Nie mam zamiaru nikogo przekonywać, nie będę też cytować Pisma św., bo i tak wiele w tej dyskusji obraźliwych wypowiedzi na temat Boga. Oparcie się tylko i wyłącznie na swojej bardzo ograniczonej wiedzy (i domysłach), lekceważenie wszystkiego, co przed nami odkryto (odrzucenie autorytetów) źle wróży naszej przyszłości. Nie trzeba przejmować w ciemno poglądów mądrzejszych od nas, ale można się nad nimi zastanowić, przemyśleć i część z nich zaakceptować, jeśli są zgodne z naszymi odczuciami. Po co wyważać dawno otwarte drzwi? Darujcie, mam wrażenie, że każde wasze słowo, to typowy kij w mrowisko, żeby się działo ! Trudno uwierzyć w tak wielką ignorancję i odporność na wiedzę. Po co szkoły, uniwersytety jeśli zakwestionujemy głoszoną w nich naukę?

Kłamał, mówił prawdę, czy nieświadomie mówił nieprawdę?



To co w końcu? Fakt historyczny, czy zapisek w Ewangelii?



Świat namacalny, różni się właśnie tym, że jest namacalny. Nikt nikomu nie wmówi, że słońce to bóg, bo nauka udowadnia co innego. A jeśli chodzi o świat duchowy, to można wmówić ludziom wszystko, nie zawsze świadomie i celowo, bo i tak tego nie sprawdzą. Później rodzą się takie chore zjawiska jak religie semickie.



Nauki ścisłe to wyjaśniają, nie angażując pojęcia bóstwa. Skąd założenie, że osobowy byt (ostateczny produkt niemal nieskończonej liczby zjawisk i ewolucji) musiałby w to ingerować, samemu będąc od tego wszystkiego oddzielonym? Jak dla mnie to wtykanie marzeń i swojego ludzkiego "ja" w naukę. Oczywiście, nauka nie zna wszystkiego, ale nie znaczy to, że to czego nie zna od razu istnieje.



Ja zawsze w nocy wychodzę ciałem astralnym do świata magicznych kredek, tylko że mi nikt w to nie wierzy.

Dobry dziekan zadał pytanie dlaczego nieskończenie miłosierny, nieskończenie nas kochający i nieskończenie wszechmocny Bóg stworzył świat który opiera się całkowicie na niepotrzebnym cierpieniu bazującym na łańcuchach pokarmowych.
Dobry dziekan podał również przykład świata w którym to cierpienie byłoby wyeliminowane, nie pozbawiając nas (co zawsze katolicy biorą za argument koronny) wolnej woli - stworzenie wszystkich organizmów roślinożernymi, lub nawet wyposażenie wszystkich w umiejętność dokonywania fotosyntezy.

Ja zauważam z przykrością, że rozmowa z body to jak rzucanie grochem o ścianę - bardzo precyzyjne ukazanie problemu i bardzo precyzyjne przykłady rozwiązania go, a odpowiedzi zupełnie zamydlające rdzeń tematu.

Zapewne Dobry dziekan miał na celu obalenie pojęcia nieskończoności Boga. Leibniz pisał o tym, że Bóg stworzył świat najlepszy z możliwych, co krytykował Voltaire podając za przykład wielkie ilości cierpienia i kataklizmów. Niedawno w jednym z wywiadów Leszek Kołakowski (24.10.2008r cykl spotkań "Dorwać Mistrza" w Auditorium Maximum w Krakowie) stanął w obronie Leibniza, mówiąc o tym, że Bóg stworzył najlepszy świat z logicznie możliwych, a żeby był lepszy Bóg musiałby cuda czynić nieustannie. Jest to dość mocny argument, który doskonale Dobry dziekan obalił - sam obserwuję wątek, aby uzyskać wyczerpującą odpowiedź na wątpliwośći Dobrego dziekana - lecz jak narazie jest tak jak podejrzewałem - słów dziekana nie da się logicznie podważyć, a wszystkie kontrargumenty zamydlają oczy niejasnymi wymigającymi się odpowiedziami lub cytatami z Pisma św. nie mającymi nic wspólnego z pytaniem, a jedynie mające Dziekanowi przykleić gębę ignoranta.
Dość przykre

Jak na razie to jest mój jednostronny monolog... Twoja postawa to ciągły atak i unikanie odpowiedzi...


Innymi słowy: "Nie zadawaj pytań tylko ślepo wierz tej oto książce", tak?
Każdy ma dać sobie spokój? Z takim podejściem to nie wyszlibyśmy z jaskiń, a całkiem możliwe, że nawet nie mielibyśmy z czego wychodzić.


Więc powiedz po prostu, że nie znasz odpowiedzi na moje pytanie. Przynajmniej potrafię powiedzieć, że nie mam pojęcia co się dzieje po śmierci zamiast iść w zaparte.


No tak, ja nie wierzę więc dyskutować o tym nie mogę, ale ty jesteś ponad, prawda?


Jakie zasady? "Nie zadawaj pytań, bo i tak nie zrozumiesz?".
Zrozum, że nie dyskutujemy tu o tym czy bóg istnieje, tylko o nadawanej mu przez Katolików nieskończonej miłości.


Wyjaśnienie dlaczego nazywacie go nieskończenie miłosiernym.
Chcesz operować na cytatach? Proszę bardzo.
Sam się przyznaje, że to na ziemi to "krótkie cierpienie", które jest niby niczym w porównaniu do wiecznej nagrody.
Niestety, nawet wycięcie malutkiego fragmentu z funkcji liniowej już unieważnia ją jako nieskończoną, dlatego nieskończenie miłosiernym boga nazwać nie można.


Potrafisz coś jeszcze prócz obrażania innych dookoła?
Nie wiem, sprawia Ci to jakąś radość?

Chciałbym przeprosić jeżeli coś z mojej strony zabrzmiało obraźliwie, nie miałem takiego zamiaru.

Szacunek do Ciebie mam -piszę o Tobie -Ciebie itp.zawsze zdużej litery -A Ty masz problem z shiftem przy pisowni BÓG-
Nie dość że łamiesz regulamin -to co oczekujesz że za Twoje absurdalne posty -godzące w wiarę i uczucia wielu miljonów ludzi -mam "pogłaskać"?
Jak mucha jest upierdliwa to siegam po łapkę

To odpowiedz sobie ile zła jest w Tobie....choćby na tym forum obrażasz Boga i innych dyskutantów - a przyznasz, że nie czynisz tego z dobroci serca....przecież kierując się wolną wolą masz prawo nie wierzyć i nie musisz szukać usprawiedliwienia obwiniając o to "niemiłosiernego Boga".
Pomnóż to przez miliony ludzi podobnie agresywnie poszukających dobra i masz odpowiedź "dlaczego tyle zła na świecie".

Nie wiedziałem, że jest to zapisane w regulaminie, ale nie czytanie dokładnie regulaminu mnie nie broni, dlatego przeprosiłem.
Zostawmy już to i zajmijmy się tematem.


Naprawdę nie miałem zamiaru nikogo obrażać pisząc Bóg z małej litery, nie licząc nieznajomości regulaminu, po prostu nie czułem potrzeby pisania z dużej, ale już się poprawiłem


Nie poszukuję "agresywnie dobra", jestem naprawdę spokojnym człowiekiem.
Zadałem pytanie o nieskończoną miłosierność boga podając przykład świata stworzonego bez koniecznego zabijania się zwierząt.
Zgodzisz się chyba, że takie rozwiązanie jest o wiele bardziej "dobre"?
Jeżeli tak, to właśnie wyciąłem kawałek "nieskończonego miłosierdzia i dobra" z Boga, zmniejszając to do "prawie" nieskończoności.

Jesteś spokojnym człowiekiem i dlatego uporczywie przejawiasz lekceważenie do człowieka ...frasobliwie pochylasz się nad losem zwierząt a nie potrafisz z szacunku dla bliźniego napisać Bóg dużą literą.
A później tak martwi Cię zło funkcjonujące w świecie

Dlaczego nie możesz przyjąć moich przeprosin? Zamierzasz dalej ciągnąć problem o którym nawet nie zdawałem sobie sprawy, ale zaraz po naprawiłem? Dlaczego nie możesz odpowiedzieć, tylko zmieniasz temat?

Przeprosimy przyjęte ale nie zauwazyłam poprawy...nadal piszesz "miłosierność boga"....chyba, że to odruchowa pomyłka.
A teraz odpowiedz...nikt nie konsumuje zwierzat - to one maja żyć wiecznie, bo co zrobić z padliną?.
Bóg winnien wyeliminowć śmierć"....to egoistycznie - tylko jednostki żyłyby całą wieczność.

Tak, to było podświadomie. Trochę czasu minie zanim się przyzwyczaję.


Nie, nigdzie nie napisałem, że powinien wyeliminować śmierć.
Nikt nie konsumuje zwierząt? Wystarczy, że one same siebie konsumują, a to jest okrutne.
Chodzi mi o to, że nieskończenie miłosierny bóg stworzył je tak by siebie nawzajem pożerały. Przypominam, rozważamy pewne aspekty nieskończoności boga, a konkretnie miłości.

To miłość sprawia, że wciąż rodzą się nowe istoty - bo Bóg pragnie obdzielić je życiem, pięknem....stąd konieczność przemijania.

Trzeba być niezłym apologetą, żeby pogodzić istnienie miłosiernego bOga z tym jaki jest świat.