawiać, ale przede wszystkim w obliczu argumentów odnoszących się do kwestii merytorycznych. Przecież to Ty będziesz (?) posługiwał sią argumentacją, a komputer stanowi jedynie narzędzie. Mówilem, że nie mam za bardzo czasu na pogaduchy, jednak jestem w stanie wyskrobać trochę czasu i na to, komunikator GG jak myślę - bardzo dobrze temu służy. Nie mówiłem, że nie chcę wdawać sie w pogaduchy, a jedynie, że za nie mam czasu na zbyt częste pogaduchy. Mogę znaleźć czas na pogaduchy, ale nie często.

Cytuj:
Wiec jesli chesz z kims rozmawiac to z osoba, z jej zaletami i wadami.


A nie robię tego??

Cytuj:
Zaczalem szukac we wszystkich Twoich postach, ale jeszcze nie znalazlem tego o co mi chodzi.


Pozostaje mi jedynie życzyć Ci powodzenia.

Cytuj:
Mowiac o duszy zaczalem od jesli po to by juz pokazac ze rozmawiamy o czyms "nie bezposrednio namacalnym" (to nie cytat, tylko wyrazenie). Wiec jak juz rozmawiamy o czyms czego nie da zmierzyc, to tez cechy tego beda nalezaly do innego "porzadku" poznania.


Tak i tutaj zacznie się przemawianie wiarą. Może byśmy tak na początek wyjaśnili sobie kwestie namacalne? To tylko propozycja oczywiście, mozemy bowiem urządzić sobie niezłą pogaduchę w której az roic się będzie od wrażeń, wiary, nienamacalności.

Cytuj:
Z powyzszego wynika, że zdajesz się przyrównać naturalne, jakoś tam mierzalne cechy człowieka, mówiąc między innymi o cechach charakteru - do "charakteru duchowego" człowieka (czekam na definicję tego pojęcia). Stawiasz również znak równości pomiędzy naturalnymi, biologicznymi uwarunkowaniami do czegoś, co jest przedmiotem wiary. Jako każdy zrodzony ma rodziców, tako i każdy kogo Bóg naznaczył (przyjął chrzest), jest przyjęty w poczet "dzieci bożych". Przemawiasz wiarą i na jej poparcie zestawiasz teologię z wiedzą stricte naukową. To ma bardziej uwiarygodnić tę teologię


Cytuj:
Nie to nie ma uwiarygodnic teologii.


Nie wiem więc dlaczego jedno zestawiłeś z drugim?

Cytuj:
Teologia ma swoje wlasne wewnetrzne prawa


Nie przeczę.

Cytuj:
Teologia ma swoje wlasne wewnetrzne prawa, gdyz jest odzielna nauka


Nie czasem nauczaniem? Stawianie znaku równości między nauczaniem i nauką jest chyba lekkim nadużyciem, nie sądzisz? No, chyba, że potępimy w czambuł wszystkie "krzyki" naukowców, którzy nie chcą zaliczać filozofii do dziedzin nauki. Nauka ze swoją metodologią, raczej nie może zajmować się filozofią, a może to błąd? Niech więc będzie - teologia jako dziedzina nauki, bo to niczego nie zmienia.

Cytuj:
Przykaldy kotry sie poslurzylem maja przyblizysz rzeczywiscosc o ktorej mowimy. Juz sam Chrystus uzywal przypowiesci, by cos zobrazowac.


Rzeczywistość??? Wikingu!! Od czasu do czasu należy zejść na ląd!! Stąpamy po tak grząskim gruncie, że daleko nam od zaliczania przedmiotu, który próbujemy przeanalizować do przejawów rzeczywistości. To ma się dopiero okazać, a raczej Ty masz wykazać, że przedmiot o którym dyskutujemy może być wliczany do otaczającej nas rzeczywistości, ze jest jej elementem. Można posłużyc się pewnymi załozeniami, jednak baczmy by nie przerodziło się w zwykłą pogaduchę obfitującą w przeróżne chciejstwa.

