|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 5 ] |
|
rodzina narzeczonego jest niewierząca
| Autor |
Wiadomość |
|
kelpie26
Dołączył(a): Pn lut 09, 2009 18:57 Posty: 6
|
 rodzina narzeczonego jest niewierząca
Witam, mam problem i to bardzo duży, jak się okazuje. Na ślub zaprosiłam księdza, który odegrał bardzo ważna rolę w moim życiu i właściwie nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek inny udzielał mi ślubu. Ksiądz musi do mnie przyjechać z innego miasta, oddalonego o ok 50 km, czyli jest to dla niego pewien wysiłek i przysługa. Wszyscy w moje rodzinie, w tym ja, chcemy aby został także na weselu. Jest jednak problem tego rodzaju, że rodzina mojego narzeczonego ma dość negatywne, delikatnie mówiąc zdanie o księżach, m.in. dlatego, że miała z nimi rozmaite przejścia, o których wiem, i naprawdę jestem po części w stanie zrozumieć ich awersję.
Samo to jednak nie jest wielkim problemem, ksiądz jest moim gościem i mam prawo zaprosić właściwie kogo chce, szczególnie jeśli to przyjaciel rodziny. Jednak w rodzinie narzeczonego jest dziadek, który o księżach wyraża się niemal wyłącznie wulgarnie, nikt nie jest w stanie przemówić mu do rozsądku, a co najgorsze kiedyś już była podobna sytuacja - na weselu był jakiś ksiądz oraz ów dziadek - które to połączenie skończyło się awanturą. Ja sobie czegoś takiego na moim weselu nie wyobrażam... Nie mogę zaproponować przecież zeby dziadek nie szedł, bo ja chcę zaprosic swojego księdza. Mysłałam o tym, zeby księdza zaprosić ale porozmawiać z nim wcześniej i poprosic zeby raczej nie zostawał na sali aż do chwili ogólnego upojenia alkoholowego, choćby dla własnego dobra. Albo żeby w ogóle zaryzykować gafę i ochłodzenie nawet stosunków i po prostu księdzu po .ślubie podziękować, trudno. Sama już nie wiem.
Moja rodzina stwierdziła, że ksiądz na weselu będzie i koniec. Ze ktoś na dziadka musi wpłynąć i tyle (graniczy to z cudem, bo staruszek jest już na w pól zdziecinniały). Łatwo jest im mówić, bo nie będą za często widywać się z rodzina narzeczonego. Ja nie mam tak różowo - przeprowadzam się do innego miasta, właśnie do narzeczonego, i z jego rodziną będę miała na co dzień do czynienia.
Jestem bardzo rozbita, bo mam ze swoją rodzina na co dzień świetny kontakt, a przez sprawę księdza zrobiło sie okropnie. Tak naprawdę przecież byłoby mi znacznie łatwiej gdybym wiedziała, że ktoś przynajmniej rozumie moje rozterki. tymczasem usłyszałam, że moi bliscy mnie nie rozumieją, i że jestem dziwna:(
|
| Pn lut 09, 2009 20:18 |
|
|
|
 |
|
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
No cóż, nie wiem, czy ten problem kwalifikuje się do topiku " Żyć Wiarą ", bo jest to raczej typowy problem w rodzaju: " jak zaprosić dwie osoby, z których jedna nienawidzi drugiej, tak, by się nie pożarły ". Moim zdaniem powinnaś porozmawiać z księdzem, wyjaśnić mu sprawę wprost. Sądzę, że się bez problemu zgodzi na to, by nie zostawać do " ogólnego upojenia alkoholowego " ( księdzu to nawet nie wypada, choć bywa różnie ).
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
| Pn lut 09, 2009 20:27 |
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Myślę, że po prostu powiedz to księdzu, on będzie najlepiej wiedział jak to rozwiązać, bo dotyczy to jego osoby. Powiedz mu jaki jest problem i to, że chcesz, żeby był i Twoja rodzina chce. Powiedz, że może być ciężko. I rozstaw ich bardzo daleko od siebie.
_________________ Piotr Milewski
|
| Wt lut 10, 2009 0:11 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
A może zrezygnować z tego żeby na weselu doszło do "ogólnego upojenia alkoholowego"? Czy alkohol musi się lać strumieniami? Nie wystarczy taka jego ilośc zeby tylko lekko rozweselić towarzystwo, ale nie doprowadzać do stanu w którym ludzie przestaną kontrolowac swoje zachowanie?
|
| Wt lut 10, 2009 8:33 |
|
 |
|
kelpie26
Dołączył(a): Pn lut 09, 2009 18:57 Posty: 6
|
Postanowiliśmy tak właśnie zrobić, niezależnie od Waszych wskazówek:) czyli porozmawiać z księdzem. Z rodzina jestem pogodzona, ksiądz będzie, czyli wilk syty i owca cała.
Co do upojenia - nie to myślę jest problemem mojego posta. Nie przewiduje go jednak i tak, gdyż nasze rodziny nie są z tych, które kończą zabawę pod stołami. Większość z nas alkoholu nie pije prawie wcale.
pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję:)
|
| Wt lut 10, 2009 19:16 |
|
|
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 5 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|