Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt sie 15, 2025 4:27



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 74 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Bezżenność dla Królestwa a niezdolność do małżeństwa 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
zielona_mrowka napisał(a):


Jedno to mam wrażenie, że z powodu niemal niemożliwości znalezienia "perły" czyli mężczyzny z którym będziesz mogła założyć prawdziwie Bożą rodzinę postanowiłaś z poszukiwań w ogóle zrezygnować, bo wspólnota życia chrześcijańskiego jest łatwiejsza do znalezienia. To sformułowanie, że tak jest prościej pada kilka razy w Twoim poście. I powiem szczerze, że aż mnie zaniepokoiło. Bo my w swoich wyborach mamy dążyć do Prawdy a nie do tego co nam łatwiej, wygodniej, szybciej. Innymi słowy nie mamy wybierać dróg na łatwiznę.

Ale dorosły człowiek posiada zdolność do podejmowania decyzji, dokonywania wyborów.
Uwzględnia w nich to jest możliwe do wykonywania, ocenia jakie skutki przyniesie dokonany wybór, jak rozsądnie gospodarować czasem itp.
Może więc podjąć taką decyzję, że zamiast tracić bezproduktywnie czas na umawianie się z chłopakami na randki to bardziej rozwojowi osobistemu i więzi z Bogiem sprzyja podjęcie stałej formacji w jakieś wspólnocie chrześcijańskiej.
I ten dojrzały wybór dotyczący jego życia bardziej jest dla niego korzystny.
zielona_mrowka napisał(a):
Druga sprawa to Twoje negowanie możliwości współżycia. Na początku tego wątku wydawało mi się, że tak wyrażasz po prostu swoje stwierdzenie, że wybierasz drogę czystości. Że negujesz seks, z powodu uczynionego wyboru, ale teraz coraz bardziej mam wrażenie, że negujesz go z powodu hmm... czucia do niego jakiejś odrazy. Inaczej - nie akceptujesz go z zupełnie innych przyczyn niż swój wybór. Nawet jeżeli byś miała teraz już męża (chodzi mi o prawo do współżycia), to i tak byś unikała seksu. Proszę jeżeli się mylę to mnie popraw bo to ważne w tej dyskusji.

Dlatego nie chcę wyjść za mąż bo mam świadomość, że musiałabym uprawiać seks i przez to te życie małżeńskie byłoby dla mnie koszmarem a tego koszmaru chcę uniknąć.
Ale również doceniam wartość czystości przedmałżeńskiej, żeby młodzi najpierw poznawali się na innej płaszczyźnie i rozmawiali o planowanej przyłości a czas na inicjację seksualną jest dopiero po ślubie.
Jeśli poznałabym kogoś z kim chciałabym razem przejść przez życie, i nawiązując z nim głęboką więź uznałabym że właśnie to jest ta wspólna przyszłość, zakładając z nim rodzinę to ze względu na niego mając do niego zaufanie zgodziłabym się na współżycie w małżeństwie, ale uwzględniając naturalny cykl płodności w szacunku do godności osoby, oraz z pragnieniem przekazania życia zgodzilabym się na to co samo w sobie jest dla mnie trudne.
Zaakceptowałabym więc jeśli seks jest decyzją obojga o odpowiedzialnym rodzicielstwie ale seks sam w sobie gdy służy rozładowaniu jakiegoś napięcia i hedonistycznej przyjemności(tak jak go widzę zewnętrznie pozwolenie na to by mężczyzna mnie rozebrał, położył się na mnie i robił z moim ciałem na to ma ochotę) jest przeze mnie nie do zaakceptowania, jest jakimś koszmarem, coś co będzie wywoływało uczucie skrzywdzenia, bólu, cierpienia i poniżenia godności.

zielona_mrowka napisał(a):
[color=green]Każdy wybór drogi konsekrowanej powinien być podjęty w wolności i musi (no powinien) być świadomym wyborem, a nie ucieczką. Idę do zakonu (czy seminarium) nie dlatego, że jestem bezpłodna, czy tak poraniona doświadczeniami, że nie wyobrażam mieć przy sobie mężczyznę

A taki wybór życia w małżeństwie nie jest wolnym wyborem, gdy przez opinie na forum chcecie mnie zmusić, do akceptacji siebie w związku z mężczyzną, podczas gdy będąc z nim męczyłabym się zaciskając zęby.
Wtedy taki wybór bycia z mężczyzną dokonałby się pod przymusem i nie byłby wolnym wyborem.
Bardziej wolnym wyborem byłoby pójście za swoim pragnieniami ku życiu konsekrowanemu.
zielona_mrowka napisał(a):
ale dlatego, że dostrzegam w rodzinie, w mężu, w dzieciach ogromne dobro, z którego świadomie rezygnuję na rzecz życia konsekrowanego (najogólniej mówiąc).