Cytuj:
A jaki wybór pozostawia się dzieciakom, które nie dokonują jesczez wyboru? Czyż przynależność do "ludu bożego" nie powinna być uwarunkowana świadomym przekonaniem, że chce się należeć do takiej wspólnoty? Wierzysz, że "znamię" chrztu będzie na stałe wpisane w charakter duchowy danego człowieka i nie pozostawiasz mu wyboru - czy on tego chce czy nie chce - na siłę przypisujesz mu ten charakter. Na siłę czynisz z tego człowieka część "mistycznego ciała Chrystusa" nie wiedząc czy on tego chce czy nie chce. To jest właśnie zmuszanie. Nie dajesz żadnego wyboru temu człowiekowi.


Cytuj:
Czy dzieciakowi dajesz wybor posylajec je do konkretnej szkoly?


Wikingu, pomyśl... Tutaj nie mam wyboru takiego jak w przypadku o którym mówiliśmy - gdy nie poślę dziecka do szkoły jest to ścigane na mocy prawa. Jeśli dziecka nie ochrzczę, nie będą mnie ścigać, zastanawiałeś się może kiedyś dlaczego?? Wymogi systemowe naciskają, masz jedynie taki wybór - albo zepchnąć się na tzw. margines, albo podjąć próbę jako takiego funkcjonowania w ramach tego systemu.

Sam fakt, iż nie mamy za bardzo wyboru jesli chodzi o obowiązek edukacji, jesteśmy do tego zmuszani, nie dowodzi w żadnym razie, że poddanie dziecka rytuaowi chrztu nie jest go do tego zmuszaniem, bo jak najbardziej jest. Nadanie jakiejś nowej cechy charakteru człowiekowi powinno odbywać się przy współudziale w pełni świadomości tegoż. Jeśli ktoś chciałby mi wstrzyknąć podczas snu jakiś specyfik, który modyfikuje mój charakter - dopuszcza się zwykłego pogwałcenia moich praw, ma w głębokim poważaniu moje prawo do samostanowienia, dopuszcza się przestępstwa, które jest ścigane mocą prawa. Nie istotne są w tym wypadku pobudki jakimi kieruje się napastnik - on pogwałca moje prawa. Rozumiesz analogię?

Cytuj:
Przeciez to go moze ograniczac Nie ubierasz go w konkretne kolory? Przeciez to tez moze miecv na niego wplyw. Ostatnio psychologie sie rozpisuja o emocjanalnym znaczeniu niektorych kolorow.


Tak i właśnie wiedza powinna służyć człowiekowi w podejmowaniu decyzji właściwych. Czytałeś jak wpływa na człowieka czarny kolor ? :x Czytałes moze jaki zgubny wpływ na psychikę człowieka mogą wywierać indoktrynacje różnej maści? Mówimy o ingerencji w najbardziej intymną część człowieka - w jego sferę duchową, która jeśli istnieje - może okazać się najważniejszym elementem naszego jestectwa! Kto daje Ci prawo ingerencji w tę świętą ( w założeniu) sferę? Możesz zapewnić w 100%, że się nie mylisz? Jeśli istnieje malutka część procenta, że może to nie być słuszne - należy się wstrzymać. Takie działanie powinno zachodzić przy współudziale człowieka w pełni świadomego konsekwencji i tego co się z nim dzieje. Przy tej ingerencji koszulka biała lub różowa - to chyba naprawdę mało znaczący szczególik, nie sądzisz?

Cytuj:
Z chrztem jest tak, jesli rodzice uwazaja religie za cos dobrego, szczegolnie dobrego dla nich, to naturalnie tez chca to dobro przekazac tez dziecku.


I tu pojawia się problem, ponieważ rodzice powini być w pełni świadomi faktu, iż mają do czynienia z zupełnie innym człowiekiem, dla którego to niekoniecznie może okazać się dobre. pomijam fakt, iż rodzice wierzą, że to jest dla nich dobre, a rzeczywistość może być całkowicie odmienna. Ciekawe dlaczego kiedyś chrzczono w wieku dojrzałym?

