spowiedź a współżycie seksualne
Autor |
Wiadomość |
Monikag2006
Dołączył(a): So lis 15, 2008 17:45 Posty: 6
|
 spowiedź a współżycie seksualne
Mam pytanie, czy jeśli człowiek jest w związku jeszcze nie sakramentalnym i współżyje czasami to czy gdy idzie do spowiedzi i spowiada się z tego i następnym razem robi tak samo i znowu kilkanaście razy sytuacja się cała powtarza, to czy taka spowiedź jest ważna? Co zrobić, jeśli jestem osobą wierzącą i kochającą Boga i współżyjącą i mieszkającą z narzeczonym?
|
N lis 16, 2008 13:13 |
|
|
|
 |
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
Spowiedź jest wątpliwa, a ja bym powiedział stanowczo, że nieważna.
Gdzie postanowienie poprawy? Nie to wypowiedziane, ale to postanowione w sercu? Jeśli idąc do spowiedzi i tak wiesz, że zgrzeszysz, to po co?
Kto grzeszy zuchwale licząc na miłosierdzie Boże- jeden z grzechów przeciwko Duchowi Świętemu.
Co do tego co ma zrobić- zaprzestać współżycia. Łatwo może nie być,ale kto kocha ojca, matkę, brata, siostrę (narzeczonego) bardziej ode mnie nie jest mnie godzien- mówi Pan.
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
N lis 16, 2008 13:35 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Myślę, że inna kwestia jest tu ważniejsza (która jednocześnie będzie odpowiedzią na Twoje pytanie): czy masz szczere silne postanowienie poprawy i czy szczerze żałujesz?
Bo jakie to szczere silne postanowienie poprawy, jeśli wiesz, że pewnie za jakiś czas będziesz współżyć. Jeżeli to jest szczere silne postanowienie poprawy, to powiedz o tym narzeczonemu - o tym, że nie będziecie współżyć do ślubu - bo jeśli nawet tego nie powiedziałaś, to jak możesz postanawiać poprawę szczerze i w sposób silny? Silne postanowienie poprawy implikuje jakieś czyny i starania w celu zaprzestania grzechu - a jaki może być czyn w tym przypadku jak nie właśnie powiedzenie narzeczonemu, że będziecie współżyć dopiero po ślubie i poproszenie o wsparcie w tej materii? To moim zdaniem pokazuje, że naprawdę Ci zależy i jest zewnętrznym objawem starania się o niegrzeszenie, postanowienia poprawy.
Jeśli chodzi o żal za grzech... czy żałujesz? Nie chodzi mi tutaj o żal jakiś emocjonalny, bo on (przynajmniej tak myślę) nie jest absolutnie konieczny (choć jest naturalny) - jeżeli np nie rozumie się dlaczego coś jest grzechem, to może być też ten intelektualny: "Nie rozumiem tego, ale ufam Tobie Boże i wiem, że chcesz dla mnie dobrze. Żałuję, że wykroczyłam przeciwko Twojemu przykazaniu.".
Zastanowiłbym się też, czy wspólne mieszkanie razem, w Waszym przypadku, nie popycha Was w grzech.
I jeszcze jedna ważna rzecz dotycząca grzeszenia. Mam pytanie: wyobraź sobie, że zraniłaś jakimś słowem lub czynem swojego narzeczonego. Co byś zrobiła, żeby już go więcej nie ranić takimi słowami/czynami? Bo myślę, że dużo. Myślę, że postanowienie poprawy w stosunku do narzeczonego byłoby silne i zrobiłabyś wszystko, żeby już więcej go nie ranić - zaprzestałabyś wszystkiego co mogłoby sprawić to zranienie. A w stosunku do Boga?
Te wszystkie nakazy i zakazy to nie są jakieś "reguły gry" lub wymagania, bez spełnienia których Bóg Ciebie nie kocha. Bóg kocha Cię bezwarunkowo. Te "zakazy i nakazy" to nic innego jak powiedzenie przez Boga, że to Cię uszczęśliwi, a to sprawi, że będziesz nieszczęśliwa. To nic innego jak powiedzenie, że to jest dla Ciebie dobre i dobrze na Ciebie wpłynie (na Twoje szczęście), a to jest złe i źle na Ciebie wpłynie. A Bóg jest kochającym Ojcem, więc nam mówi co jest dla nas dobre a co złe - przez Biblię i Kościół. A my zachowujemy Jego przykazania, bo mu ufamy i go kochamy oraz... bo chcemy swojego szczęścia, chcemy dla siebie dobrze.
Bo o ile wiele rzeczy można robić bez zaangażowania, to nie da się tak kochać. Kochajmy więc Boga z zaangażowaniem, które to ujawnia się w czynach - w przestrzeganiu Jego przykazań:
"Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę" J 14:23
"Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje" J 14:21
szumi napisał(a): Kto grzeszy zuchwale licząc na miłosierdzie Boże- jeden z grzechów przeciwko Duchowi Świętemu.
Przypomnijmy (bo może Monikag2006 nie wiedzieć - a lepiej dmuchać na zimne), że niewybaczalność grzechu przeciwko Duchowi Świętemu nie polega na braku możliwości skruchy i wybaczenia (bo jak najbardziej może być wybaczony taki grzech), ale na uporczywym w nim trwaniu (czyli stanie, w którym człowiek nie chce wyjść z takiego grzechu).
_________________ Piotr Milewski
|
N lis 16, 2008 13:49 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
szumi napisał(a): Spowiedź jest wątpliwa, a ja bym powiedział stanowczo, że nieważna. Gdzie postanowienie poprawy? Nie to wypowiedziane, ale to postanowione w sercu? Jeśli idąc do spowiedzi i tak wiesz, że zgrzeszysz, to po co?
szumi- przede wszystkim powstrzymałabym się od tak kategorycznych sądów ... zwłaszcza, że monika nie określiła, czy chce grzeszyć, czy mimo, że nie chce, ulega pokusie
Gdyby myśleć tak, jak ty piszesz, to spowiedź w ogóle nie miałaby sensu... bo ja wiem, że zgrzeszę. Zgrzeszę, bo jestem normalnym, grzesznym człowiekiem i czasem trudno nie ulec pokusie. Grzeszę, mimo postanowienia poprawy. A do spowiedzi idę po to, żeby mi Bóg wybaczył.
Postanowienie poprawy nie jest jednoznaczne z bezgrzesznością. To nie jest stwierdzenie, że nie będę grzeszyć (tego nie wiem), ale że NIE CHCĘ grzeszyć.
Trochę więcej precyzji i mniej kategorycznych sądów ...
Monika- wszystko zależy od tego, czy spowiadając się ze współżycia zakładasz, że i tak będziesz znowu współżyć, czy chcesz wytrwać w czystości do slubu, ale jesteście słabi i mimo wysiłku nie udaje wam się przezwyciężyć pokusy.
Ważne jest na pewno take wspólne mieszkanie, przez co narażacie się na okazję do grzechu. I o tym spowiednik powinien wiedzieć. Wspólne mieszkanie i życie w czystości nie muszą się wykluczać, ale są bardzo trudne, zwłaszcza w sytuacji , kiedy już współżyliście.
Jeśli masz szczere postanowienie poprawy (czyli nie chcesz grzeszyć - nie mylić z "nie grzeszysz"), a spowiednik wie, że razem mieszkacie i mimo to udzieli Ci rozgrzeszenia, to bylabym spokojna i osąd zostawiła spowiednikowi.
Jeśi szłaś do spowiedzi PLANUJĄC, że i tak zgrzeszysz, to wtedy rzeczywiście spowiedź byłaby nieważna.
|
N lis 16, 2008 13:55 |
|
 |
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
baranek napisał(a): Gdyby myśleć tak, jak ty piszesz, to spowiedź w ogóle nie miałaby sensu... bo ja wiem, że zgrzeszę. Zgrzeszę, bo jestem normalnym, grzesznym człowiekiem i czasem trudno nie ulec pokusie. Grzeszę, mimo postanowienia poprawy. A do spowiedzi idę po to, żeby mi Bóg wybaczył.
Postanowienie poprawy nie jest jednoznaczne z bezgrzesznością. To nie jest stwierdzenie, że nie będę grzeszyć (tego nie wiem), ale że NIE CHCĘ grzeszyć.
Nie zgodzę się.
Bo idąc do spowiedzi mam nadzieję, ze nie zgrzeszę już w tej materii. Mam nadzieję!
I ja nie wiem, czy zgrzeszę, jeśli TY wiesz że zgrzeszysz to coś nie tak.
A jeśli wie, że zgrzeszy, to po co się spowiadać? Spowiedź, to nie jest tylko zerowanie licznika, ale siła do metanoi! Bóg w swych sakramentach daje nam łaskę, by wytrwać przy Nim.
Nie można zakładać, że i tak się zgrzeszy.
To bzdura jest.
Oczywiście gwoli ścisłości: moja odpowiedź jest wówczas trafna, gdy jest założenie, że z pewnością (jeśli nie zdarzy się nic nieprzewidzianego- czyli będzie sytuacja "normalna") znów współżyć będą.
Bo jeśli jest tak, że Ty nie chcesz współżyć i robisz wszystko co w Twojej mocy by do tego nie doszło (czyli także rozmawiasz o problemie z narzeczonym- o czym pisał jumik), a mimo to upadasz, wówczas sytuacja przedstawiona nie ma zastosowania.
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
N lis 16, 2008 14:16 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Uściślę, bo chyba nie rozumiesz - Wiem, że zgrzeszę ogólnie. Nie ma człowieka, który nie popełniłby żadnego grzechu. Jeśli Ty możesz powiedzieć po spowiedzi, że już nie zgrzeszysz, to gratuluję. - Taki faktycznie nie musi iść do spowiedzi  Poczytaj sobie Biblię : Jeśli mówicie, że nie macie grzechu, to sami siebie oszukujemy (-cie? - nie pamiętam końcówki
A szczegółowo - mogę wiedzieć, że będę narażona na konkretną pokusę. Nie wiem, czy jej ulegnę, ale nie chcę tego. Czy mam nie iść do spowiedzi ?
I powtarzam: wiedza o własnej grzeszności nie jest jednoznaczna z brakiem poprawy (pytałam kiedyś o to mojego spowiednika  - A sensem jest właśnie wybaczenie grzechów i łaska pomagająca ich unikać.
|
N lis 16, 2008 14:29 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
P.S.
Cytuj: Jeśli idąc do spowiedzi i tak wiesz, że zgrzeszysz, to po co? Cytuj: Bo idąc do spowiedzi mam nadzieję, ze nie zgrzeszę już w tej materii
Określenie: W TEJ MATERII robi tutaj wielką różnicę  Gdybyś tak napisał od razu, nie miałabym zastrzeżeń do tej części wypowiedzi 
|
N lis 16, 2008 14:33 |
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
Monikog - napisałaś:
"współżyjącą i mieszkającą z narzeczonym"
myślę, że gdybyś powiedziała księdzu, że mieszkasz z narzeczonym, to mogłabyś nie otrzymać rozgrzeszenia, bo tkwisz w sytuacji, w której powstrzymanie się od współżycia jest wątpliwe
pewnie spowiednik kazałby ci najpierw tę sytuację uporządkować, albo wziąć ślub, albo nie mieszkać z narzeczonym
ale to są hipotetyczne nasze domysły - najlepiej WSZYSTKO uczciwie przedstaw na spowiedzi i zapytaj też o te spowiedzi poprzednie - to spowiednik, nie my jest władny udzielić Ci odpowiedzi na Twoje wątpliwości
pozdrawiam
poprawiłem- szumi
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
N lis 16, 2008 15:27 |
|
 |
saxon
Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00 Posty: 5103
|
Osoby żyjące w konkubinacie (czyli mieszkające razem bez ślubu cywilnego i kościelnego i współżyjące ze sobą) z reguły nie mogą dostać rozgrzeszenia dopóki nie będzie postanowienia poprawy, czyli osobnego zamieszkania i woli zaprzestania współżycia. Tak więc podczas spowiedzi w takich sytuacjach należy również powiedzieć o wspólnym mieszkaniu, a nie tylko współżyciu.
Taka jest zasada generalna. Co do wyjątków, jeśli takie są - to już sprawa indywidualnej spowiedzi.
Odnośnie sporu baranka z szumim - wg. nauki katolickiej zarówno Maryja jak i Pan Jezus byli narażeni na pokusy i mogli popełnić grzech - i w tym właśnie sensie "nie byli lepsi" od nas.
|
N lis 16, 2008 17:16 |
|
 |
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
O tym czy Jezus i Maryja są lepsi czy nie podyskutujmy tutaj: viewtopic.php?t=18688&start=0&postdays=0&postorder=asc&highlight=
A tu dyskutujmy na zaproponowany przez autorkę temat!

_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
N lis 16, 2008 19:29 |
|
 |
czeresniowa
Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25 Posty: 731
|
Znam ludzi którzy właśnie z tej przyczyny, czyli teoretycznego stałego trwania w grzechu poprzez mieszkanie z partnerem przed ślubem, nie spowiadali się przez blisko 10 lat. Bo i chcieli żyć z Bogiem, i chcieli żyć razem, i nie chcieli/nie mogli na razie ślubu wziąć (nie wnikając w temat dlaczego). Jednocześnie - nie chcieli być obłudni z tą całą spowiedzią... uregulowali sprawy dopiero jak się pobrali...
Nie wiem tylko czy to dobra metoda w świetle tego, że ktoś wierzy. Bo przecież jak wierzy to Boga ma mieć na pierwszym miejscu bez względu na wszystko, a ze spowiedzią nie czekać za długo (bo teroretycznie może nawet nie dożyć momentu w którym zakłada się wyspowiadać). Mdli mnie jak o tym myślę, ale też nie będę zaprzeczać że mniej więcej tak to wygląda z punktu widzenia kościoła....
A sytuacja w której się, moniko, znalazłaś jest własciwie nie do pozazdroszczenia.
_________________ Prof. dr hab. Joanna Senyszyn: "Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica." http://powiedz-nie.c0.pl/
|
Śr lis 19, 2008 16:41 |
|
 |
jacekz40
Dołączył(a): Pn maja 12, 2008 11:20 Posty: 6
|
 a w małżeństwie to jest inaczej?
Stosowanie zabiezpieczeń przed ciążą w życiu małżonków i co wtedy? Też się stale powtarza, zwykle co miesiąc. Oczywiście odpowiedź będzie prosta - są metody naturalne... czy moze ktoś coś innego napisze??
|
Wt gru 16, 2008 12:20 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
czeresniowa napisał(a): Znam ludzi którzy właśnie z tej przyczyny, czyli teoretycznego stałego trwania w grzechu poprzez mieszkanie z partnerem przed ślubem, nie spowiadali się przez blisko 10 lat. Bo i chcieli żyć z Bogiem, i chcieli żyć razem, i nie chcieli/nie mogli na razie ślubu wziąć (nie wnikając w temat dlaczego). Jednocześnie - nie chcieli być obłudni z tą całą spowiedzią... uregulowali sprawy dopiero jak się pobrali... Nie wiem tylko czy to dobra metoda w świetle tego, że ktoś wierzy.
Właśnie! Bo wybiera nieBoga, ale obiecuje sobie, że zostawi wybór Boga na za ileś tam. To wygląda na grzech przeciwko Duchowi Świętemu (którego niewybaczalność polega na uporczywym w nim trwaniu, a nie na niemożliwości wybaczenia go), a dokładniej:
"zuchwałość względem Miłosierdzia Bożego objawiającą się brakiem nawrócenia i trwaniem w grzechach śmiertelnych".
Nie wspominając już o tym, że taka osoba deklaruje: Boże, Ty w tej chwili nie jesteś dla mnie najważniejszy i nie poświęciłby(abym) wiele dla Ciebie.
Lk 14:26
"Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem."
Co znaczy tyle, że to On i tylko On ma być na pierwszym miejscu przed naszą rodziną, przyjaciółmi, ludźmi, światem, szczęściem doczesnym, a także przed nami samymi.
Niech taka osoba szybko się nawróci!
_________________ Piotr Milewski
|
Wt gru 16, 2008 12:34 |
|
 |
AHAWA
Dołączył(a): Śr paź 22, 2008 12:46 Posty: 1207
|
Spotkania duszpasterskie osób żyjących w związkach niesakramentalnych
www.domdladziecka.prv.pl/stronka_NS2
_________________ .--- . --.. ..- ... // --..-. -.-- .--- . // .- -- . -. __1 Kor 13__
www.teologia.pl www.pro-life.pl
Pro dolorosa Eius passione, miserere nobis et totius mundi. Sanctus Deus,miserere nobis et totius mundi.
|
Wt gru 23, 2008 10:23 |
|
 |
sahara9
Dołączył(a): Wt gru 23, 2008 20:20 Posty: 5
|
 Re: spowiedź a współżycie seksualne
Monikag2006 napisał(a): Mam pytanie, czy jeśli człowiek jest w związku jeszcze nie sakramentalnym i współżyje czasami to czy gdy idzie do spowiedzi i spowiada się z tego i następnym razem robi tak samo i znowu kilkanaście razy sytuacja się cała powtarza, to czy taka spowiedź jest ważna? Co zrobić, jeśli jestem osobą wierzącą i kochającą Boga i współżyjącą i mieszkającą z narzeczonym?
Problem nie tkwi w grzechu nieczystości, ale w mieszkaniu razem. Innymi słowy jeśli wspólnie jecie, gospodarzycie, ale nie uprawiacie seksu i tak nie dostaniecie rozgrzeszenia. Nie ma szans. Pare goodzin temu ksiądz mi to zakomunikował podczas spowiedzi. I nie chodzi tu o sprawy seksu tylko o wspólne zycie jak małżenstwo i już. Takie jest stanowisko kościoła.
Jeżeli się wyprowadzisz, to mozecie nawet 24 h na dobę uprawiać seks a i tak dostaniecie rozgrzeszenie. I gdzie tu sens?
Ktoś mi odpowie?
|
Wt gru 23, 2008 21:27 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|