Osoby podejmujące życie zakonne mówiąc o swoim powołaniu mają prawo mówić, że nie widziałyby siebie z jakimś mężczyzną.
Podobnie jak zupełnie przyznaje się prawo osobom wchodzącym w związek małżeńskim mówienia że nie widziałyby się w zakonie.

zielona_mrowka napisał(a):
Formacja początkowa w zorganizowanych formach życia konsekrowanego właśnie to ma na celu - oczyszczenie intencji z którymi przychodzisz, wyłuskanie na światło dzienne rzeczywistych intencji jakie Tobą kierowały/kierują i konfrontacja tego wszystkiego z dobrymi ramami.

I właśnie jeśli w życiu konsekrowanym w formacji początkowej przechodzi się oczyszczenie intencji, to jest dowodem, że można tam przyjść z jakąś nieakceptacją związku z mężczyzną, a w trakcie formacji te intencje zostaną oczyszczone, ku oddaniu się wyłącznemu miłości Bożej.

zielona_mrowka napisał(a):
Nieco inaczej wygląda to w indywidualnych formach życia konsekrowanego, co prawda formacje również się jakąś przechodzi, ale tutaj ośmielę się napisać potrzeba więcej krytycznego spojrzenia na siebie ponieważ nie ma wspólnoty, w której się żyje, która pomaga weryfikować pragnienia, odczucia, intencje.

Formacja indywidualna w instytucie świeckim, gdzie jest też wspólnota, polega na indywidualnej rozmowie z osobą prowadzącą na temat poznania siebie w swietle tego, co oczekuje od mnie Bóg.
To pomaga więc weryfikować pragnienia, odczucia i intencje.
Te spotkania i rozmowy o swoich pragnieniach, poszukiwaniach w formacji do życia konsekrowanego trwają o wiele dłużej niż przygotowanie do małzeństwa metodą dialogową, które przez wiele par jest ignorowane, traktowane jak smutny, niewdzięczny obowiązek zaliczenia jakiegoś kursu przedmałżeńskiego i wiele par nie rozmawia przed ślubem o tych trudnych i ważnych tematach, które dopiero potem wychodzą w małzeństwie.
Jak widać więc formacja do życia konsekrowanego bardziej jest tu rozbudowana i pomaga weryfikować swoje pragnienia, odczucia i intencje niż niejedno przygotowanie do małżeństwa.


So lis 29, 2008 11:04
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22
Posty: 5619
Post 
A nie myślałaś nigdy o współżyciu małżeńskim jako o formie spotkania małżonków z Bogiem?
To nie tylko rozładowanie napięcia (nawet jeśli dochodzi do niego poza czasem płodności, mając świadomość,że poczęcia nie będzie).

Moja Żona poleca Ci książkę "Akt małżeński. Szansa spotkania z Bogiem i współmałżonkiem" Ksawerego Knotz'a OFMCap.
I to nie po to by Cię namówić do życia małżeńskiego, ale byś (nawet jeśli już wstąpisz do jakiegoś instytutu życia konsekrowanego) miała nieco bardziej chrześcijańskie spojrzenie na akt małżeński, który jest darem od Boga danym :)

_________________
Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)


Ostatnio edytowano So lis 29, 2008 17:00 przez szumi, łącznie edytowano 1 raz



So lis 29, 2008 11:16
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
jo_tka napisał(a):
I zauważ, że jeśli emocją awersji do małżeństwa i współżycia się kierujesz w swoim życiu, to to już nie jest emocja, ale Twój wybór. Może nie wolny, ale jednak wybór...