Cytuj:
Chrzest jest funamentem do innych sakramentow. Sam fundament nie musi byc nigdy wykorzystany, ale chzczac dziecko dajesz mu mozliwosc pozniejszego korzystania z lask, ktore mozna otrzymac tylko przez sakramenty.


Jeśli chcę przebiec kawałek drogi - najlepiej będzie jeśli nie będę niczym dodatkowym obarczony prócz ubioru (w przypadku dziecka ubiorem będzie nasza natura, to z czym się rodzimy).

Po co miałbym dźwigać ze sobą na szczyt schodów - gdzie moim celem jest wejście do mieszkania i zaparzenie sobie herbaty - kilkudziesięciokilogramowej butli z gazem, skoro wiem, że jej nie wykorzystam?

Cytuj:
chzczac dziecko dajesz mu mozliwosc pozniejszego korzystania z lask, ktore mozna otrzymac tylko przez sakramenty.


Te, jak je nazywasz "łaski", są wciąż do osiągnięcia gdy ktoś podda się rytuałowi chrztu jako już dorosły, świadomy i dojrzały człowiek. Abstarchuję w tym momencie od tego, że coż to za Bóg, który miałby na celu dopuszczenie możliwosci nie otrzymania tychże łask, Bóg, który stawia warunki człowiekowi gdy chce mu coś dać. Gdy ja chcę dać jeść któremuś ze swoich dzieci - robię to, nie stawiam warunków - będę dawał Ci jeść wtedy, gdy staniesz na głowie, Twój głód nie ma tu nic do rzeczy.

Pozdrawiam serdecznie.


Śr gru 22, 2004 18:21
Post 
Wspólnota jest miejscem, w którym możemy się zatrzymać i ujrzeć swój prawdziwy obraz w oczach przyjaciół. Przystanią, w której możemy przeczekać nawałnicę wątpliwości. Jednością celu . Czasem ofiarowanym mi kiedyś przez Boga. Czasem, który przeminął....

Podczas studiów , przez trzy lata należałam do Grupy Pomocy Potrzebującym przy Duszpasterstwie Akademickim KUL . Nie szukałam specjalnie. Do przyjścia na spotkanie zachęcał mnie ojciec Wiesiu - mój pierwszy spowiednik po moim nawróceniu i opiekun grupy. Należała tam również przyjaciółka z pokoju. Zabrała mnie kiedyś ze sobą i zostałam.

Były cotygodniowe spotkania formacyjne, msze wspólnotowe, rekolekcje, opłatek, były dzieła podejmowane z kimś lub samodzielnie. Niektórzy z nas odwiedzali starsze osoby w Domu Opieki Społecznej, inni ( ja także) dzieci z Domu Dziecka.
Była wspólna zabawa z dziewczynkami, odrabianie lekcji, ale także modlitwa. Razem z przyjaciółką byłyśmy na chrzcie i I Komunii św. dwóch dziewczynek ( zostały ochrzczone w przeddzień Komunii), mi było dane pójść z jedną z nich do I spowiedzi .
Zorganizowałyśmy dzieciom Mikołaja, dwukrotnie byłyśmy na urodzinach jednej z nich.. za każdym razem słuchając wyznania, że.... dziecku pomyliły się daty..... po prostu chciało pobawić się z "ciociami" .

Dając ciepło, same byłyśmy obdarowywywane. Naszymi doświadczeniami dzieliliśmy się na spotkaniach wspólnoty.

W pamięci z tego czasu mam także pokój dyżurów duszpasterzy, gdzie zawsze można było przyjść porozmawiać z ojcem.
Rekolekcje, układanie wezwań modlitwy wiernych, rajd jesienny i wspólne z lektorami dni skupienia w Nałęczowie lub Pliszczynie .

Po roku przynależności GGP zaczęłam dodatkowo pracować w Księgarence DA.
Pracownikami Księgarenki były osoby należące do różnych wspólnot. Księgarenka stała się dla mnie domem . Wspólne dyżury , sprzątanie księgarni i zaplecza , wspólne przeżywanie urodzin każdego pracownika połączone z Eucharystią i ( chyba moje ulubione) jeżdżenie po towar do hurtowni książek . Zwłaszcza, kiedy można było samemu podjąć decyzję, co wziąć.

W przeciwieństwie do GGP, wspólnota księgarenkowa była malutka- tylko 12 osób z całej uczelni. Dobrze się znaliśmy.


GGP , Księgarenka - czas mojego dojrzewania w wierze, czas odpowiedzialności . Nie można było nie pójść do Domu Dziecka, kiedy Sandra czekała na odwiedziny, trzeba było otworzyć księgarenkę mimo mrozu lub ulewy, jeśli wg grafiku przypadał mój dyżur.


Z księgarenki wyniosłam także znajomość literatury religijnej... Chcąc być nie tylko sprzedawcą, ale także księgarzem, czytałam znaczną część sprzedawanych w Księgarence pozycji. _ Taka indywidualna formacja, możliwa dzięki tej pracy.


Czas pobytu we wspólnocie DA jest dla mnie najpiękniejszym wspomnieniem ze studiów. Czasem, z którego starałam się brać pełnymi garściami wiedząc, że go nie zatrzymam.....


Po skończeniu studiów wróciłam do rodzinnej miejscowości . Pusto, cicho.... i smutno...


Żadnej wspólnoty, do której mogłabym wejść ... młodzieżowa Oaza , chór i Lektorzy.... koniec. :(


Od dwoćh lat należę do Faustinum przy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie- Łagiewnikach. Jest to dla mnie wspólnota serca, drogi ... ale niestety nie miejsca ...


Szukając miejsca, gdzie mogłabym porozmawiać o Jezusie, znalazłam czat na wierze, a później to Forum... Różnie bywa, nie ze wszystkimi się zgadzam, ale cieszę się, że Jesteście :) i że mogę być cząstką Waszej Wspólnoty.


Cz gru 30, 2004 9:44

Dołączył(a): Pn lut 21, 2005 13:37
Posty: 8
Post wspolnoty
Ja wiele lat byłam w Oazie, cała formacja wyjazdy na rekolekcje, schola, nawet animatorstwo muzyczne ale.. nie donalazłąm tam swojej drogi nawrocenia tylko jedno wielkie afeciarstwo. Byłam tam 6 lat ale nie załuje tego czasu bo wiem, ze dzieki temu znalazłam sie na katechezach odczuwajac jedna wielka pustke i niepogodzenie sie ze swoja historia.
Na Drodze Neokatechumenalnej jestem 6 lat, wiem, ze to moja droga do nawrocenia jednak nie jest ona łatwa drogą, czasem upadam, niegodze sie z moja rzeczywistoscia. Wiem, ze Bóg jest wierny.On mnie wyprowadził z nieakceptacji swojej przeszłosci z tego kim jestem i kim byłam co dokonało sie i dokonuje na tej Drodze i nie da mi zwatpic do konca.Nie zostawi mnie samej z moim zyciem.

Musze cos sprostowac , mysle sobie nad tym co napisałam na poczatku:
"nie odnalazłam tam swojej drogi" otoz mysle własnie,ze to była czesc mojej drogi.
pozdrawiam


N mar 13, 2005 17:27
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lip 11, 2003 18:46
Posty: 677
Post 
No to witaj siostro w klubie.

_________________
Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy
św. Jan Kasjan


N mar 13, 2005 19:47
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lut 21, 2005 13:37
Posty: 8
Post 
wiem wiem Wojtki37 czytałam kiedys Twoje posty:)))


Pt mar 18, 2005 21:36
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 49 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL