| Autor |
Wiadomość |
|
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Odpowiedzi na postawione przeze mnie pytanie, jak dotąd - zero. Więc może jest ono zbyt trudne, a może znajdzie się jednak ktoś, kto zechce spróbować coś napisać.
Jeśli sumienie pozostaje w konflikcie z nauczaniem Kościoła, czy może być pewne? Pewne czyli oparte właściwie na czym?
Co miałoby stanowić tę niewzruszoną pewność, że dochodzimy do przekonania, że to my mamy rację, a nie Kościół?
|
| Cz gru 11, 2008 16:18 |
|
|
|
 |
|
AHAWA
Dołączył(a): Śr paź 22, 2008 12:46 Posty: 1207
|
Mateola napisał(a): Jak rozwiązać dylematy tego wątku? Co zrobić: iść na ostatnią niedzielną Mszę, czy zająć się niespodziewanym gościem? Ukraść pieniądze na lekarstwo, czy pozwolić chorej żonie cierpieć, dopóki ich nie pożyczymy? Albo taki problem: http://www.tezeusz.pl/cms/tz/index.php?id=1331 Co tu jest dobrem, a co złem? Kochaj i rób co chcesz... ale co?
CEL NIE UŚWIĘCA ŚRODKÓW - umieram z głodu ale nie ukradne, dobro jest jasno określone, dlatego w tym względzie trzeba walczyć z wszelkimi przejawamia dylematów, polecam: Tomasz A'Kempis, O naśladowaniu Chrystusa.
Co do tego linka który podałaś, jestem całkowicie przeciwny takiemu stawianiu sprawy. sprawdziłem CV pana Jacka Filka i widze, że publikuje on w "Znaku", jest to czasopismo Adwentystów Dnia Siódmego, zetknąłem się już z ich letnimi poglądami, albo zaprzeczają nauce KK albo popadają w skrajności (przyklad oprocz tego ktory mamy tutaj moge podac na zyczenie). Także jeśli jesteś katoliczką to badaj wszystko zanim przyjmiesz za prawdę, już nie raz sam się nabralem. Fałsz jest bardzo podstępny, wszędzie się wkradnie.
_________________ .--- . --.. ..- ... // --..-. -.-- .--- . // .- -- . -. __1 Kor 13__
www.teologia.pl www.pro-life.pl
Pro dolorosa Eius passione, miserere nobis et totius mundi. Sanctus Deus,miserere nobis et totius mundi.
|
| Cz gru 11, 2008 16:21 |
|
 |
|
Mroczny Pasażer
Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54 Posty: 3956
|
monika001 napisał(a): Odpowiedzi na postawione przeze mnie pytanie, jak dotąd - zero. Więc może jest ono zbyt trudne, a może znajdzie się jednak ktoś, kto zechce spróbować coś napisać.
Jeśli sumienie pozostaje w konflikcie z nauczaniem Kościoła, czy może być pewne? Pewne czyli oparte właściwie na czym? Co miałoby stanowić tę niewzruszoną pewność, że dochodzimy do przekonania, że to my mamy rację, a nie Kościół? Ja spróbuję. :S Cytuj: Jeśli sumienie pozostaje w konflikcie z nauczaniem Kościoła, czy może być pewne? Z punktu widzenia człowieka - może. Z punktu widzenia katolika - nie wiem. IMO też może. Cytuj: Pewne czyli oparte właściwie na czym? Na własnych przemyśleniach i spostrzeżeniach. Na przeżyciu i doświadczeniu już czegoś i stwierdzeniu, że "hej, nie szkodzę przecież tym nikomu, nie zmuszam nikogo do niczego, nie widzę w tym nic złego". Przykłady można dobierać różnie, mnie na myśl przychodzi jeno seks przedmałżeński. ;PP Cytuj: Co miałoby stanowić tę niewzruszoną pewność, że dochodzimy do przekonania, że to my mamy rację, a nie Kościół?
Jak wyżej - przeżycie pewnych spraw i dojście do wniosku, że nic złego się nie dzieje. Rozpatrzenie wszystkich za i przeciw itp. itd. Proste sprawy.
Ja nie jestem typem, który ślepa ufa wszystkiemu co ludzie dookoła głoszą. Jestem bardziej sceptyczny i jeśli coś ktoś twierdzi to wolę się najpierw sam nad tym zastanowić ew. sprawdzić jak to jest i dopiero potem stwierdzić, że tak, ten ktoś miał/nie miał racji. Podobnie może być z nauką KK. Uważam, z całym szacunkiem dla niej i dla jej pozytywnych aspektów, że w pewnych sprawach po prostu się myli. I myślę, że katolik też może dojść do takich wniosków. I nie będzie to przejawem pychy.
_________________ "Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln
|
| Cz gru 11, 2008 17:07 |
|
|
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Krzysztof_J napisał(a): jumik napisał(a): Jest różnica między rozwijaniem Kościoła, a zaprzeczaniem swoim życiem Jemu. Jaka? Otóż taka, że nie zaprzeczamy swoim życiem prawu Kośioła, uważając, że i tak to zmieni, ale dostosowujemy się i próbujemy rozwijać Kościół, a dopiero jak to zmieni, to my zmieniamy życie. W innym przypadku uważanie, że "ja wiem, że się zmieni, a jak nie, to i tak wiem lepiej" uważam za pychę. Jak wiadomo - w większości przypadków nie starcza na to życia. Na przykład nie starczyło życia w przypadku G.Bruno  . Mam pytanie - czy wiesz (nie zaglądają nigdzie i nie sprawdzając) za co został skazany? Czy może tak tylko powtarzasz? Pytam z ciekawości. I dlaczego w takim kontekście to piszesz? Przecież on nie chciał pozytywnie zmienić Kościoła. Krzysztof_J napisał(a): A wiadomo, że są prawa (prawdy) uniwersalne, które można wyciągać bezpośrednio z Pism. Czy to protestantyzm? Nie rozumiesz różnicy między interpretacją Biblii w oderwaniu od nauki Kościoła, a interpretacją uznającą ją jako podstawę? Nie rozumiesz, że można interpretować Biblię, ale gdy się odrzuca nauczanie Kościoła, to już wtedy jest właśnie prywatna-dowolna interpretacja, która jest zabroniona? Krzysztof_J napisał(a): jest dowodem bezgranicznej wiary czy własnie pychy? O ile dobrze pamiętam, to prawda, że poza KK nie ma zbawienia już nie jest obowiązująca? Nie napisałem nic o tym że jest lub nie ma poza KK zbawienia. Nie wiem o czym piszesz. Może wyjaśnisz? Kamala napisał(a): gdyby chodzilo o to drugie, to nikt by nie pisal o nadrzednosci sumienia To Twój wniosek, że pisze. Tu jest napisane co najwyżej o nadrzędności pewnego sumienia. Przeczytaj to co napisała Monika: monika001 napisał(a): Jeśli sumienie pozostaje w konflikcie z nauczaniem Kościoła, czy może być pewne? Pewne czyli oparte właściwie na czym? Co miałoby stanowić tę niewzruszoną pewność, że dochodzimy do przekonania, że to my mamy rację, a nie Kościół?
_________________ Piotr Milewski
|
| Cz gru 11, 2008 17:51 |
|
 |
|
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
jumik napisał(a): Nigdzie nie utożsamiam posiadanie wątpliwości z pychą. To tak jak złość nie jest grzechem, a dopiero gniew (różnica jest ogromna), tak i wątpliwości nie są grzechem (np. pychy), ale dopiero odrzucenia nauki Kościoła. Odniosłam się do tego, co napisałeś Sro Gru 10, 2008 11:41, "Ale wiele osób może pomyśleć (przez pychę) "kocham, więc wiem co dobre lepiej od Kościoła". No ale może coś niedobrze zrozumiałam. A na marginesie: gniew też nie jest grzechem, jak żadne zresztą uczucie. Grzechem jest dopiero działanie pod wpływem gniewu, czy złości, czynienie zła w myśli, mowie, czy uczynku. jumik napisał(a): Jest różnica między rozwijaniem Kościoła, a zaprzeczaniem swoim życiem Jemu. Jaka? Otóż taka, że nie zaprzeczamy swoim życiem prawu Kośioła, uważając, że i tak to zmieni, ale dostosowujemy się i próbujemy rozwijać Kościół, a dopiero jak to zmieni, to my zmieniamy życie. W innym przypadku uważanie, że "ja wiem, że się zmieni, a jak nie, to i tak wiem lepiej" uważam za pychę. Ale to chyba nie o to chodzi. Nie wiem, czy ludzie przypuszczali, że w kwestii kalendarzyka zmieni się nauczanie Kościoła. Raczej, gdy zdali sobie sprawę z funkcjonowania ludzkiej płodności dochodzili do wniosku, że Kościół broniąc korzystania z tej wiedzy myli się, i ten wniosek nasuwał im się bez względu na to, czy liczyli na zmianę, czy nie. Czuli to w swoich sumieniach, gdzie przemawia Bóg. Nauczanie Kościoła po prostu się do tego dostosowało. jumik napisał(a): Wart rozważenia przypadek. Niewątpliwie  Jeśli słyszą, że popełniają zło, to pewnie też pytają, gdzie ono jest, to zło? (O konwertytach pisał o. Prusak http://www.konserwatyzm.pl/aktualnosci. ... mosc/1105/ , a kard. Ratzinger wypowiadał się na inny temat - chyba to była kwestia otwartości na życie). jumik napisał(a): proroctwo Ok, za mało się na tym znam, żeby polemizować AHAWA napisał(a): sprawdziłem CV pana Jacka Filka i widze, że publikuje on w "Znaku", jest to czasopismo Adwentystów Dnia Siódmego, A co to zmienia w kwestii dylematu, które dziecko ratować?
_________________ "Kochaj bliźniego jak siebie" - a jak kochasz siebie?
|
| Cz gru 11, 2008 18:04 |
|
|
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
mateola napisał(a): jumik napisał(a): Nigdzie nie utożsamiam posiadanie wątpliwości z pychą. To tak jak złość nie jest grzechem, a dopiero gniew (różnica jest ogromna), tak i wątpliwości nie są grzechem (np. pychy), ale dopiero odrzucenia nauki Kościoła. Odniosłam się do tego, co napisałeś Sro Gru 10, 2008 11:41, "Ale wiele osób może pomyśleć (przez pychę) "kocham, więc wiem co dobre lepiej od Kościoła". No ale może coś niedobrze zrozumiałam. Tu nie są tylko wątpliwości (które pewnie nie są grzechem), ale własnie to odrzucenie nauki Kościoła, o którym mówiłem, przejawiające sie postawieniem swojego zdania przez Jego nauką. mateola napisał(a): A na marginesie: gniew też nie jest grzechem, jak żadne zresztą uczucie. Grzechem jest dopiero działanie pod wpływem gniewu, czy złości, czynienie zła w myśli, mowie, czy uczynku. Gniew jest grzechem, a nawet jednym z siedmiu grzechów głównych. Bo gniew to nie samo uczucie. W słowniku języka poslkiego pwn czytamy: gniew "gwałtowna reakcja na jakiś przykry bodziec zewnętrzny wyrażająca się niezadowoleniem i agresją" Więc gniew zawiera w sobie agresję. Natomiast prawdą jest, o ile mi wiadomo, że żadne uczucie (tutaj: złość, jeśli oczywiście jest bez agresji) nie jest grzechem. mateola napisał(a): jumik napisał(a): Jest różnica między rozwijaniem Kościoła, a zaprzeczaniem swoim życiem Jemu. Jaka? Otóż taka, że nie zaprzeczamy swoim życiem prawu Kośioła, uważając, że i tak to zmieni, ale dostosowujemy się i próbujemy rozwijać Kościół, a dopiero jak to zmieni, to my zmieniamy życie. W innym przypadku uważanie, że "ja wiem, że się zmieni, a jak nie, to i tak wiem lepiej" uważam za pychę. Ale to chyba nie o to chodzi. Nie wiem, czy ludzie przypuszczali, że w kwestii kalendarzyka zmieni się nauczanie Kościoła. Raczej, gdy zdali sobie sprawę z funkcjonowania ludzkiej płodności dochodzili do wniosku, że Kościół broniąc korzystania z tej wiedzy myli się, i ten wniosek nasuwał im się bez względu na to, czy liczyli na zmianę, czy nie. Czuli to w swoich sumieniach, gdzie przemawia Bóg. Nauczanie Kościoła po prostu się do tego dostosowało. Pewnie można tak to określić. mateola napisał(a): a kard. Ratzinger wypowiadał się na inny temat - chyba to była kwestia otwartości na życie)
No tak, dzięki za poprawienie 
_________________ Piotr Milewski
|
| Cz gru 11, 2008 18:30 |
|
 |
|
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
jumik napisał(a): Tu nie są tylko wątpliwości (które pewnie nie są grzechem), ale własnie to odrzucenie nauki Kościoła, o którym mówiłem, przejawiające sie postawieniem swojego zdania przez Jego nauką. Jumiku, jeśli człowiek sobie pomyśli, że lepiej wie, to jeszcze nie oznacza, że zgodnie z tą wiedzą postąpi. Pewnie dlatego nie dogadaliśmy się.
Co do gniewu - jako uczucie nie jest grzechem, natomiast jeśli przejawia się w działaniu - jest. "Gniewajcie się, ale nie grzeszcie: niech słońce nie zachodzi nad gniewem waszym! (Ef 4, 26)" Tak samo, jak grzechem nie są takie uczucia, jak złość, zazdrość, agresja, lęk. A 'propos - wyobrażasz sobie złość bez odczuwania agresji?
A konwertyci? 
_________________ "Kochaj bliźniego jak siebie" - a jak kochasz siebie?
|
| Cz gru 11, 2008 18:46 |
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
mateola napisał(a): jumik napisał(a): Tu nie są tylko wątpliwości (które pewnie nie są grzechem), ale własnie to odrzucenie nauki Kościoła, o którym mówiłem, przejawiające sie postawieniem swojego zdania przez Jego nauką. Jumiku, jeśli człowiek sobie pomyśli, że lepiej wie, to jeszcze nie oznacza, że zgodnie z tą wiedzą postąpi. Pewnie dlatego nie dogadaliśmy się. Zgadzam się. mateola napisał(a): Co do gniewu - jako uczucie nie jest grzechem, natomiast jeśli przejawia się w działaniu - jest. I z tym się w pełni zgadzam. Chociaż trochę inaczej definiuję gniew, ale myślę, że myślimy o tym samym - uczucie nie jest grzechem, dopiero działanie (czyn lub świadoma pielęgnacja tego uczucia-gniewu). mateola napisał(a): A 'propos - wyobrażasz sobie złość bez odczuwania agresji? Tutaj też trochę inaczej rozumiem agresję (właśnie jako to wrogie działanie/zachowanie). mateola napisał(a): A konwertyci? 
Tutaj byśmy wkraczali po raz kolejny na tłumaczenie tej nieszczęsnej antykoncepcji.
_________________ Piotr Milewski
|
| Cz gru 11, 2008 21:16 |
|
 |
|
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
jumik napisał(a): SweetChild napisał(a): jumik napisał(a): Nie musiał iść na skróty, skoro w tym samym punkcie napisał, że sumienie jest omylne i w następnych kontynuował tę myśl. Dobrze, to jaki jest cel takiej komplikacji? Dlaczego nie jest napisane wprost "Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu nauczaniu Kościoła"?Chociażby taki, że nie wszystko jest uregulowane przez Kościół, a wtedy nie możemy sprzeciwiać się sumieniu, bo to jedyne co mamy do oceny. Nie bardzo, wówczas mielibyśmy "Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu nauczaniu Kościoła. W sprawach nieuregulowanych nauczaniem Kościoła człowiek powinien być posłuszny pewnemu sądowi sumienia". jumik napisał(a): Albo taki, że jeśli nie znamy stanowiska Kościoła, to musimy słuchać się sumienia. Jak wyżej. jumik napisał(a): Albo dlatego, żeby podkreślić rolę posłuszeństwa sumieniu, bo wiele osób bagatelizuje sumienie i jestem przekonany, że niejeden właśnie z tego powodu może się skazać na wieczne potępienie. Też nie bardzo, wówczas mielibyśmy "Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu nauczaniu Kościoła. Niezwykle istotny jest też pewny osąd sumienia" czy podobnie. jumik napisał(a): Ale ja dalej tu nie widzę komplikacji - taki sposób wyrażenia tego uznano i tyle. I ten sposób jest jak najbardziej spójny. Też uważam, że koncepcja przedstawiona w KKK jest spójna i bardzo dobra. Ktoś kto to napisał dogłębnie przemyślał problem i z pewnością strannie dobierał słowa. Dlatego moim zdaniem nie należy redukować jego pracy do prostego "Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu nauczaniu Kościoła". jumik napisał(a): A dalej jest przecież napisane o posłuszeństwie Kościołowi i wyjaśnione, co gdy się odrzuca nauczanie Kościoła. I to, że sumienie mamy kształtować także przez naukę Kościoła. Nigdzie tego nie kwestionuję, co więcej sam pisałem, że kontekst jest istotny. jumik napisał(a): Przecież w oficjalnym nauczaniu Kościoła jest jednoznacznie napisane to co cytowałem wcześniej: "Tak więc władza Kościoła, gdy wypowiada się w kwestiach moralnych, nie narusza w żaden sposób wolności sumienia chrześcijan: nie tylko dlatego, że wolność sumienia nie jest nigdy wolnością „od” prawdy, ale zawsze i wyłącznie „w” prawdzie, lecz także dlatego, iż Magisterium nie wprowadza do chrześcijańskiego sumienia prawd mu obcych, a tylko objawia prawdy, które sumienie powinno już znać i rozwijać je, wychodząc od pierwotnego aktu wiary."
Z tego cytatu chyba jednoznacznie wynika co jest, gdy się kłócą - sumienie i nauczanie Kościoła. I także to, że należy być posłusznym nauczaniu Kościoła.
Twoje prawo do takiej interpretacji. Moim zdaniem wcale jednoznacznie nie wynika...
|
| Cz gru 11, 2008 21:51 |
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
SweetChild napisał(a): jumik napisał(a): SweetChild napisał(a): jumik napisał(a): Nie musiał iść na skróty, skoro w tym samym punkcie napisał, że sumienie jest omylne i w następnych kontynuował tę myśl. Dobrze, to jaki jest cel takiej komplikacji? Dlaczego nie jest napisane wprost "Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu nauczaniu Kościoła"?Chociażby taki, że nie wszystko jest uregulowane przez Kościół, a wtedy nie możemy sprzeciwiać się sumieniu, bo to jedyne co mamy do oceny. Nie bardzo, wówczas mielibyśmy... Jak wyżej... Też nie bardzo, wówczas mielibyśmy... To, że nie jest napisane w ten sposób, nie pokazuje, że to nie znaczy czegoś takiego. Jest też przecież napisane KKK, że jesteśmy "prowadzeni pewnym nauczaniem Kościoła". Jest też w KKK napisane, że "domaganie się źle pojętej autonomii sumienia," może "stać się początkiem wypaczeń w postawie moralnej". Tak samo "odrzucenie autorytetu Kościoła i Jego nauczania" może "stać się początkiem wypaczeń w postawie moralnej". A o tym czym jest źle pojęta autonomia sumienia mówi encyklika. SweetChild napisał(a): Twoje prawo do takiej interpretacji. Moim zdaniem wcale jednoznacznie nie wynika...
A co z niego wynika wg Ciebie?
_________________ Piotr Milewski
|
| Cz gru 11, 2008 22:10 |
|
 |
|
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
jumik napisał(a): SweetChild napisał(a): jumik napisał(a): Nie musiał iść na skróty, skoro w tym samym punkcie napisał, że sumienie jest omylne i w następnych kontynuował tę myśl. Dobrze, to jaki jest cel takiej komplikacji? Dlaczego nie jest napisane wprost "Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu nauczaniu Kościoła"?Możnaby też zadać pytanie w drugą stronę: skoro sumienie miałoby być przed nauką Kościoła, to dlaczego nie ma tego wprost napisane, a są te "komplikacje"? a jest napisane "pewnemu", a później pokazane, że nie jest pewne i pokazane, że nie wolno odrzucać nauczania KK.
Jest wprost napisane, że "zawsze" i że "swojego". Zastrzeżenie "pewnemu" też uważam za istotne, aby nie powstało wrażenie, że wszystko co nam się wydaje jest prawdziwym głosem sumienia (tzn. tym opartym na Bożym Prawie wpisanym w człowieka).
Nie jest też napisane, że sąd sumienia nigdy nie jest pewny.
Nauczania KK odrzucać nie powinniśmy, bo jest ono pomocne w odfiltrowaniu błędnych sądów sumienia. Ale nie należy iść na skróty i zastępować sumienia nauczaniem KK.
Oczywiście wszystko moim zdaniem.
|
| Cz gru 11, 2008 22:15 |
|
 |
|
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
jumik napisał(a): To, że nie jest napisane w ten sposób, nie pokazuje, że to nie znaczy czegoś takiego. Nie pokazuje, ale jest silnym argumentem. Po co twórcy KKK mieliby komplikować przekaz? jumik napisał(a): Jest też przecież napisane KKK, że jesteśmy "prowadzeni pewnym nauczaniem Kościoła". Jest też w KKK napisane, że "domaganie się źle pojętej autonomii sumienia," może "stać się początkiem wypaczeń w postawie moralnej". Tak samo "odrzucenie autorytetu Kościoła i Jego nauczania" może "stać się początkiem wypaczeń w postawie moralnej". A o tym czym jest źle pojęta autonomia sumienia mówi encyklika. Dokładnie, po raz kolejny zgodzę się z tymi zastrzeżeniami. Ostrożność jest wysoce wskazana  jumik napisał(a): SweetChild napisał(a): Twoje prawo do takiej interpretacji. Moim zdaniem wcale jednoznacznie nie wynika... A co z niego wynika wg Ciebie?
To, że rozważanie nauczania KK jest najlepszą metodą na kształtowanie prawidłowego (pewnego) sumienia.
|
| Cz gru 11, 2008 22:28 |
|
 |
|
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
Sumienie pewne to według mnie taki stan, w którym człowiek, wykorzystując wszelką dostępną mu wiedzę dochodzi do wewnętrznego przekonania, że wie, jak postąpić, by czynić dobro a unikać zła. Taki stan sumienia mógł mieć człowiek przed zgodą Kościoła na planowanie rodziny. Wsłuchując się w głos Boży w swym sercu i wykorzystując wiedzę na temat fizjologii rozrodu, kondycji człowieka w połowie XX wieku itd. doszedł w swym sumieniu do wniosku, że wolą Bożą jest, by decyzję o urodzeniu kolejnych dzieci uzależniać od okoliczności, że można i trzeba myśleć o samodzielnej decyzji co do liczebności swojej rodziny - mimo, że Kościół nauczał wtedy inaczej - i z perspektywy ówczesnej jego nauki taki osąd był błędny.
_________________ "Kochaj bliźniego jak siebie" - a jak kochasz siebie?
|
| Pt gru 12, 2008 7:29 |
|
 |
|
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
jumik napisał(a): Nie rozumiesz różnicy ...Nie rozumiesz, że można... Z nas dwóch to ja przejawiam pychę, oczywiście jumik napisał(a): Nie napisałem nic o tym że jest lub nie ma poza KK zbawienia. Nie wiem o czym piszesz. Może wyjaśnisz? Ale napisałeś: jumik napisał(a): Może chodziło o to, że ...do poznania niektórych prawd, które są w Kościele potrzebne jest prawdziwe, całkowite prowadzenie przez Ducha Świętego, tak jak i Duch Święty prowadzi Kościół do pełni prawdy i naucza Go wszystkiego.
To nie jest przypadkiem pogląd z gatunku: nasza religia jest jedyna prawdziwa a inni to wprawdzie jakoś tam "wierzą" ale ta ich "wiara" jest oczywiście ułomna i nieprawdziwa"?
Wiem na co "zachorował" G.Bruno. W głowie miałem Galileusza a napisłem G.Bruno - ot siła obecności tego drugiego w różnych argumentacja przeciwko KK. Za pomyłkę się kajam 
|
| Pt gru 12, 2008 7:59 |
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Krzysztof_J napisał(a): jumik napisał(a): Nie rozumiesz różnicy ...Nie rozumiesz, że można... Z nas dwóch to ja przejawiam pychę, oczywiście Skoro tak twierdzisz... ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie. Krzysztof_J napisał(a): jumik napisał(a): Nie napisałem nic o tym że jest lub nie ma poza KK zbawienia. Nie wiem o czym piszesz. Może wyjaśnisz? Ale napisałeś: jumik napisał(a): Może chodziło o to, że ...do poznania niektórych prawd, które są w Kościele potrzebne jest prawdziwe, całkowite prowadzenie przez Ducha Świętego, tak jak i Duch Święty prowadzi Kościół do pełni prawdy i naucza Go wszystkiego. Czyli jednak nie napisałem tego, o czym wcześniej pisałeś. To po co tamto pisałeś? Wyrażaj się precyzyjniej i pisz o co Ci chodzi tak jak to teraz zrobiłeś: Krzysztof_J napisał(a): To nie jest przypadkiem pogląd z gatunku: nasza religia jest jedyna prawdziwa a inni to wprawdzie jakoś tam "wierzą" ale ta ich "wiara" jest oczywiście ułomna i nieprawdziwa"?
Bez urazy, ale nasz Bóg jest prawdziwy i nie ma innych Bogów. My (Kościół) mamy pełnię prawdy o Nim (co nie znaczy, że on nie zbawia ani nie działa poza KK). Taka jest nasza wiara. Jeżeli uważasz, że to jest pycha, to już Twoja sprawa.
_________________ Piotr Milewski
|
| Pt gru 12, 2008 17:28 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|