Człowiek ma kierować się w życiu rozumem i rozsądkiem a nie jakimś emocjami awersji do czegokolwiek - o to mi chodziło.
Z negatywnymi emocjami, które są trudnym doświadczeniem czasem przyszło się borykać w życiu.
Ale właśnie te uczucia awersji, wzmagają opinie typu "a kiedy Ty znajdziesz sobie chłopaka i założysz rodzine, to zła jest ta Twoja nieakceptacja związku".
Także uczucia awersji wzmagałoby próba tworzenia takiego związku w tym stanie. Wtedy poraniłabym siebie i tego chłopaka, dlatego lepiej z tego zrezygnować.

A uważam, że najlepiej dokonywać sublimacji tych emocji na rzecz potrzeb wyższych jak np rozwojowi osobistego, więzi z Bogiem, wspólnoty.
Przez techniki relaksacyjne negatywne emocje mogą się uspokoić, a swoją energię życiową ukierunkować na życie w pogłębionej relacji z Bogiem w codzienności to uważam za najrozsądniejsze rozwiązanie.


So lis 29, 2008 11:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 03, 2004 5:59
Posty: 175
Post 
Droga akacjo piszesz:

Dlatego nie chcę wyjść za mąż bo mam świadomość, że musiałabym uprawiać seks i przez to te życie małżeńskie byłoby dla mnie koszmarem a tego koszmaru chcę uniknąć.


A właśnie jednym z warunków przyjęcie do wspólnoty zakonnej, czy III zakonu, czy innych form wspólnot jest uporządkowanie w sferze seksualnej, przeszkodą jest to jeśli ktoś odrzuca siebie jako nie zdolnego do małżeństwa z powodów jak piszesz uniknięcie koszmaru. Piszę to jako osoba, która była w zakonie jakiś czas, a teraz ma przerwę ze względów zdrowotnych. Nie chcę Cię atakować, tylko podzielić się. Piszesz, że w początkowej formacji jest czas na oczyszczanie własnych pragnień, ale do tego trzeba stanąć w prawdzie przed samym sobą, co spowodowało, że masz tak krzywdzące spojrzenie na coś co podarował Bóg ludziom, tak seksualność to dar od Boga, nie coś brudnego, tylko coś pięknego, jeśli korzystamy z tego umiejętnie a nie egoistycznie. Jeśli piszesz o tym, że mężczyzna leżał by na tobie i robił te obrzydliwe rzeczy, niesłusznie krzywdzisz mężczyzn, ża to co robia jest złe. Stosunek to sprawa dwojga ludzi. Powinnaś sie głęboko zastanowić nad sobą, czy aby te pragnienia i ten Bóg do którego się modlisz to nie Ty sama.

_________________
Cieszmy się z małych radości


So lis 29, 2008 15:54
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
szumi napisał(a):
A nie myślałaś nigdy o współżyciu małżeńskim jako o formie spotkania małżonków z Bogiem?
To nie tylko rozładowanie napięcia (nawet jeśli dochodzi do niego poza czasem płodności, mając świadomość,że poczęcia nie będzie).

Moja Żona poleca Ci książkę "Akt małżeński. Szansa spotkania z Bogiem i współmałżonkiem" Ksawerego Knotz'a Cap.
I to nie po to by Cię namówić do życia małżeńskiego, ale byś (nawet jeśli już wstąpisz do jakiegoś instytutu życia konsekrowanego) miała nieco bardziej chrześcijańskie spojrzenie na akt małżeński, który jest darem od Boga danym :)


Bardzo dziękuję za polecenie tej książki :) Poczytam ją i zobaczy się czy wpłynie na zmianę mojego podejścia.

Nie myślałam nigdy o współżyciu małżeńskim jako o formie spotkania małżonków z Bogiem bo w rodzinie nie spotkałam się z jakimiś zachowaniami między małżonkami o treści erotycznej (wiadomo kwestie intymne się ukrywa, a nie wyjawia wszystkim na zewnątrz), a poza tym do czasu wejścia w internet zawsze natykałam z tematyką związaną z seksem na różne grzechy seksualne. Stąd te podejście o. Knotza jest z tym sprzeczne.
Jestem więc trochę sceptycznie nastawiona do tego, co zewnętrznie jest tylko rozładowaniem fizjologicznym, by temu przypisywać ideologię w postaci spotkania z Bogiem.

szczesliwa napisał(a):
A właśnie jednym z warunków przyjęcie do wspólnoty zakonnej, czy III zakonu, czy innych form wspólnot jest uporządkowanie w sferze seksualnej, przeszkodą jest to jeśli ktoś odrzuca siebie jako nie zdolnego do małżeństwa ...

Uporządkowanie w dziedzinie seksualnej rozumiem jako czystość, czyli brak problemu z takimi kwestiami jak masturbacja, oglądanie pornografii, przygodne i przypadkowe kontakty seksualne, erotomania. Z tym nie mam problemów, czyli mogę mówić o uporządkowaniu w dziedzinie seksualnej.

A trochę przesadzasz że przeszkodą do życia wspólnotowego jest odrzucanie siebie jako niezdolnego do małżeństwa ze względu na niechęć do seksu - gdyby tak było to mówiąc o tym ksiądz wyprosiłby mnie ze wspólnoty, z konfesjonału, gdy o tym jemu powiedziałam na rekolekcjach ewangelizacyjnych a tak się nie dzieje.
szczesliwa napisał(a):
z powodów jak piszesz uniknięcie koszmaru.

A jednak uważam że zostawanie singielką i szukanie swego miejsca we wspólnocie chrześcijańskiej, aby uniknąć koszmaru w małżeństwie jest podejściem zgodnym ze zdrowym rozsądkiem.

W innym wypadku teraz byłoby to czymś normalnym że pisałabym na forum, tak jak pisze wielu, że życie w małżeństwie stało się koszmarem, że ich małżeństwo się rozpada,chcą separacji i wziąść rozwód, szukają pomocy w tym by napisać pismo by stwierdzić nieważność małżeństwa itp.
Dzięki temu rozsądkowi tego wszystkiego uniknęłam
szczesliwa napisał(a):
Piszesz, że w początkowej formacji jest czas na oczyszczanie własnych pragnień, ale do tego trzeba stanąć w prawdzie przed samym sobą,

W mojej formacji chrześcijańskiej korzystam z sakramentu pokuty, a to wymaga stawania w prawdzie przed samym sobą.
szczesliwa napisał(a):
Jeśli piszesz o tym, że mężczyzna leżał by na tobie i robił te obrzydliwe rzeczy,

Ale zewnętrznie tak to właśnie wygląda, gdy zrobi się zdjęcie aktu seksualnego i umieści się w je w internecie lub jakieś książce.U wielu osób budzi niesmak oglądanie takich zdjęć erotyki.

Gdyby to rzeczywiście seks był pięknym darem od Boga oglądanie aktu seksualnego zachwycałoby wzrok tak samo jak piękno przyrody i dzieła kultury.
Ale z jakiś powodów jest odwrotnie, że wywołuje w wielu ludziach niesmak i łamanie obyczajowości, a wręcz oglądanie erotyki jest grzechem.


So lis 29, 2008 16:49
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22
Posty: 5619
Post 
akacja napisał(a):
Bardzo dziękuję za polecenie tej książki :) Poczytam ją i zobaczy się czy wpłynie na zmianę mojego podejścia.

Warto poczytać. Zwłaszcza, że jest tam też o takich osobach jak Ty- odrzucających współżycie jako coś złe, źle się kojarzącego...
I podaje nawet przyczyny tego typu postrzegania współżycia małżeńskiego, ale jakie one są nie zdradzę, niech będzie to zachętą do sięgnięcia po tę publikację :)

I jak pisze O. Knotz jesteś w grupie 5% populacji, tak odbierającej tę sferę życia.

Powodzenia w rozeznawaniu powołania :)

_________________
Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)


So lis 29, 2008 16:59
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Tu masz ks. Knotza w formie cyfrowej:
http://www.szansaspotkania.net/

_________________
"Kochaj bliźniego jak siebie" - a jak kochasz siebie?


So lis 29, 2008 17:03
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
akacja napisał(a):
szumi napisał(a):
A nie myślałaś nigdy o współżyciu małżeńskim jako o formie spotkania małżonków z Bogiem?
To nie tylko rozładowanie napięcia (nawet jeśli dochodzi do niego poza czasem płodności, mając świadomość,że poczęcia nie będzie).

Moja Żona poleca Ci książkę "Akt małżeński. Szansa spotkania z Bogiem i współmałżonkiem" Ksawerego Knotz'a Cap.
I to nie po to by Cię namówić do życia małżeńskiego, ale byś (nawet jeśli już wstąpisz do jakiegoś instytutu życia konsekrowanego) miała nieco bardziej chrześcijańskie spojrzenie na akt małżeński, który jest darem od Boga danym :)


Bardzo dziękuję za polecenie tej książki :) Poczytam ją i zobaczy się czy wpłynie na zmianę mojego podejścia.


Pozwolę sobie dołączyć się do polecania tej książki. Moim zdaniem majstersztyk w swoim gatunku. A o. Knotz musi mieć niesamowitą wiedzę z dziedziny i masę przeczytanych książek z tej dziedziny. Wystarczy zobaczyć na jego stronie czym się zajmuje - ma w tym duże doświadczenie.

A ta książka... w bibliografii zawiera, jeśli dobrze policzyłem, 349 pozycji!! (w tym 29 dokumentów Kościoła, 17 literatury pomocniczej i 303 literatury przedmiotu) To samo mówi za siebie :)


akacja napisał(a):
Nie myślałam nigdy o współżyciu małżeńskim jako o formie spotkania małżonków z Bogiem


List do Efezjan 5:31-32
"Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła."

_________________
Piotr Milewski


So lis 29, 2008 17:36
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 03, 2004 5:59
Posty: 175
Post 
akacjo żal mi Ciebie, z takim podejściem nie przyjmie Cię wspólnota zakonna, poczytaj Prawo Kanoniczne.

_________________
Cieszmy się z małych radości


So lis 29, 2008 19:44
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 03, 2004 5:59
Posty: 175
Post 
szczesliwa napisał(a):
akacjo żal mi Ciebie, z takim podejściem nie przyjmie Cię wspólnota zakonna, poczytaj Prawo Kanoniczne.



czy inna wspólnota świecka.

_________________
Cieszmy się z małych radości


So lis 29, 2008 20:55
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
Szczęśliwa, tytuł tego wątku ma źródło w Ewangelii o dobrowolnej bezżenności.

Nawiązuje do tej rozmowy Jezusa z uczniami:

A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo


Rzekli Mu uczniowie:Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić Mt 19,9-10
Czyli tłumacząc na nasz język współczesny, jeśli tak ma się sprawa człowieka związanego węzłem małżeńskim, że nie może odejść i związać się z kimś innymi, to nie warto się żenić, skoro trzeba się z tym kimś całe życie męczyć.
Czyli widać tu ten sam ewangeliczny motyw, który napisałam wcześniej.

I odpowiedź Jezusa:
Lecz On im odpowiedział: [b]Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane Mt 19,11
Czyli tłumacząc na język współczesny - nie wszyscy to pojmują dlaczego część osób pozostaje w stanie niezamężnym, nieżonatym z różnych powodów, nie tylko ze względu na Królestwo Niebieskie.

I przedstawiane są różne powody tej beżżenności:
Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; Mt 19,12
A więc odnośnie do omawianej w temacie sprawie są niezdolni do małżeństwa, którzy takimi się urodzili, z takim lękiem, niechęcią czy niezdolnością do współżycia

są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; Mt 19,13
Odnośnie omawianej sprawy są też tacy poranieni od młodości przez członków rodziny i przy probie tworzenia związku i przez to niezdatni do małżeństwa, bo ludzie ich takimi uczynili

a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Mt 19,14
czyli niektórzy bezżenni sami nimi zostają dla Krolestwa Niebieskiego.
Ale w tym fragmencie jesli ktoś jest niezdolny do małżeństwa bo takim urodził się z łona matki i którego ludzie takim uczynili wcale nie wyklucza tego, że może z własnej woli zostać bezżennym dla Królestwa Niebieskiego.


To Ty szczęśliwa, tego nie potrafisz pojąć. Może jesteś do tego za młoda i nie znasz życia.

Ale mnie nie interesuje litera Prawa, tylko spotkanie z Jezusem.
To spotkanie Jezusa z młodzieńcem, gdzie pytam Go "Panie co mam czynić, by osiągnąć pełnię życia, by odnaleźć Boga, wspólnotę, sens życia"
I Jezus spogląda na mnie z miłością wskazując tą wspólnotę, która da spełnienie pragnień i radość życia.
Ty tego nie potrafisz zrozumieć, ale to Ty przez swoje podejście pozbawiłabyś mnie tego szczęścia i radości życia wspólnotowego, bo przeżywane emocje wcale nie stanowią przeszkody do podjęcia życia zakonnego czy bycia w jakieś innej wspólnocie.


N lis 30, 2008 0:10
Zobacz profil
Post 
akacja- nie wiem, jak szczęśliwa, ale ja jestem starsza od Ciebie :-D

1. Cytuj dokładnie- Mt 19,14 i Mt 19,14 nie mówi o bezżennoci, ale o małych dzieciach ;) Cały fragment o bezżenności, to Mt 19,10-12

2.
akacja napisał(a):
Cytuj:
Rzekli Mu uczniowie:Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić Mt 19,9-10

Czyli tłumacząc na nasz język współczesny, jeśli tak ma się sprawa człowieka związanego węzłem małżeńskim, że nie może odejść i związać się z kimś innymi, to nie warto się żenić, skoro trzeba się z tym kimś całe życie męczyć.
Czyli widać tu ten sam ewangeliczny motyw, który napisałam wcześniej.


A to już tylko Twoja interpretacja ... na dodatek dość dziwna - żałujesz, że nie można zgrzeszyć ? (zwiazać się z kimś innym) ?
Akacja- nikt, kto się żeni/wychodzi za mąż nie planuje, że kiedyś odejdzie od partnera ... ani nie widzi związku w kategoriach męczarni ...

3.
akacja napisał(a):
Ale w tym fragmencie jesli ktoś jest niezdolny do małżeństwa bo takim urodził się z łona matki i którego ludzie takim uczynili wcale nie wyklucza tego, że może z własnej woli zostać bezżennym dla Królestwa Niebieskiego.


Znowu Twoja interpretacja. Jezus pokazuje różne powody bezżennoci- nie zrównując ich, ale podkreślając wartość dobrowolnej bezżenności. Na zasadzie wolnego wyboru. Jeśli ktoś ma zaburzenia czyniące go niezdolnym do małżeństwa od urodzenia, lub w jakiś sposób nabyte (np. nieodpowiednia nauka, doznana krzywda), to jego bezżenność nie jest wolnym wyborem, tylko wynika z jego ograniczeń. Zauważ, że w tym fragmencie jest rozgraniczenie- na ludzi, którzy są niezdolni do małżeństwa (z urodzenia, lub takimi uczynili ich ludzie) i osoby, które same zostały bezżenne - Ci drudzy są do małżeństwa zdolni, ale w sposób wolny wybrali celibat.

akacja napisał(a):
Ale mnie nie interesuje litera Prawa, tylko spotkanie z Jezusem.


Widzisz akacja, Jezus chciał, żebyśmy szli do Niego przez Kościół ... i jeśli chcemy być z Nim, musimy słuchać Kościoła i ustanowionego przez Kościół prawa.

akacja napisał(a):
Uporządkowanie w dziedzinie seksualnej rozumiem jako czystość, czyli brak problemu z takimi kwestiami jak masturbacja, oglądanie pornografii, przygodne i przypadkowe kontakty seksualne, erotomania. Z tym nie mam problemów, czyli mogę mówić o uporządkowaniu w dziedzinie seksualnej.


Nie, nie możesz- jeśli współżycie małżeńskie uważasz za coś obrzydliwego, zwierzęcego, z mężczyzną leżącym na kobiecie i używajcym jej ciała. Czystość w sferze seksualnej musi obejmować take prawdziwe- zgodne z zamysłem Bożym- rozumienie miłości fizycznej między kobietą i mężczyzną.

Nawet, jeśli nie masz kłopotów teraz, skąd wiesz, że podobne grzechy nie pojawią się w przyszłości ? Jak wtedy spojrzysz na siebie ? Z własnego doświadczenia wiem, że po ślubie pokusy przeciw czystości są o wiele silniejsze- i czasem można upaść. [/i]


N lis 30, 2008 10:00
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 03, 2004 5:59
Posty: 175
Post 
akacjo tak się składa, że gdybyśuważnie czytała to copiszę dowiedziałabyś się, że nie jestem młodą osobą, nie znającą życia.

_________________
Cieszmy się z małych radości


N lis 30, 2008 14:43
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
baranek napisał(a):
1. Cytuj dokładnie- Mt 19,14 i Mt 19,14 nie mówi o bezżennoci, ale o małych dzieciach ;) Cały fragment o bezżenności, to Mt 19,10-12

Ze jakieś strony z fragmentami z Biblii kopiowałam te fragmenty, widocznie na tej stronie było źle. Najlepiej zainstalować program "Biblia" z możliwością wyszukiwania.

baranek napisał(a):
akacja napisał(a):
Cytuj:
Rzekli Mu uczniowie:Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić Mt 19,9-10

Czyli tłumacząc na nasz język współczesny, jeśli tak ma się sprawa człowieka związanego węzłem małżeńskim, że nie może odejść i związać się z kimś innymi, to nie warto się żenić, skoro trzeba się z tym kimś całe życie męczyć.
Czyli widać tu ten sam ewangeliczny motyw, który napisałam wcześniej.

A to już tylko Twoja interpretacja ... na dodatek dość dziwna - żałujesz, że nie można zgrzeszyć ? (zwiazać się z kimś innym) ?

Tak logicznie, to gdy uczniowie, odpowiedzieli Jezusowi, gdy tak się ma sprawą człowieka z żoną (niemożliwość rozwodów) to nie warto się żenić, to o co mogło im chodzić?
baranek napisał(a):
Akacja- nikt, kto się żeni/wychodzi za mąż nie planuje, że kiedyś odejdzie od partnera ... ani nie widzi związku w kategoriach męczarni ...

W jakim swiecie żyjesz że tego nie widzisz, to widać nawet w internecie. Owszem rozpad małżeństwa nie jest planowany, ale widać jak wiele małżeństw się rozpada. Jak wiele osób pyta o możliwość rozwodu "kościelnego", separacji.
Bo była wcześniej ludzka głupota, działanie pod wpływem impulsu emocji, brak rozsądku, nieumiejętność przewidywania skutków swego postępowania i potem tak to się skończyło, że ktoś męczy się w związku, a odwrotu już nie ma.

baranek napisał(a):
Jezus pokazuje różne powody bezżennoci- nie zrównując ich, ale podkreślając wartość dobrowolnej bezżenności. Na zasadzie wolnego wyboru. Jeśli ktoś ma zaburzenia czyniące go niezdolnym do małżeństwa od urodzenia, lub w jakiś sposób nabyte (np. nieodpowiednia nauka, doznana krzywda), to jego bezżenność nie jest wolnym wyborem, tylko wynika z jego ograniczeń. Zauważ, że w tym fragmencie jest rozgraniczenie- na ludzi, którzy są niezdolni do małżeństwa (z urodzenia, lub takimi uczynili ich ludzie) i osoby, które same zostały bezżenne - Ci drudzy są do małżeństwa zdolni, ale w sposób wolny wybrali celibat.

Owszem, osoby duchowne i konsekrowane wybrali z własnego wyboru bezżenność dla Krolestwa Niebieskiego, a w wielu przypadkach są zdolni do małżeństwa.
Ale niezdolność do małżeństwa z przyczyn naturalnych wcale nie stanowi przeszkody, by pomimo tego ograniczenia, ktoś podjąć wolny wybór o bezżenności dla Krolestwa Niebieskiego.

Jeśli jest osoba, która nie może znaleźć partnera, bo doznała krzywdy przez byłego chłopaka, i poraniona jest od dzieciństwa w swoim domu rodzinnym (czyli jest niezdolna do małżeństwa bo ludzie ją taką uczynili) moim zdaniem nic nie stoi na przeszkodzie (a nawet powinna to robić) do tego by w swej samotności żyła blisko Boga, prowadziła pogłębione życie modlitwy, pomagała innym ludziom we wspólnocie wzrastała w dojrzałości chrześcijańskiej (czyli oznacza to bezżennosc dla Krołestwa niebieskiego)

baranek napisał(a):
akacja napisał(a):
Ale mnie nie interesuje litera Prawa, tylko spotkanie z Jezusem.


Widzisz akacja, Jezus chciał, żebyśmy szli do Niego przez Kościół ... i jeśli chcemy być z Nim, musimy słuchać Kościoła i ustanowionego przez Kościół prawa.


Niezrozumiałaś o co mi chodzi. Nie interesuje mnie starotestamentalne skrupulatne przestrzeganie przepisów prawa, tylko spotkanie z Jezusem jako osobistym Panem swego życia.
Nie litera Prawa się liczy (tak jak obmywanie kubków, łuskanie kłosów w szabat) tylko spotkanie i przylgnięcie do Jezusa.
Podobnie w powołaniu do konsekracji nie chodzi o przestrzegenia litery Prawa,że ktoś ze względu na defekt cielesno-emocjonalny nie może konsekrować swego życia, tylko patrzy się przez inny pryzmat, pragnienia poświęcenia swego życia i złożenie go całego z miłości do Jezusa.

baranek napisał(a):

Nie, nie możesz- jeśli współżycie małżeńskie uważasz za coś obrzydliwego, zwierzęcego, z mężczyzną leżącym na kobiecie i używajcym jej ciała.

Gdy chodzi się po księgarni i przypadkowo wpadnie do ręki, jakiś poradnik erotyczny z pozycjami miłosnymi - współżycie tak właśnie wygląda, a ja widzę, myślę i czuję i mam prawo do wyrażania swoich odczuć i myśli.

A teraz są czasy, gdy kobieta świadoma swej wartości ma prawo powiedzieć, że czuje się raniona podczas współżycia z mężem. Takie wypowiadania, teco co się czuję oznacza asertywne wypowiadania swych odczuć.
Już minęły czasy, gdy kobieta, gdy czuła się przez partnera krzywdzona, upokorzana, poniżana zaciskając zęby , musiała się uśmiechać, i mówić jak to pięknie tłumiąc rzeczywiste uczucia, bo ktoś jej mówił i narzucał ze tak trzeba.
baranek napisał(a):
Czystość w sferze seksualnej musi obejmować take prawdziwe- zgodne z zamysłem Bożym- rozumienie miłości fizycznej między kobietą i mężczyzną.

Jeśli młoda kandydatka do życia zakonnego jest czystą lilią dla Jezusa, ukochała Go czystym sercem. Jej wrażliwość, czystość, delikatność wynikają z braku doświadczenia życiowego, nie uczyniła i nie doświadczyla zła i cierpienia bo jest jeszcze za młoda, tylko czystym pragnienieniem oddaje się Jezusowi. Ale nie zaznała życia, nie znała mężczyzny, nie wie co to znaczy miłość z mężczyzną, co powiesz że ona nie jest zdolna do życia zakonnego?
A mi zawsze się wydawało, że taki stan ducha, niewinności i czystości jest charakterystyczny dla dziewictwa.
baranek napisał(a):
Nawet, jeśli nie masz kłopotów teraz, skąd wiesz, że podobne grzechy nie pojawią się w przyszłości ? Jak wtedy spojrzysz na siebie ? Z własnego doświadczenia wiem, że po ślubie pokusy przeciw czystości są o wiele silniejsze- i czasem można upaść. [/i]

Dzięki decyzji o czystości przedmałżeńskiej oraz już teraz akceptacji życia według naturalnego rytmu płodności oraz oczekiwaniu tego od partnera mam pewność że problemy z czystością w związku małżeńskim nie będzie.
Jednak już teraz wiem, o tym, że w małżeństwie powstałby konflikt, gdyby jedna z osób miała większe, a druga mniejsze potrzeby seksualne, a tego chcę uniknąć.


Cz gru 04, 2008 19:20
Zobacz profil
Post 
akacja napisał(a):
Niezrozumiałaś o co mi chodzi. Nie interesuje mnie starotestamentalne skrupulatne przestrzeganie przepisów prawa, tylko spotkanie z Jezusem jako osobistym Panem swego życia.


A interesuje Cię uczestnictwo w każdą niedzielę we Mszy? Obawiam się, że jest to przepis prawa, którego należy przestrzegać ;)


Cz gru 04, 2008 19:55
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 74 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL